Życie według Boga
Wiesław A. Stebnicki
Kiedy rodzimy się z Boga i rozpoczynamy życie chrześcijańskie, stwierdzamy ze zdumieniem, że wszystko dookoła nas się zmieniło. Przełom dotyczy oczywiście nie świata zewnętrznego, lecz serca człowieka, który stal się dzieckiem Bożym. Mając to serce szeroko otwarte dla Jezusa, czujemy się włączeni w zupełnie nową rzeczywistość. Istotnie, Biblia potwierdza zaistniały fakt słowami: "Który nas wyrwał (Bóg-Ojciec) z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego umiłowanego" (Kolosan 1:13).
Lecz chociaż odrodzeni, nadal pozostajemy w ciele i nadal naturalną skłonnością tego ciała jest grzech. Żyjąc na ziemi nie możemy pozbyć się naszej cielesności. Byłoby wspaniale nie być więcej podatnym na pokuszenia. Gdyby udało się "zgubić" gdzieś grzeszną naturę, wszelkie problemy, na jakie z jej powodu jesteśmy narażeni - zostałyby raz na zawsze unicestwione. Szkoda, że w tym życiu jest to niemożliwe.
NAWYKI I PRZYZWYCZAJENIA
W ciągu długiego czasu spędzonego w oddzieleniu od Boga, w każdym z nas zostały wykształcone złe przyzwyczajenia. Do dziś mamy nałogi i nawyki, które przez lata były silniejsze od nas. Te nabyte wcześniej sposoby zachowania, nadal każą nam żyć i reagować w określony sposób. Lecz sposób ten jest nie do przyjęcia dla dzieci Bożych. Powołani, by robić to, co nakazuje Biblia, musimy jakoś rozwiązać problem naszego rozdarcia. Z jednej strony: tak łatwo jest wpaść w stare koleiny; a z drugiej: mamy zwyciężać wbrew wszelkim trudnościom! W Piśmie Świętym czytamy coś o ludzkiej naturze: "Jestem cielesny - pisze Paweł - zaprzedany grzechowi Albowiem nie rozeznaję się w tym, co czynię; gdyż nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię" (Rzymian 7:14,15).
Wewnętrzny konflikt przedstawiony w tym fragmencie jest bardzo ostry. "Mam bowiem zawsze dobrą wolę - czytamy dalej, ale wykonania tego, co dobre, brak". Co czuje człowiek, który z powodu grzesznej natury jest postawiony w takiej właśnie sytuacji? Nie żyje on w wolności, ale staje się "niewolnikiem grzechu". Pragnie pokoju, lecz coraz bardziej pogrąża się w zamieszanie i chaos.
Wiemy, że przyzwyczajenia i nałogi mogą być straszne. Wiele z nich do tego stopnia zniszczyło ludzką osobowość, że teraz nieprzyjaciel wkrada się bardzo łatwo. Wystarczy jakaś błaha rozmowa, przypadkowe spotkanie, a już ktoś, kto przez dziesięć lat był narkomanem, idzie po "towar". Alkoholik, widząc starych kompanów - sięga po wódkę. I nawet jeśli ludzie ci oddali serca Jezusowi, może się okazać, że nadal są oni za słabi, aby przezwyciężyć grzech; że w konfrontacji z pokusą - upadają. Dlaczego tak jest? "Gdyż ciało pożąda przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału - mówi List do Galacjan (5:17) - a te są sobie przeciwne ". Bóg zna istotę naszych konfliktów. W tak wielu miejscach Biblia ujmuje sedno ludzkich problemów zadziwiająco trafnie. Lecz najwspanialsze jest to, że w Słowie Bożym znajdujemy także odpowiedź, rozwiązanie. I mamy pewność, że jeśli skorzystamy z tych wskazówek - odniesiemy zwycięstwo.
