4565



MAYDAY ! MAYDAY! MAYDAY! - TU WISŁA - ODBIÓR !    ...---... (SOS) -TU WISŁA ! 
 
Takie sygnały non stop od 20 lat wysyła każdy metr  U M I E R A J Ą C E J  Królowej Polskich Rzek - niestety bezskutecznie, bez odpowiedzi, nie ma odbiorców sygnałow. Podobne sygnały nadają też od lat ludzie związani z Wisłą, za komuny żyjący z niej i dla niej, organizacje ekologiczne np. "Ja, Wisła" - represjonowaną, szykanowaną za to że próbuje utrzymać tereny przywiślane w porcie Czerniakowskim zgodnie z ich przeznaczeniem od przeszło 100 lat na działalność rekreacyjno-wodniacką sprzeciwiając się zakusom decydentów stołecznych "prywatyzacji" po bandycku jak "sprywatyzowano" całą Gospodarkę Ogólnonarodową. NIESTETY, ŻEBY NADESZŁA JAKAŚ ODPOWIEDŹ NA SYGNAŁY WZYWAJĄCE POMOCY MUSI BYĆ ODBIORCA SYGNAŁU, GOSPOPDARZ ZAWIADUJĄCY MAJĄTKIEM NARODOWYM .  POLSKA OD 20 LAT TAKIEGO NIE MA. TO  JUŻ  KOMUNA  LEPIEJ  ZAWIADYWAŁA, DBAŁA  O  ROZWÓJ  WŁASNEGO MIMO ŻE  PODLEGŁEGO KRAJU, ZRESZTĄ PODOBNIE JAK I O PATRIOTYZM ( nie było mowy o nadrzędności RWPG czy bloku komuszego nad państwem narodowym, Polskim, jak teraz "wyzwoliciele" próbują przeforsować swój antynarodowy, antypolski plan podporządkowania Kraju sztucznemu potworowi unijnemu - byle pozbyć się za judaszowskie srebrniki dużego Narodu), WIĘC CZYŻ  MOŻE BYĆ INACZEJ Z WISŁA ? -  Gdyby się spytać "nierządników" udających "rządy" kto odpowiada za taki stan rzeczy, odpowiedź byłaby prosta. - nikt, bo Wysła jeszcze nie została "sprywatyzowana", a nierząd udający "rząd" nie interesuje nic po za ściąganiem haraczy "transferowanych" w przeróżny sposób na swoje konta, lub z przeznaczeniem na "wycieczki życia" i inne tego typu przyjemności. Wisła tylko odzwierciedla stan naszej Polskiej Narodowej Gospodarki, NASZEJ POLSKIEJ RZECZYWISTOŚCI TEJ PRAWDZIWEJ, NIE MEDIALNEJ. Dlatego jest opustoszała na całej swej długości  - miałem okazję ją podziwiać, np. w jej dolnym biegu na początku lat 60-tych, w Krakowie i okolicach w połowie lat sześdziesiątych, czy też w środkowym biegu Zalew Włocławski w latach 70-tych kiedy to na Zalewie małą kabinową żaglówką trudno było się przecisnąć w środku sezonu - dzisiaj  pod koniec lipca czyli w szczycie sezonu spotkaliśmy jedynie trzy żagle na całym Zalewie i to tylko "ćwiczące" manewry.
Wisła jest martwa, po za lokalnym, miejscowym ruchem rekreacyjno-zarobkowym w paru punktach na całej swej długości jak Kraków, Kazimierz Dolny i okolice (Puławy, Dęblin), Warszawa, Toruń. I na Toruniu się kończy w zasadzie nawet ten lokalny "ruszek" - bo nie ma mowy o jakimś zdecydowanym ruchu. W Tczewie mimo przepięknie wykończanego bulwaru nadwiślanego i ładnej przystani z zapleczem , ruchu już nie ma, podobnie jak do początku morskich dtog wodnych na Wiśle.
Nie będę się skupiał na opisie przepięknych terenów przez ktore przepływa Wisła, nie zawsze one są widoczne poprzez dziko porośniętymi wikliną, dzikim zielskiem, chaszczem nabrzeżami. Nie będę opisywał nurtem rzeki z jej przełomami, przykosami, wyspami itd... Za jakiś czas tych widoków już nie będzie można oglądać ani z wody - rzeka już jest bardzo słabo żeglowna, a bez inwestycji za parę lat praktycznie nie będzie można spłynąć nią tak jak zrobilismy to teraz. Z lądu też nie obejrzymy ją, już teraz w zdecydowanej większości nie ma dostępu do linii brzegowej, przedwale ppowodziowe jak i teren od brzegów do wałow włącznie z wałami jest całkowicie dziko parośnięty wikliną, tudzież innego rodzaju dzikim zachwaszczeniem uniemżliwiającym dostęp do brzegów. Nawet wały ppowodziowe nie są utrzymywane w stanie zabezpieczającym je przed rozm
