Profile żywienia
Rozdział ten jest uzupełnieniem i uaktualnieniem tego, co napisałem o dietach i odżywianiu w Tao zdrowia... Chcąc uzyskać pełny obraz trofologii i terapeutycznych korzyści poszczególnych produktów żywnościowych, zainteresowany czytelnik powinien przeczytać odpowiednie jej rozdziały wraz z informacjami podanymi poniżej.
Cukier
Cukier jest niewątpliwie jedną z najbardziej niebezpiecznych substancji, jakie znajdują się dzisiaj na rynku. Mówimy tutaj o sacharozie: białej, krystalicznej substancji rafinowanej z soku trzciny cukrowej lub buraka, co odziera ją z wszelkich witamin, minerałów, protein, włókien, wody oraz innych synergetyków, czyli substancji wzajemnie wzmacniających swe działanie. Biały cukier jest przemysłowo przetworzonym związkiem chemicznym, a nie naturalnym produktem żywnościowym, nie nadaje się więc do spożycia. Inne cukry: fruktoza (występująca w owocach i miodzie), laktoza (w mleku) i maltoza (w ziarnach zbóż) są substancjami naturalnymi o wartości odżywczej. Surowy cukier, melasa, jest gruboziarnistą, brązową, lepką substancją, która powstaje podczas najzwyklejszego gotowania soku z trzciny cukrowej, i także jest zdrowym produktem spożywczym, jednak na Zachodzie niezwykle trudno dostępnym. Tak zwany cukier brązowy, sprzedawany w supermarketach, nie jest niczym innym jak rafinowanym cukrem białym z niewielką domieszką melasy, nadającej mu smak i kolor. Nie jest to „zdrowa żywność".
Cukier tłumi działanie układu odpornościowego, zmuszając trzustkę do wydzielania dużych ilości insuliny, która konieczna jest do jego rozłożenia. Insulina pozostaje w krwiobiegu jeszcze długo po rozkładzie cukru, co utrudnia przysadce mózgowej wydzielanie hormonu wzrostu. Hormon ów pełni funkcję głównego regulatora układu odpornościowego, a więc każdego objadającego się codziennie cukrem prędzej czy później czeka ostry niedobór tego hormonu, w konsekwencji zaś obniżenie odporności na skutek nieustannego nadmiaru insuliny we krwi. Rafinowany, biały cukier traktowany jest przez układ odpornościowy jak obce ciało z uwagi na swą nienaturalną strukturę chemiczną oraz obecność przemysłowych zanieczyszczeń powstałych w procesie przetwórczym. Tym samym cukier niepotrzebnie wywołuje reakcje obronne, osłabiając odporność organizmu, jest dla niej jak miecz obosieczny.
Cukier jest głównym winowajcą odpowiedzialnym za wywoływanie wielu chorób i stanów degeneracyjnych. Z łatwością może stać się przyczyną cukrzycy, jest głównym czynnikiem prowokującym kandydozę. Obydwie te przypadłości w zindustrializowanym świecie Zachodu nabierają cech epidemii. Ponieważ cukier jest z odżywczego punktu widzenia „pusty", organizm zmuszony jest przy jego trawieniu „pożyczać" brakujące witaminy i minerały oraz inne substancje synergiczne z własnych narządów i tkanek. Objadanie się cukrem wyczerpuje zapasy odżywcze organizmu. Ostatnio zebrano dowody, że powoduje on próchnicę nie tyle poprzez kontakt z zębem, ile przez wysysanie wapnia od wewnątrz. Cukier ograbia organizm z potasu i magnezu, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania serca, z czego wynika, że jest jednym z głównych sprawców chorób tego narządu. Uszczuplenie przez cukier zapasu składników odżywczych może wyzwalać silne łaknienie - organizm chce bowiem uzupełnić swą ograbioną „spiżarnię".
Większość ludzi zjada więcej cukru, niż ich organizm jest w stanie przetworzyć na energię. Wątroba przetwarza wówczas jego nadwyżki na trójglicerydy i odkłada je w postaci tłuszczu albo z produktów ubocznych cukru produkuje osadzający się w żyłach i tętnicach cholesterol. Wynika z tego, że cukier jest głównym sprawcą otyłości i arteriosklerozy.
Cukier także uzależnia. W Sugar Blues William Dufty pisze: „Różnica pomiędzy uzależnieniem od cukru a narkomanią polega w znacznej mierze na stopniu". Nagłe zrezygnowanie z cukru nieodmiennie wywołuje symptomy odwykowe, które zwykliśmy przypisywać odstawieniu narkotyków: zmęczenie, znużenie, depresję, niestałość nastrojów, bóle głowy, kończyn. Uzależniającą naturę cukru odzwierciedla bieżące jego spożycie w USA- średnia wynosi 130 funtów na głowę rocznie, czyli około 1/3 funta dziennie, co można już zakwalifikować jako „nadużywanie substancji". Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jaką ilość cukru codziennie spożywa, bo ukryty jest w różnych potrawach. Puszka typowego napoju chłodzącego zawiera około dziewięciu łyżeczek rafinowanego, białego cukru.
Spożycie cukru w USA jest tak wielkie, że staje się to przyczyną napięć społecznych wywoływanych przez zgubny wpływ, jaki ma na ludzi cukier. Szczególnie dotyka to dzieci, u których występują coraz ostrzejsze objawy zaburzeń w zachowaniu i obniżenie zdolności uczenia się. Doktor C. Keith Connors z Children's Hospital w Waszyngtonie ustalił, że istnieje „śmiertelny" związek pomiędzy spożyciem cukru wraz z węglowodanami (należą do nich między innymi wszelkiego rodzaju płatki, ciasta i herbatniki) a gwałtownym zachowaniem, nadciśnieniem i trudnościami z nauką. W innych badaniach stwierdzono, że w więzieniach po wyeliminowaniu z więziennej diety cukru i skrobi zmniejsza się liczba aktów gwałtu. Rząd Singapuru zabronił w 1991 roku sprzedaży słodzonych napojów chłodzących w szkołach i ośrodkach młodzieżowych, powołując się na niebezpieczeństwo, jakie ze strony cukru zagraża zdrowiu psychicznemu i fizycznemu dzieci.
Apetyt dzieci na łakocie można z łatwością zaspokoić, przygotowując smakołyki z miodu, melasy i słodu jęczmiennego.
Tłuszcze
Medyczne mity o tłuszczu odniosły taki skutek, że w ostatnich latach miliony ludzi na Zachodzie zaczęły przestrzegać diety, która wiedzie wprost do samozagłady. Naturalne, nie przetworzone tłuszcze zawierają o wiele więcej energii niż jakikolwiek inny produkt spożywczy, co sprawia, że są najbardziej wartościowym paliwem w alchemii przemiany esencji w energię. Naturalne tłuszcze bogate są w składniki odżywcze, które są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania mózgu, serca i układu odpornościowego, jednak wbrew temu lekarski establishment Zachodu, ręka w rękę ze środkami masowego przekazu i przemysłem spożywczym, określił naturalne tłuszcze mianem zabójcy, sugerując, byśmy miast nich zaczęli spożywać „niskotłuszczowe" lub „beztłuszczowe" produkty, w których naturalny składnik został zastąpiony uwodornionymi olejami roślinnymi.
Omówmy więc najpierw powody, dla których organizmowi potrzebne są tłuszcze, oraz jak są one wykorzystywane, a potem przyjrzymy się bliżej sztucznym substytutom.
Tłuszcze pochodzenia naturalnego - masło, olej z orzechów, olej rybny- zawierają niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe (NNKT), które są niezbędne dla właściwego przebiegu procesów metabolicznych i innych ważnych funkcji organizmu. Bez nich organizm nie może funkcjonować jak należy NNKT są między innymi składnikami budulcowymi i reperującymi błony komórkowe -zwłaszcza komórek mózgowych, nerwów i białych ciałek krwi - oraz konieczne są do utrzymywania porządku w naczyniach krwionośnych i ich „smarowania". Synteza dwóch spośród omawianych kwasów - linolowego i linolenowego - jest w organizmie niemożliwa, muszą być one zatem pobrane z pożywienia. Jeśli wierzyć doktorowi Cassowi Igramowi, jednemu z najlepszych amerykańskich dietetyków, właściwie każdy obywatel tego kraju cierpi na niedobór obu wymienionych substancji.
