Jaka jest różnica pomiędzy wibratorem a dyrektorem?
- Wibrator nigdy nie będzie prawdziwym kutasem!
Trwa egzamin z anatomii. Odpytywani są student i studentka.
Profesor zadaje pytanie:
- Czy penis to mięsień czy kość?
- Zdecydowanie kość - odpowiada studentka.
- Oczywiście mięsień - mówi student.
Profesor wpisuje noty do indeksów i komentuje:
- Pan zdał, a pani tylko się zdawało!
Egzamin na wydziale politologii.
Profesor odpytuje studentkę:
- Kto pełni obecnie funkcję premiera w Polsce?
- Nie wiem.
- A może wie pani kto był pierwszym prezydentem w III RP?
- No… nie wiem.
- A skąd pani jest?
- Z Szamotuł.
Profesor myśli:
- A może by tak rzucić wszystko do jasnej cholery i jechać do tych Szamotuł.
Co wykrzykuje uszczęśliwiona blondynka po przeżyciu wielokrotnego orgazmu?
Dobra robota, chłopaki!
Dwaj Rosjanie jadą pociągiem transsyberyjskim. Wychodzą na korytarz zapalić:
- Cześć! Dokąd jedziesz?
- Z Moskwy do Nowosybirska.
- O! A ja jadę z Nowosybirska do Moskwy.
Zapada cisza. Panowie palą dalej. Po chwili jeden mówi z zachwytem w głosie:
- Ale, kurwa, ta technika poszła do przodu!
Stefan bije się z myślami. Poczucie winy i wstydu nie opuszcza go ani na chwilę. Powtarza sobie: „Stefan, nie martw się. Nie jesteś pierwszym lekarzem, który sypia ze swoją pacjentką, na pewno nie będziesz ostatnim”. Na to rozlega się głos wewnętrzny: „Stefan, ale ty jesteś weterynarzem…”
Dwóch kosmitów ląduje na Ziemi. Ciemna noc, dochodzą do zamkniętej stacji benzynowej. Zbliżają się do dystrybutora:
- Witaj, jesteśmy kosmitami, mamy pokojowe zamiary, chcemy jedynie porozmawiać.
Dystrybutor milczy.
- Chyba potraktuje go laserem.
- Ostrożnie wygląda na twardziela!
Ponowna próba nawiązania kontaktu spełza na niczym, więc kosmita oddaje strzał, a stacja wylatuje w powietrze. Kilometr dalej kosmici otrzepują się z kurzu:
- Ty! Skąd wiedziałeś, że to taki twardziel?
- Jak byś ty się okręcił dwa razy własnym penisem i wsadził go sobie w ucho, też byłbyś twardzielem.
Zmarł straszny grzesznik i oczywiście trafił do piekła. Nawet Lucyfer był pod wrażeniem jego zbrodni i pozwolił mu wybrać rodzaj kary. Idą więc grzesznik z Lucyferem przez piekło. Dochodzą do kotła, w którym smażą się najwięksi grzesznicy. Grzesznik jest przerażony.
- Nie! Tylko nie to!
Idą dalej i dochodzą do pala, przy którym diabły biczują jakiegoś nieszczęśnika. Grzesznik znowu wpada w panikę.
- Nie! Litości! To koszmar!!!
Parę kroków za biczowanym człowiekiem widzi drugi pal, przy którym stoi przywiązany staruszek. Obok klęczy piękna blondynka robi mu dobrze na sposób francuski.
- O! - mówi grzesznik. - To jest coś dla mnie. To rozumiem!
- Jesteś pewien? - pyta Lucyfer.
- Tak.
Lucyfer kiwa głową, podchodzi do dziewczyny, klepie ją po ramieniu i mówi.
- Wstawaj. Masz zmiennika.
Na początku Bóg stworzył ziemię. Potem odpoczywał. Później Bóg stworzył mężczyznę. Potem odpoczywał. Na końcu Bóg stworzył kobietę. Od tej pory ani mężczyzna, ani On już nigdy nie mogli odpocząć.
