Trzy style wychowania. Który jest najlepszy?
Sytuacja, w której ojciec próbuje uspokoić małą złośnicę, wykrzykującą obelgi pod jego adresem, nie jest rzadka na ulicach polskich miast. Podobnie jak ta, w której kilkuletni brzdąc, ukochany synek, wymierza kopniaki mamie. Co w takich sytuacjach robić? Jak reagować? [...]
Warto zastanowić się nad źródłem trudności wychowawczych i poszukać przyczyn wywołujących takie czy inne zachowanie dziecka. Przyjrzyjmy się więc dorosłym - rodzicom, opiekunom dziecka, nauczycielom - bo to ich zadaniem jest rozpoznać potencjał dziecka i stymulować jego rozwój. To dorośli pomagają dziecku przyswoić umiejętności niezbędne w dalszym życiu i dostarczają dobrych wzorców osobowych. Rodzina wywiera dominujący wpływ na kształtowanie psychiki dziecka, zatem rodzice ponoszą największą odpowiedzialność za jego rozwój. A od tego, jakie stosunki panują w rodzinie, jaki model wychowawczy czy styl wychowania przyjmiemy, zależy w dużej mierze to, jak zachowuje się dziecko.
W literaturze specjalistycznej rozróżnia się trzy style wychowania: demokratyczny, autokratyczny i liberalny. Ale w niektórych rodzinach nie ma jednorodnego, konsekwentnego stylu wychowania - wtedy mówimy o wychowaniu niekonsekwentnym. Sposób organizacji życia całej rodziny, charakter norm w niej obowiązujących oraz zakres uwagi i ilość czasu poświęconego dziecku przez rodziców zależy od konkretnego stylu wychowania. Od stylu zależy też „efekt”, czyli to, jak dziecko będzie się zachowywało. Warto więc te style poznać.
Demokracja od kołyski
Najbardziej korzystny dla rozwoju dziecka wydaje się demokratyczny styl wychowania. Wybierający ten styl rodzice nie ograniczają dziecku przeznaczonego dla niego czasu, nie wydzielają go. Dużo z dzieckiem rozmawiają o jego przeżyciach, problemach, uwrażliwiają je na potrzeby i uczucia innych ludzi. Ułatwia to dziecku nie tylko uzyskanie wstępnej orientacji w emocjach i uczuciach innych (rodzeństwa, mamy, taty, rówieśników z przedszkola), ale również uczy pewnej samokontroli własnej ekspresji emocjonalnej, panowania nad złością, gniewem, strachem. Omawianie z dzieckiem (oczywiście w sposób dla niego zrozumiały) zaobserwowanych wydarzeń, niezrozumiałych dla niego zachowań ludzkich, wyjaśnianie ich przyczyn i konsekwencji, pozytywnie wpływa na jego rozwój moralno-społeczny.
W demokratycznym modelu wychowania najmłodszy członek rodziny stopniowo poznaje swoje prawa i obowiązki. Odpowiedzialni matka i ojciec starają się przestrzegać praw i egzekwować obowiązki. Dziecko, rozwijając się, poznaje również kary przewidziane za złamanie obowiązujących norm. Nie są to oczywiście kary typu: bicie, obrzucanie obelgami czy upokarzanie. Rodzice, którzy wybrali demokratyczny styl wychowania, nad stosowanie kar przedkładają przekonywanie i tłumaczenie. Starają się wyjaśniać dziecku niepoprawność jego zachowania. I przybliżają je w ten sposób do zrozumienia istoty przewinienia.
Gdy dziecko ma trudności w poradzeniu sobie z jakąś sytuacją, rodzice nie rozwiązują za nie problemu. Pomagają raczej w samodzielnym uporaniu się z nim: udzielają wsparcia emocjonalnego, intelektualnego, podpowiadają i pokazują, jak sobie z trudnością poradzić. Weźmy taki przykład: trzylatek zabiera starszemu bratu zeszyt do matematyki. Zobaczył, że brat coś w nim pisze, więc malec chce go naśladować i „upiększyć” zeszyt swymi rysunkami. Oczywiście wybucha awantura, bo starszy brat nie zgadza się na to. Co rodzice w tej sytuacji powinni zrobić? Dać maluchowi nieszczęsny zeszyt? A może go uderzyć? A może ukarać starsze dziecko za to, że nie ustępuje młodszemu? Albo poczekać, aż dzieci same rozstrzygną spór? Rozumni rodzice postarają się wyjaśnić młodszemu dziecku, że zeszyt jest potrzebny bratu, i zaproponują mu inny, w którym będzie mógł sam rysować.
W rodzinie demokratycznej dziecko, nawet dwu- trzyletnie, ma własny wkład w organizację życia rodzinnego i może wyrażać własne opinie dotyczące jego osoby. Opinie te są brane pod uwagę przez rodziców i innych członków rodziny przy podejmowaniu decyzji. Warunki takie sprzyjają coraz lepszej orientacji w otaczającym świecie i określają w nim miejsce dziecka, wpływają na kształtowanie prawidłowego obrazu własnej osoby, poczucia własnej wartości i możliwości.
