JASEŁKA UCZNIOWSKIE grudzień 2002-2003
AKT I - „ Noc, jakich wiele ...”
Narrator1: Zapraszamy Państwa do obejrzenia Jasełek. Chcemy pokazać, co nam leży głęboko na sercu. To, co za chwilę Państwu opowiemy- wbrew pozorom -wcale nie tak łatwo przyporządkować do wydarzeń ze świata przeszłości ani przyszłości.
Narrator 2: Bardzo prawdopodobne, że te wydarzenia mają miejsce teraz, w chwili obecnej. Być może dzieją się w tysiącach miejsc równocześnie. Otóż, dzieją się one tam, gdzie toczy się walka dobra ze złem.
Pieśń: PIEŚŃ NOCY ADWENTOWEJ.
SCENA 1 - Boisko
Wchodzi święta Rodzina, przemykają się cicho przed widzami. Józef podtrzymuje osłabioną Maryję, która jest w stanie błogosławionym. Siadają na ławkę. Po chwili pojawiają się koszykarze. Odbijają piłkę, jeden z nich ją przytrzymuje. Kontynuują rozmowę.
Na scenie znajduje ławka.
Maryja: Józefie, zimno ! Józefie, ciemno ! Józefie , Józefie, co będzie ze mną ? Tak strasznie zimno, tak ciemno wszędzie ! Józefie, Józefie, co ze mną będzie ? Bóg ci dał w opiekę Pannę Maryję. Gdzie jej dasz schronienie ? Czym ją okryjesz ? Spójrz Józefie moją suknię ciągle targa wiatr. Józefie, Józefie, jak iść przez ten świat ?
Józef: Bóg mi dał w opiekę Pannę Maryję, a ona biedactwo, już ledwie żyje. Jej suknią ciągle targa wiatr. O, mój Panie Boże, jak iść przez ten świat ? siadają na ławce
Koszykarz 1 : ... i wiesz zamówiłem pizzę, a ona ciągle była zajęta tymi swoimi paznokciami. Nawet nie zauważyła, że zjedliśmy najdroższą pizzę w tej pizzerii.
Koszykarz 2 : Mówiłem ci chłopie, nie zawracaj sobie nią głowy. Będziesz z nią chodził trzydzieści lat, a ona i tak będzie bardziej zajęta swoim odpryskującym lakierem niż tobą.
Koszykarz 1: No tak, ale figurkę to ona ma ...
Koszykarz 2: Zapomnij o niej. Lepiej wróć do swojej Elki.
Koszykarz 1: Co ty, teraz ?! Kiedy przez trzy miesiące próbowałem wyciągnąć te laskę do pizzerii. Zapuściłem baczki, potem obciąłem się na kolano, a kiedy i to nie pomogło, włożyłem sobie te zawleczki do nosa. Zwróciła na mnie uwagę dopiero wtedy, gdy zacząłem nosić te śmieszne spodnie z frędzelkami.
Koszykarz 2: ... i wyglądałeś jakby ci błoto na nogawkach zamarzło. Mówię ci stary daj sobie spokój.
Józef wstaje z ławki i podchodzi do rozmawiających koszykarzy.
Józef: Przepraszam bardzo, czy mógłbym dostać szklankę wody ?
Koszykarz 1: Co ty facet z choinki się urwałeś ? Tu jest Europa Środkowa, może chciałbyś puszkę coli ?
Józef: Nie, nie. Jeśli można to tylko wody. Moja żona jest w ciąży.
Koszykarz 2: Aleś gościu wpadł. Wiesz, mamy jakiś napój, ale po meczu będzie nam się chciało pić. Masz pecha. Może tu w barze będą coś mieli.
Józef: Ale my nie mamy żadnych pieniędzy.
Koszykarz 1: Co myślisz, żeśmy w Totka wygrali ? ( puka się w czoło )
Józef podchodzi do Maryi. Bierze ją pod rękę i odchodzą w kierunku wyjścia.
Koszykarz 2: Ty widziałeś frajera. Pieniędzy nie ma. A to ci historia.
Powoli wychodzą, kontynuując rozmowę. Chór aniołów wchodzi z obu stron na scenę i śpiewa kolędę.
Pieśń: O GWIAZDO BETLEJEMSKA ...
Scena II - Dyskoteka
Słychać muzykę dyskotekową. Dwie dziewczyny wychodzą z dyskoteki.
Dziewczyna 1: Widziałaś w jakich ciuchach przyszła Iwona z tym swoich gachem. Prawie tak, jakby nic nie miała na sobie ubrane.
Dziewczyna 2: Wiesz, odkąd zaczęła się z nim spotykać, dla nas już nie ma czasu. Też mi przyjaciółka ! Tak to jest, faceta pozna i stare kumple idą na bok.
Dziewczyna 1: Chodźmy już do domu. Robi się coraz chłodniej ...
Handlarz - narkoman : Hej dziewczyny, może macie ochotę na malutki odlocik ? Maryśka ? Mam też coś mocniejszego ! Dzisiaj promocja na amfę - pierwszy raz za friko.
Dziewczyna 1: Nie, nie ... nas to nie interesuje.
Dziewczyna 2: Ty, słuchaj może spróbujemy. Nigdy jeszcze tego nie spróbowałam.
Handlarz: Nie pożałujecie, mówię wam. Odlocik jest cudowny, nieziemski
Dziewczyna 1: Co ty, ojciec mnie zabije, gdyby się dowiedział. Nie miałabym po co wracać do domu !
Handlarz: Dziewczyny, przecież nikt się nie dowie. Zobaczycie, jak się dobrze poczujecie. Kłopoty odejdą w siną dal.
Wchodzą Józef i Maryja. Józef rozgląda się i podchodzi niepewnie do grupki rozmawiających.
Józef: Przepraszam, gdzie mógłbym dostać kawałek chleba ?
Doskakuje do niego handlarz
Handlarz: Czego tu szukasz niedojdo ! spadaj ! Nie widzisz, że tu się załatwia interesy. Zjeżdżaj mi stąd w podskokach !
