S p o r t i T u r y s t y k a
OLIWA
FRANCISZEK MAMUSZKA LEON MROCZKIEWICZ
O L I W A
SPÓŁDZIELNIA WYDAWNICZA "SPORT i TURYSTYKA" WARSZAWA - 1953
O k ł a d k ę p r o j e k t o w a ł CZESŁAW BROWCZYK * R e d a k t o r JADWIGA OSTRUSZKA * R e d a k t o r t e c h n i c z n y ROMAN M. FRYDRYCH * Z d j ę c i a J. Ciemnołoński (str. 13) T. Chrzanowski (str. 11,25)
SPÓŁDZ. WYDAWNICZA "SPORT I TURYSTYKA" WARSZAWA - 1953 r. Nakład 5.150 egz., ark. wyd. 2, ark. druk. 1 (70x100/32) Papier druk. sat. kl. V 70 g. Oddano do składania 5.2.53 r. Podpisano do druku 31.3.53. Druk ukończono w kwietniu 1953 Zakł. Graf. Dom Słowa Polskiego. Zam. 1222/A. 4-B-52857 Cena zł 2.-
Wzdłuż całego zachodniego brzegu Zatoki Gdańskiej od Pucka aż do Gdańska, w mniejszej lub większej odległości od brzegu, ciągnie się wał wysokich wzgórz pokrytych przeważnie lasem. W niektórych miejscach, jak np. koło Rzucewa, Oksywia i Radiowa, wzgórza te tworzą bardzo strome stoki opadające urwistymi ścianami do morza. Na wąskim pasie równego terenu pomiędzy owymi wzgórzami a brzegiem wody, od dawien dawna znajdowały się osady ludzkie, z których z czasem powstały poważne osiedla, jak Gdynia, Orłowo-Sopot, Oliwa i Wrzeszcz. Lesiste wzgórza są pochodzenia lodowcowego. Przed mniej więcej 15 tysiącami lat potężny lodowiec zsuwający się z Gór Skandynawskich sięgał swym czołem aż do miejsca, gdzie powstały wyżej wspomniane wzgórza. Tu natrafił na ciepły klimat i powoli topniał. Zawarte w masie lodu skały, okruchy kamieni, piasek i pył tworzące warstwę o grubości niekiedy, kilkuset metrów (do 300 m) osadzały się u czoła lodowca, formując z czasem potężne zwały i pagórki poprzerywane wzdłuż i wszerz dolinami. Takie wzgórza nazywamy morenami. Morena leżąca na południe od Gdańska, Gdyni i Sopot wskazuje na ostatni dłuższy postój lodowca na naszych ziemiach. Jeszcze w czasie powstawania moreny klimat znacznie się ocieplił i czoło lodowca w stosunkowo krótkim czasie przesunęło się na północny brzeg Bałtyku. Masy skalne, z których utworzona jest morena oliwska, są więc takie same jak skały skandynawskie. Przeważa tu granit oraz piasek kwarcowy, a przede wszystkim gliny o bardzo drobnych cząstkach. W wielu miejscach gliny te zawierają wapno. Rzeźba terenu jest bardzo urozmaicona. Wszędzie tam, gdzie w lodowcu powstały szpary i pęknięcia i gdzie zbierała się lub przepływała woda, osady utworzyły z czasem grzbiety i pagórki. Tam zaś gdzie zwały lub bryły lodu utrzymywały się najdłużej, dziś mamy doliny i kotliny. Morena ta tworzy długi łańcuch grzbietów i dolin przebiegających od wschodu do zachodu i od północy ku południowi. Stąd wielka rozmaitość w ukształtowaniu terenu, nadająca krajobrazowi oliwskiemu wiele uroku. Po zejściu lodowca pozostała pustynia pozbawiona roślinności, pokryta głazami, piaskami i glinami. Wiatry i wichry szalały po pustym terenie i przenosiły z miejsca na miejsce tumany piasku; obfite i gwałtowne ulewy rozmywały pagórki, a niczym niehamowane potoki unosiły wartkim prądem duże ilości materiału w dół ku morzu. Z czasem ziemia pokryła się nikłą warstewką zielonych glonów i porostów - "patyną pustynną", jak określił to rosyjski uczony Williams a potem narastały inne wyższe rośliny, aż wreszcie cały teren opanowany został przez gęsty las dziewiczy. Z rzadka porośnięte pozostawały jedynie zabagnione brzegi rzek i piaszczyste polany powstające tam, gdzie potoki wypadłszy spośród wzgórz zwalniały bieg osadzając piasek i ziemię unoszoną z góry. Na takiej właśnie polanie utworzonej z mas skalnych naniesionych przez bystry Potok Jelitkowski powstała osada klasztorna Oliwa. Okoliczne wzgórza są strome i wyniosłe, a teren dość ostro wznosi się w kierunku zachodnim. Obszar parku oliwskiego położony jest około 23 m nad poziomem morza, a góra "Pachołek" na 101 m wysokości. Dzisiejsze nadleśnictwo leży na poziomie 80 m, a głaz narzutowy około 700 m na zachód - na pagórku wyniesionym już na 145 m npm. Podobnie cały pas nizinny od morza aż po lesiste wzgórza wznosi się od 0 do około 90 m npm. Stok wzgórza natomiast podchodzi stromo do 100 m, a potem łagodnie do blisko 150 m (Matarnia). Taka rzeźba terenu ma bardzo duży wpływ na klimat. Lesiste wzgórza tworzą tu zasłonę od niosących deszcz wiatrów zachodnich. Stąd też Oliwa, a w znaczniejszym jeszcze stopniu Sopot (z powodu wąskości pasa nizinnego), mają wybitnie morski klimat. Odczuwa się to zwłaszcza w okresie zimowym. Kiedy w Oliwie siąpie deszcz ze śniegiem, w niedalekiej Owczarni czy Matami panuje mróz i ludzie zażywają sanny. Podobnie i w lecie, kiedy "na lądzie", jak mówią Kaszubi, są upały, ludzie w Oliwie ubierają się cieplej, bo nad morzem jest wtedy chłodno. Tym niemniej Oliwa posiada bodaj najłagodniejszy klimat w Polsce. Ciepłe i obfite w wilgoć lata pozwalają rosnąć tu wielu roślinom, które w głębi kraju nie udają się, a łagodne zimy sprzyjają hodowli drzew owocowych, które gdzie indziej wymarzają. Kto zwiedzał Park Oliwski lub obserwował ozdobne ogródki przed domami, ten zauważył liczne limby i gatunki świerków, rzadko rosnące w innych częściach Polski. W urozmaiconym krajobrazie oliwskim spotykamy lesiste wzgórza i nizinne łąki nad potokami. Harmonijne połączenie tych dwóch głównych elementów krajobrazu uzasadnia nazwę doliny Radości. Trudno znaleźć piękniejsze widoki wiosną, kiedy jasne, żółto-zielone listki buków rozwijają się na tle ciemnych pni i tworzą wśród sytej zieleni sosen rozrzucone plamy. W lecie cały urok skupia się na kwiecistych łąkach, wśród których wiją się kręte pętle potoków obramowanych ciemną zielenią olch. Najpiękniejsze jednak są lasy oliwskie w jesieni, kiedy w słońcu złocą się liście buków, a runo leśne pokryte jest grubą warstwą opadłych liści szeleszczących pod stopami. Nawet w zimie zaśnieżone wzgórza przyciągają nie tylko liczne rzesze narciarzy, lecz i wycieczkowiczów. Przyroda bogato wyposażyła lasy oliwskie w zwierzyną (wśród której spotykamy dziki, a czasem nawet jelenie), przede wszystkim zaś w niezliczone ilości drobnego śpiewającego ptactwa. Ze świata roślinnego zainteresować nas mogą rzadkie okazy storczyków, paproci i mchów, ciekawe runo lasu bukowego z wonną marzanną, wielkimi łanami zaścielającą poszycie lasu. Prócz buka spotykamy tu dęby i sosny. Świerk i modrzew, mimo że są okazałe, nie należą do roślinności rodzimej. Zostały tu wprowadzone przez leśników, podobnie jak i inne gatunki zagraniczne - jedlica, dąb czerwony, jodła itp. Lasy i łąki, doliny i wzgórza tworzą wspaniałą całość, która napewno od dawna zachęcała ludzi do osiedlenia się tutaj, dając im niemal wszystko, czego do bytowania potrzeba.
