Newsweek - Pisanie zrodzone w bólu, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo


TEKSTY DODATKOWETEKST I

http://junior.newsweek.pl/artykuly/stat-artykul.asp?Artykul=93

Pisanie zrodzone w bólu

Szewc nie zrobi dobrych butów, jeśli wcześniej nie zepsuje kilku par. Podobnie jest z początkującymi dziennikarzami. Ich pierwsze teksty przeważnie lądują w koszu. Ale nigdy nie nauczysz się pisać, jeśli zrazisz się na początku. Porady, jak pisać, też nie uczynią z ciebie mistrza. Ale przynajmniej podpowiedzą, czego unikać i do czego dążyć.

Pisanie jest ostatnią, chociaż nie najłatwiejszą czynnością dziennikarza. Rozpoczyna się wówczas, gdy materiał został zebrany, dziennikarz przemyślał go i wie, co chce napisać. Ale nawet wtedy warto spytać:

Dla kogo piszę?


Wbrew pozorom, odpowiedź na to pytanie nie jest błaha. I zapewne brzmi ona: dla moich kolegów z klasy czy ze szkoły. Teraz już masz konkretnego adresata. To twój kolega, rówieśnik, może nieco starszy, może nieco młodszy, ale czujący podobnie jak ty

i interesujący się tym, co i ciebie ciekawi. Wyobrażenie sobie konkretnego adresata znacznie ułatwia pisanie, bo pozwala unikną
ć błędów - używania słów, których kolega nie zrozumie, stosowania napuszonego stylu, którego nie używasz w normalnej rozmowie. Mówiąc uczenie, taki adresat pozwala nam uniknąć błędów w komunikowaniu się.

Co chcę przekazać?

Skoro już wiem, że piszę dla swoich rówieśników, to muszę się zastanowić, co chcę im powiedzieć. Bo na to pytanie powinien odpowiadać cały mój tekst. Jeśli byłem na zebraniu samorządu uczniowskiego, to przecież nie odpowiem, że będę o tym pisać. Muszę przekazać koledze informację, co tam się istotnego stało. Na przykład, że od przyszłego miesiąca wszyscy będą chodzić w mundurkach. Ale warto też napisać, co myślę o tym zamiarze, jaki jest mój do tego stosunek. A może uda się przekazać również opinie innych.

Po co piszę?

Samo wydarzenie nie jest jeszcze wystarczającym powodem, chociaż przekazywanie informacji to istotna zasada tego zawodu. Może dlatego, że chcę przekonać kolegów, iż pomysł z mundurkami jest świetny. A może odwrotnie?

Style book, czyli spis podstawowych zasad, jakimi powinni się kierować dziennikarze i redaktorzy „Newsweeka”, wyjaśnia tę sprawę krótko i jasno. Mówi, że wszystkie teksty ukazujące się w tygodniku powinny spełniać test 3D - trzech pytań:

1. Dlaczego chcemy czytać ten tekst?

2. Dlaczego właśnie teraz?

3. Dlaczego powinienem go zapamiętać?

Pisanie jest pochodną myślenia. I od obowiązku myślenia nikt nas nie zwolni. Najlepszym sprawdzianem tego, czy mamy przemyślany tekst, jest ułożenie sobie szczegółowego planu. Można go napisać albo mieć w pamięci. To znacznie ułatwi nam pracę, a także będzie doskonałym sprawdzianem, czy istotnie wiemy, co mamy do przekazania czytelnikowi.

Na wabia

Początkiem tekstu jest tytuł. Ale nie zawsze mamy tytuł do nienapisanego artykułu. Rzadko kiedy dobra myśl wpadnie nam do głowy na początku pisania. Warto sobie gdzieś z boku notować pomysły, a potem wybrać najlepszy.

”Tytuł jest po to, żeby epatować, żeby kokietować, żeby się mizdrzyć, tytuł jest na wabia” - pisał w jednym z felietonów Krzysztof Narutowicz. Ale nie tylko po to. Powinien także informować. Właśnie dlatego najlepsze są tytuły łączące emocje z informacją, ale nie zawsze uda się taki wymyślić.

