Marihuana


Marihuana

opracowanie Sidh

wydanie pierwsze

14 sierpnia 1998

Spis treści 1
Wstęp 2
1. Hodowla 3
1.1. Uprawiaj to! 3
1.2. Ogólne informacje o uprawie 3
1.3. Nasiona 3
1.4. Kiełkowanie nasion 4
1.5. W domu 4
1.6. Zbiory i suszenie 4
1.7. Jak poprawić towar 4
1.8. Problemy 5
1.9. Objawa - przyczyna - rozwiązanie 5
1.10. Dobre zioło / złe zioło 5
2. Uprawa 6
3. Konsumpcja 7
3.1. Skręty 7
3.2. Fifki 7
3.3. Fajki 7
3.4. Palenie z balonikiem 7
3.5. Makumba 7
4. Faje wodne 9
5. Śmiercionośne zabawki 10
5.1. Konopie 10
5.2. Jeżeli zamierzasz palić marihuanę pamiętaj, że: 11
6. Ale jazzzda! 12
7. Marihuana 13
7.1. Historia 13
7.2. Roślinie i jej przetwarzaniu 13
7.3. Zastosowanie, praktyka, porady 13
8. Konopie 15
9. Co nam szkodzi? 21
10. Prohibicja 22
10.1. Dlaczego prohibicja? 22
10.2. Przypisy 23
11. Najwyższy czas skończyć z narkomanią! 24

Wstęp

Treścią tej książki są artykuły, które udało Mi się ściągnąć z internetu. Nie jestem ich autorem - Ja je tylko skleiłem w jedną całość. Celem tej książki jest przybliżenie wiadomości o Marihuanie, sposobie jej konsumpcji oraz hodowli. Mam nadzieję, że informacje tu zawarte zmienią twój wizerunek Marihuany. Jeżeli czytasz to pierwszy raz proponuję abyś opuścił cztery pierwsze rozdziały - zacznij od piątego : „Śmiercionośne zabawki”.

1. Hodowla

Marihuana jest liściastą rośliną, wyrastającą z nasion. Włóknistej części rośliny używano (obecnie zastępują ją włókna sztuczne) do produkcji lin. Wierzchołki kwiatowe, liście, nasiona i żywica tej roślinki używane są przez właściwie wszystkich w celu znalezienia się na HAJU. Najczęściej uzyskuje się ów "haj" przez palenie części zielonych, lecz można je również jeść. Aktywną substancją w marihuanie jest THC (tetrahydrokannabinol). Marihuana zawiera od 1 do 4% THC (4% to już niezły kop) [Philip Robson w książce "Drugs" podaje następujące zawartości THC: w marihuanie 1-10%, w haszyszu 10-15%, w gęstym olejku lub nalewce 15-30%]. Marihuana rośnie dziko w wielu miejscach na świecie, i jest uprawiana w Meksyku, Wietnamie, Afryce, Nepalu, Indii, Ameryce Południowej, itd., itd. Marihuana sprzedawana w USA pochodzi przeważnie z... USA. Szacuje się, że co najmniej 50% trawy sprzedawanej na ulicach Ameryki pochodzi z upraw domowych. Następnym największym źródłem jest Meksyk, poza tym niewielkie ilości przenikają z Panamy i Afryki. Haszysz jest czystą żywicą marihuany, zdrapywaną z wierzchołków kwiatowych i zbijaną w grudki [Uwaga: zjawisko wydzielania żywicy występuje tylko w gorącym i suchym klimacie, w Polsce raczej trudno to osiągnąć]. Ganja to określenie na szczyty zebrane z najlepszych okazów (na Jamajce również określenie każdego rodzaju marihuany) [U nas chyba podobnie]. Moc marihuany osłabnie po około dwóch latach, jeżeli będzie ona wystawiona na działanie światła, powietrza lub gorąca. Powinno się ją przechowywać w chłodnym miejscu. Ceny marihuany w Stanach Zjednoczonych są bezpośrednią konsekwencją prawa popytu i podaży (a myśleliście, że wyższa ekonomia się nie przydaje). Seria większych rozrób na granicy, krótki sezon wegetacyjny, złe zbiory i mnóstwo innych rzeczy może wywindować cenę marihuany. Popyt w Stanach zdaje się ciągle wzrastać, więc ceny rzadko spadają poniżej tych z poprzedniego roku. Każdego roku występuje sezonowa posucha, ponieważ zapasy zeszłoroczne topnieją, a tegoroczne plony jeszcze nie są zebrane. Ceny zwykle wzrastają wtedy o 20 - 75%, aby potem spaść do poziomu "normalnego". Bez wątpienia znaczne niedobory trawy zwracają jakiś procent palaczy w stronę twardych narkotyków. Dlatego żaden program kontrolny nie może być opłacalny czy "udany".

Istnieje niezawodny sposób na uniknięcie wysokich cen i marihuanowych "ciśnień": hoduj to sam. Nie jest to tak trudne, jak niektóre "autorytety" w tej dziedzinie chciałyby cię przekonać. Marihuana jest zielskiem, do tego całkiem żywotnym, i będzie rosła prawie bez twojej pomocy (nawet pod gołym niebem). Wbrew powszechnemu przekonaniu, trawę można uprawiać w wielu miejscach kontynentu północnoamerykańskiego. Świetnie rośnie nawet gdy temperatura nie przekracza 75 stopni [tj. 24 stopni Celsjusza]. Krzaki potrzebują co najmniej ośmiu godzin słońca dziennie i powinny być sadzone w późnym kwietniu / wczesnym maju, ale KONIECZNIE po ostatnich przymrozkach. Uprawianie na wolnym powietrzu jest najpopularniejszą metodą od lat, ponieważ trawa w swoim naturalnym środowisku bez żadnych specjalnych zabiegów wydaje się rosnąć lepiej. Uprawa na dworze, w odróżnieniu od tej w domu, wymaga oczywiście szczególnej ostrożności; musisz unikać wykrycia, zarówno przez dupków autoramentu prawno - policyjnego, jak i zwykłych dupków; i ci, i tamci zabiorą twoje zioło i prawdopodobnie użyją go. Oczywiście ci pierwsi przy okazji cię aresztują. Musisz mieć także dostęp do pola, aby przygotować glebę i zebrać plony. Są dwie szkoły wysiewu. Jedna zaleca wysiew nasion w domu (patrz W DOMU) i przesadzenie sadzonek do gleby po około dziesięciu dniach. Druga teoria to wysiew bezpośrednio do gleby we właściwym miejscu. Tą metodą wzejdzie mniej roślin, ale unikniesz szoku przesadzania i związanego z tym ryzyka utraty części sadzonek. Gleba pod małe diabełki powinna być przygotowana poprzez przekopanie jej, dodanie mniej więcej jednej filiżanki wapna gaszonego na jard kwadratowy [tj. około 1 m kw.] i trochę (nie za dużo) dobrego, rozpuszczalnego w wodzie nawozu azotowego. Następnie trzeba podlać ją parę razy i zostawić na tydzień. Sadzonki należy sadzić w odległości co najmniej trzech stóp [tj. 1 m] jedną od drugiej; zbytnia chciwość i sadzenie ich gęsto spowoduje, że będą przygłuszone. Roślinki lubią być podlewane, gdy rosną, ale NIE za bardzo. Nadmiar wody powoduje gnicie systemu korzeniowego. Trawa rośnie dobrze wśród kukurydzy czy chmielu, co pomaga zapewnić jaki taki kamuflaż. Nie lubi się z ryżem, szpinakiem, czy pieprzem. Dobrym pomysłem jest chyba sadzenie w wielu małych, nieregularnych grządkach, ponieważ ludzie łatwiej zauważają regularne wzory.

Zarówno rośliny męskie, jak i żeńskie produkują THC, chociaż męskie są słabsze. W dobrym plonie męskie też będą nadawać się do palenia i pod żadnym pozorem nie należy ich wyrzucać. Marihuana może osiągnąć wysokość dwudziestu stóp [6 m] i średnicę łodygi 4 1/2 cala [11.4 cm]. W warunkach normalnych stosunek płci jest jak 1:1, ale są sposoby, aby to zmienić. Osobniki męskie umierają po 12 tygodniu życia, żeńskie żyją jeszcze 3 - 5 tygodni, aby wydać potomstwo. Dojrzałe rośliny żeńskie mogą ważyć do dwóch razy więcej niż męskie. Gleba pod marihuanę powinna przy naciśnięciu być zwarta, ale powinna też łatwo rozpadać się na kawałki i dobrze wchłaniać wodę. Dobrym testem - i na dworze, i w domu - jest wpuszczenie garści dżdżownic do gleby; jeśli żyją i robią swoje, ziemia jest dobra, jeśli nie - cóż, zmień ją. Dżdżownice utrzymują ziemię spulchnioną, co ułatwia roślinom wzrost.

Dobra trawa zaczyna się od odpowiednich nasion. Na dobry początek możesz zachować nasiona z najlepszego towaru, jaki skonsumowałeś. Nasiona nie powinny być szare i zaschnięte, ale zielone, mięsiste i zdrowo wyglądające. Dobrym sprawdzianem jakości jest rzucenie kilku sztuk na gorącą patelnię. Jeśli robią "TRACH", prawdopodobnie są zdatne do zasiewów. Nasiona przez noc poprzedzającą zasiew powinno się namoczyć w wodzie destylowanej. Należy umieścić je w glebie spiczastym końcem DO GÓRY, na głębokości około 1/2 cala [nieco ponad 1 cm]. Zdrowe nasiona kiełkują po około pięciu dniach.

Do tego celu można zrobić (można też kupić w sklepie ogrodniczym) specjalną skrzynkę, albo użyć papierowych kubeczków z podziurawionymi denkami. Ziemia do kiełkowania powinna składać się z torfu, zwykłej ziemi ogrodowej i drobnego piasku wymieszanych z odrobiną nawozu naturalnego i wody tydzień przed zasiewem. Przy przesadzaniu trzeba koniecznie zostawić wokół korzeni każdej rośliny bryłę ziemi i sadzić razem z nią. W czasie przesadzania, jeśli robi się to w domu, powinno się używać zielonego, bezpiecznego oświetlenia. Przy przesadzaniu na dwór najlepiej zrobić to przed wschodem słońca, aby uniknąć uszkodzenia sadzonek. Kiedy rośliny są już umocowane w ziemi, trzeba je podlać. Dobrze jest użyć specjalnego preparatu (również dostępny w sklepach ogrodniczych), który pomaga roślinom pokonać szok związany z przesadzaniem.

Uprawa w domu ma wiele zalet; poza tym, że oczywiście łatwiej jest zabezpieczyć się przed wykryciem, można dokładnie kontrolować warunki zewnętrzne i zagwarantować dobre zbiory. Rośliny wyhodowane w domu będą się różnić od swoich sióstr z zewnątrz. Będą wyglądać cieniej, mieć słabsze łodygi, mogą nawet wymagać przymocowania do palików. Będą jednak mieć TYLE SAMO LUB WIĘCEJ żywicy! Jeśli masz zamiar założyć poletko w pokoju, powinieneś rozłożyć na podłodze papę, a następnie kupić ziemię ogrodową w torbach. Na jedną roślinę potrzeba około 30 litrów ziemi. Rośliny potrzebują około 150 ml wody na sztukę na tydzień. Potrzebują też świeżego powietrza, więc pokój powinien być wietrzony. (świeże powietrze niestety NIE MOŻE zawierać dymu tytoniowego) Należy zapewnić co najmniej osiem godzin światła dziennie. Im więcej światła, tym szybszy będzie wzrost i większy odsetek osobników żeńskich. Szesnaście godzin dziennie to wartość optymalna, jej zwiększanie nie daje zauważalnej poprawy jakości roślin. Innym pomysłem na zwiększenie odsetka roślin żeńskich jest przerywanie cyklu nocnego jedną godziną światła. Ściany "pokoju hodowlanego" powinny odbijać światło; w tym celu można je pomalować na biało lub wyłożyć folią aluminiową. Jako oświetlenia można używać żarówek zwykłych (ok. 75 watów na roślinę) lub lepiej świetlówek (ok. 60 cm rury na roślinę), ale nie należy stosować tych o odcieniu "zimnej bieli". Źródło światła powinno być w odległości średnio 50 cm od roślin (NIE BLIŻEJ niż 35 cm). Można je zamontować na jakimś wieszaku i co kilka dni, w miarę wzrostu roślin, podnosić do góry. Najlepsze oświetlenie (ale i najdroższe) dają specjalne lampy do hodowli roślin.

Rośliny męskie będą wyższe i będą miały około pięciu zielonych lub żółtych listków okrywowych, które otworzą się, aby zapłodnić rośliny żeńskie pyłkiem. Żeńskie będą niższe, z małym słupkiem kwiatowym, który nie wygląda wcale jak kwiat, ale raczej jak mały, ściśnięty zwitek liści. Jeżeli nie zależy ci na nasionach, a tylko na dobrym stuffie, powinieneś zerwać wcześniej osobniki męskie, aby nie dopuścić do zapylenia, gdyż wytworzenie nasionek zużywa pewną część soków rośliny. Po następnych trzech - pięciu tygodniach rośliny żeńskie zaczynają więdnąć i umierać (z samotności?), wtedy czas je wyrwać. W pewnych pokręconych krajach Średniego Wschodu rolnicy podobno ustawiają ule z pszczołami w pobliżu pól marihuany. Pracowite małe diabełki zbierają pyłek z roślin na miód, dzięki czemu zawiera on porządną dawkę THC. Miód jest potem pożytkowany w tradycyjny sposób lub przerabiany na ambrozję. Jeśli chcesz mieć nasiona, pozwól na wypuszczenie pyłku, a potem wyrwij rośliny męskie. W miesiąc później wyrwij żeńskie. Żeby rośliny były zdatne do spożycia, trzeba je wysuszyć. Przy dużych plonach, buduje się w tym celu skrzynkę do suszenia, lub też robi się suszarnię w pomieszczeniu. Potrzebne jest źródło ciepła (takie jak grzejnik elektryczny), które pozwoli utrzymać temperaturę nieco ponad 50 stopni Celsjusza. Skrzynka / pomieszczenie musi być wentylowane, aby wilgotne powietrze zastępować świeżym. Skrzynkę - suszarkę można zrobić z drewnianego kontenera po owocach izolowanego watą mineralną, z otworami wentylacyjnymi na górze, i półkami do położenia liści. Liście muszą być oddzielone od źródła ciepła przegródką. Szybka metoda na mniejsze ilości: zetnij rośliny tuż przy glebie i zawiń je w szmatkę, żeby nie zmarnować liści. Wyjmij i zachowaj nasionka. Wyłóż wszystkie liście na blachę do ciasta lub złożony arkusz folii aluminiowej i postaw to na palniku kuchenki, ustawionym na minimum. Po chwili liście zaczną skręcać się i dymić. Przemieszaj je, i po następnych paru sekundach zdejmij z kuchenki.

