54.„Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek powinien dokonywać wyboru”. Jak rozumiesz słowa M. Gandiego? Odwołaj się do wybranych utworów literackich.
Literatura wszystkich epok, począwszy od czasów najdawniejszych aż po współczesne, ukazuje rozmaite oblicza dobra i zła. Zauważa ona, że zło niewątpliwie istnieje, ale na szczęście istnieje również dobro.
Biblijne dziesięć przykazań wypisanych na kamiennych tablicach, które Bóg wręczył Mojżeszowi na górze Synaj, stanowiły i stanowią nadal trzon moralności chrześcijańskiej, zbiór podstawowych praw, wyznaczników co dobre, a co złe. Najgorszym złem jest niewątpliwie odebranie człowiekowi życia. Z tą właśnie zbrodnią spotykamy się już również w Świętej Księdze - Biblii. Lecz odnajdujemy tam także dobro, ukazana jest
bowiem miłość Boga do ludzi, a także miłość człowieka do człowieka. Przypowieści biblijne z kolei analizują ludzkie uczucia i motywy postępowania, wskazują drogę ku dobru, uczą żyć godnie. Zawierają prawdziwe bogactwo wiedzy o psychice człowieka, obyczajach i wszelkich postaciach dobra i zła.Nawet literatura antyczna - pogańska - potrafiła odróżnić do bro od zła i nazwać to ostatnie po imieniu. Karygodnego czynu do-
puścił się władca Teb, Kreon, z tragedii Sofoklesa pt. Antygona. Nakazał on zamknąć Antygonę w grocie skalnej, skazując ją tym samym na powolne konanie. Znalazł się on, co prawda, w sytuacji skomplikowanej, ponieważ, wydając ten rozkaz, miał na celu dobro
społeczne - chodziło mu o ukazanie zdrajcy Polinejkesa i utrzymanie autorytetu władzy. Niemniej wybrał on zło, ponieważ pogwałcił odwieczne prawa religijne, prastarą tradycję, która nakazywała chowanie zwłok zmarłego członka rodziny. Jak więc widzimy, literatura od najdawniejszych czasów ukazywała trudne ludzkie wybory między dobrem a złem i konsekwencje, jakie z nich wynikały. Kreon zrozumiał swój błąd, pojął, że władca nie ma prawa łamać nakazów boskich, ale było już za późno. Utracił syna, żonę i został człowiekiem osamotnionym i przegranym. Literatura parenetyczna średniowieczna i renesansowa chętnie ukazywała chrześcijańskie wzorce godne naśladowania. Hołdowały one dobru, życiu poczciwemu, prawości wynikającym z głębokiej wiary chrześcijańskiej. Do utworów głoszących podobne ideały możemy zaliczyć: Żywoty świętych, kroniki i eposy rycerskie, Kwiatki św. Franciszka z Asyżu, Żywot człowieka poczciwego Reja i inne. Pomagały one człowiekowi w dokonywaniu właściwych wyborów dobra i odrzucania zła. Z prawdziwym złem, tkwiącym w człowieku, spotykamy się w dziełach Szekspira, zwłaszcza w tragedii Makbet. Tytułowego bohatera dramatu poznajemy w momencie, gdy jest on odważnym i dzielnym człowiekiem, wodzem wojsk biorących udział
w wojnie przeciwko Norwegom, w której wsławił się rycerskimi czynami. Był wierny swemu królowi, a służbę jemu traktował jako honor, któremu życie poświęcił. Morderstwo króla było więc w jego pojęciu najgorsza zbrodnią, czymś, co nie przystoi prawdziwemu rycerzowi.Przełomowym momentem w życiu Makbeta stała się chwila,w której usłyszał przepowiednię czarownic, mówiącą o tym, że zostanie królem. Od tego momentu staje się człowiekiem żądnym władzy. I choć morderstwo króla napawa go grozą i przerażeniem, ulega żonie, zaś tak naprawdę sam wybiera zło, aby zaspokoić swoje ambicje. Królobójstwo staje się pierwszym ogni
wem dalszych zbrodni. Z drogi zła nie ma już więc odwrotu.Wiliam Szekspir, znakomity znawca ludzkich dusz, ukazuje w tym utworze, jak wybór zła pociąga za sobą kolejne zbrodnie i jak dobry człowiek przeistacza się w mordercę, całkowicie pozbawionego instynktu moralnego.Literatura romantyzmu pierwsza ukazała dwuznaczność czynów uznawanych powszechnie za złe i dobre, i w związku z tym problemy trudnych wyborów moralnych swoich bohaterów. Konrad Wallenrod zdradza Krzyżaków: kłamie, oszukuje, morduje,
ale wszystko to czyni przecież dla własnej ojczyzny, której poświęca całe swoje życie. Podobnie postępuje Kordian z dramatu J. Słowackiego, który zamierza zabić cara - ciemiężcę polskiego narodu, ale jednocześnie jego króla.Jeszcze inaczej możliwości dokonania wyboru przez człowieka pomiędzy dobrem i złem widzi poeta młodopolski J. Kasprowicz w Hymnach. Nie chce on pogodzić się z tym, że choć Bóg sam stworzył zło, a człowieka skazał na grzech, w przyszłości będzie
go z tego właśnie rozliczał.
Zofia Nałkowska w swojej znakomitej międzywojennej powieści pt. Granica stawia zasadnicze pytania - gdzie kończy się błąd popełniany przez człowieka, a rozpoczyna czynienie zła innym? Dla niej bowiem zło niewątpliwie łączy się przede wszystkim z krzywdą uczynioną innemu człowiekowi czy ludziom.Problem ten przedstawia na przykładzie dziejów głównego bohatera swojej powieści, Zenona Ziembiewicza. Podkreśla ona, że jej bohater od najmłodszych lat wyrastał w domu, który cechował się zakłamaniem moralnym. Zenon nie chciał zaakceptować dwuznaczności moralnej panującej w Boleborzy, ale z biegiem lat zaczął postępować podobnie jak ojciec. Krok po kroku, nie- zauważalnie rezygnował ze swoich moralnych zasad, gdyż ważniejsza była dla niego życiowa wygoda czy osiąganie korzyści materialnych. Najpierw pisze więc tendencyjne artykuły dla czasopisma „Niwa”, później, będąc redaktorem tej gazety, staje się potulnym narzędziem w rękach wpływowych ludzi miasteczka, w końcu, jako prezydent, zezwala na akcję zbrojną przeciwko strajkującym robotnikom.
