ABC BIOENERGOTERAPII, Bioenergoterapia


ABC BIOENERGOTERAPII

Pierwsze kroki do spotkania z bioenergoterapią powinny prowadzić przez spotkania z samym sobą, poprzez pracę nad własną psychiką i energią drzemiącą w nas samych. Pomagać może tylko człowiek, który autentycznie życzy innym dobrze. Nie jest nim na pewno ten, kto po "proroczych snach" podniesie ręce i krzyknie , ja was uzdrowię, bo wszystkich was kocham", a już po chwili nienawidzi większość widzów, gdyż mu nie uwierzyli lub nie poczuli jego energii. Częściej słyszymy i rozmawiamy o uzdrowieniu niż czynimy cokolwiek, by pomóc innym. Zdolność, jaką posiadają bioenergoterapeuci, tkwi w każdym człowieku, w jego wrażliwości, etyce a przede wszystkim psychice. Każdy z nas może w mniejszym czy większym stopniu pomagać cierpiącym. Nieliczna zaś grupa ma silne zdolności bioenergetyczne. Te cechy szczególnej wrażliwości są na ogół przekazywane genetycznie. Z tej grupy ludzi rodzą się wybitne indywidualności - fenomeny. Pomagając innym, pomagamy sobie - poznając nowe stany umysłu, rozwijamy zdolności zwane paranormalnymi. Kontakt z chorym uczy nas szacunku wobec cierpiącego i cierpliwości w przypadkach wydawałoby się niemożliwych. Cuda na co dzień nie zdarzają się. Na co dzień jest cierpienie chorego i wysiłek podczas bioenergoterapii. Po tych paru zdaniach spróbujemy zrobić pierwszy, chyba najważniejszy krok - oczyścić się z napięć psychicznych poprzez relaks.

Wpływ relaksu na zmniejszenie napięć

Ćwiczenia relaksu są ćwiczeniami niezbędnymi przed ćwiczeniami z bioenergią i mają na celu wprowadzenie organizmu w stan relaksu, odprężenia. Reakcja relaksu jest zmianą w organizmie, polegającą na zmniejszeniu napięcia mięśni i fizjologicznej aktywności organizmu. Inaczej mówiąc, chodzi o zmniejszenie napięcia mięśniowego oraz stanu ogólnej mobilizacji. Uczenie się osiągania stanu relaksu jest uczeniem się wywołania określonych reakcji organizmu, które stanowią wewnętrzne bodźce wyzwalające reakcję relaksu. Przykładem działania takich bodźców jest: przyjęcie odpowiedniej postawy ciała, napinanie i rozluźnianie określonych grup mięśni, zamknięcie oczu, określony sposób oddychania, zwrócenie uwagi na określone partie organizmu i grup mięśni, wczuwanie się we wrażenia płynące z wewnątrz organizmu. Istnieją różne techniki wprowadzania siebie w stan relaksu. Polegają one na wywołaniu u siebie różnych reakcji organizmu, które służą z kolei jako bodźce wyzwalające, czy ułatwiające reakcje relaksu.

Jesteśmy ciągle poddawani napięciom. Istnieje wiele źródeł wywołujących napięcia w naszym organizmie. Najistotniejszymi dla nas są te napięcia:

- których źródłem są nasze lęki i niepokoje;

- które pochodzą z nie zaspokojonych potrzeb psychicznych i fizycznych, pobudzających nas do realizacji określonych "zadań życiowych".

Większość badaczy zajmujących się problematyką psychofizjologii twierdzi, że lęk jest rodzajem niecelowej mobilizacyjnej reakcji naszego organizmu na niebezpieczeństwo płynące nie z rzeczywistości a z wyobraźni. Po to, by niebezpieczeństwo to odeprzeć, aparat psychofizyczny człowieka automatycznie mobilizuje cały organizm. Objawia się to wzrostem ciśnienia krwi, częstością uderzeń serca, częstością oddychania i wzrostem przemiany materii. Naczynia krwionośne rozszerzają się i doprowadzają większą ilość krwi do mięśni, przez co przygotowują je do zwiększonej pracy, natomiast naczynia doprowadzające krew do trzewi zwężają się. Organizm staje się zdolny do wielkich wysiłków. Wzrasta wrażliwość oczu, uszu, powonienia. Opisanym reakcjom towarzyszy napięcie mięśni jamy brzusznej, klatki piersiowej i głowy. Chroniczne napięcie tych mięśni odczuwamy jako bóle głowy, dolegliwości nadbrzusza (kurcze, wzdęcia), ból wewnętrzny klatki piersiowej, ból potylicy, ból karku. Mogą temu towarzyszyć mdłości, omdlenia, uczucie zesztywnienia, wymioty, uczucie opadowe żołądka, drżenie nóg, rąk a nawet całego ciała, kołatanie serca, ściskanie w gardle, parcie na pęcherz moczowy i zwieracz.

