Ngagpa czogjam - OTWARCIE, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE


OTWARCIE

Ngakpa Czogjam i Khandro Dechen

Nasza istota jest olśniewającym wzorcem energii, spektrum niezliczonych możliwości.
W każdej chwili mamy możliwość doświadczania otwartego wymiaru, tego czym jesteśmy.

Nasze życie, w którym na przemian występują przyjemności i przykrości, skłania nas do wykorzystywania różnych sposobów podejścia do niego. Czasami ujawnia się zmysłowy kontekst życia z jego kuszącymi możliwościami, a czasami doświadczanie świata jest jak ciąg aktów konfrontacji i wrogości. Innym znowu razem sytuacja staje się zupełnie zagmatwana i przeżywamy życie jak scenariusz, który jedynie wprowadza zamęt.
Ten ciągle zmieniający się pokaz życiowych okoliczności może stać się bardzo intensywny i kiedy uznamy, że życie wymyka się nam spod kontroli, ulegamy pokusie oddania się w ręce "tyranii woli". Jeśli dzięki temu odnosimy pewien sukces, decydujemy się na przyjęcie schronienia w "silnej woli", ponieważ wydaje się nam, że wyparcie emocji zmniejsza chaos w życiu. Dla każdego, kto zaczął stosować takie metody, idea obrania emocji za ścieżkę może wydać się zupełnie przerażająca. Jeśli uznamy żywy przejaw własnych uczuć za coś kłopotliwego, wtedy idea otwarcia się na swobodnie przepływające emocje wyda się zbyt niebezpieczna - szczególnie wtedy, kiedy prowadzimy raczej surowe życie.
Zwykle nie chcemy próbować rozpruć siebie po to, żeby poeksperymentować i poczuć się jak wypatroszona ryba. Gdybyśmy to zrobili wszystko mogłoby się wydarzyć. Ryzykowalibyśmy wejście na drogę, która mogłaby się okazać zbyt okropna. Moglibyśmy wkroczyć w takie obszary doświadczenia, które okazałyby się materiałem wybuchowym nie dającym się kontrolować. Musielibyśmy wtedy poświecić swoją wygodę i poczucie bezpieczeństwa, które uznajemy za nieodzowne. Biorąc to wszystko pod uwagę lepiej być "rozsądnym".
Żeby życie biegło gładko i bezkonfliktowo, tak jak byśmy tego chcieli, musimy utrzymywać swoje uczucia pod pełną kontrolą. Jeśli hołdujemy przekonaniu, że swobodna ekspresja emocji jest niedopuszczalna, wtedy bycie rozsądnym wydaje się najbezpieczniejszym rozwiązaniem. Można by to nazwać "poszukiwaniem schronienia w chłodnym bezpieczeństwie". Ale problem z oziębłą egzystencją polega na tym, że ciągle się ona ochładza - chłodną związki, a stosunki z otoczeniem stają się sztywne i pozbawione życia. Taki jest koszt czucia się bezpiecznym.
Możemy też starać się kontrolować swoje emocje i próbować stać się pewnego rodzaju "atletą silnej woli". Wtedy, zwykle w sposób pokrętny odnosimy się do swoich najbardziej pogmatwanych emocji. Na przykład, możemy folgować sobie w izolującej nas dumie, myśląc, że w ten sposób nie obciążamy innych brzemieniem własnych emocji. Uważamy, że konieczne jest ćwiczenie emocjonalnej dyscypliny, która jednak przemienia życie w chodzenie po linie ze stoicko zaciśniętymi zębami. Nie możemy współczuć nikomu, ponieważ od innych oczekujemy takiego samego skrępowanego zachowania. Jeśli tę atletyczną silną wolę doprowadzimy do ekstremum, wtedy po prostu skostniejemy. Możemy wmawiać sobie, że ten brak żywotności da się nadrobić zwiększoną wydajnością, ale wtedy jedynie udaje się nam ściśle opakować swoje życie w nieprzepuszczalną folię. Wyparcie emocji i deifikacja emocji ma duże wady.
Tak postępując poddaliśmy się pewnego rodzaju emocjonalnej lobotomii, dzięki której uzyskaliśmy wątpliwy

