wierszer tematyczne(1), wierszyki,wiersze


Bezpieczna droga


"Bieg przez płotki" - Przewoźniak Marcin
 Bieg przez płotki?
 Ja nie bronię,
 ale tylko na stadionie.
 Jest to konkurencja śliczna,
 lecz sportowa, nie uliczna.
 Te barierki na ulicy
 bezpieczeństwa to strażnicy!

"Drogowskazy" - Przewoźniak Marcin
 Podróżnikom setki razy
 pomagały drogowskazy.
 Wytyczały, wskazywały,
 prowadziły przez świat cały.
 Służą wszystkim, więc pamiętaj:
 Nie niszcz ich i nie przekręcaj.
 Jeśli jedziesz dokądś drogą,
 tobie chętnie też pomogą.

 "Malujemy obrazki"
 Dziś nas uczył pan policjant
 jak się chodzi po ulicach,
 jak przez jezdnię maszerować,
 żeby ruchu nie tamować.

 Malowaliśmy obrazki
 na obrazkach przejścia w paski
 tu się trzeba bardzo spieszyć
 bo to przejścia są dla pieszych.

 Malowaliśmy tramwaje
 przed pasami tramwaj staje,
 żeby mogli iść przechodnie
 i bezpiecznie i wygodnie.

 Na ulicach pan policjant
 stoi w białych rękawiczkach
 - trzeba stanąć nie ma mowy.
 I obrazek już gotowy.

 "Niebezpieczny mecz" - Faber W.
 Wyskoczyła na ulicę piłka nożna.
 Pomyśl, można skoczyć za nią
 czy nie można?
 Tam przygody ją czekają rozmaite:
 - może zechce strzelić bramkę koń kopytem?
 - może "kopnie" piłkę auto rozpędzone
   zanim piłka umknie het na druga stronę?
 - Skoczyć za nią na ulicę,
   na sam środek?
 - Lepiej nie grać w piłkę nożną
   z samochodem!

"Przechodzimy przez ulicę" - Anielewska W.
 Na chodniku przystań bokiem,
 raz, dwa, trzy.
 Popatrz w lewo bystrym wzrokiem,
 raz, dwa, trzy.
 Skieruj w prawo wzrok sokoli,
 znów na lewo spójrz powoli,
 jezdnia wolna, więc swobodnie
 mogą przez nią przejść przechodnie,
 raz, dwa, raz, dwa, raz, dwa, raz.

 "Przechodzimy przez ulicę" - Badalska Wiera
 Kiedy światło jest zielone
 można przejść na drugą stronę,
 a gdy świeci czerwone
 przechodzenie zabronione!

 Gdy zamierzasz przejść ulicę
 na chodniku przystań bokiem,
 popatrz w lewo bystrym okiem,
 skieruj w prawo wzrok sokoli,
 znów w lewo spójrz powoli.
 Jezdnia wolna - więc swobodnie
 mogą przez nią przejść przechodnie.

 Kiedy chcę przez jezdnię
 przejść na drugą stronę,
 przystaję i ze światłami
 gram w zielone.
 Pytam: - Jest zielone?
 - Proszę - mówią grzecznie.
 Wtedy wiem, że mogę
 przechodzić bezpiecznie.

 "Spacer po ulicach"
 Chcemy lepiej niż rodzice
 pieszo chodzić przez ulicę.
 Po chodniku z wielką wprawą
 wędrujemy stroną prawą.

 Gdy czerwone światło świeci
 stoją w miejscu wszystkie dzieci.
 Gdy świeci zielone
 maszerują na drugą stronę.

 "Stop - dziecko na drodze" - Faber W.
 Gdy kierowca ogromnego samochodu
 zauważy dzieci na drodze,
 tak powoli, tak ostrożnie jedzie
 jakby mu się coś popsuło w motorze.
 Nawet rower, motocykl i skuter
 co się właśnie miały mijać przed szkołą
 tak zwolniły na widok dzieci,
 jakby miały tylko jedno koło.
 Wielki traktor choć się bardzo spieszył,
 ruszyć dalej przed szkołą nie może
 i czekając aż przejdą dzieci
 jak na bębnie gra na motorze!
 A znak wszystkie ostrzega pojazdy
 i dla dzieci jest jak barwna tarcza,
 a więc koła poruszają się ostrożnie
 tak jak ludzie,
 którzy idą na palcach...


 "Światła na skrzyżowaniu"
 Niech każdy stanie przed skrzyżowaniem
 palą się światła - popatrzmy na nie.
 Światło zielone jak małe listki
 na drugą stronę zaprasza wszystkich.
 A światło żółte jak liść jesieni
 ostrzega spiesz się bo ruch się zmieni.
 Światło czerwone jak mak, jak ogień
 wszystkim przechodniom zamyka drogę.

 "Uliczne sygnały"
 Jezdnia nie jest do spacerów,
 do zabawy także nie,
 ciężarówki, 100 rowerów
 i tramwaje spieszą się.

 Uliczne sygnały zna duży i mały,
 uliczne sygnały trzeba dobrze znać.
 Gdy światło zielone na drugą idź stronę,
 lecz kiedy jest czerwone wtedy musisz stać.

 Nie bądź gapą, nie bądź gapą,
 gapa może skończyć źle!
 Popatrz w lewo potem w prawo,
 jezdnia wolna? Śmiało przejdź!

"Zielone światło" - Śliwiak Tadeusz
 Światło zielone,
 światło zielone,
 można przechodzić
 na drugą stronę.
 Pojazdów szereg
 posłusznie czeka.
 Krzywda nie spotka
 tutaj człowieka.
 Póki zielone
 światło jak liść
 - bezpiecznie można iść.

"Znaki drogowe" - Przewoźniak Marcin
 Stoją znaki. Znak za znakiem.
 I zadanie mają takie,
 żeby ostrzec i zakazać
 lub kierunek dobry wskazać.
 Muszą czyste być, dlatego
 nie oszpecaj ich, kolego!
 Nie bazgrajcie po nich niczym.
 One nam ratują życie!

Jesień


 "Braterska rywalizacja"
 Trzecz synów ma księżna Jesień,
 trzech w ogień za matką skoczy.
 I każdy skarb nowy niesie,
 by cieszyć matczyne oczy.

 Brat Wrzesień chełpi się żartem:
 "Spiżarnię napełniam mamie!"
 To dla niej buszuje w sadach,
 rumiane jabłka jej zrywa,
 bukiety z wrzosu układa,
 suknie astrami obszywa.