Pierwotnie, w zamierzchłych czasach, objawy mobilizujące organizm rozładowywały się w ataku (agresji) i ucieczce, po czym organizm po pewnym czasie znowu wracał do normy. Współczesny człowiek zaś częściej mobilizuje organizm wyobrażając sobie tylko niebezpieczeństwo czy zagrożenie (filmy i TV) niż na samo zagrożenie. Zatem doprowadzenie do mobilizacji organizmu pod wpływem myśli i wyobrażeń to jedno ze źródeł napięć człowieka. Napięcia poszczególnych obszarów organizmu, chociaż nie tak silne jak w reakcjach strachu, kumulują się, zalegają w organizmie i powodują stany chronicznego napięcia. Stan ten z kolei wywołuje dalsze konsekwencje, np. bezsenność, nadpobudliwość.

Drugim źródłem napięć jest "nastawienie się organizmu" na osiąganie czegoś, realizowanie jakiegoś życiowego zadania, w które jesteśmy zaangażowani emocjonalnie. Sama perspektywa robienia czegoś, zwłaszcza jeżeli jest to związane z ryzykiem, wywołuje gwałtowny wzrost mobilizacji organizmu (np. przed egzaminem czy wizytą u dentysty).

Nie tylko emocjonalne nastawienie się na realizację jakiegoś zadania wywołuje mobilizację organizmu. Z badań współczesnych fizjologów wiadomo, że samo myślenie o jakimś działaniu, wyobrażenie go sobie, powoduje nieświadome, ukryte wykonywania drobnych ruchów włókien mięśni, a co za tym idzie - i napięcie mięśni. Wyobrażenie sobie jakiegoś ruchu prowadzi do jawnego lub ukrytego wykonywania. To ukryte wykonywanie drobnych ruchów można zbadać za pomocą aparatów mierzących napięcie mięśni, tzw. miografów. Na temat mobilizacyjnego działania wyobrażeń na mięśnie wypowiadał się już wcześniej znany psycholog James i nazwał to zjawisko ideo-motorycznym. (Związek ten może również doskonale tłumaczyć ruch wahadła czy różdżki).

Relaks - ćwiczenia przykładowe

Kurczenie się mięśni to kontrakcja. Wywołuje je bardzo słaby prąd (mioprąd), mierzalny miografem, płynący przez mięśnie. Mięsień w stanie napięcia jest "twardy", czyli obdarzony dużym potencjałem elektrycznym. W stanie relaksu, czyli minimalnego napięcia mięśnie stają się "miękkie", rozluźnione i ciężkie. Obok wrażenia ciężkości pojawia się uczucie "ciepłych" mięśni na skutek rozluźnienia i rozszerzenia naczyń krwionośnych i lepszego dopływu krwi do nich. Odprężając grupy poszczególnych mięśni, łagodzimy uczucie lęku, agresywności, przygnębienia i wszelkich negatywnych emocji. Obok zmniejszenia przykrych i szkodliwych emocji, odprężając nasze mięśnie - oszczędzamy energię fizjologiczną organizmu. Ćwiczenia relaksacji dostarczają też przyjemnych stanów, bo stan relaksu odczuwany jest jako "coś przyjemnego". Określić to zjawisko można jako "wewnętrzne rozluźnienie", wewnętrzne uspokojenie, odprężenie, wewnętrzny spokój, wewnętrzną ciszę, odświeżenie i wypoczęcie.

Przeżywanie takich stanów działa korzystnie na obraz siebie, akceptację siebie, pogodzenie z sobą, pozytywne nastawienie do siebie, wiarę w siebie i zaufanie do siebie.

