Tata super-nianią / 25 kwiecień 2008
Dorota Frontczak, Dorota Zawadzka
Rola tatusia sprowadza się zwykle do popychacza wózka, gapia, albo asystenta, który podaje obsługującej niemowlaka żonie waciki, chusteczki, pieluchę. To kobiety - strażniczki bezpieczeństwa maleństwa - ustalają zasady opieki nad dzieckiem. I to zwykle same kobiety eliminują z wychowania dziecka mężczyznę. A on, chcąc być ojcem, powinien o to powalczyć - uważa Dorota Zawadzka, telewizyjna Superniania.
Dorota Frontczak: - Czy ojcostwo jest w kryzysie?
Dorota Zawadzka: - W 22 odcinkach „Superniani” spotkałam tylko kilku ojców z prawdziwego zdarzenia. W wielu małżeństwach mężczyźni są nieobecni w emocjonalnym życiu dzieci i rodziny w ogóle. To nie ich świat, nie chcą się tym zajmować. Gdy podczas pracy w domu prawie ich zmuszałam do zabaw z dziećmi, bywali oburzeni, bo kumple będą się śmiali, bo to niemęskie tarzać się z dziećmi po trawie czy dywanie w pokoju. Pytali: „Co, ja mam z nim rozmawiać? Przecież toto jest jeszcze za małe na rozmowy. Walnę w dupsko i będzie święty spokój”. Często słyszałam pretensje mężów wygłaszane w kierunku mam ich wspólnych dzieci: „Jak ty wychowałaś dziecko?”. A ja się pytam: gdzie był wtedy tatuś? Książka, którą napisałam, podkreśla partnerstwo w rodzinie. Przekonuję w niej ojców, że wiele potrafią, że bywają niezastąpieni. Zachęcam, żeby walczyli o swoje miejsce wśród domowników.
Walczyli?
- Po narodzinach dziecka do domu zjeżdża istna „armia zbawienia”, a w jej szeregach: matka matki dziecka, teściowa, siostry, ciotki, koleżanki. Wszystkie chcą wesprzeć młodą mamę i pomóc przy dziecku. W swojej książce zachęcam ojców, żeby nie poddawali się bezwolnie temu najazdowi. Bo kiedy zwarte oddziały zajmą ich miejsce, rola tatusia sprowadzi się do popychacza wózka, gapia, albo asystenta, który podaje waciki, chusteczki, pieluchę. Strażniczki bezpieczeństwa maluszka ustalają zasady: nie noś, bo upuścisz; nie karm, bo udusisz; nie kąp, bo utopisz. A w podtekście: najlepiej idź i zajmij się swoimi sprawami.
A co tata może robić przy niemowlaku?
- Wszystko oprócz urodzenia i nakarmienia piersią. Przecież mąż i ojciec nie jest głuchy - jeśli słyszy płacz malucha w nocy, może wstać i przynieść go matce. Dlaczego to ona zawsze wstaje? Otóż dlatego, że jest przekonana, że to ona służy do obsługi dziecka. Mamy to głęboko zakorzenione, choćby w języku: „urlop” jest „macierzyński”. Swoją drogą, co to za urlop? Albo sformułowanie „kobieta siedzi w domu z dzieckiem” - pokażcie mi matkę, która na urlopie macierzyńskim siedzi! Opieka nad niemowlakiem to jest ciężka praca, którą mężczyźni zwykli traktować z lekceważeniem. A kobieta musi być od świtu na nogach i na tyle przytomna, żeby zrobić kilkanaście rzeczy jednocześnie, nie spuszczać z oka jednego, dwójki czy trójki dzieci. A gdy mąż wróci, najlepiej żeby jeszcze była zadbaną perfekcyjną żoną. Kobiety same sobie nie dają prawa do tego, żeby przyznać, że sobie nie radzą. Niektóre kobiety chcą po macierzyńskim wrócić do pracy żeby... wreszcie odpocząć. Kobieta często czuje żal do męża, że jej nie pomaga. Ale to działa w obie strony: i ona musi go do ojcostwa dopuścić.
W czym tata może być od mamy lepszy?
- W wielu sferach. W kąpaniu dziecka - ma większe dłonie, dziecko czuje się w nich bezpieczniej. W podnoszeniu samooceny dziecka - ojcowie nie rozpływają się zwykle nad dzieckiem, jak matki. Na spacerze - bo każda matka jest pewna, że każdy nadjeżdżający samochód ściga właśnie jej dziecko. W zabawie - bo huśtawka na placu zabaw nie musi uderzyć za chwilę jej dziecka. To faceci pozwalają dzieciom wspinać się wysoko na drabinki. To z tatą pociechy przeżywają niezapomniane przygody, puszczając kaczki nad rzeką. Generalnie ojcowie są zadaniowi. Trzeba załatwić sprawę i oni... załatwiają. Oni uczą współzawodnictwa, ambicji, ryzyka. Dowodzą, że siniak czy rozbite kolano to nie koniec świata. Trzeba im na to nie tylko pozwolić, ale i pochwalić. Przecież, tak jak matki, są rodzicami i należy im się kredyt zaufania. Tata jest troskliwy i ostrożny... ale nieco inaczej.
Ojcowie nie wierzą w siebie?
- Bywa, że się wstydzą ojcostwa, uważają je za kolejny trudny obowiązek. Kobiety wiedzą, że być rodzicem to przyjemność, ogromna satysfakcja i sens życia. Tatusiowie nie zawsze. Kręciliśmy odcinek w domu, w którym ojciec niewiele wiedział o swoim dwunastoletnim synu. Ani jaka jest ulubiona książka, ani jak się nazywa jego najlepszy kolega. W końcu powiedziałam mu: „Człowieku, przecież ty z tym chłopcem mieszkasz!”. A on do mnie: „Ja pracuję”. Zapytałam: „Czy twoja praca cię kocha?”. Praca dziś jest, jutro jej nie ma. A dziecko jest zawsze. Jego urodziny są najważniejsze na świecie. Nie ma posiedzenia rady nadzorczej, koniec! Tymczasem na Dzień Ojca w przedszkolu przychodzą same mamusie i może dwóch zdezorientowanych rodzynków.
