Analiza wierszy: „Czyści”, „Święty Szymon Słupnik”, „Ikar”, „Płonąca żyrafa”, „Rozmowa z poetą”.
Twórczość Stanisława Grochowiaka zalicza się do nurtu, który zyskał miano turpizmu. Słowo turpizm pochodzi od łacińskiego słówka turpe = brzydko. Turpizm oznacza więc kierunek w poezji, który charakteryzuje się fascynacją brzydotą, rzeczami szkaradnymi, odpychającymi a w najlepszym przypadku zwyczajnymi. Turpizm nie jest wcale kierunkiem nowym, powstałym w XX wieku. Elementów turpizmu można się doszukiwać już w modernizmie, żeby przypomnieć tylko utwór Charlesa Baudelaire`a - „Padlina”.
O tym, że Grochowiaka zaliczyć można do turpistów świadczą jego własne wiersze, wśród których znajdują się utwory niemal programowe, które jasno określają filozofię twórczą Grochowiaka. Za taki programowy utwór może zostać uznana „Rozmowa z poetą” z tomu wierszu zatytułowanego „Menuet z pogrzebaczem”.
Wiersz „Rozmowa z poetą” jest zapisem dialogu pomiędzy dziewczyną a poetą. Dialog dotyczy poezji - dziewczyna chce dowiedzieć się jak najwięcej o tym jak powstają wiersze poety. Jednocześnie dziewczyna wierna jest stereotypom według których poezja jest czymś wzniosłym i pięknym, i pasują do niej tylko piękne słowa. Dziewczyna pyta więc: „Czy pan ją widzi ? Czy ona się śni ? Czy też nadbiega - nagła jak z pagórka ?” - a więc dziewczyna jest przekonana że poezja musi przychodzić do poety we śnie (sen kojarzy nam się z czymś pozytywnym, pięknym, z sennym marzeniem), albo w chwili natchnienia („Czy pan ją widzi ?”). Tymczasem poeta odpowiada lakonicznie - „Ona wynika z brodawek ogórka”. Odpowiedˇ jest zaskakująca, ale jest ona właśnie wyrazem turpizmu. Poezja poety nie powstaje w wyniku uniesienia, nie wyłania się z marzeń sennych - natchnieniem dla poety są brodawki ogórka - a więc coś niepięknego, brzydkiego, zwyczajnego. Dziewczyna - wciąż wierna stereotypom - nie ma zamiaru w to uwierzyć i stwierdza „pan kpi”, po czym pyta: „Pan ją jedwabnie - pan ją jak motyla /Po takich złotych i okrągłych lasach To jest jak z Dafnis bardzo czuła chwila”. A więc znów taka sama koncepcja poezji - jako czegoś w samej swojej definicji pięknego. Poezja, według dziewczyny musi być „jedwabna”, delikatna, ulotna jak motyl - po prostu piękna. Tymczasem poeta znów ripostuje: „Owszem jak ostro Całowany tasak”. A więc znów poeta sprowadza poezję do rzeczy zwyczajnej, codziennej, wręcz brzydkiej - obcowanie z nią porównuje do ostrego całowania tasaka. Dziewczyna podejmuje trzecią próbę, gdyż nie może pojąć aby poezja nie miała w sobie czegoś z Dafnis i czegoś z motyla. Dziewczyna jest przekonana że skoro „z wierzchu ta ironia” to niechybnie „spodem czułość podpełza ku sercu...”. A więc dziewczyna jest w stanie zgodzić się z zewnętrznym brakiem piękna w poezji - ale wówczas przynajmniej ukryte pod wersami znaczenie musi być piękne. Tymczasem poeta znów wyprowadza ją z błędu: „Dlaczego z pani jest taka piwonia Co chce zawzięcie być butelką perfum”. A więc poeta zarzuca jej, że chce wszystko upiększyć, dodać „zapach”, gdy tymczasem nie jest to potrzebne. Bo poezja równie dobrze może wynikać z „brodawek ogórka”. Poeta manifestuje tu swój turpizm - w krótkim dialogu z dziewczyną przeciwstawia wizji poezji pięknej (dziewczyna), swoją poezję „jak ostro całowany tasak”, której jest wierny.
