OJCIEC LAURENCE FREEMAN W LUBINIU
We wrześniu 1999 roku przebywał w Warszawie, Krakowie i w Lubiniu ojciec Laurence Freeman z Londynu. Prowadzi on Światową Wspólnotę Medytacji Chrześcijańskiej (The World Community For Christian Meditation) liczącą ponad 1000 grup medytacyjnych na świecie. Kontynuuje dzieło nieżyjącego już ojca Johna Maina OSB, którego uważa się dziś za jednego z największych autorytetów duchowych XX wieku obok takich postaci jak Jean Vanier czy Matka Teresa z Kalkuty. Sam Jean Vanier prowadził kilka lat temu Seminarium Johna Maina a Matka Teresa wielokrotnie zapraszała ojca Freemana, aby prowadził rekolekcje dla jej sióstr. Kontemplacyjna gałąź sióstr Matki Teresy z Kalkuty uznaje Johna Maina za jednego ze swoich duchowych patronów.
Poniższy tekst jest tłumaczeniem Lubomiry Szymenderskej wywiadu, jakiego udzielił w Lubiniu Danucie Kaszewskiej z TVP.
Red. TVP: Uczy Ojciec modlitwy medytacyjnej. Kto był ojca nauczycielem? Czy jest ona przeznaczona dla każdego, czy tylko dla wybranych?
O. Laurence: W medytację wprowadził mnie mnich benedyktyński, ojciec John Main. John Main odkrył tradycję chrześcijańskiej modlitwy kontemplacyjnej w nauczaniu wczesnych mnichów chrześcijańskich, nazywanych Ojcami Pustyni. Kiedy po raz pierwszy się z nią zetknąłem, poczułem, że ma ona głęboki sens. Chciałem medytować, widziałem w tym drogę głębi i prostoty. Ale kilka lat minęło, zanim zacząłem praktykować medytację regularnie. Jednak od razu, kiedy po raz pierwszy o niej usłyszałem, wiedziałem, że jest to droga, która może mnie zaprowadzić w głąb wiary i w przeżycie prawdziwego znaczenia mojej wiary. Moje osobistym doświadczeniem było to, że na rozpoczęcie praktyki medytacji potrzeba jakiegoś czasu. Sądzę, że kwestia czasu jest tu sprawą zasadniczą. Uważam, że medytacja jest dla każdego, każdy jest wezwany do tej głębi i prostoty, każdy jest wezwany do pełni modlitwy. Każdy jednak ma na dojście do tego swój własny czas, różny dla różnych ludzi.
TVP: W jaki sposób się modlić, jakie są najważniejsze zasady tego rodzaju modlitwy?
Laurence: Cóż, najważniejsze elementy medytacji chrześcijańskiej są takie jak w każdej modlitwie, to znaczy, otwieramy się na głębię obecności Boga w nas samych, odchodzimy od skupienia się na sobie, pozostawiamy swój egocentryzm. Jezus wzywa, abyśmy porzucili samych siebie i to jest podstawa wszelkiej modlitwy - przestawiamy centrum świadomości ze swojego ego na prawdziwe ja. Elementy kontemplacji są, jak sądzę, bardzo jasne: prostota, czyli wejście w stan dziecięctwa, kiedy nie analizujemy siebie w żaden skomplikowany sposób; cisza, która oznacza, że odwracamy uwagę od siebie, nie uprawiamy żadnych gier za pomocą umysłu, pozostawiamy na boku słowa i myśli. Cisza oznacza również, że jesteśmy po prostu sobą, jesteśmy naturalni, nie udajemy, że jesteśmy kimkolwiek innym, niż jesteśmy naprawdę. Nie staramy się pozyskać Boga dla siebie ani też wyglądać lepiej we własnych oczach. Cisza więc ma wartość czystej uwagi i bycia sobą. I w końcu - nieporuszona postawa. Jest to ten stan całkowitego czuwania, całkowitej obecności, całkowitego otwarcia na poruszenia Boga w nas. W medytacji chodzi, jak sądzę, o połączenie tych cech kontemplacji: ciszy, bezruchu i prostoty.
TVP: Istnieje dziś ponad tysiąc grup medytacyjnych związanych z waszą wspólnotą. Dlaczego ludzie do nich wstępują, dlaczego pragną tego rodzaju modlitwy?
Laurence: Sądzę, że medytacja to zasadniczo ścieżka osobista; nie mogę medytować za kogoś, ktoś nie może medytować za mnie, ale w miarę jak wchodzimy w to przeżywanie jedności Boga z nami w Chrystusie, w głębi ducha doświadczamy bycia jednym z innymi, doświadczamy nowego rodzaju relacji - wewnątrz naszej samotności - ze światem i innymi ludźmi. I uważam za bardzo naturalne to, że ludzie gromadzą się, aby medytować. Chrześcijanie zawsze się zbierali w grupy, większe czy mniejsze, aby medytować, modlić się razem. Jezus powiedział, że gdy dwóch lub trzech gromadzi się w Jego imię, On jest z nimi -w szczególnej sposób, w konkretnej obecności. Sądzę więc, że te grupy medytacyjne tworzą się, po pierwsze dlatego, że istnieje to naturalne prawo ducha, że ludzie będący w podróży duchowej chcą być razem, a po drugie - robią to, aby się wzajemnie wspierać i zachęcać. Ponieważ medytacja jest codzienną pielgrzymką, zalecamy, aby medytować codziennie, integrować ten sposób modlitwy z innymi formami modlitwy - porannej, wieczornej; jest to pewna dyscyplina. Nie jest to łatwe; mnie samemu, jak powiedziałem, nie było łatwo ją rozpocząć. Żeby więc pomóc ludziom rozwinąć tę codzienną praktykę - grupa, która spotyka się co tydzień jest bardzo ważnym źródłem pomocy. Sama grupa działa bardzo prosto. Zaczyna się od krótkiej nauki, krótkiego przypomnienia o prostocie medytacji i jej podstawowych elementach, a potem następuje czas medytacji, grupa medytuje razem przez pół godziny w ciszy. To jest oczywiście najważniejsza część spotkania. Potem jest okazja do zadawania pytań, podzielenia się refleksjami. Taki jest schemat spotkań naszych grup medytacyjnych. To wielki znak nadziei w dzisiejszych czasach, że powstaje tak wiele tych grup. Spotykają się w parafiach, w kościołach, we wspólnotach religijnych, w mieszkaniach, w więzieniach, w firmach, w szpitalach, w szkołach - to wielki znak, że w dzisiejszym społeczeństwie powstają te małe wspólnoty kontemplacyjne.