Unikajmy jednak tytułów mylących, a więc nie odpowiadających treści artykułu, bo zdenerwują czytelnika. Odrzućmy też tytuły infantylne („Etyka i polityka”), trącące Młodą Polską i przybyszewszczyzną („Taniec miłości i śmierci”) oraz tytuły banalne („Przyjaźń z wyboru”). Często dziennikarze oddają redaktorom teksty bez tytułu, bo nie mają pomysłu lub uznają, że szkoda wysiłku, bo redaktor i tak im go zmieni. To niedobra metoda. Nawet zły tytuł może naprowadzić redaktora na właściwy trop.

Nie należy też oddawać tekstów z tzw. tytułami roboczymi. Bo z ich powodu zdarzają się bolesne wpadki jak w pewnej redakcji poważnej gazety. Otóż dziennikarz wrócił z nudnego posiedzenia kombatantów. Redaktor trzymał miejsce w gazecie na jego relację. Dla żartu dziennikarz wpisał tytuł roboczy: „Staruszkowie leją wodę”. Dalej tekst był już w porządku. Oddał go redaktorowi. Zdziwił się, gdy na drugi dzień zobaczył swoje dzieło z roboczym tytułem. Telefony się urywały. Środowiska kombatanckie czuły się obrażone i nawet nie było jak przepraszać. Roboczy tytuł: „Z dachu do piachu” do notki o samobójstwie studentki też nie wzbudził entuzjazmu.

Zabawa z tytułami jest zresztą charakterystyczna dla dzisiejszej prasy, czyni ją lżejszą i bliższą czytelnikowi. Pewne schematy można z powodzeniem zastosować w szkolnej gazetce, bo przecież nie wszystko musi w niej być na poważnie. Trochę rozrywki wprowadzają tytuły rymowanki, np. „Król miedzi siedzi”. Ciekawe czasami są gry słów: „Urażona Duma” (o Dumie rosyjskiej) czy „Forpoczta nowoczesności” (o nowym budynku poczty) albo „Jaja spadają” (o obniżce cen jajek). Atrakcyjnie wyglądają też tytuły odnoszące się do innych tekstów, np. „Stawka większa niż powiat” albo „Miałeś Pawlak złoty róg”.

Kiedyś udało mi się wybronić świetny oryginalny tytuł dziennikarza „Radość między nogami”. Gdyby ktoś wątpił, o czym był tekst, szybko wyjaśniam: o ścieżkach rowerowych. Na drugi dzień w redakcji zdania były podzielone, ale przecież nie wszystko wszystkim musi się podobać.

Są też tytuły modne, powstające z przerobienia tytułu oryginalnego. Po filmie „Matrix. Reaktywacja” w prasie zaroiło się od nagłówków z „reaktywacją”, np. „Miller reaktywacja”. Pewne oryginalne tytuły na przykład książek są tak znakomite, że odwoływanie się do nich chyba nigdy się nie skończy. W Polsce wyjątkową głowę do tytułów miał Tadeusz Boy-Żeleński.

Jego „Piekło kobiet” czy „Brązownicy” zrobili wielką karierę. Podobnie jak dzisiaj tytuł książki amerykańskiego pisarza Johna Irvinga „Świat według Garpa”.

Przerabianie tytułów bywa jednak zdradliwe. Kiedyś w jednej gazecie znalazłem aż pięć z szablonu „Świat według”. Najbardziej rozbroił mnie piąty na kolumnie sportowej: „Świat według Kuleja”.

Trudne początki

Siedzisz przed komputerem i nie wiesz, od czego zacząć tekst? Nie jesteś pie
rwszy. Ryszard Kapuściński opowiadał, jakie męczarnie przeżywał przy pisaniu „Cesarza”. Redakcja go poganiała, a on utknął na początku. Dni mijały, autor coraz bardziej popadał w panikę, że zawali wszystkie terminy. I nagle przyszło olśnienie: mały biały piesek. I dalej już poszło.

