Prawo Okuna i krzywa Phlipsa oraz wnioski dla prowadzenia gospodarki potransformacyjnej.
PRAWO OKUNA
Arthur Okun (1929 - 1979) - amerykański polityk gospodarczy, wykładowca na Uniwersytecie w Yale. Członek Komitetu Doradców Ekonomicznych prezydenta Kennedy`ego i Johnsona.
Podstawowe założenia modelu Okuna:
funkcja produkcji to kombinacja kapitału i pracy;
w krótkim okresie czasu ilość kapitału do dyspozycji wszystkich przedsiębiorstw w danej gospodarce jest stała;
praca jest tym środkiem produkcji, którym łatwiej można sterować (łatwiej zwolnić / zatrudnić pracownika, zwiększyć / zmniejszyć dzienny czas pracy niż wycofać się z dużej inwestycji, szybko spłacić kredyt).
Przed przytoczeniem prawa Okuna warto zdefiniować pojęcie PKB potencjalnego. Otóż PKB potencjalny to PKB jaki powstałby, gdyby w gospodarce wszystkie środki produkcji byłyby używane w stopniu maksymalnym (tzn. wszyscy chcący pracować pracują, maszyny pracują 24 h). Przypomnienia godne jest także pojecie bezrobotnych dobrowolnie, czyli tych ludzi, którzy należą do zasobu siły roboczej (mogą pracować), lecz nie chcą podjąć pracy za ustaloną na rynku płacę.
Prawo Okuna brzmi:
Na każde 2 procenty spadku PKB rzeczywistego w stosunku do PKB potencjalnego, stopa bezrobocia wzrasta procentowo o 1 punkt.
Lub odwrotnie:
Wzrost bezrobocia o jeden procent ponad stopę bezrobocia naturalnego powoduje powstanie 2-procentowej luki PKB.
Co to jest ta luka PKB???
Jest to odchylenie rzeczywiście osiągniętej wartości PKB od tej, jaką można było osiągnąć, gdyby wszystkie środki produkcji zostałyby użyte do produkcji (nie byłyby marnotrawione).
Co to wszystko znaczy??
Jeżeli przypomnimy sobie z mikroekonomii problem rzadkości (niedoboru) dóbr i fakt, że potrzeby ludzkie rzadko kiedy są zaspokojone możemy stwierdzić, że dobrobyt (definiowany jako stopień zaspokojenia potrzeb) w sytuacji powiększającego się bezrobocia zmniejsza się.
Mówiąc jaśniej bezrobocie to taka sytuacja, kiedy mniej ludzi pracuje ⇒ mniej produktów i usług zostaje wytworzonych ⇒ mniej potrzeb można zaspokoić. Wysokiemu poziomowi bezrobocia towarzyszy wysoka wartość produktów, których wytworzenia zaniechano. Kosztem bezrobocia jest więc wartość nie wytworzonych z tego powodu dóbr. Wielkości podaje tabela:
Samuelson str. 327
Proszę zapamiętać te wielkości, są to dane do rachunku ekonomicznego, który za chwilę przeprowadzimy.
Dla potwierdzenia prawa Okuna podaję:
Wyplosz str.335
Krzywa Phillipsa
A. W. Philips, wykładowca London School of Economics (tak jak obecnie prof. Gomułka), badając gospodarkę Wielkiej Brytanii lat 50-tych zaobserwował silną ujemną zależność miedzy inflacją a bezrobociem.
Zależność tę objaśniał następujący mechanizm:
Jeśli w gospodarce istnieje pewne ponadnaturalne bezrobocie i wskutek prospołecznej polityki rządu chcący pracować znajdą pracę to zwiększy się zagregowany popyt (nowozatrudnieni dysponując pensją większą od zasiłku mogą więcej kupić i realizują te zakupy, których nie mogli zrobić będąc bez pracy). Zwiększony zagregowany popyt wywoła wzrost cen - inflację. Na rysunku odpowiada temu ruch z punktu A do B.
