Techniki rozmnażania się
Niezwykłe odkrycia genetyki molekularnej zaczynają dopiero wywierać wpływ na ludzki gatunek. Dotychczas znacznie ważniejszy był rozwój technologii rozmnażania się. Chociaż szczegóły rozmnażania płciowego zostały opracowane dopiero w latach 70. XIX wieku (tradycyjnie mężczyzna był postrzegany jako ten, który dostarcza nasienia, a kobieta jako żyzna ziemia, w której nasienie jest składane i dojrzewa), małżeństwa próbowały wpłynąć na rezultat współżycia od najdawniejszych czasów. Na przykład Hipokrates sądził, że chłopcy rozwijają się częściej po prawej stronie macicy, a dziewczynki po lewej. Doprowadziło to do przekonania, że plemniki z prawego jądra determinują poczęcie dziecka płci męskiej. Stosowano zatem praktykę podwiązywania (lub nawet usuwania) lewego jądra, jeśli chciało się mieć syna. Rabbi Izaak (z Talmudu, trzeci wiek n.e.) uczył, że poczęcie chłopca jest bardziej prawdopodobne, jeśli kobieta osiągnie orgazm przed mężczyzną. Nowszymi próbami zdeterminowania upragnionej płci dziecka są irygacje pochwy, dodatki do odżywiania się, chemiczne i fizyczne próby rozłączenia chromosomów X i Y (determinujących płeć żeńską lub męską). W historii były też sensowniejsze poglądy dotyczące ludzkiego rozmnażania. Na przykład Talmud zwalniał z obrzezania żydowskiego chłopca, jeśli wśród krewnych jego matki ktoś „krwawił” (chorował na hemofilię), natomiast nie brano pod uwagę krewnych ojca. Innymi słowy Żydzi posiadali od wieków praktyczną wiedzę na temat cech dziedzicznych związanych z płcią.
Najstarszy zanotowany przypadek sztucznej inseminacji miał miejsce w 1790 roku, gdy pewien doktor z Aberdeen zapłodnił mieszkankę Londynu nasieniem jej męża, ponieważ ten nie był w stanie odbyć normalnego stosunku. Urodziło się zdrowe dziecko. Do pierwszej udanej inseminacji nasieniem pochodzącym od obcego dawcy doszło w Filadelfii w 1884 roku. Inseminacja z użyciem nasienia dawcy (ang. DI od donor insemination, wcześniej określana jako AID, czyli sztuczna inseminacja z użyciem nasienia dawcy; nazwa została zmieniona, aby uniknąć pomieszania z AIDS) stała się popularna w minionym wieku, szczególnie po opracowaniu technologii zamrażania spermy. Obecnie decyduje się na nią 10% niepłodnych par. Została ona potępiona w 1948 roku przez komisję utworzoną przez arcybiskupa Canterbury, która stwierdziła, że w ten sposób osobowy akt staje się przedmiotem „transakcji”. W 1949 roku odrzucił ją papież Pius XII, argumentując, że sztuczna inseminacja wymaga masturbacji oraz oddziela prokreację od aktu osobowego (naukę tę potwierdził w 1968 roku papież Paweł VI w encyklice Humanae Vitae, a w 1993 roku Jan Paweł II w Veritatis Splendor). Już w 1930 roku anglikańscy biskupi zgromadzeni na konferencji w Lambeth przyjęli zasadę, że prokreację można oddzielić od innych dóbr małżeństwa (miłości, wzajemnej więzi, wierności i moralnego zdyscyplinowania), dlatego dopuścili sztuczną antykoncepcję, choć uczynili to ze względów bardziej pragmatycznych niż doktrynalnych (kryzys ekonomiczny, próba zahamowania liczby aborcji traktowanych jako środek antykoncepcyjny oraz zmieniająca się rola kobiety w społeczeństwie).
Sytuacja zaostrzyła się, gdy w 1978 roku w szpitalu na północy Anglii urodziła się Louise Brown, która przyszła na świat w prawowitym małżeństwie w wyniku całkowicie normalnej ciąży. Poczęcie dokonało się jednak poza ciałem matki poprzez zapłodnienie in vitro (IVF). W języku potocznym Louise Brown była „dzieckiem z probówki”. Naukowcy, badający zagadnienie rozmnażania, ostrzegali od lat, że trwają prace nad przygotowaniem FIVET-u, lecz większość opinii publicznej przyjmowała te oświadczenia jako science fiction. Narodziny Louise Brown stały się jednak faktem i to całkowicie legalnym. Według prawa angielskiego naukowcy oraz lekarze leczący jej rodziców nie popełnili żadnego przestępstwa.
