Piotr SKARGA (1536-1612)
Książki: Kazania sejmowe (1597)
Narodowość: Polska
Ideologia Skargi wyraża zasadnicze dążenia kontrreformacji w pierwszym okresie jej działalności w Rzeczypospolitej. Na czoło wybija się tu zasada nietolerancji wyznaniowej, dążenie do szybkiej i bezwzględnej likwidacji obozu różnowierczego. W licznych broszurach polemicznych powtarzał, iż konfederacja warszawska sprzeciwia się nie tylko woli bożej, ale także rozumowi i zasadzie sprawiedliwości.
Kazania sejmowe.
Sejmy w dawnej Polsce rozpoczynały się od uroczystego nabożeństwa w kościele, mianowicie od tak zwanej „mszy o Duchu Świętym”, podczas której kaznodzieja królewski wygłaszał stosowne kazanie. Na nabożeństwie obecni byli prócz króla i jego dworu senatorowie i posłowie. W roku 1588 Skarga został kaznodzieją nadwornym i do roku jego śmierci odbyło się osiemnaście sjemów i wszystkie oświecał on swoim kazaniami. Mówił zaś nie tylko o obowiązkach człowieka względem Boga, Kościoła i bliźniego, ale także o powinnościach obywatela względem ojczyzny, i gromił grzechy nie tylko przeciwko bogu, Kościołowi i bliźniemu, ale także przeciwko ojczyźnie: prywatę, niezgodę, osłabienie władzy króla, lekceważenie jego majestatu, niesprawiedliwe prawa i inne grzechy wołające o pomstę do Boga. Ich bezkarność napełniała jego serce obawą o przyszłość Polski.
Król i jego stronnicy przywiązywali wielkie nadzieje do sejmu warszawskiego z roku 1597. Jednak rozszedł się on nie uchwaliwszy ani ligi przeciwko Turcji, ani reformy politycznej, o której marzyła partia królewska. Reforma ta miała na celu wzmocnić władzę królewską i senatu, a uszczuplić samowładztwo, które, zdaniem partii królewskiej, wtrącało Rzeczypospolitą w otchłań anarchii i zguby. Skarga całym swoim sercem podzielał ten pogląd, toteż kiedy obrady sejmu spełzły na niczym, postanowił raz jeszcze w imię Boga, przemówić już nie tylko do posłów i senatorów, ale i do całego narodu polskiego, żeby się zmiłował nad matką ojczyzną i nie pozwolił jej ginąć w odmęcie prywaty i niezgody, różnowierstwa i anarchii. W tym celu napisał odezwę do narodu, której dał tytuł Kazania sejmowe ze względu na to, że bądź streścił, bądź rozwinął w niej te myśli, które przez lat już dziesięć wygłaszał na kazalnicy podczas nabożeństw sejmowych.
Kazań sejmowych jest osiem. Pierwsze, O mądrości potrzebnej do rady, pełne majestatycznej powagi i namaszczenia, stanowi wstęp. Jego przewodnią myślą jest, że ponieważ moralność narodu to najsilniejsza podstawa szczęścia i potęgi państwa, więc ci, którzy rządzą narodem, powinni sami być moralni - tym więcej że prawdziwą, najwyższą mądrość do sprawowania rządów na pożytek i ku szczęściu narodu, ten tylko od Boga otrzyma, kto cnotliwy.
Kazanie drugie, O miłości ku ojczyźnie, mówi że nie tylko domy i familie, ale cała państwa upadają, bo i one podlegają chorobom, dowodem - Polska, która ciężko zapadła na sześć chorób:
nieżyczliwość ludzka ku Rzeczypospolitej, płynącej z prywaty
niezgoda i rozterki sąsiedzkie
naruszenie religii katolickiej i popieranie heretyckiej zarazy
osłabianie władzy i dostojności królewskiej
niesprawiedliwe prawa
grzechy i złości jawne
Kazanie drugie poświęca on chorobie pierwszej. Aby jednak lepiej uwidocznić ów problem mówi wpierw o życzliwości ku ojczyźnie: uczy mianowicie, że patriotyzm jest nie tylko świętym obowiązkiem człowieka, jako prawo boże płynące z Chrystusowego przykazania miłości, ale i obowiązkiem wdzięczności za te wszystkie dobra, jakie obywatel otrzymuje od matki ojczyzny. Skarga twierdził, że miłość ojczyzny powinna być bezinteresowna, że każdy obywatel kochać ją powinien dla niej samej, nawet gdy ona go skrzywdzi albo mu za wierną służbę nie odpłaci. Podkreślał on też, że magnaci nie dbają o szczęście Polski, tylko o potęgę swych domów i rodów, wtrącając ojczyznę w przepaść. Napisał nawet, że ich serca są złodziejskie. Skarga opromienił miłość ojczyzny aureolą świętości, jako obowiązek religijny.