Facet poszedł nad rzekę łowić ryby. Siedzi i słyszy dochodzące z góry rzeki okrzyki:
„Spadaj!”, „Spadaj!”. Po pewnym czasie zza zakrętu rzeki wypływa kajak. Siedzi w nim facet, w rękach trzyma dwie patelnie, cały mokry z wysiłku, wiosłuje. Wędkarz wczuł się w dolę nieszczęśnika i pyta:
- Przepraszam, ale czy nie wygodniej byłoby wiosłem?
- Spadaj!!!!
Przychodzi elegancka blondynka do banku z podaniem o 3 tysiące złotych kredytu na wakacje. Urzędnik prosi o przedstawienie zabezpieczenia pod pożyczkę. Na to dziewczyna wyjmuje kluczyki od nowiutkiego jaguara. Urzędnik akceptuje zastaw, udziela pożyczki i wprowadza auto do podziemnego garażu należącego do banku. Po dwóch tygodniach blondynka oddaje dług wraz z odsetkami wynoszącymi raptem 22,50. Urzędnik wypełnia dokumenty, po czym zwraca się do klientki:
- Mam nadzieję, że miała pani udane wakacje. Ale, proszę mi wybaczyć ciekawość, dlaczego ktoś, kto posiada takie auto, pożycza głupie 3 tysiące złotych?
- Dlaczego? A gdzie, pańskim zdaniem, za 22,50 znalazłabym kryty parking na dwa tygodnie dla mojego jaguara?!
Przychodzi facet do dyrektora chóru filharmonii i mówi bardzo cienkim głosikiem:
- Chciałbym zapisać się do chóru.
Na to dyrektor:
- No dobrze, ale do jakich głosów?
- Do basów.
- To proszę w takim razie powiedzieć coś po męsku!
- Ty chuju!
Cicha rozmowa dwóch młodych kobiet:
- Którego wolisz: Pawła czy Karola?
- A który przyszedł?
Studentka zdaje egzamin z anatomii. Profesor podaje jej ludzką miednicę i prosi o zidentyfikowanie płci zmarłego właściciela. Dziewczyna namyśla się i mówi:
- To był mężczyzna.
- A dlaczego pani tak uważa?
- Bo tutaj był kiedyś członek.
- Oj był, był. I to wiele razy.
Kierownik wpada do pokoju informatyka.
- Co to znaczy? Czemu komputery stanęły?
- Serwer się zabendował.
- A może by tak po polsku?!
- Wystąpił błąd w jądrze kernela.
Rozmowa podsłuchana w sklepie warzywniczym:
- Te ziemniaki są nasze czy z importu?
- A co? Będzie pan z nimi rozmawiał?
Jasio mówi do ojca:
- Tato, jakiś facet mnie podrywał w parku!
- Synu! Czyżbyś nie wiedział, co robić w takich sytuacjach? Trzeba szybko uciekać.
- Tak! Uciekać! W szpilkach? Po żwirze?!
Ksiądz i zakonnica podróżują przez pustynię na wielbłądzie. Trzeciego dnia wielbłąd pada martwy. Po długiej chwili ksiądz powiada:
- Skoro i tak umrzemy na pustyni, to chciałbym cię o coś poprosić. Nigdy nie widziałem kobiecego biustu. Czy mógłbym zobaczyć twój?
Siostra zdjęła habit, a ksiądz rozpłynął się w zachwytach. Wtedy zarumieniona zakonnica wyjąkała:
- Ojcze, nigdy nie widziałam penisa. Czy mógłbyś mi pokazać swojego?
- Naturalnie.
- Och, ojcze, czy mogę go dotknąć?
- Tak. Ale czy ty wiesz, siostro, że jeżeli włożę penisa w odpowiednie miejsce, mogę stworzyć życie?
- Naprawdę?
- Naprawdę.