TVP: Z jakich tradycji czerpie modlitwa medytacyjna?
Laurence: Medytacja chrześcijańska wywodzi się w sposób zasadniczy z nauczania Chrystusa. Jeżeli zajrzymy do Ewangelii św. Mateusza, rozdział 5 i 6 - Jezus daje tam podstawowe wskazania. Mówi przede wszystkim, jak pamiętamy, że w modlitwie chodzi o wnętrze, o `wejście do swojej izdebki'. Chodzi o ufność - ufność, że Bóg zna nasze potrzeby, zanim o cokolwiek poprosimy. Chodzi o prostotę - nie używanie zbyt wielu słów. Chodzi też o pozostawienie niepokojów i trosk o sprawy materialne, o przeżywanie chwili obecnej. `Starajcie się naprzód o Królestwo i Jego sprawy, a to wszystko będzie wam dodane' - mówi Jezus. Najważniejszą więc tradycją jest nauczanie samego Jezusa o modlitwie. Z tego nauczania wyłoniły się pewne sposoby podejścia, pewne metody. Jedną z nich jest medytacja słowa, której my uczymy, a którą w tradycji chrześcijańskiej rozwinęli przede wszystkim dawni mnisi - Ojcowie Pustyni. W nauczaniu Jana Kasjana, mnicha pustyni z IV wieku, w jego Konferencjach, zwłaszcza dziewiątej i dziesiątej, znajdziemy bardzo konkretne wskazówki, jak doprowadzić umysł do spokoju, ciszy i prostoty. W tej właśnie tradycji uczymy. Oczywiście rozwinęła się ona we wspaniałe szkoły duchowości - prawosławna tradycja modlitwy Jezusowej, różne momenty w historii modlitwy chrześcijańskiej, takie jak angielskie szkoły mistyczne z XIV wieku - `Obłok niewiedzy' - przyniosły one wielki rozwój tego podstawowego nauczania. Wszystko to wywodzi się z nauczania Jezusa.
TVP: Częściowo odpowiedział już Ojciec na nasze końcowe pytania - jaki był cel przyjazdu Ojca do nas, co nam Ojciec chciał przekazać?
Laurence: Przyjechałem na zaproszenie mego przyjaciela, Ojca Jana Berezy, przeora klasztoru w Lubiniu, a więc pierwszym powodem mojego przyjazdu było posłuszeństwo jego wezwaniu. Utrzymywałem oczywiście kontakt z grupami medytacyjnymi w Polsce od wielu lat i przyjazdu do Polski pragnąłem już dawno - odwiedzenia kraju, osobistych spotkań. Jestem więc bardzo zadowolony, że to się stało, że możemy spędzić razem trochę czasu w tej tak wspaniałej i ważnej tradycji modlitwy chrześcijańskiej. Przybyłem tu w ramach mojej drogi pielgrzyma nie tylko, aby nauczać, ale również, aby się uczyć. Zostałem już bardzo ubogacony podczas tej wizyty - wiarą i powagą, cudowną głębią reakcji i powagi ze strony ludzi, których tu spotykam.
TVP: Znów odpowiedział Ojciec częściowo na nasze kolejne pytanie - co Ojciec myśli o Polsce?
Laurece: Kiedy mieszkałem w Anglii, w Londynie, w dzielnicy Ealing, gdzie chodziłem do szkoły - mieszkała tam duża społeczność polska. Miałem więc w szkole wielu kolegów Polaków. Uderzały mnie dwie cechy polskich kolegów: jedna to silna wiara, a druga - głęboki patriotyzm, miłość do ojczyzny. Znalazłem to również tutaj, podczas mojego pobytu w Polsce. Widzę, że świadomość religijna i duchowa Polaków się dziś zmienia, rośnie i rozwija. Jest to wiara głęboko zakorzeniona oraz silna miłość do ojczyzny - miłość do ziemi, kultury. Wspaniale jest to dostrzegać. Obecnie w wielu miejscach świata ludzie, młodzi szczególnie, odcinają się od swej wiary, od kultury, od miłości do ojczyzny. Uważam, że te wszystkie wartości są silnie powiązane. Wspaniale jest też odczuwać istnienie wielkiej siły; ludzie są pełni ciepła, otwarci, zainteresowani, pełni energii. Dobrze jest to obserwować.
TVP: Bardzo dziękujemy za rozmowę, jesteśmy Ojcu bardzo wdzięczni.