WYMAGANIA I WSKAZÓWKI
W jaki sposób powinniśmy wziąć się do poskramiania ciała? Po pierwsze - musimy odrzucić wszystkie myśli, które nam mówią, że sprawa jest nierealna. Czasami skłonni jesteśmy usprawiedliwiać grzech. Chcemy powiedzieć: "Jestem, jaki jestem. Nie mogę zmienić tego lub tamtego; nic nie poradzę..." Ale każde z takich pozornych wytłumaczeń oddala nas jedynie od prawdy i stawia na przegranej pozycji. Biblia mówi, że mamy być zwycięzcami i tego oczekuje od nas Bóg. "Albowiem grzech nad wami panować nie będzie" - mówi List do Rzymian (6:14). Inne fragmenty ujmują temat nie mniej radykalnie: "Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty" (l Piotra l:16), "Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest" (Mateusza 5:48). Nawet jeżeli "poprzeczka" została ustawiona bardzo wysoko, dorównanie do tego poziomu nie jest niemożliwe. Czyż Pan mógłby kazać nam osiągnąć coś nieosiągalnego?
Stawiając wymagania Biblia daje nam jednocześnie wskazówki odnośnie do sposobów, które skutecznie zaprowadzą nas do celu. I oto w cytowanym już Liście do Galacjan czytamy: "Jeśli według Ducha żyjemy, według Ducha też postępujemy. (...) Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej (Galacjan 5:25,16). Człowiek, który jest istotą duchową i jedynie "mieszka w ciele", nie może szukać cielesnych rozwiązań dla swych problemów. Takie sposoby będą zawsze zawodne. Dla przykładu można wymienić średniowiecznych zakonników próbujących "poskromić" swoje ciało za pomocą biczowania. Ale nawet tak drastyczne metody, zastosowane przeciw własnemu ciału, nie są go w stanie "utemperować"; nie mogą uciszyć pożądliwości ukrytej w tym ciele. Nie tędy droga.
Skoro Bóg stworzył nasze ciało - nie jest ono złe samo w sobie. Jest nam potrzebne, abyśmy żyjąc na ziemi, mogli służyć Panu. Bo jak inaczej będziemy opatrywać rannych i nieść pomoc potrzebującym? O ciało powinniśmy dbać, lecz to nie znaczy, że wolno nam pobłażać cielesnej żądzy. "Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie" (Rzymian 8:13). Te słowa, podane nam przez apostoła Pawła, dźwięczą niby dzwonek alarmowy. Powinny przynieść natychmiastowe upamiętanie. Wybór, przed jakim staje człowiek, jest prosty: z jednej strony życie, z drugiej - pewna śmierć.
GRZECH CZY ŚWIĘTOŚĆ - NASZ WYBÓR
Dobrze jest mówić o grzechu i świętości jako o wyborze. To nam pomaga uświadomić sobie, że w istocie nikt nie wybiera za nas, to my sami wybieramy. Sami decydujemy o tym, jak chcemy żyć, a potem żyjemy zgodnie z tą decyzją. Zarówno grzech jak i święte życie - to coś, w czym ma udział wola człowieka. Dwie drogi stoją przed nami otworem. Od nas zależy, na której z nich się znajdziemy.
Powtórzmy jeszcze raz słowa z Listu do Rzymian: "jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie". Duchem. Cielesne umartwienie nie pomaga, ponieważ natura grzechu jest duchowa. Jest to coś, co dzieje się najpierw w naszym sercu; dopiero za tym idzie widoczne na zewnątrz działanie.
Jezus powiedział, że wystarczy patrzeć na kobietę pożądliwie i jest to tak, jakby popełnić z nią fizyczne cudzołóstwo. W tej sytuacji wyraźnie widzimy, że nikt nie jest święty tylko dlatego, że czegoś nie robi. Ludzie próbują odseparować się od świata i jego pokus różnymi sposobami. Jeśli jednak działania jakie podejmują są zewnętrzne - efekt jest też tylko zewnętrzny. W swoich myślach, pragnieniach, w swoim sercu - ludzie tacy żyją według ciała i grzeszą cały czas. Wystarczyłoby usunąć z ich drogi mechaniczne przeszkody, a grzech zamanifestowałby się w całej pełni. Klucz do zwycięstwa leży w ciągłym umartwianiu ciała Duchem. Żyjąc w Duchu jesteśmy zabezpieczeni przed grożącymi nam w świecie pokusami. Żyjąc w Duchu - postępujemy według Ducha (Galacjan 5:25), a wówczas fizyczne przeszkody mogą nie istnieć, "okazje" mogą nadarzać się raz po raz - mimo to i tak nie zgrzeszymy.