Podobnie postępuje w życiu osobistym. Usprawiedliwiając się na każdym kroku, krzywdzi zarówno żonę Elżbietę, jak i Justynę. W trakcie rozmowy z mężem Elżbieta stwierdza, że są w życiu pewne niewidzialne granice, których jednak przekroczyć nie wolno, gdyż wtedy przestaje się być człowiekiem: Chodzi o to, że musi coś przecież istnieć! Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą.
Nałkowska ukazuje w swojej powieści, że właśnie Ziembiewicz przekroczył tę granicę, zwykłej ludzkiej uczciwości wobec drugiego człowieka, granicę etyczną. Skrzywdził swym egoistycznym postępowaniem dwie kochające go kobiety, zniszczył ich życie oraz własne.
Jak widzimy, literatura ukazywała różne oblicza zła i dobra oraz związane z tym trudne wybory. Niekiedy zło płynęło z żądzy władzy, tkwiącej w człowieku, często jednak z egoizmu i braku odpowiedzialności.
Pomimo iż w literaturze odnajdujemy tak wielu bohaterów, którzy wybierają zło, to są również i tacy, którzy zasługują na najwyższe uznanie.
Główny bohater powieści Alberta Camus Dżuma, dr Rieux, żyje w okropnych czasach - straszliwej zarazy, która symbolizuje wszelkie zło. Wybiera on jednak aktywną, bohaterską postawę, uosabia szlachetność i uczciwość. Wartości, w które wierzy, to przede wszystkim przyjaźń i miłość. Jest on lekarzem z powołania. Dobrowolnie wziął na siebie obowiązek walki z zarazą, ponieważ złożył przysięgę Hipokratesa i uważa swoje postępowanie za coś oczywistego. Ma poczucie odpowiedzialności za innych i stara się czynić dobro w tym „morzu” zła, jakie go otacza. Z domu wyniósł przeświadczenie, że praca i obowiązek to nie ciężar życiowy, ale coś, co powinno charakteryzować istotę ludzką.Dla doktora dżuma to wróg numer jeden i dlatego podejmuje z nią walkę, nie licząc się z własnymi siłami. Zdaje sobie sprawę, że wielu chorych mieszkańców miasta potrzebuje jego pomocy i dlatego pracuje w miarę swoich możliwości jak najlepiej. Dżuma symbolizuje w powieści Camusa zło jako takie. Może ono zaatakować ludzi zawsze i wszędzie. Ale jednocześnie autor ukazuje, że w takich skrajnych sytuacjach, jak zaraza czy wojna, ujawnia się również dobro, takie jak chociażby zwykła ludzka solidarność, która chroni przed dominacją tegoż zła.
55.Władza to przywilej, obowiązek czy przekleństwo?
Rozpoczynając rozważania nad problemem czy władza jest obowiązkiem, przywilejem czy też przekleństwem, warto się najpierw zastanowić, czym jest władza w ogóle. Zwykle określamy ją jako możliwość kierowania innym człowiekiem bądź grupą ludzi i konieczność brania odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Im więcej osób podporządkowanych jest owemu kierownictwu, tym szerszy jest zakres władzy. Dlatego właśnie władzę najczęściej kojarzymy ze zwierzchnictwem nad państwem. Pamiętajmy jednak, że władza zaczyna się już na dużo prostszych płaszczyznach.Pierwszą wspólnotą, w której pojawiają się elementy dominacji, czyli swego rodzaju władzy, jest związek kobiety i mężczyzny. Już w tej wspólnocie któraś ze stron, świadomie bądź nie, odgrywa rolę przewodnika. Jest to zwykle osoba obdarzona zdolnościami przywódczymi, swego rodzaju charyzmą, która ułatwia sterowanie i koordynację działania w grupie. Podobny proces zachodzi na poziomie zgromadzenia rodzin, czyli wsi, osiedla, miasteczka, etc.,
aby wreszcie rozszerzyć się na całe miasto, region, a w końcu państwo. Skoro zauważyliśmy, że już na etapie współistnienia
dwojga ludzi istnieje zjawisko przewodnictwa, zatem w państwie, jako konsekwencji naturalnego procesu gromadzenia się ludzi we wspólnoty, zachodzić musi analogiczna prawidłowość. Proporcjonalnie do wzrostu zakresu władzy, spoczywającej na barkach przywódcy, rośnie odpowiedzialność za podejmowane decyzje. A przywódca jest tylko człowiekiem, nie jest zatem doskonały, gdyż nie jest mu przypisana nieomylność. Targają nim (jak każdym z nas) namiętności, skłonny jest do poddawania się emocjom, do subiektywnego myślenia. Władza kusi, fascynuje, podnieca... Możliwość decydowania w imieniu tłumów i przewodzenie im daje prawie nieograniczone możliwości. Jak więc być władcą w obliczu ludzkiej słabości?
Arystoteles w swojej rozprawie pt. Polityka mówi, że państwem powinny rządzić prawa, a to prawa właściwie ujęte - nie ludzie. Rola władcy powinna zaś ograniczać się do egzekwowania tych praw i rozstrzygania w tych sprawach, których prawa określić nie zdołają dokładnie ze względu na to, że niełatwą jest rzeczą w ogólnym ujęciu wyczerpać wszystkie poszczególne wypadki. Prawa, o których wspomina Arystoteles, to wykładniki moralne, te bowiem są trwałe i niezmienne w przeciwieństwie do ustaw, które zmieniają się wraz z władcami. Wizja Arystotelesa jest jednak utopijna, gdyż już owo rozstrzygnięcie w kwestiach nie sprecyzowanych w prawach niesie możliwość błędu.