Z tłuszczów można otrzymać niemal dwukrotnie więcej energii niż z wszelkich innych produktów żywnościowych, nie wyłączając złożonych węglowodanów i naturalnych cukrów. Przemiana esencji tłuszczów w energię odbywa się w mikroskopijnych elektrociepłowniach, które znajdują się w każdej komórce - w mitochondriach. Przedkładaj ą one tłuszcze nad wszelkie inne paliwo. Jednak źródłem odżywczej energii komórkowej mogą być tylko tłuszcze pochodzenia naturalnego, nie zafałszowane, a więc masło, tłuszcze,
które zawiera mięso, ryby, orzechy, nasiona, i oleje roślinne tłoczone na zimno. Tradycyjna dieta Eskimosów obejmuje prawdziwe góry tłuszczu wielorybiego, foczego i rybiego, nigdy jednak nie uskarżali się oni na arteriosklerozę i przypadłości sercowe, póki nie zaczęli jeść przetworzonej amerykańskiej żywności opartej na uwodornionych olejach roślinnych, cukrze i skrobi. Japończycy także zjadają duże ilości surowego tłuszczu rybiego pod postacią saskimi i sushi, które obfitują w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe. Wytłaczana na zimno oliwa z oliwek była od tysięcy lat podstawą diety krajów śródziemnomorskich, które znane są ze stosunkowo niskiego współczynnika zachorowań na raka i choroby serca. W Chinach do tradycji należy wykorzystywanie do przyrządzania potraw i sosów olejów tłoczonych na zimno z nasion sezamu i orzeszków ziemnych, a w Indiach źródłem niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych jest klarowane masło ghee.
Podczas drugiej wojny światowej z powodu deficytu masła amerykańscy chemicy zaczęli badać oleje roślinne, starając się znaleźć sposób produkcji jego substytutu, i udało im się otrzymać margarynę oraz „tłuszcz piekarski". Cel osiągnięto poprzez podgrzewanie różnych olejów roślinnych do temperatury około 260 stopni Celsjusza i pompowanie do nich wodoru w obecności katalizatora niklowego, który miał ułatwić ich utwardzanie. Wynikiem tej czarodziejskiej sztuczki chemicznej są twarde namiastki tłuszczu naturalnego, które swą budową chemiczną bardzo przypominają tworzywa sztuczne.
Po wyeliminowaniu niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych z diety na korzyść uwodornionych namiastek olejów organizm jest zmuszony korzystać z dostarczanych mu zdenaturalizowanych cząsteczek tłuszczowych. Białe ciałka krwi, filary układu odpornościowego, są szczególnie uzależnione od niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych. Oto jak doktor Igram opisuje w książce Eat Right or Die Young, co dzieje się z białymi ciałkami krwi, gdy naturalne kwasy tłuszczowe zostaną zastąpione przez uwodornione oleje roślinne:
Komórki te włączają uwodornione tłuszcze do swoich błon. Białe ciałka krwi stają się ociężałe, spowalniają swe funkcje, a ich błony komórkowe się usztywniają! Tego rodzaju komórki stają się kiepskimi obrońcami przed infekcjami i organizm staje bezradny w obliczu różnorodnych zaburzeń układu odpornościowego. Rak, infekcje wywołane przez drożdże, bakterie i wirusy mogą łatwiej uchwycić przyczółek... Prawdę powiedziawszy, jedną z najszybszych dróg do sparaliżowania swego układu odpornościowego jest codzienne spożywanie pokaźnych ilości mocno wysmażonych potraw lub też tłuszczów w rodzaju margaryny... Nie dziwota, że wysokie spożycie margaryny i innych uwodornionych tłuszczów związane jest z nasilającym się występowaniem wielu rodzajów nowotworów.
Prócz nowotworów regularne spożywanie uwodornionych produktów przemysłu tłuszczowego - do których należą też zabielacze będące namiastką śmietany, dodatki do kanapek zwane majonezami, właściwie cała przetworzona i pakowana żywność - jest ściśle związane ze zwiększonym ryzykiem wystąpienia arteriosklerozy, chorób serca, zaburzeń autoimmunizacji, kandydozy i nadciśnienia.
Serce szczególnie potrzebuje paliwa, jakim są tłuszcze pochodzenia naturalnego, a jego komórki wyspecjalizowane są w przemianie tłuszczów na energię. Do tego jednakże niezbędny jest składnik odżywczy - karnityna - który dostarcza komórce tłuszczów. „Spalanie tłuszczów nie może przebiegać właściwie bez dostatecznej ilości karnityny" - pisze doktor Igram.
Karnityna jest aminokwasem syntetyzowanym w wątrobie z dwóch innych aminokwasów: lizyny i metioniny, które muszą być dostarczone wraz z pożywieniem. Przy dostatecznej ilości karnityny można jeść tyle tłuszczów pochodzenia naturalnego, ile dusza zapragnie, bo substancja ta wspomaga ich spalanie, zwłaszcza przez serce, które przecież nigdy nie odpoczywa.
Tutaj możemy uchwycić niezwykle interesującą nić łączącą tradycyjne taoistyczne pojęcie Pięciu Podstawowych Energii i związane z nimi organy, wśród których wątroba rządzona jest przez żywioł drzewa, a serce przez żywioł ognia. Zgodnie z zależnością matka - syn, charakteryzującą związek drzewa z ogniem, wątroba dostarcza sercu energii tak jak drzewo podsyca ogień. Posługując się terminami współczesnej nauki, wątroba dostarcza karnityny i tłuszczu sercu, które je następnie spala, zamieniając w energię.
Najbogatszym źródłem karnityny jest baranina (zwłaszcza jej co tłustsze partie), podroby (serce i wątroba), ryby, awokado i kiełki pszenicy Najlepszym źródłem niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych są ryby oceaniczne (tuńczyk, łosoś), dzikie ptactwo, awokado, migdały, amerykańskie orzechy laskowe, pestki dyni, nasiona słonecznika. Do gotowania najlepiej wybierać oleje tłoczone na zimno: z oliwek, kukurydziany, słonecznikowy, sezamowy i z szafranu łąkowego. Klarowane masło (ghee) jest lepsze od masła zwykłego, ponieważ bez uszczerbku znosi wysoką temperaturę. Należy unikać produktów z uwodornionych lub częściowo uwodornionych olejów roślinnych, chodzi tu o komercyjny majonez, sosy sałatkowe sprzedawane w butelkach, margarynę i właściwie wszelką żywność poddaną przeróbce.
Mleko i jego przetwory
Cielęta powinny pić mleko krowie, tak jak niemowlęta do czasu odstawienia od piersi mleko swych, matek. Obydwa rodzaje mleka natura przygotowała dla odpowiednich przewodów pokarmowych. Dowiedziono w sposób naukowy, że cielęta zdychają po podaniu im pasteryzowanego mleka ich własnych matek zazwyczaj w ciągu sześciu tygodni, zatem podejrzenie, że pasteryzowane krowie mleko nie jest najzdrowszym, podtrzymującym życie pożywieniem dla cieląt, nie mówiąc o ludziach, okazało się słuszne. Tymczasem nie tylko dorośli podają tę zdenaturalizowaną wydzielinę swym dzieciom, ale nawet sami ją konsumują.
