Temat: Oceń słuszność idei wyrażonej w słowach „przeszłość przyszłości”
Początek formularza
Dół formularza
Temat: Oceń słuszność idei wyrażonej w słowach „przeszłość przyszłości” wskazując dzieła plastyczne, muzyczne, bądź kolekcjonerskie, które wpłynęły na kształtowanie się twojej wrażliwości estetycznej i emocjonalnej.
Myśl „przeszłość przyszłości” po raz pierwszy została umieszczona nad wejściem do Świątyni Sybilli. Świątynia ta to mała budowla, która znajduje się w puławskim ogrodzie Czartoryskich. Została ona wybudowana na przełomie XVIII i XIX wieku przez architekta Christiana Piotra Aignera. Zgodnie z zamiarami pomysłodawczyni Izabeli Czartoryskiej, przeznaczono ją na pierwsze w Polsce muzeum. Fundatorka realizując swoje zamierzenie udostępniła wnętrze świątyni zwiedzającym, aby “przeszłość” przekazać “przyszłości” oraz ocalić dla wolnej Polski tradycję i historię. Dzięki takim inicjatywom do dzisiejszych czasów przetrwała ogromna część dorobku kulturowego - arcydzieł naszej cywilizacji. Kolejne generacje mogły korzystać z dokonań poprzednich pokoleń.
Wśród ogromnego nagromadzenia dzieł i utworów powstałych na przestrzeni dziejów moje największe zainteresowanie wywołała twórczość okresu Romantyzmu. Z dzieł malarskich zafascynowały mnie obrazy hiszpańskiego artysty Francisco Goyi y Lucientesa. Żył on na przełomie XVIII i XIX wieku, oprócz wielu dzieł o tematyce rodzajowej, historycznej i religijnej stworzył też kolekcję tak zwanych „czarnych malowideł”. Były to pełne tragicznej wymowy, fantastyczno-surrealistyczne freski, którymi pokrył mury swojego Quinto del Sordo (Dom Głuchego Człowieka - bowiem od 1798r. malarz na skutek choroby całkiem stracił słuch). Do najsłynniejszych fresków należy wyobrażenie Saturna pożerającego swoje dzieci, jak również mój ulubiony - „Kolos”.
Fresk ten przedstawia kolosa, którego długie, rozpuszczone włosy, rozwichrzona broda, brak odzienia oraz potężna muskulatura przywodzą mi na myśl człowieka skazanego na życie w bardzo trudnych, wręcz prymitywnych warunkach. Jego ogromna sylwetka, znajdująca się aż nad poziomem chmur, znika za wzgórzem. Zwracając uwagę na dolinę, od której oddala się nasz olbrzym, widzimy ludzi, jak również bydło, w przerażeniu uciekających jak najdalej od tego miejsca. Widok kolosa wywołuje popłoch wśród koni, które wyrywają się z zaprzęgów, zrzucają jeźdźców.
W obrazie urzekł mnie głównie jego nastrój. Tajemniczość i niezwykłość potęgowane są poprzez umiejętny dobór barw - dominują kolory czarny, brązowy i żółty. Obecność samego olbrzyma możemy tłumaczyć na wiele sposobów; za pierwszym razem olbrzym wydał mi się nawet przyjazny. Nie widać, aby kogokolwiek krzywdził, a po zaspokojeniu ciekawości i przyjrzeniu się ludziom wraca do swojego domu. W tym przypadku cały zamęt wśród ludzi spowodowany został tylko niezwykłym spotkaniem, co jeszcze pogłębia jego samotność i wyalienowanie. Z drugiej strony podniesiona ręka kolosa może świadczyć o wrogich zamiarach - mógł świadomie wybrać drogę przez grupę ludzi, aby wyrządzić im jak najwięcej szkód. Ostatecznie doszedłem jednak do wniosku, że postać olbrzyma uosabia niszczycielskie siły przyrody - jest tak samo jak one nieprzewidywalny, a jego działanie jest nie do powstrzymania. Odwrócenie się tyłem do miejsca tragedii może świadczyć o całkowitej nieczułości na losy doświadczonych przez niego ludzi.
Kolejnym wartym uwagi artystą epoki romantyzmu jest moim zdaniem polski kompozytor Fryderyk Chopin. Ten XIX wieczny artysta, zainspirowany polskimi melodiami ludowymi, doskonale połączył je z tradycjami muzyki fortepianowej. W swoich utworach wspaniale powiązał bogate treści emocjonalne ze znakomitym warsztatem. Komponował rozmaite formy muzyczne, między innymi: sonaty, etiudy, polonezy, mazurki, walce i nokturny.