Józef odskakuje, zasłania Maryję i odchodzą razem, oglądając się do tyłu.
Maryja: Tylko wiatr nad nami płacze ! Tylko wiatr i nikt już więcej ... Żeby chociaż ogrzać ręce ... Tak niewiele nam potrzeba ...
Józef : Żeby chociaż kromkę chleba ... Choćby okruch .. Serce boli ... Na dnie tylko grudka soli ...
Maryja: Żeby chociaż łyżkę strawy ... Żeby chociaż garstkę słomy ...
Boże mój Boże bądźże nam łaskawy.
Pieśń: JEZUS MALUSIEŃKI
Scena III - Hotel
Hotelarz i portier rozmawiają stojąc przy stoliku. Na stoliku widać grubą księgę hotelową i magnetofon, z którego płyną ciche dźwięki znanej kolędy. Wchodzi Maryją i Józef, stają z boku.
Maryja: Spójrz Józefie tam z daleka jakieś domy...
Józef: W oknach jeszcze światła lśnią się. Chodźmy ludzie jeszcze nie śpią.
Maryja: Powiedz im, że jesteś cieślą, że odwdzięczysz się, jak trzeba za ten kąt i kromkę chleba ... Że zapłacisz własną pracą ... Może przydasz im się na co ...
Maryja z Józefem nadal rozmawia. Tymczasem słychać rozmowę Hotelarza z portierem.
Hotelarz: Mówisz, że od tego szejka dostałeś tyle napiwku. Nieprawdopodobne, skąd ma tyle forsy ? to pewnie przez tę ropę. Że też na polu mojego tatki są tylko same kamienie... Oj, gdyby taka ropa wystrzeliła ...
Portier : Urodził się człowiek w ubóstwie i pewnie w ubóstwie umrze.
Hotelarz: A ten spod „ siódemki” przyjechał taką limuzyną, ale żadnego napiwku to nie dał.
Portier: A niech się przekręci. Pewnie forsa mu się przelewa, ale uczciwemu człowiekowi ani grosza nie odstąpi !
Podchodzi Józef i Maryja. Portier i hotelarz patrzą oniemiali. Po chwili hotelarz wybiega zza stolika i zagradza im drogę.
Hotelarz: Hola, hola ! Co tu się dzieje. My tu dziadów nie potrzebujemy.
Portier: Zamknij drzwi na siedem kluczy ! Spać nie dają, włóczykije !
Józef: Przyjmijcie Pannę Maryję. Dajcie nocleg, choćby w sieni. Jesteśmy bardzo strudzeni. Z Nazaretu długa droga ... Otwórzcie nam w Imię Boga.
Portier: A pieniądze to macie ? To jest hotel, a nie przytułek, tu nie zajazd, nie gospoda ! Idźcie stąd, bo czasu szkoda !
Józef: Nie, nie mamy pieniędzy. Ale moja żona jest w ciąży. Jestem cieślą, jeśli ...
Hotelarz: Proszę w tym momencie opuścić hotel, bo zadzwonię na policję. Jest przecież tyle noclegowni dla bezdomnych, idźcie tam .
Józef: Ja gdziekolwiek, ale ona ... Bóg mi oddał ją w opiekę. Jest zziębnięta i strudzona ... Idziemy z drogi dalekiej.
Portier: Nie pomoże święty Boże ! Drzwi włóczęgom nie otworzę ! Czy nie możecie pójść do jakiegoś kościoła ? tam na pewno ktoś wam pomoże.
Józef z Maryją odchodzą bardzo powoli. Portier głośno mówi tak aby usłyszeli.
Portier: Coraz więcej tych obiboków. Tu człowiek haruje, a niektórzy to sobie żyją z pieniędzy Państwa.
Hotelarz: Że też wybrał się w podróż w taki czas. I to jeszcze bez pieniędzy. Ludzie to dzisiaj mają pomysły ! Ale może, panie Antosiu, zrobimy sobie herbatkę z rumem. Taki wstrętny czas. Nosa na zewnątrz nie można wytknąć.
Pieśń : NIE BYŁO MIEJSCA DLA CIEBIE .
Scena IV - Dworzec kolejowy
Wchodzą bezdomni: chuchają sobie w ręce i drepczą w miejscu. Podchodzi do nich Józef i Maryja.
Józef: Przepraszam, którędy trzeba iść, aby trafić do jakiegoś przytułku ?
Bezdomna: Człowieku o tej porze wszystkie przytułki są już pozamykane. Zresztą i tak są przepełnione. Zimą nie ma miejsca nawet dla połowy bezdomnych.
Bezdomny: Ale chodźcie z nami na dworzec. Jest tam w miarę ciepło. Teraz policja nas nie przegania, bo wie, że na zewnątrz zamarzniemy.
Bezdomna: Nie jesteście chyba z tego miasta. Każdy z nas miejscowych wie, że zimą przenocować można tylko na dworcu.
Józef: Nie, nie jesteśmy stąd.
Bezdomny: Wyglądacie nietęgo. Chyba żeście już dobrze przemarzli.
Józef: Cały dzień szukamy noclegu, ale nikt nam nie chciał pomóc. Zewsząd nas przeganiano.
Bezdomna: Dzisiaj nikt nikomu nie pomaga. Każdy jest zajęty samym sobą. Ale chodźmy już na dworzec. Robi się coraz zimniej.
Powoli udają się na drugą stronę sceny, tam, gdzie na kartonach leżą inni bezdomni.
Bezdomny: Jesteśmy na miejscu. Coś się tu dla was znajdzie. Ale widzę, że nie macie swojego kartonu. Karton to przecież podstawa. To nasze łóżko i mieszkanie. Jesteście jeszcze biedniejsi od nas. Nie macie nawet kartonu.
Maryja: Nie, nic nie mamy.
Bezdomna: Nie martwcie się. Coś na to poradzimy. Chodźcie przedstawimy was pozostałym.
Bezdomny: To jest Maryja i Józef. Przyszli pierwszy raz na dworzec.