ywaniem. - Wały by miały wytrzymać napór wody muszą posiadać solidnie splecioną warstwę wierzchnią - darninę - splecioną trawę często wykaszaną, wówczas korzenie trawy rozgałęziają się w ziemi  tworząc solidny gęsty splot uniemożliwiający rozmywanie, podmywanie wodą podczas wylewów. Dziko rosnące zielska i chaszcze nie tworzą darniny, a wręcz powodują rozluźnienie grunty zacieniając swymi koronami miejsca pod nimi i uniemożliwiając porost traw. Chaszcze porosłe na brzegach do wałow przeciwpowodziowych zabierają też miejsce dla wody podczas wylewów, sztucznie więc podwyższa się poziom wody przerywającej tak osłabione wały. Bez zdecydowanych, radykalnych działań  za parę lat rzeka przysporzy sporo problemów.  Ale "włodaży" Kraju nie interesuje jakiś problem za parę lat, oni "rządzą" tylko dzisiaj, i muszą się  "nachapać" w tym czasie, a nie zajmować się Wisłą, środowiskiem, ludzmi, gospodarką itp...
Ten stan Wisły opisuję nie tylko z własnych obserwacji, ale też pod wpływem opinii spotykanych ludzi - na Wiśle nie było okazji do rozmów z braku ludzi na niej, a jedynie czasami nad Wisłą. Rozmowy uświadamiały nas jakiej degradacji dopuszczono się w ciągu ostatnich 20 lat na Wiśle. Wszyscy rozmówcy kiedyś żyli z Wisły, bardzo nieznaczna część jeszcze z niej żyje chociaż coraz gorzej i z coraz większą beznadziejnością bo każdy rok pogarsza stan spławności rzeki. Poczynając od Krakowa gdzie jeszcze jako-tako funkcjonują kluby żeglarskie sporadycznie wyprawiające się na Wisłę lub szkolace żeglarzy, parę łódek przewożących po okolicy. To wszystko dzięki stopniom wodnym w "Dąbiu" i "Przewóz" z bardzo życzliwą obsługą sluzy (kierownik Dąbia pomógł zreperować nasz silnik i podciągnął swoim stateczkiem nas pod Wawel, na  "Przewozie" natomiast przeprawiono nas bez problemów mimo że na tej śluzie zawsze brakuje wody zbieranej dla elektrowni i ewentualnego podniesienia poziomu na odcinku Niepołomice - "Przewóz"), ale za "Przewozem" zaczyna się już pust
ka, nie zbudowany stopień w Niepołomicach skutkuje tym że odcinek ten praktycznie jest nieżeglowny, ze skalistym progiem na 119 km znajdującym sie pod wodą ok.15-20 cm, a im dalej występują podpowierzchniowe niebezpieczeństwa. Sporadycznie idące pchacze z barkami - my nie spotkaliśmy, tylko wiemy z opowiadań- muszą uzgadniać właśnie z "Przewozem" gromadzenie wody by w momencie podejścia pod nieżeglowny odcinek, "Przewóz"  puścił wodę dla podniesienia poziomu na czas przepływu zestawu pchajacego.  Takie zabiegi nie zawsze mogą się powieśc i to też jest powód obumierania rzeki. A taki stan z kolei powoduje dalsze konsekwencje, zamulanie się własciwego koryta - dotychczasowi "pogłębiacze" - pozyskujący zwir i piasek dla budownictwa coraz mniej go wybierają z uwagi na zmniejszające się zapotrzebowanie "rozkładem" budownictwa i problemy z transportem wodnym. Urządzenia czerpakowe stoją więc na Wiśle jako pozostałosci po lepszych czasach i rdzewieją. Rzeka szuka więc nowych "nurtów" poszerzając, a tym samym i spłycając swoje koryto. Dodatkowo Wisła jest zamulana zanieczysczeniami  sciekowymi, co prawda niby w Krakowie mniej odprowadza się ścieków do rzeki, ale są one widoczne, czuć je i odkładają się na dnie. Nic nie lepiej jest też na dalszym odcinku Wisły aż do samego jej ujścia. Najgorzej jest za Warszawą gdzie fetor "wykręca" nos  a scieki osadzają się dopiero w zalewie Włocławskim.  Nie na długo, ba już w okolicach Nieszawy w nocy i w "weekendy" wpuszczane sa ścieki z gorzelni tworzące gruby korzuch na wodzie zanim osiądą na dnie w odległości kilkudziesięciu km (zauważalne były jeszcze w Tczewie). I na nic zdają się  petycje, interwencje, prośby w urzędach i instytucjach odpowiedzialnych za ochrone środowiska ludzi związanych z Wisłą.  