Jest kilka sztuczek pozwalających na zwiększenie ilości roślin żeńskich i zawartości THC: Można spowodować, że rośliny dojrzeją w 36 dni, jeśli ograniczy się dzienny czas naświetlania do 14 godzin, rośliny będą jednak mniejsze. Długość cyklu naświetlania powinno się ograniczać stopniowo. Można przestać podlewać rośliny, kiedy kwiaty zaczynają się robić lepkie od żywicy. To powinno nieco poprawić moc. Kiedy rośliny zaczynają wykształcać łodyżki kwiatowe, można je potraktować lampą kwarcową. Jeśli oderwie się kwiat, dokładnie w miejscu, w którym łączy się z resztą rośliny, następny uformuje się w ciągu kilku tygodni. Ten zabieg można powtórzyć dwa lub trzy razy, i uzyskać w ten sposób więcej kwiatów. Jeśli spryska się rośliny płynnym eterem we wczesnej fazie wzrostu, to wyrosną prawie wyłącznie osobniki żeńskie. Przy okazji przyspiesza to kwitnienie; może się zdarzyć, że zakwitną już po dwóch tygodniach. Można zastosować wspomagacz wzrostu, kolchicynę. Jest to trochę trudne do dostania i drogie (trzeba zamawiać przez jakieś laboratorium, kosztuje około $35/gram). Trzeba przygotować roztwór 0.10-procentowy kolchicyny w wodzie destylowanej i podlać nim glebę przed wysianiem nasion. Spowoduje to, że część nasion nie wykiełkuje, ale z tych, które wzejdą, wyrosną rośliny poliploidalne. Efekt jest piorunujący. Problem polega tu na tym, że kolchicyna w większych dawkach jest trucizną, i może być aktywna w pierwszym pokoleniu roślin. Bill Drake, autor "CONNOISSEUR'S HANDBOOK OF MARIJUANA" podaje tam dokładny przepis postępowania z kolchicyną i przestrzega przed paleniem pierwszego pokolenia roślin (wszystkie następne też będą poliploidalne) z powodu właściwości trujących. Jednak książki medyczne podają przykłady podawania kolchicyny ludziom w bardzo małych dawkach przy niektórych dolegliwościach. Dawki te, chociaż są małe, są większe niż cokolwiek, co można przyjać przez palenie uzyskanej w powyżej opisany sposób marihuany. W każdym razie trzeba zachować należytą ostrożność. Inną, wciąż eksperymentalną metodą na wzmocnienie jest obskubywanie liści, gdy się tylko pojawią, od momentu, gdy roślina jest malutka i dalej przez cały okres jej życia. Tworzy się w ten sposób okaleczoną roślinę, w której z trudnością można rozpoznać marihuanę. Oczywiście w końcu dostaniemy mniej towaru, stwierdzono jednak, że takie zniszczone stworzonka produkują tyle żywicy, że na powierzchni łodyg krystalizuje się ona w mocny "hasz" - można tego spróbować na dwóch czy trzech krzaczkach i zobaczyć, co się stanie.

Lepiej zapobiegać, niż leczyć. Sprawdzaj często ogólne warunki zewnętrzne - pH gleby około 7 lub nieco mniejsze, dostateczna ilość wody, światła, świeżego powietrza, luźna gleba, żadnych kałuż z wodą.

- Większe liście żółkną, mniejsze pozostają zielone - Niedobór azotu - Dodaj azotan sodu lub nawóz organiczny

- Starsze liście skręcają się na końcach, ciemnieją, z czerwonawym nalotem - Niedobór fosforu - Dodaj fosfatu

- Dojrzałe liście żółkną, stają się nakrapiane z ciemnoszarymi brzegami - Niedobór potasu - Dodaj azotanu potasu

- Łamliwe łodyżki, niezdrowa tkanka nośna - Niedobór boru - Dodaj dowolnej pożywki dla roślin zawierającej bor

- Małe pomarszczone liście z żółtawymi żyłkami - Niedobór cynku - Dodaj odżywki do kwiatów zawierającej cynk

- Młode listki deformują się, może żółkną - Niedobór molibdenu - Dodaj odżywki do kwiatów zawierającej molibden

Czy można zmienić złą gandzię w dobrą gandzię? Niespodziewana odpowiedź na to pytanie brzmi: tak! Tak jak w przypadku innych dziedzin życia, osiągnięty efekt będzie wprost proporcjonalny do włożonego wysiłku. Nie ma błyskawicznego sprayu, którym wystarczy popsikać konopie spod płotu, żeby mieć cud-zioło. Jest jednak kilka uproszczonych, niedrogich procesów, które mierne ziele zamienią w ciut lepsze, i kilka bardziej skomplikowanych metod, pozwalających zmienić marychę spod płota w coś wartego chwili wspomnienia. Umieść działkę trawy w pojemniku umożliwiającym ograniczony dostęp powietrza (takim jak np. puszka przedziurawiona gwoździem), dodaj kawałek suchego lodu i włóż to ustrojstwo do lodówki na parę dni. Ten zabieg doda towarowi trochę mocy. Nie pomyl suchego lodu ze zwykłym lodem, bo skończysz z kupką rzadkiego błota. Weź pewną ilość zielska, zwilż to, włoż do jakiejś torebki i schowaj w ciemne, wilgotne miejsce na parę tygodni (zakopanie tego też powinno działać). Towar spleśnieje (o to właśnie chodzi), będzie syfnie smakował i ziwnie się palił, ale będzie mocniejszy. Wystaw towar na działanie intensywnego światła lampy kwarcowej na cały dzień lub coś koło tego. Moim zdaniem to wątpliwy zabieg, ale jeśli właśnie wydałeś kupę forsy na zajebiste ziele, które okazało się być gównianymi pokrzywami, i pakujesz manatki zanim przyjdą kolesie po swoją działkę, to każdy sposób jest dobry. Możesz spróbować. Weź nieużyteczne części swoich zbiorów (łodygi, nasiona, słabsze liście, robaki itp.), włóż do garnuszka z szczelną pokrywką i zalej alkoholem tak, żeby wszystko przykryć. Teraz ostrożnie zagotuj miksturę na kuchence elektrycznej. Nie używaj kuchni gazowej! - alkohol jest łatwopalny. Po około 45 minutach zdejmij z kuchenki i odlej i zachowaj alkohol. Powtórz to samo z tym samym towarem, ale ze świeżym alkoholem. Po drugim gotowaniu usuń części stałe, połącz obie części alkoholu i wygotuj aż do osiągnięcia konsystencji syropu. Ta kleista mikstura będzie zawierać większość THC ukrytego wcześniej w łodygach itp. Niektórzy po prostu piją ten syrop, inni łączą to z zielem, żeby je wzmocnić.

  1. Uprawa

3. Konsumpcja

W tym dziale zajmiemy się wyjaśnieniem problemu konsumowania marihuany i jej pochodnych. Czy ziele owe się pali, pije, je, czy może wącha ? - na te pytania postaramy się odpowiedzieć. Marihuanę organizm nasz przyswajać może w trojaki sposób:

  1. poprzez palenie (skręty, faje, faje wodne i bongi), a także inhalowanie się oparami (haszysz)

  2. poprzez spożywanie w jedzeniu

  3. poprzez picie zmieszanego ziela z alkoholem, herbatką, czy też przyżądzonymi wg. specjalnego przepisu miksturami

Mam nadzieję, że nie muszę wyjaśniać jak wygląda skręt i jak się go robi. Osobiście nie używam ich zbyt często, chyba że jestem w spokojnym miejscu i mam sporo ziela. Skręty niestety są bardzo nieekonomiczne gdyż mnóstwo dymu ulatnia się bezproduktywnie. Całkiem niezłą rzeczą są tzw. Skręty mieszane. Robi się je mieszając 1/3 części zioła z 2/3 częściami tytoniu. W ten sposób można nawet odważyć się zapalić w miejscu publicznym, gdyż zapach ganji jest częściowo neutralizowany przez zapach tytoniu. Sprzęt do robienia skrętów (bibułki, tytoń, specjalną maszynkę) można kupić w sklepie z artykułami tytoniowymi oraz w budkach z papierosami w większych miastach.

Niebezpieczeństwa:

Nie możesz zapominać, że palisz skręta z ziołem! Jeżeli odruchowo potraktujesz go jak zwykłego papierosa i wypalisz go całego a przypadkiem ganja będzie miała lekkie opóźnienie w działaniu to możesz odlecieć troszkę za wysoko.

Jeden z bardziej rozpowszechnionych sposobów palenia trawy. Aczkolwiek moim zdaniem jeden z najgorszych. Spotyka się z zasady 2 rodzaje fifek:

  1. szklane proste: są może dosyć poręczne (wielkość) ale niestety są dosyć kruche, bardzo się rozgrzewają i zarówno dym jak i sama fifka mają bardzo wysoką temperaturę. Nieprzyjemne jest także "łapanie kosmitów". Dla niewtajemniczonych - wyjaśnienie - kiedy wypala się ganja to jej rozżarzone resztki lecą prosto do twojej gęby

  2. szklane profilowane: są zazwyczaj dłuższe od prostych i mają zagiętą ku górze końcówkę co zapobiega "łapaniu kosmitów". Podstawowe wady jednak pozostają takie same.

Niebezpieczeństwa:

Nie występują (oprócz poparzenia palców i ust).

Moim zdaniem najlepszy sposób palenia Ganji. Fajka jest poręczna, lekka, trwała (drewniane albo metalowe), przyjemna w użyci. Dym nie jest aż tak gorący jak w fifce. Poparzenie palców też nam nie grozi bo drewno gorzej przewodzi ciepło niż szkło. Można założyć siteczko aby wyeliminować całkowicie "łapanie kosmitów" i zapychanie fajki. Fajki oraz siteczka do nich można dostać w sklepach z towarami indyjskimi. Jeżeli nie ma w pobliżu was takiego sklepu to można użyć zwykłej fajki, a siteczko można kupić w sklepie hydraulicznym albo wyjąć ze starego kranu.

Niebezpieczeństwa:

Nie występują.

To jest metoda wymyślona przez jednego z autorów tego poradnika [red. Chyba jednak trochę wcześniej] Nie potrzebne są do niej żadne dodatkowe akcesoria poza oczywiście balonikiem. Polega to na tym, że po złapaniu macha, wypuszczasz dym do przygotowanego przedwczas balonika (dobrze jest go raz albo dwa razy nadmuchać żeby był bardziej elastyczny). Następnego macha bierzesz z balonika. To powoduje, że maksymalnie wykorzystujesz dym i z jednego macha wychodzi w praktyce około 1 i 2/3 macha.

Niebezpieczeństwa:

W zasadzie nie występują.

Jest to bardzo dobry sposób na całkiem dobrą jazdę w sytuacji, kiedy masz kłopoty z dostaniem zioła. Makumbę można robić nawet z najgorszych rodzajów przydrożnej samosiejki. Włożyć ją do garnka i zalać około 3 szklankami tłustego mleka. Mleko koniecznie musi być jak najbardziej tłuste, gdyż tetrahydrocanabinnol (czyli THC) najlepiej wiąże się z tłuszczem. Należy doprowadzić do zagotowania i gotować na małym ogniu przez około 30-45 minut. Potem należy odcedzić mleko, którego pozostanie po gotowaniu około dwóch szklanek. Oczywiście z tego mleka można zrobić przeróżne rzeczy (budyń, kakao), ale można je też wypić od razu. Pierwsze symptomy powinny pojawić się po około 1-2 godzinach. Długie wchodzenie rekompensuje fakt, że takie spożycie zioła prowadzi do bardzo wysokich lotów, które mogą trwać nawet 8 godzin. Najlepszym okresem do zbioru samosiejki jest okres od końca sierpnia do połowy października.

Niebezpieczeństwa:

Nie wolno zapominać o tym, że makumba wchodzi znacznie dłużej niż palone zioło. Nie należy się przejmować brakiem natychmiastowego efektu i natychmiast zwiększać dawki bo może to doprowadzić do... hmm... nieciekawych efektów.

4. Faje wodne

W tym dziale zajmiemy się problemem faj wodnych. Na początek odpowiedzmy sobie na pytanie dlaczego pali się marihuanę przez wodne faje. Otóż marihuana wbrew pozorom zawiera także różnego rodzaju ciała smoliste. Także - bowiem poza THC (tetrahydrocannabinol), trawa zawiera podobne syfy jak papierosy - oczywiście te zawierają je znacznie więcej i są o wiele bardziej szkodliwe niż maryś. Faje wodne stosuje się ażeby odfiltrować wszystkie brudy (a znajdują się tam także takie opiłki jak w asfalcie). Woda, która stanowi naturalny filtr oczyszcza dym, który przez nią przechodzi, aby palący wciągał do płuc THC w jak najczystrzej postaci. W celu jak najskuteczniejszego oczyszczenia, można stosować filry wodne w różnych kombinacjach i układach.

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

5. Śmiercionośne zabawki

Narkotyki są częścią naszego życia społecznego i pozostaną nią, czy tego chcemy, czy nie - zawsze znajdzie się ktoś, kto chętnie po czymś "odleci", ktoś, kto to coś sprzeda i ktoś, kto to wyprodukuje. W tej serii artykułów przybliżymy wam najczęściej spotykane substancje odurzające. One są w szkołach, na ulicach, wszędzie... Można ignorować ten temat, ale to bynajniej nie sprawi, że narkotyki znikną. Naszym celem jest udzielenie rzeczowych informacji dotyczących takich substancji. Z całą surowością potępiamy handel, namawianie do narkotyków oraz wszelkie "promocje" dragów. Zażywanie środków odurzających jest osobistym wyborem każdego człowieka i przez to jest uznawane przez nas jako rzecz nie podlegająca ocenie.