W kazaniu trzecim, O niezgodzie domowej, poświęconym drugiej chorobie Rzeczypospolitej, tłumaczy Skarga dlaczego dzieci jednej i tej samej ojczyzny powinny się zgadzać: dlatego że łącza je różne „łańcuchy i związki”, i to dwojakie. Po pierwsze, religijne: powinniśmy się zgadzać, bo tak wszystkim Chrystus kazał: „jeśliśmy chrześcijanie, jeśliśmy z Jego chrztu jednego urodzeni (...) - targać tych łańcuchów tak możnych nie możem, zgadzać się i w jedności żyć, i o sobie w zgodzie radzić musim”. Po drugie, wiążą nas łańcuchy świeckie: „Macie jednego pana i króla, jedne prawa i wolności, jedne sądy i trybunały (...), jedną spólną matkę, ojczyznę miłą, jedno ciało (...): jakoż się wadzić, dzielić tym i nie zgadzać możecie?”. A jednak zgody nie było - tam nawet, gdzie najwięcej o nią dbać należało: na sejmach, które przecie całym państwem rządziły. Taki widok budził w sercu Skargi lęk o przyszłość Polski, prorokował on upadek Polski i niedoli porozbiorowej: „Nastąpi postronny nieprzyjaciel, jąwszy się za waszą niezgodę i mówić będzie: Rozdzieliło się serce ich - teraz poginą!... I ta niezgoda przywiedzie na was niewolą, w której wolności wasze utoną (...) Ziemie i księstwa wielkie, które się z Koroną zjednoczyły i w jedno ciało zrosły, odpadną i rozerwać się dla waszej niezgody muszą”.
Myślą przewodnią kazania czwartego i piątego, poświęconych trzeciej chorobie Rzeczypospolitej, to jest naruszeniu religii katolickiej, jest, że reformacja to grzech nie tylko przeciwko Bogu i Kościołowi, ale i przeciwko Polsce. Powiększa bowiem i pogłębia niezgodę. Cała Polska powinna więc powrócić do dawnej jedności katolickiej, zarówno dlatego, że wiara katolicka jest jedyną prawdziwą, jak i dlatego, że bez niej państwo potężnym być nie może.
W kazaniu szóstym, O monarchijej i królestwie, mówi Skarga o czwartej chorobie Polski, to jest o „dostojności królewskiej i władzej osłabieniu”. Oto w epoce rozwydrzonego sejmowładztwa Skarga ośmielił się dowodzić, że najlepszą postacią rządu jest jednowładztwo króla, i dlatego władzę królewską trzeba w Polsce wzmocnić. Król powinien szanować ustanowione prawa, o ile są sprawiedliwe, powinien także sprawując rządy, zasięgać rady senatu, a nie sejmu. Ostatecznie jednak tylko on sprawować powinien rządy, być źródłem władzy prawodawczej zarówno, jak wykonawczej; władza zaś sejmu powinna być ograniczona jedynie do zezwalania na podatki.
W kazaniu tym nie jest tylko rada, żeby zmienić postać rządku w Polsce, ale także surowa, nieubłagana krytyka „złotej wolności”, jak zwykła swoją wolność szlachta, a wolności „piekielnej”, jak ją nazywał Skarga rozumiejąc, że taka wolność prowadzi do upadku państwa. Podkreślał ponadto, że wolność taka jest tylko pozorna, gdyż w istocie szlachta jest w niewoli u „królików” czyli magnaterii.
Kazanie siódme, O prawach niesprawiedliwych, które stanowią piątą chorobę Polski, jest rozwinięciem myśli, że bez praw sprawiedliwych nie może być prawdziwej wolności i że się bez nich żadne państwo ostać nie może. Po czym mówi o prawach niesprawiedliwych, do których zalicza oprócz konfederacji warszawskiej, zniesienia sądów biskupich czy prawa gwarantującego nietykalność osobistą dla szlachty, prawo o mężobójstwie i prawo pozwalające panu sądzić i krzywdzić chłopa. Skarga żądał, jak Modrzewski, wolności osobistej dla chłopa i zniesienia sądów patrymonialnych. O zupełnym jednak równouprawnieniu wszystkich warstw społecznych nie mówi (stany powinny pozostać).
W kazaniu ósmym, O niekaralności grzechów jawnych, to jest o ostatniej chorobie Rzeczypospolitej, talent kaznodziejski Skargi stanął na szczycie. Zarzucał on w nim posłom i senatorom, jako przedstawicielom narodu, wszystkie grzechy jawne wołające o pomstę do Boga, a jednak bezkarne: a więc obok grzechów przeciwko Kościołowi cały szereg zbrodni względem matki-ojczyzny i społeczeństwa: brak sprawiedliwego i szybkiego wymiaru sprawiedliwości, mężobójstwa, zbytki, brak miłości ojczyzny, kradzież dobra pospolitego, wyzyskiwanie sierot przez złych opiekunów. Po tym strasznym rachunku sumienia Skarga, posługując się głównie piorunującymi słowami proroków biblijnych, wydaje na Polskę wyrok upadku, który spotka ją niechybnie, jeśli się nie upamięta i nie poprawi. Lecz tą pogróżką nie kończą się Kazania sejmowe: w sercu kaznodziei tli się jeszcze ognik nadziei, że się Polska upamięta. Z tego powodu ostatnie kazanie kończy się modlitwą do Boga, żeby „dał moc do powstania i pokuty na odmianę dekretów i pogróżek swoich”.
2