Czystość - szkołą miłości
WOBEC CZARNEJ FALI
"Rewolucja to matka npożerająca własne dzieci." To stwierdzenie sprawdza się również w rewolucji, która przetacza się w XX wieku, rewolucji seksualnej. Wielkie hasła zerwania z moralnością "mieszczańską", zakłamaniem, na rzecz wolnej miłości, swobody obyczajowej, "triumfu uczuć", zaspokajania pragnień, życiowego luzu - stworzyły rzeczywiście falę o takiej sile przypływu, że zalała ona niemal cały świat, burząc ład istniejący od wieków i podważając prawo ustanowione przez Boga. Historia pokazuje, że żadna rewolucja z prawem Bożym się nie liczyła i choć ruszała do boju pod hasłami dobra człowieka, wkrótce obracała swoje ostrze przeciw niemu, jako jeszcze jedno potwierdzenie słów Chrystusa, że "beze mnie nic uczynić nie możecie". Natomiast chętnie zadomawiał się w niej szatan, pobudzając złe siły w człowieku i ostatecznie pogrążając go, zamiast go wyzwalać.
Rewolucja seksualna przyniosła zastraszające żniwo: miliony zdeprawowanej młodzieży, rozbitych małżeństw, sierot społecznych, aborcji (do 50 milionów rocznie), rozseksualizowanie sztuki, reklamy, mass mediów; rosnące zjawisko dewiacji erotycznych, homoseksualizmu, pedofilii, chorób przenoszonych drogą płciową (z ciągle nieopanowanym AIDS na czele), macierzyństwa nieletnich albo wręcz dzieci, małżeństw o jednym rodzicu, małżeństw niepłodnych. Te ostatnie według zdania demografów, jeżeli tendencja obecna się utrzyma, w roku 2010 będą stanowiły 1/3 małżeństw. Przyczyn bezpłodności upatruje się w aborcji, stosowaniu środków antykoncepcyjnych i skażeniu środowiska.
Rewolucja, o której mowa, ma więc niebywały apetyt na własne dzieci, które chciała pozornie poprowadzić do wolności, miłości i szczęścia. Jej tragiczne żniwo wzięło się z buntu przeciw Bożemu przykazaniu: "Nie cudzołóż". I teraz staje pytanie: gdzie szukać ratunku, co może powstrzymać tę wysoką falę przypływu, która zamiast wody niesie błoto, zamiast życia - śmierć i samounicestwienie.
Ojciec Daniel Ange widzi ten ratunek.
W mroku naszego upadku Bóg zapala iskierki światła. Duch Boży nie opuszcza ludzkości, tak udręczonej. Na dnie rozpaczy Jego troska już jest w akcji. Wobec wirusa śmierci, budzącego trwogę, powołuje do życia przeciwciała: nadzieję w nowym pokoleniu, które okazuje się inne, nieprzewidziane, niespodziewane: pokolenie rozczarowane seksualnością typu mechanicznego czy wręcz zwierzęcego, przerażone AIDS, obrzydzone seksem opakowanym prezerwatywą, doprowadzone do mdłości nachalnością pornografii.
Ci młodzi już się buntują, choć tragicznie bezradni, przeciw niweczeniu wszystkiego, co najpiękniejsze, najświętsze, najcenniejsze w świecie. Oni już nie mogą dłużej być traktowani, jak świnki morskie przez dorosłych, przerzucających na młodzież doświadczenie własnych porażek życiowych. Już nie mogą znieść tego błota, które zapaskudza największe wartości, jakie istnieją!
Nie mogą już dłużej być zachęcani, aby wszystkiego spróbować, wszystkiego posmakować, bez boi ostrzegawczej, która wskazywałaby, gdzie zaczyna się topiel.
Nie mogą już dłużej być lekceważeni, zawsze uważani za niezdolnych do dania z siebie tego, co najlepsze, zawsze w swych pragnieniach redukowani do sfery zaspokojeń fizjologicznych. Tak jak młodzież, którą by w Chamonix, w Alpach, zamknąć w dyskotekach wtedy, gdy pragnie ona tylko jednego: zdobyć Mont Blanc. Wspiąć się, połączeni linami, aż na sam szczyt!
Już im obrzydła napastliwość, z jaką ośmiesza się to, co czyste, kpi z dziewictwa, obraca w żart czystość, lekceważy tych, którzy ją odważnie podejmują, a tymi, którzy - nieraz heroicznie - wyrzekają się stosunków seksualnych, pogardza się, nazywając nienormalnymi. Świat do góry nogami! Traktować jako margines ludzi, którzy są w awangardzie, jak zacofanych, niemodnych, ludzi, którzy są znakami lepszej przyszłości !!! Przedstawiciele tego nowego pokolenia mówią o tragiźmie swego startu z miejsca, na którym zaciążyły z całą siłą bezwładu skutki rewolucji seksualnej. Ci młodzi mówią: "Wobec miłości jesteśmy pełni wahania: konsumpcja seksualna zachwalana przez poprzednie pokolenie - nie jest już dziś przez nas upragniona. Każdy z nas głęboko pragnie uwierzyć w miłość. Jednakże wobec bezładu uczuciowego naszych starszych braci, liczne obawy krępują nasze pragnienie kochania.