Konopie są rośliną znaną ludzkości od czasów starożytnych. Pierwszy zapis dotyczący tej rośliny został sporządzony przez Herodota IV w piśmie dotyczącym Scytów w V wieku przed narodzeniem Chrystusa. Brzmiał on: "W ich ziemi rosną konopie, bardzo podobne do lnu pomijając wzrost i grubość, bo pod tym względem przewyższają len; rosną w stanie dzikim i są zasiewane." Przez kolejne wieki wzmianki o konopiach możemy spotkać w pismach rzymskich, galijskich, ruskich, indyjskich a nawet krzyżackich. Zasadniczo istnieją dwa rodzaje konopii: Cannabis Sativa oraz Cannabis indica. Czym się różnią? Otóż przede wszystkim obszarami swojego naturalnego rozmieszczenia - Indica rośnie (jak sama nazwa wskazuje) w Indiach oraz w południowo-wschodniej części kontynentu azjatyckiego. Raczej nie minę się z prawdą jeżeli napiszę, że na pozostałej części naszego globu rośnie odmiana Sativa. Poza obszarami występowania dwa rodzaje konopii da się odróżnić "na oko" - liście Cannabis Indica są szersze , kolor bardziej intensywny, łodyga grubsza, drzewiasta i silniej rozgałęziona. Oczywiście aby określić "To jest Indica" dobrze by było zobaczyć wcześniej odmianę Sativa i na odwrót. Ostatnim ważnym czynnikiem odróżniającym dwa gatunki roślin jest żywica. W Cannabis Sativa żywica jest trudna do zlokalizowania , natomiast jeżeli chodzi o Indica żywica wprost ścieka z liści i łodyg. Czemu to takie istotne? Ci trochę bardziej wtajemniczeni wiedzą, że to właśnie z tej żywicy produkuje się substancję o bardzo silnych właściwościach narkotycznych - haszysz. Swoją drogą - w pewnym międzywojennym opracowaniu wyczytałem, że "Haszysz jest środkiem upajającym pożądanym niemal przez jedną czwartą ludzkości na całej kuli ziemskiej" Brzmi szokująco, nieprawdaż? W obecnej chwili byłoby to około 1300 - 1400 milionów (!) osób. Wróćmy jednak do konopii. Podstawowymi przyczynami uprawy tej rośliny były otrzymywane z niej włókna oraz nasiona - siemię konopne. Włókno konopii jest grubsze i mniej delikatne niż włókno lnu. Od wieków z powodzeniem stosowano je do produkcji różnorakich tkanin - od płótna żaglowego, poprzez różnego rodzaju płachty po materiały służące do wyrobu ubrań. Z włókien konopnych produkowano także liny i powrozy. Niestety nie mogłem zweryfikować zasłyszanej informacji o tym, że spora część pól Jerzego Waszyngtona (pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych) była obsiana konopiami. Znany jest natomiast plakat z okresu pierwszej wojny światowej głoszący : "Grow Hemp for War" ("Uprawiaj konopie na potrzeby wojny"), bowiem uprawa konopii jest wydajniejsza i dostarcza więcej włókien (na płótno i liny) niż np. uprawa lnu. Poza tym po oddzieleniu włókien konopnych z paździerzy wytwarza się dobrej jakości papier, tańszy i bardziej ekologiczny od papieru produkowanego z celulozy drzewnej. Siemię konopne przez wiele pokoleń służyło za pożywienie, szczególnie w okresach postów oraz świąt, głównie w krajach północnej Azji oraz w Europie. Poza konsumpcją nasiona konopii służyły do produkcji oleju używanego jako opał, smar, składnik w produkcji barwników, farb i tuszów. Kolejnym zastosowaniem konopii jest użycie ich jako środka odurzającego. Substancje psychoaktywne zawarte w konopiach to kannabinole, z których najistotniejszy to tetrahydrokannabinol (THC). Substancja ta w różnym stężeniu występuje w szczytach żeńskich roślin oraz w żywicy (patrz wyżej). Efekty działania THC na ludzki umysł i cały organizm (ludzki, bo królik może zjeść nawet 5 gram i nic !) to uczucie niepohamowanej wprost wesołości, pogłębienie wszelkich doznań, halucynacje (głównie słuchowe, wzrokowe zdarzają się po dużych dawkach), trudności w koncentracji, niemożność poprawnej oceny czasu i odległości, niepohamowane impulsy wewnętrzne, wilczy apetyt oraz czasami suchość w ustach. Zewnętrzne objawy to przekrwione, półprzymknięte oczy oraz uśmieszek. Znamienne jest także to, że THC potwornie rozleniwia i zobojętnia. Zdanie: "Wyluzuj, nie ma się co śpieszyć" to zdanie typowe dla zaawansowanego użytkownika kannabisu. Produkty zawierające THC - haszysz i marihuana są zaliczane do grupy tzw. miękkich narkotyków. Oznacza to że nie są w stanie spowodować fizycznego uzależnienia organizmu objawiającego się głodem narkotycznym oraz wzrostem tolerancji organizmu na przyjmowaną substancję. Ważne jest także to, że dawka śmiertelna THC jest w zasadzie nieosiągalna (dla porównania: ilość alkoholu, którą człowiek się upija ma się do dawki śmiertelnej jak 1:4, ilość marihuany, którą człowiek zażywa ma się do dawki śmiertelnej jak 1:40000), po prostu prędzej się umrze na płuca niż przedawkuje marihuanę. Nie oznacza to jednak iż THC jest całkowicie bezpieczne. Przy częstym zażywaniu powoduje uzależnienie psychiczne. Osoba przez dłuższy czas paląca marihuanę nie potrafi jej odmówić, nie zapaliwszy łatwo się denerwuje i robi awantury o błahostki. Poza tym długotrwałe palenie powoduje obniżenie motywacji (związane jest to z wcześniej wspomnianym rozleniwianiem), spadek silnej woli, niepunktualność, brak umiejętności błyskawicznego podjęcia decyzji. Oczywiście każdy organizm reaguje inaczej i ktoś może mi powiedzieć: "Palę od X lat i nigdy się nie spóźniam". OK - wiadoma sprawa - ponieważ THC wpływa na naszą psychikę, jego działanie zależy również od tego jak ta psychika została wcześniej ukształtowana. Wymienione wyżej zachowania to po prostu najczęściej spotykane reakcje na długotrwałe przyjmowanie THC. Jako narkotyk konopie są używane równie długo jak roślina przemysłowa i na podobnych obszarach. Słowo "assassin" oznaczające zabójcę pochodzi od nazwy arabskiej sekty zabójców "haszyszinów", którzy zlecone "roboty" wykonywali będąc pod wpływem haszyszu. Z kolei we wspomnianym opracowaniu wyczytałem również , że Zulusi: "Stan upojenia wywołany narkotykiem (konopiami - aut.), uważają za najwyższą rozkosz i marzeniem każdego Zulusa jest spędzenie jak największej ilości czasu w tym stanie". Jak prawie wszystkie narkotyki marihuana używana bywa do leczenia szeregu chorób m.in. bezsenności, braku apetytu, migreny, bólów brzucha i ponad pięćdziesięciu różnych chorób. Kończąc pierwszy artykuł z serii ŚMIERCIONOŚNE ZABAWKI zaznaczam, że nigdy nikogo nie namawiałem i nie zamierzam namawiać do zażywania jakiegokolwiek narkotyku, a decyzję o zażyciu czegokolwiek należy przemyśleć i zdawać sobie sprawę z jej konsekwencji.

  1. Palenie szkodzi zdrowiu! Dym niszczy twoje płuca , a marihuana tak jak tytoń zawiera substancje smoliste (w ilościach różnych zależnie od jakości), a jeżeli mieszasz ją z tytoniem to jest to jeszcze brutalniejsze dla twojego gardła i płuc.

  2. Marihuana pogłębia doznania - jeśli jesteś zdenerwowany, masz doły - palenie może je powiększyć do monstrualnych rozmiarów.

  3. Twoje reakcje będą wolniejsze, gorzej ci będzie ocenić sytuację - będąc pod wpływem THC nie podejmuj się ryzykownych zachowań i nie wsiadaj pod żadnym pozorem do samochodu.

  4. Musisz uważać jeżeli się z kimś umówiłeś - czas się zakrzywia.

  5. Jeżeli masz coś do zrobienia - zrób to zanim będziesz palił, później ci się odechce i odłożysz wszystko na kiedy indziej. Nie zapomnij o obowiązkach! Nauka i zapamiętywanie czegokolwiek po marihuanie raczej ci się nie uda.

  6. Będziesz głodny. Apetyt jest prawie niezaspokajalny. Najłatwiej pomóc sobie słodyczami - czekoladka, batoniki czy lody powinny jakoś rozwiązać sprawę.

  7. Będziesz halucynował. Nie przejmuj się jeżeli nie zdążysz odebrać telefonu, który "dzwoni" lub nie będziesz mógł dostrzec kto cię "woła" na ulicy.

  8. Jednym z częściej spotykanych efektów ubocznych jest wrażenie szybszej pracy serca. Im więcej o tym myślisz tym szybciej ci będzie biło. Zignoruj to.

  9. TO JEST NIELEGALNE!!!!! W Polsce niekaralne jest posiadanie ilości narkotyku na "własny użytek", ile to jednak jest - określa sąd. Niedozwolona jest produkcja oraz handel.

  1. Ale jazzzzda...

W tym dziale postanowiłem opublikować negatywne przeżycia związane z paleniem marihuany. Trzeba bowiem wiedzieć, iż narkotyk ten wcale nie musi wywoływać pozytywnych doznań. Czasem rzadziej, czasem częściej zdarzają się "negatywne jazdy". Konsumenta dotykają wtedy różnego rodzaju nieprzyjemne stany, jak np. (moje własne doświadczenia) napady strachu, paniki i kompletnego wyalienowania.

Poniżej znajduje się nadesłany opis jednego z owych przeżyć:

(...) Jestem żywym dowodem na to, że można po paleniu lekko ześwirować. Jestem palaczką od kilku lat. Jednak wczoraj zapalilam trochę więcej i szybciej niż zwykle. TO co się ze mną stało nie jest do opisania, a zdarza się wielu ludziom (choć jest to rzadkie zjawisko). Trawa zawsze miała na mnie dodatnie działanie, ostatnim razem jednak miałam schizmy. Najpierw serce zaczyna bic 10 razy szybciej niż noramalnie, potem głosy zmieniają barwę, po czym widać czarną plamę. Następnym moim doznaniem było uczucie, że część mojej głowy unosi się ponademną i uczucie straty świadomości. Powoli traciłam przytomność leżąc nieruchomo na schodach (całe zdarzenie miało miejsce w górach w domku wypożyczonym przeze mnie i kilku moich znajomych). Towarzyszące mi osoby komplenie nie wiedziały jak się zachować, ponieważ sprawiałam wrażenie osoby umierającej i do tego mowiłam rzeczy charaterysyczne psychicznie chorej osobie. Nie mogłam kontrolować moich myśli. Wszystko co pomyślałam stawało się rzeczywistością. Było to najgorsze doświadczenie mojego życia, oddałabym wszystko co posiadam aby nigdy nic takiego nie przeżyć. Wydawałoby się, że ja - osoba która pali od lat jest najzwyczajniej niepodatna na tego typu doświadczenia. Pozatym istnieje mit, że marycha nie ma złego działania. Muszę dodać, że zażywalam rożnego rodzaju narkotyki, dużo, dużo cięższe od marychy (te najcięższe), ale nigdy nie przeżyłam czegoś tak strasznego jak po ostatnim spożyciu trawy. Proszę Cię zamieść gdzieś na swojej stronie przestrogę dla tych, którzy już palą i dla tych którzy jeszcze nie a maja zamiar, że coś takiego może się przydarzyć i przydarza się. Wiem trudno w to uwierzyć, że trawa zrobila coś tak nieopisywalnego, ale to prawda i trzeba o tym wiedzieć. Dzięki za chwile poświecone czytaniu tego listu. Poczułam poprostu, że musi się o tym dowiedzieć więcej niz 15 świadków moich tortur, aby inni mogli uniknąć shizmów.

Była palaczka TRAWY

  1. Marihuana

Ta roślina istniała od zawsze. Wierzący w Boga odnajdują ją w Boskim planie stworzenia w jednym z końcowych dni pracowitego tygodnia. Niewierzący odnajdą konieczność istnienia tej rośliny w ekosystemie jako podstawowego pokarmu sporej gromady gatunków ptactwa (nasiona) , czy czynnika oczyszczającego glebę z chwastów, a poprzez swój błyskawiczny wzrost przynoszącego ogromne ilości tlenu do atmosfery i próchnicy do podłoża. Czy to w boskim planie stworzenia , czy w procesie ewolucji , spotkanie tego cudownego ziela z człowiekiem było nieuniknione.Jak dawno się to stało nie można będzie zapewne określić. Najdawniejsze wykopaliska archeologiczne wskazują , że konopie , ze wzlędu na swe niezwykle mocne włókna, były używane w Chinach 8500 lat temu do wyrobu ubrań i powrozów. Pierwsze pisemne przekazy o uprawie i używaniu Cannabis sativa zostały sporządzone w Chinach 5500 lat temu. Warsztaty używające konopnych włókien jako surowca z okresu 2000 lat p.n.e odnaleziono w Egipcie i w osadach na terenie Turcji. Wcześni rzymianie donosili o uprawach konopii na Bliskim Wschodzie i w Mezopotamii. Ubrania z włókien konopnych byly odnajdywane przez ekipy archeologów w osadach na terenie Europy datowanych na 4000 lat p.n.e. Znaleziska z nad brzegu Wołgi z przed 3000 lat wskazują , że Scytowie uprawiali konopie dla ich włókien, odkrywając jednocześnie inne pożytki płynące z tych roślin. Zbędne przy produkcji odzienia kwiaty konopne wrzucali do ogniska, tworząc dookoła niego okrąg i wdychają wydobywający się dym. Rytuał ten przypomina w dużym stopniu uroczyste spalanie konfiskowanych przez policjantów upraw, zapasów, czy przechwyconych przesyłek. Jednym z najstarszych zapisów o tej magicznej roślinie pochodzącym z Indii , zą wersy pochodzące z Atherva-Vedy z przed 4000 lat, gdzie Cannabis indica jest postrzegana jako jedna z pięciu świętych roślin w Indiach. Indyjska odmiana konopii - Cannabis indica w przeciwieństwie do Cannabis sativa była w mniejszym stopniu przydatna przy produkcji ubrań - ze względu na krótsze i gorszej jakości włókna, posiadała (i posiada nadal) bogatrzy kwiatostan i wielokrotnie większą zdolność wytwarzania żywicy. To z tą właśnie odmianą arabscy kupcy wędrowali przez Mezopotamię, Bliski Wschód i Egipt do Afryki. W Ameryce konopie były nieznane do XVII wieku , gdy poraz pierwszy na Kubie założonoi plantację odmiany Cannabis sativa, jednakże plantacja została unicestwiona przez ptaki z ubocznym skutkiem rozprzestrzenienia konopii w basenie Moża Karaibskiego. Uprawa konopii stała się bardzo popularna w Ameryce Północnej , a marynarka brytyjska miała tak duże zapotrzebowanie na wysokiej jakości żagle i wytrzymałe liny , ze w Virginii farmerzy byli karani za nieuprawianie konopii (!!!) Plantatorami konopii byli zarówno Washington (!!!) , jak i Jefferson (!!!) - ojcowie nowoczesnej demokracji. Pośrednio z zapisków w pamiętnikach Washingtona można wnioskować, że uprawy byly nie tylko używane jako rośliny przemysłowe, jako że twórca Stanów Zjednoczonych wyrażał życzenie obecności przy oddzielaniu żeńskich i męskich roślin. (Taki zabieg prowadzi do zwiększenia wydzielania żywicy w żeńskich roślinach i ma na celu zwiększenie ilości cannabinoli - substancji psychoaktywnych trawy - w żaden sposób natomiast nie wpływa na polepszenie jakości roślin w zastosowaniu przemysłowy - a wręcz odwrotnie - zmniejsza ilość ziaren). Być może w długie zimowe wieczory ci dwaj wielcy orędownicy swobód demokratycznych, przypalając grass przy kominku wymyślili może nie doskonały, ale dotychczas najlepszy z systemów politycznych.