"Hamulec", który nas powstrzymuje musi istnieć wewnątrz. Co ciekawe: z takim Bożym "hamulcem" nie jesteśmy wcale w stanie ciągłej walki. Nie zmagamy się bez przerwy ze sobą, by nie pragnąć czegoś, o czym wiemy, że jest złe. "Umartwieni Duchem" mamy wolność i pokój. Aż się dziwimy, że przychodzi to tak łatwo. Możemy kroczyć wśród pokus i być na nie obojętni, nie odpowiadać i nie reagować na te pokusy.
BOŻE "WSPOMAGANIE"
Stabilne życie chrześcijańskie jest możliwe i osiągalne dla każdego człowieka. "Wkorzenieni i ugruntowani w miłości" - jak formułuje to List do Efezjan (3:17) - mażemy stać niewzruszenie na Chrystusie - najbardziej solidnym z fundamentów. Oczywiście, nie robimy tego sami. Duch Święty, dany nam aby pomóc, stoi obok, tuż przy naszym boku. On - tak często nazywany Pomocnikiem - stanowi swego rodzaju "wspomaganie" działające podobnie, jak działa wspomaganie w samochodzie. W olbrzymiej ciężarówce byłoby bardzo trudno skręcić kierownicę, ale jest coś, co pomaga to zrobić. Duch Święty to Ktoś pełen mocy, kto nieustannie nas wspiera. Lecz to nie On, to my wybieramy drogę. I my potwierdzamy tę decyzję przez odpowiedni "ruch" naszą "kierownicą".
Grzech albo świętość. Życie lub śmierć. Biblia nie pozostawia trzeciej możliwości. Wybór należy do ciebie. Nikogo nie możesz też czynić odpowiedzialnym za swoją przyszłość. Bo każdy decyduje sam i sam ponosi konsekwencje tych decyzji. Jeżeli wiesz już, że chcesz chodzić w Duchu, możesz otrzymać dalsze, dokładniejsze instrukcje jak to robić. Bóg jest naprawdę bardzo zainteresowany, by wyposażyć nas w praktyczne sposoby osiągania zwycięstwa.
Czytamy wiec w Liście do Hebrajczyków: "Złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego. Przeto pomyślcie o tym, który od grzeszników zniósł tak wielkie sprzeciwy wobec siebie, abyście nie upadli na duchu, utrudzeni" (12:1-3). Tym, na którego mamy patrzeć, jest Jezus. Bez względu na to, co dzieje się dookoła - nasz wzrok kieruje się tylko w jedną stronę. Zauważ, kiedy patrzysz na Pana - nie patrzysz na pokusę. Twoja uwaga jest wówczas "uwolniona", a nie „przykuta" do niebezpiecznego punktu. Diabeł zawsze, stara się zatrzymać nas przy tym, co powinniśmy ominąć. Jest normalne, że gdy patrzymy na coś dostatecznie długo - choćby bezwiednie zaczynamy iść w tamtą stronę. A zatem patrz na właściwe rzeczy. A spośród wszystkiego, co dałoby się wymienić, Jezus jest właśnie tym Kimś najwłaściwszym. W chwili pokusy - patrzymy na Jezusa. Myślimy o tym, co On dla nas wycierpiał. Świadomość tego, co wydarzyło się na krzyżu - powstrzymuje nas przed błędną decyzją. A Duch Święty jest obok, aby nam pomóc wprowadzić nasze postanowienie w czyn.