Ze wszystkich utworów stworzonych przez Chopina, najbardziej oczarowała mnie Ballada g-moll. Inspiracją dla wszystkich czterech ballad, była twórczość Adama Mickiewicza. Możemy uważać, że dzieło Chopina jest żywym odzewem na wydarzenia w Polsce z początku lat trzydziestych ubiegłego wieku. Trzeba jednak wspomnieć, że Chopin nie ogłaszał programów swoich ballad, uzyskując wieloznaczność obrazów i poprzez olbrzymi „ładunek emocjonalny” pobudza wyobraźnię słuchacza. Właśnie dowolność interpretacji sprawia, że ten utwór spotkał się z moim zainteresowaniem.
W odróżnieniu od większości utworów kompozytora, poprzez odejście od dokładności rytmu, Ballada ma charakter narracyjny, niemal epicki. Przypomina to swobodną i natchnioną recytację ludowego barda, wymagającą swobodnego oddechu. Dlatego kiedy słucham Ballady wyobrażam sobie opowieść o romantycznych perypetiach młodzieńca, pragnącego zdobyć serce ukochanej. Wstęp wprowadza niepewny nastrój i zapowiada tragiczne wydarzenia. Przewidywaniom tym przeczy pierwszy temat, cichy i spokojny. Zaloty z początku są łagodne i czułe, a z czasem coraz bardziej namiętne. Muzyka rośnie w siłę, spodziewamy się rychłego zwycięstwa zalotnika, gdy nieoczekiwanie powraca motyw tragiczny - kawaler musi się zmierzyć z rywalem. Słyszymy jak ustępuje wobec jego przewagi, ostatnim wysiłkiem woli podrywa się, po to tylko, aby z rąk wroga przyjąć śmierć.
Na koniec chciałem wspomnieć o artyście, który chociaż nie tworzył w epoce romantyzmu, także wpłynął na mój sposób postrzegania otaczającego Świata - chodzi mi o Mauritsa Cornelisa Eschera. Był on XX wiecznym holenderskim malarzem i grafikiem. Tworzył obrazy przedstawiające formy przestrzenne w sposób sprzeczny z doświadczeniem wzrokowym. Najbardziej znany jest z tworzenia iluzji wzrokowych, nierzeczywistych budowli oraz powtarzających się wzorów geometrycznych. Kiedy przeglądałem jego prace najbardziej w pamięci utkwiła mi grafika Relativity (Względność).
Na obrazie widzimy klatkę schodową jakiegoś domu z mnóstwem schodów, balkonów i galeryjek. Jednak od razu widać, że coś tu „nie gra”. Schody wiją się jak węże pozornie bez żadnego planu, a to co z jednej strony wydaje się podłogą z drugie okazuje się ścianą z drzwiami. Po całym budynku poruszają się ludzie, ale dla każdego przyciąganie ziemskie jest subiektywne i działa w inną stronę. Dochodzi nawet do sytuacji gdy po tych samych schodach w tym samym kierunku jedna osoba schodzi, a druga wychodzi pod górę. Kiedy już wydawało mi się, że wszystkie elementy grafiki są pomieszane bez żadnej widocznej reguły, wzrok mój pada na jedno z pięter, gdzie wszystko wydaje się normalne. Potem znajduje drugie i jeszcze jedno i w końcu widzę, że każde piętro jest zwyczajne, tylko w stosunku do siebie są obrócone o dziewięćdziesiąt stopni. Długość na jednym piętrze staje się wysokością na innym.
W całej twórczości Eschera uderza mnie jej głęboki związek z matematyką, oraz zabawa autora z perspektywą. Jest to powodem jego wciąż niesłabnącej popularności wśród matematyków i surrealistów.
Przedstawione powyżej dzieła to tylko mały ułamek spadku kulturowego po naszych przodkach, który wpływa na rozwój mojego poczucia estetyki i emocjonalności. Uważam bowiem, że każda epoka wyrasta na dotychczasowych dokonaniach ludzkości, aby potem zostawić swoje osiągnięcia następnym. Wszyscy ludzie żyją bowiem w nurcie czasu, my akurat na przełomie wieków, więc tym bardziej powinniśmy mieć świadomość dokonań poprzednich pokoleń. Hasło „Przeszłość przyszłości” oznacza moim zdaniem, że nie można budować przyszłości bez poznania historii. Podobnie bowiem jak drzewo potrzebuje korzeni, aby się rozwijać, tak jutro potrzebuje dnia wczorajszego jako fundamentu i skarbnicy doświadczeń.