Mnogość małżeństw, którym się nie udało, pociąga za sobą lęk: jaką wartość ma uczuciowe zaangażowanie, jeżeli potem zmienia się w rozczarowanie i pomyłkę? Traci się zaufanie w zdolność kochania samemu i bycia kochanym. Wzrost liczby rodzin, w których jest jeden rodzic, budzi lęk przed ponownym zaangażowaniem się lub prowadzi do szukania zaspokojenia w związkach nietypowych. A co najważniejsze, stwarza próżnię, w której daremnie szuka się wzorców. Dążymy do miłości, ale nie wiemy na co dzień, jak wygląda normalne małżeństwo. Wzorce serwowane przez mass media, to więzi oparte na szybkim pożądaniu, w którym problem trwałości, przezwyciężania konfliktów jest zredukowany do zera. Miłość młodzieńcza, pozbawiona odpowiedzialności, często ograniczona do chwilowych połączeń, jest ukazywana jako model. Jeżeli miłość to efekt przelotnych uczuć, tak jak to sugerują przekazy medialne, czy można w niej odnaleźć odpowiedź na nasze pragnienie kochania? Miłość zatem utożsamia się z uczuciem - czas byłby więc synonimem jej wygasania, czy też mógłby być czynnikiem jej rozwoju, wzbogacania?"
Młodzi z wyspy Réunion wołają: "Kobieta jest przedmiotem kpin w środkach masowego przekazu: czyż nie mamy matek, sióstr, które kochamy! Skończyć z golizną i jatkami ukazywanymi przez debilne programy. Nie zbydlęcajcie nas!"
Więc czy jest już dziś środek zaradczy, który by mógł przerwać tę nadkonsumpcję seksualną, przyprawiającą o mdłości i grożącą śmiercią?
Jest on w zasięgu ręki, prosty i oczywisty, na imię mu czystość.
NADZIEJA MIŁOŚĆ - CZYSTOŚĆ
Jednym z największych dzieł Stwórcy jest życie. W wymiarze ludzkim to nie tylko życie biologiczne, ale także rozwój osobowości aż do pełni człowieczeństwa, odkrycie możliwości przeżywania i tworzenia, a także spotkania z drugim człowiekiem. Jeżeli tę pełnię widzi się tylko w seksie, bardzo szybko inne drogi rozwoju się zamykają. Człowiek staje wobec własnego skarlenia, upośledzenia. Aby miłość erotyczna nie prowadziła do takiego stanu, ale - przeciwnie - była jednym z bodźców rozwoju dojrzałości ludzkiej, wszechstronnej dojrzałości, musi współdziałać z czystością. Wtedy ta wspólna droga poprowadzi do prawdziwej miłości, wypełniającej tęsknotę ludzkiego serca za życiem, kochaniem, tworzeniem, spotkaniem, oddaniem i dawaniem życia.
Seks nie jest brudny. Jest stworzony przez Boga. Ma on służyć miłości, której nie można zredukować do kopulowania. Czystość dziś to bez porównania więcej niż profilaktyka wobec wirusa HIV. Jest ochroną miłości w całym znaczeniu tego słowa. Ochraniasz całego siebie: swoje ciało i swoje serce. To ona pozwala miłości uduchowić się, pogłębić, oczyścić, stać się autentyczną. Aby potem móc się wyrazić cieleśnie w całym swoim bogactwie. Czystość to tak jak atmosfera okołoziemska, która pozwala światłu i ciepłu słońca dotrzeć na ziemię, nie zmieniając naszej planety w popiół. Aby zachować miłość, zachowajmy samych siebie na czas miłości, kiedy ma szansę trwać już na zawsze. Czuwajmy nad rodzajem naszej miłości dziś, aby jutro nasze dzieci nie ponosiły bolesnych skutków tych ran, któreśmy sobie zadali. Jutro miłości jest uwarunkowane czystością dnia dzisiejszego. Czystość dziś - to miłość i bezpieczeństwo jutro.
Pojawienie się syndromu, nazwanego AIDS, stało się ostrzeżeniem, że swawola seksualna, ta postulowana przez pozbawionych sumienia nauczycieli wychowania seksualnego "wesoła zabawa w łóżku" (byleś miał prezerwatywę), jest drogą ku śmierci. Ale nawet bez tego ostrzeżenia, byłaby to droga do śmierci, bo do zabicia miłości.
Młodzi zaczynają odkrywać czystość jako wartość ludzką, niezbędną po prostu dla ocalenia miłości. Stojąc wobec dylematów współczesności, rosnąca liczba młodych odpowiada: "Ustrzeżmy się cali. Basta! Dość tego!"
Postawę młodzieży wspierają ci, którzy mają odwagę mówić jej prawdę. Jeden z wielu lekarzy, szukających środków zaradczych przeciw inwazji wirusa HIV, mówi: "Czemu się boisz AIDS? AIDS jest rezultatem perwersji, w którą dorośli wciągnęli młodych. To grzech dorosłych, którzy nie powiedzieli prawdy o życiu seksualnym. Wyzwolenie z tego idzie przede wszystkim przez szacunek do własnego ciała. To ciało trzeba znać takim, jak go odkrywa nauka. Nie bójcie się AIDS. Nie lękajcie się przyszłości. Nie angażujcie się w przedwczesne stosunki seksualne, które sa groźne dla waszego zdrowia i dla waszych serc. Młody o złamanym sercu, nieraz nieświadomie wchodzi na drogę ku narkotykom, homoseksualizmowi..."
Trzymajcie się razem młodzi o oczach i twarzach jasnych, uśmiechniętych. Przekazujcie sobie dobrą nowinę: miłość jest tak ważna, bez niej idziemy do śmierci. Dlaczego tyle młodych ludzi umiera dziś z przedawkowania, albo na skutek wirusa HIV? Bo nie są dostatecznie uświadomieni, co to jest miłość.
