Joanna M. Grabińska
Interwencjonizm państwowy a giełdy
Pojęcie ekonomiczne „interwencjonizm państwowy” dotyczy bezpośredniego oddziaływania państwa, poprzez swoje wyspecjalizowane organy, na przebieg wszystkich lub wybranych procesów gospodarczych w celu ich aktywnego kreowania
i podtrzymywania.
Obecnie zauważany wzmożony trend rozszerzania interwencjonizmu państwowego
w krajach najbogatszych jest zdecydowanie sprzeczny z głoszonymi przez polityków
tych państw zasadami liberalizacji gospodarki. Można już dzisiaj sądzić, że zalecana
konieczność niemal pełnej liberalizacji gospodarki w tym również rolnictwa to tylko
wytyczne dla państw biedniejszych w celu osiągnięcia ukrytego celu - pełnego sterowania nimi.
Interwencjonizm państwowy z punktu widzenia budżetu danego państwa, a szczególnie państw najbogatszych, silnie powiązany jest z giełdą poprzez politykę podatkową. Władze ustawodawcze ustalają zasady podatku od obrotów giełdowych
a tym samym pozyskują środki finansowe do budżetu, które z kolei umożliwiają
dopłaty bezpośrednie bądż pośrednie do określonych gałęzi gospodarki narodowej.
Dla jasności sprawy dodam w tym miejscu, że gra na giełdach w większym stopniu
uzależniona jest od gry polityków /ich przemówień oraz interpretacji w mediach/ niż od reguł teoretycznych rynku. Od gry na rynku zależą z kolei kursy walut uzyskiwane poprzez sterowanie wskażnikami ekonomicznymi charakteryzującymi potencjał gospodarki danego kraju.
Światowy rynek giełdowy kształtują ludzie najbogatsi, najbardziej wpływowi. Stanowią oni zaledwie 5% ludności świata i dysponują 95% majątkiem światowym. Fakt jest taki, że 95% ludności świata posiada zaledwie 5% majątku światowego.
Z analizy wpływów do budżetu Stanów Zjednoczonych AP wyrażnie wynika, że
gros środków finansowych pochodzi z podatku od obrotów kapitałowych i finansowych na giełdach. Zresztą bardzo podobnie kształtuje się struktura wpływów do budżetów innych bogatych państw. Państwo ma w rękach bardzo poważne narzędzie - politykę podatkową, którą może kształtować w zależności od nastrojów społecznych związanych
z narastającym bezrobociem czy polityki państwa względem strategicznych dziedzin gospodarki narodowej itd.
Z prostej analizy i niemal banalnych wyliczeń wynika, że podwyższenie podatków tym najbogatszym o 1/10 powoduje zwiększenie wpływów do budżetu, a tym samym środków finansowych na rynku światowym o 30%. By uzyskać tyle środków finansowych od pozostałej 95% grupy ludności należałoby podwyższyć ich podatki o 29%.
Po tym wywodzie staje się oczywiste w jaki sposób i kiedy dochodzi do sytuacji, którą ludzie potocznie w USA czy w Kanadzie nazywają „bumem”. Ci najbogatsi widząc niezadowolenie społeczne wyrażają zgodę na podwyższenie podatków by rząd mógł opanować sytuację lub w obawie przed strajkiem, „rzucają na rynek
trochę grosza”. Jak to praktycznie się dzieje. Po zasięgnięciu opinii informatorów /np.
