Powieść Elizy Orzeszkowej Nad Niemnem jako romans
Gdy rodziła się powieść z początkiem XIX w., jedną z jej najważniejszych odmian był romans, utwór o miłości, o głębokich rozterkach i przeżyciach z nią związanych. Nowa Heloiza J. J. Rousseau, Cierpienia młodego Wertera J. W. Goethego, potem opowieści o miłosnych udrękach Giaura, Gustawa i innych bohaterów lektur szkolnych, prezentowały powikłane losy zakochanych, nie mogących się połączyć. W drugiej połowie XIX w., w okresie wielkiego rozkwitu powieści, nie zrezygnowano z tego wątku. Występuje on prawie w każdej powieści, nawet jeśli niejako wątek główny, to jednak występuje. Mają go i Lalka B. Prusa i Potop H. Sienkiewicza, i Nad Niemnem E. Orzeszkowej.
Nad Niemnem to powieść społeczna, obyczajowa, panoramiczny obraz życia różnych warstw ziemiaństwa polskiego na litewskiej prowincji w latach 80. XIX w. Utwór to dość statyczny, nastawiony na opis, przedstawienie losów wielu ludzi, reprezentujących różne grupy szlachty polskiej. Wątek miłosny też nie obfituje w wiele zdarzeń. Oparty jest na motywie mezaliansu. Panna z dworu, to nic że uboga rezydentka, Justyna Orzelska, pokochała zagrodowego szlachcica Jana Bohatyrowicza i wyszła za niego za mąż. Młodzi najpierw się dostrzegli, zwrócili na siebie uwagę, potem poznali się, pokochali i wbrew opinii środowiska, pobrali.
Nacisk środowiska, trzeba przyznać, nie był zbyt mocny. Gdy Justyna oświadczyła, że zaręczyła się z Jankiem, pani Emilia i Teresa dostały ataku histerii, ale inni, nawet Benedykt, sprzeciwiali się dla zasady. Pochwaliła decyzję Marta Korczyńska, z entuzjazmem przyjął ją Witold, który też trochę wpłynął na postanowienie Justyny. Sprzyjali młodym od początku Bohatyro wieżo wie, choć patrzyli na tę parę z niedowierzaniem i ciekawością. Są też oczywiście rywale. Justyna ma drugiego konkurenta w osobie Teofila Różyca. Gdyby była tradycyjnie myślącą szlachcianką, pewnie by za niego wyszła, bo był bogaty i rodzina popychała ją w jego stronę, ale autorka przecież przedstawia Różyca od początku jako postać negatywną, podkreślając jego pasożytnictwo, egoizm, brak patriotyzmu, roztrwonienie majątku i zdrowia. Nie kocha on Justyny, pragnie się ustatkować, a żona jest mu potrzebna, by osłodzić mu nudne życie na wsi. Justynę wszystko od niego odpycha. Pociąga ją natomiast Zygmunt Korczyński, kochała go kiedyś, on ją też kochał, a może i kocha. Ożenił się zgodnie z życzeniem matki, ale żonę krzywdzi i „ugania się” za Justyną. Cóż jednak może jej ofiarować? Nie ożeni się z nią, może ją tylko skrzywdzić i porzucić. Justyna zdaje sobie z tego sprawę i z godnością odrzuca jego zaloty. W Janku kocha się też Jadwisia Domuntówna, ale gdy spostrzega gorące zainteresowanie Janka Justyną, rezygnuje, ofiarowując im obojgu przyjaźń. Justyna zainteresowała się Jankiem, gdy po raz pierwszy go zobaczyła. Wzruszył ją delikatnymi zalotami i szacunkiem, z jakim się do niej odnosił. Nie narzucał się jej, choć ją wyraźnie adorował, nie mówił wiele o swej miłości. Justyna zobaczyła go przy pracy, w domu rodzinnym, pokazał jej grób ojca i powiedział o śmierci powstańców, zaprowadził ją na mogiłę Jana i Cecylii oraz zapoznał z historią rodu. Ukazał jej, co kochał, co było dla niego istotną wartością, jak żył i jakie życie mógł jej ofiarować. Nie ma w utworze wielu scen miłosnych, wyznań, zaklęć. Miłość Jana, można powiedzieć, jest zwyczajna i on zwyczajnie o niej mówi. Ofiarowuje Justynie swój dom, swoją pracę, rodzinę i stabilny los. Życzliwie odnosi się do niej cała wieś i przyjmuje ją jak swoją. Justyna poczuła, że tu może być kochana i potrzebna. Zrozumiała, że w Bohatyrowiczach nie będzie ubogą krewną i rezydentką, że tu nikt nie robi jej łaski, że się z nią żeni, wreszcie, że związek z Janem zapewni jej godność i szacunek.
