Juliusz Kaden-Bandrowski, właśc. Juliusz Bandrowski, pseud. Juliusz Kaden (24 II 1885-1944), prozaik i publicysta. Urodził się w Rzeszowie w rodzinie inteligenckiej o zamiłowaniach muzycznych. Sam studiował pianistykę w konserwatoriach krajowych i za granicą, m.in. w Brukseli, gdzie uczestniczył w ruchu polskiej młodzieży niepodległościowej (Filarecka). Debiutował w 1907 korespondencjami nadsyłanymi z Belgii do prasy krajowej, pierwszą powieść „Niezguła” ogłosił 1911.
W 1913 powrócił do Krakowa, w sierpniu 1914 wstąpił do Legionów Polskich, wiążąc swe losy z działalnością J. Piłsudskiego; chorąży, następnie kapitan 5 pułku piechoty, był adiutantem Komendanta, kronikarzem walk I Brygady, oficerem werbunkowym. W 1918-1920 kierował Biurem Prasowym Naczelnego Dowództwa i wydawał pismo „Żołnierz Polski”,
był korespondentem wojennym w czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920. Odgrywał czołową rolę w międzywojennym życiu kulturalnym jako prezes zarządu głównego ZZLP (1923-1926), współorganizator i sekretarz generalny PAL (od 1933), współzałożyciel (z A. Szyfmanem) Towarzystwa Krzewienia Kultury Teatralnej, członek komisji zagranicznej PEN Clubu, redaktor działu literackiego rządowej „Gazety Polskiej”; 1928 otrzymał Państwową Nagrodę Literacką. We wrześniu odrzucił możliwość ewakuacji i pozostał w okupowanej Warszawie. Utrzymywał się z lekcji muzyki i brał udział w tajnym nauczaniu. Był aresztowany i przesłuchiwany przez gestapo, stracił obu synów, którzy zginęli jako żołnierze AK. Zmarł z ran odniesionych w czasie powstania warszawskiego.
Czas druku „Generała Barcza” i tło polityczne.
9 września 1922 roku popularne pismo codzienne, warszawski „Kurier Polski” rozpoczyna druk odcinkowy „Generała Barcza”. 4 kwietnia 1923 roku powieść zostaje wydana.
W listopadzie 1922, zatem półtora roku od czasu uchwalenia konstytucji, pierwsze wybory do Sejmu i Senatu. Dziewiętnaście list wyborczych, dwaj główni rywale: prawicowy Chrześcijański Związek Jedności Narodowej i nacjonalistyczny Blok Mniejszości Narodowych. Wygrywa Chjena. Zyskując w Sejmie 163 mandaty wyprzedza „Piasta”, partię Wincentego Witosa
z siedemdziesięcioma mandatami. Nie zapewnia to skutecznej większości. Prawica rozpocznie rokowania z „Piastem”.
Ich finałem będzie ugoda stanowiąca sedno „Mateusza Bigdy” — pakt lanckoroński i stworzenie rządu Chjeno-Piasta. W kraju rośnie tymczasem inflacja, w Europie — tendencje faszystowskie: Mussolini we Włoszech, Horthy na Węgrzech, narodowi socjaliści w Niemczech. Prasa endecka z satysfakcją ocenia zwłaszcza działalność Benito Mussoliniego.
1 grudnia 1922 nowy Sejm i Senat wybierają marszałków, Sejmu — Macieja Rataja, Senatu — posła endeckiego Wojciecha Trąmpczyńskiego. Pozostają jeszcze wybory prezydenckie. 4 grudnia 1922 Piłsudski rezygnuje z kandydowania tłumacząc decyzję niefortunną i ograniczającą działanie formułą konstytucji. Pięć dni później, w czwartym głosowaniu, prezydentem zostaje minister spraw zagranicznych Gabriel Narutowicz, wysuwany przez PSL-„Wyzwolenie”. Prawica przegrywa.
16 grudnia 1922 prezydent ginie zastrzelony przez Eligiusza Niewiadomskiego, fanatycznego endeka.
Oficerowie Piłsudskiego zamierzają w porozumieniu z piłsudczykami w szeregach PPS utorować swemu przywódcy drogę do władzy. Pod presją Ignacego Daszyńskiego jego partia PPS odmawia współpracy. 20 grudnia 1922 prezydentem zostaje Stanisław Wojciechowski, a premierem Władysław Sikorski formując rząd centrowy. Trwa przygotowywanie paktu lanckorońskiego. Prawica walczy o odzyskanie straconych pozycji - taki był czas polityczny odcinkowego druku „Generała Barcza”. Najważniejsze przesłanie powieściowe: „Tylko człowiek i jego prawo mają wagę i znaczenie dla życia. Wyższe cele, idące przez ruinę jednostki, są zbrodnią i fałszem.” Owa nota, której autorem mógł być sam pisarz (bardzo przypomina jego inne ówczesne wypowiedzi o prawdzie literatury i życia), oddalała problemy, jakim poświęcili główną uwagę czytelnicy
i krytycy, problemy i zagadki powieściowego klucza, fabularnego szyfru.
Opinie krytyki.
Pierwszy wystąpił natychmiast w „Myśli Narodowej” Adolf Nowaczyński parodiując kurierową zapowiedź jako dowód skandalu reklamowego. Drugi głos należał do Cata Mackiewicza. Na łamach konserwatywnego wileńskiego „Słowa” przysądzał wielką wartość wojennym wspomnieniom wołyńskim Zofii Kossak „Pożoga” i odmawiał powieści Kadena wartości moralnych i artystycznych.
Pierwsze anatemy zapewniły powieści poczytność, zwłaszcza że rok nie był prozatorsko zasobny. Zastrzeżenia publicystów budziła głównie postawa moralna pisarza, autora „Piłsudczyków” i niedawnego krzewiciela heroicznej legendy. Jego dobry znajomy i konspiracyjny współpracownik, szef oddziału szkolenia krakowskiego POW, Karol Lilienfeld-Krzewski ubolewał nad zwodniczym, kojarzącym prawdę i zmyślenia, portretowaniem postaci. Nad czarnowidztwem, które czyni powieść dziełem ,,równie niemoralnego co wielkiego talentu”. Prasa lewicowa ferowała komentarze powściągliwie.
„Generał Barcz” wywołał partyjną i krytyczną dyskusję. Powieść weszła do ścisłego kanonu polskiej powieści politycznej
i rozpoczęła właściwie jej dwudziestowieczne dzieje. Po owej prowokacji jeszcze dwa razy powracano bezpośrednio do oceny Barcza. Okazję stwarzały wznowienia. W styczniu 1930 towarzyszyły drugiemu wydaniu pochlebne noty. Nie deliberowano już nad konstrukcją powieściowego klucza, pisano o „teatralnym widowisku montującej się państwowości” pouczającym wielce zwłaszcza dla młodego pokolenia. Jedno tylko przypomniano nazwisko — Piłsudski. Nazwisko polityka prowadzącego jesienią 1929 niezwykle ostrą walkę z Sejmem. Kolejne krytyczne czytanie Generała Barcza w roku 1958 potwierdziło wartość powieści mimo nużącej przerostami ekspresjonistycznej maniery i pewnych niedostatków kompozycji. Tenor główny wypowiedzi krytyki brzmiał: studium tworzenia techniki władzy, świetna znajomość realiów międzywojennej polityki.
Paszkwil czy dzieło.
„Generał Barcz” nie ukazywał portretów ludzi żywych przeniesionych ostentacyjnie do powieści, lecz bohaterów literackich, stworzonych kadenowską techniką montażu faktu i fikcji, podniesienia ich kompozycji do rangi symbolu. Jak i poprzednio,
w wypadku „Prochu” i „Łuku”, uniemożliwiało to wszczęcie oskarżenia o zniesławienia, przeprowadzenie dowodu sądowego. Mamy zatem przyczynę pierwszą względnej powściągliwości prasy i krytyki. Druga i nie mniej ważna: demaskatorski charakter analizy Kadena skłaniał do milczenia siły prawicy. Zabranie głosu było przyjęciem części bodaj pisarskiego aktu oskarżenia. Powód trzeci: już wtedy, w latach dwudziestych, literatura nie miała romantycznego, równego władzy i polityce, miejsca w życiu społecznym. Wreszcie przesłanka czwarta: obóz piłsudczykowski nie zamierzał atakować autora „Pił-sudczyków”.
Mapa polityki.
Październik, ostatnie dni 1918 roku. Powstaje w Krakowie skupiająca wszystkie stronnictwa niepodległościowe Polska Komisja Likwidacyjna dla objęcia władzy z rąk austriackich w Galicji. Wyzwolenie Krakowa. Listopad: rozpoczynają się walki polsko-ukraińskie o Lwów i Przemyśl. W Lublinie powstaje Tymczasowy Rząd Republiki Polskiej Ignacego Daszyńskiego. 10 listopada zwolniony z Magdeburga przyjeżdża do stolicy Józef Piłsudski. Rada Regencyjna oddaje mu władzę wojskową. Po rozwiązaniu się Rady Regencyjnej obejmie 22 XI urząd tymczasowego naczelnika państwa. Formuje się rząd Jędrzeja Moraczewskiego. Sejm uchwala ordynację wyborczą. Grudzień: powstaje Komunistyczna Partia Robotnicza Polski z połączenia SDKPiL i PPS-Lewicy. Wybucha powstanie wielkopolskie. W stolicy podczas robotniczej manife- stacji pada pięciu zabitych. Styczeń 1919: wprowadzenie stanu wyjątkowego i sądów doraźnych w Warszawie i Zagłębiu Dąbrowskim po nieudanym zamachu stanu płk. Mariana Januszajtisa-Żegoty. Do Warszawy przybywa Ignacy Paderewski. Trwają nadal walki na Wołyniu i Ukrainie. W byłym zaborze pruskim dowódcą wojsk wielkopolskich zostaje generał Józef Dowbór-Muśnicki. Po ustąpieniu rządu Moraczewskiego nowy gabinet tworzy Ignacy Paderewski. Rozpoczyna obrady konferencja pokojowa w Paryżu. W kraju — pierwsze wybory do Sejmu Ustawodawczego. Luty: strajk powszechny
w Warszawie. Otwarcie Sejmu. Zawieszenie broni na froncie lwowskim i w Wielkopolsce. Piłsudski składa i ponownie przyjmuje urząd naczelnika państwa. Marzec: narady przedstawicieli Rad Delegatów Robotniczych. Pobór sześciu roczników do wojska. Nowe krwawe zajścia w Zagłębiu Dąbrowskim — ośmiu zabitych. Strajk powszechny proklamowany przez Rady. Przejęcie władzy w Galicji przez rząd. Sojusz z państwami Ententy. W Moskwie zjazd przedstawicieli ruchu rewolucyjnego trzydziestu krajów, utworzenie III Międzynarodówki Komunistycznej. Kwiecień: ofensywa polska w Galicji Wschodniej. Przybycie z Francji oddziałów armii generała Józefa Hallera. Zajęcie Wilna. Zjazd zjednoczeniowy PPS.
Zasadniczym problemem jest w tym okresie utworzenie silnego aparatu władzy, scalenie armii, rozstrzyganie podstawowego dylematu: państwo burżuazyjne czy rewolucja społeczna, postępujący proces taktycznej konsolidacji lewicy i prawicy pod hasłem obrony kraju przed rewolucją i zachowania niepodległości.
Kadenowska lekcja faktów.