Bezdomna: A to jest Mała Asia, kulawy Job i Janek Soczek.
Kulawy Job daje im karton, butelkę wody i kawałek chleba.
Kulawy Job: Na pewno wam się przyda. Rozgośćcie się u nas.
Józef: Dziękujemy ! Jak wam się odwdzięczymy ?
Janek Soczek: Jutro my możemy być w potrzebie.
Mała Asia: Ciemno wszędzie i późno już. Kładźmy się spać, bo rano trzeba będzie wstać, gdyż podróżni na pociągi będą w poczekalni będą chcieli stać.
Kładą się na swoich kartonach. Wychodzi narrator, potem Maryja wstaje, łapie się pod boki i budzi Józefa
Narrator 1: Tam, gdzie wygrywa dobro w ludzkim sercu, tam znów rodzi się Bóg. Ciągle na nowo szuka swojego „ Betlejem”, szuka często bardzo długo i wytrwale.
Narrator 2: Ale w końcu się rodzi. Czasami w najbardziej nieoczekiwanych miejscach. Przecież miłość musi wygrać !
Maryja: Józefie, Józefie, obudź się mój mężu drogi. Czas mój nadszedł , czas już , czas do drogi.
Józef: Żal odchodzić, jacy mili ci ludzie, chociaż w nędzy i w brudzie.
Maryja: Chodź Józefie, iść musimy. Nie nadużywajmy tych ludzi gościny.
Józef bierze pod rękę Maryję i odchodzą w stronę stajenki.
Pieśń: Cicha noc
AKT II - „Gdy się Chrystus rodzi ...”
Scena I - Żłóbek
Maryja z Józefem szukają miejsca na nocleg; w dali widać skromną stajenkę.
Maryja: Jakże, Józefie dalej pójdziemy w drogę ... Kiedy ze zmęczenia ja już iść nie mogę ?
Józef: O, tak ! Dość ma dzień nędzy swojej,
Współczuję, Mario, utrudzeniom twoim.
Usiądźmy chwilę na kamieniu. ( rozgląda się )
Spójrz, widać coś w gwiazdy promieniu ...
Maryja: Stajenka cała z drewna ... Może byśmy się tu zatrzymali ?
Józef: Pusto, widocznie nie jest tu niczyje mieszkanie.
Wejdź, proszę i usiądź tu na sianie.
Ja rozglądnę się w oddali ...
Może ogień zapalić przed dzikim zwierzem.
Józef wychodzi, Maryja klęka i modli się.
Maryja: O, Boże, w Ciebie wierzę i w Opatrzność Twoją,
Przyjmij dzisiaj podziękę moją ...
Wielbi dusza Pana mego ... noc zbawienia jest ludzkiego.
Wchodzą narratorzy.
Narrator 1: Zbliża się czas przez wszystkich oczekiwany.
Przez proroków od wieków ogłaszany.
Czas wielkich nadziei i wielkiego święta.
Każda buzia uśmiechnięta.
Narrator 2: „ Albowiem dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany. Na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem : Przedwieczny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego Panowanie bez granic, nad Jego Królestwem, które On wzmocni prawem i sprawiedliwością teraz i na wieki.”
Pieśń: GDY SIĘ CHRYSTUS RODZI
Scena II - Radość Anielska
Wchodzą anioły, podchodzą do żłóbka, klękają przed Jezusem.
Anioł 1: Witaj Jezu na tej ziemi, położony w żłobie,
witają Cię aniołowie, kłaniają się Tobie.
Anioł 2: Nie było miejsca dla Ciebie w Betlejem, a żadnej gospodzie
I narodziłeś się Jezu - w stajni, ubóstwie i chłodzie.
Anioł 3: W żłóbeczku leżysz, Jezu mały,
W szopie masz mieszkanie.
Ale chciałeś przyjść na ziemię -
Bo nas kochasz Panie.
Anioł 4: A teraz mili aniołkowie, jak Je kocha, powie.
Stańmy przy Nim wkoło,
Ja Mu nóżki ucałuję od wszystkich aniołów ...
Anioł 5: Nie było miejsca, więc czemu,
Tyś przyszedł , choć ludzie nie chcieli ?
Nie lepiej Ci było w niebie
Gdzie Cię wielbili Anieli ?
Anioł 6: W niebie miałeś Jezusie szczęście wiekuiste,
Nic Ci nie było potrzeba.
Czemu więc zszedłeś na ziemię w noc ciemną, Daleko od nieba ?
Anioł 7: Czemuś Jezu, pozwolił na żłób i opuszczenie ?
Anioł 8: Dlaczegoś tak się poniżył ?
Wszyscy aniołowie: By przynieść światu zbawienie !!!
Anioł 7: A ludzie ciągle nie wiedzą, gdzie szczęścia szukać ?
Nie wiedzą, że szczęście tak blisko w żłóbku ubogim tu leży.
Nie wiedzą.
Gdyby wiedzieli, biegliby do ołtarzy, gdzie Bóg - Człowiek łaskami darzy.
Anioł 8: Nie wiedzą ludzie, nie wiedzą,
Że w stajni taki wzgardzony
Leży Stwórca Wszechświata: Dziecię - Bóg - Pan niezmierzony.
Aniołowie wstają podchodzą do śpiących bezdomnych i budzą ich.
Anioł 1: Trzeba tę nowinę zanieść hen, do ludzi.
Niech powstaną ze snu.
Anioł 2: Niechaj się ucieszą,
Pokłonić się Jezusowi, do Betlejem śpieszą !
Anioł 3: Narodził się w stajence nasz Pan i Król,
Idzie leczyć ludzkie nędze, leczyć ludzki ból.
Anioł 4: Idzie szczęście dać na świecie, skąpanym do łez,
Idzie dobrym dać otuchę, złu położyć kres.
Anioł 5 i 6: Niechaj przyjdą wszyscy, tu - do stajenki !
Do Małego Jezusa i Świętej Panienki.
Anioł 7: Niechaj przyjdą wszyscy - jako ci, wzgardzeni !