Widzimy więc, że wątek miłosny w Nad Niemnem rozgrywa się niemal w całości w duszy i sercu Justyny. Dziewczyna dojrzewa do miłości i do podjęcia obowiązków małżeństwa. Zdaje sobie sprawę ze swej pozycji i sytuacji, straciła złudzenia, gdy zawiódł ją Zygmunt. Ma obok siebie ciotkę Martę, która odrzuciła miłość Anzelma, bo bała się ciężkiej pracy i osądu środowiska, a teraz jako stara panna żyje na łasce u krewnego i ciężko pracuje, prowadząc dom Benedykta. Wzorem odwagi są natomiast Jan i Cecylia. Ona - panna z arystokracji, porzuciła dom i splendory, i uciekła z chłopem do puszczy, by tu założyć podwaliny rodu Boharyrowiczów. Motyw mezaliansu powtórzony jest więc w powieści trzykrotnie. Dzieje Jana i Cecylii to odległa przeszłość - XVI w., wtedy trzeba było uciekać w bory, lasy, ale ich historia pokazuje, że miłość i praca mogą przezwyciężyć wszystkie przeszkody. Los Marty to przykład ugięcia się przed opinią środowiska. Choć nie przyznaje się do tego, Marta z pewnością żałuje swej decyzji. Sytuacja Justyny świadczy, jak wiele się zmieniło. Małżeństwo to nie tylko przyniesie szczęście kochającym się ludziom, przyczyni się ono do pojednania Korczyńskich z Bohatyrowiczami i młodego pokolenia ze starym. Ci młodzi są nadzieją na przyszłość, na wyjście z mroku popowstaniowego kryzysu, na zbudowanie nowego społeczeństwa bez przesądów klasowych.
Jeszcze raz pragnę wrócić do postaci Justyny jako bohaterki romansu. Jest ona skonstruowana zupełnie inaczej niż romantyczne heroiny. Orzeszkowa podkreśla jej krzepką urodę i zdrowie. Justyna nie jest bezwolnym przedmiotem miłości, to przecież ona sama podejmuje wszelkie decyzje. Ta dziewczyna się wyemancypowała! Nie pyta o zdanie ojca ani Benedykta. Oznajmia o swym postanowieniu. Nie ulega też uczuciu bezrozumnie. Rozważa, planuje swój los, mimo głosu serca, odrzuca zaloty Zygmunta, nie daje się omamić złudnemu blaskowi bogactwa Różyca. Pociągają Janek - jest młody, przystojny, pięknie śpiewa i z takim szacunkiem się do niej odnosi. Ma też Justyna wątpliwości. Tak jak Marta boi się pracy na roli i w gospodarstwie, ale gdy widzi, jak pracują mieszkańcy zaścianka, jak śpiewają przy pracy, gdy wreszcie poznaje matkę Janka, a w końcu i sama chwyta za sierp, przekonuje się, że to nie takie trudne, że może też i jej dostarczyć wiele satysfakcji. Prawie symbolem staje się zdjęcie przez Justynę gorsetu, który krępował jej ruchy i uniemożliwiał pracę. To także symbol wyzwolenia się od przesądów stanowych i znak wyemancypowania. Odtąd wolna, może sama decydować o sobie i decyduje. Jeszcze jedno przeważyło, że wybrała Jana. Odsłonił on przed nią nowy świat, świat wartości, których dotąd nie znała - ukochania ziemi ojczystej i jej bohaterów, umiłowania przodków, historii, tradycji i ścisłego związania z nimi, ukochania pracy i niezależności, którą ona daje, a także wspaniałej więzi, przyjaźni między ludźmi, jakie panują w Bohatyrowiczach. Gdy pokochała Janka, pokochała też cały jego świat i weszła do niego. I w ten sposób romans w Nad Niemnem staje się optymistyczną powieścią dydaktyczną. Czy to źle? Myślę, że nie. Utwór lansuje wartości nieprzemijające. Czy ten sposób na życie może podobać się współcześnie? Czemu nie? Oczywiście nie wszystkim i nie zawsze, ale może przemawiać do ludzi zmęczonych cywilizacją, szukających spokojnego życia, więzi z naturą, z gromadą przyjaznych ludzi. Praca na roli, dająca człowiekowi zaspokojenie potrzeb, a także niezależność i satysfakcję, wielu może odpowiadać. Wreszcie nie można kwestionować wartości tradycji, potrzeby związku z historią, przodkami, słowem z korzeniami, co czyni nas przecież Polakami.