Mleko krowie zawiera czterokrotnie więcej protein i jedynie o połowę mniej węglowodanów niż mleko człowieka, pasteryzacja zaś niszczy enzymy mleka krowiego niezbędne do strawienia tak wielkiej ilości protein. Nadmiar protein w mleku krowim zalega w układzie pokarmowym człowieka, wywołując procesy gnilne, zatyka jelita lepkim szlamem, który przedostaje się nawet do krwi. Z czasem tego szlamu jest coraz więcej i organizm stara się go wydalić przez skórę (wypryski, trądzik) i płuca (katar). Jednak część rozkłada się wewnątrz, tworząc doskonałą pożywkę dla infekcji - śluz, źródło reakcji alergicznych wywołujących sztywnienie stawów z powodu odkładającego się wapnia. Wiele przypadków chronicznej astmy, alergii, infekcji ucha i chorób skóry wyleczono po wyeliminowaniu z diety wszelkich przetworów mlecznych.
Produkty z mleka krowiego są szczególnie szkodliwe dla kobiet. Organizm kobiecy powinien być źródłem mleka, a nie przyjmować go pod postacią pokarmu. Utrata sił witalnych powodowana przez spożycie pasteryzowanego krowiego mleka powiększa obecność syntetycznych hormonów wstrzykiwanych zwierzętom dla zwiększenia ich wydajności. Te substancje chemiczne wyrządzają prawdziwe spustoszenie we wrażliwym układzie endokrynologicznym kobiety W Food and Healing terapeuta dietetyk Annemarie Colbin tak oto opisuje katastrofę, do jakiej doprowadzają produkty mleczne w organizmie kobiety:
Spożycie mleka i jego przetworów - serów, jogurtu i lodów -zdaje się łączyć ścisły związek z różnymi zaburzeniami układu rozrodczego kobiety. Chodzi tu między innymi o guzy jajników, cysty, upławy i infekcje. Powyiszy związek potwierdzają niezliczone znajome mi kobiety, które zgłaszają złagodzenie wymienionych objawów lub ich całkowite ustąpienie po zaprzestaniu spożywania produktów mlecznych. Włókniaki zanikają lub rozpuszczają się, rozwój raka szyjki macicy zostaje powstrzymany, następuje samoczynna regulacja cyklu miesiączkowego... Wydaje się, że w kilku przypadkach doszło do cofnięcia niepłodności...
Wiele kobiet i mężczyzn spożywa produkty mleczne, ponieważ tak doradził im lekarz z uwagi na wysoką zawartość wapnia. To zła rada. Krowie mleko zawiera 118 mg wapnia w każdych 100 gramach, nie można zaprzeczyć, dla porównania mleko człowieka zawiera 33 mg w 100 gramach. Lecz na 100 g mleka krowiego znajduje się 97 mg fosforu; dla porównania w mleku człowieka jest go 18 mg. W przewodzie pokarmowym dochodzi do połączenia wapnia z fosforem, co właściwie wyklucza jego przyswojenie. Doktor Frank Oski, dziekan Wydziału Pediatrii State University of New York's Medical Center, stwierdza: „Jedynie te produkty spożywcze, w których stosunek wapnia do fosforu wynosi dwa do jednego lub więcej, można uważać za dobre źródło wapnia". Stosunek ten w mleku ludzkim wynosi 2,35 do jednego, w mleku krowim natomiast 1,27 do jednego. Mleko krowie zawiera ponadto 50 mg sodu w 100 gramach, a mleko człowieka tylko 16 mg. Wynika z tego, że mleko krowie jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych składników współczesnej zachodniej diety, które są źródłem nadmiaru potasu w naszych organizmach.
Prócz tego mleko krowie jako źródło wapnia nie może się równać z innymi znacznie lepiej przyswajalnymi i zdrowymi artykułami spożywczymi. Proszę porównać 118 mg wapnia w 100 gramach mleka krowiego z jego zawartością w wymienionych poniżej artykułach spożywczych; migdały (254 mg), brokuły (130 mg), kapusta włoska (187 mg), nasiona sezamu (1160 mg), kelp (gatunek wodorostów 1093 mg) i sardynki (400 mg).
Osteoporozę wywołuje nie tyle niedobór wapnia w diecie, ile jej składniki, które pozbawiają kości i zęby wapnia. Należy do nich przede wszystkim cukier. Cukier, mięso, oczyszczona skrobia i alkohol mogą wywołać ciągłą nadkwaśność krwi, a kwas, jak wiadomo, rozpuszcza wapń, z którego zbudowane są kości. Z osteoporozą najlepiej jest sobie radzić, spożywając wymienione powyżej, bogate w wapń artykuły spożywcze, które nie są przetworami mlecznymi, jednocześnie ograniczając lub całkowicie eliminując z diety „złodziei wapnia". Wydaje się, że dzienna dawka 3 mg mineralnego boru także pomaga w przyswajaniu i zatrzymywaniu wapnia w organizmie.
Z punktu widzenia tradycyjnej medycyny chińskiej mleko jest pewną postacią „seksualnej esencji". Picie przez ludzi seksualnej esencji innego gatunku może ich tylko wpędzić w kłopoty. Odnosi się to zwłaszcza do kobiet, ponieważ zawarte w mleku hormony naruszają delikatną równowagę układu wydzielania wewnętrznego.
Jeśli trudno wam zrezygnować z nabiału, to wybierajcie mleko kozie, które swym składem zbliżone jest do mleka ludzkiego. Jedynymi bezpiecznymi produktami otrzymywanymi - najlepiej z surowego i niepasteryzowanego - mleka krowiego są: świeże masło, które jest przyswajalnym tłuszczem, oraz świeży jogurt, wstępnie przetworzony przez żywe kultury laktobakterii, lecz spożywając nawet i te artykuły, nie należy zapominać o wstrzemięźliwości.
Mięso
Ludzie Zachodu czerpią o wiele więcej niezbędnych kalorii z mięsa niż ludzie Wschodu, co odbija się na ich cerze, tkance tłuszczowej i zapachu ciała. Mięso jest wysoce zakwaszające i ogrzewające (cecha yang) oraz ma właściwości gnilne. Zgodnie z doktryną tradycyjnej medycyny chińskiej starsi ludzie potrzebują więcej mięsa niż ludzie młodzi i w średnim wieku, z uwagi na jego właściwości ogrzewające oraz zawartość skondensowanych składników odżywczych, jednak jedynie wtedy, gdy nie mają kłopotów z przewodem pokarmowym.
Największym problemem w wypadku standardowej diety amerykańskiej jest zanieczyszczona antybiotykami i steroidami wołowina. Około czterdziestu procent wszystkich antybiotyków produkowanych w USA jest podawanych bydłu i innym zwierzętom gospodarskim. Oczywiście w łańcuchu pokarmowym przekazywane są one konsumentom hamburgerów, steków i innej żywności wytwarzanej z amerykańskiej wołowiny. Codziennie przyjmowana dawka antybiotyków niekorzystnie odbija się na ludzkim układzie odpornościowym i należy do grupy ważnych czynników odpowiedzialnych za wywoływanie niedoboru immunologicznego.
Rogacizna w Stanach Zjednoczonych karmiona jest nie tylko antybiotykami, lecz i hormonami, których zadaniem jest przyspieszenie wzrostu, zwiększenie warstwy tłuszczu, stymulacja popędu płciowego, aby można było pokryć całe stada krów, zwiększenie wydajności mlecznej i wymuszenie aborcji u zwierząt, które przeznaczono na rzeź. Podejrzewa się, że hormony są głównym sprawcą wysokiej zapadalności kobiet amerykańskich na raka piersi i jajowodów, a także przedwczesnego dojrzewania dzieci. Ponieważ pod wpływem steroidów bydło szybko obrasta w tłuszcz, umotywowane jest twierdzenie, że wywołują one otyłość u tych, którzy spożywają skażone nimi mięso i mleko. Odnosi się to szczególnie do dzieci w okresie wzrostu, a dowodem jest choćby to, iż za każdym razem, gdy wielka amerykańska korporacja sieci barów fast-food sprzedających głównie potrawy oparte na mleku i wołowinie zaczyna działać w Azji, u zdrowych dotąd dzieci zaczynają się pojawiać oznaki chronicznych zaburzeń zdrowia, które są prawdziwą plagą dzieci amerykańskich: otyłość, trądzik i wypryski skórne, infekcje dróg oddechowych, przedwczesne dojrzewanie i anormalne zachowanie.