Jakie „pułapki” szykować może sprawowanie władzy i jakie istnieją z nich wyjścia, proponuję prześledzić, opierając się na utworach literackich różnych epok. Jednym z najwcześniejszych utworów, w których poruszony jest problem władzy, jest Antygona Sofoklesa. Autor przedstawia w nim tragiczny konflikt Kreona, który, będąc królem Teb, wybierać musi między prawem państwowym a boskim. Chcąc zachować ład i sprawiedliwość w państwie, doprowadza do śmierci trzech osób: Antygony, Eurydyki i Hajmona. Czy czyni słusznie? - sprawa dyskusyjna. Jako głowa państwa, przekonany jest o konieczności wyraźnego odróżnienia dobra od zła, dlatego decyduje się na wydanie zakazu grzebania zwłok zdrajcy - Polinejkesa. Sprzeciwia się tym samym prawom boskim, w myśl których należy godnie pogrzebać zmarłego, niezależnie od tego kim był. Decyzja Kreona ma głęboki
charakter moralny, gdyż król nie ma prawa decydować o pośmiertnych losach poddanego. Jego kompetencje ograniczają się do życia doczesnego, ziemskiego, a po śmierci człowiek przechodzi pod władanie innego króla - Hadesa. Konieczność zachowania sprawiedliwości w państwie i uniknięcia podobnych sytuacji w przyszłości sprowadza na Kreona boży gniew. W momencie kiedy zachodzi konflikt między polityką państwa a religią, władza zdaje się być przekleństwem. Kreon jest bowiem wyznawcą tej samej religii co zwolennicy pochowania Polinejkesa. Zatem występek przeciw jej nakazom dotyka go bezpośrednio. Jednak przede wszystkim jest królem Teb i jego naczelnym obowiązkiem jest prowadzenie praworządnej i sprawiedliwej polityki. Inne względy musi usunąć na bok. Kara, jaka spada na Kreona za przekroczenie praw boskich, jest okrutna. Aby konsekwentnie egzekwować swoje zakazy, skazać musi na śmierć własną bratanicę Antygonę. Jej śmierć pociąga za sobą samobójstwa dwóch bliskich mu osób: Hajmona i Eurydyki. Czy władza w rękach Kreona jest więc przywilejem? W moim odczuciu - absolutnie! To jedynie obowiązek bycia bezwzględnym wobec wszystkich przedstawicieli społeczeństwa w celu zachowania ładu w państwie oraz przekleństwo wynikające z konfliktu dwóch wartości. Kreon wprowadza praworządność w państwie, ale koszty, jakie ponosi, są ogromne. Władza to także wyrzeczenia, konieczność poświęceń, ponoszenie okrutnych czasem konsekwencji własnych decyzji oraz absolutny imperatyw porzucenia troski o względy osobiste.W przypadku Kreona władza stała się ciężkim brzemieniem, które musiał dźwigać. W nieco podobnym położeniu znalazł się Konrad Wallenrod - tytułowy bohater powieści poetyckiej AdamaMickiewicza. W trosce o losy swej ojczyzny Konrad zmuszony jest sprzeciwić się dwóm kodeksom: rycerskiemu i religijnemu. Znając potęgę Prus, ma świadomość, że jedyna skuteczna droga walki z nimi to podstęp. Przeklina ją jednak, gdyż jest ona niezgodna z zasadami honoru rycerskiego, któremu hołduje. W rozmowie z żoną bohater wyznaje:Jeden sposób, Aldono, pozostał Litwinomskruszyć potęgę zakonu, mnie ten sposób wiadomy.Lecz nie pytaj, dla Boga! Stokroć przeklęta godzina,w której od wrogów zmuszony, chwycę się tego sposobu. Mimo iż system wartości Konrada zakazuje mu skorzystać z tej
haniebnej drogi, jednak bohater, targany troską o losy Litwy, decyduje się z niej skorzystać. Skazuje się w ten sposób na wewnętrzne rozdarcie, życie w niezgodzie z własnymi ideałami. W imię dobra powszechnego godzi się realizować słowa Machiavellego (motto utworu): Macie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby walczenia, Trzeba być lisem i wilkiem. Dla ratowania swego kraju młody Walter musiał także poświęcić szczęście osobiste. Plan pokonania Prus wymagał bowiem rezygnacji z miłości do Aldony, porzucenia domu i stabilizacji, a tym samym unieszczęśliwienia małżonki. Tragiczne życie bohatera wieńczy samobójcza śmierć. Cena, jaką przyszło zapłacić Wallenrodowi za władzę, jaką zyskał, wychowując się w zakonie krzyżackim, była wielka. Fakt, że dorastał wśród Prusaków, co później stanowiło podstawę jego władzy, stał się przekleństwem mło-
dego mężczyzny. Nawet spędzając upojne chwile u boku Aldony, Wallenrod wciąż gnębiony był przez własne poczucie obywatelskiego obowiązku: Szczęścia w domu nie zaznał, bo go nie było w ojczyźnie.
Powyższe dwa przykłady obrazują nam władzę jako obowiązek, którego spełnienie staje się przekleństwem. Zarówno Kreon jak i Walter kierują się interesem publicznym. Ich szczęście osobiste koliduje ze szczęściem całego społeczeństwa, więc kierując się obowiązkiem wobec państwa, wybierają dobro powszechne. Co
jest dla nich rekompensatą za to poświęcenie? Chyba jedynie świadomość dobrze spełnionej powinności w imię patriotyzmu. To jednak, moim zdaniem, zbyt mało. Dowodem czego jest samobójcza śmierć Wallenroda.Są jednak władcy, których władza opiera się przede wszystkim na czerpaniu zeń osobistych korzyści, z prawie całkowitym pominięciem obywatelskiego obowiązku. To przywódcy, dla których wysoka pozycja w sferach rządzących łączy się jedynie z uciechą rozlicznych przywilejów i możliwością bogacenia się. Przypomnijmy przykładowo Senatora Nowosilcowa - kata polskiego społeczeństwa z Mickiewiczowskich Dziadów cz. III. Jest to człowiek obłudny i fałszywy, który dba jedynie o zapewnienie sobie jak najlepszych warunków, nie przebierając przy tym w środkach. Stosuje nieczyste reguły gry, aby za wszelką cenę osiągnąć cel. Celem tym jest zdobycie poparcia i łaski Cara Mikołaja, środkiem zaś - aresztowanie jak największej ilości polskich spiskowców. Wysuwa zatem bezpodstawne i nieuzasadnione oskarżenia, karze śmiertelnie niewinnych ludzi. Przykładem okrucieństwa i bezwzględności Nowo-
silcowa na drodze realizacji chytrych ambicji jest morderstwo młodego Rollisona:
Niech Pan Senator uważy,
Iż mimo czujności i straży
O biciu Rollisona niechętne osoby
Wieść roznoszą, i może wynajdą sposoby
Oczernić przed Cesarzem nasze czyste chęci,
Jeśli się temu śledztwu prędko łeb nie skręci.