- Więc wsadź go wielbłądowi i uciekajmy z tej pustyni!
Pogrążony w smutku mąż mówi do żony:
- Rzuciłem papierosy, rzuciłem wódkę, teraz to już chyba kolej na ciebie.
Jaki jest zew godowy blondynki?
- Jestem taaka pijaaana!
Ewa i Adam wędrują po raju. Ewa pyta drżącym głosem:
- Adagiu, kochasz ty mnie?
- A kogo mam kochać?
Policja aresztuje dwóch handlarzy narkotyków. Jedyną szansą na zwolnienie jest przekonanie jak największej liczby osób, żeby rzuciły nałóg. Po kilku dniach dealerzy przychodzą na posterunek:
- No i jak? - pyta komendant pierwszego z nich.
- Udało mi się odciągnąć o nałogu szesnaście osób.
- A jak to zrobiłeś?
- Narysowałem im dwa kółka: O i o i wytłumaczyłem im, że to większe to jest mózg człowieka, który nie bierze, a to mniejsze to mózg ćpuna.
- Zgodnie z umową jesteś wolny.
Posterunkowy przesłuchuje drugiego:
- A tobie jak poszło?
- 75 osób!
- Aż tyle?! A w jaki sposób?
- No bardzo podobnie jak kolega. Też narysowałem im dwa kółka: o i O i powiedziałem, że to mniejsze to jest ich odbyt zanim trafią do pudła za narkotyki.
Stały sobie w parku dwa posągi - naga kobieta i nagi mężczyzna. Patrzyły na siebie wzrokiem pełnym pożądania. Pewnego dnia zjawił się w parku anioł i powiedział:
- Za to, że tak dzielnie tu stoicie ożywię was na pół godziny.
Cud się dokonał. Posągi zeszły z cokołu, chwyciły się za ręce i czym prędzej pobiegły w pobliskie krzaki, z których wkrótce zaczęły dobiegać pomruki i okrzyki rozkoszy. Wreszcie z krzaków wynurzyła się rozanielona para:
- Ach, jak cudownie było!
- Tak, doprawdy wspaniale.
Anioł spojrzał na zegarek i rzekł:
- Minęło dopiero piętnaście minut, macie do dyspozycji jeszcze drugie tyle.
- To co, wracamy w krzaki?
- Tak musimy koniecznie to powtórzyć!
- Dobrze, ale tym razem ty trzymasz gołębia, a ja mu robię na głowę!
Pani ginekolog postanowiła zmienić swój fach i zostać mechanikiem samochodowym. Zapisała się więc na kurs mechaników. Była bardzo pilna. Na egzaminie końcowym wszystko poszło jej jak z płatka. Zdała celująco, ale wynik okazał się zaskakujący - 150 procent.
- Jak to możliwe? - zapytała członków komisji.
- Podczas egzaminu rozebrała pani silnik na części bezbłędnie, co stanowiło 50 procent punktacji. Następnie złożyła pani silnik i ten silnik działa, co stanowi następne 50 procent. Dodatkowe 50 procent przyznaliśmy za to, że wszystko to zrobiła pani przez rurę wydechową.
We wsi sołtys zebrał mieszkańców i mówi:
- Zebrałem was tutaj wszystkich, bo mamy problem. Piekarz w naszej wsi piecze paskudny chleb i śmieją się z nas wszystkie okoliczne osady. Macie jakieś pomysły?
Wstaje kowal:
- To może ja przypierdolę piekarzowi?
- Siadaj, kowal. Piekarza mamy jedynego we wsi. Chleb kiepski, ale lepszy niż żaden. Czy może są jeszcze jakieś inne pomysły?
Konsternacja na Sali. Kowal nieśmiało unosi dłoń.
- Tak, kowalu?
- To może przypierdolę stolarzowi? Mamy dwóch!
Pani pyta w szkole dzieci, gdzie pracują ich ojcowie. Marek odpowiada, że tata jest lekarzem, Krzysio, że strażakiem, a Mariusz, że kolejarzem. Dzieci wyrywają się do odpowiedzi i tylko Jasio milczy.
