Głosy po śmierci Papieża
"Szukałem was, teraz przybyliście do mnie i za to wam dziękuję"
Tadeusz Mazowiecki, pierwszy premier III RP
Przed Janem Pawłem II przez 455 lat papieżami byli Włosi. Dlatego ta decyzja konklawe oznaczała rewolucję w Kościele. Karol Wojtyła musiał jednak w efekcie połączyć swoją polskość z uniwersalnym zadaniem, jakie stoi przed zwierzchnikiem Kościoła katolickiego. I zrobił to w sposób najlepszy z możliwych. Wielkie wartości kultury polskiej, zwłaszcza jagiellońską tradycję tolerancji oraz myślenie w kategoriach otwartości i szacunku dla innych, potrafił uczynić elementem swej misji, która miała wymiar ogólnoświatowy. Z kolei swoje przywiązanie do Kościoła - który przecież jest katholikos, czyli powszechny - umiał pogodzić ze swym polskim zakorzenieniem. Widać to było w każdym momencie tego pontyfikatu.
Teraz polskich katolików czeka wielki egzamin na wielu płaszczyznach. Jedna z tych prób polegać będzie na tym, że choć są przyzwyczajeni do tego, iż to Polak jest papieżem - a wyrosło już przecież pokolenie, które innej sytuacji nie zna - muszą pogodzić narodowe źródła swojej tożsamości z wartościami uniwersalnymi. Tak jak potrafił to Karol Wojtyła.
S. Rafaela Nałęcz, Franciszkanka Służebnica Krzyża z Lasek, pracuje w szkole dla niewidomych w Siloe (RPA)
Ojca Świętego, a właściwie biskupa Karola Wojtyłę, poznałam na spotkaniu opłatkowym dla sióstr studiujących w Wyższym Instytucie Katechetycznym w Krakowie. Uderzyła mnie wtedy jego prostota, brak wyniosłości czy dystansu. Późniejsze spotkania były sporadyczne, związane najczęściej z uroczystościami kościelnymi. Natomiast starałam się czytać to, co pisał o nim i jego pasterskiej posłudze “Tygodnik Powszechny”.
Drugim znaczącym dla mnie przeżyciem było spotkanie w auli Pawła VI w marcu 1984 r., w czasie uroczystości zakończenia Roku Świętego dla niepełnosprawnych. Uczestniczyłam w nim jako przewodnik niewidomej siostry Hieronimy. Otrzymałyśmy wtedy komunię św. z rąk Papieża, a po Mszy zostałyśmy Mu przedstawione. Płacząc ze wzruszenia, nie mogłyśmy wydobyć z siebie ani słowa. On położył ręce na głowie każdej z nas i modlił się przez chwilę, a potem nas pobłogosławił. Byłam wówczas przekonana, że niewidzialna łaska spływa na mnie przez Jego ręce i modlitwę.
Jako młoda siostra ulegałam pokusie aktywizmu, odkładając modlitwę na dalszy plan, bo zawsze było coś bardzo pilnego do zrobienia. I tu zadziałał wpływ Ojca Świętego. Widząc go zamodlonego, spędzającego długie godziny sam na sam z Bogiem, zrozumiałam, że moje życie (nie tylko zakonne) straci sens, jeśli nie będzie wsparte modlitwą, osobistym kontaktem z Bogiem. W życiu różnie układają się stosunki z ludźmi. Był czas, kiedy wydawało mi się, że istnieją bariery nie do przekroczenia, że nie będę w stanie przebaczyć innym uraz czy przykrości. I jakby odpowiedzią na to była wizyta Papieża u Ali Agcy w więzieniu...
Podziwiałam Jego żywą, niemal dziecięcą wiarę i prawdę, które promieniowały w całym jego życiu. Wystarczyło widzieć Ojca Świętego podnoszącego Hostię w czasie konsekracji, by zrozumieć, że trzyma w rękach Boga; a potem obserwować, jak swoją wiarę każdego dnia potwierdza słowem i stosunkiem do ludzi czy kapłańskich obowiązków. Był to i dla mnie rachunek sumienia.
Wdzięczna jestem Bogu, że dane mi było patrzeć na Jego życie przepojone wiarą, nadzieją i miłością, czyli Ewangelią.
Michael Schudrich, Naczelny Rabin Polski
Przez ostatnie 2000 lat nikt nie zrobił tyle dla żydowsko-katolickiego dialogu i pojednania, co Jan Paweł II. W sposób szczególny nauczył nas, co to znaczy kochać wszystkich ludzi, wszystkie stworzenia Boże. Papieska walka z antysemityzmem i rasizmem nie miała sobie równych.