Jakie fakty wybrał Kaden i dał im miejsce pierwsze w „Generale Barczu”? Oswobodzenie Krakowa spod władzy austriackiej, walki o Przemyśl, otwarcie Muzeum Cytadeli, zamach pułkownika Januszajtisa, otwarcie Sejmu, rozmowy z endecją i naj- obszerniej — sprawa Biura Prasowego Naczelnego Dowództwa. Ten wybór oznacza zamknięcie perspektywy, nie tylko miejscem akcji, w trójkącie Kraków - Przemyśl - Warszawa. Kaden skupia całą uwagę na procesie formowania władzy centralnej. Najobszerniej, z reporterską ścisłością, opisze wydarzenia w jakich uczestniczył - epizody krakowski i przemyski oraz aferę Biura Prasowego. Technika montażu zaciera wyrazistość czasu akcji. Powieściowe klamry zamykają go zasadniczo między październikiem 1918 i jesienią 1919. Narrator towarzyszy bohaterom dzień po dniu, miesiąc po miesiącu. Niedopowiedzenie stwarza tylko wyprawa generała Barcza na front — powraca on po kilku miesiącach walki. Scena powitania również przypomina powitanie Piłsudskiego 18 maja 1920 roku, gdy wracał z Kijowa, jak i defiladę 3 maja 1919 po zdobyciu Wilna. Przesunięta w czasie jest i sprawa Biura Prasowego, rozgrywana naprawdę w lecie 1920. Więcej — generał Barcz przybywa do stolicy po uzyskaniu zawieszenia broni, które w rzeczywistości nastąpiło dopiero 18 października 1920 roku.
Autor przeprowadza manewr z czasem powieściowym — określenie „kilkumiesięczne wojowanie” stwarza nowy dystans między faktami, trwać może i między marcem i czerwcem roku 1919, jak i między wiosną 1919 i latem 1920. Inne informacje (uwagi Krywulta o zimie 1918 roku) pozwalają na ustalenie: jednak październik 1918 - jesień 1919, z datowaną 1920 a wpisaną w ten okres sprawą Biura Prasowego. Kaden komplikuje plan czasowy powieści, lecz unika inwersji czasowych. Tworzy kompozycję niezbieżną z naturalnym, utrwalonym w historii biegiem jej wydarzeń. Nawet tam, gdzie powieściowa „data” jest oczywista, wprowadza zmiany i roszady. Ustala wbrew faktom stan wyjątkowy już przed styczniowym zamachem stanu; śnieg pada w „Barczu” już u schyłku października, a nie, jak zapisali meteorolodzy krakowscy, 14 listopada 1918 roku.
To oczywiście jedynie przykład najmniejszy, lecz podobnych odmian chronologii, dowodów wędrówki w czasie, przesunięć powieściowych zdarzeń o miesiąc, dwa, trzy w porównaniu z faktami jest w „Generale Barczu” sporo.
Autorskie korekty rzeczywistości nie przesłaniały w roku 1923 czytania powieści na prawach skandalizującego diariusza aktualiów. Oczywiste nie wymagało wtedy komentarzy, a komentarze nazbyt detektywistyczne utrudniał swymi zabiegami autor. Nim jednak przejdziemy w bliski plan powieści i porównamy jej małe roszady, przemilczenia i wnioski pisarskie, wypada przedstawić postaci „Generała Barcza”. Pytanie „kto jest kto” nie decyduje dzisiaj o wartości kadenowskiego oskarżenia, ujawnia natomiast istotę zabiegów prozatorskich, pozornie „pakierską” technikę Kadena-Bandrowskiego.
W „Generale Barczu” pisarz działa w sposób skomplikowany. Zostają „puszczone w tas” biogramy ludzi, którzy w latach konspiracji przed pierwszą wojną i potem, w okresie 1918—1922, różnymi powodowani impulsami spełniali ważną rolę pretendentów do miejsca na górze. Otrzymujemy portrety fantazyjne i zarazem powinowate z wizerunkami jednostek, jakie tworzyły elitę władzy, działały w armii, na forum sejmowym, budowały i obalały programy polityczne, paktowały w imię wzajemnej zgody, w imię różnie pojmowanej jedności i niezawisłości Rzeczypospolitej.
Bohaterowie pierwszego planu - jest ich siedmiu: generałowie Dąbrowa, Krywult, Wilde i Barcz, major Pyć, redaktor Rasiński, poseł Rybnicki (Rybicki). W drugim powieściowym rzędzie: margrabia Przeniewski, agent wywiadu Pietrzak, Hanna Drwęska, wydawca Kwaskiewicz, matka i żona generała Barcza, księgowy Falkiewicz, hrabia Bogulicki i jego córka, prokurator Jabłoński. Już to wymienienie funkcji, godności i tytułów zdaje sprawę ze społecznego zakresu powieści Kadena.
Bohaterowie „Generała Barcza”.
Generał Dąbrowa. Występuje w roli, jaką spełniał w Krakowie gen. Bolesław Roja. Komendant wojskowy Krakowa po jego wyzwoleniu 31 października 1918, równie jak Roja zaskoczony błyskawicznym przebiegiem akcji rozbrajania Austriaków. Najstarszy rangą oficer w mieście. Roja brał udział w rozmowach z wysłanym przez Radę Regencyjną księciem Witoldem Czartoryskim, który zamierzał podporządkować Polską Komisję Likwidacyjną rządowi Józefa Swieżyńskiego, co było ostatnią szansą przetrwania Rady. Wezwany przez Piłsudskiego po trzech tygodniach wojskowego zawiadywania Krakowem był dowódcą I Dywizji Legionowej z kwatera główną w Legionowie (w powieści — w pałacu Pod Blachą). To brygadier Bolesław Roja udzielił Kadenowi wywiadu, jaki w marcu 1919 ukazał się w „Żołnierzu Polskim”, wywiadu, którego echa
dostrzega się w powieściowym dialogu między Rasińskim a płk Dąbrową. Bliskość postaci Roi i Dąbrowy podkreślają ich radykalne poglądy. One sprawiły, że Piłsudski nie darzył Roi sympatią. Były legionista znalazł się wprawdzie w styczniu 1920 roku na pierwszej liście Tymczasowej Kapituły Orderu Virtuti Militari, lecz po dwóch latach został przeniesiony w stan spoczynku i karierę wojskową zakończył. W stosunku do Piłsudskiego zachowywał lojalność, własnego programu politycznego nie lansował i nie zamierzał konkurować z Naczelnikiem Państwa. Jego główną uwagę w Krakowie pochłaniały nie reformy społeczne, lecz organizacja wojska, wprowadzenie ładu publicznego, przygotowanie interwencji zbrojnej na zachodzie
i odsiecz wojsku polskiemu w walkach na wschodzie. Nie był więc postacią tak groźną dla Barcza, jaką jest w powieści Dąbrowa. Pisarz uczynił zeń symbol lewicowych sił w sztabie armii, powierzył jakby reprezentację całej lewicy.
Generał Krywult. W powieści jest głównym przeciwnikiem Barcza. W rzeczywistości z całej generalskiej elity najbardziej wytrwale nieprzejednanym wobec Piłsudskiego był generał Józef Dowbór-Muśnicki. Krywult źle włada językiem polskim, jest byłym dowódcą korpusu ryskiego. Dowbór-Muśnicki, zawodowy oficer rosyjski, w chwili wybuchu wojny pułkownik, był mianowanym w sierpniu 1917 przez gen. Korniłowa dowódcą I Korpusu Polskiego w Rosji. Proponowaną przez lutowy rząd tymczasowy funkcję wiceministra wojny odrzucił. Kiedy w maju 1918 roku Niemcy żądali, aby oddziały Dowbora złożyły broń, piłsudczycy nie mogąc namówić generała do dalszej walki aresztowali go wraz z całym sztabem, co jednak nie zmieniło decyzji. Pierwsze oddziały korpusu Dowbora przyjechały do Warszawy 7 lipca 1918. W styczniu 1919 roku został dowódcą armii wielkopolskiej. Związany blisko z Narodową Demokracją, w maju 1919 podporządkował się jednak Naczelnemu Dowództwu w Warszawie. Powieściowy Krywult stoi pod zarzutem wyjawienia malwersacji, którymi zdobył znaczny majątek. Generałowi Dowborowi-Muśnickiemu wytoczono proces o nadużycia popełnione na froncie rosyjskim, lecz do rozprawy ostatecznie nie doszło. Ubolewa też Dowbór w swych pamiętnikach nad skutkiem dwudziestu dziewięciu lat służby w armii carskiej, której wynikiem była zła polszczyzna. Krywult należy do spisku przeciw Barczowi, Dowbór popierał rewoltę przeciw rządowi Moraczewskiego i Piłsudskiemu, a w nowym rządzie miał otrzymać stanowisko szefa sztabu. Oto lista paraleli.
Jest i druga — rozbieżności między fikcją powieściową a faktami. Generał nie przemawiał, jak czyni to Dąbrowa, na uroczystościach podczas przywitania zwycięskiego Barcza. Nie uczestniczył w uroczystościach pod Cytadelą, gdyż był wtedy jeszcze w Poznaniu. Wyznawał nie protestantyzm, a katolicyzm. „Wszystkie krzyże miłosierdzia” jednoczył w swym ręku nie Dowbór lecz generał Józef Haller, szef Polskiego Czerwonego Krzyża, Związku Harcerstwa Polskiego, generalny inspektor Armii Ochotniczej, związany (jak Krywult) z endecją. W powieści Barcz i Krywult spotykają się po raz pierwszy pod Cytadelą zimą 1918; Dowbór i Piłsudski odbyli pierwszą konferencję 14 listopada 1918. Krywult działa na froncie wschodnim
w kampanii roku 1919, Dowbór nie brał w niej udziału, podobnie jak nie pracował w powieściowym Najwyższym Trybunale Sprawdzeń czyli w Oddziale Kontroli Wojskowej.
Generał Wilde. W powieści spełnia rolę głównego poplecznika generała Krywulta. Architekt, szef sztabu w jego ryskim korpusie, kierownik Najwyższego Trybunału Sprawdzeń. Najbliższa podobieństwem zawodu i funkcji jest tutaj postać inżyniera architekta, szefa sztabu wojsk wielkopolskich Dowbora-Muśnickiego, generała Jana Wroczyńskiego (pseudonim „Rejtan”). Wroczyński był ministrem spraw wojskowych w rządzie Jędrzeja Moraczewskiego, a potem Paderewskiego (nie znamy tej karty życiorysu Wildego). Uczestniczył natomiast, jak Wilde, czynnie w organizacji spisku styczniowego, będąc potem szefem Oddziału Kontroli prowadzącego śledztwo w sprawie kierowanego przez Kadena Biura Propagandy.
Major Pyć. Podobieństwa między bohaterem powieściowym a jego prawdziwym modelem są najbardziej wyraziste. Styl bycia, sylwetka majora, charakterystyczny wygląd wskazują na pułkownika Adama Koca. Pyć włada tajną agencją ,,Pies”. Adam Koc kierował Naczelną Komendą POW nr I w Warszawie i należał do najbardziej oddanych współpracowników Piłsudskiego. To on witał Komendanta imieniem Polskiej Organizacji Wojskowej w niedzielę 10 listopada 1918 na dworcu Warszawa Wiedeńska. Pyć ma przestrzeloną wątrobę, a taką ranę odniósł Koc w bitwie nad Stochodem. Pyć to szef wywiadu Barcza Adam Koc kierował Oddziałem Drugim Naczelnego Dowództwa. Zasadnicze wyznanie wiary Pycia — ,,małe ułatwienia” stanowi powtórzenie nie litery programu organicznikowskiego, lecz tezy, jaką w artykule „Praca pokojowa
a przyszła wojna” wysunął Adam Koc na łamach „Żołnierza Polskiego” w roku 1921.
Poseł Rybnicki (Rybicki). Socjalistyczny lider, świetny i wytrwały mówca. Przypomina Jędrzeja Moraczewskiego, posła do parlamentu austriackiego, szefa założonej w lecie 1917 konspiracyjnej Organizacji A (działał w niej i Adam Koc), grupującej zwolenników Piłsudskiego, potem od 17 listopada 1918 do 16 stycznia 1919 premiera rządu, który irytował Piłsudskiego podobnie jak Rybnicki Barcza.
Redaktor Rasiński. W polemice z Krzewskim bez ogródek wskazał Kaden na siebie samego. Rasiński posiada wiano biografii pisarza: dawny legionista, muzyk i prozaik, kierownik Biura Prasowego mianowany 18 listopada 1918 w Krakowie przez generała Roję, lecz nie, jak Rasiński, jego oficer ordynansowy, a w czasie wyprawy wileńskiej adiutant Piłsudskiego. Kierownik propagandy wojskowej. Kaden wykreślił z „bliźniaczego” życiorysu wszystko, co nie było związane z Legionami
i jego pracą w aparacie państwowym.