Konopie są jednoroczną, zadziwiającą rośliną, o której botaniacy wyrażają się stwierdzeniem: że więcej o niej nie wiedzą niż już jest o niej wiadomo. Istnieją trzy odniamy konopii: Cannabis ruderalis - rosnąca wyłącznie na terenach południowo-wschodniego dawnego Związku Radzieckiego Cannabis indica - pochądząca z Półwyspu Indyjskiego - rozprzestrzeniona w ciągu ostatnich 30 lat na całym świecie Cannabis sativa - pochodząca z centralnej Azji, przywieziona do Europy i dalej do Ameryki W ciągu 200 lat, a zwłaszcza ostatniego 30-lecia rolnicy, farmerzy i plantatorzy - entuzjaści poczynili setki krzyżówek, adoptując roślinę do specyficznych warunków klimatycznych, oraz osiągając porządane przez nich cechy genetyczne jako dominujące. Konopie osiągają wysokość od 1.85 m do 2.5 m , chociaż widywano okazy o wysokości 7.5 m. Okazy o niższym wzroście są także w normie. Cannabis jest rośliną rozdzielnopłciową tzn., że w naturze występują osobniki męskie jak i żeńskie z reguły w proporcji 1:1. W warunkach szczegónych te proporcje mogą ulec zmianie aż do 9:1 w jednym pokoleniu, a nawet zdaża się że rośliny męskie w jednym cyklu mogą zmienić płeć, stać się dwupłciowe lub całkowicie przekształcić się w roślinę żeńską. Marihuana jako produkt handlowy to przeważnie odpowiednio wysuszone żeńskie kwiatostany konopii z dodatkiem liści, także męskich - dobrych odmian, na Zachodzie prasowane - w celu zmniejszenia objętoście przy transporcie. Ganja z ekstensywnych wielohektarowych plantacji posiada nasiona - gdyż niemożliwe jest usunięcie męskich roślin na powieszchni wielu hektarów. Intensywne uprawy kilku - kilkuset roślin prowadzone przez rolników z Azji lub entuzjastów z Zachodu dostarczają z reguły wyskokiej jakości zioła, o dużej zawartości żywicy często bez nasion.

Sposób wprowadzania trawy do organizmu człowieka został wymyślony dość dawno przez Indian i Hinusów i ogólnie został zaakceptowany na całym świecie. Zapala się po prostu joint'a (ręcznie robiony skręt o wielkoście uzależnionej od potrzeb) lub nabija się faję.Dobrą trawę (szczyty) można także popalać w szklanej lufce od "popków" (nabicie końcówki w żaroodpornym szkle wystarcza na ok. 10 machów - co powinno - przy dobrym stuff'ie zodowolić minimum 3 osoby). Nie da się wprowadzić do organizmu cannabinoli dożylnie lub podskórnie drogą injekcji. Żywica konopna i tym samym cannabinola są nierozpuszczalne w wodzie. Na wciągany gryzący i drażniący dym doradzamy nieprzesuszanie liści ewentualnie faję wodną. Psychoaktywnymi składnikami ganji są - tetrahydrocannabinole w skrócie THC W zależności od siły inhalacji 50% do 80% THC zostaje spalone w żarzącej się końcówce joint'a. Mniejsza siła wdechu powoduje niższą temperaturę spalania i tym samym mniejsze straty THC. Powolne, długie i delikatne zaciągnięcia powodują nie tylko zwiększenie zawartości THC w dymie, ale również mniejszą ilość szkodliwych substancji ubocznych spalania dostających się do płuc, oraz zmiejszają ryzyko uszkodzenia szkliwa siekaczy przez zbyt gorący dym. Inną ciekawostką było odkrycie, że jedynie 6% THC przedostaje się z dymem do otoczenia, 21% THC pozostaje w niespalonej końcówce joint'a (jeżeli taka pozostaje), 50% pozostaje w popiele, a jedynie 23 z całej ilości inhalowane jest przez palacza. Palenie w fajce powoduje ciągły kontakt trawy z wysoką temperaturą żaru, a przez to utratę większej ilości THC - substancji, która jest nieodporna na zbyt wysoką temperaturę.

