Solaris - opracowanie-streszczenie, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego


Stanisław Lem, SOLARIS

Najważniejsi:

Kris Kelvin - psycholog, współpracownik Gibariana, dowódcy Stacji Solaris; wyekspediowany na jego prośbę. Kelvin jest narratorem, który snuje całą opowieść i przedstawia historię odkrywania i badania tajemniczej planety. Spośród wszystkich bohaterów wydaje się najbardziej sympatyczny i ludzki, stara się zapanować nad sobą i kontrolować życie na stacji, ma jednak świadomość własnej bezsilności i nieuchronności zdarzeń. Pojawienie się „zjawy” Harey wywołuje w nim głębokie poczucie winy.

Sartorius - fizyk, najbliższy współpracownik Gibariana, wspólnie z nim prowadzi zakazane eksperymenty na oceanie. Zamknięty w sobie, chłodny typ pedantycznego naukowca, nawet w obliczu niewyjaśnionych i tragicznych wydarzeń nie potrafi pogodzić się z faktem, że utracił kontrolę nad biegiem wydarzeń. Cały czas przebywa w laboratorium, gdzie pracuje nad urządzeniem przeznaczonym do unicestwiania „zjaw”.

Snaut - cybernetyk; życzliwy wobec Kelvina, próbuje mu pomóc, jednak nie zawsze przychodzi mu to z łatwością. Wizyty „gości” doprowadziły7 go do zwątpienia w możliwości ludzkiego intelektu, poznania i zrozumienia wszechświata. Niektóre wypowiedzi Snauta można potraktować jako głos samego autora.

Harey - niegdyś ukochana Kelvina Krisa, po zerwaniu z nim, w wieku 19 lat, popełniła samobójstwo. Pojawia się jako „gość” - twór F, wygenerowana przez planetę- ocean, nie pamięta wszystkich wypadków, jakie zaszły na Ziemi. W miarę upływu czasu zyskuje coraz pełniejszą osobowość i nabiera cech ludzkich.

Forma powieści

Solaris jest powieścią fantastyczno-naukową. Całość stanowi formę eklektyczną, w której zacierają się granice między różnymi gatunkami (np. między powieścią s.f. a esejem filozoficznym).

W Solaris dominuje narracja personalna, prowadzona przez głównego bohatera - Krisa Kelvina. Tok narracji przerywają częste refleksje Kelvina.

Rozdział I: PRZYBYSZ O godz. 19 czasu pokładowego Prometeusza Kris Kelvin schodzi do wnętrza zasobnika, w którym ma odbyć podróż na odległą stację Solaris. Ostatnim człowiekiem, którego widzi przed startem, jest niejaki Moggard. Zapewnia on Kelvina, że stacja go odbierze. Zamknięty w ciasnej kapsule, ubrany w kosmiczny kombinezon, unieruchomiony bohater wkrótce zbliża się do celu podróży, gdy jednak wzywa stację Solaris, alarmuje o swoim przybyciu, w słuchawkach ku swemu zaskoczeniu słyszy głos maszyny, która odlicza czas do lądowania. Generalnie wszystko odbywa się bezproblemowo, z tym, że Kelvin po opuszczeniu zasobnika odkrywa, że jego, przybyłego na Solaris z dalekiej Ziemi, nie wita żaden żywy człowiek. Wszystko jest jak wymarłe. Na przenośniku Kelvin wkracza do korytarza, gdzie leżą w nieładzie różne graty. Drogę wyznacza mu migający na ścianie zielony wskaźnik. W jednej z kabin Kris znajduje siedzącego w fotelu małego, chuderlawego człowieka o spalonej słońcem twarzy, z której płatami złazi skóra. Kelvin go znał, lecz nie osobiście - był to Snaut, cybernetyk, zastępca Gibariana. Snaut okazuje się być pijany, kompletnie nie kojarzy, kim jest Kelvin i czego może od niego chcieć. Dopiero, gdy ten się pyta o Gibariana i próbuje krzykiem przywrócić Snauta do rzeczywistości, dla cybernetyka wszystko staje się jasne. Próbuje jakoś wykręcić się od odp. na pyt. gdzie jest Gibarian, proponuje Krisowi kąpiel, jedzenie, przeprasza za brak powitania… w końcu jednak za pomocą półsłówek wyjawia prawdę o śmierci Gibariana, tego samego dnia, o świcie (mamy więc wątek kryminalny ☺). Prócz tego Snaut w dziwny sposób ostrzega Kelvina, że oprócz ich dwóch na stacji przebywa jeszcze tylko jeden człowiek, Sartorius, i jeśli Kelvin spotka kogoś innego, ma to zignorować. Biedny Kris nie wie, czy Snautowi chodzi o duchy, czy o co… ale nie dowiaduje się na razie nic więcej. Snaut każe mu przyjść za godzinę.