Nowosilcow pragnie wzbudzić zazdrość ludzką, chce, by łaska carska uczyniła z niego człowieka powszechnie znanego, podziwianego. Poszukuje poklasku wśród towarzystwa. Scena Sen senatora, w której senatorowi śni się, że wśród glorii i chwały idzie do gabinetu Cara, ujawnia jego pychę i zarozumiałość. Senator urzą-
dza wystawne bale i rauty, aby w ten sposób zyskać poparcie znaczących osób. Jest pusty, chciwy i żądny zaszczytów. Politykę traktuje jako przysłowiową „walkę o stołek” oraz niewyczerpane źródło przyjemności. Nie egzekwuje praw moralnych, dla niego bowiemjedynym wyznacznikiem wartości człowieka jest bogactwo i wzbudzany u innych respekt. Władza dla Nowosilcowa jest środkiem
do realizacji osobistych ambicji. Władzę jako źródło przywilejów, dobrobytu i zaszczytów zdobytych kosztem obywateli przedstawia także George Orwell w Folwarku zwierzęcym. Rządy pod wodzą Napoleona i jego poplecznika, demagoga Krzykały, są autokratyczne i bezwzględne. Wódz Napoleon i jego współpracownicy żyją „ponad prawem”. Korzystając ze swego wysokiego stanowiska, śpią w łóżkach, piją alkohol i uprawiają hazard, co jest surowo zabronione w kręgach pozostałych obywateli folwarku. Podstawowy kodeks, ustalony jeszcze za czasów Chyżego, jest naginany i przerabiany stosownie do polityki i zachcianek dyktatora Napoleona. Obywatele są zastraszeni i terrorem zmuszeni do posłuszeństwa. Elita folwarku (czyli władza) troszczy się jedynie o własne wygody i przyjemności, pomijając zupełnie kwestię dobra pozostałych zwierząt. One bowiem są jedynie po to, aby umożliwić władzy prowadzenie dostatniego, rozrywkowego życia. W miarę bogacenia się Napoleona warunki życia na farmie pogarszają się - zaczyna brakować jedzenia, a zwierzęta zmuszane są do niewyobrażalnego wysiłku przy pracy. Ten typ władzy, czyli totalitaryzm, ogranicza się w głównej mierze do korzystania ze stanowiska przywódcy w celu zapewnienia sobie dostatniego życia. Obowiązek obywatelski, konieczność dobrego gospodarowania państwem, podnoszenie poziomu warunków socjalnych obywateli i ich ochrona - praktycznie w ogóle nie pojawiają się w systemach totalitarnych. Możliwość dowodzenia społeczeństwem, zdobywana często (jak w przypadku Napoleona) w oparciu o kłamstwo i demagogię, to dla tyranów podobnych Napoleonowi jedynie kopalnia przywilejów i okazja do zadbania o samego siebie. Folwark Zwierzęcy jest przestrogą przed tego rodzaju władzą, która jest przekleństwem dla obywateli. Interesującą kwestią, stanowiącą uzupełnienie do naszych rozważań, jest problem władzy sprawowanej przez rewolucjonistów. Rewolucja rodzi się z niezgody na panujące warunki, potrzeby obalenia dotychczasowych elit rządzących. Wodzirejami tego rodzaju przewrotów są zwykle charakterystyczni mówcy, obdarzeni zdolnością porywania ludzi za serca i gromadzenia ich wokół siebie. Niebezpieczeństwo ich władzy zachodzi wówczas, gdy są oni jedynymi osobami znającymi założenia ideowe buntu. W takich okolicznościach przemówienia organizatorów przewrotu stać się mogą jedynie demagogią, a siła rewolucjonistów może im posłużyć do osiągnięcia osobistych celów. Władcy rewolucyjni mają bowiem to do siebie, że po obaleniu starej władzy sami stają się zamkniętą wyższą sferą rządzącą.
Potwierdzenie tej teorii odnajdujemy w trzech utworach o tematyce rewolucyjnej, czyli Szewcach Witkiewicza, Nie-Boskiej komedii Krasińskiego i Przedwiośniu Żeromskiego. Ostateczny rezultat rewolucji, której zadaniem było - we wszystkich trzech przypadkach - wprowadzenie zmian społecznych, jest sprzeczny z po-
czątkowymi założeniami. Przywódcy, wykorzystując swoją pozycję podczas walki, wyniesieni zostają na miejsce starych elit. U Krasińskiego Leonard i Pankracy stają się reprezentantami najwyższej sfery; w Przedwiośniu - czerwona policja i moskiewscy komisarze tworzą rewolucyjną arystokrację, a szewcy z utworu Witkacegoawansują z prostych rzemieślników do rangi kierowniczej. Ciąg rewolucji przypomina zatem błędne koło - kiedy jedni rządzą, drudzy muszą wykonywać ich rozkazy, zaś kiedy zmęczeni nadzorem zbuntują się - role się odwracają. W tym przypadku potrzeba dowodzenia ludźmi rodzi się z obowiązku walki o prawa własne i całego społeczeństwa, jednak kiedy znienawidzeni starzy władcy zostają obaleni, przywódcy rewolucji chętnie korzystają z przywilejów przysługujących sprawującemu władzę. Jak już wspomniałam, władza kusi swym szerokim zakresem możliwości, a na przykładzie wyżej podanych trzech utworów dowiadujemy się, że nawet najbardziej zaangażowani w sprawy społeczne politycy łatwo dają się uwieść jej urokowi.
