Czy Unia Europejska jest szansą dla Polski
Czy Unia Europejska jest szansą dla Polski?
Po przemianach roku 1989 polska polityka zagraniczna zwróciła się w kierunku integracji europejskiej. Kwestia polskiego uczestnictwa w Unii Europejskiej pozostawała ponad bieżącymi podziałami politycznymi. Od 1991 roku działania podejmowane przez kolejne rządy zmierzały do zapewnienia przyszłego członkostwa naszego kraju w Unii Europejskiej. W cieniu tych negocjacji i rozmów pojawiły się zarówno entuzjastyczne głosy, jak i poważne wątpliwości. Rzadko kiedy podejmowano starania o zebranie rzeczowych argumentów „za” i „przeciw”, natomiast odwoływano się do uczuć i obaw związanych z niedawno odzyskaną suwerennością. Co tak naprawdę skłoniło Polskę oraz inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej do podjęcia starań o zbliżenie się do Unii Europejskiej?
Ogromną zaletą „piętnastki” jest tworzony od 50 lat rynek wewnętrzny. Między państwami nie istnieją bariery celne, wszystkie przedsiębiorstwa są traktowane w jednakowy sposób, a między nimi panuje wolna konkurencja. Z chwilą wejścia Polski do Unii Europejskiej nasza gospodarka stanie się integralną częścią wspólnego rynku europejskiego, a polski przedsiębiorca będzie mógł bez przeszkód oferować swoje towary na jednolitym dla wszystkich państw członkowskich rynku, liczącym obecnie 280 mln potencjalnych klientów.
Mimo, że Polska jest krajem dynamicznie rozwijającym się, w wielu dziedzinach życia ustępujemy krajom Unii Europejskiej. Przystąpienie pozwoli nam korzystać w pełni z ich bogatych doświadczeń w kształtowaniu systemu demokratycznego i gospodarki wolnorynkowej. Wspólny budżet Unii Europejskiej stanie się dla Polski źródłem pomocy finansowej w wymagających ciągle dużych nakładów sferach życia społecznego.
Teoretycznie w latach 2004-2006 dostępna dla nas suma wyniesie ok. 14 mld Euro. Polska ma otrzymać 9,6 mld Euro z funduszy strukturalnych i 4,2 mld Euro z Funduszu Spójności. To cztery razy więcej niż Polska otrzymuje teraz ze środków przedakcesyjnych. Rzecz jasna nakłada to na Polskę szereg obowiązków jak np. obowiązek wygospodarowania znacznych środków z własnych zasobów. Wynika to z zasady, która zakłada współfinansowanie projektów realizowanych w ramach unijnych funduszy. Własny wkład, w przypadku wykorzystania wszystkich dostępnych funduszy, wyniesie ok. 6,2 mld Euro. Ostatecznie Polska będzie musiała dołożyć 3,6 mld Euro do programów współfinansowanych przez fundusze strukturalne i 2,6 mld Euro do programów współfinansowanych przez Fundusz Spójności.
Członkostwo w Unii Europejskiej przyniesie także wiele nowych możliwości obywatelom Polski. Traktaty tworzące Wspólnotę Europejską zawierają bowiem wiele postanowień odnoszących się bezpośrednio do sytuacji każdego mieszkańca „piętnastki”. Podstawowym pojęciem obejmującym ten szeroki zbiór uprawnień jest swoboda przepływu osób. Pozwala ona wybrać dowolne miejsce zamieszkania i podjąć pracę w każdym kraju Unii Europejskiej. Ponadto bez przeszkód można wyprawić się w podróż z Helsinek do Lizbony, przebywając bez paszportu 6,000 kilometrów i wiele granic.
Unia Europejska stawia na edukację swoich obywateli. Istnieje wiele programów, skierowanych zarówno do dzieci i młodych ludzi uczących się, jak i do dorosłych pragnących zmienić profil zatrudnienia. Dużo pieniędzy jest także przeznaczanych na badania naukowe i wprowadzanie nowych technologii.
Członkowie Unii Europejskiej muszą spełnić także wiele warunków dotyczących ochrony środowiska naturalnego. Prostą tego konsekwencją jest poprawa warunków życia nie tylko obywateli państw członkowskich, ale także i przyszłych pokoleń, którym przyjdzie mieszkać w Paryżu, Berlinie, Atenach, czy Warszawie.
Nie można zaprzeczyć, że „piętnastka” dba o swoich mieszkańców, zapewniając im wysoki standard życia, stale podnosząc jego warunki i rozszerzając zakres ich wolności obywatelskich. Wejście Polski do Unii Europejskiej jest niepowtarzalną szansą na nadrobienie w krótkim czasie zaległości gospodarczych i społecznych, powstałych przez 50 lat utraty suwerenności. Niewątpliwie proces, którego jesteśmy teraz świadkami będzie długi i wymagać będzie wielu trudnych decyzji i wyrzeczeń. Jednak, aby rozwiać wątpliwości dotyczące tego, czy warto go podejmować wystarczy wybrać się na krótką wycieczkę do któregokolwiek z państw-członków Wspólnoty Europejskiej. Szybki rzut oka na żyjących tam ludzi przekona nas, że nie są oni zastraszeni widmem utraty suwerenności, lecz raczej cieszą się z wysokich zarobków i ochrony socjalnej, jaką zapewnia im zarówno państwo jak i instytucje Unii Europejskiej.
Jednak nie na wszystko możemy patrzeć przez różowe okulary.
Sam przewodniczący Rady Unii Europejskiej ostrzegł, że nie można oszukiwać ludzi. Po przystąpieniu do Unii wiele spraw pozostanie nierozwiązanych.