G. Soros ma ich w każdym kraju/, że inwestycja opłaca się bo będzie popyt na dany produkt lub, że można kupić zakład za bezcen a potem po opinii swoich analityków co do sposobu finansowani /inwestycje kapitałowe długo czy krótkoterminowe dzisiaj przeważnie o wysokiej technologii, które „na długą metę” eliminują stopniowo człowieka z pracy ale dają w krótkim czasie duże zyski inwestorom/
inwestycja rusza. Ludzie otrzymują pracę. Nastroje społeczne poprawiają się. W momencie gdy dochodzi do nasycenia rynku, przewartościowania akcji , „własciciel”
sprzedaje akcje i ma dla siebie maksymalny, możliwy do osiągnięcia zysk. Nie liczą się ludzie, liczy się osiągnięty cel. Podam jeden taki najbardziej jaskrawy przykład
analiz giełdowych firm farmaceutycznych, które m.in. przez produkcję środków antykoncepcyjnych doprowadziły do powiększenia fortuny finansowej R. Sorosa.
W latach osiemdziesiątych S. zainteresował się akcjami dużej firmy Merka i znacznie mniejszej, ale o dużej dynamice wzrostu, Syntex z siedzibą w Paulo Alto w Kaliforni.
Około 50% zysku firmy Syntex pochodziło ze sprzedaży pigułki antykoncepcyjnej,
i ok. 50% ze sprzedaży leków przeciwzapalnych, które zaczęto produkować już po wykupieniu akcji i wykorzystaniu dynamiki wzrostu.
Inwestycja w przedsiębiorstwo ludobójcze dzisiaj jest wyjątkowo opłacalna. „Kasę”nabijają inwestorowi ateistyczni, „lewaccy inteligenci” walczący z kościołem, niszczący rodzinę i godność człowieka. Ludobójstwu wtórują lewackie media poprzez reklamę jak również programy, których celem jest demoralizacja społeczeństw. Jakże często programy te są finansowane przez tych, którzy na ogólnej światowej demoralizacji, rozwiązłości, braku świadomości społecznej „zbijają” własną fortunę. Doprowadza człowieka do zażenowania fakt, że przywódcy państw europejskich nie postawią kresu tym działaniom mimo, że z pewnością wszyscy znają prognozy demograficzne ONZ i Europejskiego Obserwatorium Demograficznego. Według danych tych ośrodków postępujący ujemny przyrost demograficzny doprowadzi do tego, że w 2050 roku Europejczycy będą stanowili zaledwie ok. 50% ludności swojego kontynentu a w strukturze ludności świata będą stanowili tylko 8%. Najwyższy czas by ludzie wierzący jak i niewierzący przyjęli, że jedynym ratunkiem dla świata jest przestrzeganie Dekalogu, jasne definiowanie dobra i zła.
Interwencjonizm państwowy w Stanach Zjednoczonych AP
Od 1921r. w Stanach Zjednoczonych Ameryki stosowany jest interwencjonizm państwowy. Główną gałezią produkcji narodowej, którą państwo dofinansowuje jest
szeroko rozumiany sektor gospodarki rolnej. Do 1996r. obowiązywały w Stanach zasady interwencji państwa ujęte w ustawie The Emergency Tariff Act. W ustawie tej podano
klarowne zasady przepływu środków finansowych od konsumenta i podatnika do producenta rolnego. W języku ekonomicznym należy ująć ten problem następująco:
miała miejsce redystrybucja dochodów przez transfer nadwyżek surowców rolniczych od konsumenta i podatnika /czyli od całej ludności / do farmera poprzez budżet państwa
lub z pominięciem budżetu. W ustawie uregulowane były sprawy dostosowania produkcji rolniczej do exportu głównie poprzez podaż i referencyjne /docelowe/ ceny surowców i produktów rolnych. Ustalono też wiele instrumentów mających wesprzeć producenta rolnego m.in. przez opłaty bezpośrednie do produkcji, opłaty pośrednie,
opłaty cykliczne. Ustawa obejmowała również wiele programów na rzecz rozwoju
środowiska wiejskiego. Należy podkreślić, że pomoc państwa np. dopłata do cen była skorelowana z realnymi obciążeniami finansowymi farmera - z wydatkami na produkcję rolną a zatem i z płatnościami kontraktowymi, pożyczkowymi itd.
