JULIUSZ SŁOWACKI - „ANHELLI”
TREŚĆ
Rozdział I. Tysiąc wygnańców na ziemię sybirską znalazło miejsce i wybudowało dom by mieszkać razem w zgodzie. Rząd dał im kobiety by się żenili, dekret mówił, że posłani są na zaludnienie. Było im smutno, że są wygnańcami. Podzielili się na pracujących i mądrych, którzy będą siedzieć i myśleć jak wyzwolić ojczyznę. Nagle ujrzeli czarne ptaki lecące z północy a za nimi lud sybirski. Na czele szedł wódz, który był księdzem. Na głowie miał zamiast korony wieniec z nieżywych wężów. Przybył by zawrzeć przymierze. Znał ich ojców w podobnej sytuacji, jeden nawet daleko stąd żyje. Wygnańcy zaprosili do siebie króla i nazywali go Szamanem, bo był królem i czarownikiem. Bardzo mądrze mówił, domyślano się, że mądrości nabył od ich przodków.
Rozdział II. Szaman zobaczył, jak słabi są ludzie, tęsknota za krajem i smutek ich przemieni w złych ludzi. Postanowił wybrać jednego młodzieńca i potem przekazać mu mer, pokazać nieszczęście tej ziemi i go z tym zostawić. Wybrał Anhelliego i zabrał go ze sobą. Poradził ludności zachować nadzieję, bo ożywi ona ich potomków. Przyjdzie jednak kiedyś dzień zmartwychwstania i wtedy będą wywyższeni. Powiedziałby im po co żyją, co się dzieje z duszami, ale i tak by tego nie zrozumieli. Przestrzega też ich, że gorsze jest jutro od śmierci. Ludzie zaczęli pytać skąd u Szamana władza nauczania o życiu i śmierci, skoro mają własnych księży i to do nich należy słowo Boże, na co on odparł, że pośród swego ludu jest jak Mojżesz i nawet więcej od niego cudów uczynił, między innymi wywołał Anioła z zorzy północnej, zmienił śnieg w krew, a słońce sczerniało. Nakazuje ludziom prosić Boga o wskrzeszenie.
Rozdział III. Nocą Szaman zabrał Anhelliego na pustynię. Pokazał mu dzieci, które gnane na Syberię grzały się przy ognisku, a siedzący pośród nich pop na tatarskim koniu nauczał ich wiary ruskiej i zadawał pytania niegodne, na które one przymilając się odpowiadały, bo miał ze sobą chleb, a dzieci były głodne. Szaman powiedział Anhelliemu, że za to czego pop dopuścił się zostanie przez niego spalony ogniem niebieskim. Tak też się stało. Podszedł Szaman do dzieci, one zaczęły płakać, że są Polakami i niech Szaman zabierze je do swych matek. Jedno z dzieci usnęło mu na płaszczu i nie mógł odejść, póki nie przyszli Kozacy i nie zabrali dzieci; nie bili ich jednak bo widzieli ogień. Jeszcze wcześniej dzieci prosiły by starzec zabrał ich ze sobą na co on odparł: „Gdzież Was zaprowadzę? Oto ja idę w drogę śmierci”.
Rozdział IV. Przechodząc przez pustynię ujrzeli turmy, a w nich więźniów smutnie patrzących w niebo. Spotkali ludzi niosących trumny, Szaman polecił by zostały one otwarte. Anhelli wzdrygnął się na widok ciał, które jeszcze były w łańcuchach. Poprosił Szamana o wskrzeszenie starca, który wydał mu się znajomy. Szaman powiedział, że to niezbyt dobry pomysł, bo zaraz człowiek ten zostanie z rąk Anhelliego zabity, ale wskrzesił starca. Anhelli zaczął wypytywać człowieka dlaczego postąpił źle, że stał się więźniem. Nagle człowiek ten zmarł. Szaman wyjaśnił: „Zabiłeś go, Anhelli, powtarzając ludzkie obmowy i oszczerstwo, o którym nie wiedział przed śmiercią”. Postanowił wskrzesić go raz jeszcze. Anhelli zaczął mówić o tym, jak widział starca i brata nierozłącznych, a teraz leżą pochowani gdzie indziej. Starzec krzyknął: „Mój brat” i umarł przez to, że Anhelli powiedział mu o śmierci brata.