Papież stanowił jedyny w swoim rodzaju przykład człowieka zdolnego wieść życie na najwyższym poziomie moralnym, przy zaangażowaniu całej wiedzy i siły dla dobra ludzkości. Jednocześnie potrafił uczynić lekcją swe doświadczenie życiowe: doświadczenie potwornego ludobójstwa dokonanego przez nazistów i goryczy prześladowań komunistycznych. To jedyny w swoim rodzaju przykład człowieka, który umiał połączyć wewnętrzną siłę moralną i doświadczenie życiowe dla dobra i nauki nas wszystkich.
Papież posiadał także wyjątkową umiejętność przemawiania do prezydentów i królów w sposób tak prosty i przekonujący, jakby przemawiał do dzieci. Nauczył nas odwoływania się do świętości tkwiącej w każdym człowieku. Pokazał nam, jak żyć, a nawet - jak umierać. Świat utracił wielki autorytet moralny, swój moralny kompas. Polska utraciła największego nauczyciela i bohatera. Żydzi utracili najlepszego przyjaciela i obrońcę.
Pozostajemy pokrążeni w smutku, lecz na zawsze objęci błogosławieństwem życia i nauczania Jana Pawła II.
Tehej niszmato baruch.
Niech pamięć o Nim nam wszystkim błogosławi.
Ks. Richard John Neuhaus, Amerykański teolog, redaktor naczelny miesięcznika "First Things"
Najlepszym określeniem osoby i przesłania Jana Pawła II jest “profetyczny humanizm”. Ludzki projekt, humanum, nie poniesie na końcu porażki, a to dlatego, że w osobie Jezusa Chrystusa Bóg nieodwołalnie sprzymierzył się ze sprawą człowieka. Światopogląd Jana Pawła II był wybitnie chrystocentryczny. To znaczy, że historia narodzin Jezusa Chrystusa, jego życia, śmierci, zmartwychwstania i obietnica powrotu, są niczym innym jak historią świata.
Niektórzy mówią, że Jan Paweł II był optymistą. To opinia bardzo myląca. Optymizm jest kwestią optyki, postrzegania tylko tego, co chce się widzieć; optymizm nie jest cnotą chrześcijańską. Papież nie był optymistą, ale “świadkiem nadziei”, jak brzmi tytuł jego biografii autorstwa George'a Weigla. Żyjąc pod odmawiającym prawa do życia terrorem nazizmu i komunizmu, które stanowiły gorzki owoc radykalnie świeckiego humanizmu, Karol Wojtyła zajrzał głęboko w jądro ciemności. W tej ciemności odnalazł ukrzyżowanego Chrystusa i nadzieję zmartwychwstania. To doświadczenie zrodziło światowego orędownika “kultury życia”.
Kultura ta jest wszechobejmująca, pociąga za sobą ochronę najsłabszych u progu życia i na jego końcu, obronę ludzkiej integralności przed biotechnologiczną manipulacją i włączenie biednych w system produkcji i wymiany wolnego świata. W czasie tego pontyfikatu wiele uwagi przyciągała kwestia aborcji, ale obrona nienarodzonego dziecka stanowi część szerszego programu zgodnego z apelem, który pojawia się w Księdze Powtórzonego Prawa: “Patrz, kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście; wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo”.
Jan Paweł II wiedział, że zostawia jeszcze wiele do zrobienia. Był przede wszystkim świadkiem i prorokiem. Świadkowie i prorocy rzadko bywają znakomitymi administratorami. Podczas wielu pielgrzymek, często przemawiając do milionowych tłumów, był wyjątkowym ewangelizatorem. Zapoczątkował Światowe Dni Młodzieży, które zaowocowały oddaniem milionów młodych ludzi na całym świecie i oczekuje się, że staną się trwałą instytucją. Od pierwszego dnia na urzędzie aż do ostatnich chwil otwarcie pokazywanego cierpienia i do swej śmierci czynił z papiestwa o wiele bardziej publiczną instytucję niż była nią przez stulecia.
Jego następca wniesie na ten urząd swoje siły i bez wątpienia też słabości. Kimkolwiek będzie, katolicy uznają w nim 265. następcę św. Piotra, do którego Jezus powiedział, mówiąc zarówno o jego wierze, jak i osobie: “Ty jesteś Piotr i na tej skale zbuduję mój kościół”. Tego możemy być pewni: będzie to zadanie dla nowego papieża i wszystkich papieży aż do powrotu Chrystusa w chwale - czerpać z profetycznego humanizmu Jana Pawła Wielkiego i go pogłębiać.