Oliwa jest prastarą osadą słowiańską. Najdawniejszy, poznany dotąd ślad zamieszkania jej przez człowieka, pochodzi z ostatniego okresu epoki brązu (1000 - 800 lat przed n. e.). Jest nim przechowywany w Krakowie "skarb oliwski", składający się z brązowego miecza i dwu bransolet. Przedmioty te wykonane zostały przez ludność prasłowiańską, stanowiącą tzw. grupę kaszubską kultury łużyckiej. Ludność tej grupy trwała tu nieprzerwanie mimo najazdów (między innymi i na terenie Oliwy), na co wskazuje odkrycie całej osady z chatami o konstrukcji słupowej oraz wykopaliska typowo łużyckiej ceramiki z okresu epoki żelaza (700 - 400 lat przed n. e.), a wreszcie odkopanie rozległego cmentarzyska z późniejszych wieków (położonego w rozwidleniu dróg do Chwaszczyna i Owczarni), bogatego w ceramikę, broń, ozdoby i różne przedmioty codziennego użytku. Przejściowy pobyt u ujścia Wisły germańskich plemion Gotów i Gepidów (I i II wiek n.e.), a następnie wędrówki ludów w V i VI wieku, nie zdołały usunąć odwiecznych właścicieli tej ziemi, których pod nazwą Pomorzan poznajemy za panowania pierwszych Piastów. Ludność osady położonej w pobliżu morza, nad brzegami bystrego potoku, u stóp wyniosłej krawędzi wyżyny polodowcowej, trudniła się rybołówstwem, myślistwem i rolnictwem. Około 1175 r. osiadła tu grupa mnichów, stanowiąca przednią jak gdyby straż przybyłego w kilka lat później z Kołbacza na Pomorzu Zachodnim konwentu cysterskiego. Od pierwszej chwili swego pobytu na terenie Oliwy rozwijają cystersi intensywną działalność gospodarczą na powiększających się przez nadania i wymiany majętnościach ziemskich. Własne ich drużyny robocze oraz miejscowa ludność przymusowo wprzągnięta zostaje do obsługi folwarków, młynów, browarów, do pracy rybackiej i leśnej, do karczowania i osuszania klasztornych włości. Zniszczenia dokonane w czasie najazdów Prusów w 1224 i 1236, kiedy to wymordowano lub wypędzono mnichów i spalono klasztor i kościół, oraz krzyżackich napadów (1243, 1247 i 1252) i późniejszych husyckich w 1433 roku, na krótko tylko wstrzymały rozwój opactwa, którego potęga wzrosła w ciągu wieków i wyrażała się wysokim, równym książęcemu, stanowiskiem opata, nagromadzeniem olbrzymich dóbr oraz rozbudowaniem i wyposażeniem klasztoru i wspaniałej świątyni. Wielki rozwój w okresie późnego średniowiecza i w następnych wiekach zawdzięcza Oliwa nie cystersom jednak, jak się to często twierdzi, lecz Gdańskowi, a raczej gdańszczanom, którzy pragnąc zaspokoić ogromne potrzeby rozrastającego się szybko po wypędzeniu Krzyżaków miasta wydzierżawiają od klasztoru tereny nad Potokiem Jelitkowskim oraz jego dopływami i, wykorzystując energię bystrej, spiętrzonej tamami wody, uruchamiają ponad 20 zakładów przemysłowych. Około połowy XVI wieku czynnych jest wzdłuż potoku - głównej arterii gospodarczej Oliwy - 11 kuźnic, 1 rusznikarnia, 3 młyny zbożowe, 2 papiernie, 3 młyny prochowe, 1 fabryka sukna, 1 młyn do kory dębowej, 1 kuźnica miedzi. Tylko nieliczne z nich, głównie młyny zbożowe, należą do zakonników zainteresowanych w rolnictwie, rybołówstwie i gospodarce leśnej. Produkcja wymienionych zakładów, łącznie z przemysłem rozwijającym się nad Radunią i Strzyżą oraz nad potokami w Sopocie, zaspokajała w dużej mierze zapotrzebowanie Gdańska. Na przemysł oliwski zwrócił uwagę król Zygmunt August, otaczając go, jak również i zatrudnionych w nim robotników, specjalną opieką. Mimo opieki królewskiej los robotników oliwskich był ciężki. Domki ich przez całe wieki mieściły się przy ziejącej wilgocią dzisiejszej ulicy Kwietnej, a liche wynagrodzenie ledwo starczało na utrzymanie. O ciężkich warunkach pracy mówią kronikarskie notatki donoszące między innymi o powtarzających się w młynach prochowych eksplozjach, których ofiarą padali majstrowie i czeladnicy. Dzień pracy trwał ok. 15 godzin. Niszczone kilkakrotnie w czasie działań wojennych zakłady oliwskie odbudowywały się szybko, zmieniając przy tym często właścicieli, a także rodzaj produkcji. Upadek przemysłu oliwskiego nastąpił po doprowadzeniu w 1870 r. kolei do Gdańska. Prymitywne, wodą poruszane zakłady nie wytrzymywały konkurencji wielkiego przemysłu i uległy stopniowej likwidacji. Dziś jedynie kilka młynów zbożowych i zamarła przed kilka laty - jako nieopłacalna - kuźnica przy ul. Bytowskiej (istniejąca w tym miejscu od 360 lat) oraz szereg powstałych przez spiętrzenie potoku stawów stanowią dowód ciekawej przeszłości Oliwy tętniącej niegdyś produkcyjną pracą. Znaczenie, jakie przypisywali historycy niemieccy klasztorom w życiu gospodarczym i kulturalnym, było przeceniane; odgrywały one natomiast dużą rolę polityczną, zwłaszcza za czasów panowania Krzyżaków na Pomorzu. Konwent oliwski zajmował zawsze wrogie stanowisko w stosunku do polskości, co wyraziło się np. gwałtownym sprzeciwem cystersów z Oliwy (i z Pelplina) na generalnej kapitule w 1487 r. w sprawie przyłączenia klasztorów tych do polskiej prowincji zakonnej, Znamiennym przykładem było również osadzanie w rozległych dobrach opactwa jedynie kolonistów niemieckich. Postanowieniem królewskim z 1538 r. opatami zaczęto mianować Polaków. Cieszyli się oni zaufaniem królów polskich i używani byli do załatwiania różnych spraw politycznych. Za Stefana Batorego dochodzi wskutek tej przyjaźni do zniszczenia i kompletnego ograbienia klasztoru i kościoła przez zbuntowanych przeciwko królowi gdańszczan. Napad na Oliwę gdańszczanie opłacili daniną 20 000 złotych, wyznaczoną na odbudowę splądrowanego klasztoru. Najświetniejszym wydarzeniem, jakie przeżyła Oliwa, było - po parotygodniowych obradach - zawarcie pokoju w dniu 3 maja 1660 roku, kończącego długi okres wyniszczających wojen polsko-szwedzkich. W 1772 r. po rozbiorze Polski Fryderyk II pruski konfiskuje wszystkie posiadłości należące do cystersów, którym pozostawia jako dzierżawę jedynie 325-morgowy folwark. W tym roku również rząd pruski mianuje opatem dotychczasowego pułkownika w służbie francuskiej, księcia Karola, a po jego śmierci Józefa Hohenzollerna. Kasata w 1831 r. kończy 645-letnie istnienie klasztoru. W chwili zajęcia Oliwy przez Prusaków w 1772 r. osiedle liczyło 484 mieszkańców i 70 domów. W roku 1926 włączono ją jako dzielnicę do Gdańska. W 1937 r. w Oliwie mieszkało już ponad 16 000 osób. W czasie działań wojennych w 1945 r. miasto nie poniosło większych szkód w domach mieszkalnych. Natomiast zniszczeniu uległy w dużym stopniu niewielkie zakłady przemysłowe, które zostały odbudowane i rozbudowane już w pierwszych latach Planu 6-letniego. W pierwszym roku po wyzwoleniu uruchomiono zniszczoną linię tramwajową do Gdańska, przedłużając ją w następnych latach do południowego krańca Sopotu, gdzie uzyskała połączenie z idącym do Gdyni trolleybusem. Obecnie Oliwę zamieszkuje ok. 25 000 osób zatrudnionych w zakładach przemysłowych, urzędach, kolejnictwie i wszelkiego rodzaju instytucjach trójmiasta (Gdańsk, Gdynia, Sopot). Znaczny procent mieszkańców stanowi miejscowa ludność kaszubska. Przetrwała ona pruskie i hitlerowskie jarzmo i po oswobodzeniu przez Armię Radziecką pracuje dziś dla dobra kraju, któremu pozostała wierna w okresie germanizacji i prześladowań, na jakie była stale narażona z powodu swej nieugiętej postawy. Oliwę łączą z Gdańskiem - prócz linii tramwajowej, - autobusy oraz kolej parowa i elektryczna. Wspaniały park, piękna oprawa górzysto-leśna, dobre warunki wyżywienia i bliskość morza (10 minut tramwajem) oraz bezcenne zabytki czynią z Oliwy jedną z najbardziej atrakcyjnych miejscowości Wybrzeża Gdańskiego, goszczącą corocznie w sezonie letnim ok. 100 000 turystów i letników.