Generał Stanisław Barcz. Podpowiadano nazwisko Piłsudskiego, czasem Sosnkowskiego. W „Legendzie Piłsudskiego” sekundując Krzewskiemu pisała Irena Pannenkowa w roku 1922 o zamiarach Dąbrowy, iż charakteryzując zapewne Roję odnoszą się głównie do Piłsudskiego. Kaden protestował wyjaśniając, iż Barcz jest postacią fikcyjną, symbolem bez jednoznacznego dowodu osobistego. Niemniej, sposób działania, sylwetka i orientacja ideowa zmuszały do kojarzenia powieściowego lidera z Józefem Piłsudskim. Pisarz dwukrotnie wprowadził na karty powieści postać Piłsudskiego chcąc przekreślić pokusy identyfikacji. I tutaj stosował kamuflaż biograficzny obejmujący całą strefę życia osobistego bohatera. Nie ma ono nic wspólnego z prywatnymi sprawami Piłsudskiego, a w kilku epizodach przypomina osobiste przeżycia jego towarzysza z magdeburskiego zesłania, generała Kazimierza Sosnkowskiego. Barcz mówi o swym półtorarocznym pobycie poza krajem i uwięzieniu w Rosji (Piłsudskiego więziono w Magdeburgu od lipca 1917 do listopada 1918.) Barcz przybywa pod Przemyśl, a potem wizytuje oswobodzony Kraków. Piłsudski pod Przemyślem nie był i Krakowa nie odwiedzał. Wojskami polskimi, które walczyły o oswobodzenie Przemyśla z rąk ukraińskich kierował major Julian Sta
chiewicz zdobywając miasto 11 listopada 1918 roku. Piłsudski słał tylko rozkazy o konieczności koncentracji wojska i ruszenia na Lwów. Podczas walk o Przemyśl zmierzał do Warszawy. Również nie spotkamy Piłsudskiego w grudniu 1918 na froncie,
a tam właśnie przebywa wtedy Barcz. Nie otrzymał, jak Barcz, tytułu generała. W marcu 1920 mianowany był marszałkiem, w listopadzie odebrał buławę marszałkowską. Zasadniczą sprawę przysięgi wojskowej powierza Kaden nie Barczowi, lecz generałowi Dąbrowie, a ona właśnie stanowiła przedmiot głównej uwagi Naczelnika Państwa. Wreszcie — w czasie powieściowego zamachu stanu generał Barcz występuje w roli, w jakiej rzeczywiście znalazł się w nocy z 4 na 5 stycznia 1919 aresztowany przez zamachowców Szef Sztabu WP generał Stanisław Szeptycki.
Wydawcę Kwaskiewicza obdarzył wiecznie się wadzący z edytorami Kaden rysami Jakuba Mortkowicza, który wtedy wydawał jego „Łuk”.
Pietrzak agent wywiadu brytyjskiego działający w charytatywnej misji. Od roku 1919 działały w stolicy Amerykańska Organizacja Pomocy (ARA), następnie Międzysojusznicza Organizacja Pomocy (IRA), przy Ministerstwie Kolei pracowała doradcza misja amerykańska. Ze sztabem gen. Hallera przybyła YMCA prowadząc kursy zabawkarskie, malarstwa
i rysunków. Było tajemnicą poliszynela, iż w składzie personelu tych instytucji znajdowali się i pracownicy wywiadu. Symbolizuje ich Pietrzak, a podobne postaci mógł pisarz spotkać na Oboźnej 3, w teatrze żołnierskim otwartym w Ognisku Orła przez misję amerykańską.
Postaci hrabiego Bogucickiego, jego córki, margrabiego Przeniewskiego, Jadwigi Barczowej, prokuratora Jabłońskiego i księgowego Fedkowskiego nie spełniają żadnej istotnej politycznej roli na powieściowej scenie. Dociekanie ich ewentualnej tożsamości niczemu nie służy.
Hanna Drwęska - kolejna bohaterka z kadenowskiej galerii kobiet wyzwolonych, rodzima Mata Hari, wprowadzona
z romansowych konieczności. W obiegowej konwencji powieści politycznej to postać typowa.
Jan Barcz, brat generała, symbolizuje życiowy praktycyzm przeciwstawiony realistycznemu romantyzmowi twórcy „stalowych ram”. Motyw braterskiej obcości powraca i będzie powtórzony i w „Czarnych skrzydłach” (bracia Mieniewscy)
i w kompozycji „Aciaków”.
Wszystkie owe przemiany, korekty, retusze i zmyślenia służyły do spotęgowania problemowego rozwarcia prozy, ocalenia jej
z czyśćca pamfletu czy piekła partyjnego, doraźnego rozrachunku. Mitologizacja postaci przekreśla prawa rozwoju psychicznego. Żadna postać nie przechodzi w „Generale Barczu” duchowego przełomu, żadna nie zmienia głównego duktu swej politycznej drogi. Gdy bohaterowie dotknięci bywają rozterką i dana jest im (z autorskiego przyzwolenia) chwila refleksji, to prawa polityki, silnej ręki i konieczności kariery niweczą natychmiast owe niepokoje.
Polityczna mapa „Generała Barcza”.
Kraków. Rasiński wędruję szlakiem przemierzanym wiele razy przez Kadena, współpracownika „Naprzodu”, konspiratora
w Polskiej Organizacji Wojskowej. Nic jeszcze nie zapowiada niepodległościowego powstania. Miasto, jak w znamiennej scenie magistrackiej, trwa w biurokratycznym letargu. Poczucie braterstwa i zrozumienia stwarza żelazny krzyż I Brygady. Scena zbratania pisarza i urzędnika, poświadczona praktycznie przydziałem węgla, będzie powielana i w prozie Kadena,
i w politycznej praktyce życia lat dwudziestych. Zasada kliki i mafijności, jaką sobie Kaden wysoko cenił, protekcjonizm stosowany wobec legionistów (których szeregi z biegiem lat osobliwie rosły) skłoniły nie tylko Stefana Kołaczkowskiego do rozstania się z pisarzem i z sympatiami dla obozu legionowego.
Druga scena „Barcza” symbolizująca solidarność rozgrywa się natychmiast niemal po magistrackiej „próbie wierności”. Rasiński stosuje technikę zbratania: „[...] przypochlebne dowcipy, pieniądze, chwytkie macanie niechętnych bluz robotniczych” Minie parę lat i podobnie postępować będzie lider Mieniewski, chcąc zyskać poparcie partyjnych komiltonów
i zaufanie robotników. Nie inną taktykę wybierze Mateusz Bigda. Ekspresja wyrazu, pozory solidarności sprowadzone do kilku gestów, szablonowe aktorstwo zastępuje wyraziste wyłożenie racji, dyskusję, przekonywanie. Trzecie porównanie, nie legionistów i biurokratów, inteligentów i robotników — literatury i życia otamowanego przez nią zbytnim liryzmem.
Widzianą z Krakowa ostatnich dni października 1918 roku geografię polityczną kraju komentuje Pyć: „Wnet będziemy mieli sto Ojczyzn... Zaraz wkrótce zrobi się jedna ludowa na prowincji... Druga wojskowa lęgnie się tutaj pod kosmatą piersią jedynego na placu pułkownika, Dąbrowy... Trzecia gdzieś między Radziwiłłowem a Przemyślem, w postaci naszego Barcza... [...] Czwarta kokosi się w tłustych kłębach wodza wschodu, boskiego Krywulta... Gdzieś na kresach... Piąta w Warszawie... Dodaj do tego byłe Koła Sejmowe, wszystkie kawiarnie, wszystkie bajzle...”
W monologu Pycia owa ojczyzna ,,w postaci Barcza” to powieściowa fantazja, „ojczyzna krywułtowska” symbolizuje ambicje polityczne endecji i korpusu oficerskiego z dawnych korpusów polskich w Rosji. Rozpoczyna się pierwsza wielka dyskusja powieściowa: demokracja czy rządy silnej ręki? W praktyce jesieni roku 1918 i progu dwudziestolecia będzie ona zasadniczym problemem, stworzy napięcia polityczne. Nie zna ich tylko Barcz. Jego teorią będą ścisłe, „stalowe ramy” ograniczające i formujące organizm społeczny, zwłaszcza działania z natury swej kompromisowego, sejmu. Jeden Barcz posiada posag konspiracyjny, jest postacią legendarną w chwili rozpoczęcia walki o władzę. Kaden wzmiankuje o jego wcześniejszych losach, lecz ten życiorysowy komunikat tworzy księgę pielgrzymowania do wolności, księgę jakich dziesiątki. Konkurenci Barcza nie mają podobnych atutów. Ich życie nie było heroiczne — realistycznie trudne (Dąbrowa), naznaczone niedomówieniami, które pozwalają wątpić o jednostkowej moralności (Krywult). Pisarz nie wprowadza na scenę (jest to zabieg charakterystyczny, zmienia bowiem proporcje powieści) postaci z radykalnej lewicy, co zrozumiałe, gdyż nie odgrywała ona w latach 1918, 1919, 1920 większej roli w walce o miejsce na górze, na sejmowych ławach, nie dysponowała wpływową prasą. Nie ma również w „Barczu” sylwetki pokrewnej duchowo Ignacemu Daszyńskiemu — pojawi się ona
w „Czarnych skrzydłach”. Galeria postaci, którą poznajemy już w pierwszym rozdziale, nie jest kompletna. Tylko trzech antagonistów. Polityczne trójwidzenie.
Rozdział drugi to zapis sumiennego kronikarza. Kaden parafrazuje szczegóły — wypadek z lokomotywą wekslowaną na tor pociągu pancernego „Śmiały” nie został zażegnany przez Kadena-Rasińskiego. Zapis operacji przemyskiej i krakowskiego rozbrajania Austriaków wspiera faktami, jakie widział reporter i czynny uczestnik krakowskiej insurekcji.
I dziś historycy różnie komentują przebieg pierwszego dnia wolności w Krakowie. Zrąb faktów jest jednak ustalony, Krakowska POW przeżywała kryzys, po ujęciu kuriera organizacji wielu peowiaków aresztowano. Wiedząc o szpiegach działających w organizacji, kierownictwo postanowiło rozpocząć przewrót „listopadowym” sygnałem — wznieceniem pożaru. Alarm ogłoszono w nocy 30 października 1918 i nazajutrz rano odwołano. Oddział dowodzony przez por. Antoniego Jabłońskiego (imiennik powieściowego dyrektora banku i generała prokuratora) nie rozpoczął działania. Brygadier Roja, który rywalizował z POW, szkicował dopiero plany opanowania obiektów wojskowych, myśląc, jak powieściowy Dąbrowa, o wolności uzyskanej siłą robotników i chłopów. Ostatecznie akcję rozpoczął por. Edward Stawarz na czele 57 kompanii piechoty, która należała do stworzonego przez Roję 8 p.p. Garnizon krakowski, liczący 12 000 ludzi; Niemców, Austriaków, Węgrów, Ukraińców i Czechów, był w kilkanaście godzin rozbrojony.
Rozpoczęto od zajęcia rankiem 31 października koszar w Podgórzu, zakończono — zajęciem odwachu austriackiego. Krakowski triumf zapisywali na swój rachunek socjaliści (Daszyński wspomina o oddziale pepeesowskim zajmującym odwach) i piłsudczycy. W imieniu piłsudczyków działa piórem Kaden. Porównanie fragmentów dwóch wypowiedzi okolicznościowych i epizodu powieści potwierdza, jak różne były świadectwa publicysty-reportera teraźniejszości i prozaika, autora prozy politycznej. W powieści, wbrew Kadenowi-publicyście, przegrywają ludzie Pycia mimo jego wszelkich inwigilatorskich i wywiadowczych talentów.