Zachęcamy ojców, żeby postawili zdjęcie swoich dzieci na biurku w pracy. Niech szef wie, że są ojcami, i że to jest dla nich priorytet. Bo kiedy dziecko jest chore, kobieta idzie do szefa i się zwalnia. A jak pójdzie mężczyzna, to szef powie: „Stary, no co ty? Przecież masz żonę”. Ojcostwo powinno być dla naszego partnera powodem do dumy z tego, że to on chodzi na wywiadówki córki, zawsze jest na zawodach syna, to właśnie jego dziecko poprosiło, żeby pilnował na szkolnej dyskotece.
Jednak młodzi mężczyźni coraz częściej emocjonują się ciążą, coraz częściej bywają przy porodzie…
- Mają nawet objawy ciąży: torsje, zachcianki, tyją. I bardzo dobrze! Jedyne, czego bym unikała, to zmuszanie facetów do asystowania przy porodzie. Tu nie można się poddać modzie, to musi być wspólna decyzja. Ale do szkoły rodzenia niech chodzą. Posłuchać, popatrzeć, wziąć na ręce lalkę, która waży trzy kilo i ma ciężką głowę. Niech będą „w temacie”. Niektórzy ojcowie nawiązują kontakt z dzieckiem w brzuchu, rozmawiają z nim, mówią: „Halo, halo, tu tata”. Tak się buduje przywiązanie. Apeluję o to, żeby każdy „świeży” ojciec wziął dwa tygodnie wolnego, żeby pobyć ze swoją kobietą i tym nowym człowiekiem.
Jakie są lęki młodych ojców?
- Jeden dziennikarz mówił mi, że bardzo trudne było, kiedy jego żona zawołała: „Kochanie!” i okazało się, że to do dziecka, a nie do niego. Mężczyźni boją się, że przestaną być ważni dla swoich kobiet. Boją się, że nie będzie już seksu. Bo oni nie wiedzą, jak to z seksem w ciąży i połogu jest, bo niby skąd mają wiedzieć, że jest normalnie, albo prawie normalnie? Boją się wejścia w nową rolę, wzięcia odpowiedzialności. Bo zostanie ojcem jest nieodwołalne. Boją się, że ona utyje i już taka zostanie. Ale przede wszystkim boją się, że przestaną być chłopcami i będą musieli stać się mężczyznami. A to oznacza odpowiedzialność za kobietę i dziecko, którzy zawsze już będą czegoś od niego chcieli. Współczuję mężczyznom, bo w przeciwieństwie do kobiet rzadziej mają z kim o tym pogadać i wstydzą się zapytać.
Czy ojcowie wstydzą się okazywać dziecku miłość?
- Mężczyźni w ogóle mają problem z okazywaniem uczuć, także partnerkom. W wielu domach, w których byłam, rodzice przy dzieciach nie okazują sobie uczuć, nie całują się. Gdyby robili to na co dzień, dla dzieci też byłoby to naturalne. Dziecko mogłoby wejść między rodziców i też zgarnąć kilka całusków. Ja wiem, to brzmi jak bajka. Jeśli popytalibyśmy na ulicy ojców, ile lat miało dziecko, kiedy ostatni raz powiedzieli mu, że je kochają, to myślę, że większość powie, że jakieś 5-6 lat. Ja uważam, że trzeba to dziecku mówić tak często, jak jest ono w stanie to znieść. Ja z moimi synami, choć mają 15 i 19 lat, przytulam się cały czas. Tak samo z moim ojcem.
Żyjemy w psychozie pedofilii.
- To prawda. W jednym z odcinków był tata, który świetnie zajmował się córeczkami. Co wieczór kąpał je i kładł spać. Brał krem i smarował pupę dwulatce, po czym zawijał ją w pieluchę. To normalne, tak powinno być. Wiem, że trzeba uważać, ale ojciec, który bierze dziecko na kolana, nie może być z punktu podejrzewany o to, że jest pedofilem. Dziecku potrzebne są pieszczoty, również z ojcem. Tata dla dziewczynki to jest pierwszy mężczyzna oceniający ją jako kobietę. To dla małej damy zupełnie co innego, gdy mama powie: ślicznie ci w tej sukience, niż gdy usłyszy to od taty. Potem córka będzie szukać faceta, który tak samo się nią zachwyci, jak ojciec.
Radzi Pani ojcom, by przyjrzeli się własnej relacji z tatą. Odkurzyli zdjęcia, wybrali się z ojcem na spacer. Dlaczego to takie ważne?
- Każdy z nas ma ojca. I ta relacja w dzieciństwie albo nam się podobała, albo nie. Musimy uświadomić sobie, co nam się nie podobało, co nie pozwalało nam być szczęśliwymi. Bo w chwili stresu jako pierwsze uruchamiają się mechanizmy, które wynieśliśmy z domu, a które być może były dla nas, jako dzieci, krzywdzące. Każdy mężczyzna, który zostaje ojcem musi zastanowić się, jaki wyniósł z domu system przekonań. Bo być może taki, że ojciec musi być groźny. A to nieprawda! Ktoś, kto jest świadomy swoich relacji z własnym tatą, może ten schemat zmienić. Ojciec naprawdę może być najlepszym przyjacielem dziecka, ale mama musi z nim współpracować.
Dziękuję za rozmowę.
***
Czytaj także: Superniania od wychowania