 Październik chce sny jej ziścić:
 - Ja mamie tkam cudne szale
 z płomiennych, bukowych liści
 i na jej cześć wydam bale.

 Listopad, co lica ma blade
 chryzantem dźwiga jej pęki:
 - Piszę do mamy balladę
 i deszczowe wplatam w nią dźwięki.

 "Deszcz" - Burakowa Elżbieta
 Szaro po szybach szemrze deszcz...
 Sypią się krople sennie jak mak...
 Snuje się cichy, tajemniczy szept -
 - Pierwszy jesienny deszcz.
 Jeszcze będą czerwone liście.
 Jeszcze będzie kwitło babie lato.
 Jeszcze słońce przez nagie gałęzie zaświeci,
 ale to już... ale to już czas...
 Szaro po szybach szemrze deszcz.

"Hafciarka jesienna" (frag.) - Januszewska Hanna
 Tu - złoty liść. Tam rudy blask
 i srebrny mech na śliwie.
 Otwieraj oczy i patrz! Patrz!
 Barwami cię zadziwię.

 W złotym szeleście stoi klon
 i szumi jak muzyka.
 A złoto, poszum czyjeż są?
 Toć pana Października.

 "Jesień" - Czechowicz Józef
 Szumiał las, śpiewał las,
 gubił złote liście,
 świeciło się jasne słonko
 chłodno a złociści...

 Rano mgła w polu szła,
 wiatr ją rwał i ziębił:
 opadały ciężkie grona
 kalin i jarzębin...

 Każdy zmierzch moczył deszcz,
 płakał, drżał na szybkach...
 I tak ładnie mówił tatuś:
 - Jesień gra na skrzypkach...

"Jesień u fryzjera" - Gellnerowa Danuta
 Przyszła jesień
 do fryzjera:
 - Proszę mną się zająć teraz!
 Lato miało włosy złote,
 ja na rude mam ochotę.
 No, bo niech pan
 spojrzy sam,
 rudo tu i rudo tam...
 Mówi fryzjer:
 - Rzeczywiście!
 Dookoła rude liście,
 ruda trawa, rude krzaki,
 chyba modny kolor taki.
 Szczotka,
 grzebień,
 farby fura,
 już gotowa jest fryzura.
 Woła jesień: - W samą porę!
 Płacę panu muchomorem!

 "List jesieni" - Hockuba J.
 Przybywaj zimo,
 siwa damo,
 dawno już spadły
 wszystkie liście.
 Wdziej swoje
 futro,
 czapkę włóż,
 bo tu, w kałużach
 błyszczy mróz
 i wiatr w gałęziach świszcze.

 I tak tu pusto,
 jakby las
 pogubił gdzieś
 wesołe ptaki...
 Przybywaj zimo,
 bo Twój czas -
 grudzień cię woła,
 daje znaki.

 Moja walizka
 już spakowana
 pełna kasztanów
 i suchych traw.
 Gdy ty się zjawisz,
 odejdę sama,
 zanim opadnie
 poranna mgła.



 "Liście" - Droń T.
 Czerwone, złote, brązowe,
 liście jak z bajki kolorowe,
 płyną na wietrze jesiennym,
 a za oknem świat taki senny.

 Ptaki w dalekie lecą kraje,
 jabłoń owoce swoje nam daje.
 Deszcz kropelkami na ziemię kapie,
 pola już puste, spichrze bogate.

"Odlot szpaków" - Pagaczewski Stanisław
 Halo, czy biuro LOT-u?
 Kasa biletów do samolotów?
 Tu mówi szpak.
 Proszę? Ach tak, prawdziwy szpak!
 Nie człowiek,
 lecz ptak.
 Chodzi o to,
 że zbliża się koniec lata,
 a o tej porze
 ochotę mamy na podróże do ciepłych części świata,
 za jakieś ciepłe morze...
 Ile będą kosztować bilety?
 Co pani mówi? O RETY!
 To przecież fura pieniędzy!
 Prawdę mówiąc, nie mamy ani złotówki,
 bo skąd by szpaki miały wziąć tak wielką ilość gotówki?
 Jeśli się jednak zgodzicie, to zapewnić was mogę,
 że będziemy pięknie spiewały, i to przez całą drogę.
 To będzie nasza zapłata
 za bilety lotnicze do ciepłej części świata.
 Zgoda?

 Dziękuję bardzo w imieniu szpaczego stada.
 Aha, czy bedziemy miały w drodze co jeść?
 Mówi pani, że wszystko w porządku?
 To ślicznie,
 raz jeszcze serdecznie dziękuję. A więc do jutra!
 CZEŚĆ!

 "Odlatują ptaki" - Oppman Artur
 Liść pożółkły spada z drzewa
 chłodny wietrzyk wieje
 chór ptaszęcy już nie śpiewa
 ścichły lasy, knieje.

 Słonko bladsze rankiem wstaje
 na niebieskie szlaki.
 Posmutniały nasze gaje -
 - odlatują ptaki.

 Już gromadką mkną bociany
 w niebieskie przestworze.
 Lecą kędyś w kraj nieznany
 za dziesiąte morze.

 Puste gniazda zostawiły
 nad wieśniaczą strzechą.
 Ich znajomy klekot miły
 niesie z wiatrem echo.

 "Odlot bocianów" - Kubiak Tadeusz
 Mówi bocian do bociana:
 - Jutro lecę, proszę pana.
 - I ja także. Lecz wrócimy
 gdy stopnieją sniegi zimy.

 "Odloty" - Szuchowa Stefania
 - Ptaszki, ptaki wędrowniki! Gdzie lecicie?
 - Do Afryki!
   Lecimy całą gromadą
   dalej, niż pociągi jadą!
   Będziemy machać skrzydłami
   nad górami, okrętami...
 I jaskółki, muchołówki,
 skowronki, kretogłówki,
 dudki, kukułki i jerzyki
 poleciały do Afryki.

 "Pani Jesień" - Przeczek W.
 Pasterze na ścierniskach
 rozpalili ogniska.
 Wietrzysko liście czesze.
 To przyszła pani jesień.

 Ile wszędzie kolorów
 od barw aż oczy bolą!
 Wietrzysko liście niesie.
 Już przyszła pani Jesień.

"Sałatka"
 Już się jesień rozminęła z latem.
 Przyszła pora na kolacje pstrokate.
 Synowie i córki!
 Siekajcie ogórki,
 selery i pory,
 marchew, pomidory
 w drobniusieńką kratkę.
 Zrobimy sałatkę.

