Dziadek do orzechów
Był wigilijny wieczór. Klara i Fred czekali kiedy rodzice poproszą ich do salonu i wręczą prezenty. - Dyń! Dyń! - Zadzwoniły srebrne dzwoneczki. - Chodźcie, moi kochani! - zawołałam mama.
Ach! Jaka piękna! - westchnęły dzieci. Wielka choinka pośrodku pokoju była obwieszona złotymi i srebrnymi jabłkami, na gałązkach wisiały migdały z cukru i kolorowe cukierki.
Wokół choinki leżały prezenty. Lalki, ołowiani żołnierze, koń dla Freda, książeczki z obrazkami. Na wieszaku wisiała piękna sukienka. - Czy to dla mnie? - spytała zachwycona Klara.
Ale najpiękniejszy był prezent od ojca chrzestnego. Na zielonym trawniku, wśród kwiatów, stał zamek z lustrzanymi szybami i smukłymi wieżami. Drzwi zamku otworzyły się...
- Jakie zabawne figurki! - zawołał Fred. - To król i królowa - zauważyła Klara. - A jak nazywa się ta mała księżniczka? Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie - odparł ojciec chrzestny.
Wśród prezentów Klara wypatrzyła małego drewnianego człowieczka. - Kto to? - Spytała ojca chrzestnego. - Jest bardzo brzydki, ale tak miło się uśmiecha. - To Dziadek do Orzechów. Potrafi rozgryzać najtwardsze orzechy.
- Zaraz zobaczymy - powiedział Fred i dał Dziadkowi największego i najtwardszego orzecha. Coś nagle trzasnęło i trzy zęby wypadły z ust Dziadka. - Ach! - zawołała Klara. - Oddaj go! Muszę opatrzyć mu rany.
Owinęła chorego w chusteczkę i zaniosła do pokoju, gdzie stała oszklona szafa z zabawkami. - Bardzo cię poroszę, żebyś ustąpiła miejsca Dziadkowi - powiedziała do lalki i ułożyła go w jej łóżku.
Wtem usłyszała jakieś piski i tupoty. Zewsząd patrzyły na nią setki mysich oczu. Nagle spod podłogi wyskoczył Król Myszy z siedmioma głowami w złotych koronach. - Ratunku! - krzyknęła Klara.
Król Myszy był coraz bliżej. Ale cóż to? Z oszklonej szafy dobiegł śpiew: "Zbudźmy się raz, bój czeka nas. Już nadszedł czas, bój czeka nas!" I lalki Klary zaczęły zeskakiwać na podłogę.
- Za mną! - krzyknął Dziadek do Orzechów i także skoczył w dół. Wywijał szablą i wołał: - Do boju! Na pomoc Klarze! Ołowiani żołnierza Freda ustawili się w zwarte szeregi.
Skrzypiąc wyjechały z szafy armaty. Żołnierze strzelali cukierkami i ziarnkami pieprzu. Bum, pif-paf - huczało ze wszystkich stron. Myszy rzuciły się do ucieczki, po chwili jednak zaatakowały znowu.
Na pomoc ruszyła armia lalek pod wodzą dwóch chińskich cesarzy. I wówczas zdarzył się straszny wypadek. Wielka mysz rzuciła się na cesarza. - Zwycięstwo! - krzyczały myszy.
- Nigdy! - zawołał Dziadek do Orzechów i rzucił się naprzód. Za nim ruszyły wojska piernikowych ludzi. Ale walczyli tak niezdarnie, że wkrótce wszyscy zostali pokonani.
Straty były ogromne. Dziadek do Orzechów był za wszystkich stron otoczony wrogami. Król Myszy już go chwytał.
- Mój biedny Dziadku - krzyknęła Klara - nie pozwolę ci zginąć! I rzuciła swój pantofelek w sam środek mysiego tłumu, wprost w Króla. Nagle wszystko znikło. Klara poczuła silny ból w ręce i upadła.
Rano, kiedy Klara się obudziła, zobaczyła mamę i lekarza. - Co się stało? Gdzie jest Dziadek do Orzechów i Król Myszy? - spytała zdziwiona. - Zraniłaś się w rękę i coś ci się przyśniło - odrzekła mama.
Klara cały dzień leżała w łóżku. Wieczorem odwiedził ją ojciec chrzestny. - Zobacz - powiedział - wstawiłem Dziadkowi nowe zęby. Czy wiesz, dlaczego jest taki brzydki? Opowiem ci teraz historię Dziadka do Orzechów, Pirlipaty i Mysibaby.
W pałacu odbywało się Święto Kiełbasy. Królowa właśnie przysmażała słoninę, gdy zza pieca wyszła wielka mysz - Mysibaba. - Daj i mnie spróbować - poprosiła. Do uczty dołączyli też jej synowie.
Gdy Król zjadł pierwszą kiełbasę, zbladł. Przy drugiej zatrząsł się ze złości. - Za mało słoniny! - jęknął. Ach, to sprawka Mysibaby i jej synów - przyznała królowa. - Zabić ich! - wrzasnął król.