Pani nalega:
- Jasiu, powiedz, gdzie pracuje tata! Nie ma się czego wstydzić.
W końcu Jaś, czerwony na twarzy, mówi:
- Mój tata, psze pani, tańczy nago przy rurze w klubie dla pedałów.
Pani jest w szoku, ale chwali Jasia za szczerość i pozwala usiąść. Jaś siada i mówi do kolegi:
- No i co miałem zrobić? Przyznać się, że jest posłem Samoobrony?
Kowalska szyje spódnicę na maszynie, a mąż stoi nad nią i krzyczy:
- Teraz w lewo! Jeszcze bardziej! Prosto! Uważaj, nie za szybko! Przecież ty nie umiesz szyć!
- Co to za gadanie?! Całe życie szyłam i dobrze było, a teraz to ci już nie pasuje?!
- Nie denerwuj się. Chciałem ci tylko pokazać jak się czuję, gdy jedziemy razem samochodem.
Pod Ścianą Płaczu modli się grupa ortodoksyjnych Żydów. Cicho, w skupieniu, każdy z nich pod nosem szepcze stare jak świat modlitwy. Wśród nich stoi biednie odziany żyd, gdzieś ze wschodnich kresów dawnej Polski, i wielkim głosem zawodzi:
- Panie Boże, daj mi 100 dolarów. Dla ciebie to drobiazg, a dla mnie to mieszkanie, kobieta, jedzenie, wszystko...
Płacze godzinę, dwie. W końcu podchodzi do niego wzburzony współwyznawca, wciska mu w rękę sto dolarów i mówi:
- Masz tu swoją setkę i przestań tak hałasować. My tutaj nie o takie pieniądze się modlimy.
Wjeżdża chłop kombajnem w pole, zatrzymuje się i wzrusza ramionami:
- No tak... Wciórności! Znów zapomniałem zasiać!
Młode małżeństwo miało papugę, która złośliwie i na dodatek krytycznie komentowała ich wyczyny w łóżku. Któregoś wieczora wkurzony do ostateczności facet wsadził łeb wrednego ptaszyska między żeberka kaloryfera. Wieczorem podczas miłosnych harców nowożeńców ze stolika spadła na kołdrę doniczka. Rozgrzana do czerwoności żona jęczy:
- Nie przejmuj się, nie przerywaj, po prostu pchnij nogą.
A papuga na to:
- No, kurwa, tego to nie odpuszczę. Łeb sobie ukręcę, ale taki numer muszę zobaczyć!
Pewien okropny grzesznik umiera i trafia do piekła. Wita go uprzejmy Szatan i zaprasza do zwiedzania okolicy. Idą więc i potępiony nie może się nadziwić: ruczaje, łąki, lasy i w ogóle piękne okoliczności przyrody. Zdziwiony grzesznik pyta:
- Jakże to? To tu tak spokojnie, a gdzie te męki piekielne?
- Zaraz, a kto obiecywał męki? Ja nic takiego nie mówiłem, ale jak sobie życzysz, to proszę.
I Szatan pokazuje nowemu gościowi zakątek, w którym owszem stoją stare poczerniałe, a rogate diabły smażą wrzeszczących z bólu ludzi, jest smoła, narzędzia tortur. Przerażony grzesznik pyta:
- A ci to kto?
- To katolicy. Oni tak chcieli.
Na ulicy całuje się facet z babką. Podchodzi do nich jakiś gość i zagląda przez ramię. Raz zagląda, obchodzi w kółko i znowu zagląda, i tak przez dłuższy czas. W końcu lowelas zdenerwował się i mówi do podglądacza:
- Panie, co pan, zboczeniec jakiś?!
- Nie, ja przepraszam, ale żona ma klucze od mieszkania.