Rozdział V. Z wody wyskoczyła płotka. Szaman wytłumaczył, że teraz popłynęła na dno i przekazuje braciom i siostrom, że widział niebo i nazajutrz wszyscy wypłyną, by to niebo zobaczyć i zostaną złapani w sieć rybacką. Podobnie z ludźmi. Tylko, że w nich są dwa rodzaje melancholii: z mocy i słabości. Szaman powiedział to Anhelliemu, bo zaczął poddawać się smutkowi i tracić nadzieję.
Zbliżyli się do rybaków, którzy wyjawili, że są zasmuceni iż król opuścił ich dla ludzi obcych. Rybacy zaprosili go do siebie. Wieczorem kobiety i dzieci obsiadły króla wkrąg i pytały o różne rzeczy. Potem wyrazili swój smutek i powiedzieli, że chyba już nie wiedzą nawet czy mają duszę. Chcą by szaman im ją pokazał. Szaman wziął dziecko i posadził na Anhellim, kazał położyć rączki na jego głowie i 3 razy zawołać po imieniu. Wtedy pojawił się duch, bardzo piękny z białymi skrzydłami na ramionach. Gdy przywołano duszę z powrotem Anhelli spytał co mu się stało, na to ludzie odpowiedzieli, że widzieli jego duszę i chcą by został ich królem. Szaman powiedział, że Anhelli jest opętany przez Anioła, który wyszedł z ciała i szedł na północ. Anhelli się rozpłakał: „Oto chciała powrócić do ojczyzny”.
Rozdział VI. Dotarli do ostatniego żywego przodka wygnańców. Człowiek ten nie chciał wiedzieć co się dzieje, pamiętał tylko o swej młodości. Przyjechali dostojnicy chcąc zabrać dziesięcinę od Starca, ale ten nie miał żadnych pieniędzy. Miał za to jabłoń, do której podeszli celnicy i z niej chcieli zabrać drzewa. Anhelli po rozkazie Szamana stanął pod drzewem nic nie mówiąc, a wtedy jabłka zamieniły się w gwiazdy i przestały spadać. Celnicy uciekli. Szaman powiedział, że znaczenie tych gwiazd jest tajemnicą.
Rozdział VII. Dotarli do kopalni Sybiru. Szaman powiedział, że nie będą tu czynić cudów, ale płakać, bo ci ludzie nie widzą słońca; nie będą ich pouczać, bo ich nauczyło nieszczęście i cierpienie. Dekret potępiający powiedział: na wieki! Ziemia brukowana jest tu ludźmi, którzy śpią i tylko śpiąc są szczęśliwi, śnią o bliskich. „Lecz się obudzą”. Przyszli żołnierze i obudzili śpiących do pracy. Jeden umarł człowiek we śnie, był to ksiądz, który podczas wojny walczył za ojczyznę. W ręce katom wydał go biskup, ksiądz oszalał przyjeżdżając na Syberię, wyznał, że zapomniał słów pacierza. Pewnej nocy zjadł ołów zgniły i dziwnie wyglądał. Anhelli stwierdził, że to samobójca, ale Szaman zaprzeczył. Zbrodniarzem był ołów, który zwodził i mówił, że da spokój. Ludzie powiedzieli, że Szaman mądrze gada i jeśli pochodzi od Boga, to niech odwali kamień w jaskini, który zasypał człowieka z pięcioma synami. Szaman sprawił, że głaz został odsunięty, w środku leżeli synowie jeden na drugim a ojciec żył. Chyba ich jadł…
Rozdział VIII. Napotkali człowieka siedzącego nad czarną wodą, gdzie stał pomnik. Człowiek ten wyjaśnił, że mieli proroka, który 7 lat temu został natchnięty duchem proroctw i „uczuł wstrząśnienie, które było w ojczyźnie” i rozpowiadał przez całą noc co widział. O poranku krzyknął: „Oto zmartwychwstali, lecz nie mogą odwalić mogiły!” i umarł. Nagle rozległo się dzwonienie - Anioł Pański dzwoni po umarłym proroku. Ludzie nie proszą o to, by móc zobaczyć jeszcze słońce, proszą „Boże prosimy Cię, aby nasza męka była odkupieniem”. Pokazali Szamanowi i Anhelliemu kobietę przybyłą z mężem, obmywała mu zakrwawione nogi. Byli to ludzie cesarscy.