Gdy Król zjadł pierwszą kiełbasę, zbladł. Przy drugiej zatrząsł się ze złości. - Za mało słoniny! - jęknął. Ach, to sprawka Mysibaby i jej synów - przyznała królowa. - Zabić ich! - wrzasnął król.
Nadworny zegarmistrz zbudował pułapki na myszy. W środku zawieszono słoninę. Mysibaba zauważyła podstęp, ale wszyscy jej synowie dali się schwytać. - Moja zemsta, królowo, będzie straszna - powiedziała Mysibaba i znikła.
W jakiś czas potem królowa urodziła śliczną córeczkę, Pirlipatkę. Ponieważ pamiętała słowa Mysibaby kazała dzień i noc strzec księżniczki. Wokół kołyski siedziały niańki. Każda z nich miała na kolanach kota.
Pewnej nocy wszystkich obudził płacz małej księżniczki. - Pomściłam swoich synów! - Spójrz teraz, królowo, na swą córkę - zawołała Mysibaba. W kołysce, zamiast ślicznej dziewczynki, leżało brzydactwo z wielką głową.
Astrolog długo patrzył w gwiazdy. Wreszcie powiedział: - Księżniczkę odmieni tylko orzech Krakatuka. Rozgryzie go młodzieniec, który nigdy nie nosił butów i nie golił się. - Musisz go odnaleźć - rozkazał król.
Po piętnastu latach wędrówki astrolog wrócił do domu. - Nigdzie nie trafiłem na ślad Krakatuka - żalił się swemu kuzynowi, sprzedawcy lalek. - Ach, co za zbieg okoliczności! Mam orzech, którego szukasz!
Radość była wielka. Lecz kto rozgryzie czarodziejski orzech? Wszyscy śmiałkowie łamali sobie na nim zęby. Wreszcie do pałacu przybył syn sprzedawcy lalek, młodzieniec, który nigdy się nie golił i nie nosił butów. Z łatwością rozłupał orzech. Prilipatka natychmiast go połknęła i znowu stała się piękna. Młodzieniec zrobił krok do tyłu. Lecz co to?! Potknął się i nadepnął na wielką mysz.
Była to Mysibaba. Leżała dogorywając na ziemi i piszczała: "Twardy orzechu Krakatuka, przez ciebie śmierć już do mnie puka! Lecz Dziadek długo nie pożyje, bo Mysi Król go wnet zabije!"
I nagle piękny młodzieniec zmienił się w brzydkiego Dziadka do Orzechów. Gdy Pirlipatka to zobaczyła, zakryła twarz rękami i zawołała: - Precz, precz z tym wstrętnym brzydalem!
Tak skończyła się bajka o Pirlipatce. W nocy Klara śniła o Mysibabie i Dziadku do Orzechów. Nagle zbudziła się. - Ach! - krzyknęła przerażona. Obok łóżka zobaczyła siedem głów Króla Myszy.
Musisz mi oddać swoje książeczki, lalki z cukru i sukieneczki, bo inaczej zagryzę twojego Dziadka do Orzechów - zapiszczał Król Myszy. I Klara oddała wszystko.
Nazajutrz wyjęła Dziadka z szafy. Wiem, że jesteś zaczarowanym przez Mysibabę młodzieńcem. Grozi ci niebezpieczeństwo. Jak ci pomóc? - Daj mi tylko moją szablę - poprosił Dziadek do Orzechów.
W nocy Klara usłyszała jakieś hałasy i krzyki. Wyjrzała z pokoju i zobaczyła, że Król Myszy leży pokonany. - Zwyciężyłem! A oto siedem złotych koron naszego wroga - powiedział nieustraszony mały wojownik.
A potem zaprosił Klarę do swojego baśniowego królestwa. - Tam jest Jezioro Różane i Brama Migdałowa - wskazał dziewczynce - oczarowanej tym widokiem.
Przez Bramę weszli do Pałacu Marcepanowego. - Witaj braciszku. - Witaj, Klaro - na spotkanie im wybiegły śliczne księżniczki. - Ach, jak tu pięknie! - westchnęła Klara.
- Ach, mamo, gdybyś wiedziała, dokąd mnie zaprowadził w nocy Dziadek do Orzechów! Ja bym go nie odtrąciła jak Pirilipata, za to że dla mnie przestał być młodym i przystojnym chłopcem - powiedziała rano Klara.
Mama zaprowadziła ją do salonu. - Przywitaj się - powiedziała - przyjechał kuzyn ojca chrzestnego. I Klara zobaczyła pięknego młodzieńca. Oczarowałaś mnie i przestałem być brzydkim Dziadkiem do Orzechów - szepnął cicho.
A potem poprosił: - Zostań królową Cukierkowej Krainy. Klara się zgodziła i zamieszkali razem w Pałacu Marcepanowym nad Różanym Jeziorem.