Kardynał Lustiger mówi: Jest coś, co chciałbym powiedzieć właśnie młodym: starajcie się, by udało wam się to, co poprzednie pokolenie zaprzepaściło. Musicie dokonać rehabilitacji miłości, musicie udowodnić sami sobie, że wierność jest możliwa, że czystość jest możliwa. Aby być czystymi, skorzystajcie z tych środków duchowych, które wam się daje, przez szacunek dla siebie samych i przez szacunek dla drugiej osoby. Nie ofiarowujcie sobie nawzajem śmierci. Być czystym to sposób kochania, to postawa miłości i szacunku dla własnego ciała."
Nigdy się naprzód nie "kocha". Najpierw się mówi o miłości, śpiewa o miłości. Przygotowuje do jej narodzin w sercu. Ciało to sprawa następnego etapu, jego czas przyjdzie później. Oczekuje się spotkania serc.
Ojciec Daniel Ange mówi do młodych:
"Jeżeli oglądasz w telewizji filmami o nagości, jeżeli kupujesz publikacje porno, jeśli wybierasz filmy o twardym seksie, jeżeli kontemplujesz fotki podniecające twoje pragnienie używania - to może cię uratować tylko czystość. Witaj, czystość." Czuwaj nad swoim spojrzeniem, twoimi lekturami, twoim towarzystwem i módl się. Bóg wyjdzie naprzeciw twemu pragnieniu wewnętrznej czystości i oczyszczenia. Seks nie jest brudny. Brudna jest chęć używania, aby użyć. Wykorzystać drugiego jako przedmiot użycia. Brudna jest myśl, że jesteś "ofiarą", jeśli nie uprawiasz "miłości".
Ojciec Daniel Ange mówi do duszpasterzy i wychowawców: "Język, którym musimy mówić jest ponad to, co było dotychczas. Trzeba mu nadać siłę i ton, aby wyzwolić tylu młodych uzależnionych od seksualności, którą opanowują źle albo wcale. A to, ponieważ zbyt mało wychowawców i rodziców odważa się mówić im o jednej z najpiękniejszych przygód, jakie istnieją na ziemi : kochać. Ale nie byle gdzie i byle jak. Czystość zdobywa sobie po trosze uznanie, ale zbyt wolno u chrześcijan o anemicznej wierze, bo boją się, by ich nie posądzono o staroświeckość. Obawa przed «retro» zatrzymuje metro. Jest dziś wielkie wezwanie do młodych konsekrowanych. To oni mają sobą mówić, że żyć miłością, nie przechodząc porzez sferę seksu, jest dziś rzeczywistością nieznaną, ignorowaną a tymczasem jest wspaniałą historią miłości."
Ksiądz Guy Gilbert, autor książki " Ksiądz wśród bandziorów", dodaje: "Możemy ją przeżyć. Mamy o niej mówić, bo - wbrew utartym opiniom - czystość jest ideałem osiągalnym, wyzwalającym, który czyni ludzi wolnymi i szczęśliwymi."
CZYSTOŚĆ - PROFILAKTYKA NA NOWO ODKRYWANA
Wobec ilości przestępstw na tle seksualnym, szerzącym się AIDS i innymi tragicznymi skutkami społecznymi rewolucji seksualnej organizacje i rządy wielu krajów podjęły środki zaradcze. Na tym tle przykro jest mówić o postawie głowy naszego państwa, prezydencie, który wetując ustawy próbujące zaradzić złu, wpisał się w szeregi zwolenników aborcji, narkomanii i pornografii. Ciężka jak młyński kamień jest jego odpowiedzialność, ale ów ciężar rozkłada się również na tych, którzy go na to stanowisko wybrali i nadal popierają. Jak smutno, że inne kraje nas wyprzedziły w trosce o przyszłość swoich obywateli. Daniel Ange z uznaniem wymienia ich inicjatywy.
Profesor P. Piot z Vancouver, przewodniczący programu walki z AIDS w tej części Kanady, w lipcu 1996 r. nawoływał, aby społeczeństwo zmieniło swoje nawyki w sferze seksualnej; należy ograniczyć liczbę partnerów, zachowywać wierność małżeńską, powstrzymać młodych od pierwszych kontaktów. Współżycie płciowe musi być podejmowane odpowiedzialnie i tylko wtedy, gdy jest wyrazem dojrzałości uczuć. Trzeba nauczyć dziewczęta, by umiały odpowiadać "nie" na propozycje, które tych warunków nie spełniają.
W Anglii kampania ogólnonarodowa przeciw AIDS w 1986 r. przebiegała pod hasłem: "Bądźcie wierni - to bardzo skuteczne!"
We Włoszech minister zdrowia, wizytujący w 1996 r. szpital Spallanzani w Rzymie, gdzie przebywało 2000 chorych na AIDS, oświadczył: "Nie łudźmy się. To nie prezerwatywa rozwiąże problem AIDS. Trzeba młodych wychować do wartości, w rodzinach, w szkole."
W Danii prasa notuje, że pod wpływem problemu AIDS następuje radykalna zmiana w poglądach na etykę płciową i obyczaje w tej dziedzinie. Jest nawrót do ideału wierności małżeńskiej.
W Niemczech, w programach profilaktycznych pada stwierdzenie: "Bezpieczeństwo zupełne daje powstrzymywanie się od stosunków płciowych i wierność w związkach pomiędzy niezarażonymi."