Rozdział IX. Już mieli wychodzić z kopalni, gdy usłyszeli, jak strażnicy karzą jednego z ludzi. Bito łańcuchami starszego mężczyznę. Człowiek umarł po dwóch słabszych uderzeniach na sam koniec. Dwóch młodzian, którzy uderzyli, rzuciło się na niego wołając „Ojcze!”.
Rozdział X. Wytworzyły się trzy grupy i każda z nich myślała o zbawieniu ojczyzny.
Na czele graf Skir, utrzymywał on stronę szlachty.
Na czele chudy żołnierz Skartabellat, który chciał ziemię podzielić i ogłosić wolność chłopów, równość szlachty z Żydami i Cyganami.
Na czele ksiądz Bonifat, który chciał zbawić kraj modlitwą. Uważał, że trzeba iść i ginąć nie broniąc się jako męczennicy.
Zaczęły się między nimi walki, ponieważ mieli różne poglądy. Żeby nie walczyć postanowili, że sprawę rozsądzi Bóg. Wyciosali 3 krzyże i powiesili na nich 3 rycerzy. Który najdłużej będzie żyć, po tej stronie jest racja. Jeszcze gdy ciosali krzyże z nieba powiedział głos: „Co czynicie?”, ale się go nie przestraszyli. O północy czerwień zalała krzyże i wszyscy naraz umarli. Dopiero wtedy ludzie przestraszyli się i spostrzegli, że źle czynią, że za ich wiarę giną niewinni. Wrócił wówczas Anhelli z Szamanem i widząc co się stało Szaman usiadł pod krzyżem i zapłakał. Oznajmił też, że krzyż oczyścił rycerzy.
Rozdział XI. Pogrzeb trzech rycerzy. Z mogił Anhelli słyszał hymn skarg. Anioł siedzący na szczycie wzgórza musiał uciszać je aż 3 razy. Anhelli podszedł do Anioła i nagle padł jak martwy. Szaman podbiegł do niego, na szczęście młodzieniec żył. Anhelli wyznał, że w Aniele widział swoją młodzieńczą miłość. Mówi, że nie wie po co żyje, Bóg o nim zapomniał, chce umrzeć. Szaman mówi o Aniele: „Eloe, urodził się ze łzy Chrystusowej na Golgocie, tej łzy, która wylana była nad narodami”. Gdzie indziej mówi się, że to Anielica, wnuczka Maryi Panny, która zgrzeszyła „ulitowawszy się nad męką ciemnych Cherubinów i umiłowała jednego z nich i poleciała za nim w ciemność”. Teraz jest wygnana, umiłowała mogiły i mówi kościom: „Nie skarżcie się, lecz śpijcie”. Szaman podniósł czaszkę, w której gniazdo uwiły ptaki. Anhelli cisnął ją o ziemię uznając za zbezczeszczoną i wtedy wybuchł ogień i pojawiła się postać biskupa, rozzłoszczonego, że ktoś niszczy groby, jakby mało było umarłym zapomnienia. Anhelli przepraszał go. Postać zniknęła.
Rozdział XII. Wygnańcy bawią się w najlepsze w domu, lecz gdy przychodzi Szaman milkną. Szaman wyklina ich za tą Golgotę. Czynem swoim obrazili syberyjski lud, który przyjdzie ich wymordować w dzień syberyjski. Szaman przepowiada, że do wieczora wszyscy pomrą. Nagle ktoś zauważa, że dzbany wysechły - to czarownik rzucił na nich urok. Grożą Szamanowi śmiercią jeśli nie odczaruje ich. Jeden z nich dźgnął Szamana nożem. Anhelli wraz z Ellenai, niewiastą będącą kiedyś zbrodniarką, niosą starca na cmentarz. Tam Szaman poleca Anhelliemu by wziął reny i udał się do mieszkania na północy, ma żywić się ich mlekiem. Każe zabrać mu niewiastę, która odtąd będzie jego siostrą. Starzec umiera, Anhelli i Ellenai udają się w podróż.