i jałowy komfort "poczucia kontrolowania sytuacji". Ale jest to jak stwierdzenie: "Wiem, że życie stało trochę ograniczone, teraz kiedy zdecydowałem się spędzić je na wózku inwalidzkim ale przynajmniej nigdy już nie wykręcę sobie kostki".
Używając tej samej neurotycznej logiki możemy uwierzyć, że powinniśmy "wznieść się" ponad emocje - jak gdyby ludzkie uczucia były pewnego rodzaju duchowym kalectwem. Patrząc z punku widzenia tej żałosnej perspektywy możemy usiłować odrzucić swoją emocjonalną osobowość na korzyść "duchowego" spokoju - stanu, w którym guzik stop został bezpiecznie wciśnięty i nie ma szans na odczucie czegokolwiek. Ale "wzniesienie się ponad" emocje w taki sposób, nie znaczy nic innego jak tylko próbę zaszczepienia się przeciwko życiu. Dzięki temu uzyskujemy wątpliwe korzyści próbnej impotencji albo w najlepszym przypadku pewną formę pseudo-duchowej emocjonalnej bezpłodności.
Możemy stać się rzadkimi eterycznymi ale bezkrwistymi istotami. Wtedy wydaje się nam, że lepiej pozostać nietkniętym przez dynamiczną przyziemność życia i zapomnieć o stracie - ponieważ któż by potrzebował emocjonalnej głębi w stratosferze? Znajdując się w tej wysterylizowanej pozycji równie dobrze moglibyśmy znaleźć obciążenie, ale wolimy odlecieć do jakiejś krainy, w której pastelowe istoty ciągle się uśmiechają...
Jednak może się okazać, że odrzuci nas płytkość i bojaźliwość tego rodzaju kontroli. Wtedy czujemy, że życie oparte na zachciankach i dzikiej porywczości jest tym prawdziwym życiem. A więc, poddajemy się impulsom

i patrzymy dokąd to nas zaprowadzi. Wtedy możemy przeżywać życie jako ciąg związanych ze sobą skrajności: bólu i przyjemności, agonii i ekstazy, nudy i obsesji.
Wtedy, można by powiedzieć, że odnosimy się do życia poprzez jego intensywność, jakby intensywność posiadała sama w sobie jakieś większe znaczenie. Traktujemy gmatwaninę własnych emocji - przyprawiające o zawrót głowy wzloty i ciężkie, niszczące upadki - jako "bogaty gobelin życia". Ale ten banał jest niczym innym jak tylko sposobem spoglądania wstecz na ból po to, żeby okazał się on nam w jakiś sposób przydatny. Kiedy jednak aktualnie doświadczmy bólu, nasz "bogaty gobelin" najczęściej okazuje się jedynie pustymi słowami.
Kiedy w uniesieniu poddajemy się impulsom poszukując intensywności, życie rzeczywiście staje się bardzo przyziemne. Doświadczamy ziemi, z którą zbyt ostro wchodzimy w kolizję. Im bardziej rzucamy się w życie, usiłując poczuć rzeczywistość, tym więcej sprawiamy sobie bólu. Jeśli będziemy kontynuować takie podejście,