Rozdział II: SOLARYŚCI Zrezygnowany Kelvin odnajduje przeznaczony dla siebie pokój, w którym panuje istny chaos. Porządkuje go trochę, po czym z ociąganiem pozbawia się skafandra i wskakuje pod prysznic. Zastanawiają go odnalezione w kabinie narzędzia, wyglądające, jakby wyniesiono je z pożaru, choć przecież materiał, z jakiego niektóre z nich wykonano stopniałby chyba jedynie we wnętrzu stosu atomowego. Kris przebiera się w lekki strój treningowy i stwierdza, że ma jeszcze mnóstwo czasu do spotkania ze Snautem. Z nudów bierze z półki dobrze sobie znany drugi tom starej monografii Hughesa i Eugla Historia Solaris, co jest świetnym chwytem, żeby uświadomić Czytelnika, że planetę Solaris odkryto sto lat przed urodzeniem Kelvina, że krąży wokół dwóch słońc - czerwonego i niebieskiego, że ma nietrwałą orbitę, niemal w całości pokryta jest oceanem; atmosfera Solaris nie zawiera tlenu, nie odnaleziono na planecie żadnego śladu życia. Ocean na Solaris, który otacza planetę galaretowatym płaszczem o głęb. nawet do kilku mil, uznano za twór prebiologiczny, organiczny, jakby żywy. Fizycy nazwali go „maszyną plazmatyczną”. Na temat owego oceanu wysnuto wiele teorii, ale i tak nam to niepotrzebne ☺. Wyjąwszy z półki drugi tom, Kelvin przeczytał m.in., że eksperymenty czynione na oceanie zawsze dawały zaskakujące wyniki, żadnego nie dało się powtórzyć, czasem były impulsy, czasem głucha cisza. Zakwalifikowano go do klasy Metamorpha, jako że na jego powierzchni powstawały rozmaite dziwolągi. Taki to był ocean. Czytając Kris nabrał nagle pewności, że ktoś wszedł do pokoju. Nikogo jednak nie było, on zaś wciąż miał wrażenie bycia obserwowanym. Wyszedł, by pójść do Snauta, jakoś jednak przypadkiem trafił do pokoju Gibariana. Był bałagan, na podłodze pełno jakichś kartek. Kelvin znalazł papiery dotyczące planowanego przez Gibariana i Sartoriusa eksperymentu, by ocean potraktować wiązką twardych promieni rentgenowskich. ONZ zakazało używania tychże, jednak stacja Solaris nawet nie prosiła o pozwolenie. Kris obserwował, jak w pokoju zmienia się światło, co związane było ze wschodem niebieskiego słońca. Ktoś usiłował wejść do pokoju Gibariana, jednak nasz bohater przytrzymał klamkę, więc tamta osoba wycofała się.