8. Konopie

Niczym szczególnym poza odpornością na mróz nie wyróżniająca się roślina, zwana również "konopiami indyjskimi", stała się źródłem jednego z najbardziej popularnych narkotyków. Psychoaktywne właściwości konopi przez wieki wykorzystywano w rytuałach religijnych i społecznych. Zarówno ludzie prymitywni, jak i cywilizowani cenili sobie jej moc łagodzenia brzemienia rzeczywistości i wprowadzania umysłu w trans. Stosowanie konopi jako "silnego" środka przeciwbólowego opisane zostało w tzw. papirusie Ebersa, pochodzącym z XVI wieku przed naszą erą. W świecie współczesnym żaden inny narkotyk nie spowodował takiej polaryzacji stanowisk pomiędzy jego obrońcami i przeciwnikami. I w żadnym innym wypadku o przedmiocie sporu nie rozmawia się używając tylu retorycznych argumentów. Właściwości psychoaktywne otrzymywanej z canabis indica marihuany zostały prawdopodobnie po raz pierwszy odkryte w Azji. Można przypuszczać, że była to pierwsza roślina uprawiana z przyczyn innych niż produkcja żywności. Asyryjczycy stosowali ją w VIII wieku p.n.e., Chińczycy z pewnością uprawiali ją przed IV wiekiem p.n.e., a opisujące ją indyjskie pisma religijne pochodzą z II wieku p.n.e. Zajmowała ona poczesne miejsce w farmakopeach starożytnych Chin i starożytnej Grecji. Od wieków używano konopi podczas uroczystości, dla relaksu i w celach terapeutycznych w Azji, Afryce, Arabii oraz Południowej i Środkowej Ameryce. Jej ślady odkryto, badając zwłoki młodej dziewczyny, która zmarła w pobliżu Jerozolimy w IV wieku n.e. Uczeni sądzą, że podano jej narkotyk w celu złagodzenia bólów porodowych. Włóknista łodyga tej rośliny służy do wyrabiania sznurów i tkanin, w taki też sposób była wykorzystywana przez Rzymian, którzy rozpoczęli uprawę konopi w Brytanii. W czasach Tudorów uprawiano ją niemal powszechnie a mimo to zapotrzebowanie na włókno było wciąż nie zaspokojone. Pierwszych osadników w Ameryce Północnej (początek XVII wieku) zachęcano do uprawy tej rośliny, co bardzo szybko przyczyniło się do rozwoju na wsi przemysłu włókienniczego na szerszą skalę. Z oleju wytłaczanego z nasion konopi produkowano m.in. paliwo*, a same nasiona służyły jako pokarm dla domowego ptactwa. Ten bliski krewny pokrzywy rośnie dziko na całym świecie. Otrzymywany zeń psychoaktywny produkt jest dostępny na Wschodzie w wielu formach, różniących się siłą, stopniem oczyszczenia oraz ceną. Występuje pod wieloma nazwami, np.: bhang, ganja, kif, dagga, kabak i haszysz. Stosowany jest podczas ważnych ceremonii, ale także na co dzień, w celu usunięcia zmęczenia i nudy. Na Karaiby został sprowadzony z Bengalu, i od razu przypadł do gustu miejscowej ludności. Psychoaktywne i zielarskie własności konopi zostały prawdopodobnie po raz pierwszy zademonstrowane Europejczykom tysiąc lat temu za pośrednictwem Maurów pustoszących wówczas Hiszpanię i Portugalię. Na zachodzie ziele znane było jako konopie indyjskie do chwili, gdy w 1753 roku Linneusz, tworząc systematykę roślin, ochrzcił je mianem Cannabis sativa. Jako lek ziołowy rozpowszechnione zostało dopiero w wieku XVIII. Wkrótce potem w Wielkiej Brytanii i Ameryce Północnej stanowiło ono konkurencję dla opium. Do dziewiętnastego wieku marihuana stała się rutynowo stosowanym lekiem zachodniej medycyny. Lista wskazań z dnia na dzień rosła. Uznawano ją za skuteczny środek przeciwbólowy, przeciwdrgawkowy, nasenny, łagodzący mdłości i pobudzający apetyt. Uważano, że jest użyteczna w leczeniu chorób płuc, takich jak zapalenie oskrzeli i astma, oraz w łagodzeniu chorób psychicznych, np. melancholii i manii. Nawet królowa Wiktoria przynajmniej raz była leczona za pomocą marihuany, przy czym na temat rodzaju jej niedyspozycji historia taktownie milczy. W Amerykańskiej Farmakopei z 1851 roku stwierdzono także, że marihuana jest skuteczna w zwalczaniu podagry, reumatyzmu, tężca i delirium tremens. Wydaje się, że zastosowanie marihuany w celach relaksacyjnych nie było zbyt powszechne w dziewiętnastym wieku ani w Wielkiej Brytanii, ani w Ameryce Północnej; stało się jednak popularne wśród artystów i intelektualistów w większych miastach. Dr Jacques Moreau z Tours zapoznał się z działaniem haszyszu podczas podróży po Afryce Północnej, a po swoim powrocie (były to lata czterdzieste XIX wieku) założył Club des Haschishchiens w Hotelu "Pimodan" wspólnie z gronem kolegów, do którego należeli Dumas, Balzac, Flaubert i Baudelaire. Zażywane przez członków tego klubu dawki były monstrualne w porównaniu ze współczesnymi normami zachodnimi, a ich wpływ na i tak już rozgorączkowane wyobraźnie artystów musiał być zaiste potężny. Zainteresowanie środowisk medycznych konopiami i ich zastosowaniem w zielarstwie pod koniec XIX wieku prawdopodobnie nie malało, a jej rozrywkowe stosowanie na Zachodzie utrzymywało się w ograniczonym zasięgu. Powszechne natomiast było zażywanie marihuany przez klasę pracującą i biedotę w koloniach brytyjskich, i zagrożone w ten sposób interesy przemysłu gorzelniczego sprawiły, że rząd brytyjski zalecił prowadzenie w Azji szerokich badań naukowych na temat zażywania marihuany i płynących stąd niebezpieczeństw. Komisja Konopi Indyjskich w 1894 roku wydała swój siódmy raport. To wstrzechstronne skądinąd opracowanie nie dostarczyło jednak przekonujących dowodów "szkód psychicznych lub moralnych" będących konsekwencją umiarkowanego zażywania marihuany. Nadmierne stosowanie nie było bardziej prawdopodobne niż w wypadku alkoholu, poza tym wydawało się być ograniczone do ludzi z już ustaloną tendencją do hulaszczego trybu życia i lenistwa. Powyższe wnioski zostały szeroko potwierdzone przez różne szczegółowe korekty tych badań, które przeprowadzano już w XX wieku. Odwołamy się do nich w dalszej części niniejszej pracy. Marihuana została prawnie zakazana w Wielkiej Brytanii w 1928 roku, po ratyfikowaniu przez brytyjski rząd Konwencji Genewskiej z 1925 roku, dotyczącej m.in. wytwarzania, sprzedaży i transportu narkotyków. Można ją było w dalszym ciągu kupić w aptekach przy wskazaniach psychiatrycznych aż do 1973 roku. Na początku wieku w Ameryce Północnej narkotyk ten był rozpowszechniony w najbiedniejszych warstwach społeczeństwa, a zwyczaj palenia papierosa z marihuaną (reefer) zapoczątkowali wędrowni robotnicy meksykańscy. Wkrótce zwyczaj ten zaczął się upowszechniać, początkowo wśród czarnych muzyków jazzowych i ich wielbicieli. W tym samym czasie palenie papierosów z marihuaną ostro krytykowali publicyści głębokiego Południa. W gazetach zamieszczano sensacyjne opowieści łączące użycie marihuany z niebywałą przemocą, przestępstwami oraz seksualnym wyuzdaniem, wywołując w niektórych kręgach prawdziwie histeryczne reakcje. Wydaje się, że były one spowodowane przynajmniej po części nienawiścią i strachem przed imigrantami i murzynami, wśród których marihuana była szczególnie popularna. Wokół marihuany wykształcił się bogaty folklor i idiomatyczne określenia, takie jak weed (trawa), tea (herbata), loco-weed (szalona trawa) oraz Mary-Jane (Marycha). Reefer (papieros z marihuaną), zwany też joint, był czasami określany jako "mezz" od nazwiska białego muzyka jazzowego Miltona Mezzrowa, który prawdopodobnie miał dostęp do narkotyku szczególnie dobrej jakości. Szczycący się tą szczególną biografią Mezzrow zmarł w 1972 roku w wieku 73 lat. Wzrost liczby siejących przerażenie opowieści, z których większość wydaje się być całkowicie zmyślona, spowodował, że w 1930 roku 16 stanów zdelegalizowało handel marihuaną. W tym samym roku, w obrębie Ministerstwa Skarbu utworzono Urząd ds. Narkotyków. Pierwszym jego komisarzem został Harry Aslinger, który przez następnych trzydzieści lat z fanatycznym zacięciem robił wszystko, by maksymalnie pogorszyć opinię na temat marihuany i ludzi, którzy jej używali lub wypowiadali się w jej obronie. Wydana w 1937 roku ustawa (Marihuana Tax Act) zakazywała używania marihuany na terenie całego kraju, pomimo sprzeciwu wielu lekarzy i psychiatrów, jak również ludzi broniących wolności obywatelskich. Wszystkie współczesne badania naukowe podważyły kampanię propagandową Aslingera, ale były one notorycznie ignorowane, a ich autorzy piętnowani przez Urząd ds. Narkotyków i środki masowego przekazu. Na przykład naukowy Raport La Guardia (1944), oparty na bardzo szczegółowych badaniach medycznych, psychologicznych i społecznych aspektów stosowania marihuany w Nowym Jorku. Raport głosił, że nie ma dowodów wskazujących na to, że marihuana wywołuje zachowanie agresywne lub antyspołeczne, zwiększa liczbę przestępstw na tle seksualnym lub znacząco zmienia osobowość zażywającego. Nie znaleziono też dowodów działania uzależniającego czy powodowania strat psychicznych lub fizycznych. Wtedy, tak jak i dziś, większą wiarę dawano sensacyjnym opowieściom niż wynikom badań naukowych. Wbrew temu, co głosiły statystyki Urzędu, do roku 1960 zażywanie marihuany było słabo rozpowszechnione w całej populacji, mimo że rosła sobie, nie uprawiana i nie rozpoznana, w milionach ogrodów całego kraju. Większość Anglików niemal nie znała konopi jako narkotyku stosowanego w celach rozrywkowych do lat pięćdziesiątych, kiedy to wzrosła imigracja z Karaibów, a przybysze przywieźli ze sobą własne konopie. Marihuana zaczęła się pojawiać w londyńskich klubach folkowych i jazzowych, a pierwszy biały nastolatek znalazł się na ławie oskarżonych w 1952 roku. Jak powszechnie wiadomo, w latach sześćdziesiątych nastąpiła eksplozja światowej popularności marihuany. Stała się symbolem ruchu hippisowskiego i psychodelicznego, znalazła swoje miejsce w życiu studentów, a także w domach niezbyt buntowniczych i nie mających żadnych "odchyleń" ludzi. Do 1970 roku ponad 25 milionów Amerykanów zapaliło marihuanę przynajmniej raz, a 10 milionów paliło ją nieregularnie. W Anglii spróbowało jej 4 miliony, w tym jedna trzecia wszystkich studentów szkół wyższych. W tych rewolucyjnych latach nawet w korytarzach konserwatywnych uczelni medycznych Londynu unosił się charakterystyczny zapach palonej marihuany. Popularność marihuany w latach siedemdziesiątych stale rosła, osiągając szczyt prawdopodobnie pod koniec dekady. Statystyki w tym okresie były stosunkowo wysokie (por. też przypis na stronie 3.). 50% Amerykanów w wieku 1825 lat stwierdziło, że kiedyś spróbowało marihuany, a spośród 43 milionów Amerykanów, którzy jej spróbowali, 16 milionów stało się regularnymi palaczami. 10% uczniów amerykańskich szkół średnich paliło ją codziennie. W Wielkiej Brytanii 20% zatrudnionych w wieku 2040 lat paliło marihuanę jeszcze miesiąc przed ankietowaniem. Nie byli to przestępcy czy dewianci. Miliony zwykłych ludzi lubiło narkotyk i używało go regularnie, chociaż poza tym prowadzili oni normalny tryb życia. Poziom popytu miał ogromne konsekwencje ekonomiczne dla państw, w których marihuana od zawsze była ważnym źródłem dochodów. We wczesnych latach osiemdziesiątych roczny eksport z samego tylko Libanu grubo przekroczył 2000 ton, co stanowiło znaczącą pozycję w gospodarce narodowej tego kraju. Rząd brytyjski był do tego stopnia poruszony sprawą, że zlecił baronowej Wooton przeprowadzenie dochodzenia. W raporcie z 1968 roku pani Wooton napisała: "Biorąc pod uwagę wszelkie dostępne nam materiały, stwierdzamy zgodność naszych wniosków z opinią wyrażoną przez Komisję Narkotyków z Konopi Indyjskich, utworzoną przez rząd Indii (189394), a także spostrzeżeniami Komitetu Burmistrza Nowego Jorku ds. Marihuany (1944), że długotrwałe, umiarkowane używanie marihuany nie ma szkodliwych skutków". Komisja pani Wooton nie znalazła również argumentów na poparcie teorii eskalacji, według której marihuana jest niebezpieczna, ponieważ prowadzi do eksperymentowania z groźniejszymi narkotykami. Pani Wooton sugerowała również, że marihuana powinna być inaczej traktowana przez prawo niż heroina, oraz że należy ją udostępnić w celach badawczych i terapeutycznych. Pomimo swojej wyważonej argumentacji i dalekiego od sensacyjności stylu, raport spotkał się z wrogą reakcją prasy, która wprawiłaby w zachwyt samego Aslingera. Rząd Callaghana zignorował raport ale naukowcy podjęli tezy pani Wooton. Wnioski Kanadyjskiej Komisji Le Daina (1972) były bardzo podobne do raportu pani Wooton, zaś Brytyjski Królewski College Psychiatrów (1987) oświadczył, że "marihuanę powinno się zalegalizować wcześniej niż tzw. narkotyki rozrywkowe". Pojawiały się też żądania dekryminalizacji. W roku 1972 Amerykańska Prezydencka Komisja ds. Marihuany i Nadużywania Narkotyków zaproponowała, aby posiadanie niewielkiej ilości marihuany do osobistego użytku nie było traktowane jak przestępstwo, a w roku 1977 administracja Cartera formalnie poparła projekt legalizacji posiadania do 1 uncji (28,35 g) marihuany. Opinia publiczna zmieniała się w zależności od wizerunku narkotyku, jaki w danej chwili dominował w mediach: w 1983 roku Instytut Gallupa podał, że 53% Amerykanów opowiedziało się za dekryminalizacją marihuany, przy czym wskaźnik ten zmniejszył się do 26% w roku 1986. Politycy generalnie byli przekonani, że popieranie dekryminalizacji marihuany nie pomaga w zdobywaniu głosów wyborców. Chociaż istnieje wiele różnych odmian Cannabis sativa, nazywanych stosownie do miejsca występowania (np. Cannabis indica, Cannabis americana), zasadniczo wciąż jest to ta sama roślina. Zawartość żywicy i kształt zależą od miejscowych warunków. Jeśli konopie uprawiane są na glebach torfowych lub ciężkich w ciepłym, wilgotnym klimacie, to wyrastają wysokie, dorodne rośliny, doskonałe do pozyskiwania włókien. Rośliny uprawiane na glebach piaszczystych, w gorącym, suchym środowisku bogate są w żywicę, którą wydzielają kwitnące szczyty żeńskich kwiatów i która następnie spływa na liście i łodygi. Okres zbiorów konopi przypada pomiędzy lipcem a wrześniem. Szczególnie silną odmianą konopi, znaną jako sinsemilla (dosłownie: bez nasion) można uzyskać, zrywając kwiaty rodzaju męskiego, zanim dojdzie do zapylenia. W wyniku tego zabiegu rosną większe kwiaty żeńskie, które potem wydzielają więcej żywicy. W żywicy zidentyfikowano ponad 400 związków chemicznych, w tym co najmniej 60 substancji psychoaktywnych kannabinoidów. Jednym z najbardziej aktywnych związków jest d-9-tetrahydrokannabinol (THC), wyizolowany w roku 1966. Marihuana dostępna jest na czarnym rynku w wielu odmianach, różniących się zawartością THC. Słoma (tzw. trawka) zawiera wagowo 110% THC; sprasowana w kostki żywica (hasz) zawiera 1015% THC, natomiast rzadziej spotykany, gęsty olejek lub nalewka zawiera wagowo 1530% THC. Typowy papieros z marihuaną (joint) zawiera około 300400 mg słomy. Jej jakość, a także technika palącego, mają podstawowe znaczenie dla ilości wchłanianego narkotyku jednak nawet najbardziej doświadczeni palacze nie potrafią przekroczyć 50% absorpcji (przeciętnie wchłania się 25%). Dawka THC w jednym papierosie waha się od 1 do 30 mg, w zależności od jakości i rodzaju materiału. Dawka progowa THC wynosi około 2 mg, wystarczy więc wypalić jednego papierosa, żeby odczuć narkotyczny efekt. Efekt placebo pełni znaczącą rolę w paleniu marihuany, choć częściej stwierdzany jest wśród palaczy o szczególnych cechach ( naiwnych lub łatwo ulegających sugestii. Większość skutków działania marihuany odczuwana jest adekwatnie do otrzymanej dawki. Pierwsze efekty odczuwalne są już po kilku minutach, pełne doznania osiąga się po 30 minutach, i trwają one trzy lub cztery godziny. Jeśli papieros z marihuaną został zapalony po jedzeniu, pierwsze doznania odczuwane są po jednej lub dwóch godzinach, ale za to działanie utrzymuje się znacznie dłużej. Marihuana wpływa na nastrój, koncentrację, percepcję i sposób myślenia. Zmienność tych psychologicznych efektów została opisana poniżej. Poza tym przyśpiesza się tętno, artykulacja staje się mniej wyraźna, występuje zaczerwienienie oczu; jednak skutki fizyczne działania narkotyku są generalnie bardzo łagodne. Temperatura ciała może się nieznacznie obniżyć. Śmiertelne przedawkowanie samej marihuany nigdy nie zostało w sposób wiarygodny opisane. U zwierząt, jako rezultat reakcji obronnej, zmniejsza się wydzielanie hormonów tarczycy i rozrodczych znaczenie takiej reakcji u ludzi nie jest do końca jasne. THC obniża liczbę wytwarzanych plemników u mężczyzn, wydaje się jednak, że jest to reakcja krótkotrwała. Według niektórych badań, wysokie spożycie marihuany w okresie ciąży może spowodować niską wagą noworodków i przedwczesne porody, a badania na zwierzętach sugerują wzrost liczby martwych urodzeń. Ludzie pozostający pod wpływem marihuany o wiele częściej ulegają wypadkom i podejmują błędne decyzje. Pogorszeniu ulega czas reakcji, ocena odległości, zdolność śledzenia poruszającego się obiektu, poczucie czasu i zdolność działania w sytuacji oślepienia światłem. Skutki prowadzenia w takim stanie samochodu, albo wykonywanie innych czynności wymagających koordynacji ruchów, są łatwe do przewidzenia. Marihuana jest metabolizowana w organizmie zarówno na aktywne, jak i nieaktywne metabolity. Część z nich jest absorbowana przez komórki tłuszczowe i dużo czasu upływa, zanim organizmowi udaje się ich pozbyć, tak że wykrycie marihuany w moczu może nastąpić wiele tygodni po jednorazowym przyjęciu narkotyku. Teoretycznie jest możliwe, że osoby, które tylko przebywają w pobliżu palących marihuanę, tzw. bierni palacze, uzyskają pozytywny wynik testu, jeśli zastosowana zostanie immunologiczna próba chemiczna. THC przedostaje się przez łożysko do organizmu nie narodzonego dziecka i jest wykrywalne w mleku palących kobiet. Wpływ konopi na pracę mózgu pozostaje nadal w pewnym sensie tajemnicą.Wyniki ostatnio prowadzonych badań pozwalają przypuszczać, że w wielu punktach mózgu istnieją specjalne receptory narkotykowe ( szczególnie dużo w obszarach związanych z emocjami, pamięcią i zdolnością rozumowania. Stąd wniosek, że organizm produkuje swoje własne kannabinoidy, analogiczne do "własnych opiatów mózgu" endorfin. Wiadomo, że narkotyk osłabia pamięć krótkotrwałą, co jest konsekwencją wysokiej gęstości receptorów w hipokampie części mózgu ściśle związanej z uczeniem się i kodowaniem informacji zmysłowej. Marihuana najwyraźniej działa jako silny środek przeciwbólowy u zwierząt, ale mechanizm tego zjawiska nie jest znany. Działanie takie z pewnością nie jest przekazywane przez receptory opiatów, marihuana jednak w zdecydowany sposób wpływa na osłabienie objawów odstawienia opiatów u zwierząt. Fakt ten dostrzegły osoby uzależnione od opiatów, cierpiące z powodu ostrego bólu spowodowanego przerwą w zażywaniu heroiny. Stwierdzono, że po zastosowaniu marihuany u małp zmniejsza się agresja, lecz również motywacja do wykonywania skomplikowanych zadań. Jak już wspomniano, w XIX wieku marihuana była lekiem bardzo popularnym w zachodniej medycynie. Również współcześni lekarze i psychiatrzy, nie zrażeni długotrwałą nieobecnością marihuany w spisach leków, przekonują, że THC i jego pochodne mogą odegrać w terapii ważną rolę. W ich dezyderatach, popartych wynikami badań na zwierzętach lub relacjami pacjentów, mówi się o zmniejszeniu nudności w okresie chemioterapii (rygorystyczna Amerykańska Administracja Żywności i Leków zgodziła się w 1985 roku na stosowanie w takich przypadkach marihuany), o złagodzeniu skurczów mięśni w stwardnieniu rozsianym, o dobroczynnym działaniu w przypadkach epilepsji i jaskry (marihuana redukuje ciśnienie w oku) oraz migreny. Oczywiście, prawo w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych zabrania stosowania marihuany w celach leczniczych. Do niedawna w Stanach Zjednoczonych można było przepisywać na receptę "skręty współczucia" chorym na wymienione powyżej choroby, ale ostatnio praktyka ta została zakazana. W Zjednoczonym