Po dokładnej analizie różnych modeli władzy dochodzę do wniosku, iż jest ona połączeniem obowiązku, przywileju i przekleństwa. W poszczególnych przypadkach występują jednak różne proporcje tego połączenia. Kreonowi zabrakło przywileju, Napoleon zaś miał go zbyt dużo. Walter miał bardzo silne poczucie obowiązku wobec ojczyzny, natomiast przywódcy rewolucji 1917 roku
mieli go niewiele. Idealna władza powinna, moim zdaniem, wynikać z patriotyzmu, czyli obowiązku wobec państwa, dawać na tyle dużo satysfakcji i samozadowolenia, aby wynagrodzić swego rodzaju przekleństwo, wynikające z konieczności stawiania dobra ojczyzny na pierwszym miejscu. Przywileje zaś, w moim rozumieniu, służyć mają ułatwianiu lub przyspieszaniu działania na rzecz
państwa, a nie bogaceniu się i realizowaniu osobistych celów. Jednak, jak już zaznaczyłam, człowiek jest istotą słabą i omylną, a potęga, jaką daje sprawowanie pieczy nad społeczeństwem, może go wodzić na pokuszenie. Dlatego też usiłując odnieść moje dywagacje do dzisiejszej rzeczywistości, uważam, że działanie
sprawującego władzę winno być kontrolowane przez reprezentantów ogółu społeczeństwa.
56. Topos wędrówki i doświadczeń wynikających z podróży w dziełach literatury polskiej i powszechnej.
W literaturze różnych epok często występuje motyw wędrówki. Podróż w życiu człowieka może mieć bardzo wiele znaczeń: może przynosić nowe doświadczenia, oznaczać chęć poznania, ucieczkę, tułaczkę, poszukiwanie szczęścia czy lepszych warunków życia, wreszcie może wiązać się z misją, posłannictwem. Zwykle wiąże
się z porzuceniem na zawsze lub na pewien czas dotychczasowych warunków, środowiska i otoczenia. Jedną z pierwszych wielkich wędrówek odnajdujemy w starotestamentalnej Księdze Wyjścia. Wybawiony przez Boga z egipskiej
niewoli Naród Wybrany kroczy pod przewodnictwem Mojżesza przez pustynię, w drodze do ziemi obiecanej Kanann. Czterdzieści lat na pustyni jest trudnym doświadczeniem dla Izraelitów, próbą zaufania, wiary w Boga. Podróż ta jest przejściem od stanu niewoli do wyzwolenia i szczęścia, zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym, dotyczącym sfery duchowości człowieka. Jest swoistą alegorią życia człowieka, pojmowanego jako pełna trudów pielgrzymka. Bardzo ważnymi literackimi podróżami były wyprawy w zaświaty, umożliwiające kontakt z umarłymi, jako tymi, którzy przekroczywszy granicę życia i śmierci, wiedzą więcej i znają ukrytą istotę świata. Ludzkość od początku swego istnienia zadawała sobie pytanie o los człowieka po śmierci, o życie na „tamtym świecie”. Systemy religijne gwarantujące życie po życiu są bardzo lakoniczne, jeżeli chodzi o szczegóły jego dotyczące, dlatego ludzie szukali odpowiedzi na nurtujące ich pytania w sztuce, w literaturze. Dzięki swej uniwersalności motyw podróży w zaświaty jest niejako motywem „wędrującym” przez literaturę na przestrzeni wieków. Znajdujemy go w starożytnej Odysei, jak i w twórczości współczesnego poety Rainera Rilkego, który w wierszu Orfeusz, Eurydyka, Hermes nawiązuje do postaci greckiego mitu, będącego pierwszym znanym nam zapisem literackim, zapisem podróży do krainy umarłych. Treścią tego mitu jest historia Orfeusza, któremu udało się uzyskać od władcy Hadesu zgodę na zejście do krainy umarłych i wydobycie stamtąd swej ukochanej - Eurydyki. Choć znaczenie tego mitu nie polega bezpośrednio na ukazaniu zaświatów, to stał się on asumptem do rozważań na ten temat dla wielu poetów, twórców. Homer w Odysei, która cała może służyć za ilustrację motywu wędrówki w literaturze, opisuje pobyt Odysa w krainie cieni i jego rozmowę z duchami. Znają one przeszłość i przyszłość, dzięki czemu Odys zostaje pocieszony. W podobny sposób Wergiliusz aranżuje spotkanie z umarłymi głównemu bohaterowi Eneidy Eneaszowi. W średniowieczu topos wędrówki w zaświaty odnajdujemy w Boskiej Komedii Dantego. Autor w czasie swojej wizyjnej
wędrówki po krainach Piekła, Czyścia i Raju spotyka się z umarłymi. Jego przewodnikiem są kolejno Wergiliusz i wybranka Beatrycze, którą autor umieszcza w niebie. Napotkani po drodze zmarli uczeni, filozofowie, artyści udzielają Dantemu nauk i rad. Poznajemy bardzo dokładnie poszczególne kręgi piekła i umieszczone
tam zgodnie z teologią postaci antyczne, jak i szczegółową hierarchię aniołów w niebie. Poruszając zagadnienie pośmiertnego losu wielkich postaci antycznej, kultury i sztuki, autor przypomina światu o istnieniu zapominanej tradycji antycznej. Z tego typu podróżą spotykamy się również w dziele Franciszka Rabelaisa Gargantua i Pantagruel. Rabelais nawiązuje do wielkiej literackiej tradycji w sposób prześmiewczy. Jedna z postaci powieści, Epistemon, opowiada o swoim pobycie w piekle. Kontakt z umarłym ukazany jest w sposób komiczny, autor degraduje wielkich tego świata i cały oficjalny ziemski porządek.