Amerykańskie bydło absorbuje dodatkowo herbicydy, pestycydy i nawozy sztuczne używane przy uprawie zbóż, które następnie podaje się im jako paszę, tak że wiele tych bezradnych istot na próg rzeźni przybywa przeżartych przez gruźlicę i guzy rakowe. Wszystkie wymienione trucizny są bezpośrednio przekazywane konsumentowi, a więc jeśli lubicie wołowinę, upewnijcie się, że zwierzęta były karmione organicznie, bez podawania lekarstw i hormonów, najlepiej na pastwisku, a nie pod dachem.
Wieprzowina to także kiepski wybór, tyle że z innych powodów. Z uwagi na to, że świnie są wszystkożerne, wieprzowina działa najbardziej zakwaszająco ze wszystkich mięs. Słonina i smalec bardzo obciążają wątrobę, która z trudnością może je strawić. Badacze kanadyjscy ustalili, że istnieje ścisły związek pomiędzy marskością wątroby a konsumpcją wieprzowiny w szesnastu wziętych pod uwagę krajach. Tam, gdzie wieprzowinę podlewa się alkoholem (piwo z parówkami, wino z kotletem mielonym - sznyclem itd.) prawdopodobieństwo marskości wątroby zwiększa się tysiąckrotnie.
Drób hodowany na sposób przemysłowy zamykany jest w ciasnych klatkach i karmiony zdenaturalizowaną paszą z dodatkiem antybiotyków, hormonów i pestycydów. Lekarze chińscy zawsze polecali tak -zwane kurczęta ziemi (tu-jee), uznając je za bezpieczne źródło dietetycznego mięsa i jajek. Zwane na Zachodzie „kurami gospodarskimi", biegają one na wolności, żywiąc się dziką roślinnością, owadami, dżdżownicami, oddychając świeżym powietrzem i zażywając ruchu.
Najlepszym gatunkiem mięsa zwierząt domowych jest baranina. Owce z reguły pasą się na wolnej przestrzeni, na słońcu i świeżym powietrzu, zazwyczaj nie zatruwa się ich podawaniem lekarstw. Mięso jagnięce jest najbogatszym źródłem karnityny, koniecznej do tego, by tłuszcz mógł być dostarczany do komórki, gdzie zachodzą procesy metaboliczne. Jagnięcina zawsze była popularna na Bliskim Wschodzie, w rejonie Morza Śródziemnego oraz Himalajów, i wszędzie tam arterioskleroza i schorzenia serca nigdy nie były wielkim problemem. Jeszcze lepsza od baraniny jest dziczyzna: mięso jelenia, łosia, bażanta, przepiórki, które jest jednak obecnie trudno osiągalne.
Regułą powinno być jak najrzadsze spożywanie czerwonego mięsa, a i to najlepiej z dodatkiem chrzanu czy ostrej musztardy, które pobudzają wątrobę i woreczek żółciowy, powodując wydzielanie soków odpowiednich do rozłożenia białek i tłuszczy. Świeży korzeń imbiru także pomaga organizmowi strawić mięso.
Jaja
Zjadanie zbyt wielu jaj może spowodować ostre zakwaszenie organizmu wynikające z nadmiaru psujących się protein, zwłaszcza jeśli dieta oparta jest na mięsie, także mięsie ryb morskich. Według wskazówek tradycyjnej medycyny chińskiej zapotrzebowanie na składniki odżywcze pokrywa spożycie jednego do dwóch jajek na tydzień. Kobiety cierpiące na cystę jajników oraz innego rodzaju schorzenia narządów rozrodczych powinny całkowicie zrezygnować z jajek, ponieważ są one wytworem narządów rozrodczych kury i z tego powodu mogą wywołać nasilenie niekorzystnych objawów.
W naszych czasach większość sprzedawanych w sieci handlowej jaj pochodzi od kur stłoczonych w mikroskopijnych klatkach, ustawionych w oślepiającym świetle i karmionych suchą paszą przyprawioną syntetycznymi hormonami i antybiotykami. Tego rodzaju jaja czynią w ludzkim organizmie więcej szkód niż pożytku i dlatego powinno się unikać ich spożywania. Starajcie się kupować jaja gospodarskie i nie zajadajcie się nimi codziennie. Najlepszym sposobem przygotowania jaj do spożycia jest gotowanie ich na miękko w skorupkach lub lekkie ich ścięcie po wrzuceniu bez skorupki na wrzątek, by wartość odżywcza i lekkostrawność miękkiego żółtka nie zostały naruszone. Surowe żółtko jaja, bez białka, jest znakomitym źródłem protein takich jak lecytyna, aminokwasów i innych składników odżywczych.
Ryby morskie i wodorosty
Ryby
Głębokowodne ryby oceaniczne, na przykład tuńczyk i łosoś, są doskonałym źródłem protein i rybiego oleju bogatego w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe zwane EPA i DHA. EPA i DHA należą do najbardziej efektywnych substancji w przyrodzie rozrzedzających krew, zapobiegają sklejaniu się płytek krwi, rozpuszczają zatory i oczyszczają naczynia krwionośne z nadmiaru cholesterolu i innych osadów tłuszczowych, poprawiają zatem krążenie i zapobiegają zawałom serca. W krajach, w których spożywa się wiele ryb oceanicznych, na przykład w Japonii i na wyspach Pacyfiku, odsetek chorób serca jest znacznie niższy niż tam, gdzie się ryb nie jada.
Podobnie jak mięso, ryby są żywnością rozgrzewającą i zakwaszającą - yang. Są łatwo przyswajalne, a ich wartość odżywcza w największym stopniu zachowana jest w potrawach surowych, takich jak japońskie sashimi i poisson crux na południowym Pacyfiku, lub krótka trzymanych na parze czy gotowanych. Z uwagi na zanieczyszczenia jezior, rzek i strumieni, ryb slodkowodnych nie można polecać. Małży i ryb łowionych przy rafach należy unikać z tego samego powodu: żyją w płytkich wodach przybrzeżnych, które także zostały zanieczyszczone.
Wodorosty
„Warzywa morskie", jak dulse, kelp, nori, a także porost irlandzki, są bogatym źródłem jodu, wapnia, fosforu, żelaza, potasu, sodu, cynku i manganu oraz witamin z grupy B, wśród nich Bit. Suszone wodorosty, takie jak dulse i nori, zawierają prócz tego od dwudziestu do trzydziestu procent czystych protein, a to więcej niż niektóre z mięs, co powoduje, że są wartościowym podstawowym pożywieniem w dietach wegetariańskich. Wodorosty, odmiennie niż ryby, są żywnością oziębiającą, alkalizującą - yin. Można je zatem dodawać dla zrównoważenia potraw kwaśnych, złożonych głównie z mięsa, ryb i zbóż. Wodorosty wspomagają czynności trawienne, są stymulatorami metabolizmu, obniżają poziom cholesterolu we krwi i działają tonizująco na narządy seksualne.
Z jednego jeszcze powodu warto uzupełnić jadłospis o „warzywa morza": neutralizują one i pomagają usunąć z organizmu radioaktywne trucizny, na przykład izotop strontu °°Sr. Zawarty w nich alginian sodu wiąże substancje radioaktywne w reakcji zwanej chelatacją, w wyniku której nerki mogą je bezpiecznie usunąć.