Kardynał Christian Wiyghan Tumi, arcybiskup Douala
Papież był nade wszystko człowiekiem Bożym. Dziś jednak chcę powiedzieć o tym, co z upływem lat stawało się coraz bardziej widoczne: o jego miłości do Afryki. On wierzył, że kontynent afrykański to kontynent nadziei. I jego nadzieja się spełnia. Kościół idzie naprzód. Co roku przybywa mu tysięcy wyznawców - a przygotowanie do sakramentu chrztu to trzy lata katechezy. Coraz mniejszą przeszkodą jest nawet poligamia: istnieje wszędzie, także tu, ale dzieci poligamistów często nie są już poligamistami i przyjmują chrzest.
Kiedy Papież zachorował, pytano: jak niesprawny człowiek może kierować Kościołem? Trzeba tymczasem zrozumieć, że to była obecność misyjna. To wystarczyło: być! Ludzie chcieli widzieć Papieża, nawet jeśli on nie mógł nic powiedzieć, bo Jego obecność i milczenie były przepowiadaniem. Szef nawet bardzo słaby, zawsze pozostaje szefem.
Jelena Twierdisłowa, rosyjska tłumaczka literatury polskiej, w tym tekstów Jana Pawła II
Jan Paweł II dawno już stał się papieżem całej kuli ziemskiej, i to zarówno papieżem wierzących, jak i niewierzących. Przywrócił nam wszystkim powszedniość wiary, jej codzienną namacalność, za którymi skrywa się konkretna powinność - ocalenie tego świata.
W stuleciu napiętnowanym totalitaryzmami, obozami koncentracyjnymi, wojnami i zdradami zdołał ocalić w człowieku poczucie przyzwoitości, wyzwoliwszy w nim wrodzone pragnienie dobra i odpowiedzialności. Swoim przykładem wskazywał, jak lekko osiągnąć wolność, jeśli sprzężona jest z poczuciem własnej godności; wskazał także, jakie to ważne, by wybierać i odmawiać, ale i nie zapominać. Żył w Nim najprawdziwszy poeta - subtelny, przenikliwy, znający wartość tradycji, ale i nie pozbawiony odwagi nowatorstwa, świadectwem czego ,,Tryptyk rzymski”, w którym Duch unosi się ponad historią i wszechświatem.
Wszystkich nas zaraził natchnieniem, dzięki Jego dziełu stałym składnikiem naszej świadomości artystycznej będzie już odtąd poczucie współuczestniczenia w życiu wspólnoty, od którego nie sposób dziś uciec. Jego Słowo, reakcje na wydarzenia, pielgrzymki - wszystko to było niebywale istotne i niezwykłe, choć przywykliśmy do Jego słów, reakcji i pielgrzymek, jakbyśmy mieli z nimi do czynienia od zawsze. Jan Paweł II trzymał w swoich rękach cały świat ze wszystkimi jego nieszczęściami, konfliktami, egoizmem. Zmusił nas, byśmy zwątpili w cywilizację, którą stworzyliśmy, otworzywszy się na wartości, jakich nawet się nie domyślaliśmy: na to, co człowiecze w człowieku.
I co jeszcze? Jeszcze bezprzykładne pogodzenie z ciosami losu i chorobą, dążenie, by ocalić tego, kto do Niego strzelał, humor, z jakim w Wadowicach wspominał kremówki... I wszechogarniająca cisza tam, gdzie wznoszono ołtarze, przy których miał odprawiać Msze.
U nas w Moskwie jeszcze zima, śnieg i zaspy. Żeby tak o nich zapomnieć jak najszybciej, żeby przyszło ocieplenie, żeby śniegi ustąpiły wiośnie! Nie chcę tego jednak: straciłam bowiem poczucie czasu. Czas się zatrzymał. Jakże ciężko na sercu bez Papieża. Jaki ból, że nie dane Mu było pielgrzymować do Rosji, gdzie tak Go oczekiwaliśmy.
Andrzej Wajda, Krystyna Zachwatowicz
Odejście Jana Pawła II pozostawia nas nie tylko w głębokim żalu po utracie Jego osoby, zostawia nas również z Jego nauką o człowieku wyrosłą z głębokiego zrozumienia współczesnego świata. Jesteśmy częścią tego świata i kierując się papieskimi myślami musimy również uporać się z naszym krajem. Jan Paweł II potrząsnął naszymi sumieniami i obudził nas do solidarności i do wolności. Niech pamięć tych wydarzeń pozwoli nam dziś, w obliczu śmierci największego z Polaków, uciszyć polityczne swary i namiętności i znaleźć wspólne narodowe cele.
Może ta śmierć będzie naszym przebudzeniem. Przypomnijmy dziś sobie słowa Stanisława Wyspiańskiego z jego “Nocy listopadowej”: “Umierać musi, co ma żyć”.