W literaturze epoki oświecenia podróż miała znaczenie przede wszystkim dydaktyczne. Doskonałym przykładem jest tutaj Kubuś Fatalista i jego pan Denisa Diderota. Jest to napisana lekkim i dowcipnym językiem historia podróży służącego Kubusia i jego pana, którzy w czasie jej trwania rozmawiają na różne, pozornie błahe, tematy. Przytrafiające im się przygody są pretekstem do licznych dygresji i komentarzy. Sprytny i inteligentny Kubuś jest mądrzejszy od swojego pana, a za żartobliwą formą kryją się poważne tematy, takie jak problem wolnej woli, przeznaczenia. Podobnie dydaktyczny charakter ma podróż, którą ukazuje pierwsza nowożytna powieść polska Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki. Jej autor, Ignacy Krasicki, za jeden z wątków obrał podróż wychowanego w ksenofobicznym domu szlacheckim młodzieńca. Pierwszy etap tej podróży jest przestrogą. Przebywający w Paryżu młody człowiek, Mikołaj, wskutek własnej niewiedzy i naiwności zostaje oszukany i traci wszystkie pieniądze. Następne trafia na Wyspę Nipu - miejsce zamieszkiwane przez oświeconych rolników, którzy, zgodnie z oświeceniowym mitem, dzięki pracy blisko natury mieli receptę na szczęście. Mikołaj poznaje relacje oparte na pracy, równości, wzajemnym szacunku. Drugi etap podróży jest doświadczeniem pedagogicznym. Po powrocie do Polski młodzieniec, widząc absurdalność systemu społecznego funkcjonującego w rodzinnym kraju, postanawia go reformować. Jednak jego wysiłki nie dają żadnych rezultatów. W tej powieści podróż służy krytyce obyczajów panujących w Rzeczpospolitej. Niezwykle interesującą podróż, również o charakterze dydaktycznym, przedstawia powieść Jonatana Swifta Podróże Guliwera. Utwór jest pamfletem na sytuację społeczną i polityczną panującą w Anglii w XVIII wieku i wielką dyskusją z mitami oświeceniowymi. Guliwer odwiedza społeczności liliputów i gigantów, w jego podróży jest też epizod z pobytu w krainie rozumnych koni i dzikich ludzi. Bardzo znaczącą literacką podróżą jest podróż romantyczna. Była ona jednym z eskapizmów realizowanych przez romantyków po to, by stłumić w sobie „weltschmerz”, zmniejszyć rozbieżność między marzeniem, nie spełnionymi pragnieniami i osobowością a szarą, często okrutną rzeczywistością. Chcieli oni w ten sposób przybliżyć ideał do rzeczywistości. Wynikała również z konieczności obcowania z kryjącą w sobie istotę rzeczy naturą, której krajobrazy odzwierciedlały stany duszy wrażliwej osobowości, będąc zarazem źródłem natchnienia. Wreszcie podróż w dzikie i nieznane miejsca oznaczała przybywanie w bezkresnej przestrzeni kojarzącej się z ukochaną przez romantyzm, nieograniczoną wolnością i niezależnością. Jeden z głównych europejskich romantyków, lord Byron, ogarnięty heroiczną ideą walki o wolność narodów, wyrusza do Grecji, by walczyć z Turkami, gdzie ginie. W napisanym przez niego poemacie Giaur akcja rozgrywa się w pełnej egzotycznych krajobrazów Grecji, a przewodnim motywem jest tajemnica tragicznej miłości jednostki, prezentowana w dramatycznym kontekście
walki o niezależność narodu. Nasi romantycy również podróżowali. Obszarem ich „ucieczek” był szeroko pojęty wschód i wschodnie rubieże Rzeczpospolitej. Sonety krymskie Adama Mickiewicza czy Maria Antoniego Malczewskiego są utworami, w których krajobrazy dzikiego wschodu, a zwłaszcza wielkiego stepu, odgrywają bardzo ważną rolę. Służą do stworzenia pejzażu wewnętrznego, pozwalają poczuć się prawdziwe wolnym, czy odnaleźć w naturze ekwiwalenty doznań
targanej ogromnymi namiętnościami i emocjami nieprzeciętnej duszy.
Literatura pokazuje, jak wiele znaczeń może mieć podróż, wędrówka. Może być źródłem wiedzy, bogatych doświadczeń wewnętrznych, zarówno tych estetycznych, jak i intelektualnych. Z tej perspektywy warto przyjrzeć się naszym podróżom. Wydaje się, że w dobie błyskawicznej komunikacji i kultury masowej, sprawiającej, że cały świat zaczyna wyglądać podobnie, są one znacznie uboższe od prezentowanych przez literaturę.
57. Władza - powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namiętność, pokusa... Do jakich refleksji na ten temat skłania Cię literatura wybranych dzieł literackich?
Czy jest na świecie choć jeden człowiek, który z czystym sumieniem i z pełną odpowiedzialnością mógłby powiedzieć, że nigdy w całym swoim życiu ani przez chwilę nie pragnął władzy? Władzy, niekoniecznie rozumianej jako zasiadanie na tronie, bycie prezydentem, ministrem czy jakimkolwiek innym urzędnikiem, ma-
jącym z urzędu prawo stanowienia o losie innych? Z tym, że nie każdy chce być ministrem, mogę się zgodzić. Lecz jestem przekonany, że każdy chciałby mieć w którymś momencie swojego życia siłę narzucania swojej woli drugiemu człowiekowi. Aż trudno sobie wyobrazić, o ile łatwiejsze i przyjemniejsze byłoby życie człowieka, jeżeli mógłby stanowić o swoim losie w drodze wydawania rozkazów i poleceń. Lecz właśnie ta łatwość osiągania różnych rzeczy i otrzymywania wszystkiego, czego dusza zapragnie, czyni człowieka bezbronnym wobec działania różnych pokus, podatnym na działanie zła, a to prowadzi nawet do zbrodni.
Literatura na przestrzeni wieków ukazywała różnych władców w różnych sytuacjach życiowych. Nie zawsze to byli ludzie źli i słabi, co jakiś czas zdarzały się jednostki wybitne, urodzeni przywódcy, których celem było dobro podwładnych. Jednakże w większości przypadków władza ukazywana w utworach literackich sprawowana jest przez grupę zdeprawowanych ludzi, którzy poprzez zbrodnię lub kłamstwo dążą do osiągnięcia własnego celu, którym bardzo często jest po prostu bogactwo. Na ich czele stoi zawsze człowiek, który, pozbawiony skrupułów, nie cofa się przed niczym, by władzę utrzymać. Władców można podzielić ze względu na sposób, w jaki władzę osiągnęli: „dobrzy” zyskiwali ją najczęściej drogą legalną, pokojową, „źli” drogą spisku, podstępu i morderstwa (co oczywiście także nie było zasadą, ponieważ i tym „dobrym” zdarzało się osiągnąć władzę podstępnie).