Przegra z Pyciem pierwszy pojedynek generał Dąbrowa. Gardzi krakowskim mieszczaństwem, powtarza hasło „równość, sprawiedliwość”. Całą energię poświęca sobie, kreowaniu naczelnika. „Tymczasowo” rezygnuje z działania w imię szlachetnych haseł. Zataja „na razie” prawdziwe plany. Mimo tego dla Pycia będzie postacią groźną, człowiekiem uległym wpływom rewolucji. Już w pierwszych dniach wolności oglądamy pierwszą polityczną prowokację. Szantażowany niebezpieczeństwem ukraińskiego naporu wysyła oddziały na odsiecz Przemyśla. Kiedy triumfujący Barcz mianuje generałem dawnego ludowca, czyniąc go swym podkomendnym, Dąbrowa wie o pierwszej przegranej. Musi porzucić myśl
o niezależności, jeśli chce być i on projektantem „stalowych ram”.
Lecz i Barcz nie widzi perspektywy zwycięstwa. „Paliło się już przeciw Barczowi w prasie, paliło się na otwartych granicach państwa, paliło się w tubylczej mafii wojskowej”. Sytuacja, która mówi prawdę o Piłsudskim. Jego polityka była atakowana gwałtownie przez endecję i nie budziła zaufania lewicy. W kraju ze wszystkimi sąsiadami uwikłanym w konflikty, spore trudności stwarzała sprawa zasadnicza — organizacja armii, jednolite uzbrojenie i wyposażenie. Obok mundurów austriackich
i niemieckich oglądała stolica błękitne, francuskie i koloru khaki sprowadzone z USA. Obok gotowej formacji kadrowej, jaką tworzyła Polska Siła Zbrojna, byli żołnierze z byłych korpusów wschodnich, z francuskiej armii generała Hallera, dawni legioniści i peowiacy. Mierne wyposażenie wojska walczącego na froncie wschodnim, inflacja w kraju, rosnące napięcia społeczne stwarzały sytuację niezwykle trudną. Rząd Moraczewskiego władał obszarem zaledwie 140 tysięcy km2, zamieszkałym przez 14,5 miliona ludności.
Piłsudski wybrał kompromis. I dziejami wszechogarniającego kompromisu sposobu działania, tak znamiennego dla lat dwudziestych aż po przewrót majowy, jest „Generał Barcz”. Dziejami kompromisu, taktycznych układów i patriotycznego szantażu. Barcz rozgrywa w tej konwencji kolejne atuty. Muzeum Niewoli jest pretekstem do spektakularnego pojednania z Krywultem, najgroźniejszym przywódcą opozycji wojskowej i obszarniczej. Przygotowywany zamach ma dać jeszcze jeden argument, wzmocnić jedność społeczeństwa z zagrożoną władzą. Tak było w istocie, czego dowodem ocena spisku pułkownika Januszajtisa.
Scenę zamachu Kaden buduje na zrębach faktów, milcząc jednak o Piłsudskim. Powieściowe aresztowanie generała Barcza jest wierną kopią ujęcia i uwolnienia generała Stanisława Szeptyckiego w hotelu „Bristol”. Szeptycki i Piłsudski rozmawiali
w nocy z przedstawicielami nowego rządu, w powieści czyni to Barcz „powtarzając” słowa, jakimi Szeptycki zakończył rozmowę z Eustachym księciem Sapiehą: „polityka mnie nie obchodzi, a wojska do gry politycznej użyć nie pozwolę”. Jazda do siedziby Krywulta jest pomysłem Kadena — żadnego z organizatorów spisku nie szukano poza Warszawą. Jak w powieści, zamachowcy nie zostali zatrzymani, żaden nie poniósł kary — kilku szybko awansowało. Sprawę spisku zamknęła ostatecznie amnestia 16 lutego 1919. Eustachy Sapieha został ministrem spraw zagranicznych, Marian Januszajtis-Żegota otrzymał stopień generała.
Rząd i Piłsudski chcieli wywołać wrażenie błahego incydentu, niemniej, zamach styczniowy zaważył na losach gabinetu Moraczewskiego.
Zamach to kolejny kompromis przygotowujący wybory. Epizod frontowy jest w powieści zbyty ledwie kilkoma zdaniami, epizod, w którym uczestniczy generalska trójca — Barcz, Dąbrowa, Krywult. Kadenowska licencia prosaica zmienia fakty: na froncie wschodnim w kampanii roku 1919 walczyli Piłsudski, głównodowodzący północną grupą operacyjną
gen. Wacław Iwaszkiewicz, południową — gen. Antoni Listowski a nie, co podejrzewać mogli zwolennicy teorii sobowtórów, Roja i Dowbór-Muśnicki.
Ostatnią i finalną prowokacją jest w powieści sprawa Biura Prasowego Naczelnego Dowództwa. Znamy jej realia z prasy lata
i jesieni roku 1920. W sierpniu 1920 roku Minister Spraw Wojskowych gen. Kazimierz Sosnkowski nakazał sprawdzenie całej administracji wojskowej i powołał organ kontrolny, Oddział Naczelnej Izby Kontroli Wojskowej. Kierował nim gen. ppłk. Jan Wroczyński. Oddział rozpoczął pracę 21 sierpnia w pałacu Kronenberga przy Mazowieckiej 1. Cztery dni później wpłynęła skarga na działalność Biura Prasowego Naczelnego Dowództwa. Wniósł ją poseł Związku Ludowo-Narodowego zwracając uwagę Oddziału na nadużycia i złą pracę propagandową. 1 września rozpoczęła działanie specjalna komisja.
Komisja potwierdza zarzuty wnosząc o aresztowanie Kadena i księgowego Biura z powodu braku 2398 marek (egzemplarz dziennika kosztował 2—3 marki) i bałaganu w sprawozdawczości. To daje asumpt do dalszych dziesiątków artykułów.
15 września 1920 Piłsudski wzywa do Belwederu szefa sztabu, gen. Tadeusza Rozwadowskiego, gen. Wroczyńskiego
i Kadena. Dwa dni potem Wroczyński podaje się do dymisji. Afera ma finał dopiero 13 października, kiedy część prasy drukuje oficjalny komunikat stwierdzający niewinność pisarza. Sprawa Biura Prasowego wywoła jeszcze interpelacje poselskie jako kolejny dowód niezwykle tolerancyjnego traktowania endecji. W tym duchu w Sejmie występował poseł PPS Herman Lieberman.
W powieści afera Rasińskiego ma scenariusz reżyserowany od pierwszej chwili przez Pycia. Jest planowaną prowokacją, prowadzoną fachowo. Rasiński gwałtownie protestuje przeciw postponowaniu jednostki. Milknie w obliczu awansu służbowego i argumentów Barcza, który tak reżyseruje swoje życie, iżby sprawiało wrażenie nieustannego ofiarnictwa, oczywistego w wyższym, państwowotwórczym zamyśle.
Barcz wygrywa. W finale powieści ujrzymy jednak postać niepewną swoich racji. Generał żąda argumentów na swoją korzyść. Zniszczył przeciwników. Teraz, gdy walka ukończona, widzi tylko pustkę. Major Pyć proponuje jako panaceum małe wynalazki sprzyjające stabilizacji, stopniowe ułatwianie życia. Władza broni właśnie takich możliwości, wielkość służy małemu dobru pospólnemu. Tak wywodzi Pyć.
Powieść Kadena agresywnie, groteską i sarkastycznymi sztychami rejestruje niemożliwość spełnienia ideałów, którym wierna była znaczna część publicystyki, które zapowiadały i powieści. Powszechne było przekonanie o katarktycznym, radykalnie oczyszczającym działaniu wojny, o duchowej przemianie, jaką spotęguje jeszcze niepodległość.
Dla Rasińskiego jest to dobrodziejstwo „odzyskanego śmietnika”. Legionowy romantyk z największym oporem ulega realizmowi. Legionowa doba i wojenne trudy nie stworzyły umiejętności politycznego przewidywania. Gdy skończyło się młodzieńcze dziś i pojawiło nagle niepodległościowe jutro, świat zdumiał swoim pragmatyzmem. Zdaniem Kadena miejsce
w nim mają i mogą zdobyć pozycję społeczną tylko ludzie bezkompromisowi (i w kompromisach wiodących do wyższego celu), którzy szermując sprawdzalnymi hasłami władzy (ani społecznymi, ani ideologicznymi) nie unikają czynów sprzecznych z potoczną moralnością. Cel uświęca środki i cel istnieje w ideologicznej pustce, w społecznej próżni.
Nie jest to argument przeciw Generałowi Barczowi. Kaden spełnia zasady klasycznej powieści politycznej.
Pierwszorzędną
i główną rolę odgrywają w niej idee polityczne. Ośrodkiem akcji jest forum władzy, gdzie wydarzenia aktualnej polityki poddane są analizie, dyskusji i przetworzeniu. Powieść polityczna żyje energią współczesności. Imiona władzy to odmienione pseudonimy ludzi, których zapisały annały władzy w różnej wartości księgach. Prawdy historii i dialektyki poddaje powieść polityczna nagłej próbie teraźniejszości. Często autor wykorzystuje swoje doświadczenia polityczne, wiedzę o scenie i kulisach władzy. Siłą powieści nie jest historiozofia i dociekliwość filozoficzna w rozumieniu historii, lecz zmysł aktualności.
W najwybitniejszych spełnieniach wiedzie on do tworzenia sytuacji modelowych, które wspiera konstrukcja dziesiątków faktów.
W „Generale Barczu” panuje konwencja szopki politycznej. Ma ona nastrój złowróżbny, gdyż aktorzy mogą zarazem reżyse- rować losy państwa. Stopniowo jednak ulegają samozniszczeniu. Ocaleje tylko Barcz. Bardziej jeszcze przedstawia „Generał Barcz” obraz dochodzenia do władzy mocnego człowieka, który formuje swoją partię z Pyciów i Rasińskich.
Zwycięstwo Barcza jest podszyte szyderstwem. Kaden apoteozuje Rasińskiego, wielbi Barcza, lecz nie zamyka powieści tonami apoteozy. Dowiodła tego i część krytyki, która poszukując postaci bohatera pozytywnego fetowała... majora Pycia. Demon wywiadu stawał się symbolem wielkiej przemiany w narodzie, znakiem powszechnym odrodzonej niepodległości.
Oto kreowany na posąg epicki Pyć, homo politicus, bohater powieści, w której dominuje walka o władzę, a rolę ważną spełniają wątki powieści obyczajowej i romansowego melodramatu, tradycyjnie obecnego w prozie politycznej.
Krytyka i styl „Generała Barcza”.
Nie sposób było pisać tylko o Kadenie-pisarzu politycznym. Równie jak zagadki powieściowej szarady
i tajemnice prozatorskiej pracowni figur politycznych frapowały (i odpychały) stylistyczne barwy. Krytycy przyjaźni pisarzowi nie taili sceptycyzmu, jaki wywoływała niepodległa zwartej kompozycji lawina metafor i symboli. Środki obrazowe stosował pisarz
w agresywnym zapamiętaniu, jakby rzecz każdą, każdego człowieka i każdą chwilę chciał mocą kadenizacji naznaczyć, uczynić odkryciem.
Styl Kadena wywoływał większe zastrzeżenia niż treść jego prozy. Skala opinii była rozległa, od pomówienia o prostactwo
i upodobanie do turpizmu, przez wypominanie zbytniego baroku i ekspresjonistycznej stylizacji po analizę mistrzostwa metaforysty. Zasadniczym problemem była ocena wartości czarnych skrzydeł stylistyki Kadena. Czy w ich cieniu niknie zmiażdżona rzeczywistość, czy też wydobywa on jej groteskowe i karykaturalne rysy.
Krytycy literaccy zwracali uwagę na swoisty nadmiar formy. Uleganie duchowi niemieckiego ekspresjonizmu wiodło, zdaniem Stefana Kołaczkowskiego, do przesadnego, przerysowanego realizmu. Krytyk tak syntetyzował walory kadenowskiego stylu: „Kombinowanie „żywcem” wprowadzonej rzeczywistości z forsowną stylizacją, finezja alegoryczna subtelnego intelektualisty i uparte, brutalne symplifikowanie, gigantyczność efektów i czcze namaszczenie retoryczne, hipertrofia zmysłowości i moralizowanie, szarżowany naturalizm i sentymentalizm, dosadność określeń i abstrakcyjność metafor, oto najcharakterystyczniejsze kontrasty tej barokowo-ekspresjonistycznej sztuki Kadena-Bandrowskiego.”