Czasami brakuje takiego szczegółu otwierającego pierwsze zdanie i wtedy człowiek jest w kropce. Bo są dwa główne rodzaje piszących. Jedni nie ruszą dalej, gdy nie uznają, że to, co piszą jest już w miarę dobre. Inni piszą jak leci i potem wszystko bezustannie poprawiają. Obie szkoły są dobre, byle prowadziły do celu. A troska o pierwsze zdanie ma olbrzymie znaczenie. Bo kluczem do pisania dobrych tekstów dziennikarskich jest lead  - pierwszy akapit tekstu.

Kusiciele i przynęty

Bez dobrego leadu próba zwrócenia uwagi czytelnika na tekst przypomina rybaka łowiącego ryby na haczyk, na którym nie ma przynęty.

”Sprzedawca jabłek układa je zawsze na straganie w ten sposób, że najefektowniejsze okazy leżą na wierzchu zwrócone do klienta najbardziej apetyczną stroną - pisał w „Retoryce dziennikarskiej” Walery Pisarek. - Wystawne przyjęcie rozpoczynamy od przekąsek, a więc rzeczy w zasadzie najsmakowitszych. Tak samo postępuje doświadczony dziennikarz. Chodzi o to, by klient, gość, czytelnik nabrał apetytu, by zachęcić go do dalszej konsumpcji”. Tą zachętą są właśnie leady.

Kosze na śmieci pełne są próbnych leadów, których poszukiwali dziennikarze, gdy starali się znaleźć słowa najbardziej przyciągające czytelnika do ich tekstu. Ale leady oprócz kokietowania czytelnika często również ustalają rangę materiału następującego po nim.

Dziennikarz ma do wyboru szeroki repertuar leadów. Jedne są przeznaczone do tego, aby zaskakiwać i szokować czytelnika, inne, by pobudzić jego wyobraźnię, a jeszcze inne mają ich zwięźle i szybko poinformować o istocie tekstu. Piszący rzadko zastanawiają się nad rodzajem leadu, który piszą. Koncentrują się na znalezieniu najlepszej kombinacji słów. Ale początkujący dziennikarze powinni znać niektóre ich rodzaje i z nimi poeksperymentować. To bywa pouczające.

*
Lead streszczający podaje treść artykułu i pozwala czytelnikowi ocenić, czy interesuje go jego zawartość i czy ma go przeczytać do końca. Jest najprostszy do napisania, więc wielu dziennikarzy ucieka się do niego, gdy muszą szybko oddać tekst lub nie mogą znaleźć innego początku. Jest nieoceniony przy krótkich informacjach.

*
Lead cytatowy. Głęboki, zwięzły i trafny cytat może być interesującym leadem, szczególnie gdy cytowana osoba jest powszechnie znana. Cytat powinien dawać wgląd w charakter osoby. Pamiętajmy, że lead jest pewnym etapem następującej po nim historii, a więc cytowanie powinno odpowiadać jej naturze.

*
Lead pytający. Może być atrakcyjny, jeśli jest wyzwaniem dla wiedzy czytelnika i budzi jego ciekawość. W przeciwnym wypadku raczej należy go unikać. Redaktorzy doskonale wiedzą, że często jest on podpórką, gdy nie udaje się nic lepszego wymyślić, bo łatwo go napisać, ale rzadko jest najlepszy z możliwych. W każdym razie jedno pytanie w leadzie wystarczy. A najlepiej, gdy po nim następuje błyskotliwa i zaskakująca odpowiedź.

*
Lead bezpośrednio adresowany. Jest trudny do zlekceważenia, bo dziennikarz zwraca się prosto do czytelnika. Prawie zawsze w tym leadzie znajduje się słowo „ty”. Czytelnikowi trudno odrzucić tę personalną zaczepkę.