Niechaj przyjdą miłości spragnieni !
Anioł 8: Niechaj przyjdą cierpiący, smutni, opuszczeni !
Pokój i wesele Bóg wam niesie w dani !
Pieśń: PÓJDŹMY WSZYSCY DO STAJENKI
Scena III - Szczęście ludzi
Wchodzi narrator. Aniołowie stają wokoło żłóbka, bezdomni zauważają Maryję, Józefa i Dziecię, nie wiedzą co robić, chwilę się naradzają.
Narrator 1: Wróćmy jeszcze na chwilę do tamtych czasów i razem z tymi ludźmi klęknijmy na progu tamtej betlejemskiej groty. Popatrzmy na nowo narodzonego Jezusa, to przecież ten sam, co w Tabernakulum. Dlatego Betlejem trwa do dziś. Jezus jest wśród nas tak samo obecny. Czy rzeczywiście w to wierzę ?
Narrator wychodzi, bezdomni idą w stronę stajenki.
Mała Asia: Jestem, kto mnie woła ?
Tyle nieszczęścia dookoła .. A o mnie ktoś pamięta ?
Aniołowie: Dziecina Święta !!!
Bezdomni podchodzą do stajenki, klękają przed Jezusem.
Maryja: Będę ci odtąd Matką na świecie, a bratem twoim Jezus- to Małe Dziecię.
Mała Asia : O ! Jak się cieszę ! Nie będę już sierotą !
Co to ? Widzę gwiazdę złotą ! Ona mnie wołała...
Ona mnie olśniła i do szopki tej przyprowadziła !
Tu znalazłam życie ! wskazuje na Jezusa
Janek Soczek: O, Boże ! I my chcemy żyć jak bracia, w rodzinie !
Składamy dziś Tobie pokłon, Świętej Dziecinie,
Co zstąpiła w świata chłód, aby zbawić ludzki ród !
Wszyscy bezdomni wstają, i mówiąc razem jednocześnie podają sobie ręce.
Wszyscy bezdomni: Bratnią miłością kochać się będziemy wzajem !
A życie w zgodzie będzie naszym rajem.
Kulawy Job: Przywitajmy tego Boga, co na sianie leży.
Janek Soczek: Ach, witajże pożądana Perło droga z nieba,
Gdy świat cały upragniony Anielskiego Chleba.
Aniołowie : W ciele ludzkim Bóg jest skryty, na pokarm ludziom obfity,
Ciałem karmi, krwią napoi, by człowieka w chwale swojej, między wybranymi policzyć.
Podczas pieśni bezdomni wychodzą.
Pieśń: LULAJŻE JEZUNIU
Scena IV - Nawróceni
Wchodzą koszykarze, dziewczyny, hotelarz i portier, widzą Jezusa, oddają Mu pokłon.
Koszykarze i Portier: Niech Ci, Jezu, będą dzięki za Twe narodzenie,
Bo przez nie zacząłeś nasze sprawować zbawienie.
Dziewczyny i Hotelarz: Miłość, która to sprawiła, iż cię do nas sprowadziła, niech swą iskrą nas zapali, abyśmy cię miłowali teraz i bez końca w wieczności.
Narrator 2: Dziwną drogą Swej Najświętszej woli prowadzi ludzi - Bóg, Pan niepojęty. Bóg - Człowiek miejsca nie znalazł sobie w pałacach, wśród bogaczy, lecz przyszedł na świat w lichym żłobie - tu każdy Go zobaczy.
Józef: I wezwał was, byście utrudzeni poznali szczęścia blask i odeszli stąd wzmocnieni.
Wchodzi narkoman, wszyscy się na niego patrzą, gdy wchodzi niepewnym krokiem. Staje przed stajenką i chwilę się przygląda dziecięciu leżącemu z żłobie.
Handlarz - narkoman: ( zwraca się do Maryi) Kim jesteś ?
Maryja: Twoją Matką.
Handlarz : Moją ? Ja nie mam matki. Sam dla siebie żyję. Nikomu na mnie nie zależy.
Maryja: Zależy !
Handlarz : Komu ?!
Maryja: Mnie !!!
Handlarz : Dlaczego ?
Maryja: Bo jesteś moim dzieckiem !
Handlarz : ( śmieje się, ale podchodzi bliżej; przygląda się dziecku )
To Twój Syn ?
Maryja: Tak .
Handlarz : Dlaczego urodziłaś go w tej stajni ?
Maryja: Bo On tak chciał !
Handlarz: To dziecko !? Czy ono mogło decydować ?
Maryja: Jest Bogiem, który stał się Człowiekiem dla ciebie.
Handlarz: Kiedyś coś o tym słyszałem..., e... nie dla mnie !
Maryja : Dlaczego tak myślisz ?
Handlarz: Spójrz tylko na mnie ! Jestem przegrany, zniszczony, nie mam niczego !
Maryja: On cię wyzwoli !!! Podejdź tu bliżej, On widzi Twą duszę . w Jego imieniu przytulić cie do serca chcę.
Maryja zaprasza go wzrokiem i gestem dłoni. Maryja bierze Jezusa, podaje Handlarzowi. On je przytula i staje się wolnym. Wraz z Jezusem na rękach klęka, podaje Maryi Jezusa i ściąga kurtkę z przypiętymi narkotykami.
Handlarz: Boże niepojęty !
Nie zgłębię twej miłości !
Kimże ja jestem, że o mnie pamiętasz ?
Kim jestem, że o mnie się troszczysz !
Kim jestem, że mną nie gardzisz,
Że przychodzisz do mnie, bezbronny -
Oddajesz mi siebie w zaufaniu ?
Koszykarz 1: Tak wiele ci zawdzięczam, Panie !
Tak wiele mam od Ciebie darów !
Handlarz: Pogrzebałem wszystko, zdeptałem dar życia,
A Ty mnie podniosłeś w swej miłości !
Niech hymn uwielbienia popłynie z mego serca !
Niech cały świat dzisiaj ze mną śpiewa !