Pewien facet miał przyjaciela. Takiego oddanego, od serca. Człowiek ten był sparaliżowany i większość życia spędził na wózku. Pewnego dnia facet postanowił odwiedzić druha. Siedzieli sobie wieczorem, gadali o tym i o owym, popijali czerwone wino. W pewnej chwili ten na wózku poprosił kumpla:
- Słuchaj, zrobiło się zimno. Czy byłbyś tak miły i skoczył na piętro do mojej sypialni po ciepłe, wełniane skarpety?
- Nie ma sprawy, stary, już lecę.
Wchodzi na górę, otwiera drzwi do pokoju i… zastaje tam dwie młode córki przyjaciela w niekompletnych strojach. Jako że były to dziewczyny bardzo ponętne, postanowił wykorzystać sytuację.
Mówi do nich:
- Wasz ojciec przysłał mnie tutaj i prosił, bym was obie przeleciał.
- Nie możliwe! - wykrzyknęły obie.
- Ależ możliwe, jeśli nie wierzycie, możemy to sprawdzić.
Wychyla się z pokoju i krzyczy:
- Obie?
- Obie, obie. Dzięki stary!
W środku nocy z małżeńskiego łoża wstaje mąż i trzymając się za podbrzusze zaczyna nerwowo przechadzać się po pokoju.
- Co ci jest? - pyta rozbudzona żona.
- Wiesz, potwornie mi się chce baby… - odpowiada małżonek.
- No to wskakuj - żona zachęcająco odkrywa pierzynę.
- Ele… Jakoś to rozchodzę.
Mercedesem pędzi pięcioosobowy gang nowych Ruskich. Na skrzyżowaniu uderza w nich rozklekotana wołga. Wewnątrz niepozorny, chudy mężczyzna.
- Wpadłeś koleś - mówią gangsterzy - Teraz obijemy ci mordę.
- Chłopaki, to nie fair - drży kierowca - jestem przecież sam, a was tylu.
Przez kilka chwil trwa narada w szeregach bandytów. Nagle ich herszt odwraca się i informuje:
- No dobrze. „Struna” i „Włochaty” będą z tobą.
- Lotnisko, lotnisko, tu samolot N 578, straciłem sterowność!
- Tu lotnisko, N 578 zrozumiałem, skreślam
W akademiku ustalono, że następnym straceńcem, który pójdzie po piwo, będzie student z Kamerunu. Jako że zupełnie nie mówił po polsku, wszystko, fonetycznie, napisano mu na kartce. Młodzieniec podchodzi do kiosku i z przejęciem cedzi słowa:
- Czy jezd pifo?
- Nie ma.
- Kurde, fjedziałem - czyta dalej.
Pewien gospodarz z zapomnianej wsi zobaczył, że jego sąsiad ma na podwórku kort tenisowy, na którym fenomenalną partię rozgrywają Agassi i Sampras. Zdumiony idzie do sąsiada i pyta:
- Jakim cudem u ciebie w obejściu grają taki niesamowity mecz?
- A, bo wiesz, ja mam złotą rybkę, która spełnia wszystkie moje życzenia.
- Ty, pożyczyłbyś mi ją na chwilkę?
- Dobra, ale uważaj, ona jest trochę głucha.
- Nieważne. Pożycz.
Gospodarz zaniósł rybkę do domu i prosi:
- Rybko! Daj mi górę złota!
Rybka kiwa łebkiem i po chwili z nieba na obejście chciwca spadają tony błota. Dom zniszczony, stodoła i obora też. Gospodarz jest zrujnowany. Biegnie więc do sąsiada i krzyczy:
- Co to ma znaczyć?! To potwór, a nie złota rybka!
- Mówiłem ci, że jest trochę głucha. Czy ty myślisz, że ja chciałem mieć wielkiego tenisa?
Narzeczony przychodzi z wizytą do przyszłych teściów. Pan domu bierze go do gabinetu i wypytuje o plany na przyszłość.
- Młody człowieku! Powiedz ty mi, jaką masz pracę?