Jest to najciekawsza formuła definiująca wielokształtny styl pisarza. Nadajmy jej, sięgając po dzieła Kadena, konkretną, opatrzoną tytułami argumentację. Abstrakcyjność metafor to znamię powieści „Niezguła”. Szarżowany naturalizm — „Zawody”. Gigantyczność efektów — „Proch”. Finezje alegoryczne — „Wianki”. Czcze namaszczenie — „Piłsudczycy”
i publicystyka tak brukselska, jak i z lat trzydziestych. Dosadność określeń — słownictwo dialogów i opisów w „Prochu”
i „Zawodach”, dialogów w „Generale Barczu”. Hipertrofia zmysłowości — „Łuk”, jego somatyzm i erotyka. Brutalne symplifikowanie — wizerunki bohaterów pierwszego planu „Barcza”, forsowna stylizacja — szopkowa charakterystyka postaci Barcza, żywcem wprowadzana rzeczywistość — epizody biografii prawdziwych powieściowych postaci „Prochu”, „Łuku” i „Generała Barcza”.
Inne krytyczne diagnozy powtarzają określenia „barokowy werbalista”, „naturalista”, „ekspresjonista” nie uwydatniając związków, jakie zachodzą między tymi trzema stylami. Z okazji „Generała Barcza” pada formuła „powieść literacka”. „Która — pisze Stanisław Baczyński — nie wzrusza mimo natłoku ekspresji, nie wywołuje reakcji umysłowej”. Widny jest w niej przede wszystkim warsztat pisarza i jego praca nad techniczną obróbką prozy. Praca stylisty staje się celem samym w sobie. Skoro o secesji mowa wspomnijmy, iż Kaden (rocznik 1885) był rówieśnikiem polskich ekspresjonistów i formistów, którzy dominowali w nowej sztuce polskiej w okresie 1919—1922 (daty „Łuku” i „Generała Barcza”) — Zbigniewa Pronaszki, Stanisława Ignacego Witkiewicza, Leona Chwistka (ur. 1884).
Kilku krytyków ceniło nowatorstwo stylisty. Mieczysław Rettinger, Jan Nepomucen Miller i Leon Pomirowski podnosili kinematograficzność „Barcza”, radykalne przekreślenie techniki i praktyki powieści nastrojowej i psychologizującej, zawierzenie metaforze, co wydobywa prawdy istniejące w ludzkiej podświadomości, metaforze opartej na skrajnych kontrastach. Właśnie metafora jako środek stylistyczny pożytkowany majstersko zwracała uwagę Marii Dąbrowskiej - studium napisała Maria Dąbrowska w roku 1958 pod wrażeniem ponownej lektury „Generała Barcza”. Pisarka zmieniła zdanie. Podziwiane dawniej mistrzostwo uznała za objaw działania „maniaka metafory”, forsownego zderzenia przedmiotów należących do odrębnych i nieprzenikalnych wzajemnie porządków, szukania za wszelką metaforyczną cenę podobieństwa
w odmiennościach. Polemizował z tezą autorki Ludzi stamtąd Jan Zbigniew Słojewski zwracając uwagę na metaforę kadenowską, świadomy instrument karykatury politycznej i społecznej demaskacji.
Oceny krytyczne wynikają z osobnego czytania „Generała Barcza”, z niepamięci o stylistyce „Łuku”, z chętnego powtarzania opinii, jakie ferowano z okazji „Zawodów” i „Prochu”. Pierwsza powieść polityczna autora „Piłsudczyków” ujawnia walory i specyfikę stylu, jeśli pamiętamy o „Łuku” i osiągniętej w nim symbiozie impresjonistycznych i ekspresjonistycznych elementów opisu i kreacji.
Prostota i sztuczność.
W „Generale Barczu” Kaden konsekwentnie unika lirycznych monologów. Krajobrazy wewnętrzne i miejskie pejzaże utrwala lakonicznym zapisem. Ta powieść, której miejscem akcji jest gabinet, sejm, zebranie towarzyskie, urząd państwowy jest prozą dialogów i opisu postaci toczących polityczne czy politykierskie rozhowory. Słowo rządzi wszechwładnie i powodowane nim wrażenie zyskuje natychmiastowe odbicie w wyglądzie postaci, w ich geście, w wyrazie twarzy, w przemianie fizjonomii. Polityka jest dla bohaterów sztuką czasu teraźniejszego i dlatego nie ma miejsca na retrospekcje. Wszystko opanowuje czas teraźniejszy i jego dyktat stwarza psychikę. Jeszcze w „Prochu”, „Piłsudczykach” i „Łuku” Kaden dynamizował świat, jaki znajdował się w kręgu spojrzenia bohatera. W „Generale Barczu” jedynie ważnym przedmiotem obserwacji (w przedmiot często przemienionym) będzie jednostka, wzajemność słowa i gestu, metafory politycznego wywodu i metaforycznej przemiany ciała ludzkiego.
Problemem stylu „Generała Barcza” będzie dla pisarza skłonnego do konceptualnych zestawień i ekspresjonistycznych przesadni stworzenie naturalnego dialogu w jego stawaniu się, uchwyceniu żywiołu mowy potocznej in statu nascendi. Dialogi powieściowe taką właśnie utrwalają mowę — żywy, chaotyczny dialog. Zdania poboczne ostro odcinane od zdania nadrzędnego, niezwykła obfitość równoważników i sygnalizowane wielokropkami zawieszenia głosu. Ta imitacja naturalności ma swoją zasadność szczególną: rozmawiają, przekazują sobie rozkazy i polecenia wojskowi przywykli do rygorów regulaminowej oschłości. Przeszli szkołę leguńskiego stylu czy zawodowego, oficerskiego (jak Krywult) życia i dlatego dosad-ność, rubaszność, trywialny żart jest ich argumentem.
Kaden dba jednak o indywidualizację sylwetek. Krywult powodowany i wykształceniem, i kolejami życia mnoży rusycyzmy. Dąbrowa słowem i myślą zdradza swój wiejski rodowód, sprowadzając refleksje do zdroworozsądkowego konkretu gardzi myśleniem abstrakcyjnym. Natomiast zdolność spekulacji myślowej, tworzenia niespodziewanych aforyzmów, które poddaje następnie próbie praktyki posiada szef wywiadu, major Pyć. Jego zwierzchnik generał Barcz obdarzony został talentem ujmowania sytuacji w kategoriach skrótu socjologicznego. To co mówi o ojczyźnie, stalowych ramach i koniecznościach losu jednostki ma wymiar metafory lub definicji. Objawia nam znaczne talenty aforystyczne i Rasiński, autor wielekroć przywoływanej przez krytyków i historyków literatury formuły: „radość z odzyskanego śmietnika”.
Z jednej strony prostota dialogu i aforystyczność myśli, osobne rynsztunki werbalne postaci. Z drugiej — zabiegi cyzelatorskie: rytmizacja prozy, jej sylabiczne brzmienia, harmonijna kompozycja wyliczeń w trójkowym głównie szyku, stosowanie przestawni składniowej, która przydaje znaczenia czasownikowi, dynamizuje frazę i akcję.
Rytmizacji prozy, jej znaczniejszej sugestywności służy stałe stosowanie epifory i anafory. Szyk anaforyczny jest bardzo często szykiem dialogów. Kaden powtarza epitety kilka razy, wzmacnia ich brzmienie i donośność. Jego bohaterowie tak właśnie muszą rozmawiać. Natrętnemu powtarzaniu gestów towarzyszy natręctwo słowa, brak zaufania do intelektualnych możliwości partnera i zarazem utwierdzanie się takim „echowym” sposobem we własnych racjach. W „Zawodach” poddał pisarz prozę dyktatowi epitetów, animizacji, antropomorfizacji i animalizacji. W „Generale Barczu” z upodobaniem wykorzystuje środki obrazowe, które potęgują konkretność, zmieniają naturalne proporcje między człowiekiem i przedmiotem, nadają materialność abstrakcji. Nie zawierza wszystkiego animizacji krajobrazu, licytacji synonimów i inwazji epitetów. Kaden stosuje teraz głównie metonimię i animizację metonimiczną, metaforę materializującą, personifikację i urzeczowienie, porównanie wiodące do animalizacji. Oto jak w świetle tych zabiegów jawi się człowiek i gromada ludzka - dobitnie ujawnia zamiłowanie Kadena do metonimii, reizacji i animalizacji. Zwraca uwagę wyraźna epitetowa barwa tych zabiegów: służą pomniejszeniu jednostki, odebraniu identyczności, zrównaniu z przedmiotem, pozbawieniu wnętrza. Ornament zastępuje osobowość, nie dopuszcza możliwości jej istnienia, przekonuje o nicości dostrzeżonej „grudy ludzkiej”.
Równie mocne i obsesyjne jest operowanie personifikacją i metaforą materializującą, która stany i pojęcia przemienia
w konkret, czyni dotykalnymi.
Zwróćmy uwagę na motyw śmiechu i głosu. Ich traktowanie zwraca uwagę na materialność kadenowskiego świata, głos stanowi w jego prozie niezmiennie znak dwuznaczności, „śmiech nie ma w sobie bergsonowskiej, oczyszczającej siły”.
W sytuacji, gdy człowiek jest już tylko okazją do reizującego porównania, traci kontrolę nad swymi odruchami fizycznymi. Pozostaje poetyka śmiechu, znaczyć może jako argument — krzyk. Postaci Barcza niezwykle często posługują się tym sposobem wyrazu wynikłym z braku przekonania o intelektualnych możliwościach przeciwnika i zarazem z braku ufności we własne racje. Jak anaforyczne i epiforyczne szyki, tak i krzyk, podniesienie głosu znaczone przez pisarza wielokropkami swą inwazją dowodzi bezradności, próby siły w warunkach niemocy.
Zabiegi niszczące ostatecznie tożsamość jednostki, które czynią przedmiotem obserwacji zachowanie jej elementów, pokazują nam detal spotęgowany i niepodległy władztwu ciała, są w „Generale Barczu” daleko mniej ostentacyjne niż w „Zawodach”, „Prochu” czy „Zbytkach”. Walory personifikacji, metafory materializującej i animizacji wykorzystuje Kaden oszczędniej. Tylko wówczas gdy mają stworzyć obraz pracy myślowej jednostki zdając sprawę z obrazem ciała ze stanu ducha, gdy pokazują bezradność jednostki wobec materialnej dynamiki fizjologii.
Animalizacja nie jest głównym kadenowskim zabiegiem, będzie nim dopiero po latach dziesięciu, w „Mateuszu Bigdzie”. Człowiek sprowadzony do rzędu przedmiotów, pozbawiony panowania nad odruchami, poddany atomizacji zostaje jednak niekiedy poddany próbie animalizacji. Służą one jednoznacznej charakterystyce postaci, zwłaszcza majora Pycia. To on „zastygł, zakrzepł niby przydrożna kupka błota”.
Barokowe, berentowskie filiacje pisarza najlepiej wyjawia fraza: Miasto: ,,[...] szerokie równanie z kamienia, wzięte w klamry wież i, niby znaków czarnego pierwiastka, pełne dymiących kominów.” To Kaden z „Prochu”, to Berent z „Oziminy”.
Metafora kadenowska zmienia proporcje, oddaje człowiekowi to, co należne przedmiotom i stanom psychicznym,
co charakteryzuje zwierzęta. Gdy pamiętamy iście wyzwiskowe słownictwo „Mateusza Bigdy”, nie będą nas zaskakiwać używane często w „Generale Barczu” metafory, które przypisują jednostce odrażające właściwości. Pyć ryje i mlaszcze, Dąbrowa raz jest legawcem, raz indorem. Krywult — knurem niepospolitym. Nawet Barcz nie zostaje oszczędzony. Nikt nie panuje nad swymi reakcjami, każdy działa krzykiem, śmiechem i animalnym instynktem nie wiedząc — wyjąwszy Pycia
i Barcza — o skutkach swego działania. Między taktyką i instynktem istnieje świat „Generała Barcza”. Między ekspresjonistycznym spotężnieniem stylu a instynktowną, wspartą realiami wiwisekcją władzy i polityki pierwszych miesięcy wolności.