w końcu spotkamy się z ziemią ze śmiertelną prędkością. Kiedy poszukujemy intensywności, nasz kontakt ze światem staje się wybuchowy - reperkusje wytrącają nas z równowagi, a rykoszety alarmująco świszczą nad uszami. Kontakty stają się kolizyjne, a my ciągle odnosimy emocjonalne obrażenia, często nawet nie rozumiejąc co się dzieje. Poprzez interakcję z elementem ziemi możemy stać się niezwykle brutalni. W rzeczywistości, związki ze wszystkimi elementami stają się ekstremalne - jest to naprawdę silny atak na nasz zmysłowy aspekt. Można wtedy doświadczyć bezpośredniego konfliktu ognia z wodą.
Ale w każdym z tych skrajnych przypadków - czy to kontrolując emocje czy też poddając się ich intensywności - unikamy bezpośredniej i nagiej konfrontacji z prawdziwą naturą naszej energii. W każdej z tych skrajności nigdy aktualnie nie doświadczamy siebie. Nigdy nie smakujemy różnorodnych aspektów świata. Nigdy nie dotykamy właściwości swojej własnej istoty w ich niewiarygodnej pełni i różnorodności.
Nigdy nie nawiązujemy prawdziwego kontaktu z pełnią swojej istoty czy własną sferą percepcji.
Ważne jest żeby doświadczać energii swoich emocji w prosty i bezpośredni sposób. Nasze emocje stanowią spektrum przepływających energii, a doświadczanie ich sfer działania jest celem naszej eksploracji. Możesz uznać to za szaloną propozycję i uważać, że nie posiadasz odpowiednich kwalifikacji żeby wyruszyć w duchową podróż. Może ci się wydawać, że nie jesteś właściwą osobą do tego rodzaju przedsięwzięcia. Możesz nawet wyobrażać sobie, że "uduchowieni ludzie" są z gruntu inni, jakby posiadali jakieś specjalne duchowe narządy, których tobie brakuje. W większości społeczeństw rozpowszechniły się idee głoszące, że praktyki prowadzące do urzeczywistnienia są przeznaczone dla "zaawansowanych istot". Psychologowie twierdzą, że tylko pewne rodzaje typów psychologicznych są przyciągane do tego rodzaju aktywności. A niektórzy ludzie uważają się za zbyt przeciętnych czy przyziemnych żeby zaangażować się w duchową praktykę.
Takie idee zupełnie mijają się z rzeczywistością. Nie rozpoznają unikalnych zdolności ludzkich istot - tego, że od nie mającego początku czasu jesteśmy oświeceni. Niezależnie od tego, czy jesteśmy w stanie to pojąć czy nie, ważne jest żebyśmy otworzyli się na pogląd, zgodnie z którym możemy uzyskać tak wielki potencjał o jakim nawet nie marzyliśmy. Nasza istota to olśniewający wzorzec energii, spektrum możliwości. W każdej chwili mamy możliwość doświadczenia otwartego wymiaru tego czym jesteśmy. Ale w jakiś sposób oświecony Umysł znajduje się daleko od tego miejsca, w którym my jesteśmy - pozostaje pomieszany i zdezorientowany przez zmieniające się wzorce przyjemności i bólu, które tworzą krajobraz naszych emocji. Jedno z najbardziej budujących, ekscytujących i satysfakcjonujących odkryć jakich dokonaliśmy jako ludzkie istoty, to uświadomienie sobie, że nasze emocje

w rzeczywistości stanowią odbicie naszych oświeconych możliwości. Pełny, nie cenzurowany zakres tego co odczuwamy to spektrum ekstazy.


Pytania i odpowiedzi

Pytanie: Ciekawi mnie to, co pan powiedział, że mówienie o wzlotach i upadkach jako o "bogatym gobelinie życia" to banał. Czy nie jest przydatna umiejętność odnajdywania czegoś pozytywnego we wszystkim co się przydarza, bez względu na to, że jest bolesne? Czy uważa pan, że ten pogląd jest zawsze pewnego rodzaju podporą, służącą do tego, żeby nadawać jakiś sens rzeczom?