 "Smutne drzewa" - Hockuba J.
 Jesień odchodzi
 liść na liściem,
 w lesie jest jaśniej
 uroczyściej...

 I w górze coraz więcej nieba.

 A na gałęziach
 zamiast ptaków
 usiadły rzędem
 zimne gwiazdy.

 Więc smutne teraz stoją drzewa.


 "Wiatr mnie niesie" - Kubiak Tadeusz
 Wietrzyk? - Wieje.
 Deszczyk? - Pada.
 A śnieg? - Prószy.

 Krawiec palto, a szewc buty
 pięknie uszył.

 Co mi wietrzyk,
 deszcz i śniegi...
 Idę śmiało!

 Wiatr mnie niesie
 w deszcz - srebrzyście
 przez śnieg - biało!

"Złoty liść"
 Klon ma złote liście,
 świecą się ogniście,
 jesion ma brązowe,
 zgubił ich połowę,
 dęby się czerwienią,
 pół na pół z zielenią.

 Olcha - żółto - siwa,
 wiatr jej liście zrywa,
 miesza je z innymi,
 pędzi het! po ziemi;
 z najładniejszych liści
 cały las oczyści.

Karnawał


 "Karnawałowe baloniki"
 Był sobie raz balonik
 niebieski w kropki złote,
 nie umiał wcale latać
 choć wielką miał ochotę.

 Nadeszła noc gwiaździsta,
 noc tańca i muzyki
 i wtedy sam Karnawał
 rozdawał baloniki.

"Maskarada" - Kubiak Tadesz
 Maska masce bardzo rada,
 masa masek - maskarada.
 Tarabamba, tarabamba!
 Do re mi fa sol la si do.

 Oto słoń,
 oto koń,
 oto zwinna - hops - wiewiórka
 i przepiórka cała w piórkach,
 hokus, pokus, czary mary,
 tarabamba nie do wiary.
 Oto ryba łuską świeci,
 były dzieci, nie ma dzieci.
 Tarabamba, tarabamba!
 Do re mi fa sol si do.

 Obok małpki z dżungli rodem,
 tańczą dwa pingwiny młode,
 tańczy na dwóch łapkach zając,
 dziarsko wąsa podkręcając,
tańczy nawet biały miś,
 oto kogut,
 a to lis,
 nie buszuje po kurnikach,
 gdy muzyka gra walczyka.
 Taramamba, tarabamba!
 Do re mi fa sol la si do.

 uśmiać można się do łez,
 jak to z kotem tańczy pies,
 jak lew woła - jestem lwem,
 królem zwierząt, więc cię zjem!
 Ale lwa się nikt nie lęka,
 zając z lwem ze śmiechu pęka.
 Taramamba, taramamba!
 Do re mi fa sol la si do.

 Maska masce bardzo rada,
 masa masek, maskarada.
 Nagle! Co to?
 Nagle - kto to?
 Taramamba, taramamba.

 Wchodzi rycerz z lwem na tarczy,
 za nim paź i kominiarczyk.
 Wchodzi piekarz w białej czapie,
 kowboj co na lasso łapie
 dwa mustangi na dwóch nogach.
 Aż tu serce zdjęła trwoga.
 Taramamba, taramamba,
 taramamba, samba, jazz.

 Bo tu wchodzi - patrzcie sami -
 fryzjer w kitlu z nożyczkami.
 A ja mam nos,
 z papieru nos,
 a pod tym nosem sumiasty wąs,
 a ten fryzjer z nożyczkami
 staje tuż, tuż za plecami.
 Z wąsem więc nad wąs wąsali
 czmycham, aż na koniec sali
 od nożyczek jak najdalej
 i podkęcam dumnie wąsa,
 i znów tańczę, i znów pląsam.
 Taramamba, taramamba,
 taramamba, samba, jazz.

Nowy Rok


 "Co ty dasz nam Nowy Roku?"
 Dam wam cztery pory roku.

 Puchem sypnę, dam bałwanki,
 łyżwy, narty, no i sanki.

 Potem w wiosny czas radosny:
 dam sasanki i pierwiosnki.

 Kiedy już was zmęczy szkoła,
 wakacyjny czas przywołam.

 A gdy w sadach moc kolorów,
 dam pogodę na czas zbiorów.

 "Noworoczne życzenia"
 Pierwszy styczeń - pora życzeń
 a więc z życzeniami
 wszystkie cztery pory
 stają dziś przed wami.

 W NOWEJ WIOŚNIE życzę mamom
 by się wszystko działo samo.
 Niech się sam odkurza dywan,
 samo niech się pierze, zmywa.
 Ciasto też niech samo rośnie
 wszystkim mamom w NOWEJ WIOŚNIE.

 A ja życzę wszystkim tatom
 niech wam sprzyja NOWE LATO.
 Kosz pomysłów, wynalazków
 niech rozsypie wam na piasku
 jak muszelki.
 My je z wami chętnie razem
 wyzbieramy.

 Za to babciom NOWA JESIEŃ
 niech pogodne dni przyniesie.
 Bezdeszczowe, bezmarkotne
 jak w dzienniczkach nasze stopnie.
 Nam - z rąk babci - pieszczot krocie,
 pocałunki i łakocie.

 Dziadkom zaś niech NOWA ZIMA
 srebrne gwiazdki poprzypina.
 Z taką gwiazdką każdy dziadek
 pójdzie jak na defiladę,
 białym parkiem, razem z nami
 na spotkanie z gołębiami.

 "Nowy Rok"
 Dzień taki jak wczoraj
 taka sama roku pora.
 Czemu więc dzisiaj właśnie
 na świecie jakoś jaśniej?

 Pierwszy dzień stycznia - Nowy Rok
 przybywa dnia na barani skok.

 Zima zaczęła się w grudniu,
 lecz zanim się dzieci spostrzegły
 na wczoraj popołudniu
 mówiły "w roku ubiegłym"!

 Pierwszy dzień stycznia - Nowy Rok
 przybywa dnia na barani skok.

 Już jest styczeń - a dzieci
 starsze są o rok cały!
 Śnieg pada, a czas leci
 jak sanki z górki białej!

 Pierwszy dzień stycznia - Nowy Rok
 przybywa dnia na barani skok.

 "Nowy Rok" - Jerzyna Zbigniew
 Nowy Rok niech nam drogi otworzy
 jak żeglarzom śmiałym wielkie morze.
 Niech nas wita wstaniem słońca wysokim,
 więcej światła w oczach z Nowym Rokiem.
 I ptakami niech nas Nowy Rok obdarzy,
 myślą szybką i skrzydłami marzeń.
 Niech nam praca złoci nasze dłonie
 Nowy Roku - bądź jak żywy płomień.