Ziarna zbóż
Uprawa zbóż na ziarno stała się cezurą znaczącą przejście rodzaju ludzkiego od wędrówki, łowiectwa i zbieractwa do życia osiadłego, co było początkiem powstania i rozwoju miast, a wraz z nimi cywilizacji. Proteiny pełnego ziarna pokrywają zapotrzebowanie ludzi prowadzących osiadły tryb życia, a zawarte w nim węglowodany są źródłem energii odżywczej nie tyle potrzebnej do pracy fizycznej, ile umysłowej. Społeczeństwa koczowników odżywiających się mięsem nigdy nie przodowały w sferze kultury umysłowej i materialnej. „Mięsożerni" Mongołowie co prawda podbili z końskiego grzbietu połowę świata, lecz ulegli asymilacji uwiedzeni przez wytworną cywilizację „ziarnożernych" Chińczyków.
Wysoka zawartość protein i węglowodanów w ziarnach zbóż powoduje, że są one pożywieniem ogrzewającym, zakwaszającym - gang - i tak jak mięso należy je neutralizować oziębiającymi, alkalizującymi warzywami. W pełnym ziarnie nie brak tłuszczów, witamin, minerałów oraz błonnika, co powoduje, że jest ono godne miana „pożywienia pełnego". Dieta większości populacji świata oparta jest na ryżu lub pszenicy, to one zaspokajają masowe zapotrzebowanie ludzi na kalorie. Jednak nowoczesne metody przemiału pozbawiają ziarno jego obfitych w składniki odżywcze spiżarni: otrębów i zarodków. Pozostaje jedynie pestka białej skrobi, co powoduje, że większość zbóż w obrocie handlowym pod względem wartości odżywczych to substancje „puste". Jedynie ziarno z pełnego przemiału zasługuje na miano zdrowej żywności.
Ziarna zbóż mogą wywołać niestrawność i wzdęcia, dlatego muszą być przed przełknięciem dokładnie przeżute i nasycone śliną, zawierającą alkalizujący enzym wydzielany przez gruczoły ślinowe zwany ptialiną, który rozpoczyna rozkład skrobi. Ziarna można także wstępnie przygotować do spożycia poprzez prażenie, aż nabiorą złotawobrązowego koloru. Proces ten, zwany dekstrynizacją, zamienia trudno przyswajalną skrobię na łatwe do strawienia cukry proste. To właśnie dlatego niezłym pomysłem jest posilanie się chlebem w postaci tostów.
W wypadku wielu zbóż dostępnych współcześnie na rynku wiele kłopotu sprawić może długotrwałe magazynowanie ich w ogromnych silosach, w których panują warunki umożliwiające rozwój pleśni, producentów aflatoksyn należących do najsilniejszych znanych związków rakotwórczych. Szczególnie podatna na zanieczyszczenia aflatoksynami jest kukurydza, choć odporność tak pszenicy, jak i ziaren innych zbóż jest niewiele większa. 0 ile zatem nie mamy dostępu do stosunkowo niedawno zebranego ziarna, nie należy zapominać o zapobieganiu zatruciu aflatoksynami - o codziennym przyjmowaniu antyutleniaczy
Rośliny strączkowe
Warzywa te, cenne źródło niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, są uzupełnieniem ziaren zbóż i posiłków bezmięsnych. Groch włoski i proso, soczewica i jęczmień, ryż i dhal, chleb z mąki kukurydzianej i Vigna unguiculata (fasola „czarne oczko"), ryż i fasola kidney - zazwyczaj w proporcji dwie części ziaren zbóż i jednej roślin strączkowychoto przykłady popularnych zestawów zaspokajających potrzeby człowieka na aminokwasy
Z wyjątkiem soi, rośliny strączkowe są rozgrzewające, kwasotwórcze -yang - podobnie jak produkty zbożowe. Zachwalane jako „bogate w protein' soja i tofu nie należą do pożywienia, które łatwo jest strawić, mogą one między innymi utrudniać przyswajanie cynku, którego niedostatek sprawia zazwyczaj kłopot w dietach wegetariańskich. Wynika z tego, że spożywanie tofu jako namiastki mięsa może wspomniany niedostatek tylko spotęgować. Ponieważ cynk ma wielkie znaczenie dla właściwego funkcjonowania gruczołów płciowych, produkty otrzymane z soi - na przykład tofu - oziębiają energię seksualną. To dlatego właśnie tofu należy do podstawowego pożywienia podawanego we wschodnich klasztorach, w których regułą jest przestrzeganie celibatu. Niestety po przeróbce na tofu soja traci większość witamin, minerałów oraz błonnika.
Ziarna fasoli można przed spożyciem kiełkować i jeść na surowo. Kiełki fasoli są cennym źródłem bogatym w witaminy, enzymy i aminokwasy, a przy tym są znacznie lepiej przyswajalne niż całe ziarna.
Warzywa
Warzywa należą do najbardziej efektywnych alkalizerów, szczególnie jeśli spożywane są na surowo lub pod postacią świeżo wyciśniętego soku. Mają działanie ochładzające i oczyszczające, zawierają mnóstwo błonnika, który jest pomocny w wymiataniu z jelit łatwo gnijących produktów ubocznych procesu trawienia. Zawarty w nich chlorofil chroni organizm przed czynnikami rakotwórczymi, neutralizuje toksyny i wspomaga utrzymanie witalnych płynów ustrojowych w czystości. Swieże warzywa są bardzo łatwo przyswajane, nie ulegają zepsuciu i procesom gnilnym, z doskonałym skutkiem można je łączyć z mięsem i produktami zbożowymi, stanowią bowiem przeciwwagę dla ich kwasotwórczych właściwości.
Warzywa z rodziny krzyżowych
Należą do nich brokuły, kalafior, brukselka, odmiany gorczycy i kapusta. Wymienione jarzyny zdają się odznaczać silnymi właściwościami ochronnymi dla błon śluzowych, zwłaszcza płuc i przewodu pokarmowego, są zatem skutecznym środkiem obronnym przed rakiem, wrzodami i infekcjami tych tak ważnych organów. Bogate w antyutleniacze betakaroten, witaminę C, selen - jarzyny z rodziny krzyżowych (kapustowatych) bronią organizm przed wszelkiego rodzaju absorbowanymi z otoczenia toksynami. Warzywa te zawsze zajmowały niepoślednią rolę w tradycyjnych dietach Azji, zwłaszcza w kuchni chińskiej.
Rośliny korzeniowe
Te bogate w składniki mineralne jarzyny przepełnione są stabilizującą energią ziemi, w której rosną. Niektóre, na przykład marchew i rzepa, zazwyczaj spożywane są w zwykły sposób, jednak większość wykorzystywana jest do przygotowywania smacznych sosów, marynat i przystawek. Wiele, między innymi imbir, czosnek, łopian, odznacza się silnymi właściwościami leczniczymi.
Chrzan, tradycyjna przyprawa dodawana do wołowiny w Anglii i sashimi w Japonii (gdzie nazywa się wasabi), stymuluje wątrobę i pęcherzyk żółciowy, które przetwarzają proteiny i tłuszcze przyswajane z pokarmu pochodzenia zwierzęcego. Imbir zawsze był w centrum zainteresowania kuchni chińskiej z uwagi na swe właściwości polepszania trawienia. Legenda głosi, że Konfucjusz odmawiał posiłków, jeśli go w nich zabrakło. Cebula usuwa zatory oraz oczyszcza przewód pokarmowy z nadmiaru śluzu.
Najsilniejszymi właściwościami osłaniającymi odznacza się czosnek, który od tysiącleci wykorzystywany jest na całym świecie z uwagi na swą moc leczniczą, a także ostry smak. Ostatnimi laty udowodniono, że czosnek powstrzymuje rozwój guzów, zwiększa aktywność białych ciałek krwi i mikrofagów, zwiększa wydzielanie przeciwciał, niszczy wiele szkodliwych bakterii i wirusów, jest bogatym źródłem rzadkiego pierwiastka śladowego - selenu - silnego antyutleniacza, który niszczy grzyby i drożdże, na przykład z rodzaju Candida. Czosnek nie tylko jest jednym z najbardziej wzmacniających układ odpornościowy środków znanych w przyrodzie, ale także cieszy się na Wschodzie wielką estymą z uwagi na swe zwiększające potencję seksualną właściwości, co spowodowało jego banicję z klasztornych kuchni na całych Dalekim Wschodzie. Większość czynnych taoistów nie zapomina o codziennej porcji czosnku.