Inflacja wywołuje również wzrost cen surowców i płac. Powoduje to zwiększenie kosztów produkcji. Warto teraz uświadomić sobie kilka faktów:
koszty pracy w Polsce są dla pracodawcy wysokie,
z założeń prawa Okuna wynika, że łatwiej jest zmieniać ilość pracy niż kapitału w toku produkcji.
Tak więc przedsiębiorca szukający oszczędności prędzej zwolni pracownika niż kupi oszczędniejszą w zużyciu surowców lub efektywniejszą w produkcji maszynę.
Ruch z B do C.
Spytacie się dlaczego nie z B do A. Dlatego, że wystąpił szok podażowy i zmieniły się warunki gospodarowania. Zatem jesteśmy w punkcie C. Po wyczerpaniu oszczędności przez bezrobotnych zmniejszy się zagregowany popyt. Społeczeństwo nie będzie mogło już tyle kupić ile poprzednio. Konsumenci nie będą skłonni tyle płacić za towary i usługi ile poprzednio. Aby sprzedać całą produkcję wytwórcy będą zmuszeni obniżyć ceny - wystąpi deflacja.
Na rysunku odpowiada temu ruch ceny z P do P`. Z praw popytu i podaży wynika również, że spadnie produkcja (Q), co zaowocuje dalszym wzrostem bezrobocia. Na rysunku krzywych Phillipsa jest to ruch z C do D.
Tu rząd z reguły wprowadza pewną politykę sprzyjającą zatrudnianiu ludzi (D → A) i wracamy z PC` do PC. Zatoczyliśmy koło. Podobne koła zataczały gospodarki (rysunek).
Skoncentrujmy się teraz na czymś innym.
O sile przesunięć na krzywych Phillipsa decyduje:
skuteczność polityki pełnego zatrudnienia prowadzonej przez rząd,
czynnik czasu (okres między wzrostem cen produktów konsumpcyjnych a wzrostem cen surowców)
szybkość dostosowywania wielkości produkcji przez producentów do zgłaszanego popytu.
Tak więc Krzywa Phillipsa obrazuje substytucyjną zależność między bezrobociem a inflacją. Jeśli bezrobocie rośnie wtedy spada inflacja i vice versa.
Obalenie teorii Phillipsa
W latach 50. wydawało się to logiczne. Doświadczenie potwierdza założoną teorię. Zbadano jak te dwie wartości makroekonomiczne zachowują się w rzeczywistości; tu wracamy do przed chwilą przedstawionego rysunku. W większości krajów wykresy w żaden sposób nie przypominają krzywych Phillipsa. Ekonomiści uznali, że krzywa Philipsa mija się z prawdą.
Jej obrońcy (głównie keynesiści) udowadniali, że zależności podane przez A. W. Phillipsa istnieją, ale tylko w zrównoważonych rynkach, na których nie mają miejsca szoki podażowe, czyli podwyżki cen ważnych surowców np. ropy naftowej (tzn. nie ma ruchu B do C). Takie szoki występowały w badanym okresie kilka razy i polegały na drastycznym zmniejszeniu wydobycia ropy przez OPEC. Krzywa Phillpsa do dziś stoi na kruchej podstawie, bo założenie o idyllicznej zrównoważonej i zamkniętej gospodarce przez zdrowy rozsądek nie może zostać przyjęte.
Długookresowe zależności
W długim okresie wskutek nacisków społecznych i prowadzonej polityki prospołecznej bezrobocie zmniejsza się do wielkości bezrobocia dobrowolnego (naturalnego) i frykcyjnego razem.
Zagregowany popyt jest jedynym czynnikiem powodującym wzrost lub spadek cen. Zmiany technologii, zamówienia rządowe, mody, nieograniczoność potrzeb ludzkich to główne determinanty spadku lub wzrostu wyżej wymienionego zagregowanego popytu. Zależność miedzy inflacją a produkcją globalną też przedstawia się jako pionowa prosta:
Ten wykres przedstawia, że w długim okresie wzrost lub spadek cen nie wpływa na wielkość produkcji (w krótkim tak, ale nie w długim!!). W długim okresie czasu wielkość produkcji zmienia się, ale są to zmiany wywołane właśnie ruchami popytu (patrz: teoria cykli koniunkturalnych). W długim okresie nie ma prostej zależności między inflacją a wielkością produkcji globalnej.