Rozdział III: GOŚCIE Kelvin pospiesznie chowa do kieszeni notatki Gibariana. Znajduje też pod stosem papierów kopertę zaadresowaną do siebie - a tam enigmatyczna notatka: „Ann. Solar. Vol. I, także: Vot. Separat. Messengera w spr. F.; Mały apokryf Ravintzera”. Kelvin postanawia przy najbliższej okazji pójść do biblioteki. Ale na razie zmierza na spotkanie ze Snautem, zbarawszy jeszcze z kabiny Gibariana mały przenośny magnetofon. Po drodze, mijając jedno z bocznych przejść, spotyka wielką Murzynkę w samej spódnicy. Postać, jakby nigdy nic, wchodzi do kabiny Gibariana. Kris jest w szoku, przypomina sobie ostrzeżenie Snauta. Po chwili dociera do radiostacji, gdzie przebywa Snaut, i piją sobie bulionik. Snaut zauważa, że Kelvin jest bardzo spocony, wypytuje, czy się coś nie stało, ale Kelvin tłumaczy się gorącem; nie wie, czy może komukolwiek ufać (spocił się z nerwów jak zobaczył Murzynkę). Zaczynają trochę rozmowę o badaniach z promieniami rentgenowskimi, Snaut dziwi się niby, skąd Kelvin wie o nich. To on próbował dostać się do pokoju Gibariana, dlaczego Kelvin go nie wpuścił? Ktoś z nim był? K. tłumaczy się strachem przed dziwnymi istotami, przed którymi S. sam go przecież ostrzegał. Snaut opowiada, jak rankiem znalazł Gibariana - stojącego w szafie, w agonii. Serce biło, ale nie oddychał. Po chwili umarł. Pop ełnił samobójstwo - wstrzyknął sobie śmiertelną dawkę pernostalu (whatever). Jako przyczynę w protokół wpisano rozstrój nerwowy. Sartorius, przebywający ciągle w laboratorium, jeszcze nie złożył na protokole swojego podpisu. Za drzwiami słychać kroki bosych stóp Murzynki. K. przyznaje się, że ją widział, jednak nie jej boi się Snaut. W czasie rozmowy ze Snautem K. nie dowiaduje się niczego konkretnego, Snaut nie może zdradzić, dlaczego schowano wszystkie automaty pokładowe, nie wie, skąd się wzięła Murzynka. Kelvin bierze z szafy pistolet gazowy i opuszcza radiostację.

Rozdział IV: SARTORIUS Kelvin, ponieważ w ramach treningu wstępnego przez sześć tyg. mieszkał w dokładnej kopii stacji na Ziemi, dokładnie znał jej rozkład. Prosto z radiostacji udaje się do biblioteki. Sprawdza w rejestratorze obie książki z notatki Gibariana - obie powinny znajdować się w kabinie tegoż. Więc nasz dzielny K. tam idzie, przerzuca leżące na podłodze szpargały i w końcu dostaje w ręce poszukiwany tom. Pozakreślane w nim są fragm. dotyczące niejakiego André Bertona. Był to rezerwowy pilot statku Shannahana. Ekspedycja badała ostroznie plazmatyczny ocean, ale gdy po 16 dniach plazma wciąż jakby uciekała od ludzi i maszyn, zniesiono środki ostrożności. Ekspedycje rozbito na małe grupy; orócz uszkodzeń aparatury tlenowej wynikających z braku osłon, nic poważniejszego się nie działo. Piatego dnia (a 21-go od rozpoczęcia ekspedycji) dwóch badaczy, Carucci i Fechner, przez 6 godz nie wracało do bazy. Grupy ratownicze odnalazły nieuszkodzony aeromobil, lecz w srodku był tylko półprzytomny Carucci. Po jakimś czasie, gdy doszedł do siebie, zrekonstruowano wydarzenia: Fechner prawdopodobnie wypadł do oceanu podczas próby naprawienia kompanowi aparatu tlenowego. Ciała nie odnaleziono. Wieczorem dopiero powrócił z poszukiwań helikopter Bertona - on sam był w stanie szoku nerwowego, stwierdzono, że zatruł się atmosfera Solaris, a jego opowieści nie potraktowano poważnie, i dołączono nie do raportu z ekspedycji, a do historii choroby. Kelvinowi nie udaje się odnaleźć Małego Apokryfu. Opuściwszy kabinę zmarłego, postanawia odwiedzić Sartoriusa. Przez podsufitowe okna z kabiny naukowca dobywało się światło. Mimo nawoływań Kelvina Sartorius nie otwiera drzwi, z wewnątrz tylko słychać jakby truchcik dziecka… Zdenerwowany Kelvin grozi doktorowi wysadzeniem drzwi, w koncu ten uchyla drzwi i każe Kelvinowi przysiąc, że ten nie wejdzie do środka, po czym wychodzi do niego. Kelvin zaczyna od razu z grubej rury, traktując Sartoriusa niemal jak podejrzanego w sprawie Gibariana. Poniważ jednak na drzwi, które Sartorius cały czas przytrzymuje, coś zaczyna mocno napierać, każe on Kelvinowi natychmiast się wynosić, wręcz go błaga. Po chwili wpada do kabiny zamykając od razu drzwi, słychać szamotaninę i śmiech dziecka. Osłupiały Kelvin siada na parapecie, nie wiedząc, co ma myśleć. Nagle ze szpar laboratorium wydobywa się oślepiające światło. Kelvin postanawia odejść z tego miejsca, jednak po namyśle zawraca, żeby jakoś podglądnąć, co dzieje się w laboratorium. Jedynym wyjściem jest zajrzeć przez matowe okna z zewnątrz - ale trzeba było pójść po skafander i aparat tlenowy. Po drodze Kelvin mija kabinę Snauta - ten pyta, czego się dowiedział. K. dziwi się, co to za tajemniczy goście odwiedzają np. Sartoriusa, S. jednak stwierdza, że K. sam się przekona, jak i jego odwiedzą. Dotarłszy do szafy ze skafandrami, K. raptownie zawraca, odechciewa mu się podglądania. Trafia do chłodni, gdzie spoczywa ciało Gibariana. Znajduje tam leżącą pod zmiętym skrajem całunu Murzynkę, jakby spiącą, wcale nie zamarzniętą, ze skórą na podeszwach tak miękką, jakby wcale nie chodziła boso. Kelvin opuszczając chłodnię stwierdza, że chyba oszalał, i ta myśl paradoksalnie uspokoiła go. Myśląc już trzeźwo, postanawia przeprowadzić eksperyment nad samym sobą - experimentum crucis - który wykazałby, czy jest szaleńcem, czy też to, co przeżywa, jest realne. Za pomocą aparatury radiowej łączności dalekiego zasięgu uzyskuje od sateloidu inf o jakichś tam parametrach, i nie patrząc na wyniki chowa je. Potem sprawdza to z dokonanymi przez siebie obliczeniami. Wyniki się pokryły, więc stacja i wszystko, co na niej, istnieje naprawdę. W szufladzie K. znajduje wyniki podobnego eksperymentu, który przeprowadził przed nim ktoś inny. Idzie spać.