Trend liberalizacji gospodarki rolnej, usankcjonowała ustawa podjęta w 1996 r. Federal Agriculture Improvement and Reform Act /FAIR/ zwana powszechnie Freedom
to Farm czyli Wolność dla farm. Ekonomiści podają /Schertz L., 1996, Ray D.,1996 i
www.ag-policy.org.presentation-htm/, że ustawa ta była podjęta z myślą o wzroście exportu. Efekt był zupełnie przeciwny od oczekiwanego; wydatki z budżetu państwa
nie zmniejszyły się chociaż farmer uzyskał znacznie mniejszą pomoc państwa niż w poprzednich latach. Zawiodła bowiem polityka dotycząca exportu. Błędne też było założenie, że płatności dochodowe mogą być niezależne od wielkości produkcji
i wpłyną na powstanie samoregulującego się rynku czyli, że podaż dostosuje się do popytu i to przy założonych cenach. Rząd za tę pomyłkę, za zliberalizowaną politykę rolną drogo zapłacił. Nastąpiło zupełne rozchwianie rynku rolnego i nie tylko rolnego.
Podaż rosła, ceny spadały /wbrew założeniom/, farmer biedniał a więc ograniczał zakup środków produkcji zarówno trwałych jak i obrotowych oraz towarów przemysłowych. Państwo i tak musiało dopłacić do cen i do exportu by utrzymać się na światowych rynkach rolnych.
Tak więc, zgodna z „nakręcanym sztucznie„ znakiem czasu, liberalizacja gospodarki rolnej okazała się ideą utopijną.
W roku 2002 zatwierdzono nową ustawę - The Farm Security Act, która ma obowiązywać do 2007 r., a politykę rolną i fiskalną nakreśla z dużym wyprzedzeniem na następnych, kojno 6 i 10 lat. Polityka finansowa w tej ustawie jest tak samo ujęta jak
w ustawach przed 1996 r. Tak więc całe społeczeństwo odpowiedzialne jest
za gospodarkę żywnościową. Główną ideą polityki rolnej Stanów Zjednoczonych jest
ekspansja na światowe rynki rolne. By ten cel uzyskać poprzez wprowadzenie 18 programów pomocowych przekroczone są limity wynikające z ratyfikowania Umowy Urugwajskiej WTO /World Trade Organisation/. Limit dopłat gwarantowanych ustaleniami w ramach WTO wynoszący 19,1mld USD na rok stanowi zaledwie ok. 30% ogólnej sumy przeznaczonej przez Państwo na wsparcie gospodarki rolnej.
Szczególną uwagę zwraca ogólny zapis w Ustawie: w kolejnych latach obowiązywania zapisów Ustawy wydatki z budżetu będą zwiększane o 69 mld USD
aż do sumy 170 mld USD.
Rząd Stanów Zjednoczonych wspiera rolnictwo dwutorowo. Z jednej strony są wydatki budżetowe, których struktura ustalana jest na każdy rok a z drugiej programy
pomocowe obejmujace np. wspieranie prac związanych z energią odnawialną, infrastrukturą terenów wiejskich, pomocą żywnościową zarówno dla ludności Stanów Zjednoczonych AP jak i dla krajów potrzebujących /Stany umocnią swoją pozycję państwa świadczącego najwyższą pomoc żywnościową dla krajów potrzebujących/ itd. /http://www.ersusda.gov/ . Farmer amerykański korzysta z dopłat określanych jako; płatności bezpośrednie,dopłaty przeciwcykliczne, pożyczki pod zastaw płodów rolnych i dopłaty wyrównawcze/dla tych, którzy nie korzystają z pozyczki/.. Na uwagę zasługuje precyzyjny program wspomagania handlu produktami i artykułami żywnościowymi w obrotach międzynarodowych. Poza zwykłym wspieraniem exportu program ten preferuje towary przetworzone. Taka polityka z pewnością wpłynie na tworzenie miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych a poza tym przy pozyskaniu rynków wartość
masy exportowej będzie większa.