C Z Ę Ś Ć S Z C Z E G Ó Ł O W A
H i s t o r i a i c h a r a k t e r p a r k u. Park oliwski jest obok kościoła, klasztoru i innych zabytków historycznych najcenniejszym obiektem Oliwy, nie tylko ze względu na jego wartości zdobnicze i naukowe, lecz i dlatego, że jest on cennym dokumentem historii ogrodnictwa ostatnich 200 lat. Pierwotny ogród przyklasztorny założony został zapewne wraz z pierwszymi urządzeniami gospodarczymi klasztoru. Powstawał on na wykarczowanych polanach i żyznych terenach wzdłuż Potoku Jelitkowskiego. W ogrodzie uprawiano obok podstawowych warzyw przede wszystkim zioła lekarskie. Początków założenia parku należy szukać w bardzo dawnej przeszłości. Zakonnicy, zajęci zapewne pilniejszymi pracami, pozostawili w części północno-zachodniej parku najgrubsze dęby i buki. Później wysadzili drogi dojazdowe do klasztoru i kościoła drzewami alejowymi, przede wszystkim lipami. W ten sposób powstawały zasadnicze zarysy parku. Poza tym przywozili ze swoich częstych i dalekich podróży na zachód Europy (zwłaszcza do Citeaux, skąd się zakon cysterski wywodzi) nasiona różnych drzew i krzewów tak owocowych jak i ozdobnych i sadzili je w pobliżu klasztoru. W ten sposób powstawał wokoło osiedla klasztornego ogród. Nie było tam może jeszcze zdecydowanego stylu, ale panował ład dyktowany potrzebą i wygodą. Dopiero opat Jacek Rybiński, ostatni z polskich opatów (1740 - 1782), który zbudował wspaniały pałac opacki (dziś spalony), nadał parkowi godną szatę. Sprowadził do Oliwy twórcę ogrodów i parków w Wilanowie pod Warszawą, ogrodnika Kazimierza Dębińskiego z Kocka, i wspólnie z nim omówił plany parku obejmującego około 10 ha powierzchni. W tym zarysie park zachował się do dziś, aczkolwiek z biegiem lat zostały w nim zmienione liczne szczegóły. W każdym razie opat Rybiński i ogrodnik Dębiński byli twórcami ogólnych założeń dzisiejszego parku. Gdy w 10 lat po rozbiorze, w roku 1782, pruscy komisaryczni opaci z rodu Hohenzollernów objęli rządy, dokończyli tylko dzieła już rozpoczętego. Sprowadzili do Oliwy syna znanego ogrodnika - twórcy ogrodów w Sans-Souci koło Berlina - Saltzmanna, który wykończył rozbudowę wschodniej części parkowej w stylu angielskim. Pod względem stylu należy park podzielić na dwie części: zachodnią i południową, zbudowaną zgodnie z formalnymi założeniami baroku i rokoko, oraz część wschodnią utrzymaną w stylu angielskich parków. Pierwsza część jest ściśle powiązana z pałacem. Od strony północnej przed wejściem znajduje się dość obszerny podjazd od głównej drogi dojazdowej prowadzącej przez bramę wzdłuż kościoła. Na wprost wejścia ciągnie się aleja w stronę bramy od ulicy Opackiej. Od strony południowej pałacu roztacza się ładny widok na tarasy kwietnikowe obramowane strzyżonymi alejami lipowymi. Przez trawniki-kwietniki rozciąga się widok na staw oraz piękna perspektywa na Polanki i lesiste wzgórza. Zasłania je nieco zadrzewienie na skarpie stawu. Ówczesny ogród-park posiadał mnóstwo rzeźb, figur i napisów. Rozrzucone w nim były rozmaite budowle, jak świątynie, groty, pomniki, chińskie pagody, kapliczki i punkty widokowe z altanami. Park oliwski był wówczas już w znacznej mierze (a po sekularyzacji w 1831 r. prawie wyłącznie) miejscem wycieczek i zabaw miejscowej ludności, zwłaszcza gdańszczan, którzy tu tłumnie zjeżdżali w ciągu lata. Ruch wzrastał w miarę ulepszania komunikacji z Gdańskiem. Park przechodził liczne przebudowy i przekształcenia, mimo że stale pozostawał własnością klasztoru. Dopiero od 1926 roku, kiedy Oliwę wcielono do Gdańska, park przeszedł pod zarząd miejski. W czasie ostatniej wojny był on w stanie wielkiego zaniedbania, a niemieckie wojska oraz działania wojenne w 1945 r. poczyniły wiele szkód. Po wyzwoleniu przez Armię Radziecką otoczono park szczególną opieką, przystępując do zlikwidowania śladów zniszczeń. Założono nowe trawniki i odchwaszczono drzewostan. Dziś, pod opieką władz ludowych, park oliwski stał się miejscem odpoczynku miejscowej ludności oraz atrakcją licznych wycieczek i rzesz turystów. W a r t o ś ć b o t a n i c z n a p a r k u. Park oliwski zawiera wiele cennych okazów przyrodniczych. Rosnące tu stare jodły, wspaniała topola biała przy ul. Opackiej oraz przepiękne świerki i modrzewie świadczą o właściwościach aklimatyzacyjnych pewnych ich gatunków. Rośnie tu wiele drzew zagranicznych. Starsze drzewa i osobliwości roślinne są przeważnie szczepione. Pochodzą one z czasów, gdy nie było jeszcze kolei i przewóz sadzonek oraz młodych drzewek natrafiał na wielkie trudności; można było jedynie sprowadzać albo nasiona, albo zrazy (szczepy). Obecnie wprowadza się znów wiele nowych gatunków i odmian, stosując jednak już nie dawne metody zwykłego kolekcjonowania, lecz racjonalny dobór gatunków. Trudno dać tu kompletny opis wszystkich ciekawych roślin. Zwiedzający park mogą uzyskać informacje w zarządzie mieszczącym się w północnej stronie palmiarni. Wartość botaniczna parku polega na jego bogactwie, na wieku drzew; niektóre drzewa pamiętają czasy opata Rybińskiego, a stare lipy i buki jeszcze dawniejsze dzieje. Poza drzewostanem park oliwski posiada jeszcze jedną bardzo cenną osobliwość - jest nią przepiękne i niezmiernie bogate alpinarium. Przed 30 mniej więcej laty założono ogródek skalny. Z biegiem lat stał się on jednym z największych w Europie, a dziś stanowi najbogatszą tego rodzaju osobliwość w Polsce. Wprawdzie i tu wojna poczyniła poważne szkody. Wiele bardzo cennych gatunków roślin wyginęło zagłuszonych panoszącymi się chwastami. Po wyzwoleniu włożono olbrzymi wysiłek w konserwację ocalałych roślin. Obecnie w alpinarium, w oparciu o wskazania nauki radzieckiej, prowadzi się naukową działalność, polegającą na rozmnażaniu posiadanych gatunków i na uszlachetnianiu ich oraz na wymianie gatunków z innymi placówkami. Nie ma dziś w kraju poważniejszej placówki tego rodzaju, która by nie korzystała z bogatej produkcji oliwskiego alpinarium. Zaopatruje się tu w rzadkie a piękne okazy roślinne również wiele miejskich przedsiębiorstw ogrodniczych i wielu kolekcjonerów. Ogród skalny utrzymany jest bardzo starannie. Przy każdym gatunku widnieje tabliczka objaśniająca; również personel udziela wyjaśnień o właściwościach poszczególnych gatunków. Dowodem dużego zainteresowania alpinarium są setki wycieczek i dziesiątki tysięcy turystów. Kierownictwo nie poprzestając na starym alpinarium, będącym dziś czymś w rodzaju muzeum roślin alpejskich, stworzyło dwie nowe placówki. Starą oranżerię, w której zakonnicy hodowali pomarańcze, cytryny i winogrona, przystosowano do potrzeb małej palmiarni zawierającej kolekcję kaktusów oraz wiele roślin południowych. Do palmiarni dołączono drugą cieplarnię, gdzie hoduje się liczne gatunki roślin cieplarnianych i gdzie umieszczono akwaria z obfitym doborem ryb żyjących w wodach tropikalnych. Obie te cieplarnie mają charakter dopełniający alpinarium. Najbardziej zwiedzany jest najnowszy nabytek parku - zaczątek przyszłego ogrodu botanicznego. Kierownictwo alpinarium założyło tu szereg poletek z roślinami użytkowymi i lekarskimi. Placówka ta, licznie odwiedzana przez młodzież szkolną, poglądowo uzupełnia lekcje botaniki; młodzież może tu również nabywać materiały roślinne do rozmnażania. O ile więc alpinarium i park mają znaczenie dla specjalistów botaników, o tyle palmiarnia i ogródek szkoleniowy służą przede wszystkim celom pedagogicznym. P r z e c h a d z k a p o p a r k u. Zwiedzenie parku najlepiej rozpocząć od strony wschodniej, leżącej przy pętli tramwajowej. Estetyczne wejście z kutą w żelazie bramą ozdobione jest małym ogrodem skalnym, który kwitnie prawie cały rok, od wczesnej wiosny kwitną floksy japońskie, późną jesienią - astry alpejskie. Nawet w zimie ogród ten zdobi irga płożąca z ciemnozielonymi liśćmi i z mnóstwem czerwonych owoców, które wyglądają, jak korale nanizane na gałązki. Od bramy prowadzą wzdłuż stawu dwie drogi do centrum parku. Stawy mają dziś przede wszystkim charakter dekoracyjny; w dawnych czasach wszystkie były intensywnie zarybiane dla potrzeb klasztoru. Obie drogi wysadzone są nisko strzyżonymi lipami i tworzą jakby zwarty dach. Udajemy się drogą w