Rozdział V: HAREY Kelvin śpi sobie nago (mmm…). Po obudzeniu zauważa siedzącą przy łóżku Harey, patrzącą na niego. Myśli oczywiście, że to sen, przecież ona od 10 lat nie żyje. Zamyka oczy i znowu otwiera - a Harey ciągle siedzi, taka sama jak wtedy, gdy widział ją po raz ostatni, a miała wtedy 19 lat. Pyta: - Przyszłaś mnie odwiedzić? Obserwuje pokój, mając nadzieję, że zaraz to się skończy, ten dziwny sen. Harey pochyla się i całuje go, jak na jawie. Kelvin siada na łóżku, chce iść pod prysznic. Harey, jak się okazuje, sama nie wie, skąd się wzięła. Po krótkiej rozmowie K. sprawdza jej ramię - i znajduje ślad po nakłuciu. Umarła wstrzyknąwszy sobie truciznę, to było samobójstwo. Zostawiła Kelvinowi krótki liścik. A teraz znowu była z nim - jak żywa, ale nie wierzył, że to ona. Ubrał się, ogolił, ale gdy chciał zostawić ją samą, uparła się, co było do niej niepodobne, żeby z nim iść. Spróbował ją skrępować, ale była zbyt silna i nie poddała się. Podał jej w szklance wody środki nasenne, ona wypiła, ale nie podziałały. W końcu powziął chytry plan i wyszedł z kabiny, a ona za nim. Kazał jej się przebrać w kombinezon, ale okazało się, że jej sukienka nie ma żadnego zapięcia, więc nacięli materiał. Kelvin też się przebrał i zaprowadził Harey do stateczku, który służył do przewozu narzędzi i nie otwierał się od wewnątrz. Kazał dziewczynie tam wejść, zamknął pokrywę, i wystrzelił rakietę, choć cała się trzęsła, jakby wprawiała ją w ruch od środka ogromna siła. Potem Kris opuścił lotnisko.