Zielone warzywa liściaste
Liściasta zielenina obfituje w chlorofil, jeden z najlepszych odtruwaczy i „sprzątaczy" organizmu. Spożywanie dużych ilości świeżej zieleniny zapobiega nieprzyjemnemu zapachowi ciała, bo warzywa te neutralizują kwasy i nie dopuszczają do procesu gnilnego protein. Szczególnie skutecznym „jadalnym dezodorantem" jest świeża kolendra.
To właśnie obecności chlorofilu zawdzięczają rośliny zdolność do przekształcania w materię czystej energii słonecznej (E=mc2!), którą z kolei my, spożywając i przyswajając substancję warzywną, uwalniamy w swym organizmie. Zielone jarzyny liściaste odgrywają zatem rolę przetworników i kondensatorów ożywczej energii słonecznej.
Rośliny psiankowate
Do najczęściej spotykanych w jadłospisach na Zachodzie warzyw należą rośliny z rodzinySolanaceae, czyli psiankowatych, obejmującej osiemnaście rodzajów i ponad dwa tysiące gatunków. Do psiankowatych zalicza się tytoń i wiele roślin o silnych właściwościach leczniczych, w tym niektóre wysoce trujące. Najczęściej spożywanymi warzywami z tej grupy są ziemniaki, pomidory, oberżyny i papryka chilli. Cechą charakterystyczną psiankowatych jest duża zawartość alkaloidów, roślinnych związków chemicznych, budową przypominających proteiny, silnie wpływających na procesy fizjologiczne po spożyciu i przyswojeniu przez organizm. Kofeina, morfina, kokaina, nikotyna i belladonna są właśnie alkaloidami o doskonale poznanych właściwościach psychopobudzających i toksycznych. Przybywa dowodów na to, że obecne w psiankowatych alkaloidy mogą niekorzystnie wpływać na zdrowie, przynajmniej u niektórych ludzi.
Interesujące jest spostrzeżenie, że z wyjątkiem oberżyny, tradycyjna dieta chińska wykluczyła psiankowate z jadłospisu i że taoistyczne wskazania dietetyczne zawsze odradzały spożywania tych warzyw, nawet oberżyn. Pomidory, na przykład, sprowadzili do Chin z Nowego Świata hiszpańscy kupcy w szesnastym wieku. Chińczycy nadali im przydomek „oberżyny obcych". Ziemniak, nazwany „bulwą obcych", także został importowany ze świata Zachodu, podobnie jak chilli. Do tego czasu psiankowatych używano w Chinach wyłącznie w celach leczniczych, nigdy jako żywności. Nawet na Zachodzie uważano swego czasu, że ziemniaki i pomidory są trujące.
Dziś psiankowate, a między nimi i ziemniak, i pomidor, stały się wszechobecne w jadłospisach Zachodu, zwłaszcza w barach szybkiej obsługi serwujących frytki i chipsy ziemniaczane, sos pomidorowy oraz ketchup. I jedne, i drugie rosną szybko, niewiele kosztują i łatwo je przechowywać.
Z przeprowadzonych ostatnio badań wynika, że psiankowate mogą mieć udział w uwapnianiu tkanek organizmu. Objaw ten został ochrzczony „syndromem kalcyfilaktycznym", a związany z nim stan patologiczny coraz bardziej rozpowszechnia się we wszystkich społeczeństwach zindustrializowanego świata. Psiankowate usuwają wapń z zębów oraz kości i odkładają go w tkankach, gdzie nie ma dla niego miejsca, co może mieć związek z artretyzmem, arteriosklerozą, kamieniami nerkowymi, reumatyzmem, migrenami, wysokim ciśnieniem krwi, bronchitami, osteoporozą, toczniem i innymi powszechnymi przypadłościami. Z doniesień wielu ludzi wynika, że wymienione schorzenia ustąpiły niemal natychmiast po całkowitym wyeliminowaniu z diety psiankowatych. Oczywiście dotyczy to także tytoniu, ponieważ on też należy do rodziny psiankowatych, a więc palenie może tylko zaostrzyć objawy związane z odkładaniem się wapnia w tkankach.
Jeśli cierpicie z powodu któregokolwiek z wymienionych stanów chorobowych, starajcie się całkowicie zarzucić spożywanie wszelkich psiankowatych, oczywiście nie wyłączając tytoniu, przez sześć miesięcy. Ta metoda lecznicza jest skuteczna jedynie wtedy, gdy uda się c a ł k o w i c i e wyeliminować z organizmu nawet najmniejsze ślady alkaloidów. Nie można zatem zapomnieć o tych, które ukryte są w sosach i przetworzonej żywności pod postacią mąki ziemniaczanej, sosu pomidorowego, papryki, pieprzu cayenne, sosu tabasco etc.
Owoce
Owoce także działają alkalizująco i oziębiająco, jeśli nie liczyć pewnych owoców tropikalnych o właściwościach ogrzewających, do których należą mango i licu (śliwka chińska). Owoce są lekkostrawne i łatwo przyswajalne jedynie wtedy, gdy zjadamy je na pusty żołądek, większość z nich bowiem trafia wtedy bezpośrednio do dwunastnicy, gdzie natychmiast ulega strawieniu. Oznacza to, że zjedzone po obfitym posiłku lądują na samej górze żołądka, czekając na przetrawienie wcześniej zjedzonego pożywienia, co natychmiast wykorzystują wywołujące fermentację bakterie, rzucając się na nie chciwie i pozbawiając je składników odżywczych, powodując wzdęcia i zostawiając bezwartościowe odpadki. Najlepiej przestrzegać reguły: „Jedz owoce osobno lub wcale", co jest niezmiernie ważne zwłaszcza w odniesieniu do arbuzów i owoców cytrusowych.
Świeże owoce lepiej czyszczą przewód pokarmowy niż jarzyny Dobrym sposobem na odtrucie i wyrównanie pH w całym przewodzie pokarmowym jest odżywianie się wyłącznie świeżymi owocami przez jeden do siedmiu dni. Najlepiej jest wybrać jeden gatunek owoców; godne polecenia są grapefruity, cytryny (w postaci soku rozcieńczonego wodą), arbuzy, jabłka i czerwone winogrona. Można jeść owoce w całości lub pić odznaczający się nieco lepszymi właściwościami oczyszczającymi sok.
Nasiona i orzechy
Nasiona i orzechy są bogatym źródłem aminokwasów i niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, ale należy je jeść na surowo i w miarę możliwości niedługo po zebraniu, aby wykorzystać ich pełną wartość odżywczą. Po wysuszeniu tak nasiona, jak i orzechy mogą być dość trudne do strawienia z uwagi na inhibitory enzymatyczne, które przeciwdziałają jełczeniu i umożliwiają ich długotrwałe przechowywanie. Przed spożyciem najlepiej zalać je wodą i na całą noc odstawić do lodówki. Jest to sposób na dezaktywację inhibitorów enzymatycznych, zmiękczenie dla łatwiejszego trawienia i uczynienia składników odżywczych łatwymi do przyswojenia. Wegetarianie mogą z łatwością pokryć zapotrzebowanie na aminokwasy i niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, codziennie zjadając garść surowych orzechów i nasion. Najbardziej godne polecenia z uwagi na wartości odżywcze są migdały i amerykańskie orzechy laskowe, a najwartościowsze są nasiona słonecznika, dyni i lnu.