Trening relaksacji stosuje się jako metodę przeciwdziałania zmęczeniu, a jako zabieg służy szybkiej regeneracji psychicznej. Taki trening jest również punktem wyjścia do praktyk sugestii i hipnozy. Ćwiczenia relaksujące są także wstępem do ćwiczeń energetyzujących.

Poniżej przedstawiam przykład ćwiczenia relaksującego. Ćwiczenie to polega na powtarzaniu myśli lub słuchaniu nagranego na magnetofon tekstu:

Napinam jednocześnie wszystkie mięśnie całego ciała tak silnie, jak tylko potrafię. Napinam. Silnie. Jeszcze silniej.

Teraz odprężam mięśnie całego ciała. Siedzę prosto. Mam przymknięte oczy i czuję w moich mięśniach wrażenie ciężaru, odprężenia, rozluźnienia.

Jestem wewnętrznie skupiony i spokojny.

Staram się nie myśleć o niczym i nie pamiętać o tym, co było.

Nie myślę o niczym i nie pamiętam tego, co było.

Tylko ten moment, który teraz przeżywam, jest ważny.

Wczuwam się w moje ciało, czuję jak mój oddech wznosi się i opada.

Moje myśli stają się coraz bardziej dla mnie obojętne, a ja staję się coraz bardziej spokojny i odprężony.

Wczuwam się teraz w moje ciało i próbuję rozluźnić wszystkie moje mięśnie.

Rozluźniam mięśnie czoła.

Oczu.

Ust.

Szyi i barków.

Obydwu ramion.

Rąk i dłoni.

Pleców.

Żołądka.

Pośladków.

Ud.

Podudzia.

Stóp.

Wszystkie moje mięśnie stają się miękkie i rozluźnione.

Czuję się coraz bardziej spokojny i pogodny.

Ogarnia mnie przyjemne uczucie pogody i wewnętrznego spokoju.

Pozwalam, żeby się działo to, co się dzieje.

Nie oddycham, ale "coś oddycha we mnie".

Czuję jak przenika mnie wdychane i wydychane powietrze.

Czuję, jak za każdym wdechem i wydechem staję się coraz bardziej spokojny i odprężony.

Wdech i wydech - spokój i odprężenie.

Wdech i wydech - spokój i odprężenie.

Wdech i wydech - spokój i odprężenie.

Teraz wydycham trzykrotnie przez usta całe znajdujące się w płucach powietrze.

Wydycham.

Wydycham.

Wydycham.

Teraz powtarzam mantrę OM AH HUM.

Myślę przy wdechu OM.

Przy wydechu AH.

Przy końcu wydechu i w czasie krótkiej pauzy między wdechem a wydechem HUM.

Kiedy będą mnie nachodziły jakieś myśli i wyobrażenia, udzielę im na krótko uwagi i powrócę do powtarzania mantry.

Mogę być szczęśliwy, może wszystko być szczęśliwe.

Mogę być szczęśliwy, może wszystko być szczęśliwe.

Jestem pogodny i szczęśliwy.

Mantra

Tym, co pomaga w skupieniu się i w osiągnięciu lepszych efektów w czasie relaksu czy medytacji, jest mantra (52). Są to określone sylaby, albo charakterystyczny dźwięk, które mają istotny wpływ na nasz organizm a przede wszystkim psychikę. Wielokrotnie zauważamy, jak kot w momentach odprężenia zaczyna "mruczeć" i dźwięki te są odczuwane aż na jego grzbiecie. Zauważyliśmy zapewne również nieraz osoby starsze pochłonięte jakąś pracą, jak lekko kiwając się, nucą monotonny dźwięk, nie zdając sobie z tego często sprawy.

Oddziaływanie rytmicznego powtarzania jakiegoś dźwięku (mantry) np. sylab AUMM... (OM - AH - HUM), sprzężonego z wdechami i wydechami, jest trudne do wyjaśnienia i dotychczas nie zostało jednoznacznie wyjaśnione. Jedni np. uważają, że powtarzanie mantry wprowadza organizm w stan wibracji. Wibracje te są różne przez stosowanie różnych dźwięków. Inni natomiast przypisują dużą rolę kręgosłupowi, który według nich jest skomplikowaną struną, mającą w tym istotny udział. Wibracje spowodowane powtarzaniem mantry są dla układu nerwowego rodzajem masażu. Działa on synchronizująco na fale elektryczne powstające w mózgu (wyrównanie zapisu alfa i beta). Powtarzanie mantry wzmacnia przede wszystkim fale rytmu alfa i w ten sposób powoduje osiągnięcie przez człowieka głębokiego fizjologicznego i psychicznego odprężenia.