Z pewnością niepokojącą jest sprawa polskich rolników.
Unia ma im bowiem gwarantować stałe ceny na produkty rolne, ale pod warunkiem, że ich produkcja będzie kontrolowana. Tak więc procentowo, w zależności od wielkości ziemi, wolno obsiać tyle a tyle ha zbożem (co jest kontrolowane za pomocą satelity), ani litra mleka więcej niż zakontraktowane, itd.
Łatwo więc zauważyć dwie sprawy.
Jeśli blokuje się cześć produkcji w zależności od wielkości gospodarstwa, to aby było z czego żyć, trzeba mieć dość dużo ziemi. Cóż z tego, że rolnik ma zagwarantowany skup zboża przez państwo czy Unię Europejską, kiedy to co sprzeda nie wystarczy na życie, podczas gdy kawał ziemi musi leżeć odłogiem?
Owszem jednak, mają otrzymywać oni pewną sumę za utrzymanie tych odłogów w stanie właściwym.
Jednakże pieniądze otrzymywane za odłogi, przeznaczane będą na zakup maszyn zamiast na utrzymywanie w należytym stanie tej nie uprawianej ziemi. Sprzedawcy maszyn i narzędzi rolniczych już zacierają ręce na samą tylko myśl o czekających ich złotych czasach, gdyż jeszcze nigdy nie mieli takich obrotów jakie mogą mieć już wkrótce.
Dlaczego?
Ponieważ gospodarstwa te prowadzone są najczęściej przez dwie lub trzy osoby. Resztę robią maszyny. Oczywiście to umaszynowienie powodować będzie wysokie ceny na produkty rolne na rynku, czego ciężar ponosić będziemy my, konsumenci.
Druga sprawa - aby ten system stałych cen objął rolnika, musi to być producent poważny. Unia nie rozmawia o zakupie np. tylko kilku ton pszenicy. Zatem, tylko gospodarstwa powyżej 100 ha mają szansę na utrzymanie się.
Wielkość gospodarstwa warunkuje jego przetrwanie.
Powoli zbliża się termin referendum. Na oczach całej Europy odpowiemy na pytanie: czy chcemy integracji z Unią Europejską? Będzie to wytyczna naszego stosunku do „piętnastki”. Jednak prawda jest taka, że ludzie mają na ogół dokładnie „gdzieś” Polskę i wszystko, co z nią związane. Żyją sobie z dnia na dzień, a gdy ktoś stara się im oczy otworzyć, to reagują tak, jak człowiek nagle zbudzony z beztroskiego, różowego snu: wściekłością i atakiem na budzącego.
Kilka lat temu w referendum dotyczącym przystąpienia Francji do Unii głosowanie na „tak” było oczywistym. Jednak według zasłyszanych opinii, gdyby referendum miało miejsce teraz, rezultaty byłyby zdecydowanie odmienne.
Zamiast Europy, w ramach której - według fundatorów - miały na pierwszym planie widnieć: Naród i Ojczyzna, buduje się Europę Federacji ze społeczeństwem otwartym i (to co ma być najwyższym osiągnięciem) zlaicyzowanym. Osobiście jednak uważam, że laicyzacja to bardzo trafne posunięcie.
Wielu zastanawia pewna hipoteza. Otóż, czy integracja z Unią nie jest po części rozkładem państwa i tożsamości narodowej? Czy jest fair, względem setek tysięcy Polaków, którzy na przestrzeni wieków na całym świecie walczyli o wolność naszej Ojczyzny, aby granice Polski ukazały się ponownie na mapie Europy, wyzbywać się tych granic teraz?
Z pewnością niektórzy myślą, że jakaż to hańba wobec poległych dokonywać własnoręcznie tego, czego gwałtem dokonywali nasi historyczni wrogowie.
Czy jestem zatem przeciwny integracji Polski z Unią Europejską?
Nie o to tutaj chodzi, jednak z chęcią odpowiem. Z pewnością pierwsi władcy i królowie Polski nie wyobrażaliby sobie połączenia w jedną całość państw Europy i ich interesów. Każdy przecież walczył o swoje. Jednak czasy się zmieniają, nie żyjemy już w średniowieczu - mamy XXI wiek.
Musimy też wyraźnie powiedzieć: w Polsce nie mamy jeszcze sytuacji rewelacyjnej. Wiele nam brakuje do liderów Europy. Ostatecznie jestem jak najbardziej za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Myślę, że w Polsce może być już tylko lepiej. Nawet gdybyśmy pozostali poza Unią to i tak musielibyśmy się w końcu dostosować do jej wymogów, ponieważ pozostanie ona naszym głównym partnerem. Natomiast kiedy przystąpimy już do Unii będziemy z nią współpracowali na zasadzie partnerstwa. W przeciwnym razie reguły tego partnerstwa będzie rzeczywiście dyktować Unia. Tylko od nas zależy czy będziemy w czołówce czy w ogonie Europy, czy 1 maja 2004 roku staniemy się członkiem Unii Europejskiej czy też nie.
Przede wszystkim jednak postuluje, ażeby narodowi Polskiemu dokładnie wyjaśnić na czym polegać będą zyski, a na czym straty, aby każdy mógł w referendum wypowiedzieć się z przekonaniem czy jest za czy przeciw. Zdecydowanie jednak twierdzę, że wynik na „nie” w referendum będzie wielką porażką i wstydem dla Polski nie tylko na arenie Europejskiej, ale również światowej.
Źródła:
Internet (artykuły dotyczące Unii Europejskiej),
artykuł „W perspektywie Unii Europejskiej” dr Dawida Miąsika.