W Stanach Zjednoczonych ulotki zamieszczane w opakowaniach prezerwatyw informują, że abstynencja jest jedynym pewnym środkiem zabezpieczającym przed chorobami roznoszonymi drogą płciową. W 1987 r. miała miejsce akcja przeciw AIDS pod hasłem: "Więcej partnerów - więcej ryzyka" (More partners - more risks).
Patricia Fleming, odpowiedzialna za federalne programy profilaktyczne, daje radę dorastającej młodzieży: "Jeśli chcecie się uchronić od zarażenia, opóźniajcie do maksimum pierwsze stosunki." W niektórych stanach organizacje i wspólnoty propagujące czystość wśród młodzieży, są finansowane przez rządy.
W Afryce Południowej, w rozprowadzanej w szkołach średnich broszurze pt. "AIDS. Znaj fakty, znaj zagrożenia" ("AIDS. Know the facts, know the risks") znajdujemy takie uwagi:
- najlepszym środkiem - to nie mieć stosunków płciowych. A jeżeli, to z jednym partnerem, którego się zna i ma do niego pełne zaufanie,
- prezerwatywa nie daje 100% zabezpieczenia,
- słyszy się często, że człowiek ślepo podlega popędowi (instyktowi), który musi się wyładować w akcie. To nie prawda,
- chłopcy i dziewczęta mogą brać udział w rozrywkach, pracować razem i się przyjaźnić, ale nie trzeba sądzić, że to wszystko ma nieuchronnie prowadzić do współżycia,
- współżycie płciowe nie jest jedyną płaszczyzną relacji między mężczyzną a kobietą,
- młodzież dorastająca powinna sobie wyrobić własną, uczciwą, przemyślaną postawę w zakresie etyki seksualnej, a nie ulegać wpływom kolegów, środków masowego przekazu i innych osób o niedostatecznym przygotowaniu lub o złych intencjach,
- w wielu społeczeństwach i rodzinach współżycie przedmałżeńskie nie jest aprobowane. Często wychodzą temu na przeciw nakazy religijne i obyczaje przekazane tradycją,
- tylko w latach 60-tych wynalazek i stosowanie pigułki antykoncepcyjnej dało eksplozję wolnej miłości i jej fatalnych skutków,
- dzisiaj wielu młodych surowo ocenia wywołane przez nią spustoszenie, które przyniosła zwłaszcza w stabilności rodzin,
- czystość przedmałżeńska jawi się jako najlepszy wybór do dokonania,
- trzeba w życiu umieć powiedzieć "nie", jeśli chodzi o seks, narkotyki czy alkohol.
Panseksualizm, który chciałby przeniknąć wszystkie sfery życie, budzi coraz większe reakcje obronne. On niesie śmierć biologiczną, śmierć miłości, małżeństwa, rodziny, nienarodzonych. Jest ojcem prostytucji, zdrady małżeńskiej, deprawacji młodych, pedofilii, erotomanii, rozwodów, sieroctw społecznych, dewiacji, przemysłu pornograficznego we wszystkich jego przejawach. Dla tego przemysłu nie ma już barier prawnych, bo gra idzie o wielkie pieniądze i można żerować na korupcji nawet wysokich urzędów.
A jednak naprzeciw tej fali zła staje instynkt obronny, instynkt życia, widzący swoje oparcie w ładzie moralnym. Ten instynkt wykazują nie tyle ludzie odpowiedzialni za zdrowie społeczeństw, ani za bezpieczeństwo i dobro obywateli, ale właśnie młodzież, nowe pokolenie. Oni dostrzegają czystość, czystość młodzieńczą, przedmałżeńską jako konieczność życiową dla świata, jako zabezpieczenie dla wszystkich, jako wyzwolenie dla siebie samych. Oni chcą być ludźmi i drugiego traktować jak człowieka.
Czystość widzą przede wszystkim jako powstrzymanie się od aktów płciowych, aż do zawarcia małżeństwa, bo to jest problem ich wieku. Zobowiązanie, które podejmują w głębi serca, albo nawet jako oświadczenie publiczne, chcą realizować nie w jakiejś izolacji od środowisk rówieśniczych czy przy sztucznej barierze wzniesionej między nimi a osobami odmiennej płci, ale w całej otwartości na przyjaźń, na budzenie się uczuć i ich rozwój, na miłość, która w blasku Boga nabiera barw i głębi.
I tak miłość rozkwita w świetle, dojrzewa w prawdzie, nabiera piękna, aby któregoś dnia wyrazić się "jako jedno ciało".
Ruch na rzecz czystości przedmałżeńskiej budzi się i wzrasta w wielu krajach. Świadczy to o tym, że sama natura człowieka buntuje się przeciw temu, co jest z nią sprzeczne. A do natury człowieka należy instynkt równowagi, umiarkowania, odnajdywania swego "optimum".
Już w 1994 r. dwadzieścia tysięcy delegatów młodzieży z organizacji "Youth for Christ" złożyło przed drzwiami Białego Domu w Washingtonie 211.840 pisemnych zobowiązań do zachowania czystości przedmałżeńskiej.
W tym roku powstał w USA ruch pod hasłem "True love waits" (Prawdziwa miłość czeka). Do dziś rozprzestrzenił się na wiele krajów, gromadząc w swych szeregach protestantów, katolików, prawosławnych, Żydów i muzułmanów. Jego członkowie składają krótkie oświadczenie: "Zobowiązuję się przed Bogiem, moją rodziną i mymi przyjaciółmi żyć w czystości do ślubu".