Dla orientacji czytelnika przedstawię strukturę wydatków Ministersrwa Rolnictwa Stanów Zjednoczonych w 2003 r. /Farm Bill 2002, Budget Summary i obliczenia własne/
Z ogólnej sumy 105mld,688mln USD przeznaczono na; Agencje rolne /prowadzące
dopłaty bezpośrednie/ - 39,4%; Rozwój obszarów wiejskich - 10,93%; Żywność
pomoc żywnościową - 38,58%; Bezpieczeństwo żywnościowe - 0,85%; Zasoby
naturalne i środowisko - 5,8%; Regulacje rynkowe - 1,39%; Badania, edukacja
i służby ekonomiczne - 2,20%; Rezerwę - 0,80% .
Analiza interwencjonizmu państwowego w Niemieckiej Republice Federalnej
ukazuje podobny trend do przyjętego w Stanach Zjednoczonych. Kolejne
budżety od 2000 r. uwzględniają, poza wspólną polityką rolną UE
olbrzymie środki na wsparcie rolnictwa. Srodki z budżetu państwa znacznie
przekraczają dofinansowanie rolnictwa w ramach wspólnej polityki rolnej UE.
Interwencjonizm państwowy w Niemczech przedstawię w następnym artykule.
Wnioski
Szczególną uwagę rządzący polską gospodarką jak też pracownicy nauki i obywatele powinni zwrócić na fakt, że głoszona powszechnie przez ekonomistów jak też rządy państw wysoko rozwiniętych teza - koniecznością jest liberalizacja polskiej polityki rolnej -to jeden wielki fałsz mający na celu ekonomiczne wyniszczenie polskich rolników.
Wytyczne dla polskiego rolnictwa, które powstały po badaniach naszego rynku rolnego, oświaty rolniczej i terenów wiejskich przez przedstawicieli rzadu amerykańskiego oraz pracowników nauki odbiegają od rzeczywistych potrzeb naszego
Rolnictwa. Stwierdzenie, że ingerencja państwa powinna ograniczać się do rynku rolnego a więc dopłat do cen jest co najmniej niezgodne z tym co sami robią w Stanach
Zjednoczonych AP. Stosowana jest tu polityka Kalego - z książki Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”
Wzrastający interwencjonizm państwowy w zakresie produkcji rolniczej i produktów żywnościowych w krajach bogatych w szybkim czasie może spowodować opanowanie wszystkich rynków światowych przez te kraje. Walka toczy się bez skrupułów, a za przyzwoleniem skorumpowanych, wyzutych z jakiejkolwiek moralności elit rządzących państwami biedniejszymi, taka tragiczna wizja jest niestety realna.
Dlaczego toczy się walka właśnie o rynek rolny. Z jednej strony jest to rynek najpewniejszy bo wszyscy muszą jeść i zawsze na produkty żywnościowe będzie zbyt. Z drugiej strony prawda jest jeszcze bardziej brutalna - tym najbogatszym chodzi o pozyskiwanie ziemi należącej do państw biedniejszych w tym również i polskiej.
Na świecie tylko wówczas można byłoby mówić o zdrowej konkurencji gdyby wycofano z manipulacji rolnictwo czyli ziemię należąca do danego państwa-
dobro niepomnażalne, dające pracę w krajach biedniejszych.
Polscy decydenci powinni wziąć przykład z krajów wspomagających rolnictwo
i wprowadzić instrumenty ekonomiczne chroniące rodzime rolnictwo i całą gospodarkę żywnościową. Na te działania jeszcze nie jest za póżno. Biorąc pod uwagę ekspertyzy kanadyjskich pracowników naukowych i stwierdzenie, że przyszłość rolnictwa światowego leży w rękach rodzinnych gospodarstw rolniczych wszyscy Polacy powinni zdać sobie sprawę z tego, że rolnictwo polskie to bezcenny skarb dla całej naszej gospodarki.