Proszę oto dowód: nawet w warunkach hipergigainflacji produkcja nie jest do końca zahamowana, ludzie nadal mają swoje nieograniczone potrzeby. Zamiera natomiast obrót pieniężny, następuje dolaryzacja gospodarki lub wprowadzenie transakcji barterowych.
PODSUMOWANIE
Dowiedzieliśmy się jak duże są koszty utraconych korzyści wskutek bezrobocia. Dowiedzieliśmy się, że inflacja zawsze będzie występować w gospodarce choćby na skutek nadwyżki popytu nad podażą wynikającą z rzadkości dóbr.
Mój wniosek:
Lepiej walczyć z czymś, co da się zwalczyć (bezrobocie) niż z czymś co i tak jest nieuchronne (inflacja). Mając na uwadze rachunek ekonomiczny (podstawowe narzędzie każdego z nas) bardziej opłaca się walczyć z bezrobociem niż z inflacją. Inflacja nie zawsze oznacza ubożenie społeczeństwa. Wtedy, kiedy wzrostowi cen odpowiada wprostproporcjonalny wzrost wynagrodzeń za pracę, dochodów z inwestycji, procentów od lokat (czyli zostaje zachowana realna siła nabywcza dochodów) gospodarka może funkcjonować normalnie i rozwijać się. Tak było w Brazylii i Izraelu, gdzie przy 161-procentowej inflacji w skali roku nadal działały normalne mechanizmy właściwe „zdrowym” rynkom.
Polska przechodzi transformację gospodarczą, podstawowe wskaźniki ekonomiczne (inflacja, dynamika PKB) zbliżają się do tych, jakie występują w gospodarkach rozwiniętych, istnieją mechanizmy swobodnego i samoistnego kształtowania się popytu i podaży. Może warto, żeby rząd zaczął podejmować długookresowe decyzje. Warto może przestać walczyć z inflacją, jaka musiała wystąpić przy okazji przechodzenia z gospodarki centralnie sterowanej do rynkowej. Warto może zacząć stwarzać warunki sprzyjające zatrudnianiu nowych pracowników. Należy pamiętać o tym, że stwarzanie warunków sprzyjających zatrudnianiu nie polega na tworzeniu państwowych molochów lub rozbudowie administracji, lecz na obniżaniu kosztów pracy.
Inflacja, która może wtedy wystąpić nie musi oznaczać zubożenia społeczeństwa. Wystarczy, że zostaną zachowane realne płace. Można to uzyskać wypłacając pensje co tydzień (krótszy okres deprecjacji wynagrodzenia). Konieczne jest również uzależnienie dochodu pracownika od rzeczywiście wykonanej pracy, czyli stosowanie prowizji z zysku zamiast sztywnej i stałej pensji. Prowizja taka jest automatycznym odzwierciedleniem rentowności przedsiębiorstwa i szybko reaguje na wydajność pracy i zmieniające się ceny wyprodukowanych dóbr.
Z innej strony patrząc na rozwój technologii, kiedyś do wykonania jednostki produktu potrzebnych było wielu robotników. Postęp naukowy zaowocował mniej pracochłonnymi sposobami wytwarzania tej samej jednostki produktu. Potrzeba mniej ludzi do pracy - zadecydowało o tym ludzkie lenistwo. Można więc wywnioskować, że bezrobocie w przyszłości będzie rosło. O tym, że wszyscy chcący pracować znajdą zatrudnienie zadecyduje rozbudowany zagregowany popyt równoważący zwiększone wskutek postępu technologicznego możliwości produkcyjne.
Literatura:
Michael Burda, Charles Wyplosz „Makroekonomia - Podręcznik europejski” PWE 1995
Samuelson, Nordhaus „Ekonomia”
Praca pochodzi z serwisu www.e-sciagi.pl