Nie jestem przegrany !
Jestem ocalony !!!
Maryja: Jesteście potrzebni Bogu i zaproszeni, aby świadczyć o Jego miłości. !!!
Handlarz: Matko Najświętsza, ja już poznałem,
Żeś Tu od Boga wybrana.
Pozwól mi, pozwól zostać mi blisko.
Hotelarz: Wiem, że przy Tobie, kto wiernie przebywa, nigdy przenigdy nie zginie. Tyś mi rozgrzała me serce, naucz mnie służyć Dziecinie.
Dziewczyny razem: Maryjo przyjmij dary nasze dla Syna Twojego.
Józef: Najcenniejszym darem są wasze czyste serca. Podejdźcie tu bliżej, dzieciątko do was się uśmiecha !
Podchodzą, klękają, dotykają Dzieciątka, cieszą się i odchodzą. W tym czasie muzyka - kolędy.
Pieśń: MALEŃKA MIŁOŚĆ
AKT III - „ Dobra Nowina na świecie ...”
Scena I - Herod
Herod leży na łóżku i śpi. Nagle zrywa się bardzo przestraszony.
Herod: Jakem Herod - ja tu rządzę ! moja władza i pieniądze !
Co jest moje - to jest moje ! Tron ! Korona ! Złote stroje !
Nie dam ... ! Nie dam ... ! nie odbierzesz ! Zostaw berło ! Gdzie żołnierze ?
Zgiń ! Przepadnij ! Tam, do diabła ! Czy korona już mi spadła ?
Szatan: Zbladł jak płótno ...
Herod: Auuu..! Auuu...!
Szatan: Ale jęczy !... Sen go jakiś strasznie dręczy !
Herod: Gdzie korona ? Gdzie mój tron ?
Gdzie jest pałac ? Gdzie dworzanie ?
Wbiegają dwaj dworzanie.
Dworzanie: Tutaj, najjaśniejszy panie !...
Herod: Uff !... Jesteście ! Co za męka ! Sen się przyśnił, głowa pęka !
Śniło mi się ... Dajcie kielich !... Że koronę diabli wzięli,
Że ktoś czyha na mój tron. A kto czyha ?
Szatan: Może on ? wskazuje na jednego z dworzan
Dworzanin 1: Ja ?! Przenigdy ! Nawet we śnie !
Dworzanin 2: Ja odetchnąć nawet nie śmiem ! Ja cię kocham !
Dworzanin 1: A ja wielbię ! Czczę !
Herod: Idźcie do diabła ! Nudzicie mnie !
A za taką głupią mowę każę skrócić was o głowę !
Skocz po muzykantów, król chce się bawić !
Będzie zabawa ! Będzie zabawa !
Bo sen nieważny ! Ważna jest jawa 1
Otom jest panem nad światem
I mocarz nad mocarze !
Przed moim Majestatem wszystko pada na twarze.
Same sukcesy ! wszyscy są mi poddani !
Miernota będzie mi służyć ! ha ! Wszystkich omamię obietnicami !
Uwierzą mi - głupi ludzie !
Świata do mnie należy !
Jestem władcą, a wy poddani ! wskazuje na publiczność
Przed blaskiem mej korony
Zamiast czołem bić w pokorze,
Powołują się na jakieś prawa Boże !
Ja Boga się nie boję !!!
Herod siada, wchodzi uczony w piśmie, kłania się przed Herodem.
Uczony w Piśmie: Królu i Panie !
Nakłoń ucho swe łaskawie ku pokornemu słudze.
Przebacz jeśli gniew budzę,
Ale nie z mojej winy zwiastuję złe nowiny:
Ten naród buntowniczy trwa w milczącym uporze,
Na siły własne liczy, na miłosierdzie Boże;
Żyje w ojców swych wierze, mówi ojców językiem
Zwyczajów dawnych strzeże. Tam każdy buntownikiem !
Herod: Ukaz wydaj surowy !
Lud z wiary siłę bierze, więc go zachwiać w tej wierze,
Zmusić do naszej wiary !!
Każ zamykać świątynie, znosić modlitwy, ofiary !
Aż i duch buntu zginie !
A gdyby lud zuchwały bronił swego Kościoła -
Nie czekać, aż najświętsza Ofiara się odprawi:
Zbrojno runąć do wnętrza !
Ja, król, tak chcę i każę !!!
Uczony w Piśmie: Władco rządzący światem,
Racz przyjąć moją radę,
Jeżeli chcesz to plemię zgładzić z powierzchni ziemi,
Wyrwij im ojców ziemię ! Cóż lud bez ziemi znaczy ?
Monarcho złotych tronów każ dać trzysta milionów,
Ich ziemię piędź po piędzi osadzaj naszym ludem.
Ten ich z ziemi wypędzi !
Herod: Masz przyzwolenie nasze, sługo wiernie oddany
Toć są wśród nich Judasze, którzy w złote kajdany
Oddadzą sami pono Ziemię - matkę rodzoną !!!
Wchodzi anioł 1,2,3
Anioł 1: I nas posłuchaj królu;
Za co na nich te kary ?
Co za krzywdy bez miary ?
Anioł 2: Oni we łzach i bólu
Bronią jeno wytrwale
Swej ojczyzny i wiary !
Anioł 3: Czy masz serce z kamienia ?
Opamiętaj się w szale,
Radź się swego sumienia ...
Herod: Co ? Nigdy w życiu !!!
Precz z nimi - niech mnie nie drażnią ...
Brać mi ich stąd !!!
Pieśń: O MILI KRÓLOWIE
Scena II - Mędrcy ze wschodu.
Wchodzą narratorzy, król siedzi na tronie;
Narrator 1: Oto nad światem wielka nowina:
Panna Przeczysta zrodziła Syna,
Powiła go w Betlejemie,
Króla królów , Pana ziemi
Boga na niebie.
Narrator 2: On tron Dawidów, Syjon posiądzie
Królestwu jego końca nie będzie;
Uciśnionych on ochłodzi,
Niewolników oswobodzi,
Nędznych posili.