 "Nowy Rok"
 Idzie Nowy Rok
 lasem, miastem, polem
 za nim idzie czworo dzieci,
 każde z pięknym parasolem.
 Jeden parasol - zielona łąka,
 a na drugim - kłos żyta.
 Na trzecim - tylko liście kolorowe,
 czwarty pięknie haftowany
 srebrne gwiazdki błyszczą na nim.
 Idzie Nowy Rok
 lasem, miastem, polem.
 Teraz nazwij wszystkie dzieci,
 które niosą parasole.

 "O co prosimy Nowy Rok?"
 Podaruj nam, Nowy Roku,
 blask promieni znad obłoków.
 Wszystkim bliskim zdrowie, spokój
 podaruj nam Nowy Roku.
 Podaruj nam dni wesołe,
 dobrą klasę, miłą szkołę.
 Podaruj nam blask na twarzy
 i to, o czym każdy marzy.

Policja


 "Malujemy obrazki"
 Dziś nas uczył pan policjant
 jak się chodzi po ulicach,
 jak przez jezdnię maszerować,
 żeby ruchu nie tamować.

 Malowaliśmy obrazki
 na obrazkach przejścia w paski
 tu się trzeba bardzo spieszyć
 bo to przejścia są dla pieszych.

 Malowaliśmy tramwaje
 przed pasami tramwaj staje,
 żeby mogli iść przechodnie
 i bezpiecznie i wygodnie.

 Na ulicach pan policjant
 stoi w białych rękawiczkach
 - trzeba stanąć nie ma mowy.
 I obrazek już gotowy.

 "Policjant"
 Proszę pana policjanta
 lala w parku się zgubiła,
 nazywała się Jolanta
 i ogromnie była miła.

 Ja nazywam się Dorotka
 niedzleko tutaj mieszkam.
 Jeśli pan ją kiedyś spotka
 pod krzaczkiem lub na ścieżce
 niechaj pan ją odprowadzi
 bo sie sama bardzo boi.
 Prawda, że pan nam pomoże?

Witamy przedszkole / szkołę


 "Ciekawa księga"
 Po raz pierwszy idziemy do szkoły,
 pożegnaliśmy zabawki przedszkola.
 Czy jest wśród nas może ktoś taki
 co w przedszkolu pozostać by wolał?
 A w szkole na nas czeka
 rzecz nowa: OBOWIĄZEK
 i coraz mniej zabawek,
 i coraz więcej książek.
 I choć może trudniejsze
 będą następne lata -
 otworzy się przed nami
 ciekawa księga świata.

 A gdy już w przyszłym roku
 nie będzie tutaj nas
 wspomnimy to przedszkole
 a wy pamiętajcie nas.

"Dzień dobry, szkoło!" - Kubiak Tadusz
 Żegnajcie, lasy zielone,
 żegnajcie, rzeki błękitne.
 Już wrzesień idzie przez łąki
 i wrzosem liliowo kwitnie.

 Żegnajcie, letnie przygody,
 czas już powracać do domu.
 Złocą, czerwienią się liście
 dębów, jesionów i klonów.

 Witaj nam, szkoło radosna,
 grająca dzwonkiem co rano!
 Dzień dobry, szkoło wesoła.
 Lesie i łąko, dobranoc.

 "Idziemy do szkoły" - Łochocka Hanna
 Idziemy do szkoły
 pierwszy raz.
 Pierwszaki zupełnie nowi.
 Ciekawym okiem, każdy z nas
 przygląda się sąsiadowi.
 On będzie także nowy. Tak jak ja.
 Może się z nim zaprzyjaźnię?
 Bo gdy razem idą pierwszaki dwa
 zaraz im robi się raźniej.

 "Kotek się uczy" - Szuchowa Stefania
 Dość już figlów. Nasz kocina
 pierwszą klasę dziś zaczyna.
 Ogon? Ogon jeden mam,
 policzyłem sobie sam!
 Nosek - jeden. Łapką czuję.
 Teraz uszy porachuję.
 Dwa mam uszka! Myję dwa,
 więc odpowiedź nie jest zła.
 Przytulę się do kanapki
 będę teraz liczył łapki.
 Jedna, druga, trzecia, czwarta...
 Ta odpowiedź szóstki warta!
 Dość już mam tych kocich psot.
 Jestem uczeń a nie kot!

 "Na początek"
 Witamy serdecznie najmłodszych kolegów,
 tych wszystkich z piegami
 i wszystkich bez piegów.
 Choć wszystkich was jeszcze nie znamy,
 dziewczynki i chłopców
 serdecznie witamy.
 Wesoło i dobrze
 tu będzie każdemu,
 więc czujcie się tutaj
 tak samo jak w domu.

 "Nie noszę do szkoły" - Przyłubscy E.F.
 Nie noszę do szkoły
 ogórka, sznurka,
 wiatru w kieszeni,
 w piórniku kamieni,
 okularów babci...
 Dlaczego? Nie wiecie?
 Bo by zapomniała moja główka
 - zwykłego ołówka!

 "Uczeń" - Kamieńska Anna
 Tornister ma postrzępiony,
 w środku zeszyt zatłuszczony.
 Wszystkie kredki - połamane,
 wszystkie książki - zabazgrane,
 palce całe w atramencie.
 Czy to uczeń z "pierwszej be?"
 Nie! To niechluj z "pierwszej fe"!

 "Uśmiech"
 Do pierwszoklasistów
 uśmiecha się wrzesień
 co z sobą uczniowie
 do szkoły weźmiecie?

 Kot w domu zostanie.
 A pies? Też nie pójdzie!
 Do szkoły zabierzcie
 najmilszy swój usmiech!

 Do szkoły pójdziecie
 w nowiutkich fartuszkach
 z tarczami i zawsze
 z uśmiechem na ustach.

 Zapomnieć śniadania
 czasami się zdarzy,
 lecz zawsze możecie
 mieć uśmiech na twarzy.

 Codziennie spotkacie
 kolegów o ósmej,
 codziennie w prezencie
 dajcie im swój uśmiech.

 "W szkole"
 Szkolny dzwonek zaprasza,
 Szkoła drzwi otwiera -
 Tutaj dzieci gromadka
 Codziennie się zbiera.

