Sekrety Glastonbury
Według legendy w opactwie Glastonbury, mitycznym Avalonie, zostali pochowani król Artur i królowa Ginevra. Zaś około roku 27 n.e. miał przybyć tu Jezus. Także tutaj, w Studni Kielicha, ma być ukryty Święty Graal. Glastonbury jest jednym z najbardziej tajemniczych miejsc w Anglii. Romantyków przyciąga tu legenda króla Artura. Pielgrzymów spuścizna chrześcijańska, z jednym z najstarszych kościołów w kraju. Mistycy szukają tu kielicha, z którego Chrystus pił podczas Ostatniej Wieczerzy, zaś astrolodzy zodiaku, rzekomo ukrytego w krajobrazie. Niektóre z tajemnic Glastonbury ujawniły archeologom duchy, które, jak można się spodziewać, licznie zamieszkują miejsce o tak bogatych dziejach. Ale po kolei!
Tu legenda legendę pogania
Zgodnie z miejscową tradycją, Stary Kościół, zniszczony przez pożar w 1184 r., miał być wzniesiony przez Józefa z Arymatei, tego samego bogatego człowieka, który pochował ciało Jezusa w swym grobie. Legenda powiada, że Józef wyemigrował z Jerozolimy do Glastonbury i tu postawił świątynię. Inny mit z kolei mówi, że Józef wylądował tu łodzią na Wzgórzu Wearyall i kiedy modlił się, oparty na lasce, ta wypuściła korzenie i przemieniła się w krzew cierniowy, który, rozpleniony, do dzisiaj zakwita na Boże Narodzenie i Wielkanoc. Co się tyczy Artura, tajemnica jego grobu została ujawniona przez walijskiego barda królowi Henrykowi II i miejscowi mnisi rozpoczęli poszukiwania. W 1190 r. na głębokości 2 m znaleźli kamienną płytę i krzyż ołowiany z napisem: "Tu leży pochowany słynny król Artur na wyspie Avalon". Miejsce uważano za wyspę, gdyż było otoczone bagnami i morzem sięgającym w tamtych czasach aż do Glastonbury.
Kopiąc dalej, niemal 3 metry niżej odkryli trumnę z wydrążonego pnia, a w niej szkielet mężczyzny o wzroście 2,4 m, ze strzaskaną czaszką, a przy nim kości kobiety z kosmykiem żółtych włosów, które mogły należeć do Ginevry. Według opowieści, ranny w swej ostatniej bitwie pod Camlann, umierający król został przeniesiony na wyspę Avalon. Rozkazał wówczas rycerzowi, sir Bedivere'owi, wrzucić swój potężny, magiczny miecz do jeziora. Gdy ten to uczynił, z wody wysunęła się ręka i chwyciła rękojeść. Legenda nie mówi, gdzie się to zdarzyło. Ostatnio zaczęto zresztą przypuszczać, że Avalon z grobem Artura może znajdować się nie tutaj, lecz w Walii. U stóp wzgórza znajduje się starożytna studnia. Dudnienie bijącego w niej źródła przypomina rytm serca, zaś woda jest zabarwiona na kolor krwi tlenkiem żelaza. Na dnie ma być ukryty Święty Graal przywieziony do Anglii przez Józefa z Arymatei.
Duchy wezwane na pomoc
Opactwo zostało zniszczone przez Henryka VIII, który splądrował biblioteki, a budynki wysadził prochem strzelniczym. Zaś tysiąc lat później opactwo, nazywane przez wielu "najświętszym miejscem Brytanii", było już tylko rozsypującą się ruiną. Nie można się więc dziwić, że z takim bogactwem tradycji, Glastonbury i jego tajemnice rozpalały wyobraźnię i budziły nadzieje. Już rycerze Okrągłego Stołu poszukiwali Kielicha, który zapewnia wieczne życie. Później kopało tu wielu poszukiwaczy skarbów, zwykłych awanturników i szereg misji archeologicznych. Wszyscy stosowali tradycyjne metody. Tylko jeden z nich sięgnął po sposób z innego świata.