Dużo wyraˇniejszym manifestem jest wiersz „Czyści”. Właściwie już w pierwszym zdaniu podmiot liryczny ujawnia swoje poglądy. „Wolę brzydotę” czytamy w pierwszym wersie. A więc mamy do czynienia z jawnym samookreśleniem podmiotu lirycznego. „Wolę brzydotę” - a więc w domyśle jestem turpistą. Skoro już w pierwszym zdaniu ujawnia swój punkt widzenia należy się spodziewać, że w kolejnych wersach odpowie na pytanie: „Dlaczego ?”. Tak też się dzieje. Już w drugim wersie podmiot liryczny wyjaśnia: „Jest bliżej krwioobiegu Słów (...)”. A więc brzydota jest bliższa człowiekowi i bliższa sztuce (tak można bowiem interpretować ów „krwioobieg słów”). W drugiej strofie podmiot liryczny rozwija tą myśl - stwierdza bowiem, że tylko brzydota może tworzyć „najbogatsze formy” - najbogatsze, a więc najpełniejsze, najbardziej przemawiające do odbiorcy. Podmiot liryczny stwierdza, że bez brzydoty „ściany kostnicowe” (a więc białe - co kojarzy się z czystością, doskonałością) są zimne, podobnie jak posągi (a więc znów coś doskonałego) - życia dodać im może dopiero brzydota - ona ratuje kopciem ściany i zapachem mysim - posągi. Tak więc stwierdzenie z początku: „Wolę brzydotę” to nie puste słowa, ale świadomy wybór. Podmiot liryczny wybiera brzydotę nie dlatego żeby wywołać skandal, czy zwrócić na siebie uwagę - on wybiera brzydotę, bo według niego brzydota jest czymś najbardziej realnym - a przez to czymś co dodaje życia przedstawianemu światu. Bez brzydoty posągi są zimne i martwe. Dopiero zapach mysi jest w stanie je ożywić. Brzydota jest według podmiotu lirycznego potrzebna nie tylko przedmiotom - ale także ludziom. Jeżeli bowiem ludzi pozbawieni są brzydoty, „to gdy przechodzą nawet pies nie warknie” - a więc są nierzeczywiści, niezauważani. Dopiero brzydota dodaje człowiekowi prawdziwości.
Nie jest więc turpizm żadną fanaberią Grochowiaka, chęcią zwrócenia na siebie uwagi, czymś godnym potępienia - jak chciałby widzieć turpizm Julian Przyboś w swojej „Odzie do turpistów”. Turpizm Grochowiaka to świadomy wybór wynikający z przedstawionych przez Grochowiaka argumentów. Brzydota jest czymś ludzkim i realnym - dlatego Grochowiak chce pisać o niej a nie o „ścianach kostnicowych”, czy o „zimnych posągach”.
Tezę tę potwierdza Grochowiak w innym swoim utworze: „Płonąca żyrafa”. Inspirowany znanym obrazem Daliego wiersz również można traktować jako swojego rodzaju manifest turpizmu. „Tak to jest coś” stwierdza Grochowiak pisząc o płonącej żyrafie. „Żyrafa kopcąca się tak pomaleńku” - to jest coś. A więc czymś godnym uwagi jest właśnie ból - cierpienie, coś brzydkiego - płonące mięso - coś o czym się nie pisze. Tymczasem podmiot liryczny stwierdza - „tak, to jest coś”. To jest coś - bo ma w sobie coś z aspiryny i potu (rzeczy zwyczajnych, a nawet brzydkich (pot)). Brzydota prezentowanego obrazu sprawia, że jest on godny uwagi. Dlaczego właśnie na to zwraca podmiot liryczny uwagę ? Bo jest to „coś co nas czeka (...) jak noga jak serce jak brzuch i pogrzebacz”. A więc znów podkreślona zostaje ta niezwykle ważna kwestia - że brzydota, cierpienie, ból, „spalanie się mięsa” - jest rzeczą ludzką. Dlatego trzeba o tym pisać - bo to jest najbardziej rzeczywiste, bo to nas czeka, „bo to jest coś”. Jednocześnie w tymże wierszu podmiot liryczny nie łudzi się, że zostanie zrozumiany - on zdaje sobie sprawę, że ludzie nie chcą przyjmować brzydoty, że reagują tak jak Przyboś. Dlatego właśnie stwierdza, że wiersz ten pisze „Sobie a osłom / Dwom zreumatyzowanym”. Tylko stare osły będą w stanie go zrozumieć - bo tylko one przekonały się, że istotą każdego istnienia jest ból. Bo osły nie oszukują się jak ludzie - nie potrafią uciekać w złudzenia - poznały już istotę bólu - wszak są stare i zreumatyzowane. W dodatku jeden jest „z bólem zęba”. Mimo to, że nie zostanie zrozumiany wyjawia turpistyczną prawdę o życiu: „Żyć to znaczy: Kupować mięso Ćwiartować mięso Zabijać mięso Uwielbiać mięso Zapładniać mięso Przeklinać mięso Nauczać mięso i grzebać mięso” - a więc życie tak naprawdę jest brzydotą, mięsem. W dodatku mięsem, które się pali. A więc nie tylko brzydota, ale również cierpienie - oto istota ludzkiego życia. A skoro ludzkie życie jest brzydotą i cierpieniem - to właśnie o tym należy pisać. Bo „to jest coś”. Mięso nie przetrwa, nie ostygnie, nie przetrwa - odpadnie, zgnije i zaboli. Ale mimo to - „to jest coś”. Bo to jest prawdziwe, bo to jest treść ludzkiego życia. We wszystkich tych trzech wierszach Grochowiak jawi nam się jako turpista - ale jest to turpizm dojrzały. Turpizm uzasadniony - bo brzydota jest treścią ludzkiego życia, a więc należy o niej pisać.