Królestwie chorzy na stwardnienie rozsiane kupują marihuanę na czarnym rynku, ponieważ żaden inny narkotyk nie jest w stanie rozluźnić skurczonych mięśni w ogóle, a zwieracza w szczególności. Istnieją teoretyczne przesłanki, że marihuana ma działanie antybakteryjne i przeciwgrzybiczne. Niektórzy psychiatrzy uważają, że może być ona przydatna w leczeniu anoreksji, objawów odstawienia opiatów i innych narkotyków, oraz w leczeniu całej gamy zaburzeń psychologicznych i zachowania. Liczbę palaczy stosujących marihuanę w celach rozrywkowych oszacowano na około 300 milionów na całym świecie. Uważa się, że około 60 milionów mieszkańców Ameryki Północnej (jedna trzecia obywateli powyżej 12. roku życia) i 510 milionów Brytyjczyków kiedyś zapaliło papierosa z marihuaną. Zwracano uwagę, że liczby te wyraźnie przewyższają liczbę ludzi oglądających mecze piłki nożnej czy chodzących w niedzielę do kościoła. Około 29 milionów Amerykanów regularnie sięga po marihuanę, a 7 milionów pali ją codziennie. W 1984 roku Amerykanie wydali na ten narkotyk ponad 40 miliardów dolarów. W Wielkiej Brytanii według ostrożnych szacunków co najmniej jeden na pięciu młodych mężczyzn i jedna na dziesięć młodych kobiet spróbowało marihuany, przy czym połowa z nich używała jej siedem lub więcej razy w ciągu ostatnich 14 miesięcy (Instytut Badań nad Uzależnieniami Narkotykowymi, 1992). Marihuana stała się przyczyną 85% wszystkich związanych z narkotykami zatrzymań przez policję i służby celne, a liczba konfiskat z roku na rok stale wrasta. W roku 1991 było ich 59 400, co stanowiło dziesięcioprocentowy wzrost w stosunku do poprzedniego roku. Największa ilość przechwyconego narkotyku przypadła na rok 1989 (prawie 60 ton), potem znacznie się obniżyła, po czym w 1992 roku sięgnęła rekordowego poziomu z końca lat osiemdziesiątych, a do roku 1993 jeszcze bardziej wzrosła. Ogromna większość przechwyconego materiału miała formę żywicy. Największą jak dotąd pojedynczą próbą przemytu było 18 ton narkotyku, który przewożono na statku zaopatrującym morskie platformy wiertnicze (1991). W Wielkiej Brytanii ponad 80% osób aresztowanych za wykroczenia związane z narkotykami oskarża się o posiadanie marihuany na własny użytek; w 1991 roku było ich 40 tysięcy. Mimo że wielu policjantów stosuje wobec większości z nich jedynie ostrzeżenie, w Wielkiej Brytanii we wspomnianym 1991 roku ponad tysiąc osób osadzono w więzieniu za posiadanie marihuany. Brytyjski czarny rynek zaopatrywany jest w marihuanę pochodzącą z Nigerii, Jamajki, Ghany, Maroka, Pakistanu i Afganistanu. Libański i nepalski haszysz jest obecnie drogi i rzadko spotykany (np. "pałeczki tajskie", czyli wysokiej jakości materiał zielny skręcony w "papierosy"). Przeciętne uliczne ceny dla klientów "detalicznych" pozostają w zasadzie takie same od lat: około 25 funtów za ćwierć uncji haszyszu, nieco więcej za dobrej jakości marihuanę. Zwykle haszysz kupuje się jako kostki żywicy, a marihuanę w formie paczuszek materiału zielnego; czasem można też kupić proszek, pałeczki, tabletki lub olejek haszyszowy. Przygotowana za pomocą prostych, domowych sposobów "trawka" składa się z mieszaniny pociętych liści, nasion i szypułek. Taka mieszanka z dość niską zawartością THC zwykle jest znacznie tańsza. Obecne nazwy uliczne to blow, puff, spliff, draw i weed. Marihuana jest zazwyczaj w mniejszym stopniu zanieczyszczona niż inne narkotyki sprzedawane na ulicy, ale może też zawierać dodatkowe, aktywne lub nie (np. bieluń), substancje roślinne. Coraz częściej się zdarza, że niskiej jakości marihuana impregnowana jest w celu spotęgowania działania bardzo niebezpieczną fencyklidyną (por. rozdział 5.). Marihuana uprawiana w Stanach Zjednoczonych, albo importowana z Meksyku lub z Ameryki Środkowej, może być skażona parakwatem lub innymi silnie trującymi środkami ochrony roślin, rozpylanymi z samolotów w celu odchwaszczania. Większość narkomanów na Zachodzie pali narkotyk w postaci skrętów (jointów) lub bardziej ostentacyjnie w glinianych lub wodnych fajkach. Można tu wykazać wiele własnej inwencji: jedni zażywają marihuanę, używając podziurawionych kapsli z butelek na mleko, inni zaparzają ją jak herbatę lub dodają jako "przyprawy" do gotowanych potraw. W przypadku zażycia bezpośredniego (doustnego) trudniej jest określić właściwą dawkę, w związku z czym "odlot" może się okazać znacznie silniejszy niż zamierzony ( działanie tak zażytego narkotyku jest szczególnie szybkie i silne. Opublikowano setki relacji opisujących odczucia po zażyciu marihuany. Relacje są bardzo różne, mają jednak wspólny motyw: uczucie wesołości. Dla większości nie jest to prawdziwy, "twardy" narkotyk. Efekt działania marihuany opisano jako kapryśny w swojej naturze, a uzyskiwany "odlot" został określony (prawdopodobnie przez kogoś, kto nie był entuzjastą tego narkotyku) jako "głupkowata euforia". Działanie jakiegokolwiek narkotyku jest efektem całej gamy czynników nie tylko farmakologicznych, i stwierdzenie to jest prawdziwe również w przypadku marihuany. Wśród nich można wymienić: osobowość, nastrój oraz oczekiwania użytkownika; jakość narkotyku i faktyczną dawkę wchłoniętą przez organizm; rodzaj środowiska, postawę i zachowanie pozostałych ludzi z otoczenia. Część naukowców sugeruje, że efekty działania marihuany przypominają "zachowania wyuczone" i że prawdziwe reakcje powinny być bardziej zindywidualizowane. Innych taka teza nie przekonuje. Uważają oni, że standaryzacja zachowań może być spowodowana brakiem doświadczenia, albo wręcz niską jakością haszyszu! Palenie marihuany jest zwykle czynnością podejmowaną w towarzystwie. Skręt, składający się z marihuany i tytoniu, robiony jest z jednej lub więcej bibułek, żeby osiągnąć pożądany rozmiar i podawany z ręki do ręki jeszcze wtedy, gdy pozostał już tylko malutki żarzący się pet wysoko ceniony z racji swojej wysokiej zawartości narkotyku. Jest on zwykle mały i tak rozgrzany, że konieczne jest zastosowanie specjalnego uchwytu. Doświadczony palacz marihuany zaciąga się głęboko i zatrzymuje dym w płucach tak długo, jak to możliwe, w celu zwiększenia absorpcji. Powoduje to specyficzny, stłumiony charakter wymowy, który doprowadza do wściekłości niepalącego słuchacza, i tak już dostatecznie zdenerwowanego błazeństwami grupy. Po kilku minutach palenia odczuwa się spokój, zadowolenie i dobre samopoczucie, któremu jednak często towarzyszy specyficzne wrażenie, opisywane przez palących jako uczucie przestrzenności lub ciasnoty w głowie. Narasta wesołość i poczucie absurdu, przemieniające najbardziej zwyczajne czy banalne obserwacje lub dowcipy w najśmieszniejszą rzecz na świecie. Jest się dobrze usposobionym do innych ludzi, pojawia się optymizm, podnosi samoocena. Zahamowania zmniejszają się lub zanikają całkowicie. Grupa to śmieje się głośno, to chichocze, co niepalącego uczestnika grupy wprawia w coraz większe zakłopotanie. Przy umiarkowanych dawkach obserwowany jest raczej efekt rozszerzenia, a nie zniekształcenia percepcji. Muzyka, jedzenie, seks wydają się na przykład o wiele bardziej przyjemne i intensywne niż bez marihuany tym bardziej, że palący człowiek pozostaje w ścisłym kontakcie z rzeczywistością. Czas wydaje się upływać bardzo powoli, ale palący marihuanę czuje się aktywny i rozmowny. Przy nieco wyższych dawkach uspokajające działanie może stać się wyraźniejsze. W miarę upływu czasu rośnie apetyt, większość ludzi ma ochotę na słodycze. Uczucie suchości w ustach powoduje konieczność częstego picia płynów. Wrażenie depersonalizacji lub nierzeczywistości pojawia się falami, a stopień intoksykacji często wydaje się na przemian słabnąć i narastać. Nowicjusze, którzy mylnie ocenili dawkę, mogą się poczuć fizycznie sparaliżowani. Ich myśli się kłębią, desperacko chcą coś powiedzieć, albo wstają i chodzą, a mimo to czują się jak skamieniali. Bardziej doświadczeni palacze utrzymują, że w razie potrzeby są zdolni do opanowania swojego stanu. Jeden z badanych zapamiętał sytuację, kiedy był po dużej dawce marihuany, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Chichocząc bezmyślnie, podszedł do drzwi, otworzył je i ujrzał stojącego w nich policjanta w mundurze. Okazało się, że policjant przechodził właśnie obok i zauważył, że zaparkowany na podjeździe samochód ma włączone światła. A że miał mocno rozwinięte poczucie dpowiedzialności, postanowił zapobiec niechybnemu wyładowaniu się akumulatora do rana. Opowiadający historię utrzymuje, że zdolny był natychmiast opanować swoją histerię, od razu znalazł kluczyki i podszedł razem z policjantem do samochodu, inicjując po drodze przyjacielską pogawędkę. Niepokoiły go tylko odgłosy zabawy, dobiegające z nie zmienioną intensywnością z wnętrza domu. Gdy dołączył ponownie do swych przyjaciół, natychmiast popadł w poprzedni stan wesołości, bez wątpienia wzmocniony poczuciem ulgi, że impreza nie została "nakryta". Taki rodzaj przeżyć wydaje się zażywającemu marihuanę wartościowy i wzbogacający życie. Muzycy są przekonani, że grają swobodnie i w natchnieniu, gawędziarze że są bardziej dowcipni i interesujący, kochankowie że ich seksualne zdolności i doznania są mocniejsze niż zwykle, a pisarze że ich wyobraźnia nie zna granic. Sceptycy i abstynenci twierdzą, że wrażenia zwiększonych możliwości kreacyjnych są czystą iluzją. Twierdzą, że palacze marihuany są banalni, niechlujni, infantylni, irytujący, nielogiczni i absolutnie bezkrytyczni. Objawy "kaca" po umiarkowanej dawce marihuany są zwykle łagodne najczęściej śpi się cały następny ranek, nawet przez kilka godzin. Większe dawki mogą uwydatnić uspokajające możliwości narkotyku, a jednocześnie powodować zniekształcenia percepcyjne, a nawet halucynacje. Członkowie wspomnianego już Club des Haschishchiens zażywali ogromne w porównaniu z dzisiejszymi dawki, a Gautier pozostawił interesujący opis zjawiska znanego jako synestezja, która polega na wzajemnym przenikaniu wrażeń zmysłowych. Opisując wazon z kwiatami, napisał: "Mój słuch stał się cudownie czuły. Naprawdę słyszałem dźwięki kolorów. Z ich błękitów, zieleni i żółci docierały do mnie dźwięki o doskonałej wyrazistości". Ogromna większość innych, nie oczekiwanych odczuć, zgłaszanych po zażyciu marihuany, ma niewielkie znaczenie ze względu na ich krótkotrwałość. Niepokój, który czasem przekształca się w panikę, może pojawiać się w wyniku błędnej interpretacji przyspieszonej pracy serca (normalnej podczas działania narkotyku), i uznania tego stanu za symptomy ataku serca lub szaleństwa. Zawroty głowy albo uczucie depersonalizacji również mogą zostać odczytane jako zapowiedź katastrofy. Objawy te są częstsze u mniej doświadczonych użytkowników, bardziej wrażliwych na przejściowe zmiany nastroju. Trzeba też wiedzieć, że marihuana ma zdolności potęgowania nastroju, który dominował przed jej zażyciem. Osoby pozostające w depresji lub mające lęki mogą po marihuanie poczuć się jeszcze gorzej. Pogorszona koordynacja ruchów i mocno zaniżona zdolność oceny mogą okazać się zabójcze dla kierowców, pilotów i innych ludzi wykonujących zadania wymagające koncentracji i ostrożności. Opublikowano tysiące relacji, które opisują poważne, niekorzystne skutki zażycia marihuany, ale naukowych opracowań takich reakcji jest niewiele. Wynika to z wielu trudności, nieodłącznych przy tego rodzaju badaniach, a związanych z koniecznością opierania się na nie potwierdzonych, retrospektywnych relacjach z zabronionych przecież działań podejmowanych przez badanych. Inne trudności to brak informacji o fizycznych, psychicznych czy osobowościowych problemach badanego, występujących zanim zetknął się on z narkotykami, potajemne zażywanie marihuany lub nie ujawnione stosowanie innych narkotyków teraz lub w przeszłości, zmiany w jakości narkotyków oraz zmiany dawek, czynniki związane ze stylem życia, takie jak bieda czy zwolnienie z pracy, lub nie rozpoznana choroba somatyczna lub psychiczna. Badania oparte na tak uzyskanych relacjach są zwykle niedostatecznie przygotowane od strony warsztatu naukowego, obejmują nieodpowiednie testy i statystyki, często dochodzi do nadinterpretacji wyników, które więcej mają wspólnego z metodologicznymi założeniami niż z opisywanymi faktami. Jednym ze skutków ubocznych, któremu warto poświęcić trochę uwagi, jest wpływ marihuany na pamięć, a szczególnie na zdolność przyswajania nowych informacji. Oczywiście, pamięć może być silnie osłabiona u ludzi pozostających pod wpływem narkotyku. Ważniejsze pytanie brzmi: czy marihuana osłabia pamięć w sposób trwały i osłabienie pozostaje, nawet jeśli nie jest już używana? Wyniki jednego z badań sugerują, że u osób, które na kilka tygodni zaprzestały palenia marihuany, pamięć rzeczywiście nie działała normalnie. Badania te są jednak obarczone różnymi ograniczeniami i wymagają potwierdzenia. Jest to obszar wymagający wysokiej jakości badań. Osoby, które palą dużo marihuany, mogą od czasu do czasu czuć się "paranoicznie", to znaczy wydaje im się, że są obserwowane lub śledzone, albo że wszyscy wystepują przeciwko nim. Zwykle jednak zdają sobie sprawę, że te nieprzyjemne odczucia są tylko wytworem ich wyobraźni, tym bardziej że ustepują one wkrótce po odstawieniu lub znacznym zmniejszeniu ilości wypalonego narkotyku. Zdarza się, że szczególnie duża dawka marihuany, zwłaszcza zażyta doustnie, wywołuje stan delirium, z nieodłącznym poczuciem chaosu, halucynacjami i przywidzeniami. Reakcje takie odnotowywane są głównie w Azji i na Karaibach, rzadziej w Europie i USA. Osoba pod wpływem działania narkotyku przyjmuje niekiedy dziwaczną, zastygłą w bezruchu postawę. Pewien przemycający narkotyk student połknął ze strachu sporą kostkę haszyszu. Kilka godzin później został znaleziony w jakimś kącie lotniska, na podłodze, w pozycji półleżącej, z dziwacznie powykręcanymi, zesztywniałymi kończynami. Nie wyglądał na cierpiącego, raczej na zamroczonego. W opisanej przed chwilą pozycji trwał nieporuszony jeszcze przez wiele godzin. Pod koniec dnia nadal czuł się trochę zamroczony, ale poza tym wszystko wróciło do normy. Problem, czy marihuana może stać się przyczyną choroby psychicznej u kogoś, kto cieszył się wcześniej doskonałym zdrowiem pozostaje kontrowersyjny. W literaturze medycznej pojawiło się wiele prac sugerujących, że jest to możliwe, ale niski poziom naukowy tych prac czyni je mało przekonującymi. Co prawda możliwe jest pojawienie się krótkotrwałej choroby psychicznej, będącej reakcją na wysokie dawki toksycznych substancji, brakuje jednak niezbitych dowodów, że właśnie marihuana zdolna jest spowodować długotrwałe choroby psychiczne de novo. U osób, które zażywają wysokie dawki przez długi czas, mogą pojawić się kłopoty natury psychotycznej, będące formą przedłużonej reakcji toksycznej. Relacje ze Wschodu donoszą o przypadkach "psychozy marihuanowej". Badania prowadzone na Zachodzie wykazują, że częstotliwość wystepowania poważnych schorzeń psychicznych u umiarkowanych stałych palaczy nie jest większa niż w całej populacji. Według obecnego stanu wiedzy "psychoza marihuanowa", która mimo całkowitego odstawienia wszystkich narkotyków trwa tygodniami i miesiącami, a nawet jeszcze dłużej, jest raczej schizofrenią. Nie wiadomo, czy intensywne zażywanie marihuany może być czynnikiem zwiększającym ryzyko wystąpienia takiego stanu. Niewątpliwie narkotyk ten ma wyraźną zdolność wywoływania nawrotów lub pogarszania objawów u osób o wrażliwej psychice lub u tych, którzy już byli chorzy psychicznie. Z drugiej jednak strony, niektórzy ludzie z chroniczną chorobą psychiczną utrzymują, że narkotyk powoduje u nich złagodzenie objawów lub zmniejsza intensywność i częstotliwość halucynacji, takich jak słyszenie głosów, jeśli w pobliżu nikogo nie ma, czy wyobrażanie sobie, że telewizja nadaje wiadomości skierowane osobiście do nich. Oczywiście większość lekarzy doradza osobom z poważnymi schorzeniami psychicznymi lub znaczną niestabilnością emocjonalną, aby zgodnie z nakazami rozsądku unikali zażywania marihuany. Inny problem, z którym wiąże się zażywanie marihuany, to stany chronicznej apatii, bierności i lenistwa, znane jako "syndrom amotywacyjny". Marihuana ma taką opinię od dawna, a wywodzi się to jeszcze z czasów raportu Komisji ds. Marihuany, odnoszącego się do dziewiętnastowiecznych Indii. Analizując te anegdotyczne wręcz relacje, należy pamiętać, że opisani w nich ludzie wywodzili się głównie z marginesu społecznego żyli niezdrowo, prawdopodobnie cierpieli z powodu niedożywienia, i nie mając prawie żadnych perspektyw na lepsze życie, używali silnej marihuany w bardzo dużych dawkach przez długi czas. W raporcie tym pojawia się również informacja, że marihuany w nadmiarze używają częściej osoby "psychicznie niezrównoważone",a zatem brak równowagi psychicznej był raczej przyczyną, a nie skutkiem zażywania marihuany. W zachodnich badaniach nie znaleziono dowodów na występowanie "zespołu amotywacyjnego". Pomijam tu stan ciągłej intoksykacji u osób palących bardzo dużo (tzw. pot-heads). Psychiczna zależność od marihuany zdarza się, lecz bardzo rzadko. Osoby, które sięgają po marihuanę nadmiernie często lub są od niej uzależnione, w przeszłości przechodziły jakieś emocjonalne lub psychiczne choroby, i często używają innych narkotyków, takich jak amfetamina, kokaina czy środki halucynogenne. Palenie marihuany wywołuje czasem nawroty działania narkotyku (tzw. flashback) u tych, którzy równocześnie zażywają LSD. Nie stwierdzono uzależnienia biologicznego od marihuany, jednak nagła abstynencja u osób, które przez długi czas zażywały marihuanę, może powodować nerwowość, lęki, niepokój, a także zakłócać sen przez kilka dni. Marihuana mogłaby być użyteczna jako lek w astmie ze względu na efekt rozszerzania dróg oddechowych, jej palenie jednak silnie drażni płuca, a dym zawiera liczne substancje rakotwórcze. Osoby, które palą długo i spalają duże ilości marihuany, są bardziej niż inni narażone na zapalenie oskrzeli i raka płuc. Przypuszcza się zresztą, że palenie marihuany może doprowadzić do uzależnienia się nie od narkotyku, lecz od tytoniu. Jednym ze stereotypów związanych z marihuaną jest twierdzenie, że skłania ona do przestępczości, przemocy i staje się przyczyną wszelkich innych odchyleń. Choć używanie marihuany jest bardzo rozpowszechnione wśród więźniów i w grupach przestępczych, nie ma dowodów, że to właśnie ona jest przyczyną wspomnianych problemów. Na przykład uczniowie szkół, którzy palą marihuanę, nie popełniają więcej przestępstw niż ci, którzy jej nie palą. W tych przypadkach o wiele większą rolę odgrywa alkohol. Była już mowa o tym, że wprawdzie brakuje bezpośrednich dowodów, że marihuana uszkadza płód, jednak kobiety ciężarne i karmiące piersią powinny unikać zarówno tego, jak i innych narkotyków, i niepotrzebnych leków. Wiadomo, że marihuana swobodnie przedostaje się przez łożysko i jest metabolizowana przez długi czas, w związku z czym dzieci urodzone przez matki, które w czasie ciąży paliły duże ilości marihuany, mogą być przez początkowy okres swojego życia ospałe. Zestawiona została długa lista wielu innych przerażających konsekwencji zażywania marihuany, łącznie z kurczeniem się mózgu, trwałym uszkodzeniem systemu rozrodczego, immunologicznego itd. Zebrane dowody z naukowego punktu widzenia nie są przekonujące mimo to nie można z całkowitą beztroską twierdzić, że zażywanie marihuany jest całkowicie bezpieczne. Niektóre szkodliwe konsekwencje być może nie zostały jeszcze odkryte. Wprawdzie brakuje oczywistych dowodów na szkodliwość marihuany, ale obserwacja wskazuje, że nawet rzadkie lub umiarkowane zażywanie marihuany przez człowieka nie pozostaje bez wpływu na jego zdrowie fizyczne i psychiczne.

