MĄŻ I ŻONA- POMOC, KTÓRA PRZYCHODZI OD PANA
Napisał Z ojcem Kazimierzem Lubowickim OMI rozmowy o małżeństwie
poniedziałek, 08 sierpień 2005
- Ojcze, przypomnijmy jak to było: Nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam, dlatego Bóg daje mu kobietę, ciało z jego ciała, to znaczy istotę równą mu i bliską.
- Kobieta stworzona - jak czytamy w poetyckim opisie - z żebra mężczyzny, jest mu równa. Opowiadając w ten sposób o stworzeniu kobiety autor natchniony chciał przekazać w obrazowy sposób sobie współczesnym, że kobieta nie jest niższa godnością od mężczyzny, a równocześnie jest najbliższa jego sercu. Jak miejscem żebra jest być przy sercu, tak niech blisko serca pozostanie ukształtowana z niego żona. Jak zadaniem żebra jest bronić serca, służyć sercu i je osłaniać, tak niech powołaniem kobiety pozostanie bronić serca i miłości oraz służyć sercu. Ogromnie pouczająca i pogłębiająca jest lektura Psalmu 121:
Wznoszę swe oczy ku górom:
Skądże nadejdzie mi pomoc?
Pomoc mi przyjdzie od Pana,
co stworzył niebo i ziemię.
On nie pozwoli zachwiać się twej nodze
ani się zdrzemnie Ten, który cię strzeże.
Oto nie zdrzemnie się ani nie zaśnie
Ten, który czuwa nad Izraelem.
Pan cię strzeże, Pan twoim cieniem
przy twym boku prawym.
Za dnia nie porazi cię słońce
ni księżyc wśród nocy.
Pan cię uchroni od zła wszelkiego:
czuwa nad twoim życiem.
Pan będzie strzegł twego wyjścia i przyjścia
teraz i po wszystkie czasy.
- W jaki sposób odnieść słowa tego psalmu do małżonków?
- W bardzo prosty. Oto misja współmałżonka. Oto portret duchowy męża i żony danych sobie nawzajem ku pomocy. Twój mąż to jest pomoc, która przychodzi ci od Pana. Twoja żona to jest pomoc, która przychodzi ci od Pana. Gdy wznosimy oczy ku górom, wołając: Skądże nadejdzie mi pomoc?, słyszymy nagle: Pomoc przyjdzie ci od Pana, co stworzył niebo i ziemię. I Pan posyła nam współmałżonka, którego misją jest nie pozwolić zachwiać się [naszej] nodze, nie zdrzemnąć się, ale strzec nas zawsze. Strzec, być naszym cieniem przy boku, aby za dnia nie poraziło nas słońce, uchronić nas od zła wszelkiego, czuwać nad naszym życiem, strzec naszych odejść i powrotów teraz i po wszystkie czasy. Bóg działa przez ludzi. Czyż to nie cudowny psalm opisujący naszą misję małżeńską?!
- Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem?
- Ponieważ nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam, Bóg daje mu kobietę. W odpowiedzi na to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem. Ponieważ Bóg daje i ponieważ dar trzeba przyjąć w całości, mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją.
- Czy tutaj opuścić, znaczy już nie powrócić?
- Ależ skąd! Najpierw trzeba opuścić, a potem dopiero powrócić, ale już nie jak maminsynek, lecz jako mąż swojej żony. Nie jak mamusina córeczka, lecz jako żona swego męża. Od chwili ślubu nie ma już mamusinej córeczki ani synka. Bo nie można być za i przeciw, nie można opuścić i pozostać. Małżonkowie muszą wytworzyć w swoim życiu inną jedność. Inaczej mamusia umrze, a małżeństwo będzie na niby. Będziemy razem, ale zawsze osobno i zawsze samotni. Wtedy zaś nawet nie zasmakujemy tego, co Bóg chciał nam dać. Pod koniec zaś swego życia będziemy obrażali Boga mówiąc, że małżeństwo to nic nadzwyczajnego. Tymczasem to my zmarnowaliśmy całą nadzwyczajność małżeństwa, gdyż nie zaangażowaliśmy się całym sercem. Na to zaś nie ma usprawiedliwienia. Trzeba opuścić i dopiero wtedy wrócić do rodziców, ale już jako nowi, inni ludzie: jako żona czy mąż, jako dziecko, które wyszło za mąż bądź się ożeniło.
- Pismo Święte zwraca uwagę, że mężczyzna łączy się ze swoją żoną nie byle jak, ale tak ściśle, że stają się jednym ciałem, jedną duszą, jednym sercem, jednym umysłem, jednym codziennym życiem...
- Trzeba otworzyć przed współmałżonkiem całe swoje życie. Radykalność i głębię tego otwarcia dobrze oddaje stwierdzenie: Mój umiłowany jest mój, a ja jestem jego. Jeszcze mocniej mówi Jezus, gdy rozmawiając ze swoim Ojcem, określa Miłość, która Ich łączy: Wszystko moje jest Twoje i wszystko Twoje jest moje. Wszystko, to znaczy wielkość, ale i małość, bogactwo, ale i bieda. Jednym z probierzy tego otwarcia na współmałżonka jest to, czy potrafimy ze sobą rozmawiać, gdy trzeba, o złym bądź niewłaściwym postępowaniu naszych rodziców, rodzeństwa i krewnych, czy raczej nie pozwalamy współmałżonkowi nic na nich powiedzieć. Tymczasem nikt nie jest bez grzechu i nikt nie jest nieomylny. Jeżeli nie będziemy w stanie rozmawiać ze sobą normalnie, w całej prawdzie, to będziemy tylko bawili się w małżeństwo.
Rozmawiała Agnieszka Bugała