Kaczkokrólik
Można by powiedzieć, że dzisiejszy pasek przedstawia zemstę rodzaju zwierzęcego na Kartezjuszu, za zniewagi i lata cierpień. Kartezjusz został wreszcie przegoniony przez wielką, monstrualną i krwiożerczą kaczkę. Jeśli ktoś ma niechęć do scen drastycznych, to mógłby powiedzieć, że to był sen, koszmar, który dręczył Kartezjusza przez kolejne lata, aż doprowadził do jego przedwczesnej śmierci (czytelników przychylnie nastawionych do tej interpretacji, w tym obrońców praw zwierząt odsyłamy do Zwierzęcia jako Maszyny). Niestety, mimo że zemsta jest słodka, to dzisiejszy komiks jak się zdaje nie dotyczy zemsty.
Dlaczego zatem Kartezjusza goni kaczka? Otóż, świat jakim widział go Kartezjusz był światem uporządkowanym. Wiadomo było co jest, a co nie jest wiedzą. Wiem o czymś, kiedy coś jest jasne i oczywiste, jak coś nie jest jasne, to nie wiem tego, po prostu. U Kartezjusza nie było miejsca na niepewność, na nieokreśloność. Filozof wierzył, że wszystko da się opisać w najdrobniejszych szczegółach wystarczy prawo mechaniki. Wszystko może być ostatecznie określone, opisane, wyjaśnione, uporządkowane. Przyjmując taką postawę Kartezjusz po prostu nie może inaczej powiedzieć jak tylko, że goni go coś określonego, coś co daje się zdefiniować. Nie może go przecież gonić nie-wiadomo-co. Musi go gonić coś, pada na kaczkę.
Jednak całemu zajściu przygląda się z kolei inny filozof, Sokrates. Jak już wiemy z poprzednich odcinków Sokrates lubił podważać poglądy uznawane przez wszystkich za oczywiste. Mówisz, że goni cie kaczka? A po czym poznajesz, że to kaczka? Mi to wygląda na zająca, może nawet bardziej na królika.
W pewnym sensie Sokrates był przeciwieństwem Kartezjusza, wychodził z założenia, że jeśli coś na pierwszy rzut się wydaje jakieś, o! to na pewno takim nie jest, co to to nie. Jak Sokrates usłyszy jakieś stwierdzenie, to z założenia zaczyna podważać jego słuszność. Czyni to w imię Prawdy, przynajmniej mówi, że jego celem jest po przejściu drogi rozumowania dotrzeć do Prawdy ostatecznej. Więc podważa i podważa i dookreśla i znowu podważa, niestety, mówiąc między nami, mało kiedy ostatecznie do owej Prawdy dochodzi.
A kim jest Wittgenstein. Można powiedzieć, że Wittgenstein to Sokrates, tyle, że bez Prawdy. Początkowo Wittgenstein owszem wierzył w Prawdę , potem jednak zmienił radykalnie swoje poglądy. Głównym tematem rozważań Wittgensteina (a dokładniej późnego Wittgensteina) był język, struktura języka, znaczenie wyrazu a raczej to, że znaczenie jest terminem kłopotliwym). Kaczko-królik (zaczerpnięty z psychologii) miał pokazywać, że wiele pojęć i symboli jest niejednoznacznych, niedookreślonych. Że w zależności od kontekstu rozumiemy rzeczy różnie. Bo jak zrozumieć to, że tę samą linię raz widzę jako kaczkę a raz jako królika? Może patrzę z intencją zobaczenia królika albo z intencją zobaczenia kaczki? Ale co to znaczy mieć intencję zobaczenia tego czy tamtego? Gdzie się kończy wrażenie, a zaczyna interpretacja wrażenia? I jaką rolę w kształtowaniu wrażenia odgrywa język? Pytania można by ciągnąć w nieskończoność. Niemniej jedno jest pewne: to nie kaczka goni Kartezjusza, ale groza niejednoznaczności i nieokreśloności, której tak się on obawiał.