Rozdział XIII. Anhelli i Ellenai mieszkali razem chatce na północy. Ona ciągle się modliła i usługiwała Anhelliemu. Przyszedł dzień syberyjski i słońce w ogóle nie zachodziło. Gdy zaczęły pojawiać się wieczory Ellenai powiedziała, że ze smutku odchodzi. Anhelli począł modlić się nad nią litanią do Matki Boskiej, przy „Różo złota!” dziewczyna skonała, a wtedy na znak cudu upadła na nią prawdziwa róża i wszędzie rozeszła się woń róż. Anhelli usiadł i zapłakał. Nagle nadleciały ciemne duchy i cieszyły się, że dziewczyna należy do nich. Cudowna róża dostała skrzydeł i odgoniła złe moce. 3 godziny później, gdy Anhelli już spał, przyszła do niego Eloe i poprosiła o ciało, chciała je pochować.
Rozdział XIV. Z tysiąca ludzi zostało 10, wiatr powalił chatę. Wysłani przez Jehowę Cherubini spytali co też czynią? Właśnie jedli ze stosu trupów swych braci. Anieli wzywają do nawrócenia się, obiecali pokazać znak jego gniewu, który kiedyś był znakiem przebaczenia. Roztoczyli tęczę. W zdziwieniu ludzie ci wyrzekli imię Chrystusa i poupadali martwi.
Rozdział XV. Do Anhelliego przybyli dwaj młodzieńcy, chłopiec od razu poznał w nich aniołów. Przyszli zwiastować mu, że jutrzejsze słońce nie wzejdzie oraz samotność w ciemnościach, gdyż wszyscy jego bracia jedząc trupy pomarli. Anhelli pyta po co go przyszli straszyć? Samotny był od zawsze. Odsyła ich do Boga, mówiąc, że jeśli przyjmie ofiarę z duszy to on może umrzeć. Ostatecznie aniołowie powiedzieli żeby Anhelli się uspokoił, bo niedługo umrze.
Rozdział XVI. Śmierć Anhelliego.
Rozdział XVII. Eloe siedzi nad ciałem zmarłego. Nagle z płomienistej zorzy wystąpił rycerz na koniu, trzymał w ręku chorągiew na której paliły się trzy litery. Ogłasza, że oto zmartwychwstają narody. Rycerz chce obudzić Anhelliego, ale tego nie robi ze względu na Eloe.
OPRACOWANIE - wstęp BN
Upadek powstanie to wg Słowackiego wynik niemocy narodu, a nie przemocy najeźdźcy. Kordiana pisał z nadzieją odprawy optymistycznego Mickiewicza, którego nienawidził prywatnie. Ale po napisaniu dzieła zaczęła w nim się budzić tęsknota za krajem, zaczął inaczej wszystko postrzegać. Przestał myśleć o wadach ludzi, ale zajął się ich smutnym losem. Zaczął inaczej też patrzeć na emigrantów, łączył się z nimi. Jednak `pielgrzymstwo' Mickiewicza uważał za naiwne. Czytywał Biblię i Dantego, wprowadziło go to w ideę Boga sprawiedliwego i miłosiernego,
Cierpienia nadludzkie nieszczęsnego narodu nawiedzały jego myśl i fantazje, już w drodze do Włoch mógł mieć w głowie zarys poematu przedstawiającego dantejskie sceny cierpienia polaków. Dante miał oprowadzać Słowackiego po Sybirze. Z czasem zmienił częściowo treść a całkowicie formę i zamiast „Posieleniji” wszedł wraz z tłem sybirskim do napisanego w 1837 r., prawdopodobnie gł. w klasztorze Bet-chesz-ban w Libanie, „Anhelliego”. Pozostało w nim jako środek kompozycyjny oprowadzanie poety przez świadomego rzeczy nadprzyrodzonych geniusza, tylko z tą różnicą, że poeta występuje jako człowiek-anioł, Anhelli, Dantego zaś zastąpił SZAMAN jakiegoś syberyjskiego plemienia. Słowacki po zadumie nad Grobem Chrystusa rozmyślał nad udręczeniami narodu Polskiego, myślał, że niemożliwe jest aby te cierpienia nie miały odkupić najcięższych nawet ich win. Chciał ukazać narodowi anioła pocieszyciela w zrodzonej ze łzy Chrystusa na Golgocie cudnej Eloe, zrodzonej „z tej łzy, która wylana była nad narodami”. Uważał że pocieszenie narodom może przynieść nadzieja, że ich cierpienie przyjęte będzie przez Boga jako zadośćuczynienie za grzechy narodu, i że z następnych pokoleń za cenę tej ekspiacji ciężar niedoli zostanie zdjęty. Ale dopiero następne pokolenia tego doświadczą, własne pokolenie uważał Słowacki za skazane na cierpienie i śmierć. To pokolenie było chore, skrzywione, nie mogące samo się uzdrowić. Zrozumiał to Szaman i jedyną rzeczą, którą od pokolenia żądał, było poddanie się woli Boga z zupełną rezygnacją i zachowaniem nadziei dla pokoleń przyszłych.