- Studiuję Torę.
- O! To wspaniale, ale jak ty chcesz z tego zapewnić mojej córce warunki bytowania, do jakich jest przyzwyczajona?
- Będę studiował Torę. Resztą zajmie się Bóg.
- No tak. A co z pierścionkiem zaręczynowym, który jej się przecież należy?
- Będę studiował Torę. Resztą zajmie się Bóg.
- Nooo, ale pewnie będziecie mieli dzieci. Jak chcesz dać im wykształcenie?
- Będę studiował Torę. Resztą zajmie się Bóg.
Po wyjściu kawalera mam panny pyta męża o wyniki rozmowy. Pan domu namyśla się chwilę i mówi:
- On nie ma żadnej pracy ani planów na przyszłość. Ale jest też dobra wiadomość: on myśli, że ja jestem Bogiem.
Pewien Francuz wprowadził się do luksusowego apartamentu w Paryżu i postanowił wykleić ściany tapetą. Nie Chciało mu się jednak mierzyć pokoi, poszedł więc do sąsiada piętro wyżej, który miał identyczne mieszkanie i zapytał:
- Proszę pana, ile rolek tapety kupił pan do swojego mieszkania?
- Trzydzieści.
Zadowolony Paryżanin kupił trzydzieści. Wykleił ściany i… zostało mu piętnaście zbędnych rolek tapety. Poszedł więc znów do sąsiada.
- Proszę pana. Powiedział pan, że kupił trzydzieści rolek tapety, więc też tak zrobiłem i zostało mi piętnaście zbędnych. Jak to możliwe?
- Piętnaście?
- Piętnaście.
- To ciekawe. Mnie też.
Po powrocie ze szkoły syn żali się mamie:
- Dlaczego wszyscy nazywają mnie głupim gliniarzem?
- Kto tak na ciebie powiedział? I dlaczego? Kiedy?
- Przymknij się, ty…! To ja tu jestem od zadawania pytań!
Jakie są trzy najważniejsze powody, dla których warto wytatuować sobie 100 $ na penisie?
- Bo można bawić się swoimi pieniędzmi!
- Bo można pozorować wzrost swoich inwestycji!
- Bo żona może przepieprzyć ile tylko chce!
Na granicy polsko-niemieckiej słynny magik David Copperfield rozmawia z polskim celnikiem:
- Widzisz ten wagon? - pyta pewny siebie Copperfield.
- Ano widzę - odpowiada celnik.
- To patrz uważnie.
Podchodzi do wagonu, nakrywa go wielką płachtą, wypowiada kilka magicznych słów i… wagon znika.
- Efektownie - mówi celnik.
- A widzisz tę lokomotywę ciągnącą 10 wagonów wyładowanych nielegalnym spirytusem? To patrz uważnie. To jest pieczątka, chucham, przybijam i teraz to jest pociąg z zielonym groszkiem.
Blondynka siada Pinokiowi na nosie i krzyczy:
- Kłam, Pinokio, kłam!
Przychodzi wędkarz do domu, odstawia wędkę i wyjmuje trzy flaszki wódki zza pazuchy. Żona pyta:
- Co się stało?
- Nic, spotkałem złotą rybkę.
Wraca mąż z polowania, znajduje żonę z kochankiem w łóżku i krzyczy na całe gardło:
- Wyłaź z łóżka, palancie jeden!
Kochanek wyskakuje i zasłania dłońmi penisa, w którego zeźlony mąż celuje z dwururki. Przerażony lowelas krzyczy:
- Nie wygłupiaj się, daj mi szansę!
Na to mąż:
- No dobra, rozbujaj!
Stoi dwóch pijaczków pijaczków centrum Warszawy. Popijają leniwie piwo za piwem. Nagle uwagę jednego z nich przykuwa jakiś ruch na nieboskłonie. W stronę Pałacu Kultury leci facet na lotni. Lotniarz jest coraz bliżej Pałacu, nie zwalnia, nie skręca i… łup! Lotnia rozbija się o ścianę, a człowiek w kasku spada w dół.