Młodzi z Ameryki, Kanady, Europy manifestują swoją wolę życia w czystości, przy okazji masowych spotkań lub nabożeństw. W trakcie tych ostatnich składają swoje przyrzeczenia na stopniach ołtarza i otrzymują specjalne błogosławieństwo poprzedzone wezwaniem nad nimi mocy Ducha Świętego.
Ojciec Daniel Ange sam występował z apelem o składanie takich przyrzeczeń przy okazji spotkań z młodzieżą. Liczył na odważne jednostki, zgłaszały się setki, a nawet tysiące młodych. To jakiś wyraźny znak czasu, ta tęsknota za oczyszczeniem serca, uczuć, wyobraźni, za wskrzeszeniem miłości do nowego życia na słowo Jezusa: "Wyjdź z grobu!"
Dzisiaj nie sposób obronić swej czystości, bez pomocy Ducha Świętego. Czystość to dar Boga, ale Bóg nie odmawia go nikomu, kto Go prosi z pokorą i zaufaniem. Ci, którzy podjęli z Bogiem tę próbę życia, odkrywają krok za krokiem zmianę, która się dokonuje w nich i wokół ich osoby. Oto kilka wypowiedzi:
"W czystości odkrywa się cnoty samokontroli, panowania nad sobą, szacunku dla drugiego człowieka, równowagi. Przeciw presji społecznej młodzi wymyślili łagodny opór, wybrali wolność osobistą. Religię panseksualizmu uważają za równie nieznośną jak religię zakazów. To taka sama niewola, nie do przyjęcia. Podnoszą się liczne głosy: «Koniec z wrzawą wokół seksu»."
"Wybrałam wstrzemięźliwość. To mnie zupełnie odmieniło. Mężczyźni patrzą na mnie iv inny sposób. Jakby zdawali sobie sprawę, że jestem w innym świecie, wyżej... Uczciwe stosunki między ludźmi są na wagę złota."
"Wstrzemięźliwość to rytuał przygotowujący do święta. Biorą nas za istoty pozaziemskie, a przecież nic nie wymyśliliśmy nowego: za. czasów naszych dziadków nikt się nie dziwił dziewictwu. Zapewniam młodych, ze można żyć bardzo normalnie i szczęśliwie bez «łóżka»".
Lekarz specjalista, zajmujący się AIDS, daje świadectwo o swoim życiu:
"Jestem szczęśliwy, że jedyna kobieta, z którą współżyłem to była moja żona. Jestem szczęśliwy, że przed ślubem nie mieliśmy stosunków. Dla nas to znaczyło, że angażujemy się całkowicie, że szanujemy wolność i dobro jedno drugiego. Do chwili naszego ślubu mogliśmy się rozstać. Jak wiele zaręczyn nie doprowadza do ślubu i jak wiele powinno było być zerwanych, bo nie prowadziły do szczęśliwego małżeństwa. Trzeba znać czynniki warunkujące szczęście małżeńskie i kryteria, których przestrzeganie, może według przesłanek zdroworozsądkowych gwarantować, że małżeństwo będzie udane. To moja żona i ja sam stworzyliśmy razem cały nasz język miłości. On jest tylko nasz. On jest naszym sekretem. To jest nasz ogród zamknięty. Nikt nie ma prawa wejść do naszej sfery intymności. Za każdym razem, gdy do tego ogrodu wchodzimy, jest to wyraz naszego najgłębszego zaangażowania i wzajemnego zrozumienia. Jestem szczęśliwy, że w tych chwilach miłości, mogę wyznawać żonie, że nigdy nie było innej osoby na jej miejscu. To mojej żonie dałem moje ciało i ja do niej tylko należę. To jest więź niesłychanie mocna. I jak przychodzą trudności, a zawsze przyjdą, mam bez porównania więcej siły, aby oddalić pokusy szukania przyjemności gdzie indziej, niż gdybym zachował w pamięci zwyczaje przedmałżeńskich przygodnych znajomości."
Młodzi zobowiązujący się do zachowania czystości przedmałżeńskiej, składają takie oświadczenie na rok, albo na czas do ślubu i otrzymują specjalne błogosławieństwo. Niektórzy nadesłali swoje świadectwa ojcu Danielowi Ange:
«Jeunesse-Lumiere» to stworzony przez o. Daniela Ange ośrodek, gdzie młodzi ludzie mogą spędzić rok lub jakiś czas, oddając się Bogu w czystości. Są między nimi też małżeństwa. Niektórzy leczą wtedy swoje zranienia, wracają do duchowego zdrowia, odzyskują szacunek dla samych siebie.
"Rok temu przybyłam tu z sercem ciężkim od smutku i z ciałem zbrukanym, bo szukając miłości oddawałam się każdemu, kto mi ją obiecywał. Dzięki ojcu Danielowi Ange uklękłam na stopniach ołtarza. Pragnęłam ze wszystkich sił odzyskać czystość serca, aby móc je oddać któregoś dnia temu, z którym miłość połączyłaby nas na całe życie na ziemi i potem też. Prawdziwa miłość jest mocniejsza, niż śmierć. Chrystus i J ego miłość są tego dowodem. On mnie wzmocnił. Dzięki Niemu uniknęłam pokus i nie upadłam znowu. Panie, pragnę by ś był moją latarnią morską w ciemnościach. Pragnę nadal szanować moje ciało, które jest Twoją świątynią i nie niszczyć go przez seks i narkotyki. Sylwia"
"Dlaczego tak długo szukałam? Dlaczego raniłam swoje ręce, drapiąc beznadziejnie twardą skałę, podczas gdy tlący się płomyczek w moim sercu, wskazywał, że wyjście z ciemnego tunelu znajduje się na przeciwległym krańcu? (...)