Rozdział VI: MAŁY APOKRYF Kelvin, poparzony na twarzy i rękach wraca do swojej kabiny, żeby się opatrzyć. Zastaje tam Snauta, który nagle teraz chce uciąć sobie pogawędkę. Snaut domyśla się, że K. miał już „gościa” i że się go pozbył. Opowiada, jak to Gibarian pierwszy coś takiego przeżył; robił ze swoim „gościem” różne eksperyment, a Snaut i Sartorius myśleli, że zwariował. Chcieli go leczyć, ale w końcu się zabił. Sami też już mieli wtedy swoich „gości”. Snaut zapowiada Kelvinowi, że Harey wróci, nie pamiętając tego, że chciał się jej pozbyć. Pyta K., kim ona była. Kelvin opowiada, jak raz podczas kłótni zabrał manatki i chciał ją opuścić, ale ona zagroziła, że się zabije. Nie wierzył, że jest do tego zdolna. W szufladzie zostawił zastrzyki - Harey wiedziała, jak działają. Trochę się bał i chciał po nie wrócić, ale nie zrobił tego, a kiedy w końcu tam poszedł, ona już nie żyła. Snaut wysnuwa teorię, że zjawy, goście to ucieleśnione na stacji Solaris jakieś myśli, wytwory mózgu, powstałe w chwili słabości czy szaleństwa. Ludzie chcą rozszerzyć Ziemię do granic kosmosu, ale tak naprawdę ta Ziemia to dla nich za dużo. A przecież nie szukają innych cywilizacji, czy światów, a luster. Szukaja własnego wyidealizowanego obrazu. I na Solaris znajdują takie lustra - ale widzą w nich prawdę, którą woleliby ukryć, przemilczeć. Ocean tworzy istoty wyolbrzymiające monstrualną brzydotę, wstyd. K. pyta, dlaczego ocean miałby to robić? Snaut nie wie. Istoty powołane przez plazmę do życia są niezniszczalne. Zranione w jakikolwiek sposób, błyskawicznie się regenerują. Po rozmowie Snaut wręcza Kelvinowi Mały Apokryf. Z sytuacji, stwierdza, raczej nie ma wyjścia. Nie mogą uciec z Solaris czy zniszczyć stacji, bo na Ziemi zostaną zamknięci jako wariaci. Po wyjściu Snauta Kelvin zabiera się do czytania MA. Jest tam raport Bertona i tekst zeznania dołączony do historii choroby. Berton opowiada, jak znalazł się bardzo nisko nad powierzchnią oceanu, otoczony dziwną, lepką mgłą, która uniemożliwiła wzniesienie się jego helikoptera. Widział, jak powierzchniowa warstwa oceanu wyczynia różne dziwne rzeczy, układa się jakby w model ogrodu z pasiekami, potem jakby w domy, potem zobaczył kształt nagiego człowieka ok. 4-metrowego, miał twarz i ciało może 2, 3-letniego dziecka i poruszało się bardzo nienaturalnie, choć płynnie. Więcej zeznań Berton nie złożył, ponieważ nawet to, co opowiedział, uznano za efekt zatrucia gazami atmosfery. Nie wszczęto badań nad zjawiskami opisanymi przez Bertona, choć dr Messenger, który mu uwierzył, nalegał na to. Później dr Messenger w liście do Ravintzera, autora książki, wysnuł hipotezę, że to, co widział Berton, to to, co ocean wyciągnął z mózgu Fechnera.

Gdy Kris zasypia wieczorem, przychodzi do niego Harey. Zupełnie nie zaskoczony, przygarnia ją pod kołderkę☺