Jednakże poezja Grochowiaka to nie tylko turpizm, chociaż turpizm jest w niej niewątpliwie najwyraˇniejszy. Jednakże zdarzają się też utwory w których turpizm jest tylko tłem dla poruszanych tematów. Do takich utworów zaliczyć można dzieło zatytułowane „Święty Szymon Słupnik”. W utworze tym zestawiony mamy obraz brzydoty (gwałcona dziewczyna, wieszany chłopak) i czystego, spokojnego świętego (Szymona Słupnika). Zestawienie to jest jednak szokujące nie dlatego, że świętym zestawia się sceny brutalności, gwałtu, wieszania. Zestawienie to porusza ponieważ czytelnika oburza bierność świętego wobec ogromu ziemskiego nieszczęścia. Święty okazuje się być egoistą - pracuje na swoją świętość, ale robi to kosztem innych - bo nie może zejść ze słupa, żeby pomóc dziewczynie, ani chłopakowi. Jego świętość jest sztuczna - cóż to bowiem za świętość bez pomagania cierpiącym. Prawdziwy jest świat pod słupem, świat wiedzionych na szafot chłopców i gwałconych dziewcząt. A więc znów wraca myśl - świat jest brzydki. Ale nie znaczy to, że należy wchodzić na słup i się od świata odcinać - uciekać w świętość. Takie zachowanie zostaje pośrednio skrytykowane - bo cóż to za świętość osiągnięta czyimś kosztem. Tak więc poeta nie zamierza wchodzić na słup - jego pan powołał na bunt - aby ludzie jego wierszy słuchając powstali. Problem poruszony w tym wierszu to coś więcej niż turpizm - to kwestia wyboru postawy życiowej. Skoro świat jest brzydotą i cierpieniem - czy nie można od niego uciec ? Ale Grochowiak mówi: „nie można !”. Trzeba trzymać się ziemi i pomagać gwałconym dziewczynom i wieszanym chłopcom. Bo to jest życie - a nie tkwienie na słupie w oczekiwaniu na świętość.
Także wiersz „Ikar” podejmuje problem wykraczający poza granicę samego turpizmu. Wiersz ten został przez Grochowiaka zadedykowany Przybosiowi - najprawdopodniej po to, aby wytłumaczyć zawziętemu przeciwnikowi turpizmu, dlaczego tak bardzo interesuje go brzydota i „rzeczy zwykłe”. Poeta znów posługuje się kontrastem - zestawia obraz Ikara i kobiety robiącej pranie, antycznego piękna i szarej codzienności. Jednakże od początku zauważamy, że Ikar jest trochę nierzeczywisty - podmiot liryczny stwierdza bowiem, że trzeba wielu słów aby tchnąć w postać Ikara życie, aby z zimnego posągu marzyciela uczynić żywą istotę, aby jego oczy zaczęły widzieć, a nie zdobić, aby język przestał być rzeˇbą w soli. Ikar jest nieprawdziwy - zbyt „czysty”, nawet „pies nie zaszczeka na jego widok”. Poeta musi dokonywać karkołomnych zabiegów aby tchnąć w niego życie. „Co nas bowiem przeklina ?” pyta podmiot liryczny. Prawda czy skrzydła z ptasich pęcherzy ? Chyba jednak skrzydła. Bo kobiety robiącej pranie nie trzeba ożywiać. Ona już jest żywa - z kręgosłupem, który czuje jak łunę, ze zmarszczkami, które układają się na twarzy „w chrust gonitwy”. Kobieta jest prawdziwa - bo ona się męczy, cierpi - a więc ma w sobie istotę ludzkiej natury - „ból i spoczynek”. Podmiot liryczny zadaje teraz prowokujące pytanie: Gdzie jest piękno ? Prowokujące - bo oczywiste wydaje się, że „w napowietrznych pokojach”. Odpowiedˇ tą podsuwa zresztą sam podmiot liryczny. Ale zaraz ją kwestionuje - „Czy chmura zdoła podnieść balię ?”. Cóż jest pięknego w chmurze - jej kształt, to że jest blisko nieba ? Ale to wszystko. Chmura nie podniesie balii, nie będzie podporą dla strudzonych rąk, nie można na niej usiąść i czuwać przy chorym.
Grochowiak nie kwestionuje piękna chmur, czy piękna Ikara. Ale on pyta - po co jest to piękno ? Po to żeby się zachwycać ? A co z rzeczami ciężkimi ? To one są ważne - to na stole można oprzeć ręce, to na krześle można czuwać przy chorym. Grochowiak nie kwestionuje piękna chmur, ale nie chce o nich pisać. Bo one są nierzeczywiste - tak jak Ikar „omiatający nieboskłon cukrzaną chmurką na lepkim patyku”. Grochowiak woli tak jak Breughel malować wołu na pierwszym planie. Bo wół jak kobieta - pracuje i cierpi. Jest rzeczywisty. Tak więc w sporze - o czym pisać, Grochowiak wybiera rzeczy ciężkie. Nie w imię turpizmu, ale po to, aby pisać prawdziwie. A prawdziwy jest ból i cierpienie.