Szaman jest gł. wyrazicielem myśli Słowackiego w tym poemacie - jest personifikacją tej mądrości, którą instynkt samozachowawczy rodzi z cierpienia. Za symbol cierpienia zbiorowego Polski, Słowacki obrał Sybir. Szaman ma przygotować pokolenie powstania listopadowego na śmierć ekspiacyjną, pogodną i ufną, bez buntów przeciw wyraźnej woli Boga. Wlewa w „młodzieńca imieniem Anhelli” „miłość serdeczną do ludzi i litość”, pokazuje mu wszystkie nieszczęścia ziemi, żeby mógł się z nimi oswoić, by mógł je wchłonąć, wszystkie przecierpieć, pogodzić się z nimi i oddał je Bogu w godzinę swojej śmierci, bez skargi. Największą męką jest niewiedza, czy wszystko co cierpi on i pokolenie Polaków, będzie skuteczne czy nie. Powinni jednak ufać w miłosierdzie boskie i mieć nadzieję, ale pewności nie otrzymują, bo ta zmniejszyłaby ich udrękę. Szaman wie, że ta niewiedza jest najgorsza, dlatego sam od siebie zapewnia wszystkich, że dokona się to, na co mają nadzieję.
„Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego” Mickiewicza - Słowacki nie wierzył w ideę Mickiewicza, dlatego nie ukazuje jak Mickiewicz, jaka ta emigracja powinna być, ale jaka jest. Na styl biblijny odpowiada w podobnym stylu, niby dzieje apostolskie, w których niedoszłych apostołów (adresatów „Księgi narodu…”) przedstawia jako ludzi złych i szkodliwych. Zamiast królestwa bożego na ziemi przepowiada im, że nawzajem się pozjadają. Ale wie, że to nieszczęście ich takich uczyniło, dlatego patrzy na nich oczami Eloi - z litością i ze smutkiem. Ale walka z Mickiewiczem nie jest gł. celem Słowackiego w „Anhellim”. „Anhelli” stanowi pod względem ideowym dalszy ciąg „Kordiana” o tyle, że sąd poety o stanie duchowym społeczeństwa polskiego jest w założeniu obu utworów ten sam. „Anhelli” jest rezultatem ujrzenia drugiego oblicza tego stanu, załzawionego niezmiernym cierpieniem. Doprowadziło to poetę do hipotezy ekspiacji i odkupienia.
GENEZA I TREŚĆ OSOBISTA
Anhelli podobnie jak Kordian jest stylizowanym portretem literackim samego poety. Różnice między nimi wywodzą się ze zmian jakie zaszły w sposobie patrzenia Słowackiego na samego siebie.