I stało się światło w nocy, jakie światło! Wstaje się ze wszystkich swoich upadków życiowych, jakiekolwiek były ich przyczyny. Jeżeli ma się łaskę bycia czystym, człowiek czuje się lekki, zbawiennie lekki! Yiolaine, 19 lat"
Młodzi, którzy po przyrzeczeniu czystości potem zawarli związek małżeński, mówią: "Celibat miłości: co za bogactwo, uzdrowienie spojrzenia, wolność! Po raz pierwszy tego roku odczułem, co to znaczy kochać i być kochanym w całej głębi, w całej prawdzie. Co za przełom!"
"W naszym życiu zaczął się nowy etap: w codzienności nasz Pan uczy nas, że szczęście jest bardzo proste. Każdego dnia doznajemy radości bycia razem, cieszymy się rozwojem naszej córeczki Miriam, rozkoszujemy się jej uśmiechami. Przeżyliśmy cudowny rok i jesteśmy pewni, ze w ciągu tego roku Pan zasiał ziarno. Wierzę, że do końca życia będziemy się radować tym, co zasiał. On dał nam podstawę. To jest to! On położył fundamenty."
Daniel Ange
Czystość - pełnia szczęścia
Czystość wody i powietrza stanowi niekwestionowaną wartość, uznawaną nie tylko przez ekologów. Czyste złoto, czysty zysk jest przedmiotem marzeń nie tylko złotników i biznesmenów. Nawet czyste samochody, czyste okna, nie mówiąc już o czystych nogach, paznokciach i uszach, są powszechnie uznawane za coś pożądanego.
Czystość osoby
Tymczasem czysta dziewczyna, czysty chłopak, czystość moralna, czystość obyczajów - to terminy jakby wstydliwe i przestarzałe. Tak jakby czystość osoby nie była najwyższą wartością i bezpośrednio się nie przyczyniała do jej szczęścia. Czystość osoby i jej relacji z drugimi jest wartością obiektywną i szczęśćiodajną! Jest drogą do świętości i szczęścia wiecznego.
Moda na nieczystość
Komu zatem zależy na wprowadzaniu zamętu, na fałszowaniu rzeczywistości? Oczywiście tym, którzy na nieczystości robią swoje brudne interesy. Trudno zrobić biznes na brudnych nogach, ale bardzo łatwo (i to na wiele sposobów) na nieczystym człowieku. Tak więc z racji najniższych pobudek panoszy się propaganda zła i nieczystości bazująca na najniższych instynktach.
Powstała moda na nieczystość. Lansowana pod hasłami tolerancji sama jest skrajnie nietolerancyjna wobec czystości. Broniących czystości odsyła do średniowiecznego ciemnogrodu i mianuje oszołomami. Osoby żyjące w czystości jako nienowoczesne i niemodne powinny się, według kanonów tej mody, wstydzić i siedzieć cicho. Mogą co najwyżej zachować swą postawę jako prywatne poglądy. Ich ujawnianie (nie mówiąc już o propagowaniu) spotyka się z natychmiastowym, hałaśliwym protestem, nieraz wprost furiackim "kontratakiem" sił nieczystości. Jest to reakcja na rzekomą próbę narzucania swych prywatnych poglądów, a więc na przejaw jawnej "nietolerancji" osób opowiadających się za czystością.
Dyktat mody ma moc nieprawdopodobną. Bez względu na to, czy moda jest mądra (o taką trudno) czy głupia, powstaje pytanie - czy lepiej być "nowoczesnym i modnym" i ... nieszczęśliwym, czy szczęśliwym, z przypiętą przez głupców łatką nienowoczesności? Bardzo konkretnym, choć nie jedynym przejawem nieczystości, jest cudzołóstwo, czyli współżycie płciowe poza małżeństwem. W Polsce młode dziewczyny, pod presją wspomnianej mody, w przeprowadzanych wśród młodzieży ankietach częściej podają, że już podjęły współżycie płciowe niż to rzeczywiście miało miejsce. Wstydzą się dobra, normalności, czystości... Oto do czego może doprowadzić sprytnie wylansowana moda.
Moda na czystość
Myślę, że czas najwyższy, żeby siły dobra i czystości opracowały i wcieliły w życie strategię wprowadzania mody na czystość. W tym celu trzeba zacząć od demaskowania podstępnych zamiarów sił nieczystości i oczyszczania, czyli prostowania i definiowania na nowo podstawowych pojęć: czysty człowiek, czysta relacja (narzeczeńska, małżeńska), czystość jako zamysł Stwórcy, czystość jako źródło szczęścia prawdziwego a długotrwałego, bo sięgającego poza śmierć - w wieczność.
Trzeba więc budować poprzez nasze media swoiste, bazujące na rozumie i woli, "oczyszczalnie ścieków" do prywatnego użytku dla ludzi myślących i chcących być prawdziwie i trwale szczęśliwymi. Takie prywatne oczyszczalnie musiałyby mieć dużą moc, by uchronić człowieka przed zalewem ścieków i nieczystości masowo produkowanych i podawanych nieraz w nęcących opakowaniach przez siły biznesu "nieczystościowego" Oczywiście najwyższa moc płynie z Góry i jestem przekonany, że bez Tej Mocy nie można liczyć na sukces. Jednak z Tą Mocą wszystko jest możliwe, zarówno w wymiarze osobistym, jak i szerszym - społecznym.