Według powyższych kryteriów chciałbym dokonać podziału i charakterystyki niektórych władców ukazanych w utworach literackich na przestrzeni wieków. Chcę podzielić się refleksjami na temat władzy i ludzi ją sprawujących, ukazując sposób, w jaki swoje stanowiska osiągali, a następnie charakteryzując ich postawy już w czasie rządzenia. Zgodnie z tym podziałem postaram się porównać pewnych bohaterów, ukazując podobieństwa ich zachowań, mimo iż są to często ludzie pochodzący z różnych epok.
W antyku powstał dramat Antygona Sofoklesa. Autor ukazał postać króla Kreona, władcy Teb, który zakazał pod karą śmierci grzebania zwłok zdrajcy, Polinejka, mimo iż należał on do jego rodziny. Siostra Polinejka Antygona złamała zakaz króla, za co została skazana na śmierć. Antygona przeciwstawiła się Kreonowi,
ponieważ uważała, iż prawa boskie (niepochowanie zwłok Polinejka łączyło się z niemożliwością dostania się jego duszy do Hadesu) są ważniejsze niż ludzkie, stanowione przez króla. Kreon był władcą, nie mógł, a wręcz nie powinien, cofać raz wydanego rozkazu. Król, chcąc mieć posłuch u swoich poddanych, nie może
zmieniać zdania i narażać się na śmieszność, niezależnie od tego czy w grę wchodzi życie człowieka obcego czy też członka rodziny królewskiej. Można się zastanawiać, czy rozkaz Kreona był sprawiedliwy, jednak jedno jest pewne: król Teb wykazał się jako władca, pozostając przy raz wydanym rozkazie i skazując Antygonę, mimo łączących ich prywatnych więzów. Wydaje mi się, iż Kreon był powołany do tego, by być królem. Sprawował władzę, wiedząc, do czego to zobowiązuje i jaki styl życia narzuca.Biorąc pod uwagę sposób sprawowania władzy, chciałbym porównać Kreona z Karolem Wielkim, jednym z bohaterów śred-
niowiecznej Pieśni o Rolandzie. Karol był średniowiecznym ideałem władcy, w związku z czym pewne jego cechy zostały w utworze wyolbrzymione. Był on wspaniałym rycerzem, największym i najodważniejszym. Był przykładnym chrześcijaninem - powiódł Francuzów na wojnę z niewiernymi Saracenami do Hiszpanii. Był także władcą mądrym, zasięgającym rady u swoich poddanych.
Nie da się ukryć, iż ostatnia z wymienionych przeze mnie cech Karola zasadniczo różni go od Kreona, który swój rozkaz wydał, nie pytając nikogo o zdanie. Mimo to Karol i Kreon mają jedną główną, wspólną cechę, wiedzą, co znaczy być królem, wiedzą, do czego to zobowiązuje, są powołani do rządzenia. Karol, podobnie jak Kreon, po wydaniu rozkazu oczekiwał, że osoba lub też grupa osób, których ten rozkaz dotyczy, przystąpi do wykonania polecenia bezzwłocznie. Oczekiwał także, iż jego rozkazy czy też zakazy nie będą łamane.
Antyk i średniowiecze to epoki będące początkiem historii literatury światowej. Zapoczątkowały one wielką i piękną tradycję przekładania myśli i odczuć, legend i opowieści na słowo pisane, tak że teraz możemy poznać i podziwiać wspaniałych bohaterów,a między nimi władców. Możemy krytykować Kreona i podziwiać
Karola, a także uczyć się, iż sprawowanie władzy nie jest tylko przyjemnością. Rządzenie ma swoje zasady, czasem może być wręcz okrutne, lecz tylko sprawowanie rządów sprawiedliwych, ale i twardych, daje efekty.
Przeczytany ostatnio przeze mnie renesansowy dramat Szekspira pt. Makbet skojarzył mi się z utworem pisarza współczesnego G. Orwella, zatytułowanym Folwark Zwierzęcy. Mimo iż są to utwory, które powstały w bardzo odległych epokach, to sposób dążenia do władzy Makbeta i Napoleona wydaje się być pod pewnymi
względami podobny. Obaj, by osiągnąć pełnię władzy, musieli usunąć z drogi przeciwników. Obaj doszli do władzy w drodze siły. Makbet był jednym z najlepszych rycerzy króla Szkocji Dunkana. Podjudzany przez żonę, mimo wcześniejszych skrupułów, zabija króla i zasiada na tronie. Podobnie Napoleon, przy pomocy psów uzyskuje władzę w folwarku, oczerniając i wyganiając swojego przeciwnika Snowballa. Rządy Makbeta jako króla są bardzo krwawe. Wierzący w przepowiednie wiedźmy nowy król Szkocji zaczyna popadać w pewien rodzaj krwiożerczego obłędu. Swoich dawnych przyjaciół Makduffa i Banka stara się zabić, obawiając się ich zemsty. Makbet boi się głównie Banka, któremu wiedźmy przepowiedziały, iż jego potomkowie będą królami. Szaleństwo Makbeta objawia się w jeszcze inny sposób - widzi ducha zmordowanego króla. Makbet jest więc władcą, o którym można powiedzieć, iż pokusa władzy doprowadziła go do popełnienia zbrodni. Zbrodnia ta spowodowała rozdarcie wewnętrzne bohatera, którym zaczęły szarpać ogromne namiętności. Z jednej strony Makbet uwielbiał rządzić, do tego stopnia, że stał się tyranem, z drugiej strony cały czas miał wyrzuty sumienia, zwiększające się po każdym nowym morderstwie. Tak więc pokusa władzy jest niekiedy tak wielka, że prowadzi do zbrodni, a zbrodnia ta powoduje wyrzuty sumienia, których nie zawsze da się zagłuszyć. Władza sprawowana przez Napoleona w Folwarku Zwierzęcym była władzą totalitarną, a jej negatywne cechy będę chciał ukazać w dalszej części pracy. Zachowując chronologiczny układ epok literackich, chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym bohaterze literackim, dla którego sprawowanie władzy było, w pewnym sensie, przekleństwem. Myślę o Konradzie Wallenrodzie, bohaterze utworu Adama Mickiewicza. Jest to postać o tyle ciekawa, że nie mieści się w moim podziale na „dobrych” i „złych” władców. Konrad doszedł do władzy podstępem. Walter Alf (bo tak początkowo nazywał się Wallenrod) był Litwinem, który przyjął nazwisko po Niemcu Wallenrodzie po
