Fragmenty artykułu „Drogowskazy moralne” Fakty i Mity nr. 10/2011
Drogowskazy nigdy nie podążają drogą, którą wskazują. Taka ich odwieczna
natura. Są niczym szlachectwo, które do niczego nie zobowiązuje. I w dodatku
mało kto zauważa, że to słupy.
Zapewne dlatego większość moralnych autorytetów z moralnością ma najwyżej
przelotne kontakty. Wydalają z siebie górnolotne frazesy, pouczają, cierpią
za miliony, a przy tym biją, piją, gwałcą, biorą. Prochy i kasę. W wyższych
sferach nie są to banalne, a w dodatku karalne łapówki, ale prowizje, szkoleniowe
wyjazdy na Bali, wpłaty na najszlachetniejsze fundacje.
Drogowskazy korzystają ze wszystkich dostępnych środków przekazu, by nieść
pod strzechy kaganek moralności. Szanują święte więzy małżeńskie, choć
niekoniecznie własne. (…)
(…) Utrzymaniu maluczkich w przekonaniu, że drogowskazy są nieskazitelne,
służy zasada prymatu dyskrecji nad prawdomównością. Dyskrecja chroni przed
prawdą, która wyzwoliłaby od dobrego imienia. Toteż otacza się nią wszystko, co
mogłoby popsuć mozolnie budowany autorytet. Dzięki tej zasadzie przez lata
udawało się ukrywać pedofilię duchownych, niejasne, a raczej całkiem ciemne
transakcje Banku Ambrosiano, skandaliczne skutki działalności Komisji
Majątkowej... Dla zachowania dobrego wizerunku Kościoła do tej pory nie
wyjaśniono nagłej i niespodziewanej śmierci Jana Pawia I. Papieża, który chciał
zreformować Kościół, skończyć z bizantyjskim przepychem i rozpasaniem kleru,
przekrętami finansowymi i wtrącaniem się do polityki. (…)
(…) W skatolicyzowanej Polsce najważniejsze są drogowskazy w sutannach.
Wśród nich - santo subito Jan Paweł II. Wprawdzie 1 maja 2011 r. nastąpi
degradacja polskiego papieża, bo z Ojca Świętego zostanie zaledwie błogosławio-
nym, ale nic to. Ponoć dla ludu Bożego jest już od dawna święty. (…)
(…) Cuda dokonywane przez kandydatów do świętości są częstokroć
problematyczne. Wymagają ludzkiej pomocy. Albo do tego, żeby się w ogóle
dokonały, albo żeby wierni w nie uwierzyli. Toteż powiedzenie, że wiara
czyni cuda należy brać dosłownie. Expressis verbis znaczy bowiem, że to nie
kandydaci na ołtarze czynią cuda, ale wiara. (…)
(…) Gdyby się okazało, że Kubica wrócił do formy za sprawą relikwii nowego błogosławionego, metropolita krakowski, jako ich szafarz, mógłby wskazać drogę
uleczenia i innych polskich bolączek. W razie niepowodzenia stosowałoby się
zasadę „ciszej nad tą trumną", która jest pochodną prymatu dyskrecji nad
prawdomównością. Ulubionego prymatu hochsztaplerów i moralnych
drogowskazów. (…)
JOANNA SENYSZYN