Z powtarzaniem mantry związane są, jak wiadomo, wdechy i wydechy. Nie powinno się przeceniać wdechu przy powtarzaniu mantry, gdyż wydech ma równie istotne znaczenie. Przedłużanie wdechu może rodzić stany jakby lęku i paniki. Wydłużenie wydechu działa korzystnie nie tylko na życie psychiczne, ale także i na stan fizjologiczny organizmu (praca płuc, serca i lepsze dotlenienie). W trakcie powtarzania mantry (podczas medytacji) nie wolno oceniać napływających do świadomości wyobrażeń i uczuć. Należy je tylko "zauważać" i powracać do powtarzania mantry.

"Spotkanie z sobą"

W pomieszczeniu, gdzie nikt nie będzie mi przeszkadzał, siadani w wygodnym fotelu (bądź na krześle). Zamykam oczy. Kręgosłup jest wyprostowany, nogi wygodnie spoczywają na podłodze. Chodzi o to, by w czasie relaksu czy medytacji nic nie odwracało mojej uwagi. Sprawdzani teraz, czy wszystkie mięśnie są rozluźnione. Powieki ciężko opadają na dół, oczy zdają się patrzeć w punkt między oczami, mięśnie szczęki rozluźnione, język luźno opada na dno jamy ustnej. Teraz ramiona - powinny opadać lekko na uda, mięśnie barków powinny być rozluźnione. Nigdzie w moim ciele nie może być napięcia. Mój oddech jest równy, spokojny. Oddycham nosem. Oddech dopasowałem (do-stroiłem) do pracy serca. Bicie serca wyczułem prawą dłonią na lewej ręce w przegubie. Gdy mam trudności z wyczuciem pulsu, oddycham tempem około 30 do 50 oddechów na minutę. Z czasem przestaje być to problem. Zresztą w czasie relaksu nic nie jest i nie może być problemem. Oczy mam zamknięte, oddycham równo, jestem całkowicie rozluźniony. Myśli tłoczące się do głowy przyjmuję i odsyłam dalej do niepamięci. Nie walczę z niczym. Każda myśl, każde wrażenie przepływa przeze mnie. Nic nie zostaje zatrzymywane w mojej psychice. Zauważam w pewnym momencie, że zapominam o swoim ciele. Świadomość mojej percepcji jest jedynym małym punktem w przestrzeni.

Taki właśnie stan udaje się osiągnąć bardzo rzadko w czasie pierwszego relaksu. Zazwyczaj dla większości osób relaks należy do trudniejszych ćwiczeń.

Wyprawa w głąb siebie. Ćwiczenia eutonii

Wyprawa w głąb siebie to ćwiczenia, które polegają na rozwijaniu umiejętności odbioru wrażeń płynących z własnego ciała i właściwego ich uświadamiania sobie oraz rozpoznawania. Umiejętności te pozwalają na rozładowanie napięcia mięśni, napięcia psychicznego, a poza tym dają przede wszystkim poczucie zdolności energetycznych własnego ciała. Koncentracja na strumieniu wrażeń płynących z naszego ciała i nazywanie tego w myślach, co aktualnie dzieje się w poszczególnych partiach organizmu, pozwala na kontrolę i sterowanie zachodzącym zjawiskiem. Pozycja ciała powinna być bardzo wygodna, by podczas ćwiczenia nic nie odwracało uwagi. Zazwyczaj stosuje się pozycję leżącą lub siedzącą. Nogi i stopy ułożone równolegle, ramiona wzdłuż tułowia, oczy zamknięte lub lekko otwarte...