to, by wstąpić do Zakonu Krzyżackiego. Wkrótce potem został Wielkim Mistrzem. Po co to zrobił? Założenie Konrada i jego sługi Wajdeloty Halbana było takie: Konrad zostanie Wielkim Mistrzem i poprowadzi Krzyżaków do zguby. Plan powiódł się, jednak nie zmniejsza to tragizmu sytuacji Wallenroda. Jest to tragizm człowieka, który zmuszony jest opuścić młodą żonę i kraj ojczysty. Jest to także tragizm średniowiecznego władcy i rycerza, który podstępem skazuje na śmierć i zagładę ludzi, którzy mu zaufali. Do czego więc prowadzi władza na podstawie Konrada Wallenroda? Czy jest zaszczytem? Powołaniem? Chyba nie. Władza dla Wallenroda jest nieszczęściem, jest złem koniecznym, jest nieznośnym obowiąz-
kiem, jest poświęceniem się człowieka dla ojczystego kraju.Pora powrócić do G. Orwella i jego Folwarku Zwierzęcego. Na folwarku pana Jonesa dochodzi do przewrotu i władzę przejmują zwierzęta, na których czele stają świnie jako najmądrzejsze. Pojawiają się dwaj chętni do sprawowania głównej władzy: Napole-
on i Snowball. Napoleon ma za sobą psy, a więc siłę fizyczną, dlatego właśnie on przejmuje władzę. Jak wyglądają działania nowego władcy? Zamyka zebrania zwierząt, polecenia dla podwładnych przekazuje za pośrednictwem rzecznika Squelera, który wspaniałą wymową, argumentem w postaci psów, potrafi przekonać zwierzęta do racji Napoleona. Zakazane zostaje śpiewanie hymnu „Zwierzęta Anglii”, na jego miejsce pojawiają się pieśni wychwalające towarzysza Napoleona. Zaczynają zmieniać się główne przykazania zwierząt na takie, które odpowiadają świniom. Dochodzi w końcu do tego, że elita rządząca, czyli świnie, którym - w odróżnieniu od innych zwierząt - żyje się coraz lepiej, zaczyna chodzić na dwóch nogach. Świnie mają wszystkiego pod dostatkiem, za to reszta zwierząt, ciężko pracująca przy budowie wiatraka, dostaje żywności wcale nie więcej niż za czasów pana Jonesa. Napoleon, posługując się Squelerem i psami, przekazuje zwierzętom coraz to nowsze i wspanialsze dowody rozwoju folwarku, ale tylko w postaci liczb, a te, naiwne i ogłupiane, nie widzą, że wcale nie jest im lepiej, i wierzą w kłamstwa serwowane przez władzę.Czym jest władza totalitarna, z którą mieliśmy do czynienia przez kilkadziesiąt lat u nas, w Polsce? Władza totalitarna to władza sprawowana przez pewną uprzywilejowaną grupę ludzi. Nie są to ludzie powołani, by rządzić, są to po prostu ci, którzy mają dostatecznie silne argumenty (w postaci wojska, policji), aby władzę osiągnąć, a następnie ją utrzymać. Tego typu władza jest „niewidoczna” dla społeczeństwa, a jej postanowienia przekazywane są przez rzeczników. Władza ta operuje kłamstwem politycznym. Naród, będąc pod rządami siły i przemocy, popada w amok i uśpienie. Zapomina o hasłach i ideach głoszonych wcześniej, idzie za władzą, ogłupiony i oszukany, tak jak to ukazuje Z. Herbert w wierszu Pieśń o bębnie. Idzie wsłuchany w rytm bębna, idzie
prosto do piachu. Podobną wizję uśpionego totalitaryzmem narodu znajdujemy w Małej Apokalipsie T. Konwickiego, gdzie ludzie są już tak otumanieni, że nie znają nawet prawdziwej daty. Władza - powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namiętność, pokusa..., ale również cierpienie, wykorzystywanie, mordowanie
i wiele, wiele innych określeń, w większości przypadków negatywnych. Problem władzy faktycznie zmusza do zastanowienia. Obserwując dzieje bohaterów literackich, poznajemy ich podejście do władzy, widzimy, jak ludzie do władzy dążyli, jak ją osiągali i jak później rządzili. Poznaliśmy Kreona, który nie zmienił wydanego rozkazu i nie bał się skazać na śmierć narzeczonej swojego syna, która ten rozkaz złamała. Przenieśliśmy się wraz z Karolem Wielkim i Rolandem do Hiszpanii, gdzie podziwialiśmy wspaniałego, mężnego i mądrego władcę, jakim był król Francji. Mogliśmy wraz z Makbetem i jego żoną przeżywać noc morderstwa, a potem wszystkie wielkie namiętności, jakie targały duszą mordercy. Obserwowaliśmy Konrada Wallenroda, jak poświęcał się dla ojczyzny, niszcząc sobie życie i łamiąc zasady średniowiecznego kodeksu rycerskiego. Świat literatury pozwolił nam także uczestniczyć w rewolucji w folwarku pana Jonesa i obserwować późniejszy rozwój wydarzeń, jakim było wprowadzenie systemu władzy totalitarnej.
Wszystko to ukazało nam, jak bardzo ludzie pragnęli i cały czas pragną władzy. By ją osiągnąć, gotowi są zabijać, oszukiwać i kłamać. Są także gotowi robić to dalej, po to, by władzę utrzymać. Władza jest więc często pokusą nie do odparcia. Rzadko kiedy zdarzają się ludzie sprawujący władzę z powołania, którzy dot-
rzymują zobowiązań wobec narodu i dbają o dobro obywateli, ponieważ władza jest czymś, co niszczy człowieka. Gdy człowiek zaczyna rządzić i wydawać polecenia, to jest mu bardzo trudno zostać znowu zwykłym, szarym obywatelem, wykonującym rozkazy.
Dlatego też nawet porządny początkowo człowiek, gdy zacznie rządzić, będzie się chciał piąć coraz wyżej, by osiągnąć najwyższą władzę, a każdy szczebel drabiny prowadzący na szczyt będzie kolejną złamaną zasadą moralną czy też zapomnianą ideą młodości.