Narrator 1: Anieli śpiewem budzą nędzarzy,
Trzech Królów przed Nim czołem uderzy;
Już ze wszech stron ciągną rzesze,
Gdzie na stajennej strzesze gwiazda goreje.
Narrator 2: Mnie Pan zdjął z oczu zasłonę;
Czasy twych rządów są policzone,
Za twe gwałty i uciski
Sądu Boga jesteś bliski, srogi, mocarzu !!!
Herod osłupiały z gniewu i trwogi, zrywa się na tronie ale słowa przemówić nie może.
Herod: Czy ja dzisiaj szaleję ?
Czym też już oszalał ?
W serce mi się lęk nalał !
A wam zmieszał rozumy !!
Co to jest ? Co się dzieje ?
Wchodzi anioł 4
Anioł 4: Jezus malusieńki,
Z niewinnej Panienki
Dziś się rodzi o północy wśród zimnej stajenki.
Herod zdenerwowany staje przed publicznością i ze złością mówi do nich.
Herod: Cuda, widzenia, duchy
Wylęgły wam się w głowie !
Szukacie sobie Pana ?
Myśląc, że tron mój kruchy ?
I korona zachwiana ?
Wasz Król - to Dziecię Boże -
Gdzieś pomiędzy bydlęty zrodzony w nędznej oborze,
W żłobie, na głód i nędzę !
Ha, ja wam one męty z mózgów tępych wypędzę !
Wyplenię zabobony ! miecz spuszczę podniesiony !
Uznacie mnie za pana !
Ja, król, ja, bóg jedyny, przede mną na kolana ... !!!
Narrator 1: Wyruszyli Trzej Królowie za gwiazdą w nieznane.
Każdy chciał odnaleźć szczęście tak wypatrywane.
Spotkali się po drodze i dalej już razem ruszyli.
Do Jerozolimy po długim czasie przybyli.
Wbiegają dworzanie, kłaniają się.
Dworzanin 1: Królu, przyszli jacyś trzej !
Herod: Po co przyszli ?
Dworzanin 2: Nie wiem, panie !
Herod: Kim są ci trzej ?
Dworzanin 1: Mówią. Prowadź do pana swego tronu,
Bo trzej królowie ze Wschodu przyszli do twego grodu.
Kacper, Melchior i Baltazar.
Wchodzą królowie, kłaniają się.
Król 1: Witaj Panie, przybyliśmy tu z daleka.
Jest tu nowy Król, który na nas czeka.
Chcemy Go zobaczyć i Mu się pokłonić.
Złożyć mu dary i swe serca odsłonić.
Król 2: Narodził się właśnie, gwiazda jest jego znakiem.
Przyszliśmy tu, jej światło było dla nas szlakiem.
Zatrzymała się nad tym miastem i ciągle tu świeci.
Więc On tu czeka na nas i na wszystkie dzieci.
Narrator 2: Król Herod się przestraszył, poczuł zagrożenie.
Pomyślał, że dobrze wykorzysta to wydarzenie.
Postanowił udawać, że też się królowi pokłoni
I tym przybyszów wielkich do powrotu skłoni.
Herod: Witajcie Królowie, z daleka przybyliście,
Nie wiem w jakiej księdze to wyczytaliście
Nic mi nie wiadomo o Królu nowo narodzonym.
Powierzę tę sprawę zaraz moim uczonym.
Król 3: Będziemy wdzięczni za wszelkie wiadomości.
To wydarzenie jest ważne dla całej ludzkości.
Chcemy pokłon Mu złożyć i dary ofiarować.
Nie będziesz królu tej decyzji żałować.
Narrator 1: Król już żałuje, że oni tu przybyli
Musi udawać, może to ich zmyli.
Zgładzi rywala, gdy tylko się dowie,
Gdzie on się narodził i gdzie też się chowa.
Wchodzi uczony w Piśmie.
Uczony w Piśmie: Panie, w księdze prorok napisał, że tak się stanie:
W mieście Betlejem narodzi się Zbawca na sianie.
To jest niedaleko, można tam dojść przed nocą.
Przed złem Bóg was ochroni swoją wielką mocą.
Herod: Idźcie więc tam zaraz, dary wasze zanieście
Pokłon złóżcie, dowiedzcie się, gdzie to jest w mieście.
Ja też pójdę do tego Króla, dary swe zaniosę.
Pokłon Mu złożę i do mego pałacu zaproszę.
Królowie: Dziękujemy ci, panie, za te wiadomości.
Zbawiciel się ucieszy, że będzie miał tylu gości.
Gdy mu się pokłonimy i dary swe złożymy,
Zaraz go pożegnamy i do ciebie wrócimy.
Królowie wychodzą, wchodzi narrator, Herod siedzi zamyślony.
Narrator 2: Królowie poszli do Betlejem szczęśliwi.
Nie wiedzieli, że Herod jest im nieżyczliwy.
Król Herod swych żołnierzy przygotował
Nerwowy, na przybyszów w pałacu czatował.
Herod: Co za dziwy ! Co za sen !
Nie, to być nie może !
To tej szopy ? Tacy ludzie ?
Coś się porobiło w mojej mądrej głowie ...
Dziecko ... Syn Boży !? ... cóż to za nowina ?!
Kto mi powie, co się ze mną dzieje ?
Pieśń: MĘDRCY ŚWIATA
Scena III - Mędrcy u żłóbka
Wchodzą aniołowie, potem narratorzy. Stają wokoło żłóbka.
Anioł 5: Gwiazda błyszczy nad stajenką, drogę światłem znaczy.
Każdy człowiek dobrej woli, Boga dziś zobaczy.
Anioł 6: Na dalekim wschodzie mędrcy ją spostrzegli.
Anioł 7: I za jej przewodem, do Betlejem pobiegli.
Anioł 8: Wiara żywa im przewodzi, ufność sił dodaje,
Kiedy jadą do Dzieciątka przez pogańskie kraje.
Narrator 1: Królowie weszli do stajenki sianem pachnącej.