Żywność poddana fermentacji
Proces fermentacji jest przynajmniej tak starą metodą ' przygotowywania żywności do spożycia jak gotowanie. Drożdże oraz „przyjazne" bakterie dodaje się do surowych artykułów, które następnie odstawia się na jakiś czas, aby sfermentowały. W trakcie tego procesu mikroby rozkładają skomplikowane węglowodany i białka na elementy łatwiejsze do strawienia. Fermentacja wzbogaca artykuły w witaminy i enzymy, wspomaga trawienie oraz przyswajanie odżywczych składników. Sfermentowana żywność pozwala się rozwijać w jelitach przyjaznej florze, która utrzymuje w ryzach bakterie gnilne, zapewnia właściwy poziom pH w okrężnicy oraz uaktywnia jelita. Jednak ludzie cierpiący na chroniczne infekcje drożdżowe, na przykład kandydozę, oraz wrażliwi na sól nie powinni spożywać sfermentowanej żywności.
Niemal we wszystkich tradycjach kulinarnych można spo', tkać pewne formy sfermentowanego pożywienia. W kulturach zachodnich z mleka otrzymuje się jogurt, kumys i kefir. Na Wschodzie Koreańczycy jedzą kiszone ogórki (kim-chee) trzy razy dziennie. Chiny mają swoje produkty z soi: tofu i sos sojowy. Japończycy przyrządzają zupę i sosy ze sfermentowanej pasty miso. Potrawy kuchni tajlandzkiej przyprawiane są sfermentowanym sosem rybnym nam-pla, a Indianie piją wyśmienity napój lassy, przygotowywany codziennie ze świeżo sfermentowanego jogurtu.
Godne polecenia jest włączenie do jadłospisu umiarkowanej ilości poddanych fermentacji artykułów spożywczych - które obfitują w proteiny i tłuszcze - aby wspomóc procesy trawienne. To z tego właśnie powodu wino i piwo są tak mile widzianym dodatkiem do ciężkostrawnych posiłków w tradycyjnych kuchniach Zachodu. Nawet Biblia doradza „kropelkę wina dla żołądka".
Żywność przetworzona
Jeśli zamierzacie żyć w zdrowiu i uniknąć dolegliwości układu trawiennego, zwłaszcza raka, najlepszą radą jest wyeliminować całkowicie z jadłospisu wszelkie przetworzone artykuły żywnościowe. W czasach barów szybkiej obsługi, wstępnie gotowanych, mrożonych potraw, opakowanych przekąsek i innej „wygodnej żywności" tego rodzaju abstynencja wydaje się sprawą trudną, ale w istocie są to tylko pozory Zjeść jabłko jest równie łatwo jak chipsy z torebki, a pogryzanie nasion i orzechów nie sprawia większych kłopotów niż jedzenie płatków z paczki zalanych mlekiem. Przygotowanie kanapki z awokado nie jest trudniejsze od kupna hamburgera. Wszystko sprowadza się do nawyków.
Jak dotąd dopuszczono na rynek ponad sześć tysięcy syntetycznych dodatków chemicznych i oficjalnie mogą być one wykorzystywane w przemyśle przetwórstwa żywności. Wiadomo, że pośród nich znajdują się i rakotwórcze. Co więcej, przetworzona żywność zawiera duże ilości osłabiających organizm, zdenaturalizowanych dodatków, których należy się wystrzegać, a należą do nich: biały cukier, skrobia oczyszczona, pasteryzowane krowie mleko, oczyszczona sól oraz uwodornione oleje roślinne.
Ludzki układ odpornościowy rozpoznaje chemiczne dodatki do żywności, klasyfikując je jako toksyczne substancje obce, i ze wszystkich sił stara się je wydalić z organizmu, uciekając się do reakcji biochemicznych, które są dla niego bardzo poważnym obciążeniem. Po wielu latach nie ustannej walki z nieorganicznymi związkami chemicznym układ odpornościowy koniec końców odmawia posłuszeństwa, zostawiając organizm bezbronny wobec agresywnych mikrobów, toksyn i komórek rakowych. Chociaż przemysł przetwórczy zwiódł i przekonał tak społeczeństwo, jak i rządowe agencje ochrony zdrowia, że jego wytwory ludzie mogą bezpiecznie spożywać, powstał bogaty, zadający kłam temu twierdzeniu materiał naukowy. Informacje na ten temat są dostępne publicznie, każdy zainteresowany może po nie sięgnąć. Nie można już zatem tłumaczyć się ignorancją i zatruwać organizmu fałszowaną na skalę przemysłową żywnością. Każdy jest odpowiedzialny za siebie i może decydować o tym, co je.
Sól
Sól jest absolutnie niezbędna dla zachowania zdrowia i równowagi składników odżywczych. Alkalizuje krew i inne ważne płyny ustrojowe, pozwala zatrzymać wodę oraz bierze udział w procesach biochemicznych i metabolicznych. Sól sama przez się nie jest szkodliwa dla zdrowia, lecz oczyszczona, wydobywana z kopalni, pozbawiona minerałów sól stołowa, sprzedawana w sklepach oraz ukryta w opakowanej i przetworzonej żywności. Jeden do trzech gramów soli dziennie jest przyzwoitą dawką pokrywającą zapotrzebowanie ludzi, jednak większość obywateli Ameryki codziennie zjada jej od dwunastu do piętnastu gramów.
Poprzez oczyszczenie soli spożywczej producenci usuwają niemal wszystkie minerały i mikroelementy. Otrzymany produkt to białe kryształki, w dziewięćdziesięciu ośmiu procentach czysty chlorek sodu. Sól jest pozbawiona między innymi takich składników odżywczych jak magnez, który ma ogromne znaczenie dla właściwego funkcjonowania układu odpornościowego. Magnez podtrzyma' proces fagocytozy, który zwiększa zdolność fagocytów o wychwytywania i trawienia bakterii chorobotwórczych oraz innych niemile widzianych mikrobów. Pierwiastek ten jest przy tym niezbędny komórkom nerwowym i mózgowi do właściwego funkcjonowania oraz wspomaga procesy metaboliczne cukrów i tłuszczów. Udowodniono, że radykalnie obniża prawdopodobieństwo śmierci u pacjentów po zawale serca. Badania w Kanadzie wykazały sześćdziesięciosześcioprocentowy spadek śmiertelności wywoływanej atakami serca u pacjentów, którym dożylnie wstrzyknięto preparat magnezowy, a doktor Cass Igram pisze nawet o dziewięćdziesięcioprocentowym spadku odnotowanym podczas podobnych badań na terenie USA.
Roli magnezu w alchemii równowagi kwasowo-zasadowej płynów wewnątrzkomórkowych nie można przecenić. Doktor Jacques de Langre, dyrektor Grain and Salt Society (Towarzystwa Ziarno i Sól), tak oto pisze o roli magnezu w utrzymaniu właściwego pH („Price-Pottenger Nutrition Foundation Journal", nr 1, tom XVI,1992):
Ludzki organizm jest w dobrej kondycji jedynie wtedy, gdy utrzymywana jest właściwa równowaga pomiędzy kwasami a zasadami. Wszystkie substancje odżywcze są zasado- lub kwasotwórcze. Magnez wyróżnia jego wyjątkowa właściwość utrzymywania równowagi pomiędzy kwasami i zasadami, ma on także udział w reakcji utleniająco-redukującej. Wiemy na przykład, że w wyniku działania tlenu w ludzkim organizmie zachodzą reakcje utleniania, prowadzące do wzrostu zasadowości. Na drugim biegunie mamy do czynienia z aktywnością wodoru i redukcją sprowadzającą kwasowość. Dochodzi do fluktuacji: od kwasu do zasady i na odwrót, od zasady do kwasu; do fenomenu, bez którego podtrzymanie życia byłoby niemożliwe. Na tym tle gwiazda magnezu świeci najjaśniej.