Rozdział VII: NARADA Krisa w nocy dręczą koszmary. Budzi się co jakis czas, a Harey go uspokaja. Proponuje, że zrobi mu nowy okład na poparzoną twarz. Kelvin czując ją przy sobie zaczyna wierzyć, że jest prawdziwa. Wtedy dopiero udaje mu się naprawdę zasnąć. Gdy się budzi, Harey robi mu okłady. Ale nagle wzrok Krisa pada na dwie identyczne sukienki z guzikami, które są tylko ozdobą - tych sukienek nie da się zdjąć nie rozcinając materiału. Przerażony, wychodzi z kabiny zamykając za sobą drzwi, lecz od wewnątrz zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Harey, zamiast pchnąć drzwi, ciągnie je do siebie, aż pęka płyta, ona sama zaś potwornie kalecząc ręce wydostaje się i przypada Krisowi do piersi. Na chwilę jakby traci przytomność, więc Kelvin bierze ją na ręce i zanosi na łóżko, chcąc jej opatrzyć rany, jednak te natychmiast same się goją, nie zostają nawet blizny. Harey nie wie, co się stało. Udają się do kuchni na śniadanie, ale dziewczyna jakby nie potrzebowała jedzenia. Potem Kris zabiera ją do Sali operacyjnej, i kiedy bada jej krew, dzwoni Snaut, proponując naradę przez wizofon, razem z Sartoriusem. Snaut doskonale wie, co Kris robi w operacyjnej. Kris oglądając pod mikroskopem krew Harey odkrywa, że na poziomie, gdzie ciało ludzkie składa się z atomów, Harey nie ma nic. Jakby krwinki widoczne pod mikroskopem były tylko maską, pokryciem dla pustki. Potem do probówki z krwią Kris wlewa kwasu siarkowego, jednak krew bardzo szybko się regeneruje. Po tym eksperymencie znowu dzwoni Snaut i zaczyna się narada. Fantomy zostają nazwane przez trzech naukowców tworami F. Kelvin pierwszy dzieli się swoimi spostrzeżeniami. Wysnuwa teorię, że twory F zbudowane są nie z atomów, nie z mezonów, a z neutrinów, cząstek 10 tys. razy mniejszych niż atomy. Sartorius stwierdza, że twory F to nie osoby ani kopie określonych osób, tylko zmaterializowane projekcje tego, co na temat danej osoby zawiera ich mózg. Jednak kolejno pojawiające się twory F nie są poprawione czy lepiej uzbrojone przeciw próbom pozbycia się ich. W sytuacjach przekraczających możliwości pierwowzoru przejawiają działania nadludzkie. Sartorius twierdzi ponadto, że działania oceanu nie są zamierzone, że nie ma mowy z jego strony o jakiejś perfidii czy złośliwości. Nie pojmuje, jak strasznym przeżyciem dla mieszkańców stacji są jego twory. Wg Sartoriusa teza Kelvina o neutrinowej budowie „gości”, stabilizowanej przez jakieś pole siłowe, może być słuszna. Rozmowa urywa się, gdy Sartoriusowi zaczyna przeszkadzać jego „gość”, tajemnicza istota, której słomkowy kapelusz udało się Krisowi dojrzeć na monitorze. Na koniec Kelvin prosi Snauta, żeby na chwilę do niego wpadł, ale ten nie wie, kiedy będzie miał taką możliwość.

VIII POTWORY

Kris Kelvin obudził się w nocy. Harey siedziała w nogach łóżka, rozedrgana, skulona. Płakała. Powiedziała mu, że nie wie, co się z nią dzieje. Nie może spać prawdziwym snem. Wydaje jej się, że jest chora.

Kelvin otrzymał list od Snauta z wiadomością, że Sartorius próbuje skonstruować anihilator, który ma destabilizować neutronowe układy (czyli niszczyć twory F). K. jednak nie chce pozbywać się swojej Harey. Jeśli Snaut i Sartorius chcą się pozbyć swoich zjaw, to ok, ale on swojej damy drugi raz nie zniszczy.

Kris razem z Harey idą do biblioteki. K. czyta literaturę poświęconą solarystyce. Dowiadujemy się o długoniach, grzybiskach, mimoidach, symetriadach, pacierzowcach i chyżach. Może i brzmi to szalenie sztucznie, ale daje jednak jakieś wyobrażenie o tworach na Solaris nawet tym, którzy nigdy nie byli na dziwnej planecie.

Snaut przychodzi do Kelvina. Zapoznaje się z Harey. Wypada to dosyć sztucznie. Prosi o chwilę rozmowy sam na sam z K. Snaut przedstawia mu plan Sartoriusa. Ten uważa, że skoro „gość” pojawia się zawsze tylko wtedy, kiedy się budzisz, to widocznie ocean wyciąga z naukowców receptę produkcyjną podczas snu.. Sartorius chce przesłać oceanowi zjawę - myśli z czuwania poprzez pęk promieni modulowany przez mózg któregoś z naukowców. Sartorius chce, by był to Kelvin. K. jednak mówi, że ten plan mu nie przypadł do gustu.

Snaut informuje go także o drugim pomyśle pozbycia się „gości” - anihilatorze. Aparat miałby wytwarzać antypole neutrinowe i tym samym unicestwiać układy neutrinowe, jakimi są twory F. Kelvin boi się jednak takiego rozwiązania - przy rozpadzie wiązań neutrinowych wydzielona energia mogłaby zabić samych naukowców.