Zobaczyli Dziecię na ręku Matki kochającej.
Narrator 2: Blask chwały Bożej jaśniał w żłóbku na sianie.
Aniołowie śpiewali: Chwała Tobie, Panie!
Wchodzą Trzej Królowie, podchodzą do żłóbka i kłaniają się.
Król 1: Z dalekiego jedziem kraju,
Aby Bogu pokłon nieść.
Bo aż do nas gwiazdy jasność,
Tę radosną niosła wieść.
Maryja: Witajcie Królowie, Syn mój się ucieszy.
Zostańcie z nami, chyba wam się nie spieszy.
Przybędzie jeszcze wielu gości z daleka.
Mój Syn z niecierpliwością na wszystkich czeka.
Król 2: Tak przedziwne - Boże wielki - jest Twe narodzenie,
Ale wierzę , wierzę mocno, że niesiesz nam zbawienie.
Król 3: Cały świat niech teraz Cię wielbi, czarni, żółci, biali,
Aby wszyscy zawsze wiernie przy Twym żłóbku stali.
Król 1: Niech kadzidło uwielbienia Jedynego Boga płynie do Niego
Bezustannie z naszych świątyń proga. Daje kadzidło
Król 2: Cierpień ludzkich ci składamy niemały Wian.
Ty wiesz dobrze, co cierpienie, gdy krew płynie z ran. Daje mirrę
Król 3: Bądź pochwalon, Święty Boże, przez Twe narodzenie,
Co przez długich lat tysiące trwa przez przemienienie.
Maryja podaje królom Dzieciątko i mówi;
Maryja: Mój Syn raduje się waszą obecnością.
Moje serce płonie ze szczęścia ogromu.
Jak wielkie rzeczy Pan uczynił,
Że moje oczy oglądają takie dziwy.
Niech błogosławieństwo Syna mojego
Spocznie dzisiaj na was, wspaniali Królowie.
Niech Jego światło prowadzi was do domów,
Abyście tam świadczyli o Jego miłości.
Królowie kłaniają się i odchodzą.
Pieśń: MALEŃKA MIŁOŚĆ
Scena IV - Kara dla Heroda
Wchodzi Herod zamyślony, szatan w ślad za nim.
Herod: Strach !... Świat się cały wali i niebo całe płonie
W tej komety ogonie, nad Dzieciątkiem w kolebce ...
Strach ! ... W pustej, ciemnej sali, wszyscy mnie opuścili !
Podli tchórze, pochlebcy !...
Sam zostałem na tronie ...
Herod słysząc szelest skrzydeł szatana odwraca się gwałtownie i mówi;
Herod: Kto tu ? Słyszę - ktoś szepce
Kto tu ? Sam się obronię !
Szatan: Nie lękaj się mnie, Panie
Jam anioł twego tronu,
Mym królestwem otchłanie ...
Zawsze przy tobie stoję,
Znam wszystkie myśli twoje.
Znam wszystkie twe zamiary.
Herod: Ratuj moją koronę,
Wszędzie klęski bez miary przeciwko mnie zwrócone.
Szatan: Krwi trzeba i ofiary 1
Herod: Ratuj ! Ja ci ołtarze w całym państwie postawię,
Czcić mym ludom cię każę,
Tylko weź mnie pod swe skrzydła, bądź moją obroną !!!
Herod klęka przed szatanem..
Szatan: Komu skronie koroną
Szczęsny los przyozdobi,
Wszystko mu dozwolono,
Co dla korony robi.
Celem jest powodzenie!
Cnota mija bezpłodnie,
Wolę wiąże sumienie;
Król niech działa swobodnie.
Grzech króla nie jest grzechem,
Zbrodniami nie są zbrodnie.
Czyn zrodzon z nienawiści
Rozbrzmiewa sławy echem,
Jeśli daje korzyści!
Korony blask złocisty
Z wszelkich go zmaz oczyści;
Kto potężny, ten czysty!
Herod: Mój tron czemu się chwieje?
Ratuj mnie, broń, szatanie!
Sam nie wiem, co się dzieje
I co to wszystko znaczy:
Burzy się lud prostaczy,
Wnet na mnie wręcz uderzy;
Gada o królu, co jest Bogiem.
Szatan: Dziecię, co jest twym wrogiem,
Wrogiem także jest moim,
To nieprzyjaciel stary.
My dwaj się nań uzbroim
I złączym siły nasze:
Ja strutymi opary
Promienną gwiazdę zgaszę,
Która Dziecięciu świeci.
Ty czyń krwawe ofiary,
Wymorduj wszystkie dzieci ...
Herod: Co ? Nie słyszę ! Mów wyraźniej ! Trzeba sprawić krwawą łaźnie !
By to dziecię w Betlejem zrodzone
nigdy nie sięgnęło o me berło i koronę.
Szatan: Nikt ci tronu nie ukradnie !!!
Herod: Wy, tronu mego stróże,
Wy nędznicy, wy tchórze
Wyrwijcie z pochew miecze, niech krew dziatek pociecze.
Śmierć, śmierć każdej dziecinie !
Mordować bez wyjątku !!!
I dla mojego syna wybiła już godzina.
Wbiega żona Heroda ubrana w szkarłatną suknię i czarny welon
Królowa Herodowa: Panie, u moich podwoi
Twoich żołdaków gromada
Z mieczami jasnymi stoi
I mnie, mnie matce powiada,
Że chcesz syna swego zgonu.
Herod: Pani, bronię mego tronu !!
Dziecię nowo narodzone ma zostać panem nad pany
Może to być i syn twój o pani.
Królowa: Wejrzyj na łzy moje słone,
Żebrzę łaski twojej, panie !
To twoje dziecko rodzone,
Dziedzic twój na majestacie !
Herod: Precz ! Com kazał, to się stanie.
Królowa: Zgiń, dziatek niewinnych kacie !
Przepadnij, krwawy tyranie, okrutny despoto !
Niech cię piekło pochłonie i to twoje złoto !!!