 Tutaj gwarno, wesoło:
 Śmiechy i rozmowy...
 Po wakacjach
 każdy wypoczęty, zdrowy.

 Lekcje się zaczęły -
 tablica już biała;
 nowe wiadomości
 Pani napisała.

"Znów urosłem" - Skarżyńska Ewa
 Mój tornister
 już nie taki całkiem nowy.
 Tarcza
 także na rękawie trochę zbladła.
 I pomyśleć,
 że rok temu - tak niedawno -
 uczyliśmy się literek abecadła...

 Szkoła wzywa nas
 na lekcje
 dźwięcznym dzwonkiem.
 O wakacje,
 o przygody pyta nas.
 I otwiera swoją bramę
 tak jak serce.
 I zaprasza do znajomych, jasnych klas!

W zdrowym ciele - zdrowy duch


"Bajka o królu" - Brzechwa Jan
 Daleko stąd, daleko,
 w stolicy, lecz nie w naszej,
 był król, co pijał mleko
 i jadał dużo kaszy.

 Martwili się kucharze:
 "O, rety! Co się dzieje?
 Król kaszę podać każe,
 król nic innego nie je!

 Jak tu pracować można
 i jak takiemu służ tu?
 Król nie chce kaczki z rożna
 ani łososia z rusztu,

 król nie tknie nawet jaja,
 król nie zje nawet knedli,
 które we wszystkich krajach
 królowie zwykle jedli."

 A król się śmiał: "Mnie wasze
 nie wzruszą narzekania,
 ja jadam tylko kaszę,
 zabierzcie inne dania!

 Niech zbliży się podczaszy,
 a choć i on narzeka,
 niech z flaszy mi do kaszy
 naleje szklankę mleka!"

 Wzdychała Wielka Rada:
 "Jadamy niczym chłopi,
 bo państwem naszym włada
 Kaszojad i Mlekopij.

 Codziennie nam na tacy
 podają miskę kaszy -
 tak mogą jeść biedacy
 z suteren lub z poddaszy,

 lecz my, Królewska Rada,
 narodu straż najstarsza,
 nam nawet nie wypada,
 by kiszki grały marsza!"

 A król wciąż rósł i mężniał,
 był coraz zdrowszy z wiekiem,
 i mężniał, i potężniał
 jadając kaszę z mlekiem.

 Lecz nie był zawadiaką
 i nienawidził wojen,
 a miał zasadę taką:
 Co twoje, to nie moje.

 Wróg trzymał się daleko,
 bo wroga król odstraszył.
 A ty czy pijesz mleko?
 Czy jadasz dużo kaszy?

"Brudas" - Brzechwa Jan
 Józio oświadczył: "Woda mi zbrzydła,
 dość już mam szczotki, wstręt mam do mydła!"
 I odtąd przybrał wygląd straszydła.
 Płakała matka i ojciec gryzł się:
 "Ten Józio wszystkie soki z nas wyssie,
 od dwóch tygodni już się nie myje,
 czarne ma ręce, nogi i szyję,
 twarz ma od ucha brudną do ucha,
 czy kto takiego widział smolucha?
 Poradźcie ludzie, pomóżcie ludzie,
 przecież nie można żyć w takim brudzie!"
 Józio na prośby wszelkie był głuchy,
 lepił się z brudu jak lep na muchy,
 czego się dotknął, tam była plama,
 wołał: "Niech mama myje się sama,
 tato niech kąpie się nieustannie,
 stryjek i wujek niech siedzą w wannie,
 niech się szorują, a ja tymczasem
 będę brudasem! Chcę być brudasem!"
 Przezwał go stryjek: "Józio-niemyjek",
 wujek doń mówił: "niemyty ryjek",
 błagała ciotka: "Józiu mój złoty,
 myj się!" Lecz Józio nie miał ochoty.
 Wyniósł się w końcu z domu na Czystem
 i zawiadomił rodziców listem,
 że myć się nie ma zamiaru, trudno!
 I poszedł mieszkać - dokąd? - na Bródno.

 "Cenne kropelki"
 Kap!
 Kropelka
 do kropelki
 i powstaje
 zbiornik wielki.

 Dbaj
 o wody
 kropelki,
 bo bez wody
 kłopot wielki.

 Kiedy
 w stawie
 brudu sporo,
 to ze stawu
 jest bajoro.


 "Dbaj o zęby"
 Nim wypadną zęby mleczne
 i wyrosną nowe, stałe,
 o te mleczne dbaj kolego,
 by te stałe były trwałe.
 Wczesnym rankiem i zaraz po kolacji
 szczoteczka rusza w mig do akcji.
 Myje zęby oraz szoruje,
 i bakteriom rozkazuje:
- Precz! Precz! Precz!
 Szur - szur z góry na dół
 szast - prast w prawo, w lewo,
 skok w bok, krok w tył,
 aby ząbeh zdrowy był.

 "Dobra rada"
 Jedz owoce i jarzyny
 w nich mieszkają witaminy.
 Kto je sobie lekceważy,
 musi chodzić do lekarzy.

"Grzebień i szczotka" - Brzechwa Jan
 Jurek bardzo był niedbały,
 aż się ciotki zamartwiały,
 aż ze złości ciotki chudły:
 "Masz nie włosy, tylko kudły,
 potargane, rozczochrane,
 to są rzeczy niesłychane!
 Raz się uczesz, raz przynajmniej,
 dużo czasu to nie zajmie,
 masz tu szczotkę, masz tu grzebień,
 musisz zacząć dbać o siebie."
 Grzebień zęby szczerzy,
 a szczotka się jeży:
 "Czesz się, Jerzy, jak należy,
 czesz się, Jerzy, jak należy!"
 Poszedł Jurek raz przy święcie
 do kolegów na przyjęcie,
 oczywiście - nieuczesany,
 potargany, rozczochrany,
 dzwoni - chciałby wejść do środka -
 patrzy: grzebień, patrzy: szczotka!
 Grzebień zęby szczerzy,
 a szczotka się jeży:
 "Czesz się, Jerzy, jak należy,
 czesz się, Jerzy, jak należy!"

 "Jak wyleczyć misia?"
 Leczyliśmy dzisiaj
 pluszowego misia.
 Doktorem był Artur,
 włożył biały fartuch
 a na szyi miał lekarskie słuchawki.

 Wziął misia za rączkę,
 zmierzył mu gorączkę,
 opukał, osłuchał
 i receptę potem narysował.

 Każdy był ciekaw
 co miś dostać musi.
 A tam były owoce
 i butelka mleka,
 miś w wózku na łące
 i słońce, i rzeka.