  1. Co nam szkodzi?

Wiadomość o tym, że Światowa Organizacja Zdrowia w Genewie otrzymała raport na temat szkodliwości konopi indyjskich (opracowywany przez 15 lat) i zdecydowała się go zataić wywołała poruszenie w świecie. Według "New Scientist" przyczyną konfiskaty raportu było stwierdzenie, że szkodliwość marihuany jest wyraźnie mniejsza niż szkodliwość tytoniu i alkoholu nawet wtedy, gdy jest zażywana z intensywnością równą tej z jaką ludzie używają alkoholu lub papierosów. To wszystko było znane na długo przedtem, zanim WHO zdecydowało się przeprowadzić własne badania. Badania takiego prowadził Uniwersytet w Yale (USA). Amerykańska Narodowa Akademia Nauk, żeby wymienić tylko największe badania tej samej populacji konsumentów marihuany trwające do półtora roku. W Polsce szczegółowe analizy szkodliwości wszystkich narkotyków, także "twardych" przeprowadziła Polska Akademia Nauk w 1994 roku. Obliczono, że na 100 przypadków śmierci wywołanych przez uzależnienie alkoholowe, nikotynowe i narkotyczne co roku umiera na skutek nikotynizmu 70 osób, na skutek alkoholizmu 30 osób i na skutek narkomanii 1-2 osoby! Wtedy nasi krajowi specjaliści od zwalczania narkomanii (lekarze z Min. Zdrowia, policjanci itp.) ogłosili, że nie wolno porównywać skutków narkomani oraz nikotynizmu i alkoholizmu, bo papierosy i alkohol, według przyjętej przez nich definicji narkotykami nie są. Pominięto fakt, że każda zachodnia publikacja o uzależnieniach rozpoczyna listę środków uzależniających od alkoholu i nikotyny. Raport WHO, także porównuje szkodliwość marihuany z alkoholem i nikotyną i zawiera wnioski dla WHO niewygodne. W USA /Nadelmann, 1991/ obliczono że na 3.562 śmierci z przedawkowania narkotyków, przypada 320.000 śmierci z powodu nadużywania tytoniu i 100.000 zgonów z powodu alkoholizmu. O tym wszystkim pisano w Polsce wiele razy, bez rezultatu. Raport WHO zawiera dwie nowe informacje. Pierwsza: palenie marihuany nie prowadzi do blokady dróg oddechowych i rozedmy płuc i nie upośledza funkcji płuc, jak czynią to papierosy. Druga: podczas, gdy istnieje pewność, że alkohol odbija się negatywnie na rozwoju płodu, to próby udowodnienia negatywnego wpływu marihuany na rozwój płodu są dalekie od udowodnienia /"far from coclusiove"/. Podkreślam raz jeszcze, że te wszystkie wyniki były znane od dawna i pisanie o nich jest po prostu nudne. Naprawdę sensacyjne jest to, że WHO nagle zamienia się w biuro cenzorskie i nie dopuszcza do publikacji wiadomości, która jej zdaniem "może dostarczyc amunicji zwolennikom "legalizacji marihuany"! "New Scientist" podaje, iż WHO postąpiło tak pod presją swoich amerykańskich doradców z USA. "National Institute on Drug Abuse" i ONZ'owskiego "U. N. International Drug Control Programme". Pani Maristela Monteiro, naukowiec odpowiedzialny w WHO za badania substancji uzależniających, odrzuca posądzenie o uleganie zewnętrznym naciskom. Twierdzi ona, że to "z punktu widzenia samego WHO porównanie marihuany z alkoholem i tytoniem nie było "fair", a z perspektywy zdrowia publicznego nie było bardzo pożyteczne. Wykazywanie mniejszej szkodliwości marihuany było według naszego poglądu stronnicze". Jeśli pani Monteiro mówi prawdę, czy nie byłoby rzeczą godniejszą opublikowanie raportu i poddanie go krytyce? Uniwersytet w Amsterdamie, wykonawca badań dla WHO, ma największe możliwości badania skutków długotrwałego zażywania konopi indyjskich, gdyż w Holandii od 1976 roku zalegalizowano używanie marihuany. Większość Holendrów zetknęła się z marihuaną, ale nie używa jej. Liczba narkomanów używających "twardych narkotyków" jest stała i nie wzrosła w wyniku zalegalizowania marihuany. Nie trudno zrozumieć jak niewygodny jest taki wynik badań dla zwolenników prohibicyjnych metod walki z narkotykami. Doświadczenia amerykańskie dowodzą zresztą, że tak się rzecz ma nie tylko z badaniami naukowymi, ale i z aktami prawnymi. W 1988 roku Najwyższy Sąd Administracyjny d/s Wprowadzenia Leków, po 15 latach /!/ badań i rozpraw wydał orzeczenie: "Marihuana stanowi jedną z najbezpieczniejszych czynnych substancji jakie znamy". Normalnie takie orzeczenie Sądu otwiera drogę każdej substancji do lekospisu. Minęło 10 lat i marihuana nie pojawiła się w lekospisie amerykańskim. Rząd amerykański skutecznie zablokował zmianę prawodastwa. Zadziałało potężne lobby przemysłu farmaceutycznego, który produkuje setki drogich, syntetycznych środków psychotropowych i nie jest skłonny do dopuszczenia takich konopi indyjskich, które są pomocne w leczeniu około 24 chorób (tutaj ich nie wymieniam). Są one tanie i nieszkodliwe w porównaniu z lekami syntetycznymi. W Polsce mamy w aptekach obecnie 106 środków odurzających z wysokim ryzykiem uzależniania, 10 środków z niewielkim i 6 z nikłym ryzykiem powstania uzależnienia. Marihuana trafiła do IV grupy: środków nieużywanych w medycynie które stwarzają szczególnie wysokie ryzyko powstania uzależnienia! Poza lobby przemysłu farmaceutycznego odgrywa dużą rolę lobby policji, która otrzymuje na walkę z narkomanią ogromne sumy pieniędzy z budżetu, a dodatkowe zyski ciągnie z istniejącego w USA prawa o konfiskacie majątku ruchomego i nieruchomego narkomanów. Oblicza się, że konfiskaty te dają policji w USA więcej pieniędzy, niż otrzymuje z budżetu państwa. Prohibicyjna wersja walki z narkomanią bogaci również producentów i handlarzy narkotyków, gdyż każda wpadka transportu podnosi automatycznie ich ceny narkotyków na rynku. Noblista z ekonomii L. Thurow nazywa to zjawisko "krzywą niezmiennego popytu". Płacą użytkownicy. I tak kręci się ta spirala, jak zwykle wokół pieniądza.

10. Prohibicja

Po roku 1989 chyba nie ma w Polsce osoby która nie zetknęłaby się, przynajmniej pośrednio, z czymś, czego wizerunek jest trwale i jednoznacznie ukształtowany w naszej wspólnej, społecznej świadomości. Narkotyki - jeśli masz dzieci, to prawdopodobnie słowo to wywołuje u ciebie co najmniej lekkie zaniepokojenie. Jeśli sam jesteś (no, wyrośniętym..;) dzieckiem - odczuwasz dziwny dreszczyk, mieszaninę ciekawości, podniecenia, może i strachu. Co właściwie o nich wiemy? Że są złe, zabójcze, podstępne, bla, bla, bla.. Tyle można usłyszeć w TV, albo przeczytać w prasie codziennej. Ostatnie 40 lat uczy jednak, że nie wszystko prawda, co piszą w gazetach. Ten tekst, stanowiący kompilację wielu źródeł - czasopism medycznych, farmakologicznych, literatury fachowej oraz głosów ludzi widzących absurd wojny narkotykowej - stara się wyjaśnić co jest prawdziwym sednem problemu, nazywanego czasem narkomanią, jaka jest geneza powszechnej nagonki na używki takie jak marihuana czy LSD, oraz jak tragiczne skutki niesie to za sobą.