Ngak'czang Rinpocze: Tak. To byłaby krótsza odpowiedź... Dłuższa - to zależy czy reprezentujesz ten pogląd jako praktykujący, czy też jako wzorowy obywatel, prawdziwy mensch. Powiedziałbym, że dla kogoś, kto nie stara się urzeczywistnić niedualnego stanu, idea "bogatego gobelinu życia" może być całkiem przydatna - nawet chociaż po pewnym czasie wyda się pusta, chociaż nie podchodzi do śmierci w najlepszy sposób i może stać się jedynie środkiem wyparcia emocji. Nie znaczy to, że patrzenie na życie w ten sposób nie jest przydatne dla ludzkiej istoty - jeśli wiąże się z szerszą perspektywą. Oznacza jedynie to, że dla praktykującego nie jest przydatne takie spojrzenie. Z punktu widzenia tantry, każdy sposób spoglądania wstecz na ból w skodyfikowany sposób, po to żeby okazał się on przydatny jest problematyczny. Musimy widzieć rzeczy takimi jakie one są - a nie takimi jakie chcielibyśmy żeby były. Powinniśmy posmakować goryczy i słodyczy, a nie uprawiać jakąś prozaiczną logikę, mówiącą o tym co może oznaczać gorycz i słodycz.

Pytanie: A jeśli poszukując mocnych wrażeń przeżywa się zarówno wielką przyjemność jak i wielki ból? Czy problem polega na tym, że nakłada się pewien rodzaj sztucznego wzorca?

Khandro Deczen: Można to tak ująć. Tantrycy dopuszczają mocne wrażenia - nie odrzucają ich ale także nie kultywują. Oczywiście, kiedy żyje się pełnią życia pojawiają się mocne wrażenia, ale nie o to nam tutaj chodzi. Intensywne, silne wrażenia są naturalnym produktem ubocznym, kiedy w pełni angażujesz się w działania i związki. Natomiast samo poszukiwanie mocnych wrażeń jest neurotyczne. Taka jest subtelna, ale poważna różnica.

Pytanie: Kiedy posłyszałem o idei przyjmowania schronienia w "silnej woli", z powodu kłopotów z energią emocji, pomyślałem sobie: "To ja!" Ale nigdy nie łączyłem tego z wyparciem emocji. Zawsze wydawało mi się, że znajdowały się na swoim miejscu, a ja jedynie nie poddawałem się powierzchownym zachciankom ani dziecinnym pragnieniom wygody. Myślałem, że wstąpiłem na trudniejszą ścieżkę "dojrzałości". Kiedy posłyszałem, że jest to sposób na unikanie bólu i ucieczka od życia było to dla mnie zaskakujące!

KD: Tak, ale kontrolowanie dostarcza poczucia bezpieczeństwa, nieprawdaż?

NR: Nie da się tu zastosować żadnej konkretnej recepty. Nie znaczy to, że powinieneś się zmienić i poddawać powierzchownym zachciankom czy dziecinnej potrzebie wygody. Możesz pozostać taki jaki jesteś - trzeba tylko puścić przymus działania w jakiś szczególny sposób. Możesz ćwiczyć swoją silną wolę i utrzymywać emocję na "swoim miejscu", ale czasami pozwolić emocjom prześliznąć się w zabroniony rejon.

KD: Najważniejsze jest to, że nie ma żadnej reguły, oprócz utrzymywania świadomości i kultywowania współczucia. Jakakolwiek emocjonalna reguła staje się punktem odniesienia, środkiem utrwalenia własnej tożsamości.

Pytanie: Wspomniał pan, że psychologowie uważają, że tylko niektóre typy osobowości mają inklinacje do duchowości. Czy jest to coś, co należałoby szerzej rozważyć?

NR: Czemu nie? Warto wszystko rozważyć. Nie powinniśmy się odcinać ani zamykać na psychologiczne odkrycia. Wydaje mi się, że niektórzy ludzie przyciągani do buddyzmu, traktując go jako ucieczkę od współczesnego świata, ale jest to zupełnie sprzeczne z prawdziwym duchem buddyzmu.