 Teraz już wiemy
 co trzeba zrobić,
 żeby nasz misiek
 był zawsze zdrowy.

 "Kotek"
 Popatrzcie jak się kotek myje:
 jedną łapkę,
 druga łapkę,
 mordkę,
 nosek,
 szyję.
 Potem myje brzuszek,
 nie opuści uszek,
 już nie wspomnę o ogonku,
 bo ten umył na początku.

 Nie chcę robić brzydkich plotek,
 ale mógłby uczyć kotek
 jak się trzeba myć,
 żeby czystym być.

"Lekarstwo misia" - Bechlerowa Helena
 Koło pieca siedzi miś.
 - Taki chory jestem dziś!
 - Co cię boli?
 - Bok i brzuszek,
 tu się ciągle trzymać muszę,
 katar już od piątku trwa
 i tu ból mam, a tu dwa.
 - Grypa, misiu. Dam ci proszki.
 - Nie pomogą, takie gorzkie!
 - Aspirynę, misiu, zażyj.
 Może ziółka ci zaparzyć?
 - Aspiryna nie pomoże,
 a po ziółkach będzie gorzej.
 Przyznam ci się, Zosiu, sam,
 że lekarstwo lepsze znam.
 Łyżka, dwie wystarcza chyba.
 Będę po nim zdrów jak ryba,
 będę mruczeć mógł jak z nut.
 - Cóż to za lekarstwo?
 - Miód!

 "My się wody nie boimy!"
 U nas w przedszkolu, każdy pamięta,
 że myć się trzeba nie tylko od święta.
 W poniedziałki, wtorki, środy,
 w każdy dzień tygodnia.
 My się nie boimy wody
 nawet kiedy jest chłodna.


 "Słota i mróz" - Gillan I.
 Cieszyła się pani Słota,
 że dookoła pełno błota.
 Wszędzie mokro, wszędzie brud
 zachlapany każdy but.
 Wszędzie wilgoć i kałuże,
 jedne małe, drugie duże,
 brudna woda ściekiem płynie,
 kapie z dachów, kapie z rynien.
 - To dopiero mi robota!
 Cieszyła się pani Słota.

 Ucieszył się Katar
 i z radości rece zatarł:
 - To zabawa! Tam do licha!
   Wszystkie nosy będą kichać!
   Każdy stanie się czerwony
   a popuchną jak balony!

 Hej! Najmilsza pani Grypko!
 Przybywajże tu a szybko!
 Z wszystkich kątów wigoć bucha
 każdy sobie teraz chucha!
 Ty pocałuj, ja usciskam
 pochorują się ludziska.

 Rozgniewał się na nich Mróz
 sto furmanek śniegu zniósł,
 świsnął wiatrem, zimnem dmuchnął
 w śnieg ustroił świat bieluchno,
 ścisnął lodem wody, błota,
 aż się zlękła pani Słota!
 A tak mocno bił i szczypał,
 aż zamarzła pani Grypa!
 A z Katarem co się stało?
 Hej! Odmroził nos na biało

 "Tak czy nie?"
 Kiedy ktoś ma brudne ręce
 i rękami tymi je,
 czy powiecie, że to zdrowo
 moi drodzy?
 Bo ja nie!

 Kiedy ktoś nie myje zębów
 szczotki ani tknie,
 potem biega do dentysty,
 czy wam żal go?
 Bo mnie nie!

 "Ucieczka"
 Uciekło ode mnie zdrowie.
 Dokąd poszło? Kto mi powie?
 Tam go poszukaj,
 gdzie jabłka i jarzyny.
 Bo zdrowie ponad wszystko
 lub witaminy.



 "Witaminowe abecadło" - Karaszewski Stanisław
 Oczy, gardło, włosy, kości
 zdrowsze są, gdy A w nich gości.
 A w marchewce, pomidorze,
 w maśle, mleku też być może.

 B - bądź bystry, zwinny, żwawy
 do nauki i zabawy!
 W drożdżach, ziarnach i orzeszkach,
 w serach, jajkach B też mieszka.

 Naturalne witaminy
 lubią chłopcy i dziewczyny.
 Bo najlepsze witaminy
 to owoce i jarzyny.

 C - to coś na przeziębienie
 i na lepsze ran gojenie.
 C: porzeczka i cytryna,
 świeży owoc i jarzyna!

 Zęby, kości lepiej rosną,
 kiedy D dostaną wiosną.
 Zjesz ją z rybą, jajkiem, mlekiem.
 Na krzywicę D jest lekiem.

 Naturalne witaminy
 lubią chłopcy i dziewczyny.
 Mleko, mięso, jajka, sery,
 w słońcu marsze i spacery.

Wierszowane zabawy ruchowe

 Kółko małe, kółko duże.
 Głowa prosto ręce w górze.
 Schyl się w prawo,
 schyl się w lewo
 tak się w lesie chwieje drzewo.
0x01 graphic

 "Dwa pieski"
 Raz mały piesek i duży pies
 wesoło harcowały.
 Jak biegał piesek, jak chodził pies
 dzieci pokazywały.

 Krok, krok, krok, krok
 - duży pies.
 Bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg
 biegnie psiak mały.

 Wilgotny piasek i rosa z traw
 na łapkach psich osiadły,
 otwarte drzwi są, więc pieski dwa
 do domu się zakradły.

 Krok, krok, krok, krok
 - duży pies.
 Bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg
 biegnie psiak mały.

 Siostrzyczko (braciszku) popatrz -
 te ślady psie to przecież jakby nutki:
 dwa małe kroczki na jeden krok
 ze śladów utwór krótki.

 Krok, krok, krok, krok
 - duży pies.
 Bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg
 biegnie psiak mały.

0x01 graphic

 "Tygodniowe ćwiczenia"
 W poniedziałek słońce świeci
 we wtorek deszcz leje
 w środę bardzo zimno
 w czwartek wicher wieje
 w piątek znów deszcz pada
 w sobotę słonko świeci
 w niedzielę cieplutko
 radują się dzieci.

0x01 graphic

 

"Gimnastyka"
 1, 2, 3, 4
 skłon i przysiad,
 skok i siad.
 Dzisiaj tak maszerujemy
 aby dudnił cały świat.
 5, 6, 7, 8
 podskakuje każdy rad.
 9, 10, 11
 jaki piękny
 jest ten świat.