Postawa wobec wartości
Obserwować można w świecie najróżniejsze postawy ludzi wobec wartości. Zauważmy na marginesie, że postawę "wobec" może mieć tylko człowiek. Pies może stanąć przed lub za miską z jedzeniem. Może być nad lub obok, może nawet wleźć do miski, lecz nie może stanąć wobec niej. Postawa "wobec" wyróżnia człowieka spośród wszystkich stworzeń żyjących. Człowiek, posiadając wolną wolę, jest odpowiedzialny za swoje "wobec" - za swoje postawy. Wolny wybór postawy wobec najważniejszych wartości decyduje o wymiarze człowieka. Gdyby wymieniać wartości najważniejsze, trzeba by pewnie zacząć od Bóg - Honor - Ojczyzna (iluż zupełnie o nich zapomniało). Dalej, do najważniejszych należą: wartość Życia człowieka (od poczęcia do naturalnej śmierci), Miłości, Wierności, Uczciwości (również małżeńskiej) i wreszcie wartość Czystości w najszerszym i najgłębszym tego słowa znaczeniu. Ludzie, dla których powyższe wartości nie są przedmiotem osobistej refleksji i w efekcie nic nie znaczą, albo - co gorsze - którzy negują je czy nawet cynicznie wyśmiewają - właściwie nie przekroczyli jeszcze progu uczłowieczenia. Co prawda przynależą do gatunku "człowiek", ale na własne życzenie, fatalnie korzystając z daru wolnej woli, degradują swoją człowieczą godność. Oczywiście zasługują oni, jako jednostki niedorozwinięte w człowieczeństwie i biedne, na otoczenie ich troską i pomocą, ale powierzanie im mediów społecznych i władzy w państwie jest aktem niezrozumiałej, przepraszam, głupoty, by nie powiedzieć, że jest aktem samobójczym.
Postawa wobec czystości
Jedną z wymienionych wyżej wartości jest właśnie czystość. Przyjrzyjmy się postawom, jakie ludzie wobec niej przyjmują. Na razie przyjmijmy potoczne rozumienie czystości skupiające się głównie na sferze płciowości. Chodzi o czystość osoby i relacji (m.in. narzeczeńskiej). Otóż postawy te mogą być (i są) skrajnie różne:
uważanie, że czystość w ogóle nie jest wartością, a dziewictwo jest kłopotliwą przypadłością, której w życiu należy jak najszybciej się pozbyć;
uznawanie, że co prawda czystość jest teoretycznie piękna, lecz w naszych czasach, w praktyce, jest nieosiągalna, przynajmniej dla zwykłych śmiertelników, a więc trzeba pogodzić się z powszechną i własną nieczystością;
twierdzenie, że czystość jest wartością, lecz "miłość" jest potężniejsza i dla niej wolno poświęcić i utracić czystość;
uznanie, że czystość jest wielką i szczęściodajną wartością, o którą trzeba i warto walczyć w dzisiejszym zanieczyszczonym świecie - walczyć, używając przymiotów stwórczych: rozumu i wolnej woli oraz korzystając z łaski nadprzyrodzonej, z łaski sakramentalnej. Wierząc, że zwycięstwo jest możliwe i daje pełnię szczęścia już tu na ziemi, nie mówiąc już nawet o wieczności.
Zauważmy, że człowiek, przyjmując błędną i głupią postawę, skazuje się na błądzenie i poranienie za cenę odprysków doraźnych a niszczących przyjemności. Będzie to trwać tak długo, dopóki nie nawróci się na postawę jedynie właściwą i prowadzącą do szczęścia. Postawę pełnej afirmacji czystości i dążenia do jej osiągania w życiu osobistym i w relacjach z innymi.
Czystość człowieka w ujęciu szerszym
Co znaczy - człowiek czysty? Doskonale czysty, znaczy tyle, co "zawierający w sobie 100% człowieczeństwa". Inaczej mówiąc, czystość to pełnia człowieczeństwa i jednocześnie pełen sukces w spełnieniu siebie. Osiągnięcie pełni swych człowieczych możliwości, rozwój talentów do granic możliwości dają człowiekowi pełnię szczęścia. Człowieczeństwo każdego z nas dokonuje się w trzech wymiarach: cielesnym, psychicznym i duchowym. Czystość także wyraża się w tych trzech wymiarach.
...ciało
Nie można być w pełni szczęśliwym człowiekiem tylko dzięki samym przeżyciom cielesnym. Człowiek ma ciało, lecz nie jest ciałem. Szukanie spełnienia i szczęścia w samym ciele i jedynie poprzez ciało prowadzi do efektu: "w zdrowym ciele... zdrowe cielę". Poczucie samozadowolenia po wielkich "sukcesach" dość szybko znika czy to wraz z nominacją innej na miss piękności, czy innego na tron króla kulturystów. By nie wylać jednak przysłowiowego dziecka z kąpielą, podkreślmy, że dbanie o piękno, zdrowie i harmonijność ciała jest ważne. Należy o ciało troskliwie i rozumnie dbać, ale naprawdę nie ono decyduje o ostatecznej wielkości i szczęściu człowieka. Zauważmy, że to właśnie próbuje nam wmówić masowa kultura, która jest kulturą materialną, często wręcz negującą istnienie świata pozamaterialnego.