IX PŁYNNY TLEN

Kelvin obudził się w łóżku sam, bez Harey. Usłyszał kroki kogoś wielkiego i ciężkiego. Był to Gibarian (ten, który popełnił samobójstwo). Powiedział, że przyszedł tu tylko na chwilę, zamiast Harey. Ale kiedy odejdzie, ona wróci. Ostrzegł K., że Sartorius i Snaut pod pozorem montowania aparatury rentgenowskiej budują anilihilator pola. K. powinien załatwić sobie broń. Zaraz potem Gibarian znikł, a jego miejsce pojawiła się Harey.

Rano K. szukał swojego małego magnetofonu. Spytał Harey, czy nie widziała go. Zmieszana odpowiedziała, że nie.

Kris zbudził się w ciągu nocy. Harey obok niego nie było. Okazuje się, że próbowała popełnić samobójstwo. Wypiła płynny tlen. Miała spaloną tchawicę, gardło i płuca. Jej oddech stawał się coraz płytszy. Kris chciał ją odratować. Nadaremnie, bo przecież twory F nie giną. Dlatego niedoszła samobójczyni wróciła za moment do wspaniałej formy. Myślała, że Kris brzydzi się jej, spytała go, jak może siebie unicestwić. Później przyznała się, że przesłuchała magnetofonowe nagranie, na którym Gibarian opowiadał o tworach F. Dowiedziała się wszystkiego o sobie. Chciałaby umrzeć, ale K. powiedział jej, że jest nieśmiertelna.

X ROZMOWA

Kris Kelvin udaje się na rozmowę do Sartoriusa. Oczywiście zabiera ze sobą Harey (bez niego nie może ona istnieć). Po drodze mówi jej, że będzie robił wszystko, co w jego mocy, by wspólnie jak najszybciej opuścili Solaris. Eksperymentowi nie mogła przypatrywać się Harey. Stanęła więc w takiej pozycji, by słyszeć tylko dźwięk głosu Krisa. Ten podszedł do Snauta i powiedział, że H. już wszystko wie o sobie. Z wyjątkiem tego, że „wcześniejszej” Harey Kelvin pozbył się, wsadzając ją do rakiety i wydalając ze Stacji.

Snaut domyślił się, że K. chce zabrać Harey na Ziemię. Powiedział mu, że to chybiony pomysł, bo twory F mogą żyć tylko na Solaris. Poza tym ostrzegł Krisa, żeby nie traktował Harey jak człowieka, bo nim nie jest. Jest tylko i wyłącznie lustrem, w którym odbija się część mózgu Krisa.

XI MYŚLICIELE

Kris wcześniej miał duże obawy moralne przed eksperymentem. Zastanawiał się, czy moralnym jest unicestwienie tworów F.

Teraz udaje się na eksperyment, mający służyć spisaniu jego myśli encefalogramem.

Po eksperymencie poszedł z Harey do biblioteki i przeglądali historię badań nad Solaris.

XII SNY

Po sześciu dniach brak jakiejkolwiek reakcji skłonił załogę do powtórzenia eksperymentu. Po dwóch dobach znów przeprowadzono eksperyment. Bez odzewu. Rentgenowskie fale dotykały ocean, nie wywołując dużych reakcji.

W tym czasie na Stacji zupełnie nic się nie działo. Każdy z naukowców zajęty był sobą i swoimi „gośćmi”.

Kelvin cały czas przebywał w bibliotece albo w kabinie z Harey, snującej się za nim wszędzie jak cień. Niezbyt dobrze było między nimi. Harey domyślała się, o co chodzi w eksperymencie (mianowicie o unicestwienie tworów F, takich jak Harey). Dni mijały jednostajnie. W piętnastym dniu po eksperymencie spokojny dotąd ocean, zaczął się zamącać, blednąć, poruszać swoimi częściami i tworzyć z nim przeróżne kształty. Po kilku godzinach ocean objęła zupełna ciemność. Następnej nocy ocean fosforyzował. W nocy Kelvin przez pół godziny słyszał agonalny krzyk. Rano poszli z Harey zjeść śniadanie. Dołączył do nich Snaut. Miał przekrwione oczy, jadł na stojąco, maczając niechcący rękaw w puszce z konserwą. Był pijany. W natarczywy sposób żalił się Kelvinowi na los, który ich spotkał. Platona, Einsteina uważa za zbrodniarzy. Zrobili oni z ludzi grzechotki postępu.

XIII SUKCES

Następne dni mijały jednostajnie. K. i H. planowali swoje wspólne życie na ziemi. Kelvin wiedział, że do tego nigdy nie dojdzie Harey poza Solaris nie może żyć.

