„Anhelli” Juliusz Słowacki
Anhelli" Juliusza Słowackiego jest poematem, który porusza tematykę losu popowstaniowych zesłańców. Pełen symboli, pisany stylem kojarzącym się z biblijnymi przypowieściami, opowiada o wędrówce tytułowego bohatera przez ziemię sybirską.
Na ziemię sybirską docierają zesłańcy polityczni. Budują domostwa, zagospodarowują teren, zawierają również przymierze z ludem sybirskim. Uczą się żyć na nowej ziemi. Mędrca, który ofiaruje się zostać ich przewodnikiem, nazywają Szamanem i obdarzają go zaufaniem i szacunkiem.
Szaman poznaje lepiej wygnańców i martwi się, ponieważ zauważa, że ich serca są słabe - w warunkach dobrobytu pewnie byliby dobrymi ludźmi, ale na Syberii, w głodzie i chłodzie, złamią się. Postanawia wybrać spośród nich jednego, zabrać go ze sobą i przekazać mu swoją wiedzę i miłość. Wybiera młodzieńca o imieniu Anhelli i wyrusza z nim w drogę.
Anhelli i Szaman spotykają dzieciątka i rozmawiają z nimi. One proszą, aby zabrać je do ich matek. Następnie wędrowcy przechodzą koło trumien. Anhelli w jednej z nich widzi człowieka, którego znał kiedyś w ojczyźnie. Prosi Szamana o jego wskrzeszenie. Szaman spełnia jego życzenie, wskrzesza człowieka w łańcuchach dwukrotnie, a Anhelli dwukrotnie swymi słowami ponownie uśmierca go.
W dalszej wędrówce Szaman na prośbę spotkanych dzieci usypia Anhellego i wywołuje z jego ciała czystą duszę młodzieńca. Dusza ta jest piękna jak anioł, lecz ulatuje ona w wielkim pośpiechu. Szaman przywołuje ją i sprawia, że wraca ona do ciała młodzieńca. Zbudzony Anhelii, dowiedziawszy się, co się działo, stwierdza, że dusza jego chciała widocznie wrócić do ojczyzny.
Wędrowcy spotykają celnika, który chce pobrać dziesięcinę z jabłoni. Szaman widząc to, nakazuje Anhellemu stanąć pod drzewem. Jabłka przestają spadać, a przerażony celnik ucieka.
Szaman z Anhellim przybywają do kopalni. Tu widzą, jak więźniowie - wygnańcy - wstają do pracy. Jeden z nich nie wstaje jednak - to ksiądz, który się otruł. Więźniowie prowadzą Szamana do skały, która odcięła kilku wyrobników - ojca wraz z jego pięciorgiem synów. Na prośbę katorżników Szaman jeszcze raz dokonuje cudu - odwala skałę modlitwą. Oczom wszystkich ukazuje się przerażający widok - pięcioro synów zmarło, ojciec natomiast przeżył.
W dalszej wędrówce bohaterowie spotykają ludzi, którzy, korzystając z wolnego od pracy dnia, opłakują zmarłego proroka. Żałobnicy pokazują wędrowcom parę cesarską - panią pełną pokory i godności, służącą słabemu i wzgardzonemu przez wszystkich panu.
Szaman z Anhellim zmierzają ku wyjściu z kopalni. Słyszą szczęk żelastwa. Pewien starzec jest karany za to, że nie chciał pracować w dzień świąteczny. Jego kaźń polega na tym, że współwięźniowie biją go łańcuchami. Uderzenia dwóch więźniów są wyraźnie słabsze, a mimo to od nich właśnie starzec umiera - to uderzenia jego synów go zabijają. Szaman zabiera Anhellego z kopalni.
Wygnańcy dzielą się na trzy grupy, z których każda ma inną koncepcję powrotu do ojczyzny. Aby rozstrzygnąć spór, po jednym człowieku z każdej grupy zawisa na krzyżu. Ten ma swej grupie przynieść zwycięstwo, który najdłużej przeżyje. Umierają jednak wszyscy trzej, a wygnańcy, poznawszy swą winę, uciekają. Obok opuszczonych krzyży z męczennikami przechodzi Szaman i Anhelli. Grzebią nieszczęśników.
Anhelli spotyka Anioła, który przypomina mu ukochaną. Wspomnienie Eloe przynosi młodzieńcowi bezbrzeżny smutek. W tym nastroju mistrz i uczeń docierają do zwaśnionych wygnańców. Starzec napomina tych, których niezgoda spowodowała Golgotę trzech ukrzyżowanych. Ale winowajcy nie sluchają, ktoś ciska dzbanem w starca. Ten nie pozwala Anhellemu na pomstę, ponieważ wie, że wszyscy Ci ludzie za jakiś czas będą nieszczęśliwi i żałośni. Ktoś podbiega z nożem i ugadza nim Szamana. Szaman żegna się z Anhellim, reniferami i grzeszną kobietą, która okazała mu serce w godzinę śmierci. Anhelli grzebie starca w śniegu i zabiera kobietę ze sobą.
Ellenai - towarzyszka Anhellego - wkrótce również umiera, a na jej ciało spada róża. Przychodzą po nią złe duchy, lecz Anioł Eloe odpędza je i zabiera zmarłą. Anhelli płacze w samotności.
Aniołowie przychodzą do wygnańców, których zostało zaledwie kilku - reszta poumierała. Tę pozostała garstkę głód zmusił do ludożerstwa. Upominani przez Aniołów wyśmiewają ich. Aniołowie pokazują im znak od Boga. Wszyscy umierają z imieniem Chrystusa na ustach. Następnie Aniołowie przychodzą zwiastować Anhellemu noc polarną i samotność w ciemności, a potem śmierć. Powiadamiają go o tym, że wszyscy z jego ludu już pomarli, został tylko on jeden. Słońce pojawia się na niebie po raz ostatni przed długą nocą polarną. Anhelli umiera.
Nad zmarłym Anhellim siedzi i czuwa piękny Anioł. Przybywa rycerz na koniu i chce budzić zmarłego, ale Eloe nie pozwala. Rycerz jedzie dalej, Anhelli odpoczywa w wiecznym śnie.