lewo, mijając szereg kęp i zadrzawień. Dominuje tu sosna pospolita i grab, ale nieco dalej spotykamy stojące w rzędach i grupach daglezje czyli jedlice, drzewa przypominające nasze jodły i świerki. Igły jedlicy mają aromatyczny zapach, a na cienkiej korze znajdują się gruczołki z żywicą. Szyszki jedlicy łatwo poznać po wystających między łuskami języczkach. W tym pasie zadrzewień zauważymy również kilka pięknych modrzewi. Szczególnie okazale prezentuje się grupka modrzewi na skrzyżowaniu dróg; konary ich zwisają prawie do ziemi. Nieopodal rośnie kępka świerków o ciemnym zabarwieniu. Szpilki ich są krótkie i tępe, od spodu posiadają dwa paski białego woskowego nalotu, podobnie jak nasze jodły. Są to świerki serbskie, odznaczające się nadzwyczajną smukłością. Widzimy to u kilku drzew tego gatunku rosnących blisko płotu, naprzeciw gospody. W pierwszej grupie tych świerków rośnie okaz sosny czarnej, o grubych, długich i ciemnych szpilkach. Na wysokości alpinarium kończy się aleja lipowa nisko strzyżona i obramiająca staw, dalej widnieje jedna z najpiękniejszych ozdób parku - wysoka na kilkanaście metrów strzyżona ściana lipowa, spod której roztacza się widok na morze. Naprzeciw pierwszej ławki pod lipami, w sąsiedztwie starych buków, rośnie bardzo rzadko u nas spotykane drzewo z gatunku "chmielograb", o liściach podobnych do graba i owocach tkwiących w małych szyszkach podobnych do chmielu. Wzdłuż płotu ciągną się zarośla z cisami, żywotnikami i piękną jodłą. Płot kończy się bramą, przez którą wiedzie dziś główne wejście do parku. Od bramy tej w kierunku katedry ciągnie się bardzo stara aleja kasztanowców. Przekraczamy aleję i idąc wzdłuż muru wstępujemy na nasyp, który powstał z ziemi, wybranej ze "stawu łabędzi". Z początku idziemy aleją nisko strzyżonych lip aż do miejsca naprzeciw pałacu. Dawniej w murze znajdowała się altana, z której roztaczał się piękny widok na ul. Polanki i lesiste wzgórze. Wobec zabudowania tego widoku posadzono na skarpie szereg ozdobnych rzadkich gatunków drzew: rośnie tu niewielki miłorząb - drzewo należące do iglastych, aczkolwiek posiada coś w rodzaju liści. Po bliższym obejrzeniu łatwo przekonamy się, że liście te to liczne zrośnięte ze sobą szpilki. Gatunek ten pochodzi z Japonii; u nas udaje się doskonale. W pobliżu rośnie drzewko o pięknych w kształcie liściach, podobnych do liry. Kielichy kwiatów tego drzewa przypominają tulipany. Stąd też pochodzi nazwa tego gatunku - tulipanowiec. Nieco dalej rośnie niewielkie drzewo o dużych sercowatych liściach: jest to surmia. Tuż obok stoi gruby pień brzozy inwalidy z ostatniej wojny: jest to odmiana brzozy o głęboko wciętych liściach. Poniżej tych drzew znajduje się domek lęgowy pary łabędzi, które co roku wywodzą po kilka młodych, tak że rodzina stale się powiększa. Młode ptaki początkowo są szare i niepozorne, dopiero po roku przybierają śnieżno-białe upierzenie. Obchodząc staw północną stroną dojdziemy do rozłożystego drzewa, które tworzy rodzaj altany nad umieszczoną pod nim ławką. Jest to wspaniały okaz magnolii drzewiastej. Kwiaty tego gatunku, o barwie zielono-żółtej, zakwitają w lipcu i niczym nie przypominają niskich magnolii o dużych biało-różowych kielichach zakwitających w kwietniu (przed rozwojem liści). Mamy teraz przed sobą obszerny trawnik przed frontonem pałacu. Znajduje się tu kilka barwnych kwietników. Trawnik ten utrzymany jest w dawnym stylu rokoko. Linie kwietników są powyginane. W tym stylu utrzymane są też cztery wspaniałe cisy strzyżone w stożki o okrągłej podstawie. Trawnik ten obramowany jest ozdobnymi krzewami i nisko strzyżonymi lipami. Gdy przejdziemy dolnym tarasem wzdłuż stawu do alei lipowej, między wysokimi ścianami roztoczy się przed nami w całej wspaniałości widok na morze. Po zejściu wąską drogą nieco w dół znajdziemy się na terenie dawnego labiryntu. Dziś jest to uroczy zakątek, którego najniższą część tworzy trawnik okolony kwietnikiem ozdobionym po rogach piramidalnymi tujami, wśród których znajdują się stare tuje kuliste. Na prawej (południowej) skarpie spotykamy piękną kolekcję rododendronów, które w czasie kwitnienia (w czerwcu) przyciągają bogactwem barw wielu zwiedzających. Nad rododendronami wyrasta kilka rzadkich drzew, z których warto obejrzeć okazałą jedlicę, cyprysik Lawsona o srebrzystym zabarwieniu i wysmukłej budowie, a za nim kilka choin (tsug) z Kanady o drobnych ciemnozielonych szpilkach i maleńkich szyszeczkach. Zakątek ten zamyka kępa olbrzymich modrzewi, których potężne konary pełne szyszek sięgają prawie ziemi (modrzew jest jedynym krajowym drzewem iglastym, które na zimę zrzuca igliwie). Nieco z boku pod osłoną gęstych świerków i jedlic wiedzie dróżka do dwóch półokrągłych grot, do tzw. "muszli szeptu". Właściwości akustyczne tych grot sprawiają, że słowa szeptane w jednej z grot słychać wyraźnie w drugiej, a nie słychać ich między grotami. Kilka kroków za grotami po lewej stronie stoi mały lecz rzadko w naszych parkach spotykany klon francuski o drobnych liściach. Nie dochodząc do alei kasztanowców skręcamy w lewo, by ujrzeć na samym rogu małe drzewko o pierzastych, jesienią szkarłatnych liściach. Jest to tzw. drzewo octowe. Obok stoi olbrzymia brzoza, a za nią dwa wspaniałe dęby czerwone, których liście w jesieni przybierają kolor szkarłatu. Przy nich rośnie nieduża trójiglicznia, drzewo, które łatwo poznać po kilkucentymetrowej długości kolcach wyrastających wprost z pnia. Liście tego drzewa są pojedynczo lub podwójnie pierzaste; często na jednym liściu spotyka się i jedną, i drugą formę. Owocem są ciemnobrązowe strąki długości kilkudziesięciu centymetrów. W pobliżu pałacu widzimy kilka bardzo starych krzewiastych jałowców chińskich. Doszedłszy do pałacu zawracamy w prawo w aleję prowadzącą od palmiarni do pocysterskiego kościoła. Po lewej stronie drogi, niedaleko ściany pałacu, wyrasta kępa krzewiastych oliwników o srebrzystych wąskich liściach, a za nimi duża kępa świerków i jedlic. Na rogu rośnie mały okaz drzewiastego bukszpanu. Między aleją główną a stawem zwraca uwagę duża kępa choin (tsugi) składająca się z kilkunastu drzew. Jest to jedna z najokazalszych grup tego gatunku w kraju. Naprzeciw tej kępy rośnie olbrzymie drzewo liściaste, którego szaro-srebrzysta kora jest głęboko popękana, a korona wznosi się na przeszło dwadzieścia metrów. Pierzaste liście tego drzewa są długie, mierzące nieraz ponad pół metra. Jest to skrzydłorzech jesionolistny, którego nazwa pochodzi od uskrzydlonych małych owoców wiszących długimi sznurami na końcach gałęzi. Po ominięciu narożnika dawnego pałacu otwiera się przed perspektyka alei kasztanowców zamknięta dawną bramą wjazdową. Po prawej stronie w głębi trawnika widzimy kępę niskich zarośli o dużych sercowatych jasnozielonych liściach. Jest to tzw. rdest chiński, który często rozrasta się tak bujnie, że zagłusza inne rośliny. Nieco dalej widzimy drzewo o okrągłych liściach podobnych do liści naszej osiki. Kształt liści przypomina monety, stąd może nazwa tego gatunku - drzewo judaszowe. Tuż obok wyrasta piękny świerk o srebrnym igliwiu, tzw. świerk Engelmana. Nieco podobna do niego jest rosnąca w sąsiedztwie jodła arizońska, również posiadająca długie, miękkie, srebrzyste igły. Po lewej stronie drogi znajduje się zajazd do pałacu oddzielony od parku aleją - starych kasztanowców. W narożniku podwórca od strony muru kościelnego rośnie kępa żywotnika olbrzymiego, a tuż obok jodła kaukaska i dwie magnolie drzewiaste, o których była już wyżej mowa. Pod dawnym spichrzem, u samej jego ściany, rośnie grupa rzadkich drzew hikor, których drewno jest nadzwyczaj cenione i używane do wyrobu nart. Opodal, nieco w głębi, rośnie dąb o pięknie wykształconym pniu i dużych, regularnie powycinanych liściach. Tuż koło małego mostku prowadzącego przez Potok Jelitkowski stoją naprzeciw siebie dwie rajskie jabłonki, na wiosnę pięknie obsypane białym kwiatem, a jesienią - mnóstwem maleńkich jabłuszek. Po prawej stronie, nieco w głębi zarośli rośnie jarzębina szwedzka, gatunek występujący dziko tylko na wybrzeżu, na kępie Redłowskiej i w kilku innych miejscach nad morzem. Zaraz za mostkiem wchodzimy do najstarszej