Potwierdzeniem tezy o walce, zemście i ironii jest kadenowski obraz świata polityki. Kręgi nieuniknionej i wielkiej degradacji, na którą skazane są jednostki co nie zdobywają się na ryzyko poświęcenia, gry o rzeczpospolitą w zapomnieniu o sobie,
z pamięcią — o jej konieczności. Analizując prozę Kadena pisał Dawid Hopensztand: „Postaci wychodzą tak, jak gdyby je konstruował ktoś zbliżony do behawioryzmu […]”
Inni krytycy zwracali uwagę na biologiczność postaci powieściowych. Podpowiadano określenie: instynkty wista. Istotnie behawioryzm, teoria psychofizjologiczna najbardziej jawna w „Mateuszu Bigdzie”, jest pożytkowany już w „Generale Barczu”. Nie znaczy to, iżby pisarz znał koncepcje behawioryzmu klasycznego, teorie Johna B. Watsona głoszone przezeń
w roku 1919 (zatem w okresie „Łuku”). Niemniej, postępuje zgodnie z teorią behawioryzmu.
Bada przede wszystkim to, co zewnętrzne, poddane uchwytnej obserwacji, wymierne — zatem ruch fizyczny jednostki, słowo, całą strefę fizjologii. Jedna zwłaszcza metoda, zwana przez behawiorystę Burrhusa F. Skinnera uwarunkowaniem instrumentalnym, ma w „Generale Barczu” zastosowanie nader częste. Kaden buduje sytuacje, w których postaci oczekiwać mogą bądź wysokiej nagrody za swe postępowanie, bądź spodziewać się odpowiednio spotęgowanego niepowodzenia.
To sprawia, iż następuje upodobnienie reakcji, sprowadzają się one najczęściej do trzech impulsów, jakie behawioryści określają mianem dziecięcych — lęk, nienawiść, miłość.
Na planie pierwszym oglądamy jak w behawioralnym laboratorium przebieg procesu podnieta — reakcja, zapis biorących udział w akcji receptorów — narządów zmysłowych, efektorów — mięśni i gruczołów, łączącego je systemu nerwowego.
Tak właśnie pojmują psychologię behawioryści: wzruszenie uważają za reakcję motoryczną organizmu, której towarzyszy przyspieszone wydzielanie gruczołów. I w Generale Barczu praktykowana jest mimowiednie behawioralna teoria myślenia: praca mięśni tworzy słowa, jednostka jest zespołem mięśni, które myśl artykułują.
Zatem somatyczność i natrętna materialność prozy Kadena będzie przeniesieniem do powieści behawioralnych zasad rozumienia jednostki. Im bliżej wielkiej sceny politycznej, tym bardziej traci ona autonomię, staje się członkiem
i reprezentantem grupy. Tylko Pyć i Barcz nie podlegają owej regule. Tylko oni nie wywodzą się z behawiorystycznego laboratorium. Trzecim sprawiedliwym jest sam Rasiński.
„Zawody” i rzemiosło stylisty.
„Niezgułę” przyjęto przychylnie. Za rewelację uznano tom nowel „Zawody”, wydany w roku 1911. Kaden pisał o krakowskich rzemieślnikach i o ludziach skazanych rodzajem uprawianego zajęcia na samotność, szyderstwo i poniżenie. O jednostkach całkowicie pracy przypisanych.
Nie znamy ich imion, oglądamy w zbliżeniu mechanizm wysiłku, walkę o byt w szpetnym i wrogim mieście. Kaden stara się nie rezygnować z motywu pracy-kreatorki pozwalając postaciom na snucie snów o potędze... Styl właśnie zwracał uwagę recenzentów — pasja analityczna, pomysłowe metafory. Pisarz widział w „Zawodach” protest przeciw potopowi dygresji, lirycznej inflacji i zanikowi realności słowa, zatem rozprawę i z poetyką „Niezguły”.
Debiutował, gdy po rozrachunku w 1905 roku Młoda Polska komentowana była przez nowe pokolenie ostrzem groteski, ostrych wartości estetycznych, empirycznej analizy życia społecznego. Kaden, z przyczyny „Zawodów” ogłoszony przez Wilhelma Feldmana turpistą, zawierza bardziej ekspresjonizmowi niż symbolizmowi i impresjonizmowi. Nie wybiera programowo ekspresjonistycznej poetyki, gdyż istniała ona w stanie osmozy z oboma rodzącymi ją nurtami (właśnie w czasie debiutu Kadena następuje ostateczne okrzepnięcie aktywistycznego nurtu ekspresjonizmu niemieckiego). Autor „Zawodów” kultywuje stylistykę, w której owocują na równych prawach owe trzy -izmy, lecz jego temperamentowi pisarskiemu odpowiada najbardziej ekspresjonistyczna poetyka kontrastu, brutalności, rozpadu.
Kaden operuje przede wszystkim epitetem, narzędziami animizacji, antropomorfizacji i animalizacji. Z upodobaniem rytmizuje prozę i nagle zestrojone muzycznie kadencje zamyka ostrym, potocznym słowem. Narracja zwolniona dzięki stosowaniu składni retardacyjnej zyskuje wtedy przyspieszenie. Patos poetycki wysokiego stylu zostaje gwałtownie poddany próbie groteski, demaskacji żywiołem brutalnego dialogu. Obraz, w którym wszystko wprawione jest w ruch, zamiera i znów potężnieje, rozpięty między ekstazą a histerią, naznaczony ulubionymi kolorami ekspresjonistów — czernią i fioletem, czerwienią i sinością, purpurą i zielonością. Pisarz przemieniając postaci w rzeźby, o których wyrazistości decyduje gra światła, niszczy wszelkie pozory ładu. Ciało ludzkie żyje poddane lekcji anatomii, wbrew prawom fizyki. Jego elementy oglądamy
w znacznych zbliżeniach. Zyskują w nich suwerenność wynikłą właśnie z animizacji i animalizacji.
Epitet pożytkuje pisarz na prawach naturalistycznego oskarżenia. Diagnostyka przymiotnikowa obnaża kalectwo i chorobę, rozpad i śmierć człowieka, pejzażu, miasta. Sposób zapisu pracy i jej rytmu przypomina o bergsonowskim twierdzeniu: „forma jest zdjęciem migawkowym pewnego przejścia”. Owe migawkowe ujęcia gromadzi Kaden pracowicie, dokonując iście mikroskopowego wejrzenia w mechanikę ruchu, wysiłku fizycznego. Człowiek w „Zawodach” pozbawiony tożsamości, poddany próbie przedmiotu, osaczony gigantyczniejącymi formami, z wysiłkiem broni swego istnienia przed agresją świata.
W tym kręgu wartości zaprzeczonych włada suwerennie brzydota i właśnie jej obrazy spotęgowane ekspresjonizującymi zabiegami mają w „Zawodach” zaciekłego kreatora.
Tom nowel „Zbytki” wydany w czerwcu 1914, a pisany w większości jeszcze w Brukseli, nie zyskał rezonansu — czas wojny nie sprzyjał literaturze. Była to jednak książka ważna: odmienna biegunowo tematem od „Zawodów”, pokrewna im stylistyką. Znów na krakowskich przykładach portretował Kaden różne style zbytkownego moralnie i materialnie życia. Z upodobaniem czynił ze swych bohaterów groteskowe manekiny. Pasja analizy i anatomiczność widzenia zyskały apogeum. Pisarz mnożył
i katalogował epitety, synonimy i inwektywy, szczególnie rozbudowując koncepty reizujące postać ludzką. Jednostka
w „Zbytkach” istnieje bądź we władzy instynktu i impulsu, bądź na podobieństwo bezwolnej marionety. Tylko czas dzieciństwa będzie dla nowelisty strefą ludzką. Otwiera piękno świata. Wyzwala przeżycia nie poddane natychmiast brutalnemu poniżeniu.
„Proch”. Debiut skandalisty.
Drugi debiut Kadena to powieść Proch wydana w sierpniu 1913 roku, gdy pisarz wrócił właśnie do Krakowa. Była debiutem skandalisty. Wykorzystując własne przeżycia prowadził akcję powieści przez Warszawę i Kraków do Brukseli, gdzie studiował pianistykę główny bohater uwikłany w nieszczęśliwą miłość (wersja kaukaskiego epizodu przeżyć autora), pracujący
w polskiej organizacji studenckiej. Nastroje stolicy po roku 1905, zapis konfliktu młodego i starego pokolenia, ironiczna ocena galicyjskiego politykowania i konformizmu, najobszerniej — życie kolonii akademickiej w Brukseli, a w jej centrum lelewelczycy — oto problemy Prochu Zapis aspiracji i dyskusji ideowych, kromka codzienności — romansów, intryg, egoizmów.
Estecie Krausnerowi i dziennikarzowi Czerwiakowi użycza własnych opinii Kaden-krytyk sztuki i publicysta, najwierniej sekundując Ignacemu Białkowskiemu, pianiście, któremu dał własne biograficzne wiano. Większość postaci wprowadził pod przejrzystymi pseudonimami i tak spotykamy w „Prochu” Marię Dąbrowską, Mariana Dąbrowskiego, Nelę i Erazma Samotyhów („Tyhańscy”). Taka praktyka musiała prowokować komentarze i dyskusje, bo też spośród siedemdziesięciu studentów (liczebność polskiej kolonii w Brukseli) ponad dwudziestu sportretował w powieści. Nie zamierzał kompromitować całego środowiska, tylko kilku postaciom nie szczędził ironicznych sztychów, a tak odmienił proporcje między życiorysową prawdą i powieściowym zmyśleniem, że uchylił oskarżenia o złą wolę i potwarcze zamiary.
Dzisiaj „Proch” jest świadectwem obyczajowości, politycznych aspiracji, życiowych konieczności studenckiej emigracji po roku 1905. Młodzi oglądani w scenach składkowego balu, zebrania organizacyjnego, agitacji w belgijskim zagłębiu
i strzeleckich manewrów zastanawiają z jednej strony szlachetnością zamiarów, z drugiej — bałagulstwem, rozpolitykowaniem. (Wszyscy dzielą życie trudne, osaczone kłopotami materialnymi.) Powieść zamyka opis ćwiczeń wojskowych odbywanych przez robotników i żołnierzy w okolicach Liege. I tutaj Kaden wykorzystuje osobiste przeżycia.
Proch nie zyskał wielu recenzji. Jego stylistyka dowodzi bardziej wstrzemięźliwego operowania skrajnymi emocjonalnie epitetami. Nadal pisarz atomizuje i automatyzuje postaci ludzkie. Chętnie włada kunsztowną metonimią i ożywia martwe przestrzenie agresywnym, przekreślającym prawa statyki i dynamiki kojarzeniem brył, postaci i stanów. Jak w dziełach rzeźbiarskich i malarskich futuryzmu tak i tutaj miejsce najważniejsze mają ruch, dynamika materii, materialne wcielenia postaci, powinowactwa formy między człowiekiem a przedmiotami.
„Dzieło nader ludzkiego miłosierdzia”.
Tak określił Kaden powieść „Łuk”. Rozpoczętą w grudniu 1917 roku w Krakowie ukończył w czasie krynickiej rekonwalescencji, spowodowanej raną odniesioną we wrześniu 1918, a wydał w maju 1919. Chciał, aby w „Łuku” widziano sztych wymierzony w ludzką małość i cywilny odpowiednik jego prozy wojennej, drugą stronę tkaniny losu polskiego. Małość ludzka miała jeszcze mocniej intronizować wielkość, umacniać postawy heroiczne. To właśnie stanowiło dowód pisarskiego miłosierdzia. Czytelnicy nie zważali jednak na intencje. Powieść osadzona w krakowskim środowisku uniwersyteckim bulwersowała opinię portretami postaci dobrze w nim znanych. Karol Irzykowski nigdy nie wybaczył pisarzowi swego powieściowego sobowtóra. Obok ukazanego z ironią krytyka pojawili się w „Łuku” jego kolega z «Nowej Reformy» redaktor Konstanty Srokowski, a w roli głównego bohatera — profesor Marian Szyjkowski. Jeszcze ostrzej potraktował Kaden redakcje konserwatywnego «Czasu» i «Nowej Reformy», a nieledwie pamfletowo Biuro Wydawnictw Naczelnego Komitetu Narodowego (zatem edytora kadenowskiej prozy legionowej).