Przez parę minut siedzę spokojnie wczuwając się we wrażenia dochodzące ze styku skóry z ubraniem oraz ze styku ciała z twardym podłożem. Zaczynam śledzić i nazywać w myśli wrażenia płynące z ciała w następującej kolejności:

Brzuch, miednica, górna część uda. (Wczuwam się we wrażenia płynące z "góry" i z "dołu" tych części ciała.) Wczuwam się następnie w lewe kolano, lewą dolną część uda, w staw lewej stopy, lewą stopę, podbicie, palce, podeszwę. Dalej, prawą górną część uda, prawe kolano, prawą dolną część uda, prawą stopę, podbicie, palce stopy, podeszwę.

Wczuwam się w miednicę i brzuch, w pierś, następnie dolną część grzbietu i pleców. Dalej górną część pleców i grzbietu, lewe ramię, lewe przedramię, lewy łokieć, lewą dalszą część ręki, nadgarstek i dłoń wraz z pięcioma palcami.

Prawe ramię, prawe przedramię, prawy łokieć, dalszą część ramienia, nadgarstek, dłoń, wszystkie palce prawej dłoni.

Wczuwam się w szyję, kark, tylnią część głowy, górną część, wierzchołek głowy, twarz, a następnie śledzę wrażenia płynące z całego ciała jako całości.

Następny etap to powtórne śledzenie i nazywanie w myślach wrażeń płynących z wyżej wymienionych części ciała.

Z kolei staram się wyczuć wrażenia płynące ze środka ciała i z przestrzeni między skórą a wnętrzem jamy ciała.

Wczuwam się w górną część uda, którą wyobrażam sobie na wzór "rury", w której "coś" przepływa.

W ten sposób śledzę wrażenia z "wnętrza ciała", w takim samym porządku jak poprzednio.

Po prześledzeniu wrażeń płynących z ciała w określonym porządku, staram się teraz wyczuwać i nazywać w myślach wrażenia, jakie płyną z ciała niejako spontanicznie.

Jeżeli odczuwam np. jakieś wrażenia w kolanie, nazywam je - ciepło, zimno, ból, mrowienie itp., jeżeli w środku piersi, nazywam tak, jak wyczuwam.

Obok innych wrażeń ciała należy też śledzić i nazywać wrażenia związane z oddychaniem, przepływaniem ich przez organizm.

W przypadku pojawienia się w wyobrażanym miejscu bólu (lub nieprzyjemnego wrażenia), "posyłam" w to miejsce energię z powietrza poprzez głębszy oddech i wydech.

Symptomem właściwie przeprowadzonej "wędrówki" po swoim wnętrzu jest całkowite rozluźnienie, spokój wewnętrzny i jakby napływ dużej energii.

Cała ta wyprawa w głąb siebie może trwać tak długo, jak wymaga tego indywidualne zapotrzebowanie.

Po osiągnięciu wyciszenia wyobrażam sobie kolejne kolory tęczy. Kolor, który zajmuje najbardziej moją wyobraźnię, jest mi aktualnie najbliższy. "Wchodzę" w ten kolor, cieszę się nim, zatapiam się w tym widzeniu. Po pewnym czasie spostrzegam w centrum barwnej plamy jej mocniejszy odcień. "Wchodzę" w ten punkt powoli, równo i spokojnie oddychając. Skupienie na punkcie intensywniejszej barwy daje mi widzenie świetlistego punktu. Skoncentrowawszy się na tym punkcie, doznaję przyjemnej wibracji gorąca na całym ciele, swoistego błogostanu. W tym momencie nie istnieje moje ciało, nie istnieje nic poza światłością. Z tego miejsca, z tego stanu można "wędrować" do każdego miejsca, do każdego człowieka... Osiągnięty stan daje poczucie oderwania od ciała i rzeczywistości a zarazem największy związek z nim, tj. opanowanie jego fizjologii. Podczas kontaktu z kolorem najważniejsze jest oddychanie nim tak, jakby wypełniał całą przestrzeń mojego wewnętrznego świata.

Powyższa technika jest jedną z bardziej energetyzujących metod wyciszania; energia z "zewnątrz" przenika w głąb człowieka i staje się punktem w świadomości.

Ćwiczenie czucia w rękach

Przechodzę kolejne etapy wyciszania. Po koncentracji na kolorze, oddychając nim, skupiam uwagę na rękach. Oddycham. Jestem spokojny. Ręce. Moje ręce... W pewnym momencie czuję nasilające się mrowienie w rękach. Staram się obserwować ręce przez parę minut.