W 1832 r. autor „Lambra” męczył się z pragnieniem i niemocą czynu. Wspomnienie ucieczki z Warszawy podczas powstania budziło w nim rumieniec wstydu, czuł się niegodzien, aby kto o nim pamiętał i jeszcze go kochał, marzył o zmyciu z siebie tej plamy w nowym powstaniu. W głębi jednak wiedział, że gdyby taka okazja się nadarzyła, znowu by uciekł. Taką tragiczną walkę wewnątrz bohaterskich porywów przedstawił w „Kordianie”, tam starał się ją wszechstronnie psychologicznie wyjaśnić. Doszedł też do wniosku, że ta sama niezdolność jest znamieniem duchowym całego romantycznego pokolenia młodzieży, że on jest tylko „obrazem wieku naszego, bezskutecznych jego usiłowań”. Zaś już w 1833 r. podczas pisania „Kordiana”, stwierdził, że „nie popełnił żadnych wykroczeń, nic sobie nie wyrzuca”. Kordian też w scenie spowiedzi, niewiele ma Księdzu do powiedzenia. Miał on poczucie czystości moralnej swojego życia, zaczął przypuszczać, że może ta czystość jest właśnie drugim obliczem jego absolutnej nieumiejętności życia wśród rzeczywistych ludzi i stosunków, że może niezdolność do złego czynu jest wynikiem niezdolności do czynu w ogóle i odwrotnie - wartości dodatnie i ujemne są w nim nawzajem uzależnione i tworzą jedność. Może ta niezdolność sprawia, że przynależy do zupełnie innej sfery istnienia, że jest zabłąkanym wśród ludzi aniołem. Postanowił pielęgnować w sobie to anielstwo. Nie pragnął już przełamywać swej natury, ale chciał rozwijać ją dalej. Postanowił dążyć do tego, żeby mu już żadne głosy ziemi nie zamąciły spokoju i ciszy wewnętrznej. Sądził, że patrząc na ludzi z odległości swego anielstwa, będzie mógł zamiast niechęci dotychczasowej czuć do nich litość i miłość. Z takich marzeń o sobie i dążeń powstała wizja człowieka anioła - Anhelliego. Matce donosił, że jego nowy bohater „trochę Chrystusową ma twarz”. Ponadto, gdy w Kordianie przedstawił się takim, jakim był w rzeczywistości, to w Anhellim wprowadził się takim, jakim się widział w marzeniu - „opętany przez anioła”, nie do czynów i nie do walki. Szaman wie, że Anhelli i jemu podobni nie mogą być czynnymi odrodzicielami ojczyzny i chciałby wypędzić wszystkie te duchy z ciał aby zamieszkały to, co jest najpiękniejsze, a opuściły ludzi. Ale Szaman wie też, że oni właśnie cierpią najwięcej i że te ich cierpienia mają największą wartość u Boga.
Dwa pierwsze rozdziały zostały napisane pod wpływem lektury Chateaburdina. Tylko ideowa ich treść, nauki dawane przez Szamana wygnańcom, są od niej niezależne. Od 3 rozdziału zaczyna się i twa do 10 niby sen Anhelliego, jego wędrówka z Szamanem po piekle polskiego cierpienia. Widać Ugolina, który patrzy na śmierć głodową swych synów i jak Ugolino sam z głodu jadł ich trupy. Zaś cała rola Ellenai ma w poemacie znaczenie epizodyczne. Służy ona do ustopniowania cierpień bohatera, któremu po jej zgodnie przybywa jeden cierń niedoli więcej - samotność. Ma ona charakterystykę Marii Magdaleny.
Technika kompozycyjna „Anhelliego” zapożyczona została z Dantego. Poemat nie jest rozwijaniem toku jakiejś akcji, ale szeregiem symbolicznych obrazów. Kolej i suma tych obrazów przedstawia nie zdarzenie, ale jakąś ideę. Postaci symboliczne snują się wśród historycznych a nienazwanych. Jest między nimi Ellenai, która ani symbolem ani postacią historyczną nie jest, lecz ozdobą dla kilku scen, wprowadzoną do nich nie dla głębszego sensu, ale dla samej piękności. Najgodniejszym ilustratorem „Anhelliego” mógłby być Artur Grottger. Piekło Sybiru w tym poemacie nie przestaje być piekłem, ale przybiera ułudę dziwną, prześliczna i straszną, okropną i jednocześnie ponętną.