W wielu krajach świata stosuje się obecnie FIVET oraz podobne techniki. Ustawodawstwo poszczególnych krajów zadało sobie wiele trudu, aby rozsądnie i w sposób przystępny uregulować te praktyki. Mogę wypowiadać się tylko na temat sytuacji w Wielkiej Brytanii. Ma ona jednak znaczenie ponadlokalne, gdyż brytyjska legislatura wypracowała pierwsze rozwiązanie, poprzedzone długim okresem dyskusji, w którym połączono argumenty natury ogólnej oraz znaczenie konkretnych przypadków.
Po opadnięciu emocji wywołanych narodzinami Louise Brown rząd brytyjski powołał w 1982 roku komisję roboczą pod przewodnictwem etyka Mary Warnock. Celem grupy była: „ocena najnowszego, jak również potencjalnego, rozwoju medycyny, nauk zajmujących się ludzką płodnością i embriologią; zastanowienie się, jakie podjąć środki ostrożności i jaką prowadzić politykę, która uwzględniałaby społeczne, etyczne i prawne implikacje odkryć; sformułowanie konkretnych propozycji”.
Na pierwszym spotkaniu komisja zdecydowała, że podejmie zagadnienie wyboru płci oraz sztucznej inseminacji, a pominie problemy aborcji i antykoncepcji. Jednocześnie poprosiła o przesyłanie jej opinii. Wkrótce została zasypana materiałami pochodzącymi od różnych organizacji: ekspertów i laików, duchownych i świeckich. Spodziewano się pomocy również ze strony chrześcijan. Bob Edwards (naukowiec odpowiedzialny za poczęcie Louise Brown), mówiąc o własnych poszukiwaniach wskazówek etycznych, stwierdził jednak:
Szukaliśmy inspiracji u filozofów, teologów i prawników, którzy zdobyli mądrość dzięki wiekom dyskusji na temat etyki i sposobów obchodzenia się z implikacjami nowych odkryć. To szukanie rady, wskazówek i jasności u tradycyjnych głosicieli zasad moralnych prowadziło zwykle do zamieszania. Brak jest bowiem zgody między wielkimi religiami świata [...]. Podobnie u filozofów. [...] Również prawnicy nie okazali się pomocni (Edwards 1983).
Filozofowie Peter Singer i Deane Wells (1983) są jeszcze bardziej surowi: „Trudność polega na tym, że ci na górze, po których można by się spodziewać, że Bóg łaskawie udzielił im objawienia, wcale nie wydają się posiadać tej samej informacji”.
Komisja pani Warnock opracowała w 1984 roku specjalny raport, a po dalszych konsultacjach i debatach, zarówno w parlamencie, jak i poza nim, wydała w 1990 roku akt prawny dotyczący ludzkiego zapłodnienia i embriologii. Poniżej omówię poszczególne wytyczne dokumentu, a teraz chciałbym zasygnalizować niektóre problemy teologiczne. Mam do tego prawo, gdyż od początku byłem zaangażowany w dyskusję. Przewodniczyłem grupie roboczej na Generalnym Synodzie Kościoła Anglii jako doradca „w sprawie Warnock”. Nasz raport pt. Personal Origins został opublikowany w 1985 roku przez biuro prasowe Kościoła anglikańskiego, a następnie przyjęty przez Synod Generalny.
Wyodrębniliśmy trzy główne dziedziny zainteresowania: po pierwsze, status zapłodnionego jaja lub wczesnego embrionu oraz ochrona, która mu się należy; po drugie, natura związku małżeńskiego oraz wpływ, jakiemu podlega on w przypadku pojawienia się trzeciej (lub nawet czwartej) osoby przy inseminacji heterologicznej lub gdy jajo pochodzi od dawczyni; po trzecie, natura i granice Bożej Opatrzności i ludzkiej odpowiedzialności.
Podstawowym problemem w tych trzech punktach (chociaż bezpośrednio w pierwszym) była koncepcja ludzkiego życia, a zwłaszcza jego relacji do Boga. Naszym zadaniem było opracowanie historii wydarzeń, ukazujących cechy relacji między Bogiem a Jego stworzeniem. Szczególnie ważna jest koncepcja „człowieczeństwa”, które — jak stwierdzono — nie utożsamia się z biologicznym życiem, chociaż jest z nim bezpośrednio związane. W podejściu do tych zagadnień może być pomocna refleksja opierająca się na trzech klasycznych punktach odniesienia: tradycji, rozumie (który dla naszych celów utożsamiamy z nauką) i Piśmie Świętym.