"Wy nie opieraliście się jeszcze aż do krwi w walce przeciw grzechowi" - czytamy dalej (Hebrajczyków 12:4). Jezus - tak, Jezus się opierał. W Getsemane Pan był kuszony, aby zrezygnować z wzięcia na siebie roli Odkupiciela. Ale wytrwał i poszedł na Golgotę - dla nas. On doskonale wiedział, co Go czeka i kiedy modlił się w Ogrodzie Oliwnym - przeżywał tak wielkie napięcie, że "był pot jego jak krople krwi, spływające na ziemię" (Łukasza 22:44). Pot był jak krew, a może nawet mieszał się z krwią wskutek pękania drobnych naczyń krwionośnych. Pomyślcie o tym. Czy ktoś z was trwał kiedykolwiek w aż tak zaciętej walce?
CZAS DECYZJI
W porównaniu z Jezusem, z Jego cierpieniem, z ciężarem Jego krzyża - nasze problemy nikną. Wyrzeczenia, o jakich powinniśmy zdecydować wbrew głosowi ciała - wydają się bardzo niewielkie. Patrząc na Jezusa - zaczynasz iść za Nim. W Twoje serce wstępuje wtedy ufność, ze Ten, który zaczął cię zmieniać - nie zaprzestanie prowadzić dalej swego dzieła i nie zostawi cię.
Jezus jest "kierunkiem". On sam powiedział o sobie, że jest drogą. Lecz jest On również "drogowskazem" na naszej drodze. Są autostrady, po których nie sposób jechać powoli. Pośród wielu pędzących samochodów - trzeba pędzić. Co jakiś czas szosa się rozwidla i kierowca musi prędko wybrać, gdzie powinien skręcić. Czy rozumiesz, że aby dokonać wyboru, trzeba wiedzieć, dokąd chce się dojechać? Na decyzję nie ma dużo czasu. Człowiek widzi przed sobą dwie odnogi, pomiędzy nimi zaś - betonową barierkę. W niektórych krajach przed barierką leżą worki z piaskiem, by - na ile to możliwe - choć trochę ochronić samochody i ludzi. Skutki zagapienia mogą być fatalne.
Im dłużej myślisz, gdy zbliżasz się do rozwidlenia, tym bardziej rośnie potencjalne niebezpieczeństwo. Jeżeli nie chcesz "zaryć się" w beton, twoja decyzja powinna być natychmiastowa.
Sytuacja, jaką spotykamy na autostradzie jest bardzo podobna do sytuacji w naszym życiu w chwili, kiedy przychodzi pokusa. Musimy dobrze i naprawdę szybko zdecydować, gdzie jedziemy. Naszą cielesność musimy umartwić Duchem na samym początku, zaraz jak tylko zaczynamy być kuszeni. Dobre decyzje, podejmowane w porę, są zabezpieczeniem naszej dalszej drogi - drogi, która prowadzi do nieba. Kiedy żyjemy i "jeździmy" według Boga, wówczas zaczynają się w nas tworzyć nowe "koleiny". Im dłużej praktykujemy zwycięstwo, tym bardziej zwyciężanie staje się dla nas łatwiejsze. Dobre reakcje, właściwe działania - wchodzą w nawyk. Biblia mówi, że "przez długie używanie" można mieć "władze poznawcze wyćwiczone do rozróżniania dobrego i złego" (Hebrajczyków 5:l4).
Kiedy jesteś kuszony - módl się i proś innych, aby modlili się o ciebie. Nie pozostawaj sam ze swoją pokusą, lecz postaraj się, aby ta sprawa została jak najszybciej wydobyta na "światło dzienne". Patrz na Jezusa, umartwiaj swoje ciało Duchem i czytaj Biblię.
Jest wielka moc zawarta w Bożym Słowie, jest siła w cudownych Bożych obietnicach. Grzeszna natura nie będzie nami kierować, gdyż Bóg przeznaczył nas do czegoś o wiele lepszego. "Boska jego moc obdarowała nas - jak czytamy - wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności. (...) Darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość" (2 Piotra 1:3,4).
------