części parku pochodzącej z XVI wieku. Stoją tu bardzo stare lipy o niezwykłej grubości pni. Na końcu tej alei, u bramy wiodącej na ulicę Opacką rosną dwa olbrzymie białodrzewy, czyli topole białe lub srebrne o nadzwyczaj grubych pniach. Z alei tej zawracamy w prawo i przechodzimy do części parku utrzymanej w stylu angielskim. Partie zadrzewione przerywane są tu trawnikami z rozsianymi na nich grupami drzew lub krzewów. Wśród nich rośnie kilka olbrzymich jodeł liczących przeszło 200 lat. Naprzeciw, po drugiej stronie drogi, rosną w większym skupieniu stare buki, kryjąc w swym gąszczu resztki dawnych urządzeń ogrodu z końca XVIII wieku. Z rozwidlenia dróg ujrzymy kępę drzew iglastych złożoną z żywotnika olbrzymiego i cyprysika nutkajskiego. Dolne cienkie gałęzie żywotnika dotykające ziemi wypuściły korzenie i przekształciły się w samodzielne drzewa, nie tracąc jednak łączności z drzewem macierzystym. Wszystkie te drzewa tworzą na zewnątrz zwartą całość. Tuż obok żywotnika rośnie cyprysik nutkajski o sinozielonych gałązkach i okrągłych szyszeczkach. Po prawej stronie drogi wznosi się kilka okazałych cisów, których żeńskie okazy przedstawiają się szczególnie pięknie w jesieni, gdy obsypane są mnóstwem szkarłatnych osnówek. Przy końcu tej ścieżki stajemy przed altaną, nad którą zwiesza gałęzie piękny buk płaczący. Z drugiej strony stoi kręgiem kilka daglezji (jedlic), a w ich środku jedna duża sosna wejmutka. Jeśli z tego miejsca spojrzymy wzdłuż alei, to po lewej stronie spostrzeżemy wspaniałą jodłę kalifornijską, a obok niej żywotnik. Na skrzyżowaniu kępa okazałych drzew: są to bardzo stare modrzewie i kilka starych sosen wejmutek, których wiek przekracza sto lat. Należą one do najstarszych okazów tego gatunku w kraju. Po drugiej stronie tej drogi, w kierunku klasztoru stoi piękna jodła kalifornijska o długich srebrzystozielonych igłach. Obok niej duży miłorząb i świerk wschodni o króciutkich długości 1 cm igłach i cienkich szyszkach. Idąc dalej prosto w kierunku palmiarni widzimy po lewej stronie kępę drzew iglastych. Dominują tu w głębi ciemne cisy o wielkich rozmiarach liczące zapewne około 200 lat. Przed cisami stoi drzewo-krzew, przypominające nieco tuje, z pięknym jasnobiałym rysunkiem na dolnej stronie gałązek. Tuż obok wyniosła limba, gatunek z rodzaju sosny, o pięciu igłach osadzonych w pęczku. Przez mostek nad wodospadem wracamy aleją główną do alpinarium. Na tym można by zakończyć opis najciekawszych fragmentów parku oliwskiego. Kogo jednak szczególnie zainteresują okazy parku, ten niech nie omieszka zobaczyć na lewo od wodospadu kępy żywotnika olbrzymiego, u którego można zaobserwować to samo zjawisko przekształcania się cienkich bocznych gałązek w samodzielne grube drzewa o własnym ukorzenieniu. Zaraz za tą kępą żywotnika ściele się duży krzew z gatunku Parotia persica o ciemnozielonych liściach. Nieco dalej rośnie kilka cyprysików gruszkowych o drobnych srebrzystych szpilkach. Po prawej stronie widzimy lesistą partię ciągnącą się zwartą masą aż do ulicy Opackiej. W partii tej wyróżniają się liczne wspaniałe buki z grubymi pniami o srebrzystej korze. Pierwsza droga na lewo prowadzi nas około rozłożystego drzewa, którego drewno jest tak twarde, że nazwano je drzewem żelaznym. Za nim na trawniku widoczny jest kasztan jadalny; charakterystyczne są jego podłużne ciemnozielone liście. Mijamy kępę starych modrzewi i dochodzimy do placyku z ławeczką, na której można spocząć. Nad wodą rośnie kilka dużych topoli, a po stronie północnej w gąszczu leszczynowym rzadko w naszych lasach spotykana jarzębina z gatunku brzęku lub brekini. Liście tego drzewa przypominają liście klonu. Przy tym samym placyku rośnie jeszcze kilka drzew skrzydłorzecha jesionolistnego, gatunku spokrewnionego z naszym orzechem włoskim. Jego drobne uskrzydlone orzeszki wiszą jeszcze po opadnięciu liści w długich sznurach. Najcenniejszą partią parku oliwskiego jest alpinarium znajdujące się niedaleko palmiarni, na miejscu dawnego labiryntu. Główną jego ozdobę tworzy olbrzymi świerk, sięgający konarami do samej ziemi. Wysokość tego drzewa wynosi przeszło 30 metrów. Tuż obok rośnie niepozorna, przy wspaniałym sąsiedztwie, kryptomeria japońska o małych kulistych szyszkach. Poza tym na terenie alpinarium rośnie jeszcze kilka okazów kosodrzewiny, a przy wejściu kilka limb. Rodzą one prawie co roku obficie szyszki zawierające jadalne, smaczne nasiona wielkości grochu. Służą one za pokarm wiewiórkom. Pod ścianą strzyżonych lip stoi rząd jodeł i świerków. Prawie w środku alpinarium widzimy dwa wspaniałe okazy świerka serbskiego. Niedaleko od ogrodu botanicznego, koło inspektów, znajduje się grupa iglaków. Wśród nich trójigłowa sosna żółta o szpilkach długości 25 cm. Obok tej niewielkiej sosny rośnie niski świerk polita, o kłujących igłach, a przy nim drugi świerk o delikatnych szpilkach, od spodu pokrytych białymi paskami. Jest to świerk sitkajski. Jak widać z tego pobieżnego opisu park oliwski zawiera ogromne bogactwo gatunków drzew i krzewów utrzymanych i hodowanych stosownie do panującej kiedyś mody. Czyni to z niego ozdobę nie tylko Oliwy i Wybrzeża, lecz cenny zabytek sztuki parkowej i ogrodniczej całego kraju.
Niedaleko osady Matarnia, posiadającej stary i bogaty w skarby sztuki kościółek, na otwartym polu wśród kępy zarośli znajdują się źródła Potoku Jelitkowskiego. W swym krótkim, bo zaledwie 10 kilometrowym biegu, zbiera on wiele dopływów. W dawnej przeszłości był on potokiem znacznie bogatszym w wodę, która bystrym nurtem spływała do Jelitkowa, tworząc kaskady i bystrzyny. Możliwe, że właściwości Potoku Jelitkowskiego, pozwalając na wykorzystanie go jako siły roboczej, były jednym z powodów osiedlenia się tu cystersów. To przypuszczenie uzasadnia fakt, że wkrótce po ich przybyciu krajobraz doliny potoku zaczął się zmieniać. Wyciągnięto głazy z koryta, rozbito je, ociosano i użyto na budowę tam oraz fundamentów licznych młynów. Jednym z pierwszych był młyn zbożowy, jeszcze dziś istniejący, w znacznie zmodernizowanej formie. Na wprost ulicy Kwietnej widzimy drugi młyn (młynem nazywano wówczas każdą fabrykę napędzaną siłą wody) pracujący na turbinie pędzonej wodą gromadzoną przez tamę, liczącą parę setek lat. Duży spad wody umożliwiał tworzenie zapór w niewielkich odstępach. Po dawnych młynach pozostały dziś przeważnie tylko zbiorniki wody i tamy, a miejsce ich zajęły domy i małe pałacyki. Jedynie u rozwidlenia dróg, tam gdzie do potoku od północy wpada dopływ, zachował się jeszcze stary mechaniczny młot kuźnicy, która czynna była do niedawna. Dziś kuźnica ta uznana została za zabytek i jest pod ochroną. Posuwając się dalej piękną doliną w górę potoku mijamy szereg stawów utworzonych przez poprzeczne tamy. Przy każdej z nich znajdował się niegdyś młyn zbożowy lub koło wodne obsługujące inne zakłady przemysłowe. Dalej spotykamy dość duży staw, przy którym mieściła się dawniej gospoda - obecnie siedziba nadleśnictwa. Był tu niegdyś mały zwierzyniec. Dziś mamy tutaj okazałą fermę srebrnych lisów, a nieco wyżej nad potokiem osiedle bobrów. Bobry te otrzymaliśmy przed kilku laty w darze od Związku Radzieckiego. Potok znów się rozwidla. Idziemy wzdłuż głównej jego odnogi w lewą stronę zacienioną drogą prowadzącą wśród drzew. Źródła Potoku Jelitkowskiego, jak już wspomniano, leżą niedaleko Matami. Gdybyśmy od osiedla bobrów poszli w prawo dalej otwartą doliną, minęlibyśmy wzniesienie, na którego grzbiecie leży olbrzymich rozmiarów głaz narzutowy. Nieco dalej droga wchodzi w las. Wkrótce dochodzimy do bagnistej kotliny z wypływającym z niej dopływem potoku. Dla skrócenia drogi skręcimy w prawo, ku północy i dość stromą drogą przez dwa wzniesienia i dolinki dojdziemy znów do szerokiej doliny, gdzie z podmokłej łąki wypływa następny dopływ Potoku Jelitkowskiego. Idąc w dół dopływu zobaczymy wkrótce staw i tamę, a przy nich ślady dawnej osady. Był tu niegdyś młyn prochowy. Kilkadziesiąt kroków poniżej, tuż przy drodze, wpada do potoku jeszcze jeden dopływ bogaty w wodę. Powyżej tego miejsca znajduje się ukryty w gęstwie krzewów dawny młyn. Idąc w górę tego dopływu miniemy domy robotnicze i las, by