Z powodu nowoczesnych metod uprawy i przetwórstwa żywności niemal we wszystkich artykułach spożywczych mamy do czynienia z niedoborem magnezu, dotyczy to nawet świeżych jarzyn i pełnego ziarna. Z pracy doktora Igrama wynika, że u siedemdziesiąt sześć procent populacji Amerykanów stwierdza się niedostatek tego niesłychanie ważnego pierwiastka. Jedynym źródłem, które może go dostarczyć w potrzebnej do życia ilości, jest nieoczyszczana sól morska, zwłaszcza jej gruboziarnisty, szary gatunek zbierany ręcznie wzdłuż wybrzeży Bretanii we Francji, o nazwie „sól morska Celtów. Zamówienia na nią można kierować do Grain and Salt Society (patrz Dodatek). Spożywane przez ludzi w charakterze magnezowego suplementu niektóre sole zawierają siarczan magnezowy, który jest szybko wydalany przez nerki, a zatem trudno przyswajalny. W pełnej soli morskiej znajdują się chlorki i bromki magnezu, łatwo przyswajalne i wchodzące w reakcje metaboliczne.
Wielkie zamieszanie wzniecone w zachodnich środkach masowego przekazu i kręgach medycznych, by za wszelką cenę unikać soli i w ten sposób zredukować ilość spożywanego sodu, a tym samym poddać kontroli ciśnienie krwi, również wynika z tego, że przemysłowo oczyszczana sól kopalna jako czysty związek chemiczny dziewięćdziesięcioośmioprocentowego chlorku sodu wyrządza organizmowi wiele szkód. Dolegliwości wywoływane przez sól tego rodzaju są kolejnym typowym przykładem na to, że przemysł przetwórczy zapędził rynek niezbędnych artykułów spożywczych w kozi róg, poddając produkty rafinacji i denaturalizacji dla „wygody konsumenta" (czytaj: by osiągnąć większe zyski), oszukując społeczeństwo i zmuszając ludzi do odżywiania się w sposób, który raczej rujnuje, niż służy zachowaniu zdrowia.
Morska sól Celtów przeciwnie: w jej składzie jest zaledwie osiemdziesiąt dwa procent czystego chlorku sodu, a co więcej - zawarte w niej związki magnezu w naturalny sposób wspomagają usuwanie nadmiaru sodu z organizmu, chroniąc go przed obrzękami, zakłóceniami pracy nerek, nadciśnieniem i innymi przypadłościami przypisywanymi nadmiernemu przyjmowaniu sodu. Nieoczyszczona sól morska jest najlepszym, a czasami jedynym źródłem bioprzyswajalnego magnezu, pierwiastka o wielkim znaczeniu dla zdrowia, zwiększającego odporność, zmniejszającego prawdopodobieństwo śmiertelnego zawału serca i skutecznego w utrzymywan'u harmonii yin-yang - pH płynów ustrojowych.
Woda
Nie na wiele zda się wysiłek włożony w zakup i przygotowanie pełnego, zdrowego pożywienia, jeśli nie zaprzestaniemy używać do picia i gotowania zanieczyszczonej wody. Wszelka woda z sieci wodociągowej jest poważnie skażona trującymi metalami i innymi związkami zanieczyszczającymi, nie mówiąc o toksycznych substancjach chemicznych dodawanych do niej umyślnie w celu jej „uzdatnienia i oczyszczenia". Do powodów, dla których adepci taoizmu zwykli wycofywać się w wysokie góry, aby tam oddawać się zaawansowanym praktykom, należały czyste powietrze i woda („napawanie się zapachem powietrza i sączenie rosy"), by uwolnić organizm od nagromadzonych od początku życia trucizn oraz oczyścić witalną esencję ludzkiego ciała - wodę.
W wodzie z kranu może znajdować się każda z tysiąca trucizn, a wśród nich: ołów, aluminium, rtęć, kadm, azbest, benzen, polichlorek dwufenylu, azotany, pestycydy i rad. Prócz tego zazwyczaj nasycona jest chlorem i fluorem - truciznami, które powinny „zabijać bakterie". Picie tego rodzaju wody także może się stać przyczyną śmierci.
Chlor odkłada się w organizmie i może wywołać, oprócz innych dolegliwości, choroby serca i układu krążenia. Chlorowana woda likwiduje także przyjazną florę jelitową osiadłą w przewodzie trawiennym. Fluor jest jeszcze gorszy. Na konferencji prasowej, która odbyła się 20 marca 1990 roku w Waszyngtonie, doktor John Yiamouyiannis wezwał do natychmiastowego zaprzestania fluoryzacji wody w publicznej sieci wodociągowej, przedstawiając dowody w postaci wyników szczegółowych badań nad szkodliwym oddziaływaniem fluoru na zdrowie ludzi. Analiza danych dentystycznych czterdziestu tysięcy dzieci z osiemdziesięciu czterech regionów USA doprowadziła do wniosku, że fluoryzacja nie przeciwdziała w dający się zauważyć sposób próchnicy, co zostało potwierdzone przez inne niezależne badania. Co gorsza, występuje ścisły związek fluoru ze wzrostem zachorowań na raka tam, gdzie dodawano go do wody pitnej. Doktor Yiamouyiannis stwierdza:
W 1988 roku naukowcy z Argonne National Laboratories podpisali umowę na prace badawcze dla United States Public Health Service, w wyniku których stwierdzono, iż fluor nie tylko wywołuje raka, ale i przyczynia się do jego rozwoju. W oddzielnie przeprowadzonym studium badacze z Argonne potwierdzili wnioski naukowców z Nippon Dental University w Japonii, z których wynikalo, że normalne komórki wystawione na działanie fluoru przekształcają się w zwyrodniałe komórki rakowe.
Ponad pięćdziesiąt podobnych prac badawczych nad fluorowaną wodą, przeprowadzonych od 1952 roku, zakończono tą samą konkluzją, a mimo to nie zarzucono na świecie tej praktyki, bo dodawanie do wody pitnej fluoru jest wygodniejsze i tańsze od właściwego jej oczyszczenia, by nadawała się do konsumpcji. Gdy w Filadelfii zaczęto dodawać fluor do wody pitnej, znane dotąd ze swego zdrowia zwierzęta z ogrodu zoologicznego zaczęły masowo umierać w wyniku schorzeń naczyń wieńcowych, na które w Ameryce dziwnym zrządzeniem losu umiera najwięcej ludzi. Nawet agendy rządu amerykańskiego sprawujące pieczę nad rynkiem żywności i lekarstw powtarzają ostrzeżenia, że dawka fluoru przekraczająca dwa miligramy dziennie może wywołać u ludzi zatrucie. 1~mczasem z łatwością można przekroczyć próg pięciu miligramów, jeśli pije się fluorowaną wodę, gotuje w niej oraz spożywa przetworzone artykuły żywnościowe, które także zawierają sporo fluoru. Wystarczy półtora litra fluorowanej wody dziennie, by poważnie zaszkodzić organizmowi.
Zebrano już wystarczająco wiele dowodów na szkodliwość wody z kranu, by móc poświęcić im całą książkę. Jednak w skrócie wystarczy stwierdzić, że długotrwałe spożywanie w ten sposób zanieczyszczonej wody jest niesłychanie niebezpieczne dla zdrowia i dlatego należy się tego wystrzegać. Picie wody butelkowej nie zawsze oznacza koniec kłopotów, bo badania wykazały, że często proces butelkowania jest przeprowadzany niedbale, co prowadzi do zanieczyszczenia płynu bakteriami i innymi niż woda z kranu składnikami. Picie wody destylowanej jest kosztowne, a u niektórych ludzi powoduje wytrącanie się soli mineralnych z tkanek. Najlepiej jest filtrować wodę pitną, wykorzystując do tego celu węgiel aktywowany, którego jeden kilogram ma takie zdolności oczyszczające jak około osiemdziesięciu hektarów gleby Należy pamiętać o regularnej wymianie wkładu węgla, co zależy od natężenia użytkowania. W handlu dostępnych jest wiele rodzajów urządzeń tego rodzaju, w tym nawet niewielkie filtry podróżne.
Daniel Reid - Na straży trzech skarbów. 11