...psychika
Ważna jest również sfera psychiczna, bez właściwego jej rozwoju nie można być pełnym, spełnionym i w efekcie szczęśliwym człowiekiem. Niedorozwój tej sfery uniemożliwia budowę relacji miłości z drugim człowiekiem i z Bogiem. Jednak człowiek nie jest "upsychicznionym ciałem". To go nie może nasycić. Co prawda zadowolenie z rozwoju i harmonii psychiczno-cielesnej trwa dłużej i głębiej cieszy niż zadowolenie z ciała i z przyjemnych bodźców rejestrowanych zmysłami, to jednak nie ma mocy nasycenia pełnego. A już na pewno nie sięga poza śmierć ciała, nie sięga w wieczność.
...dusza
I wreszcie sfera duchowa. Jest ona ulokowana w świecie nie-materialnym (może precyzyjniej byłoby użyć sformułowania - a-materialnym). Nie jest ona ograniczona żadnym przymiotem materii. W szczególności nie dotyczy jej czas będący miarą zmian materii. Wszystko, co materialne, ulega starzeniu i niszczeniu. Duszy człowieka to nie dotyczy. Poprzez nieśmiertelną duszę człowiecze istnienie przedłuża się w wieczność. Papież Jan Paweł II powtarzał wielokrotnie: "Nie da się zrozumieć człowieka bez Chrystusa". Nie da się ani zrozumieć, ani nasycić, ani uszczęśliwić w pełni człowieka bez uwzględnienia sfery duchowej (niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Panu). Bez tej sfery człowiek nie jest - bo być nie może - w pełni człowiekiem (to tak jakbyśmy bryłę przestrzenną chcieli opisać w płaskim układzie współrzędnych lub figurę płaską przedstawić na osi liczbowej. Jest to matematycznie i logicznie po prostu niemożliwe).
Człowiek "dorozwinięty"
Tak więc człowiek pełny, czyli człowiek czysty i zarazem szczęśliwy, musi być "dorozwinięty" fizycznie, psychicznie i duchowo. Każdy człowiek ma tu swoją miarę i indywidualne ograniczenia. Nie może więc być jakiejś ogólnoludzkiej miary "dorozwoju" człowieczego. Niedorozwój fizyczny, psychiczny czy duchowy konkretnego człowieka oznacza nieosiągnięcie przez niego szczytu jego ludzkich możliwości. W tym kontekście widać, że całe życie człowiek powinien się trudzić, by przynajmniej zbliżyć się do owego szczytu. Skoro możliwości każdego człowieka są inne, to osoba upośledzona fizycznie czy nawet psychicznie jest w pełni "dorozwiniętym" człowiekiem, kiedy osiąga szczyt swoich możliwości. Nie jest wówczas w niczym gorsza od tzw. pełnosprawnego. Przeważnie ten tzw. pełnosprawny jest relatywnie gorzej rozwinięty, bo dalej mu do osiągnięcia szczytu jego możliwości. Przykładowo osiągnięcie maksymalnej prędkości chodzenia np. 3 km/h jest dla jednego heroicznym wyczynem i szczytem możliwości, podczas gdy dla drugiego może być wynikiem degradacji fizycznej poprzedzonej gnuśnością, lenistwem, obżarstwem.
Przypomina nam się tu przypowieść o talentach. Nie usprawiedliwiajmy własnej miernoty jeszcze większą miernotą innych. Stawiajmy sobie najwyższe cele, bo tylko to prowadzi do pełni rozwoju i... szczęścia.
Czystość - zamysł Stwórcy względem człowieka
Osoba idealnie czysta to taka, która jest dokładnie tym, co zamierzył dla niej Stwórca. Tak więc czystość osoby jawi się jako zgodność z zamysłem - planem Stwórcy. Tak jak projektant i producent urządzenia najlepiej wie, do czego służy i jak powinien działać jego produkt, tak Stwórca najlepiej wie, jak powinien działać i do czego służy Jego "produkt" - człowiek. Skoro zatem warto zapoznać się z instrukcją obsługi, jej wierzyć i do niej się zastosować, by używać z powodzeniem zakupionego urządzenia, to tym bardziej warto wierzyć Stwórcy i zastosować w życiu Jego "instrukcję obsługi". Skoro Stwórca - producent najlepiej, ba, nieomylnie wie, co jest dobre i szczęściodajne dla Jego stworzenia, skoro miłuje je i pragnie jego dobra i szczęścia, i na dodatek bez żadnej wątpliwości jest mądrzejszy od swego stworzenia, to bezwzględnie rozsądnym jest poznać i wprowadzać w życie Jego "instrukcję obsługi" do i dla człowieka. Tę "instrukcję" przekazał człowiekowi osobiście. Jest ona w zasadzie jednopunktowa: Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego jak siebie samego.
Tak więc miłość jest zadaniem człowieka, wytyczną do jego działania. Być w sposób czysty, pełnym człowiekiem, znaczy tyle, co miłować prawdziwie. Jest to jednocześnie jedyna droga do człowieczego szczęścia. Kto nie w pełni rozumie przykazanie miłości, czyli - komu nie wystarczy skrótowa instrukcja, niech sięgnie po instrukcję rozszerzoną, bardziej opisową, wyrażoną w 10 przykazaniach Bożych.
Podsumowując, czystość człowieka można zdefiniować jako postawę gotowości do realizacji Bożego zamysłu względem człowieka i do życia według Jego przykazań.
Jacek Pulikowski