szosą kartuską, mając stale po lewej stronie potok, dojść do ostatniego źródła Potoku Jelitkowskiego, zwanego dawniej królewskim. P o d r o d z e d o J e l i t k ow a. Do kąpieliska oliwskiego w Jelitkowie najszybciej można się dostać tramwajem nr 4 z pętli koło parku. Aby poznać nadmorską część historycznej arterii gospodarczej Oliwy, udajemy się pieszo schodząc na rozpoczynającą się od Grunwaldzkiej (naprzeciw parku) ulicę Piastowską, którą po półgodzinnym marszu (3 km) dojść można do plaży. Po kilkuset krokach docieramy do ul. Mściwoja. Widoczna w głębi na lewo kępa starych drzew kryje młyn zbożowy, położony przy dużym stawie. Pod koniec XVI w. była tu kuźnica, zaś w latach 1780 - 90 olejarnia, przerobiona następnie na fabrykę karabinów i odlewnię żelaza, czynną do 1863 roku. Od tej daty zakład przekształcono na młyn zbożowy. Nieco dalej, za następną ulicą (Poznańską) widać na prawo gmach Liceum Pedagogicznego wzniesiony jako Szkoła - Pomnik w 1950 roku. Rozległe, nieurodzajne tereny od Jelitkowskiego Potoku aż po Wrzeszcz i Brzeźno - widoczne w głębi na prawo - pokryte były do 1870 r. lasami sosnowymi. Pamiątką po nich jest dziś jedynie olbrzymia samotna sosna rosnąca kilkadziesiąt metrów na lewo, na szerokiej miedzy. Miedza ta przez wieki stanowiła granicę między Oliwą a wcześniejszą od niej słowiańską wioską Przymorze. Od tego miejsca ulica zamienia się w piaszczystą drogę polną. Minąwszy teren szkolny, widzimy na prawo od drogi niewielki pomnik wzniesiony dla uczczenia gen. Świerczewskiego przez Junaków "SP", zatrudnionych w latach 1950 i 1951 przy budowie kolei elektrycznej Gdańsk-Gdynia. Kilkadziesiąt metrów dalej skręcamy w lewo na ul. Chłopską, która jest częścią starego handlowego traktu wiodącego z Gdańska ku zachodowi. Po przejściu 300 m stajemy nad następnym stawem, przy którym widać ślady dwu zakładów przemysłowych: jeden z nich był młynem-garbarnią, drugi kuźnicą miedzi. Pod koniec XVIII w. powstała na ich miejscu fabryka sukna przerobiona w 1800 r. na młyn zbożowy. W pobliżu czynna była w 1652 r. wybudowana przy trakcie karczma, w której wolno było sprzedawać piwo wyprodukowane jedynie w browarze klasztornym. Doszedłszy do ul. Pomorskiej skręcamy w prawo i idąc nią w kierunku morza wzdłuż Jelitkowskiego Potoku dochodzimy po 400 m do następnej tamy, przy której już w 1540 r. pracowała kuźnica, tartak i młyn zbożowy, zakupione przez kupca gdańskiego, rajcę Conradiego, od którego nazwiska zmieniona zostaje przez Prusaków nazwa osiedla Przymorze na Konradshammer. Obecnie osada powróciła do swojej pierwotnej, słowiańskiej nazwy. W miejscu tym powstał niegdyś drugi po przyklasztornym młyn zbożowy. W późniejszych wiekach istniała tu również papiernia i bielarnia płótna. Przymorze posiadało prócz kilku zakładów przemysłowych duży dwór i piękny, do dziś istniejący park. W wielkim gmachu wśród parku mieści się obecnie Ośrodek Szkoleniowy Prezydium Rady Ministrów. O istnieniu dawnych zakładów przemysłowych przypomina jedynie wielki staw i śluza. Ostatni staw znajduje się 500 m dalej. Jego wody poruszały papiernię, a następnie młyn zbożowy - obecnie nieczynny. Znajduje się on już na terenie Jelitkowa, znacznie młodszej od Przymorza wioski rybackiej, po raz pierwszy wymienionej w dokumentach w 1480 roku. Jelitkowo, leżące na terenie dawnych wydm i nadmorskich mokradeł, już w 1875 r. było kąpieliskiem. W dawnym Domu Zdrojowym czynny jest obecnie Ośrodek Turystyczny Ligi Morskiej. N a d a w n e j g d ań s k i e j d r o d z e. Gdańską drogą jest dzisiejsza ulica Polanki, niegdyś trakt pocztowy prowadzący od strony Wejherowa do Gdańska, czynny do czasu wybudowania w 1820 r. nowej szosy, obecnie ul. Grunwaldzkiej. Ul. Polanki biegnie na przestrzeni 2 km u podnóża malowniczych, pokrytych mieszanym lasem wzgórz, w głąb których wrzyna się kilka prześlicznych dolinek stanowiących cel wycieczek mieszkańców Gdańska. U wylotu tych dolinek lub na zboczach wzniesień wybudowali gdańscy kupcy (XVIII w.) wiele tzw. "dworów", przeznaczonych na ich letnie siedziby. Obecnie pałacyki te wykorzystano po odwiedniej adaptacji na pomieszczenie różnych instytucji. Na Polanki skręca się z pl. I Armii Wojska Polskiego. Minąwszy gmach szkolny, za którym wznosi się neogotycki kościół (z 1920 roku), dochodzimy o kilkadziesiąt metrów dalej do parku, w którego głębi widać pierwszy "dwór" oliwski, należący do Dyrekcji Lasów Państwowych. O pięknej niegdyś oprawie ogrodowej pałacyku świadczą stare aleje lipowe, skarpy dawnych tarasów, ślady stawów i fontann oraz ścieżek leśnych. Znacznie piękniejszy był następny "dwór" położony ok. 150 m dalej, pochodzący z 1760 r. Jego wdzięczna rokokowa sylwetka i pyszna oprawa parkowa budziły podziw zwiedzających. W trzecim "dworze", położonym ok. 250 m dalej, mieści się Państwowy Dom dla Nieletnich. Pałacyk był siedzibą rodziny znanego filozofa Artura Schopenhauera, który spędził tu dzieciństwo. Idąc dalej ul. Polanki napotykamy u wylotu ul. Bażyńskiego miejsce, na którym wznosiła się niegdyś szubienica, symbol władzy cystersów nad mieszkańcami Oliwy. Stara grabowa aleja prowadzi nieco dalej do czwartego "dworu", wykorzystanego na Dziecięce Sanatorium Przeciwgruźlicze. Leży ono u wylotu pięknej i zacisznej polanki. Obok na wzgórzu, wśród lasu, Państwowy Dom Dziecka. W piątym "dworze" mieści się obecnie szpital, do którego należy również kilka sąsiednich nowoczesnych will. "Dwór'' szósty znajdował się w głębi rozległej, malowniczo położonej doliny Samborowo. Dochodzi się do niej ul. Abrahama. Następna uliczka prowadzi do siódmego "dworu", z którego po ostatniej wojnie pozostała jedynie ruina i resztka ładnego niegdyś małego parku. Leży on na terenie uroczej, wśród wzgórz i lasów położonej osady Strzyża Górna. Obok na wzgórzach mieścił się obóz koncentracyjny za czasów hitlerowskich.
ZABYTKI ARCHITEKTURY I SZTUKI
Zwiedzanie zabytków Oliwy należy rozpocząć od pętli tramwajowej przy ul. Grunwaldzkiej, gdzie zachował się stary, z 1742 r. domek, niegdyś szpitalik św. Łazarza. Od tego domku idziemy wzdłuż parku ulicą Armii Radzieckiej do pl. I Armii Wojska Polskiego. Minąwszy budynek poczty i zadrzewiony placyk widzimy po lewej stronie ładny dom zabytkowy z 1610 roku. Mieściła się w nim niegdyś tzw. "wielka karczma", znana wcześniej jako gospoda "Przed Klasztorem". Drugi dom za wspomnianym placykiem jest najstarszym (XIV w.) domem Oliwy. Mimo przeróbek zachował dotąd mury przyporne, ostrołukowe wnęki we wschodnim szczycie i gotycki układ cegieł w dolnych partiach muru. Budynek ten jest domem bramnym, przez który prowadziło niegdyś główne wejście do opactwa. Był on przy tym siedzibą wójta klasztornego i posiadał na pięterku nad bramą maleńką kapliczkę św. Bernarda. Od 1709 roku, kiedy zmarło w nim od szalejącej na Pomorzu epidemii 9 mnichów, nazwano go "domem zarazy". W latach 1804 - 1910 była tu siedziba sołtysa gminy oliwskiej. Przechodzimy przez bramę, nad którą widać zegar słoneczny, i wąską uliczką udajemy się w stronę dawnego klasztoru. Po przejściu kilkudziesięciu metrów stajemy na najstarszej tamie wzniesionej w początkach XIII w. przez cystersów, spiętrzającej wody Jelitkowskiego Potoku. Jego prawa, dziś nieistniejąca i prawdopodobnie sztucznie wykopana odnoga, poruszała młyn zbożowy (spalony w 1817 r.) i płynęła przez ogród klasztorny, gdzie pozostało dotąd znaczne zagłębienie. Obydwie odnogi łączyły się w dzisiejszym parku w okolicy wodospadu, gdzie znajdowała się przypuszczalnie następna tama. Z dawnych zabudowań klasztornych pozostał przy pierwszej tamie podłużny, spalony podczas wojny budynek służący cystersom za szafarnię, apteczkę klasztorną i mieszkanie dla służby. Obok niego znajdował się browar, z którego piwo sprzedawano w administrowanych przez cystersów karczmach. Minąwszy omówioną ruinę zatrzymujemy się na tarasie, z którego prowadzą szerokie schody na obszerny, kamiennymi płytami wyłożony placyk, zamknięty od wschodu masywem katedry. Stojący na lewo, na wzniesieniu niewielki barokowy kościółek św. Jakuba, niegdyś parafialny dla ludności Oliwy, wzniesiony został pod koniec XVI w. na miejscu starszego, zburzonego przez gdańszczan w 1577 r. w