- No i co ty na to, kochanieńki? - zagaja jeden z panów.
- Jak to co, Gieniu. Jaki kraj, tacy terroryści.
Spotykają się dwaj absolwenci politechniki.
- Cześć, co u ciebie?
- A nic. Tylko jak sobie pomyślę, jakim jestem inżynierem, to się boję chodzić do lekarza.
Apostołowie grają w kości. Piotr cały czas wygrywa. Dosiada się do nich Jezus. Rzuca Piotr i wypadają same szóstki. Rzuca Jezus i wypadają same siódemki.
Na to Piotr:
- Panie nasz. Tylko bez cudów, albowiem my tu gramy na pieniądze.
Sypialnia, ranek. Facet budzi się, nerwowo rozgląda dookoła, patrzy ze zmarszczonym czołem w lustro. W tym momencie z kuchni dobiega głos:
- Stefan! Śniadanie!
Facet uderza się w czoło, na twarzy pojawia się uśmiech zrozumienia i znika napięcie.
- No właśnie, Stefan…
Co ja mam robić z tą stertą dokumentów, która leży u mnie na biurku? - pyta podwładny dyrektora.
- Wyrzucać! Wszystko wyrzucać! Robić kopie i wyrzucać!
Leciwy profesor opowiada uczniom, że za jego czasów nieobecność albo spóźnienie na lekcję usprawiedliwione były tylko w dwóch przypadkach. Po pierwsze w razie choroby potwierdzonej zaświadczeniem lekarskim, a po drugie w razie śmierci kogoś z najbliższej rodziny. W tym momencie siedzący w ostatniej ławce dowcipniś pyta:
- A gdyby ktoś był krańcowo wyczerpany przez seks?
Klasa ryczy. Gdy śmiechy w końcu milkną, profesor odpowiada:
- W twoim przypadku, chłopcze, należałoby po prostu pisać drugą ręką.
Rzecz dzieje się w czasach, w których do Polski masowo przywożono powypadkowe samochody z Niemiec. Pewien pan przywiózł właśnie taki dobrze zapowiadający się złom na lawecie i od razu pojechał do mechanika.
- O w mordę - jęknął fachowiec.- Faktycznie solidnie trzaśnięty. Ale to nic. Będzie za dwa tygodnie.
Po tygodniu mechanik dzwoni do szczęśliwego posiadacza auta i pyta ze znużeniem w głosie:
- Panie! Zlituj się pan! Co to jest za marka?
- To teraz pan mnie o takie rzeczy pyta?!
- No przepraszam, ale mam problem. Jakbym tego gówna nie klepał, wychodzi mi przystanek autobusowy.
Pewne małżeństwo jedzie samochodem. Dozwolona prędkość w tym miejscu to 90 km/h i mąż jedzie mniej więcej zgodnie z przepisami. W pewnym momencie żona zaczyna monolog:
- Posłuchaj! Wiem, że jesteśmy małżeństwem już od 15 lat i wszystko było OK., ale teraz chcę się rozwieść.
Mąż nic nie mówi, tylko powoli przyspiesza do 100 km/h. Żona kontynuuje:
- Nie próbuj mnie od tego odwieść. Mam romans z twoim najlepszym przyjacielem i on jest lepszym kochankiem od ciebie,
Mąż dalej nic nie mówi, ale jedzie już 110 km/h. Żona przystępuje do omawiania warunków rozwodu:
- Po pierwsze, chcę domu.
Mąż przyspiesza do 120 km/h.
- Chcę też dzieci.
Mąż przyspiesza do 130 km/h.
- Chcę także, żeby na moje nazwisko został zapisany samochód, konto walutowe i wszystkie karty kredytowe.
Mąż przyspiesza do 140 km/h.
- Czemu nic nie mówisz? A czego ty byś chciał?
- Niczego. Ja już mam wszystko, czego mi potrzeba.