Dyktator wie wszystko
Autokratyczny (autorytatywny, autorytarny) styl wychowania przeważa w rodzinach konserwatywnych - w takich domach jeden z rodziców zdobył wyraźną przewagę nad drugim. Radykalna odmiana tego stylu cechuje się wyraźnym dystansem między dominującym rodzicem a dzieckiem, zarówno w wymiarze emocjonalnym, intelektualnym, a często nawet fizycznym.
Aktywność dziecka jest normowana poprzez reguły względnie sztywne i narzucone mu przez dorosłego. Dominuje komunikacja jednostronna: od rodzica do dziecka. Dziecięce prawa, przywileje i obowiązki są podawane „do wiadomości” i surowo egzekwowane. Dziecko wie, na co może sobie pozwolić i czego mu nie wolno, za co może uzyskać nagrodę, a za co na pewno spotka je kara. Mały człowiek, nie rozumiejąc zasad obowiązujących w domu rodzinnym, próbuje pytać o to opiekunów i najczęściej nie uzyskuje zrozumiałego dla siebie wyjaśnienia, a jedynie informację w rodzaju: „Bo tak powiedziałem!”, „Jak dorośniesz, to zrozumiesz”, „To dla twojego dobra”, „Ile razy mam powtarzać?!”. Zachowanie dziecka jest nieustannie kontrolowane i oceniane - w przekonaniu rodzica „sprawiedliwie”, bo z punktu widzenia ustalonych przez niego zasad.
W opinii psychologów rozwojowych i wychowawczych dyscyplina autorytarna hamuje rozwój emocjonalny, społeczny i moralny. Prowadzi też do ograniczenia samodzielności i inicjatywy dziecka, a tym samym zmniejsza jego szanse na uzyskanie poczucia własnej wartości oraz utrudnia rozpoznanie własnych możliwości czy zdolności. Bywa, że autorytarne wychowanie skutkuje wyzwoleniem u dziecka agresji - jako protestu przeciwko niezrozumiałym regułom bądź jako reakcja na wygórowane wymagania rodzicielskie. Może prowadzić także do zachowań autodestrukcyjnych, z próbami samobójczymi włącznie.
Takie skrajne reakcje wiążą się oczywiście z najbardziej radykalną odmianą autorytarnego stylu sprawowania władzy w rodzinie. W przypadku jego łagodniejszego wariantu reguły obowiązujące dziecko i stawiane mu wymagania są na ogół adekwatne do jego możliwości i dziecko ma szanse zasłużyć na obiecaną nagrodę. W takim środowisku rodzinnym może się nawiązać pozytywna więź emocjonalna między dzieckiem a rodzicem, tak ważna dla prawidłowego rozwoju osobowości małego człowieka. Akceptowany tu dwustronny charakter komunikacji nie blokuje rozwoju umiejętności stawiania przez dziecko pytań. Dziecko może rozwijać swą aktywność w obszarach wskazanych przez opiekunów, zgodnie z ustalonymi przez nich zasadami. Są to warunki sprzyjające osiąganiu przez dziecko samodzielności, której nie hamuje kontrola rodzicielska. Dziecko wie, że w razie trudności w realizacji zadań może zwrócić się do opiekunów, którzy udzielą mu wsparcia, wyjaśniając sedno sprawy, wskazując pomocne środki i sposoby działania. W efekcie dziecko nie żyje w ciągłym lęku przed karą, nie boi się szukać pomocy u opiekunów. Kara, jeśli nastąpi, częściej ma charakter werbalny niż fizyczny. Prowadzi to do uzyskania przez dziecko poczucia bezpieczeństwa i stanowi szansę osiągnięcia przez nie poczucia własnej wartości.
Styl czy jego brak?
Styl liberalny najbardziej odpowiada rodzicom przeświadczonym o słuszności tezy, że prawidłowo pojmowane rodzicielstwo polega na stworzeniu dziecku warunków do niczym nieskrępowanej aktywności. Okazują dziecku wiele miłości. Są wrażliwi na wszelkie sygnały wysyłane przez dziecko, na jego potrzeby i zainteresowania. Ba, ich głównym celem jest wręcz spełnianie życzeń dziecka. Temu podporządkowują swe zachowanie, organizację domu, harmonogram zajęć. Rodzice preferujący liberalny styl wychowania przedkładają nagrody nad kary i dopiero drastyczne przekroczenie zasad współżycia społecznego przez dziecko jest w stanie skłonić ich do wyznaczenia kary - najczęściej słabej (reprymenda słowna, dezaprobata). W konsekwencji dziecko nie ma żadnych obowiązków, żadnych ograniczeń. Nie zna też norm społecznych, przez co niejednokrotnie je narusza i… jest zdziwione, jeśli ktokolwiek reaguje na to niezadowoleniem. Co więcej, dziecko buntując się przeciwko jakimkolwiek próbom ograniczania jego woli (samowoli), często podejmuje coraz więcej zachowań społecznie nieakceptowanych.