Archeolog - architekt, Fryderyk Bligh-Bond, rozpoczął tu prace w 1907 r. Wykopaliska, z konieczności, prowadził na ślepo, robiąc próbne wykopy w nadziei, że trafi na starożytne mury dwóch, od dawna zaginionych, kaplic, opisanych przez wczesnych kronikarzy opactwa. Jedna była poświęcona męczennikowi, królowi Edgarowi, zaś druga Naszej Pani z Loretto. Jak wyznał archeolog w książce "Wrota pamięci", wydanej w 1933 r., wszystkie wysiłki zapewne nie zdałyby się na nic, gdyby na zatarty trop kaplic nie naprowadził go niespodziewanie "mówiący ołówek".
Bligh-Bond, zniechęcony początkowym niepowodzeniem poszukiwań, zwierzył się swojemu przyjacielowi, kapitanowi Bartlettowi, że stracił już nadzieję. Wówczas ten opowiedział mu o automatycznym piśmie, które jest sposobem otrzymywania paranormalnych, pisanych przekazów z innego wymiaru, a więc zapewne od inteligentnych istot duchowych. Pojąwszy, jakie nadzwyczajne korzyści może przynieść ta metoda w jego pracy, Bligh-Bond postanowił ją wypróbować. Czyż archeolog może marzyć o czymś więcej, niż rozmowa z naocznymi świadkami wydarzeń sprzed stuleci? Lekko trzymając ołówek, zapytał: "Czy możesz mi powiedzieć coś o Glastonbury?" Ku jego najwyższemu zdumieniu, ołówek drgnął i zaczął się poruszać, prowadząc dłoń i odpowiadając pisemnie na kolejne pytania.
Pismo automatyczne - nieoceniony pomocnik archeologa
W starożytnej łacinie, litera po literze, duch, który przedstawił się jako mnich imieniem Gulielmus, wyjawił szczegóły dotyczące kaplicy Edgara Męczennika. Opisał konstrukcję budynku i naszkicował dawny plan opactwa, umieszczając na nim długo poszukiwaną kaplicę. Napisał, że kaplica Edgara, zwrócona ku wschodowi, miała 30 metrów długości i okna z niebieskiego szkła. Postępując za wskazówkami z zaświatów, ekipa Bligh-Bonda wkrótce odsłoniła ruiny kaplicy, a w nich odłamki potłuczonych niebieskich szybek.
Gdy archeolog spróbował tym samym sposobem dowiedzieć się czegoś o kaplicy Naszej Pani z Loretto, otrzymał przekaz, tym razem pisany w języku angielskim, używanym na początku XVI stulecia. Informował on archeologa, że powinien szukać ruin w zbitym ziemnym wale, leżącym na północ od opactwa. Miał znaleźć tylko jedną ścianę, ponieważ rabusie rozebrali resztę, wywożąc kamienie na budowę swych domów. Kopiąc we wskazanym miejscu, archeolog przekonał się raz jeszcze, że ołówek powiedział prawdę.
Bezcielesne byty, z których jeden twierdził, że był Johannesem Bryantem, zmarłym w 1533 r., chętnie dostarczyły jeszcze wielu innych historycznych szczegółów, dotyczących Glastonbury. Poradziły Bligh-Bondowi, aby kopał w jeszcze jednym miejscu. Miał tam znaleźć tysiącletnią lepiankę z plecionki obrzuconej gliną. Archeolog zastosował się do wskazówek i raz jeszcze dokonał odkrycia.
Najważniejsze pytania bez odpowiedzi
Przez dziesięć lat Bligh-Bond i jego przyjaciel Bartlett zapisywali informacje otrzymywane za pośrednictwem pisma automatycznego, często wskazujące miejsce ukrytych zabytków z dokładnością do jednego cala. Jednak ku ich rozczarowaniu, żaden z duchów nie odpowiedział na najważniejsze pytania: gdzie jest Święty Graal albo cudowny miecz króla Artura, Excalibur? Być może nic o tym nie wiedziały, gdyż żyły w późniejszych, już chrześcijańskich czasach. Zaś duchy samego króla, Ginevry i rycerzy Okrągłego Stołu nie miały zamiaru naruszać tajemnicy i zniżać się do prowadzenia ołówka dla zaspokojenia ciekawości profanów z XX wieku. Zresztą, może po prostu dlatego, że za życia nie umiały pisać!