Tajne bazy na Antarktydzie? Niezwykły fenomen budzi emocje

Wyobrażeniami na temat lądowania obcych na Antarktydzie mamili nas już filmowcy. Przerażająca wizja Johna Carpentera zaprezentowana w klaustrofobicznym horrorze "Coś", do dziś pobudza fantazję. Pomimo tego, że była to tylko wizualizacja lęków zakorzenionych w podświadomości twórców, celowe wydaje się postawienie pytania, czy obcy - przybywając na Ziemię - mogliby sobie upodobać jeden z najbardziej niedostępnych na naszej planecie obszarów? Choć kwestia ta może się wydać niektórym absurdalna, tropiciele zjawisk paranormalnych regularnie natrafiają na dziwne ślady pozostawione w strefie bieguna południowego. Ogólnodostępne narzędzia stwarzają dziś możliwości, o jakich jeszcze kilkanaście lat temu można było jedynie pomarzyć. Dla badaczy zjawisk paranormalnych i tropicieli UFO, bardzo pomocne okazały się aplikacje udostępnione przez koncern Google, m.in. Google Earth.

Częstotliwość odnajdywania przez wirtualnych poszukiwaczy tajemniczych obiektów, otworów, przebarwień i charakterystycznych znaków na Antarktydzie jest tak duża, że powstały już nawet specjalne serwisy gromadzące zdjęcia anomalii. Niektórzy uważają, że dziwne znaleziska mogą być dowodem na to, że w południowej strefie zimna lądują przedstawiciele obcych cywilizacji, a zdarzają się też ludzie, którzy twierdzą, że kosmici budują tam swoje bazy.

Oczywiście naukowcy nie zgadzają się z takim stawianiem sprawy. Uważają, że robiące wrażenie odchylenia mają swoje racjonalne wytłumaczenie. Czasami za niezwykłe formy i zagłębienia odnajdywane na powierzchni Antarktydy odpowiadać może cień, a innym razem nierówność terenu. Eksperci sądzą też, że za nadgorliwym przypisywaniem wypukłościom i formom konkretnego kształtu i wymiaru symbolicznego, odpowiada tzw. pareidolia. To właśnie dzięki temu fenomenowi, człowiek potrafi ujrzeć konkretne figury w obłokach czy na spalonej grzance.
Nie zmienia to jednak faktu, że opublikowany właśnie w Internecie materiał wideo, który dokumentuje tajemnicze obiekty odkryte na Antarktydzie, robi wrażenie na wielu osobach, także na niedowiarkach.

Cóż, a może jednak tropiciele obcych na Antarktydzie mają jednak trochę racji? Czy przemawiają za nimi jakiekolwiek argumenty? Przede wszystkim należy podkreślić, że obszar tego kontynentu pozostaje wciąż niezbadany, a naukowcy już wielokrotnie musieli "prostować" forsowane przez siebie teorie. Mało tego - ukryte w tej nieprzyjaznej dla życia strefie tajemnice, potrafią wprawić w osłupienie samych badaczy. W ostatnich latach naukowcy sami niejednokrotnie robili "wielkie oczy" na widok dokonywanych przez siebie odkryć.
Cały świat wiedzy został poruszony m.in. w marcu ubiegłego roku. Na głębokości 182 metrów pod powierzchnią skutej lodem Antarktydy, specjaliści z NASA znaleźli wówczas stworzenie przypominające krewetkę. Komentatorzy jednogłośnie stwierdzili, że życie zostało odnalezione w miejscu, w którym nie miało prawa istnieć. Odkrycie było "prztyczkiem w nos" badaczy, którzy dotąd utrzymywali, że w tak ekstremalnych warunkach nie może normalnie funkcjonować żaden złożony organizm. Do tej pory, w podobnym środowisku badacze natrafiali jedynie na pojedyncze ślady mikroorganizmów.

---