- A co takiego masz?
Mąż przyspiesza do 200 km/h, ostro skręca na przeciwny pas ruchu i cedzi przez zęby:
- Poduszkę powietrzną!
Psychiatra pyta leżącego na kozetce pacjenta:
- Proszę pana, czy przypadkiem nie cierpi pan na sadystyczne sny?
- Cierpi?! Panie doktorze, te sny to moja jedyna prawdziwa przyjemność!
Dwaj faceci spotykają się w knajpie. Jeden mówi do drugiego:
- Wyobraź sobie, wchodzę do domu i widzę moją żonę w objęciach jakiegoś obcego palanta!
- No i co? Dałeś mu w mordę?
- Niee tam, zaraz w mordę… Ale popatrzyłem na niego tak, że było widać, że nie jestem zachwycony.
Mercedesem pędzi pięcioosobowy gang nowych Ruskich. Na skrzyżowaniu stają na czerwonym świetle. Nagle uderzaj w nich rozklekotana wołga. Wewnątrz niepozorny, chudy mężczyzna.
- No to wpadłeś koleś - mówią gangsterzy - Już nie żyjesz.
- Chwileczkę, czemu od razu zabijać - próbuje bronić się nieszczęśnik - może weźmiecie coś w ramach przeprosin.
- A niby co ty masz takiego wartościowego?
- Na przykład mój samochód.
- Tego grata?! Masz coś innego?
- Może moje mieszkanie?
- Chyba sobie żartujesz! Wymyśl coś szybko albo zaraz się pożegnasz z życiem.
- Mam, mój syn mógłby u was odpracować moją szkodę.
- No to dalej, dzwoń po niego.
Facet zadzwonił. Po pięciu minutach na miejsce zdarzenia przyjechały trzy czarne BMW. Wysiada z samochodu kilku goryli a pośrodku nich niski chudy człowiek. Podchodzi do gangsterów, rozgląda się po miejscu stłuczki i pyta się:
- No dobra, który z was nie potrafi jeździć do tyłu.
Facet budzi się około 13.00 na potwornym kacu. Patrzy na stół, a tam cztery butelki zimnego piwa i liścik:
„Kochanie, wypoczywaj, gdybyś czegoś potrzebował po prostu zadzwoń, a zaraz zwolnię się z pracy i przyjadę. Kochająca żona”.
Facet zbaraniał, pyta syna co się stało. Czy wrócił wczoraj z kwiatami, pierścionkiem lub czymś takim? Nic nie pamięta. Syn na to:
- Coś ty, tata! Przyszedłeś o piątej nad ranem kompletnie zalany, awanturowałeś się jak zwykle, ale gdy matka ściągała ci spodnie powiedziałeś: „Spierdalaj, dziwko, ja jestem żonaty!”.
- Piłeś?
- Ani kropelki.
- Przecież widzę, że ledwie stoisz na nogach. Przyznaj się, piłeś!
- Nie piłem.
- Powiedz Gibraltar.
- Piłem
- Słyszałem, że są w sprzedaży takie szkła, przez które wszystko wydaje się piękniejsze, nawet własna żona.
- Są od lat. Są dobre, tylko stale trzeba je napełniać.
Pewien facet przeczytał książkę o asertywności i postanowił ją wypróbować na żonie. Zamiast iść po pracy do domu, poszedł z kumplami na piwo. Około 19.00 puka do drzwi. Otwiera żona. Facet pewnym siebie głosem mówi:
- Słuchaj, skończyło się babci sranie! JA jestem w tym domu panem! JA mówię, a ty słuchasz, jasne? Zaraz biegusiem podasz mi kapciuszki, obiadek, potem zimne schłodzone piwko, potem się zdrzemnę, a wieczorem napuścisz mi wody do wanny. No, i nie muszę chyba mówić, kto mnie po kąpieli ubierze i uczesze? No?! Kto?!
- Zakład pogrzebowy, skurwielu!