Kiedy mamy już tytuł i lead, reszta powinna pójść gładko według przygotowanego wcześniej planu kompozycji. Warto pamiętać, aby pisać prostymi zdaniami, ale różnicować ich długość, żeby uniknąć monotonii. Trzeba unikać pustych fraz nie wnoszących informacji, a także zdań dopowiadających czy mówiących prawie to samo, co zdanie poprzednie.

Należy koncentrować się na dobieraniu czasowników i rzeczowników, bo one ożywiają i ukonkretniają tekst, a ostrożnie stosować przymiotniki i przysłówki. Ważne, aby trzymać się wyznaczonej myśli, nie plątać wątków i dbać o konsekwencję argumentacji. Na końcu sprawdzić, czy akapity łączą się w logiczną całość i wyrzucić niepotrzebne wątki. Tekst powinien być wartki i zwięzły. I jeszcze raz wszystko sprawdzić. Zwłaszcza nazwiska, imiona, nazwy, liczby, daty oraz właściwe znaczenie trudnych terminów. Uwaga na cytowanie z pamięci. Nie ma nic gorszego, gdy chce się błysnąć erudycją i myli się Słowackiego z Mickiewiczem. Pewien doświadczony dziennikarz mawiał: „Wiem, że „Pana Tadeusza” napisał Słowacki, ale lepiej sprawdzę.”

Czego unikać?

*
Strony biernej i form bezosobowych. Żaden język ich nie lubi. Poza tym bywają mylące. Jeśli czytam: „Na zebraniu samorządu wystąpiono z inicjatywą”, od razu pytam: „Kto?”. Strona bierna prawie zawsze da się zastąpić stroną czynną. A ona sprawia, że tekst jest żywszy.

*
Obcych wyrazów. One nie tylko zaśmiecają język, ale często utrudniają komunikowanie. Czytelnik nie ma obowiązku ich znać.

*
Abstrakcyjnych rzeczowników, jak np. „świadomość”, bo usztywniają tekst i czynią go trudnym w odbiorze.

*
Dziwacznych słów i frazesów typu: „Rosną jak grzyby po deszczu” czy „Przysłowiowa kość niezgody”.

*
Podkreśleń typu: „jednym słowem”, „prawdę mówiąc”, „coś w tym rodzaju”, „po prostu”, „jak na ironię” itp.

* Archaicznych spójników typu „iż”, „albowiem” czy „bowiem”.

*
Rozwlekłości: Prawie każde zdanie zyska, gdy usuniemy z niego następujące wyrazy: „fakt” (fakt przyjazdu), „proces” (proces nauczania), „zjawisko” (zjawisko obojętności), czas (w czasie wakacji) itp.

*
Pleonazmów i tautologii: „cofnąć się wstecz”, „okres czasu”, „interesująca ciekawostka”, „tradycyjny zwyczaj”, „najbardziej optymalny” itd.

*
Nadmiaru cytatów. Zasada jest taka: jeśli opis jest krótszy od cytatu, dajemy opis. Jeśli nie, to trudno.

Kiedy już ma się gotowy tekst, najlepiej go odłożyć i przeczytać głośno na drugi dzień. Czasem wtedy trudno uwierzyć, że te głupoty są własnego autorstwa.
 

Józef Lubiński

123



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pedagogiczne aspekty pracy z czytelnikiem, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Biblioterapia 1, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Telewizja jako medium, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Dziecko przed telewizorem, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Bajka o Ciepłym i Puchatym - np. bajki terapeutycznej, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
C.d. globalizacja, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Gołąbiewski Łukasz - Wydawnictwa, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Słownik terminów redakcyjnych, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Gatunki dziennikarskie, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
10 kroków do ciekawego tekstu, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Karta etyczna mediow, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Manipulacja i perswazja językowa we współczesnej prasie, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Czytelnictwo - w oparciu o J. Dunin - Pismo zmienia świat, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstw
Betelheim i inne - pkt. 16, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Socjo - media masowe, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Pedagogiczne aspekty pracy z czytelnikiem, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwo
Nowe media a kultura, Dziennikarstwo i komunikacja społeczna, Nowe media

więcej podobnych podstron