0x01 graphic

 "Marsz" - Grodzieńska Wanda
 Hej, idziemy naprzód żwawo,
 nóżką lewą, nóżką prawą.
 Tup, tup, tup! Buch, buch, buch!
 A kto z nami ten jest zuch!
 Bo my mamy chorągiewki,
 bo my mamy śliczne śpiewki:
 Tra -la-la! Buch, buch, buch!
 A kto z nami ten jest zuch!
 Radość w wszystkich oczach świeci
 na wycieczkę idą dzieci.
 Tup, tup, tup! Buch, buch, buch!
 A kto z nami ten jest zuch!

Zima


 "Bałwan"
 Czy ktoś kiedyś widział białego człowieka?
 Białego jak mleko, zimnego jak lody,
 co przed promykiem słońca szybciutko ucieka,
 a gdy nie zdąży, tonie w dwóch kałużach wody.
 On lubi chłody, mrozy i zamiecie,
 nie straszne są mu śniegi pustej Antarktydy,
 chodzi bez rękawiczek, czasami w berecie,
 nie tęskni za wiosną, nie myśli o lecie.

 "Bałwan ze śniegu" - Zdzitowiecka Hanna
 Najpierw Jacek z Maciusiem
 długo mnie ścieżką toczył,
 potem wsadził nos z marchwi
 i z dwóch wegielków oczy.
 Na głowę włożył koszyk,
 usta zrobił z buraka,
 a w końcu nazwał mnie brzydko...
 A wiecie jak?...
 Pokraka!

 "Hej, na sanki" - Kossuth Barbara Stefania
 Hej, na sanki
 koleżanki,
 w nocy śnieżek spadł!
 A więc z góry na saneczkach,
 aż zaświszcze w uszach wiatr!
 Ach, z tej górki
 na pazurki
 miło się na sankach mknie!
 Tylko potem trzeba znowu
 pod tę górę ciągnąć je!

 "Kto to?" - Ożogowska Hanna
 Na podwórku już od rana
 dziwny gość zawitał.
 Nie rusza się, nic nie mówi,
 o nic nie pyta.

 Twarz okrągła, nos - kartofel,
 oczy - dwa węgielki,
 szyi nie ma,
 nóg nie widać,
 a jak beczka wielki.

 Koszyk stary jak kapelusz
 ma na czubku głowy.
 Któż to taki? Czy już wiecie?
 To bałwan śniegowy.

 "Mróz" - Szymański Edward
 Chodził malarz od chaty do chaty
 wszystkie szyby malował w kwiaty.
 Wszystkie okna malował srebrzyście
 w małe gwiazdki i w palmowe liście.

 A choć każdy z malarzem się spotkał
 nikt go nie chciał zaprosić do środka.
 Nikt go nie chciał zaprosić do chaty -
 nikt za pracę nie dał mu zapłaty...

 "Przyjechała zima wozem" - Krzemieniecka Lucyna
 Przyjechała zima wozem. A z kim?
 Ze śniegiem i mrozem.
 Zaraz w poniedziałek
 ubieliła pola kawałek.
 A we wtorek?
 Brylantami obsypała borek.
 A w środę?
 Położyła lusterko na wodę.
 A w czwartek?
 Zmroziła na tarninie tarki.
 A w piątek?
 Dorzuciła śniegu w każdy kątek?
 A w sobotę?
 Malowała na szybach kwiaty złote.
 A w niedzielę?
 Uszczypnęła w nos Anielę!

"Ptaki i dzieci" - Bechlerowa Helena
 Śnieżna zima się zbliża,
 zeschłe liście wiatr goni.
 Kto malutkie wróbelki
 przed mrozami obroni?

 Kiedy w białej pierzynce
 uśnie ziemia zmarznięta,
 czy o małych sikorkach
 nikt nie będzie pamiętał?

 Sikoreczki, wróbelki
 niech nie straszy was zima,
 pomożemy wam mrozy,
 i złe wichry przetrzymać!

 Niech wiatr hula po polach,
 mróz się sroży, śnieg pada,
 nie pozwoli wam zginąć
 nasza ....... gromada.

 "Śnieg" - Szymański Edward
 Płatki bielutki, białe
 spadają z nieba, krążą,
 wioski i miasta całe
 w srebrzystym puchu krążą.

 Tańczą nad nimi w górze
 coraz ich więcej, więcej...
 Gdy na nie patrzeć dłużej,
 to aż się w oczach kręci!

 Lecą leciutkie płatki
 aby otulić ziemię,
 gdzie zioła śpią i kwiaty
 i przyszłe zboże drzemie...

 Gdy śnieg, co ziemię skryje
 w cieple się stopi; wiosną
 kwiaty znów odżyją
 i zboża znów wyrosną.

 "Śnieg, śnieg ..." - Śliwiak Tadeusz
 Chociaż mróz w policzki szczypie,
 chociaż śnieg nam w twarze sypie,
 nie martwimy się tym wcale.
 Padaj śniegu, padaj dalej.
 Dobrze, że nie jasteś deszczem,
 padaj śniegu, padaj jeszcze.
 Padaj nawet tydzień cały,
 miękki śniegu, śniegu biały.

 My do was, wy do nas
 białymi kulami
 rzucamy ze śmiechem,
 bo śnieżka nie kamień.
 Oberwiesz? Nie szkodzi!
 Otrzepiesz paltocik.
 To tylko zabawa i żart.

 My do was, wy do nas
 bo śniegu jest dosyć,
 mróz szczypie w policzki,
 czerwieni nam nosy.
 Nie bójmy się mrozu,
 gdy sanki nas niosą
 i z łyżew się cieszmy i z nart.

 Taki śnieżek to raj dla nas,
 ulepimy zeń bałwana,
 białe śnieżki ulepimy
 by uciecha była z zimy.

 "Śnieżyca" - Staff Leopold
 Śnieg się sypie włochaty
 sypie, sypie biały.
 I rozściela srebrne płaty.
 Śnieg się sypie, śnieg kosmaty
 z nieba szarej powały.

 Łabędzimi pokrył szaty
 zasp bujną lawiną -
 - pola, drogi, drzewa, chaty,
 krzywe płoty, grzęd rabaty -
 - puszystą pierzyną.

 Kożuch siwy przebogaty
 widziała niska strzecha.
 I z komina dymi w światy
 niby kłakiem mądrej waty
 w wiatr, co dmie jak z miecha.

"Zima" - Brzechwa Jan
 Niebo błękitniało, niebo owdowiało,
 owdowiały błękit białym śniegiem spadł,
 co się nagle stało, że tak biało, biało,
 pod nogami mymi zaszeleścił świat?