czasie zbrojnego zatargu z opactwem. Stojący obok duży gmach szkolny jest obecnie internatem Liceum Pedagogicznego. Notatki kronikarskie mówią, iż w miejscu tym znajdowała się szkoła już w 1592 roku. K o ś c i ó ł p o c y s t e r s k i. Zwrócona ku zachodowi strzelista jego fasada, zdobna jedynie skąpymi sztukateriami z 1770 roku, ujęta jest w ramę dwu ośmiobocznych wieżyczek, spełniających konstrukcyjnie rolę murów przypornych. Strzeliste ich hełmy z XVIII w. zniszczone zostały w czasie ostatniej wojny. Szczytowa ściana, zamykająca północną nawę, przechodzi ku północy w wysoki mur; którym otoczono kościół w 1608 r. dla zabezpieczenia go od napadów. Długi, biały budynek na prawo od kościoła, będący siedzibą duchowieństwa, wznosi się na miejscu zachodniego skrzydła klasztornego, w którym znajdowały się sypialnie i jadalnia zakonników pracujących na folwarkach i w przedsiębiorstwach klasztornych. Do wnętrza prowadzi ozdobny, barokowy, z piaskowca wykuty portal z 1688 r. fundacji opata Hackiego, którego herb widoczny jest na kartuszu nad wejściem. Do początku XVII w. czynne było wejście prowadzące do północnej nawy, gdzie w pewne dni wpuszczano ludność świecką. Zarys tego ostrołukowego portalu, zamurowanego prawdopodobnie w 1620 roku, widać wyraźnie na lewo od wieżyczki schodowej. Początek budowy murowanej świątyni związany jest według dotychczasowych badań z datą 1224. Po spaleniu w tym roku przez Prusów wcześniejszego kościółka z XII wieku wzniesiono pierwszą masywną budowlę obejmującą 4 przęsła nawy głównej i bocznych, nawę krzyżową w dzisiejszych rozmiarach i dwa przęsła prostokątnie zamkniętego prezbiterium oraz zakrystię. Mury tej pierwszej, romańskiej jeszcze budowli, tkwią do dziś w ścianach budowli rozbudowanej do 6 dalszych przęseł (ku zachodowi) po drugim napadzie Prusów w 1234 roku. Dalsza rozbudowa nastąpiła po pożarze w 1350 roku. Kościół uzyskał wówczas obecne imponujące rozmiary. Jest on budowlą trzynawową, o założeniu bazylikowym, z krótką nawą poprzeczną (transept) i ambitem, czyli obejściem prezbiterium. Nieregularność planu poziomego kościoła wynikła z; rozszerzenia w XIV w. nawy północnej i przedłużenia jej wraz z nawą główną na długość 10 przęseł ku zachodowi, podczas gdy południowa zachowała wymiary z XIII wieku. Prezbiterium uzyskało przy ostatniej rozbudowie w XIV w. trzy dalsze przęsła i pięciobocznie zamkniętą część ołtarzową. Z tego też czasu pochodzi nawa obiegająca prezbiterium- (ambit) i mury maleńkiej kapliczki opackiej. Dalsze dwie kaplice w zachodniej części kościoła dobudowano w XVII wieku. Ładne gwiaździste sklepienie nawy głównej i krzyżowej pochodzi z 1582 roku. Długość wnętrza świątyni wynosi 97,6 m, szerokość 19 m, a wysokość 17,7 m. Bardzo wąska nawa główna osiąga wraz z prezbiterium długość 91 m. Ściany katedry posiadały podobno polichromię, która pokryta została wapnem w pierwszej połowie XIX wieku. Niezwykle podobno cenny gotycki sprzęt kościoła padł ofiarą zniszczenia dokonanego przez gdańszczan w 1577 roku. Istniejące dziś renesansowe, barokowe i rokokowe wyposażenie ufundowane zostało przez polskich opatów, głównie przez Dawida Konarskiego (1589 - 1616), Jana Grabińskiego (1630 - 1638), Al. Kęsowskiego (1641 - 1667), M. A. Hackiego (1683 - 1703) i Jacka Rybińskiego (1740 - 1782). G r o b o w i e c K o s ó w. Zwiedzanie rozpoczynamy od północnej nawy, w której przy zachodniej ścianie znajduje się okazały renesansowy grobowiec pomorskiej rodziny Kosów - dzieło Wilhelma van dem Blocke, znanego twórcy Bramy Wyżynnej w Gdańsku. Grobowiec wykonany został w 1620 r. z piaskowca i kolorowego marmuru. Na podpartej kolumienkami płycie zdobnej herbami klęczy Mikołaj Kos z żoną, Justyną z Konarskich, oraz ich syn Andrzej. Na przedzie postać małego chłopca. Wyżej u stóp krzyża umieszczona została płaskorzeźba przedstawiająca opata. O b r a z H. H a h n a. W ołtarzu stojącym naprzeciw grobowca zwraca uwagę obraz przypisywany Hermanowi Hahnowi, wybitnemu pomorskiemu malarzowi, zmarłemu w 1627 roku. Ówczesnym zwyczajem, artysta pragnąc uzyskać względy możnych, umieścił ich podobizny na pierwszym planie obrazu, który jest powtórzeniem - w mniejszych rozmiarach - autentycznego dzieła tego malarza z ołtarza głównego w Pelplinie. K a p l i c a c h r z c i e l n a. Po lewej stronie pierwszego ołtarza widzimy kaplicę pochodzącą z 1610 roku, której rokokowe wnętrze wykonane zostało w 1745 r. Na uwagę zasługuje ładna chrzcielnica z dębowego drzewa i misterna płaskorzeźba ołtarzowa. W dalszej części nawy na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim pięknie rzeźbiona płyta grobowa z 1600 r. Feliksa Konarskiego i jego żony, Eufrozyny z Sokołowskich, oraz w drugim ołtarzu obraz na miedzianej blasze pędzla pomorskiego malarza Strobla z XVII wieku. R e n e s a n s o w y o ł t a r z. Po przejściu nawy zatrzymujemy się w transepcie, którego północna część mieści cenne dzieła sztuki snycerskiej Pomorza. Jest tu więc piękna stalla dębowa z 1599 r. o bogatej rzeźbie figuralnej i ornamentyce roślinnej, wkomponowanej harmonijnie w architektoniczne motywy, oraz wspaniały ołtarz z czasów Dawida Konarskiego, uchodzący za najcenniejszy zabytek katedry. Ufundował go wstępując do klasztoru krewniak opata Rafał Kos, a wykonał w latach 1604 - 1606 r. gdański rzeźbiarz i malarz Wolfgang Sporer. Ołtarz ten posiadający formy renesansowe, choć nie brak w nim szczegółów przypominających gotyk, znajdował się początkowo w prezbiterium, skąd usunięto go w 1688 r. dla zrobienia miejsca dzisiejszemu głównemu ołtarzowi. Doskonała snycerska robota w dębowyw drzewie, pomysłowy układ figur i elementów architektonicznych 3 piętrowej konstrukcji, bogactwo ornamentów oraz żywość barw pysznej polichromii składają się na piękną całość. Opuściwszy transept wchodzimy do nawy obiegającej prezbiterium o ładnym sklepieniu, którego żebra spływają - podobnie jak w nawie północnej - ku misternym, z palonej cegły wykonanym wspornikom gotyckim z XIV wieku. W drugim ołtarzu nawy obiegowej obraz "Boże Narodzenie", uchodzący za dzieło H. Hahna, a będący powiększeniem znajdującego się w katedrze pelplińskiej fragmentu najcenniejszego obrazu tegoż artysty, a zarazem jednego z najlepszych obrazów Pomorza. Mijając dalsze ołtarze, których jest w ambicie 12, dochodzimy do ładnego marmurowego portalu umieszczonego w przejściu do spalonego przez hitlerowców pałacu opackiego. Tuż za portalem schodki, po których wchodzi się do wysoko położonej pochodzącej z XIV wieku kapliczki opatów. Rokokowy jej wystrój, na który składają się sztuczne marmury, lustra, stiukowe figury i śliczna kopułka, ufundował w latach 1770 - 1782 ostatni opat Oliwy, Jacek Rybiński. Dalej w nawie obiegającej prezbiterium zobaczymy niezwykle kosztowny baldachim wyhaftowany - jak mówi tradycja - złotymi nićmi przez królowę szwedzką Krystynę. Haft przedstawia herb klasztoru oliwskiego. Baldachim ofiarowany został jako rekompensata za grabieże dokonane w Oliwie przez żołdaków szwedzkich. G r o b o w i e c k s i ą ż ą t p o m o r s k i c h. Kilka kroków dalej, przy południowej ścianie, znajduje się marmurowy grobowiec książąt pomorskich. Uufndowany on został z początkiem XVI wieku przez Dawida Konarskiego i zajmował miejsce zniszczonego przez gdańszczan metalowego grobowca z czasów średniowiecznych. Jeden i drugi znajdowały się w prezbiterium, gdzie złożone są szczątki książąt pomorskich oraz członków ich rodzin. W 1910 r. Prusacy przenieśli grobowiec na ubocze. Na marmurze widoczny jest z jednej strony herb książąt - gryf, z drugiej łaciński napis: "Grobowiec przesławnych władców i książąt Pomorza, fundatorów tej świątyni". Na ścianie naprzeciw widnieje renesansowa tablica przedstawiająca oddanie kluczy przez księcia Sambora pierwszemu przeorowi Dithardowi, wkraczającemu na czele konwentu do kościoła. Następną tablicę poświęcono pamięci Reinholda Heidensteina (1620), sekretarza i historyka króla Stefana Batorego. Obejrzeniem nagrobka z popiersiem podkomorzego królewskiego Jerzego Hulsena - dłuta znanego rzeźbiarza gdańskiego, Meissnera z XVIII wieku, kończymy zwiedzanie tej nawy. Stanąwszy znów w transepcie oglądamy w