Wyrobienie zwiększonego czucia w rękach będzie pomocne przy diagnozach miejsc "zaburzeń energii" w organizmie pacjenta.

Po relaksie nadal siedzę w wygodnym miejscu, oddycham równo i spokojnie nosem. Zbliżam powoli rękę lewą do prawej w odległości około 0,5 m. W pewnym momencie (czasem dopiero po dłuższych ćwiczeniach) czuję w jednej z rąk delikatne mrowienie lub kłucie, ciepło lub przyjemny chłód (rys. 6).

Doznania mogą być bardzo różne. Zazwyczaj u mężczyzn będzie to ręka lewa, zaś u kobiet ręka prawa. Zjawisko to można nazwać obudzeniem czucia. Od tego momentu kto raz je poznał, nigdy nie zapomni tego czucia, może ono co najwyżej zaniknąć na jakiś czas, zwłaszcza w momentach poważnych dolegliwości organizmu czy osłabienia chorobowego. Odległość, którą można określić jako skrajną granicę czucia, będzie również stała. Należy ją zapamiętać i zawsze później na tej odległości szukać kontaktu obu dłoni.

0x01 graphic

Rys. 6. Układ dłoni do odczuwania pola energetycznego

0x01 graphic

Rys. 7. Ćwiczenie z dłońmi na odczuwanie kuli energetycznej

Zbliżam swoje dłonie do siebie odnajdując uprzednio wyznaczoną odległość. Czuję moją energię. Bawię się nią, cieszę się. To jest moje pole biologiczne rąk. To jest moja siła, moja energia - to jestem ja. Staram się bawić moją "kulą energetyczną" (rys. 7). Przesuwam ją w rękach jak kryształową kulę. Nie tracę kontaktu z jej granicami. Niech to trwa... Po kilkunastu czy kilkudziesięciu minutach powoli łączę dłonie. Zamykam oczy. Po paru lekkich oddechach nosem otwieram oczy i powoli wracam do codziennych obowiązków pełen siły i spokoju. Nie zapominam również po każdym takim ćwiczeniu pomyśleć o sobie, o wczorajszym dniu, o dzisiejszym i o tym, co uczynię jutro. Do czego dążę. Myślę spokojnie oddychając. Hindusi twierdzą, że myśl jest rzeczą. Myślę... Moje myśli... Nasze myślenie kształtuje nas, my kształtujemy nasze myśli... Dzień będzie inny, jaśniejszy, lepsi są ludzie..., trudności dnia nie są aż tak wielkie...

0x01 graphic

Rys. 8. Układ dłoni do odczuwania pola energetycznego drugiej osoby

Tego typu rozmowy z sobą samym musimy przeprowadzać częściej, zależnie od potrzeb.

Kula energetyczna (biopole rąk)

Doświadczenie to przeprowadza się w pomieszczeniu zamkniętym. Konieczna jest cisza i spokój, w celu lepszej koncentracji i dokładniejszego odbioru fizycznych wrażeń na powierzchni własnego ciała. Wrażenia te są tak bardzo subtelne, że doświadczenie nie może przebiegać w niekorzystnym środowisku.

Zbliżam ręce do siebie nawzajem, z odległości około 0,5 m. Znajduję szybko granicę oddziaływania rąk i począwszy od tego miejsca, wykonuję ruchy powolne zbliżania i oddalania rąk. Zauważam, że pole energetyczne rąk słabnie i nasila się zmiennie. Po pewnym czasie, osiągnąwszy dobrą koncentrację, próbuję powoli rozciągać to pole poza granicę zwykłego czucia. Zauważam, że pole to jest jak gdyby "przylepione" do rąk i rozciąga się wraz z ich rozchylaniem. Oddycham spokojnie nosem i wykonuję ruchy zbliżania i oddalania rąk. Pole energetyczne będzie cały czas między dłońmi. Zauważam również, że jeżeli druga osoba wsunie powoli ręce między moje dłonie, poczuję, mimo zamkniętych oczu, wrażenie przerwania łączności, nieprzyjemne uczucie chłodu (rys. 8). Odnoszę wrażenie przerwania swoistej "nici energii". Tym właśnie polem operuję podczas diagnozy i zabiegów bioenergoterapeutycznych.