Prowadząc ten ostatni atak miał sprzymierzeńca w Stefanie Żeromskim, który nie szczędził NKN na kartach „Caritasu”, ostatniego tomu „Walki z szatanem”. Porównanie krakowskich sekwencji „Caritasu” i „Łuku” dowodzi znacznie ostrzejszej pasji polemicznej i oskarżycielskiej Kadena. Portretując ludzi żywych i dopełniając ich biografie szeregiem fikcyjnych epizodów, swobodnie gospodarząc wydarzeniami i czasem kalendarzowym zamierzał jedno — demaskację krakowskiego lojalizmu, ujawnienie zasadniczego przełomu obyczajowego, jaki sprawił czas wojny, oskarżenie mieszczańskiej dulszczyzny, stworzenie bohatera niepodległego konwenansom.
Powieść rozpoczyna Kaden dni parę przed wybuchem wojny. Wydarzenia zamyka w klamrach kilkunastu miesięcy lat 1914—1916. Galeria postaci obszerna: legionista-poeta Zatorski, jego żona, którą czas kryzysu duchowego czyni kobietą wyzwoloną, sylwetki mieszczańskich inteligentów i jednostek nagle wzbogaconych w czasie wojny. Jest wśród nich i pozytywista-proletariatczyk i przedstawiciel młodego pokolenia cynicznych pragmatystów. Kaden dokonuje wiwisekcji fenomenu zwanego mieszczaństwem galicyjskim. Analiza przeprowadzona w „Łuku”, otwarcie „piekła na miarę”, wskazanie na światopoglądową i moralną nicość postaci służyło pośrednio raz jeszcze apologii wielkiej jednostki i jej programu odnowy narodu. Bardzo to znamienna teza całej leguńskiej literatury.
Plotkarskiej sławie „Łuku” towarzyszyło zainteresowanie krytyki. Prym wiedli zaprzysiężeni już od Piłsudczyków zwolennicy pisarstwa Kadena — Wincenty Rzymowski, Emil Breiter i Leon Pomirowski. Doskonale oddana — pisał Breiter — atmosfera psychiczna „ogólnego rozwydrzenia duchowego maskowanego cudownym pokostem rzekomego wyrobienia społecznego” Maria Miechowska, bohaterka „Łuku” to pierwsza postać z kadenowskiej galerii kobiet, które występują przeciw zmowie mężczyzn, osiągają niezależność osobistą, prowadzą życie łamiące pruderyjne obyczaje środowiska. Jesienią roku 1929, kiedy wznowiono „Łuk”, rozpoczął Kaden wojaż odczytowy „O nową kobietę”. Występy spowodowały biskupią anatemę i publiczne incydenty. Wtedy jeszcze pochwała kobiety wyzwolonej stanowiła wyzwanie dla klerykalnego, prawicowego czy wręcz kołtuńskiego audytorium. Zarzucano Kadenowi, podobnie jak i Boyowi, seksualizm i pornografię, demoralizowanie czytelników, podczas gdy odważył się on pisać o miłości fizycznej i pięknie ciała kobiecego rozrywając wiktoriańskie gorsety. Poprzez dzieje Marii Miechowskiej analizował nagły w dobie wojny kryzys rodziny, tradycyjnych więzi pokoleniowych. Czynił to w stylistyce powściągliwszej niż w „Zawodach” czy „Prochu”. Mniej w „Łuku” brutalizmów i słownictwa medycznego. Bardzo liczne pejzażowe i architektoniczne obrazy Krakowa szkicowane z różnych punktów widokowych w chwili spotęgowanej widzialności, przełamania światła i cienia. Nadal dąży pisarz do zyskania materialnej konkretności słowa, gestu postaci, architektury. Breiter słusznie widzi w autorze „Łuku” ekspresjonistę i aktywistę psychologicznego, który jednostkę utrwala „w dynamice mięśni, w migotliwym rozedrganiu rysów i płaszczyzn”.
„Czarne skrzydła”.
Opowiadania pisze Kaden i drukuje w latach 1924—1929. Jest to okres pracy nad powieścią „Czarne skrzydła”, zbierania materiałów w Zagłębiu Dąbrowskim, odcinkowego druku pierwszej wersji i publikacji książkowej, zasadniczo przepracowanej. Powieść o pracy zamierzał już w czasie odcinkowego druku „Generała Barcza” w lutym 1923. W listopadzie 1923 wyjechał do Dąbrowy Górniczej i przebywał tam z przerwami do lutego 1924. Pierwszy odcinek powieści drukował «Romans i Powieść», dodatek «Świata», 3 stycznia 1925. Wersja książkowa ukazała się dopiero w grudniu 1928 (Lenora) i styczniu 1929 (Tadeusz). Zawsze wierny autopsji pisarz stworzył w licznych wywiadach legendę zagłębiowskiej przygody, ciężkiej pracy w kopalni, wielu lat studiów i doświadczenia „przeróżnych fachów życia górniczego”.
Zamierzał powieść o pracy, o zmaganiu człowieka z materią. Musiał odstąpić od tego zamiaru wkraczając na teren ostrej walki klasowej, zmagania polskiego i obcego kapitału. Poznał dobrze mechanizm działania zagłębiowskiej PPS, bywał na zebraniach komórek KPP, rozmawiał z dyrektorami kopalń i hut, poznawał życie górników. O wyjeździe zadecydowała ostatecznie katastrofa w kopalni „Reden” eksploatowanej przez Towarzystwo Francuskie. 20 września 1923 wybuchł tam pożar powodując 39 ofiar śmiertelnych. Nie było sprzętu ratunkowego, pracowano w warunkach zagrażających życiu.
Komentując druk pierwszych odcinków „Czarnych skrzydeł” pismo PPS «Głos Zagłębia» donosiło, iż wiele powieściowych ról grać mają dobrze znane postaci zagłębiowskie. I tym razem Kaden pozostał wierny zasadzie praktykowanej w „Prochu”. Krytyka nie dociekała jednak prawdy o powieściowych bohaterach, nie szukała ich sobowtórów. Skutkiem owej obojętności Karol Irzykowski uznał powieściowy opis katastrofy za obiegowy rekwizyt znany od czasów „Terminalu” Zoli, tymczasem Kaden dał precyzyjną relację o katastrofie w „Redenie”. Wszyscy bohaterowie „Czarnych skrzydeł” to działacze partyjni, górnicy i zarządcy kopalni portretowani pod powieściowymi pseudonimami. Nazwiska trzech postaci powieściowych znajdujemy na tragicznej liście ofiar katastrofy. W jedynej sylwetce spoza Zagłębia, działaczu pepeesowskim Mieniewskim rozpoznawano Ignacego Daszyńskiego.
Wizerunek Mieniewskiego i powieściowa ocena działania PPS w Zagłębiu spowodowały ostre ataki prasy partyjnej. Z pozycji skrajnej prawicy atakował Adolf Nowaczyński ten — jak twierdził — paszkwil na rasę polską. Autorowi „Nowych Aten” sekundował Stanisław Pieńkowski oskarżając pisarza o pornografię. Publicyści PPS protestowali przeciw pozornemu potępieniu kapitalizmu i szerzeniu nastrojów niemocy. W obszernej broszurze polemicznej Od „Czarnych skrzydeł” do czarnej koszuli dwaj lewicowi publicyści Henryk Drzewiecki i Fryderyk Mecen przyznając powieści wielką agresywność społeczno-artystyczną i wysoką rangę wskazywali na niebezpieczeństwo faszyzowania. Kaden — ich zdaniem — zamierzał powaśnić PPS i komunistów, zło kapitalizmu sprowadzał do ,,niemoralności charakterowej”, z sentymentalnym panegiryzmem widział klasę robotniczą. Krytyka literacka była powściągliwa. Jak zwykle z apologią wystąpili Breiter i Pomirowski, uznali wartość powieści Kazimierz Czachowski, Stefan Kołaczkowski i Jan Lorentowicz.
Czy zatem Kaden wystąpił w „Czarnych skrzydłach” w roli czarnowidza i autora paszkwilu? Realia zagłębiowskie lat dwudziestych dowodzą innej prawdy. Czas strajków, represji policyjnych, kryzysu węglowego i wzrostu bezrobocia znalazł
w pisarzu obiektywnego świadka. Najbardziej dociekliwie widział on grę polityczną, przetarg o kariery prowadzony w gronie pepeesowskich działaczy, zagubienie polityczne, brak świadomości znacznej części robotników. Krytycy „Czarnych skrzydeł” nie pamiętali o zagłębiowskich realiach i prawdzie dokumentalnej powieści. Ulegali całkowicie kadenowskiej stylistyce. Nie widzieli demaskatora pozostając pod wrażeniem ekspresjonistycznego stylu.
Kaden przeprowadził wyrazisty podział postaci. Z jednej strony akcjonariusze kapitału, z drugiej robotnicy, między nimi,
w roli pośredników, funkcjonariusze partii. W każdym z tych kręgów narasta napięcie, w każdym spotykamy ludzi o różnych biografiach i postawach. Kapitaliści: dyrektor kopalni Coeur, cyniczny szantażysta i demon Osady, dyrektor techniczny Kostryń — bezwolny wykonawca jego decyzji, sprzymierzony z nimi komisarz policji Kapuścik (nazwisko autentyczne) uznający tylko prawo terroru i salwy do manifestującego tłumu. Pośredników — ludzi zagłębiowskiej PPS pochłania szukanie możliwości kariery. Powieść pojawiła się w chwili, gdy Piłsudski prowadził otwartą walkę z ówczesnym marszałkiem sejmu. Czas druku sprzyjał aktualizującej lekturze, i stawianiu znaku równania, mimo że biografia Mieniewskiego nie naśladuje życiorysu Daszyńskiego, a „Czarne skrzydła” nie były paszkwilem wymierzonym w partię jak Włodzimierza Perzyńskiego „Michalik” z PPS (1910) czy późniejsze, Tadeusza Ulanowskiego „Doktor Filut” i Wiesława Wohnouta „Miłość i sprawa”.
Mieniewski jest przywódcą klasy robotniczej, który
zdradził ideały swojej młodości. Wybitny mówca i dobry taktyk działa na zasadzie taktycznych manewrów i oratorskimi zabiegami osłania pustkę wewnętrzną i obojętność. Młodsi, nowe pokolenie działaczy nie doznało rozczarowania w warunkach niepodległej Polski. Nie marzyli nigdy o szklanych domach, myśleli zawsze o konieczności szybkiej kariery, w jej imię działają, ale i oni nie wywodzą się z klasy robotniczej, nie mają górniczego rodowodu. Środowisko robotnicze najbardziej w „Czarnych skrzydłach” zróżnicowano i ten obraz wywoływał publicystyczne sprzeciwy. Stosując filtr mowy pozornie zależnej, zatem stwarzając „[...] pozory daleko idących swobód postaci, przy istotnym wszechwładztwie liryzmu autorskiego” zrównywał Kaden zbiorowisko ludzkie z masą falujących mięśni. Opaczny też był obraz wiecu robotniczego, na którym wadzą się wszystkie grupy zawodowe, w czym pisarz np. widział znak walki klasowej.
Inne emocje budzili bohaterowie pozytywni, rodzeństwo Lenora i Jan Dusiowie. Lenora była po Marii Miechowskiej i Hance Drwęskiej z „Generała Barcza” kolejną kadenowską kobietą wyzwoloną. Postać jej brata, sygnalisty kopalnianego i działacza KPP, żarliwego ideologa, prowokowała krytykę prawicową do posądzenia pisarza... o komunizowanie. Kaden świadomie czyni zeń bohatera pozytywnego, heroicznego aż po bohaterską śmierć w kopalni. Tylko Duś działa w imię idei, zwalcza krzywdę społeczną. Jego antagonistą będzie legionista, Tadeusz Mieniewski. Pierwszy wierzy w rewolucję, drugi — w stopniową naprawę Rzeczypospolitej. Jedynie Dusiów i Tadeusza Mieniewskiego ocalił pisarz z behawioralnego czyśćca, w którym nikły rysy indywidualne postaci, a dominowały cechy gatunkowe, w którym nie znaczyły słowa lecz tylko gesty, nie rządziła psychologia lecz fizjologia. Naturalnym sposobem bycia innych postaci. jest płacz, fizyczne zmaganie z przeciwnikiem, krzyk. W żadnej powieści międzywojennej doby dyktat fizjologii nie jest tak przemożny. Nie ulegają temu terrorowi tylko postaci służące pisarzowi do prowadzenia zasadniczego sporu światopoglądowego — Kaden oddaje sprawiedliwość Dusiowi,
a najwięcej uwagi poświęca Tadeuszowi Mieniewskiemu.