południowym jego skrzydle bardzo ładny marmurowy ołtarz z obrazem gdańszczanina Alfreda Boya, dalej portal prowadzący do zakrystii, marmurową umywalkę z 1635 r. oraz małe organy na emporze, do których prowadzą schody. W górze na południowej ścianie znajduje się bogato rzeźbiona i złocona tarcza zegara z początku XVII wieku. Z a b y t k i p r e z b i t e r i u m. Przed prezbiterium widać w posadzce cztery płyty nagrobne opatów: Dąbrowskiego, Michała i Dawida Konarskich oraz Jacka Rybińskiego. Są one zdobione mosiężną inkrustacją. Na prawym filarze umieszczono renesansowe epitafia z portretami: na dole Dawida Konarskiego, w górze Kaspra Jeszkego. Przy lewym filarze znajduje się śliczna rokokowa kazalnica fundacji Jacka Rybińskiego (XVIII wiek). Wykonał ją z lipowego drzewa i pokrył niezmiernie delikatnymi, suto złoconymi płaskorzeźbami nieznany artysta. Naprzeciw ambony znajduje się ładny tron opacki z czasów opata Zaleskiego. P o r t r e t y k r ó l ó w p o l s k i c h i k s i ą ż ą t p o m o r s k i c h. Do niezmiernie interesujących zabytków katedry należy szereg portretów wiszących na ścianach prezbiterium, które wyobrażają fundatorów i dobroczyńców kościoła. Pochodzą one z 1613 r. i przypisywane są Hermanowi Hahnowi, który wykonać je miał z polecenia Dawida Konarskiego, wzorując się na starszych podobiznach, dość wyraźnie do dziś jeszcze występujących na ścianie pod płóciennymi malowidłami. Po lewej stronie w górze umieszczono portret Stefana Batorego, który przy ugodzie po buncie gdańszczan wymógł na nich 20 000 złotych dla klasztoru oliwskiego. Niżej od prawej ku lewej występują podobizny: księcia Subisława, Sambora, Mszczuja I (1220), Swiętopełka (1220 - 1266) i wreszcie ostatniego z książąt, Mszczuja II, który w obawie, aby słowiańska ziemia pomorska nie wpadła w ręce Brandenburczyków, zapisał ją na zjeździe w Kępnie Wielkopolskim (1282) królowi polskiemu, Przemysłowi II, który natychmiast po śmierci Mszczuja (25.XII.1294) objął księstwo pomorskie, łącząc rozbite w okresie rozdrobnienia feudalnego ziemie wielkiego państwa Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Na południowej ścianie znajdują się portrety m. in.: Przemyśla II, Wacława czeskiego, Władysława Łokietka, Kazimierza Jagiellończyka, wyżej zaś Zygmunta III Wazy. Pod portretami na dole znajdują się obrazy i opisy dotyczące przeszłości Oliwy oraz działalności Świętopełka i Kazimierza Jagiellończyka. S t a l l e. Cennym zabytkiem kościoła są wspaniałe stalle z końca XVI wieku. Odznaczają się one niezwykłym bogactwem rzeźby, doskonałością techniczną i mówią o wielkim smaku artystycznym oraz wyrobionym zmyśle kompozycyjnym autora. To, co widzimy w prezbiterium oraz w północnej części transeptu, jest jedynie resztką dawnych ław wypełniających niegdyś wnętrze kościoła, usuniętych po rozbiorach przez Prusaków. Prezbiterium zamyka od wschodu wielka dekoracja (1688 r.) z obrazem Andrzeja Stecha (XVII w.), stanowiąca jakby tło mensy ołtarzowej. Dekoracja ta składa się z 14 marmurowych kolumn podtrzymujących belkowanie, na którym spoczywają ozdobione dziesiątkami rzeźb obłoki układające się w olbrzymi lej, zamknięty witrażem z 1948 r. Witraż wykonała polska artystka Baudouin de Courtenay. K r u ż g a n k i. Wchodzi się do nich przez drzwi, z południowej nawy. Podobnie jak i kościół wzniesiono je po pożarze w 1350 r. Krużganki posiadają na całej niemal przestrzeni proste krzyżowe sklepienia, w których zachowało się jeszcze kilka rzeźbionych zworników. Przez liczne ostrołukowe okna otwiera się widok na czworoboczny wirydarzyk klasztorny o wymiarach 25 x 22 m. W krużgankach w północnym skrzydle zasługują na obejrzenie dwa marmurowe portale o wielkich wymiarach i malowany na ścianie przez Spórera obraz oraz czarna marmurowa tablica przy wschodnim portalu. Napis na niej mówi o zawarciu pokoju ze Szwedami w 1860 roku. W miejscu, gdzie wmurowana jest tablica, miała nastąpić wymiana dokumentów dotyczących traktatu pokojowego. Podpisanie dokumentów miało się odbyć w małej salce, do której wchodzi się przez maleńki gotycki portal przy końcu zachodniego skrzydła krużganków. Interesującym obiektem w południowym skrzydle jest nakryta ładnym gwiaździstym sklepieniem salka o wyglądzie kapliczki. Niegdyś była to umywalnia, na środku której nad studzienką znajdowało się mosiężne drzewo oliwne. Po jego liściach spływała woda, w której myli ręce mnisi udający się do refektarza. R e f e k t a r z. Wcześniejszy gotycki portal refektarza zastąpiony został w 1689 r. portalem renesansowym. Wnętrze refektarza tworzy wielką (22 x 9,5 m) dwunawową salę, której piękne siatkowe sklepienia z 1594 roku - dzieło gdańszczanina B. Pipera - spoczywa na trzech rzymsko-doryckich kolumnach. Ściany sali pokryte są dębową okładziną, nad którą widnieje fryz obrazowy z popiersiami wszystkich opatów oliwskich. Tylko część portretów (od 1599 r.) przedstawia rzeczywiste podobizny, pozostałe zaś, charakteryzujące się jakby rodzinnym podobieństwem rysów, wykonane przez jakiegoś niezbyt bogatą fantazją obdarzonego malarza, nie są autentyczne. Interesująco przedstawiają się ładne wsporniki. Na jednym z nich widnieje orzeł polski. Pośrodku refektarza ustawiony jest stół, na którym miał być podpisany pokój oliwski. We wschodnim skrzydle krużganków należy zwrócić uwagę na kilka starych zworników sklepienia (XIV w.) i dębowy portal prowadzący do najpiękniejszej, lecz niedostępnej dla zwiedzających sali klasztoru. Była to dawniej sala kapitulna zamieniona obecnie na zakrystię. Wielkie obrazy na ścianach krużganków pochodzące z XVIII wieku nie przedstawiają wartości artystycznej. K a p l i c a P o l s k a. Wróciwszy do kościoła przechodzimy nawą południową przed chór organowy. Na lewo znajduje się duża kaplica z czasów Dawida Konarskiego (ok. 1600 r.), do której wejście od strony nawy zamknięte jest piękną żelazną kratą, dziełem gdańskich kowali z końca XVI wieku. Obok ołtarza "Zdjęcie z krzyża" według Rubensa i "Ukrzyżowanie" według Murilla. Barokowa ambona i małej wartości artystycznej Pieta stanowią dalsze wyposażenie kaplicy, nazywanej polską, gdyż za czasów pruskich odbywały się w niej nabożeństwa dla Polaków. O r g a n y o l i w s k i e. Znane w całej Polsce organy oliwskie są dziełem warmińczyka, Jana Wulfa, który wykonał je na zlecenie Jacka Rybińskiego. Budowę ich rozpoczął Wulf ok. 1 750 roku; wstąpiwszy do klasztoru pracował nad nimi - przez 25 lat, wyposażając je w 6300 piszczałek i 101 registrów. Piszczałki ujęte są w kunsztownie rzeźbioną w drzewie rokokową oprawę - dzieło współpracujących z Wulfem zakonników-artystów. W tylnej części masywu organowego mieści się witraż ufundowany w czasach pruskich. Największa wartość instrumentu polega na wspaniałości i potędze głosów i piękności rzeźb. Wielkie zainteresowanie zwiedzających budzą poruszające się słońca, gwiazdy, trąbki unoszone rękami aniołów i wtórujące dźwiękom organowym dzwonki. Cała aparatura potężnych (choć nie największych w Polsce) organów poruszana jest obecnie elektrycznością zastępującą siłę siedmiu ludzi zatrudnionych dawniej przy miechach. Małe organy w nawie krzyżowej połączone są kablem z klawiaturą wielkich, co pozwala grającemu na stwarzanie ciekawych efektów muzycznych. Miejscowe podanie głosi, iż Wulf zmarł na serce ze wzruszenia po usłyszeniu potężnych tonów stworzonego przez siebie instrumentu. Zwiedzanie kościoła kończymy obejrzeniem małej tabliczki z XVII w. (wiszącej koło kaplicy) z napisami w języku polskim, co jest dowodem, iż ludność, do której zwracano się o datki, polską władała mową. P a ł a c o p a t ó w. Opuściwszy katedrę udajemy się pełną uroku uliczką do parku, w którym na prawo od wejścia wznoszą się mury spalonego przez hitlerowców w 1945 roku pałacyku opatów. Zaliczał on się do najpiękniejszych tego rodzaju budowli rokokowych na Pomorzu. Wzniósł go na swą siedzibę w latach 1754 - 56 opat Jacek Rybiński. Poprzednicy jego mieszkali w tworzącym boczne skrzydło pałacu budynku z czasów średniowiecza, również spalonym w czasie ostatniej wojny. Za czasów zaboru budynek został całkowicie zaniedbany, a wspaniałe meble i obrazy zrabowane przez Prusaków.
|