Królowa wychodzi płacząc w czarny welon, Herod chce się wycofać, ale szatan mu zachodzi drogę.
Szatan: Dokąd, dokąd opętańcze ?
Nim opuścisz te bogate twe progi
Do mnie, ja z tobą zatańczę,
Okropniku srogi !!!
Herod: Kto bądź jesteś, z drogi ! Z drogi !
Szatan: Ja prawdziwym jestem czartem, a ty królu jużeś martwym.
Wydałeś dekret srogi , że sprzedałeś diabłu duszę
Kiedyś na śmierć skazał dziecięce niewinne dusze.
Szatan podaje papier Herodowi, król łapie się za głowę, pada na kolana.
Herod: No, niestety uznać muszę, że sprzedałem diabłu duszę.
Szatan: I o cóż tyle wrzasku ?
Hy ! Hy ! Ryba po piasku
Nadaremnie się miota ! ale ja ją uspokoję.
Mnieś służył za żywota,
Sam lazłeś w moją sieć,
Hy ! Hy ! Biorę , co moje;
Na łeb, w zatratę leć !
Herod: To pomyłka ? - Ja do piekła ?
Szatan: Hej ! Chodź ze mną mój mospanie,
Z tobą konie już się stanie;
Dawne my rachunki mamy,
Pójdziesz do piekielnej bramy.
Za długie z tobą mozoły.
Czas ci już napić się smoły.
Szatan nakrywa Heroda peleryną. Chór aniołów zasłania scenę śpiewając kolędę.
Pieśń: BRACIA PATRZCIE JENO
EPILOG
Narrator 1: Znowu opustoszał tej stajenki próg.
Oczka zmrużył, zasnął - Malusieńki Bóg.
Narrator 2: A na dworze zawierucha, wichry niosą śnieg.
Śnieg na drodze do stajenki, w zaspach srogich legł.
Czy usłyszy on wezwanie w smutku i rozpaczy ?
Aniołowie: Jeśli tylko w górę spojrzy, nawet wśród zamieci.
Jasna gwiazda Jezusowa, niechybnie zaświeci.
Anioł 1: Dlaczego nikt więcej do żłóbka nie spieszy ?
Anioł 2: Czy nikt już darami Pana nie ucieszy ?
Anioł 3: Jezus się narodził dla całego świata,
Opuścił niebiosa i z ludźmi się brata,
A oni są tak obojętni.
Anioł 4: Historia się powtarza od tysiąca lat.
Przyszedł do swoich - ci Go nie przyjęli.
Przyszedł świat zbawić - odrzucił Go świat.
Pieśń : BÓG SIĘ RODZI
Wchodzą dziewczyna, koszykarz, bezdomny, handlarz
Dziewczyna 1: Jakiś śpiew dzisiaj słyszę ?
Czy to Bóg mnie woła ?
Koszykarz 1: Nie było miejsca dla Boga ?
Przecież On mieszka w kościołach ...
Handlarz - narkoman: Nie było miejsca dla Niego,
Nie było miejsca w mej duszy,
Bezdomny: Nie myślał jam wcale o Nim.
W sercu głos Jegom zagłuszył.
Wchodzi Herod, staje przed żłóbkiem, kłania się, podchodzi do publiczności i bardzo głośno woła.
Herod: Młodość moja minęła,
Życie, jak rzeka przepływa.
Dlaczegom w życiu nie pojął,
Gdzie szczęście moje przebywa !!!
Herod odwraca się, jeszcze raz podchodzi do złóbka, pada na twarz i oddaje swój płaszcz i koronę.
Wchodzą : bezdomna, Janek Soczek, dziewczyna 2, kulawy Job, Mała Asia, koszykarz 2, hotelarz i portier, stają na środku:
Bezdomna: Narodziłem się nagi, mówi Bóg, abyś ty potrafił wyrzec się samego siebie.
Janek Soczek: Narodziłem się ubogi, abyś ty mógł uznać mnie za jedyne bogactwo.
Dziewczyna 2: Narodziłem się w stajni, abyś ty nauczył się uświęcać każde miejsce.
Mała Asia: Narodziłem się bezsilny, abyś ty nigdy się mnie nie lękał.
Koszykarz 2: Narodziłem się z miłości, abyś ty nigdy nie zwątpił w moją miłość.
Handlarz: Narodziłem się w nocy, abyś ty uwierzył, iż mogę rozjaśnić każdą rzeczywistość spowitą ciemnością.
Kulawy Job: Narodziłem się w ludzkiej postaci, mówi Bóg, abyś ty nigdy nie wstydził się być sobą.
Hotelarz: Narodziłem się jako człowiek, abyś ty mógł się stać synem Bożym.
Portier: Narodziłem się prześladowany od początku, abyś ty nauczył się przyjmować wszelkie trudności.
Wszyscy stępują miejsca Maryj i Józefowi.
Józef: Narodził się w prostocie, abyś ty nie był wewnętrznie zagmatwany.
Maryja: Narodził się w twoim ludzkim życiu, aby wszystkich ludzi zaprowadzić do domu Ojca.
Pieśń: TRIUMFY KRÓLA NIEBIESKIEGO
Narrator 1: Niech radość Bożego Narodzenia, będzie dla nas wszystkich otuchą, umocnieniem i pokojem, przyniesionym ludziom przez maleńkiego Jezusa jako najpiękniejszy dar. Spójrzmy na Niego.
Narrator 2: On nas zapewnia, że ludzie,, których spotykamy, potrzebują naszego trudu, cierpienia, miłości, pocieszenia.
Narratorzy razem: Nieskończony Boże, Zbawicielu świata, wspomagaj nas, aby w sercu każdego człowieka znalazło się miejsce dla Ciebie.
Pieśń: HEJ W DZIEŃ NARODZENIA.
KONIEC
Scenariusz opracowały:
mgr Małgorzata Labuhn
mgr Brygida Urbańska - nauczycielki Publicznego Gimnazjum im. Książąt Pomorza Zachodniego w Trzebiatowie.
1