Mieniewski należy do pokolenia Marka Świdy, Cezarego Baryki i Andrzeja Laterny, pokolenia naznaczonego młodzieńczym przeżyciem wojny. Z trudem znajduje ono miejsce w „cywilnej” rzeczywistości, oskarża generację ojców o zdradę idei, postanawia zastąpić wzniosłe hasła małymi wynalazkami i pracą. Tak czyni Mieniewski, kiedy przybiera w Dąbrowie nazwisko Mieniuk rozpoczynając terminowanie w kopalni. Gardzi partyjnymi i biurokratycznymi karierami, całą powszednią nieprawością świata polityki. Lecz prawdziwe spełnienie przyniesie Mieniukowi dopiero katastrofa, kiedy może działać
z żołnierską odwagą. Baryka w berentowskiego fachowca przemieniony znów jest sobą — romantycznym wrażliwcem.
Dyktatura „Mateusza Bigdy”.
„Czarne skrzydła” rozpoczynały obszerną trylogię powieściową. W październiku 1929 roku Kaden rozpoczął pracę nad trzecim tomem cyklu. Pierwszy odcinek „Mateusza Bigdy” drukowała «Gazeta Polska» 1 maja 1932. Redakcja zapowiadała sensacyjną prozę polityczną. Autor mówił o dwóch latach pracy, penetracji sejmu, dyskusji politycznych, poznawania ekonomii, rolnictwa, spółdzielczości.
Natychmiast rozpoczęła się nowa, trzecia wielka dyskusja nad pisarstwem Kadena, nad prawami i uzurpacjami autora powieści politycznej, rozszyfrowywanie powieściowych pseudonimów, sporadycznie analizy techniki prozatorskiej.
Znamienne: „Mateusz Bigda” nie zwrócił uwagi krytyków młodego pokolenia. Komplementowali powieść bądź dawni zwolennicy Kadena — Wincenty Rzymowski, Kazimierz Czachowski, Leon Pomirowski, Emil Breiter, Paweł Hulka-Laskowski, bądź debiutanci pozostający pod jego wpływem — Hermlnia Naglerowa, Jerzy Kornacki. Udowadnia Kaden — pisał Emil Breiter — iż „jako jedyny w Polsce rozpracował jej rzeczywistość polityczno-społeczną, jest jak ów dobosz
z noweli Żeromskiego”. Hulka-Laskowski: to świadectwo „teratogenii polityczno-społecznej”. Jerzy Kornacki: Bigda „staje się jakimś zoologicznym wzorem wodza ludzkiej gromady”. Kazimierz Czachowski wskazywał na pokrewieństwa
z Joyce'em: „wydobywanie zarazem świadomych i podświadomych stanów uczuciowo-myślowych służy plastyce postaci, rozbudowuje sferę «potencjalności psychicznej»”. Kilka głosów odmawiało „Mateuszowi Bigdzie” wartości.
Kaden zwracał uwagę na konieczność czytania „Mateusza Bigdy” jako ogniwa „Czarnych skrzydeł”. Zamierzeniem pisarskim — powtarzał w wywiadach — było ukazanie, w jaki sposób chłop polski załamał się pod ciężarem „dziejowej misji”, płacąc cenę wieków pańszczyzny i niewoli. „Mateusz Bigda” to powieść o tragicznym zagadnieniu chłopstwa, której bohaterowie są autentyczni autentyzmem symboli. Indagowany o perspektywę nadejścia Polski ludowej, Polski sprawiedliwości społecznej wyznawał: „Na to pytanie ja nie mogę odpowiedzieć, to jest polityka”. Ta wypowiedź dowodzi raz jeszcze, jak bardzo postawa Kadena odmienna była od postawy autora „Przedwiośnia”. Powieściopisarz góruje znacznie nad publicystą. Temperament pisarski, werwa stylistyczna, pasja obserwatora, który zawierza realiom, zna doskonale scenę i kulisy polityki — owe atuty stwarzały powieści polityczne nobilitujące gatunek uważany wcześniej za drugorzędny. Apoteoza była w nich zawsze podszyta szyderstwem, atak polemiczny prowadzony kilkoma duktami. Dlatego rozrachunkowa, niezmiennie korzystająca
z prawa pamfletu i ironicznej karykatury, behawioralna i ekspresjonistyczna proza powieściowa Kadena zmuszała do polemiki publicystów prawicy i krytyków lewicowych, nie pozwalała nikomu na obojętność. Ostatni spór sprowokował właśnie „Mateusz Bigda” mimo upływu dziesięciolecia między datą druku powieści a wydarzeniami w niej poświadczonymi.
„Mateusz Bigda” traktuje o epoce paktu lanckorońskiego, który 17 maja 1923 roku Wincenty Witos, przywódca PSL-„Piast” podpisał z przedstawicielami endecji i chadecji. Wynikiem paktu było ustalenie zasad reformy rolnej nader korzystnych dla posiadaczy i bogatego chłopstwa. Przymierze lanckorońskie wywołało kryzys rządowy, 28 maja 1923 ustąpił gabinet Władysława Sikorskiego. Wincenty Witos sformował nowy rząd, co spowodowało natychmiastowe zrzeczenie się przez Piłsudskiego stanowiska szefa sztabu. Pakt lanckoroński i wydarzenia sesji sejmowych sezonów 1922 i 1923 stanowią dokumentarne sedno powieści. Kaden nie uległ jednak dyktatowi kalendarza, niweczy chronologię. Czas powieściowego cyklu zamykają klamry: jesień 1924 — wiosna 1926. Fakty zagłębiowskie okresu 1923—1924 i wydarzenia polityczne 1922—1923 zostały inaczej rozpisane. Czas akcji „Lenory” i „Tadeusza” to zima i jesień 1924. Rok 1925 — wiosna i lato to „Mateusz Bigda”. Jesień, zima i wiosna 1926 — „Białe skrzydła”, ostatnie ogniwo cyklu.
Roszadzie czasu towarzyszy parafraza biografii postaci. Życiorysy Mieniewskiego, Bigdy, Gruszki odpowiadają częściowo ankietom personalnym Daszyńskiego, Witosa i Bójki, lecz różnic więcej znacznie niż analogii. Kaden modelował postaci tak, aby symbolizowały postawy polityczne, zasady strategii sejmowej i partyjnego zmagania. Mieniewski przemawia
w popularnym wówczas na forum sejmowym stylu zdobnym przytoczeniami z literatury romantycznej. „Mateusz Bigda” swymi wystąpieniami przypomina nie Wincentego Witosa, lecz Piłsudskiego. Wielekroć niezwykle dosadnie oceniał on wartość sejmu i sens sejmowładztwa. Widzimy w powieści postaci charakterystyczne, symbole władzy w państwie burżuazyjnym, jednostki, które symbolizują obiegowe mity, w jakich świetle społeczeństwo widzi i ocenia partyjnych liderów. To właśnie nie pozwala na opatrzenie powieści politycznych Kadena etykietą pamfletu czy paszkwilu. Kiedy historia oddaliła biograficzną detektywistykę, pozostał nadal żywy, uchwycony w całej dynamice mechanizm polityki, kariery, kompromisu, licytacji ideologicznej.
Pierwsze odcinki „Mateusza Bigdy” drukowano w kilka zaledwie miesięcy po rozprawie Piłsudskiego z przeciwnikami,
po wyroku w procesie brzeskim, w którym na ławie oskarżonych zasiadł Witos pod zarzutem próby obalenia ustroju. Nic tedy dziwnego, że powieść mogła być traktowana jak piłsudczykowski akt solidarności. Dzisiaj
stanowi pamflet wymierzony
w burżuazyjny model parlamentaryzmu, rozprawę z jego francuskim modelem przyjętym na gruncie polskim. „Mateusz Bigda” jest studium pustki ideowej i analizą walki o władzę w imię zysków i kariery, szantażu i intrygi. Historią ludzi „pierwszorzędnie drugorzędnych czy drugorzędnie pierwszorzędnych”. Kaden ogląda ich postaci, rejestruje zachowania, z pasją behawiorysty analizuje każdy gest i każde słowo. Dlatego w „Mateuszu Bigdzie” synonimem myśli jest układ odruchowo-nawykowy, fizyczność ludzka, która wyjawia prawdę o psychice jednostki. Każdy tutaj musi odgrywać rolę mocnego człowieka, każdy jest przekonany o wszechwładności siły. Jedyną postacią posągową i atletyczną jest Bigda, przekleństwem innych — ich marna kondycja fizyczna.
Mamy zatem programową, w imię politycznych intencji, chamskość liderów motywowaną istnieniem tłumu poselskiego, który nie posiada ludzkiej twarzy, został poddany bezwzględnej inwektywie. „Mateusz Bigda”, ta powieść dialogów, jest powieścią epitetu, zapisem świata, gdzie dominuje iście zwierzęca walka o byt. gdzie nie ma miejsca na boje światopoglądowe, gdzie zwycięża mocniejszy argumentami przemocy. Gra o władzę, walka o zaszczyty i korzyści materialne ma w „Bigdzie” iście dantejski obraz. Z tego piekła prywaty ocala Kaden znów tylko swoich bohaterów romansowych, których wyprowadził
z Dąbrowy w stołeczne rewiry. Postacią przykładną i przykładową będzie nadal Tadeusz Mieniewski. Nie pracuje już w kopalni, poznaje mozoły trudu fizycznego w spółdzielni podległej Bigdzie. Jest heroldem straconego pokolenia, poznał całą nicość gry politycznej i cywilnej rzeczywistości. W ostatnim ogniwie „Czarnych skrzydeł” jemu właśnie powierzy Kaden obronę ideologii.
Rozpoczął pracę nad finałem cyklu już w roku 1937, powieść ukończył w roku 1942. Maszynopis złożony w wydawnictwie Gebethnera ocalał częściowo, znamy tylko fragmenty, sto dwadzieścia kart stanowiące zaledwie trzecią część całości. Tadeusz Mieniewski jest w „Białych skrzydłach” publicystą. Redaguje bezkompromisowo atakujący elitę władzy «Głos Sumienia». Maszynopis urywa się w maju 1926. Odtwarzając treść powieści, Jan Gebethner i żona pisarza Romana Bandrowska stwierdzali, że Mieniewski ginął w walkach przewrotu majowego. Taki był finał ostateczny kadenowskiej epopei.
Rok wydania „Mateusza Bigdy”, rok procesu brzeskiego, zamyka dzieje polskiej powieści politycznej między wojnami.
Jej ostatnim epizodem jest Kariera Nikodema Dyzmy Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Inne powieści: Tadeusza Ulanowskiego „Doktor Filut” (1928), „Uczta dozorców” (1929), „Ordynans Córuś” (1930); Jana Strzembosza „Pożyczka zagraniczna”;
”W połowie drogi” (1931) i „Dziedzictwo” (1931) Kazimierza Wybranowskiego (Romana Dmowskiego); „Bracia Władysława” Jana Grabskiego (1934) czy „Miłość i sprawa” Wiesława Wohnouta to pamflety polityczne. Ich wartość przekreśliła historia, stanowiły spieszny i artystycznie miernie motywowany rozrachunek z politycznymi przeciwnikami, straciły aktualność już po kilku sezonach. Znacznie ambitniejsza, pisana w latach 1934—1935 powieść Andrzeja Struga
„W Nienadybach byczo jest” nie została niestety ukończona.
na podstawie wstępu z BN, opracował M. Sprusiński
2