Niekonsekwentny styl wychowania - o ile nie jest nadużyciem mówienie w tym przypadku o stylu - wiąże się ze zmiennością i niesystematycznością zabiegów wychowawczych podejmowanych przez rodziców. Prawa i obowiązki dziecka, zasady i normy regulujące jego postępowanie, jak i cała organizacja życia rodzinnego, są tu właściwie uzależnione od nastroju rodziców. W efekcie dziecko otrzymuje sprzeczne sygnały i polecenia. Niejasne oczekiwania rodziców utrudniają mu orientację w najbliższym świecie, rozpoznanie swego miejsca w rodzinie, określenie siebie samego. Z kolei niekonsekwencja w systemie nagród i kar stosowanych przez rodziców, w sposobie oceny postępowania dziecka, utrudnia mu zorientowanie się, co jest dobre, a co złe… Bo skąd dziecko ma wiedzieć, że postępuje niewłaściwie, skoro w poniedziałek za dany uczynek mama je karze, a tata nagradza, we wtorek - odwrotnie, a w środę rodzice w ogóle nie reagują na jego zachowanie? Dziecko w swym pragnieniu poznania i zrozumienia świata musi powtórzyć swoje zachowanie, aby móc je w przyszłości samodzielnie prawidłowo ocenić. I jest w stanie powtórzyć je wielokrotnie, w nadziei, że doczeka się jasnej i zgodnej reakcji rodziców.
Tak rodzi się mały tyran
Przypadkowe okazywanie dziecku uczuć (miłości, a chwilę później niechęci, złości), przypadkowe szafowanie karami i nagrodami, naprzemienne fizyczne przybliżanie i oddalanie (przytulanie, a chwilę później odepchnięcie dziecka) świadczą o braku konsekwencji w wychowaniu. Takie postępowanie rodziców utrzymuje dziecko w stanie huśtawki emocjonalnej. A niepewność dziecka co do uczuć, którymi darzą je rodzice, nie jest dobrą podstawą poczucia bezpieczeństwa. W takich warunkach nasila się prawdopodobieństwo wystąpienia u malucha różnych form oporu i uporu, reakcji agresywnych, lękowych albo nerwicowych.
Bardzo często takie zachowania dziecka prowadzą do sytuacji, w których rodzice muszą interweniować. Dzieje się tak na przykład, gdy z wychowywanym w „liberalnym” duchu malcem przestają sobie radzić wychowawczynie w przedszkolu czy szkole. Bywa, że pojawia się groźba usunięcia dziecka z placówki i rodzice muszą zareagować. Przymuszeni wymyślają rozmaite kary, kuszą obietnicami, ale niestety - zwykle szybko zapominają o jednych i o drugich. Pragnąc spokoju, posuwają się nieraz nawet do prób przekupstwa własnego dziecka.
Co osiągają w ten sposób? Dziecko szybko zrozumie, że aby coś uzyskać, należy zachować się w określony sposób - wystarczy zakłócić upragniony spokój mamy lub taty, którzy natychmiast postarają się zadowolić pociechę. W ten sposób rodzice wzmacniają te zachowania dziecka, które pragną zniwelować, a więc osiągają efekt odwrotny od zamierzonego. Dziecko uczy się manipulować rodzicami, co - niestety - wzbudza podziw niektórych dorosłych, a przez innych jest wykorzystywane w „grach małżeńskich”.
W wielu przypadkach bezradność i bierność wychowawcza matek i ojców pozbawia małe dzieci wsparcia, potrzebnego im w niemal każdej sytuacji. Tacy rodzice tracą szansę, aby stać się dla swego dziecka wzorem, autorytetem, do którego można zawsze się odwołać. Skazują tym samym własne dziecko na poszukiwanie wzorców osobowych poza domem. Niestety, dziecko nie zawsze dokona trafnego wyboru.
Nieprawidłowe podejście do wychowania dziecka wynikać może z wielu przyczyn. Czasem jest ono skutkiem odmiennych poglądów i sporów rodziców na temat natury ludzkiej i skutecznych metod wychowawczych. Może też być konsekwencją nieporozumień małżeńskich, przenoszonych, czasem nawet nieświadomie, na wychowanie dziecka. Niezwykle ważne jest to, jakie wzory osobowe, modele do naśladowania prezentują dziecku w domu rodzice. Bo nawet jeśli opowiadają się za demokratycznym stylem wychowania, a swym postępowaniem łamią powszechnie akceptowane normy, to właśnie z tych złych wzorów będzie korzystało dziecko. Odtworzy je wiernie w swym dziecięcym świecie, na przykład w zabawie. I jeśli rodzice nie kontrolują swego zachowania w obecności dziecka, to nie powinni być zdziwieni, że będzie ich naśladować - zawstydzając w tramwaju, sklepie, teatrze, podczas wizyty u teściów… Bo kilkuletni chłopczyk, wykrzykujący w autobusie: „Zabierzcie te baby, bo je zabiję!”, nie sformułował samodzielnie tej myśli - prawdopodobnie usłyszał ją u taty. I prawdopodobnie gdy pierwszy raz odezwał się w ten sposób, jego tata odpowiednio nie zareagował. A teraz marzy, by Superniania naprawiła popełnione przez niego błędy wychowawcze.
"Życie Duchowe"