Którejś nocy Harey wyszła z łóżka. Kris następnego dnia spytał, dlaczego opuściła go w nocy na chwilę. Skłamała, że pewnie przyśniło się to jemu.

Któregoś razu Harey przygotowała sok. Napiła się i podała szklankę Kelvinowi. Sok wydawał mu się trochę gorzki, ale wypił. H. spytała, czy K. ożeniłby się z inną, gdyby jej nie było. -Nigdy- padła odpowiedź. - A gdybym cię o to porosiła? - spytała - Nie potrzebuję nikogo oprócz Ciebie . Kocham Cię - zakończył Kelvin. Harey zaczęła płakać. Powieki ciążyły Kelvinowi. Usnął. Obudził go czerwony świt. HAREY JUŻ NIE BYŁO. Zaczął półnagi biegać po Stacji, wywracał się, walił w drzwi, krzyczał. Natknął się na Snauta. Ten powiedział mu, że H. już nie wróci. Podał K. wymiętą kopertę. W niej kartka z pismem Harey : to ona poprosiła Snauta, by unicestwił ją.

Snaut wyjaśnił, że zniszczył ją przez anihilację. Sartorius zbudował specjalny stabilizator, działający tylko w promieniu kilku metrów. Znikła. Błysk i podmuch. Słaby podmuch. Nic więcej.

K. wydawało się, że ściany zaczynają się na niego chylić.

Badania wykazały, że ocean rozumie budowę, mikrostrukturę, metabolizm ciał naukowców. Dokonał na nich serii doświadczeń - psychicznej wiwisekcji. To, co na zewnątrz człowieka: jego twarz, tusza, rozmiar stopy jest dla niego niewidoczny, Jest na to ślepy. Brał tylko receptę produkcyjną z mózgów.

XIV STARY MIMOID

Naukowcy sporządzili raport dot. sytuacji na planecie.

Kelvin za kilka miesięcy ma powrócić na ziemię. Pewnego razu przyszedł do niego Snaut. Spytał Kelvina, czy wierzy w Boga. Odpowiedział, że to nie takie proste. Rozmyśla nad istnieniem Boga ułomnego, Boga, którego niedoskonałość wynika nie z prostoduszności jego ludzkich stwórców, ale stanowi jego najistotniejszą, immanentną cechę. Ma to być Bóg ograniczony w swej wszechwiedzy i wszechmocy (…) Jest to Bóg… kaleki. Ale nie jest to manicheizm. Snaut dodaje, że może właśnie Solaris jest kolebką tego ułomnego Boga, a sami naukowcy byli jego zabawkami. To jedyny Bóg, w którego Kelvin teraz byłby skłonny uwierzyć, którego męka nie jest odkupieniem, niczego nie zbawia, nie służy niczemu, tylko jest.

Po tej rozmowie Kris wsiadł w rakietę i wyleciał ze Stacji, by zwiedzać Solaris. Zachwycał się pięknem oceanu. W niektórych miejscach wytworzył on piękne formacje (jakby ptaki, kwiaty) Patrząc na to wszystko Kelvin jakby bez najmniejszego wysiłku, bez słów, wybaczył mu (oceanowi).

Przez ostatnie tygodnie Kelvin oczekiwał non stop powrotu Harey i rozmyślał o oceanie. Jego (oceanu) działania na pewno były celowe. (…) Ale żyło we mnie oczekiwanie, ostatnia rzecz, jaka mi po niej została. Jakich spełnień, drwin, jakich mąk jeszcze się spodziewałem? Nie wiedziałem nic, trwając w niewzruszonej wierze, że nie minął czas okrutnych cudów.

I tak się zakończyła Solaris.

9



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
J. Iwaszkiewicz - Panny z Wilka i Brzezina - streszczenie, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania d
Proces - Kafka - streszczenie, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
zagraniczni, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
27, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
zag 16, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
Bramy raju, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
podróznicy, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
zag 52, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
HLP - kolokwium- poeci, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
Kartoteka, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
zag 1, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
Zagadnienia HLP Kamila, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
Zazdrość i medycyna + fersydurke, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
Tango, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
Tylko Beatrycze2, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
pytania!!!, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego
40 konwicki, HLP - KOLEGIUM 3 ROK - kolokwia+pytania do Pustego

więcej podobnych podstron