Wielu światłych ludzi zadaje sobie to pytanie. Przypomnę może jak doszło do wprowadzenia prawnego pojęcia "nielegalnych substancji", bo narkotyki nie były bynajmniej nielegalne od zawsze. Wszystko zaczęło się prohibicją alkoholową w Stanach na początku tego wieku, przeforsowaną przez purytańskie stronnictwa w parlamencie. Nieco później zakazem objęto kolejno opium, kokainę i konopie, choć w tym przypadku przyczyny były inne - bo wśród białych były one używkami dopiero zdobywającymi popularność - a mianowicie chęć ograniczenia wpływów oraz zniechęcenia do imigracji obcokrajowców, do których kultur niejako w/w używki przynależały, czyli odpowiednio Chińczyków, Murzynów i Meksykanów. Eskalacja absurdu nastąpiła w latach '30, kiedy to dokonano w Ameryce następujących okryć:

Ostatni z motywów stał się stałym elementem amerykańskiej wojny narkotykowej. W obecnej chwili amerykańska instytucja walki z narkotykami (Drug Enforcement Administration) jest olbrzymim molochem, z tysiącami wydziałów, komisji, gałęzi i sekcji. Ogromne potrzeby finansowe zapewniane są przez dotacje rządowe oraz prywatnych związków, mających na ogół w nazwie słowo "Parents'". Warto zauważyć że w istnienie tych ostatnich zamieszane są często znowóż duże koncerny, jak w latach '70 firmy farmaceutyczne, zaniepokojone powszechnym używaniem konopii jako domowego remedium, albo Philip Morris Company, pierwszy i największy sponsor organizacji Partnerhip for Drug-Free America, nota bene właściciel kilku marek światowej sławy papierosów i kilku browarów... Zdumiewająca zbieżność interesów...? Oszukiwane są również media, powielające w kółko kłamstwa i "wyniki nowych badań naukowych" dowodzące niezwykłej szkodliwości substancji takich jak marihuana czy LSD i inne halucynogeny (1). W rzeczywistości drzemiące w nich potencjalne niebezpieczeństwo jest małe, nie większe niż groźba uzależnienia przy umiarkowanym używaniu alkoholu, i na pewno mniejsze niż dla nikotyny (!). Należy też zauważyć, że to właśnie prohibicja na lekkie narkotyki wprowadziła takie zjawiska jak dodawanie PCP czy cracku do marihuany albo sprzedaż narkotyków na terenie szkół. Nikt nie wprowadził dotąd na masową skalę zakazu używania samochodów, ze względu na jak najbardziej realne niebezpieczeństwo dla życia ludzi jakie w nich drzemie. Było by to absurdem, mimo że wypadki drogowe wciąż się zdarzają, i pochłaniają znaczące liczby ofiar. Zamiast tego przykłada się uwagę do _uświadomienia_ ludzi co do pożytków i niebezpieczeństw związanych z motoryzacją. Jeśli zastosujemy podobną analogię do narkotyków, to zobaczymy jasno, że w tej sprawie nie czyni się _nic_ w celu zapewnienia rzetelnej i prawdziwej informacji na temat ich minusów, ale także i plusów. Jeśli rozpoczynasz dyskusję z jakimś zaciętym wyznawcą "śmiercionośnej trawki", to spytaj go najpierw, skąd czerpie informacje.. na ogół, choć się do tego nie przyzna, będą to gazety codzienne, albo dowiesz się że "no, to powszechnie wiadomo"; następnie spytaj, czy zna jakiekolwiek różnice pomiędzy marihuaną, a heroiną... Nasuwa się pytanie: po co w ogóle ludzie chcą palić trawkę? po co się tak upierają? Pytanie to jest tak samo pozbawione prostego i racjonalnego wytłumaczenia jak pytanie o potrzebę picia alkoholu, używania tytoniu (2), czy chociażby chodzenia do kina.. I choć można to zjawisko analizować z punktu widzenia psychologii, to jest ono tak naturalnym składnikiem ludzkiej natury że wykorzenienie go całkowicie jest rzeczą niemożliwą. Dowodzi tego już ponad 70 letnia walka bezmyślnych, ukształtowanych przez pieniądze paragrafów (3), z ludzką chęcią chwilowego oderwania się od rzeczywistości. Oraz wolą prawdy.

  1. pierwsze, wykonywane w latach '60 badania które dowodziły szkodliwości marihuany, polegały na wtłaczaniu dymu z konopii do płuc rezusów przez maski gazowe; ilośc dymu w ten spób wprowadzonego do dróg oddechowych małpy w ciągu minuty znacznie przekraczała ilość, którą przeciętny palacz mógłby otrzymać paląc konopie non-stop przez miesiąc! w rezultacie wykazywano uszkodzenia mózgu i innych organów, składając je na karb działania THC, podczas gdy w rzeczywistości były one wynikiem toksycznych własności tlenku węgla; takie makiawelistyczne badania były potem wielokrotnie powtarzane, ujawniając coraz to nowe "sensacje"; w rzeczywistości THC nie ma żadnego działania destrukcyjnego, co więcej, zmniejsza ciśnienie w gałce ocznej (leczenie jaskry) oraz znacznie łagodzi skutki stosowania chemioterapii podczas choroby notworowej.

  1. nawiasem mówiąc, każda osobno z tych używek jest o wiele bardziej szkodliwa niż konopie, LSD i meskalina razem wzięte.. nikotyna ma działanie uzależniające fizycznie o sile porównywalnej z kokainą, która wyprzedza nawet heroinę! niestety mało kto zdaje sobie z tego sprawę i większość społeczeństwa jest przekonana, że to co legalne, to bezpieczne, a to co nielegalne to śmiertelnie szkodliwe, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie (przynajmniej w pewnej części - nie mówimy tu o "twardych" narkotykach); miałem okazję się o tym niedawno przekonać, gdy pewna pani z oburzeniem wypowiadała się w radiu, jak w ogóle można porównywać takie rzeczy, "niech pan sobie popatrzy na tych co 30 lat papierosy palą i nic, i na tych brudnych narkomanów..!!"; niniejszym odpowiadam tej pani, że z obrzydzenia dla żółtych zębów i skóry palaczy oraz ich przenikliwego zapachu, sam skończyłem z nikotyną; o raku wszelkich możliwych części układu oddechowego oraz wrzodach żołądka nie wspomnę.. warto jeszcze dodać że Ameryka jest przynajmniej konsekwentna w ograniczaniu - wprowadzają coraz to nowe zakazy dotyczące palenia, na razie w miejscach publicznych; no cóż, my mamy przynajmniej swoją tradycję "wódkom popijosz, sportem popolosz"

  1. póki co, amerykańska wojna narkotykowa przypomina zabawę w kotka i myszkę; podziemne laboratoria przez drobne modyfikacje struktury chemicznej znanych i zakazanych związków otrzymują nowe, nieraz silniejsze środki odurzające (zwane "designer drugs", przykład - metamfetamina), które do tego jako nieznane są legalne; taka nowa substancja jest obecna na rynku przez jakieś 2 miesiące, wypełnione huczną reklamą w stylu "kup zanim zdelegalizują", po czym istotnie jest wpisywana na listy "zabronionych substancji"; co więcej zabawa taka może toczyć się bez końca, z czego jak widać "specjaliści" z DEA nie zdają sobie sprawy.

11. Najwyższy czas skończyć z narkomanią!

Motorem narkomanii jest ogromny zysk: narkotyk w Warszawie kosztuje 200 razy więcej niż w "Złotym Trójkącie"! Różnica cen bierze się z ZAKAZU - gdyby nie zakaz, rożnica wynosiłaby 10% - i nikt, poza apteką, by się takim zarobkiem nie zainteresował. Gdy potrzeba jest silna, a rożnica cen wielka - nikt i nic zjawiska nie zwalczy. Amerykanie wydają dziesiątki miliardow na "walkę z narkomanią" - i w efekcie narkomanów jest tam coraz więcej. Niemcy za okupacji grozili karą śmierci za nielegalny handel mięsem - a mięso można było dostać wszędzie, bo dzięki temu zysk był kilkakrotny. A co przy przebiciu 200 razy? Dealer daje więc człowiekowi kilka działek za darmo - i gdy ten (zwłaszcza dziecko!) wpadnie w szpony nałogu, to już MUSI kupować. U niego - bo innego dealera nie zna, a w wolnej sprzedaży narkotyku nie ma. Skąd dziecko weźmie na to cieżkie pieniądze? Najprostszy sposób to wciągnąć w nalóg pięcioro dalszych klientów - i kupować narkotyki za procent od sprzedaży. Tamci zaś tworzą dalszy łańcuszek. I w ten sposób narkomania MUSI się szerzyć - podobnie jak szerzył się alkoholizm za czasów Prohibicji w USA. Alkoholizm - i demoralizacja. I korupcja w policji, która dostaje od rządu cieżkie pieniądze i ogromną władzę na walkę z narkomanią - a od mafii jeszcze większe pieniądze za niełapanie jej (tylko ew. początkujacej konkurencji...) Jest to oczywiste - podobnie jak to, że musimy zwiększyć władzę ojcow nad dziećmi; jak to, że więcej matek powinno być w domu i wychowywać dzieci; jak to, że szkoły muszą być znów prywatne; gdy w takiej szkole pojawi się narkomania, rodzice natychmiast zabiorą dzieci - i szkoła splajtuje. Natomiast szkoły państwowe są w USA (i zaczynają być w Polsce) po prostu punktami dystrybucji narkotyków wg wyżej opisanego wzoru. Jest to oczywiste. Nie można jednak zapominać o jeszcze jednym aspekcie tej sprawy. Jeśli Polska zniesie kontrolę narkotyków, to powstaną u nas legalne już wytwórnie amfetaminy oraz przetwórnie heroiny - przemycanych natychmiast na Zachód. I to jest w porządku. Przy okazji Polacy będą na tym robić jakieś pieniądze. Jednak wielu zagranicznych narkomanów, zamiast czekać, aż im dealerzy zaczną (drogo) sprzedawać towar, przyjadą na pewno sami do Polski, by ćpać na miejscu! Tak samo jeżdżą zresztą obecnie do Bhutanu i Nepalu. Ma to aspekt pozytywny - oni muszą coś jeść i gdzieś spać, więc przywiozą ze sobą pieniądze, których nie wydadzą na podróż (do Polski blizej!) i na narkotyki (bo będą tanie). Jednak między nimi będa niewątpliwie również ćpuni najgorszego sortu - tacy, co to położą się byle gdzie, i zrobią byle co, byle dostać działkę. I będzie ich - to trzeba otwarcie powiedzieć - dużo; raczej w tysiącach, niż w setkach. Co prawda oznacza to po jednym ćpunie na miasteczko - ale wiemy z doświadczenia, że zamiast się tak rozmieścić, ulokuja się w centrach wielkich miast - gdzie będa doskonale widoczni. I jest to znów wysoce korzystne! Czego najbardziej brak Polakom, to poczucia dumy narodowej. Mamy wyuczoną czołobitność w stosunku do każdego Zachodniaka, z Amerykaninem na czele. Tysiące obszarpanych Niemców, Fracuzów i Amerykanów, mijanych ze wstrętem, wytworzy w polskich dzieciach przekonanie: boże, jacy obrzydliwi są ci Europejczycy! Jaki JA jestem wspaniały, że nie ćpam, nie ulegam nałogom. Ja jestem lepszy od tych durniów, którzy leżą na ulicy. Tylko to wytworzy barierę psychologiczną chroniacą przed narkotykami. Jeśli bowiem narkotyki są tym czymś, co zażywają wyżsi kulturowo Zachodniacy - to trudno i darmo: szczeniaki będą małpować!! Telewizja powinna pokazywać takie obrazki; powinna pokazywać smierć narkomana - w jego wymiocinach i drgawkach - tak, by ludzie czuli: to nie jest "romantyczne" - to jest wstrętne! Oczywiście z braku gości z Zachodu można pokazywać własnych narkomanów - mamy ich jednak bardzo mało. Ci ludzie nie będą dawać narkotyków naszym dzieciom - bo niby po co? Już predzęj im ukradną! Gdyby się jednak znalazł taki dobry wujaszek, co chce dać zatruty "cukierek" - albo gdyby ktoś chciał narkotyki reklamować - to trzeba karać surowo! Wtedy opanujemy to marginalne już zjawisko - bo przecież facet nie miałby w tym interesu: po co więc miałby ryzykować więzieniem?!?? I tu jeszcze jedna uwaga: ci narkomani nie będą musieli kraść, bo narkotyki będą tanie. Gdyby jednak popełnili jakieś przestępstwo, należy ich bezwzględnie karać - tak samo, jak zdrowych zresztą. Nie przejmować się wrzaskami, że w celi "umrą z głodu narkotycznego"; po pierwsze: nie umrą - a po drugie: co nas to obchodzi! Człowiek nie może być traktowany ulgowo, tylko dlatego, że sam się wprowadził w stan, w którym grozi mu smierć z powodu zastosowania bardzo łagodnego środka, jakim jest izolacja. Czy gdyby złodziej przed aresztowaniem połknął bombę, która wybucha w nim po zamknięciu w celi - to byśmy go nie zamknęli? Trzeba zamknąć - i niech wybucha! Jednego złodzieja mniej - i to ON się zabił, a nie my jego: volenti non fit iniuria!. Obawiam się, że miasta, obecnie już zakazujące picia na ulicach, wydadzą zakaz wylęgiwania się na chodnikach - co mocno osłabi efekt "szkoleniowy". Ale i na to jest sposób: prowadzić wycieczki do takiej noclegowni dla narkomanów - wybrać trzeba oczywiście najbardziej smrodliwą norę - i nawet placić im za to! Oni za to kupią sobie wiecej narkotyków - i bardzo dobrze: wcześniej umrą! Wszelkie cackanie się z narkomanami, wszelka litość jest tu szkodliwa. Narkomania musi być w Polsce zwalczona. W ten sposób zniknie w ciągu roku-dwóch. Co nie znaczy, że nie będzie poszczególnych narkomanów i gości z zewnątrz - ale zniknie jako zjawisko. Bo zniknie jej pożywka: PIENIĄDZE!

Marihuana 1


rurka - tędy wciągaj

lufka z zielem

woda

Faja klasyczna; model przykładowy (podstawowy), który w doskonały sposób prezentuję zasadę działania faj wodnych.

plastikowa rurka

korek

lufka z zielem

pojemnik po pluszzzu

Do jej wykonania potrzebna jest lufka, plastikowa rurka (miękka i giętka) o długości 100-120 cm, pojemnik po pastylkach rozpuszczlnych pluszzz (magnez, multivitamina itp.); może być inny o wymiarach: wysokość ca. 12cm; średnica ca. 3-4cm ...taką faję wodną można zbudować w bardzo szybki sposób, z części które są wokół nas.

gorąca woda

Woda z lodem

Tu wciągaj

zawór powietrza

pompka

zawór zwalniający

balon

lejek

Gwiazda śmierci; przykład zastosowania różych kombinacji filtrów. Poprzez opróżnienie wtórniej napełnionego balonu, zostaje zassany dym z palącego się zielska w tzw. lejku. Dym przechodzi kolejno przez gorącą wodę, a następnie przez wodę z lodem, by na końcu swej wędrówki trafić do płuc konsumenta. Tzw. zawór powietrza, umiejscowiony zaraz przy pompce, pełni rolę przełącznika pomiędzy rurką prowadzącą do balonu, a rurką prowadzącą na zewnątrz, która pełni rolę dodatkowego zasysania powietrza z zewnątrz podczas inhalowania się słodkimi oparami dymu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MARIHUANA
Prawda o marihuanie, ❏DOKUMENTY
Holandia przyznaje się do błędu i delegalizuje “mocną marihuanę”
ABC marichuany, Definicja, Marihuana - co mówi encyklopedia: Popularna Encyklopedia Powszechna
Prawda o marihuanie
Toxykologia, Tekst o marihuanie, Tekst o marihuanie z książki Michaela Gossopa: Narkomania - mity i
Toxykologia, Tekst o marihuanie, Tekst o marihuanie z książki Michaela Gossopa: Narkomania - mity i
marihuana SN
Marihuana wiedza
Toxykologia MARIHUANA
MARIHUANA GROŹNIEJSZA NIŻ SĄDZONO, NAUKA, WIEDZA
ddd POROZMAWIAJMY O MARIHUANIE, Narkomania
indoor marihuana grows(1)
Becker Stawanie się palaczem marihuany
hodowla marihuany, Narkotyki itp
To jest Woodstock Tam marihuany używano na początku
Szkoła i narkotyki, MARIHUANA, Marihuana Ziele śmiechu i łez - FILM DOKUMENTALNY \\\\\\\\\\\\\\\\\
Marihuana i haszysz, Kosmetologia, 1 rok, higiena
Marihuana ?kty i mity

więcej podobnych podstron