Pytanie: Więc uważa pan, że coś jednak jest w koncepcji mówiącej, że pewne typy osobowości są przyciągane do buddyzmu?

NR: Z pewnością. Buddyzm tak jak każda religia służy potrzebom społeczeństwa na kulturowym poziomie. Dlatego ważne jest, żeby posmakować esencji buddyzmu poprzez bezpośrednią praktykę. Dlatego nie ma żadnego sensu

w przyjmowaniu buddyzmu jako innego systemu wierzeń. Najważniejszy aspekt buddyzmu polega na dokonywaniu odkryć dla siebie samego. Zaangażowanie się w praktykę buddyzmu, jako w system wierzeń nie jest wcale przydatne - szczególnie dla integracji buddyzmu z naszą zachodnią kulturą.

Pytanie: To znaczy, że jeśli nie odkryjemy prawdziwego buddyzmu poprzez swoje własne doświadczenie,

to przyjmiemy jedynie wiele elementów tybetańskiej kultury?

KD: Tak, to bardzo prawdopodobne.

Pytanie: I uważa pani, że byłby to niepotrzebny balast?

KD: No cóż... Tybetańska kultura jest z pewnością bardzo barwna i piękna. Wydaje mi się, że jest to tylko kwestia wiedzy o tym co jest czym. Co jest buddyzmem, a co jest tybetańską kultura.

NR: Jeśli podoba ci się jakiś aspekt obcej kultury, to nie musisz się obawiać zbadania go i przejęcia tego co wydaje ci się interesujące czy satysfakcjonujące. Ale kultura nie jest tym samym co metoda duchowego rozwoju. Aspekty kultury mogą stanowić pewne wsparcie takiej metody i wtedy okazują się bardzo przydatne. Ale mogą one być przydatne tylko dla tych, którzy urodzili się w tej kulturze.

Pytanie: "Mogą" brzmi z dużą dozą wątpliwości.

KD: No cóż, kultura jest relatywna. Więc jest ona przydatna albo nieprzydatna, w zależności od tego kto korzysta z niej jako wsparcia.

NR: Nie znaczy to, że aspekty innych kultur są szczególnie "wątpliwe" - aspekty naszej kultury są również "wątpliwe". Możemy do woli poznawać dowolną kulturę ale musimy mieć jakąś świadomość tego, jak to co robimy odnosi się do praktyki.

KD: Dla nas praktykujących, buddyzm w swojej istocie powinien być związany z naszą kulturą. Poza tym, powinniśmy integrować się z twórczym, pozytywnym i humanitarnym aspektem kultury w której akurat żyjemy.

NR: Nie musimy porzucać opery na rzecz wschodniej ludowej muzyki tylko dlatego, że porzuciliśmy dwudziestowieczną zachodnią neurozę na rzecz niedualistycznych nauk ze Wschodu. Byłoby to przejawem krańcowej naiwności albo jedynie niedojrzałym odrzuceniem swego kulturowego dziedzictwa.

Tekst pochodzi z książki
Ngakpa Czogjam i Khandro Deczen



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ngulczi Thogme - Postepowanie Synów Zwycięzcy, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Koło życia, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Dwa sposoby praktyki, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Kongtrul rinpocze - Na ścieżce mahamudry , ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Postawa medytacyjna, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Brama do Czystej Krainy, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Strach i nieustraszonosc, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Słowniczek pojęć Buddyjskich, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Podstawowe nauki, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Style samouwiezienia, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
WPROWADZENIE DO BUDDYZMU NICHIRENA DAISHONINA, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Świadome umieranie, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Szantidewa - Oddanie się Oświeconym, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
SZTUKA BUDDYJSKA, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Szkoła Karma Kagju, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Gatha OGONGE-Amitabha, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Tenga Rinpocze, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Związek z naturą buddy - analiza znaczenia sł.Jidam, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Przykładowy opis formy Jidama, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE

więcej podobnych podstron