 Włożę lisią czapę, przypnę lisi ogon,
 zmylę wszystkie ślady, zmiotę śnieżny kurz,
 pójdę sobie drogą, pójdę bez nikogo
 i do ciebie nigdy nie powrócę już.

 "Zimowy ogród"
 W niebiańskim, zimowym raju ogrodzie
 lodowe koniki trzęsą grzywami,
 anioły jeżdżą na łyżwach czasami,
 a prezenty rosną w Mikołaja brodzie.

 Zima jest tam przepiękna, radosna,
 świerki ubrane w gwiazdy galaktyki
 świecą ogromną mocą boskiej elektryki,
 a niekiedy światełkiem zamruga i sosna.

 Gdy zmrok okryje panoramę nieba,
 leciutko skrzą płatki ze śnieżnej mgławicy,
 kręcą, płyną, falują tańcem baletnicy
 w tle cichutkiej muzyki - taka ich potrzeba.

Wierszyki na powitanie gości

 Z grzeczniutkim ukłonem, z uśmiechem radości
 witamy wszystkich tu zebranych gości.
 Chcemy Wam zaśpiewać i zatańczyć ładnie,
 proszę się nie gniewać jak nam nie wypadnie.
 Bośmy nie artyści, tylko małe dzieci
 cieszyć się będziemy gdy brawa dostaniemy.

 Z grzecznym ukłonem, z bukietem kwiatków,
 witamy serdecznie nasze Babcie i Dziadków.
 Zebrali się nasi Dziadkowie, już się rozgościli.
 Pewnie są ciekawi, po co ich wnukowie,
 dziś do szkoły zaprosili.

 Bądź pozdrowiony gościu nasz
 w szczęśliwe nasze progi wejdź.
 My zapalimy zamiast lamp,
 szczęśliwe ognie naszych serc.

 Główka mnie boli, myśleć nie rada
 Przecież przed nami gości gromada.
 Czyż to nie wielkie dla nas zmartwienie?
 Czy nam się uda dziś przedstawienie?
 Chcemy by goście się nie nudzili
 I bardzo mocno brawo nam bili.
 A za te nasze, niektóre braki
 Proszę wybaczyć - my jesteśmy przedszkolaki.

 Dziś w naszym przedszkolu
 jest bardzo wesoło
 bo Babcie i Dziadków
 widzimy wokoło.
 Zebraliśmy się tutaj my wszystkie wnuczęta,
 aby dać dowód miłości swej dziś,
 bo to wielkie święto, o którym pamięta
 każda Jola, Ania, Zbyszek, i Krzyś.

 Kochana Babciu, kochany Dziadku
 z okazji Waszego Święta,
 na uroczystość i poczęstunek
 zapraszają Was, wszystkie stojące tu wnuczęta.
 Zebraliśmy się tutaj - wnuczki i wnuczkowie,
 aby dać dowód wdzięczności swej.
 Dziękujemy bardzo Babci i Dziadkowi
 za wszystko, co dla nas robią!

 Witam Ciebie, witam Ciebie
 jak się masz, jak się masz.
 Wszyscy Cię lubimy, wszyscy Cię lubimy
 bądź wśród nas, bądź wśród nas.

 Witam wszystkich na tej sali
 i o ciszę wielką proszę.
 Tu będziemy dzisiaj grali!
 Być aktorem trudna sprawa,
 nie każdemu biją brawa.
 Ale mówiąc między nami,
 mnie witają oklaskami.
 Damy dla Was przedstawienie,
 że podziwiać proszę.
 Zapłacicie dobrym słowem,
 niepotrzebne grosze.

 W Dniu Nauczyciela, w dniu waszego święta,
 staje tu przed wami dziatwa uśmiechnięta.
 Aby wam przekazać najlepsze życzenia
 i wyrazić słowem dzisiaj swe pragnienia.

 Dzień dobry Ci Babciu!
 Dzień dobry Ci Dziadku!
 jesteście i kocham Was za to.
 I świat cały, który się budzi ze snu.
 Dzień dobry ci słońce,
 dzień dobry ci dniu.

 Wszyscy są, witam Was
 zaczynamy już czas
 jestem ja
 jesteś Ty
 (raz, dwa, trzy)2x.

Wierszyki na pożegnanie

 My grupa starszaków serdecznie witamy
 wszystkich przybyłych tu gości
 na naszym ostatnim występie przedszkolnym.
 Trema i wzruszenie niespodzianek ma wiele,
 więc bijcie nam brawa
 drodzy przyjaciele.

Jak szybko minął roczek.
 Skończyła się w przedszkolu nasza praca,
 każdy dziś z wielkim smutkiem
 do domu swego wraca.

J. Ratajczaka pt. “Lalki”.

“Lalki”

Lalki sš żywe

wesołe i nieszczęœliwe.

Lalki majš bardzo smutne miny,

kiedy sypiš się z nich trociny.

Lalki kryjš główki w poduszki,

opłakujš wyłamane nóżki,

zaniedbane, obdarte i chore

jęczš cicho całe wieczory.

Ale sš też lale wypoczęte, syte i zdrowe.

Wystrojone w suknie kolorowe.

Jeżdżš z dziećmi na spacer do parku,

a na gwiazdkę dostajš moc przeœlicznych podarków.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zbiory wierszy pani Małgorzaty Podwyszyńskiej wiersze o tematyce szkolnej
Wierszyki o Św. Mikołaju CZ 2(1), MATERIAŁY TEMATYCZNE, Mikołaj
wiersz, Prezentacje, Bloki tematyczne do zajęć
Wiersze o tematyce ekologicznej i przyrodniczej
Zbiory wierszy pani Małgorzaty Podwyszyńskiej wiersze o tematyce rodzinnej
Wiersze o tematyce ekologicznej
Wiersz wolny składniowy syntagmatyczny definicja (delimitacja, segmentacja, prozodia, struktura rem
WIERSZE O TEMATYCE WAKACYJNEJ
Wiersz wolny składniowy syntagmatyczny definicja (delimitacja, segmentacja, prozodia, struktura rem
wiersze tuwima
Osip Mandelsztam Wiersze
+le%9cmian+boles%b3aw+ +wiersze+wybrane 52RWPQJSPV3GXGTUE7QA4446RJVPT2XSKPEIAXY
Na dzień dobry, Wiersze
CIEMNOŚĆ TERAZ PANUJE, Wiersze Teokratyczne, Zakańczające wieczorne czaty

więcej podobnych podstron