Ludzi nie skażonych jeszcze "komercjonizacją" - tak jak niektóre "mariny" w Gdańsku - w okolicy AWFu gdzie jakiś bosman nie majacy pojecia o jakiejkolwiek etyce zeglarskiej (prawdopodobnie i o żeglarstwie też)  każdą naszą propozycje postoju tratwy zbywał kategorycznym nie nie mając nawet pojęcia o czym my mówimy - podobnie w reprezentacyjnej "marinie" Gdyńskiej, gdzie w piątkowy dzień (przedpołudnie) Zlotu Żaglowców  obsługa "mariny" próbowała nie wpuścić wpływającego na żaglach jachtu (awaria silnika) nawet do nabrzeża "gościnnego" , wolnego w tym czasie mimo że na pokładzie oprócz skippera było tylko dwoje dzieciaków w wieku 10-12 lat, i dopiero moje "solidne słowo" pod adresem obsługi nie majacej pojęcia o obyczajach i zwyczajach żeglarskich i  zdecydowane działanie odbierając cumy z jachtu  i nie pozwalając obsłudze mariny je zrzucić doprowadziło do przycumowania jachtu będącego w potrzebie . - ludzi życzliwych naturalną, wrodzoną życzliwością, naturalnym człowieczeństwem, a nie sztucznymi uśmiechami w "nowoczesnych" marinach, ludzi spontanicznie, bezinteresownie pomocnych w każdej sutuacji ( Państwo Jadwiga i Józef Szwaccy z Korzeniowa - udostepniajacy nam swoje łazienki do kąpieli, czestujący kawą herbatą, przetworami domowymi - Pan Józef życie spędził na Wiśle budujac stopnie wodne i inne budowle wodne - takimi ludźmi w zasadzie byli wszyscy spotykani nad Wisłą). I modlę się o to by chociaż tu pozostało obecne jeszcze człowieczeństwo w jego prawdziwym "wydaniu" a nie cofanie się do prymitywizmu, zdziczenia jak do się stało w opisanych wyżej marinach (pamiętam jak w komuniźmie bosmani "odprawowi" przyjmowali cumy od jachtów ( mimo że później by wyjść w morze trzeba było "oprużnić butelkę" z nimi). ZEGLARZE, nie dajmy się zwariować napływającemu do nas prymityzmowi !
Było o ludziach Wisły, o jej "zachwaszczeniu" nie było o przemyśle nadbrzeżnym. Nie jest to co prawda powód do szczycenia się budowlami przemysłowymi zlokaklizowanymi nad brzegami takiej rzeki, ale jeżeli one zostały już pobudowane powinny pracować odpowienio zneutralizowane dla srodowiska. A co z nich zostało ? - ruiny, oprócz pracujacych elektrowni wszystkie pozostałe zakłady, bodowle zlokalizowane nad Wisłą pracujace pełną parą w okresie komuny, dzisiaj straszą kikutami kominów, budowlami rozszabrowanymi z dżwi i okien, ruinami budynków zakładowych itp.. itd....(podobnie zresztą jak przy kolei - dojeżdżając parokrotnie do spływu miałem okazję do dłuższego czasu, poznać  otoczenie kolei na trasie Pasłęk - Warszawa i dalej, gdzie wystepują podobne ruiny zakładów przemysłowych - dzisiaj Polsce przecież nie potrzebnych, UE dla nas wyprodukuje wszystko co potrzeba naszymi ludźmi tam poniewierającymi się - zdjęcia przesłane przez fotografów spływowych na mój adres na "onecie" nie dotarły do mnie-prawdopodobnie blokada) - i krajobraz ten powtarza się w miasteczkach nadwiślańskich na całej jej długości od Krakowa do Gdańska.  Sam Gdańsk - port jest jeszcze jako tako utrzymany, niestety też pusty, puste nabrzeża przeładunkowe, zastygłe w bezruchu dźwigi, suwnice, tory kolejowe nadbrzeżne i nie widać ludzi ani na nabrzeżach, ani na wodzie (po za paroma statkami wycieczkowymi i motorówkami. Cisza.  Na redzie zadnego statku - a pamietam czasy kiedy wypływając jachtem trzeba było lawirować by nie zahaczyć o liny kotwiczne statków stojących na redzie.
MAYDAY ! MAYDAY ! MAYDAY !  -  TU POLSKA ! - NARODZIE ODBIERZ ! - odbierz kraj bandom, jezeli trzeba  to i przy pomocy "kałacha" !

Marek Chrapan



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
4565
4565
4565
4565
03 badnie elemntow RLC1id 4565 Nieznany (2)
4565
4565
praca licencjacka b7 4565
4565
4565
4565 Zima B Sikora

więcej podobnych podstron