Codzienne ćwiczenie dłoni w odbiorze subtelnych wrażeń energii i pola energetycznego wyrabia i znacznie powiększa wrażliwość na swoiste promieniowanie organizmu, także w przypadku jego patologii.

Po pierwszych ćwiczeniach z odczuciami w dłoniach konieczny jest mały relaks, w celu łagodnego przejścia z opisanego stanu w stan normalnego odbioru otoczenia. Po ćwiczeniach tych mogą wystąpić również lekkie zawroty głowy i osłabienie.

Ćwiczenie z kolorami

Jednym z ćwiczeń, które posłużyło mi do zwiększenia odbioru subtelnych emanacji, były próby z kolorami.

Po wycięciu z barwnych papierów (do kolorowych wycinanek) krążków o średnicy 5 cm, ułożyłem je na stole, w szeregu, w odstępach około 15 cm. Wcześniej przykryłem stół białym papierem. Spróbowałem zbliżać dłoń z góry do koloru czerwonego a później do niebieskiego. Czyniłem to raz lewą, raz prawą dłonią. Zdecydowanie mocniejsze wrażenie odbierałem lewą dłonią. Skoro wiedziałem już, która dłoń "więcej czuje", tą właśnie dłonią starałem się "czuć" każdy kolor po kolei. Każdy kolor dawał inne wrażenia na powierzchni dłoni. Przykładowo: kolor czerwony - ciepło, miłe mrowienie, przyciąganie, zaś kolor niebieski - chłód, kłucie, odpychanie dłoni. Nieprzyjemnie odebrałem kolor czarny. Inne też wrażenia towarzyszyły odbiorowi koloru indygo i fioletowego. Było to przyjemne i bliskie.

Znacznie później okazało się, że są to moje własne kolory radiestezyjne. Ćwiczenia te znacznie zwiększyły moją skalę odbioru różnych dolegliwości u badanych przeze mnie ludzi.

Pierwszy kontakt z patologią organizmu człowieka

Poprosiłem znajomą osobę o wskazanie mi jakiegokolwiek chorego miejsca w organizmie. Wykonałem pierwszą czynność, tzw. oczyszczenie biopola otaczającego osobę, by powoli zbliżyć rękę do wskazanego miejsca. Zbliżyłem dłoń płasko (wewnętrzną stroną) z odległości około 0,5 m. W pewnym momencie poczułem silne mrowienie i chłód w lewej ręce. Odszukałem powierzchnie promieniującego obszaru. Na tej powierzchni wyróżniał się szczególnie mocnym promieniowaniem jeden punkt. Po wskazaniu go osoba potwierdziła występowanie w miejscu tym częstych pobolewań. Zdjęcie rentgenowskie wykazało istnienie u niej wrzodu żołądka.

Tego typu ćwiczenie wykonywałem setki razy, raz z ciekawości, kiedy indziej na życzenie znajomych czy bliskich. Był to pierwszy kontakt z bólem i chorobą. Ogromna satysfakcja z udanych diagnoz była dla mnie dużą motywacją do dalszego działania. Taką samą radość odczuwają początkujący uzdrawiacze, kiedy uda się im zidentyfikować chore miejsce potwierdzone później przez lekarzy.

W czasie badania bardzo ważne jest zachowanie określonej odległości ręki od ciała pacjenta. Niejednokrotnie odczuwałem, że ręka była przyciągana to znów odpychana od badanego ciała. Ręce po tych pierwszych zabiegach strzepywałem lub płukałem pod wodą. Przyczyną tego było cierpniecie dłoni. Tak zazwyczaj wyglądają pierwsze kontakty z cierpiącym i chorym człowiekiem.

Należy zawsze mieć na uwadze, że pacjent nie jest zabawką, na której można robić różne doświadczenia. Fascynacja nowym zjawiskiem bardzo często może prowadzić do jarmarcznych popisów. Sprawa cierpienia człowieka jest zbyt poważna i intymna, by ją obnażać przed innymi osobami. Ludzie cierpiący i chorzy nie są po to, by na nich udowadniać swoją moc, lecz my jesteśmy po to, by im maksymalnie pomóc.

Pierwsze zabiegi i uzdrawiania

Zazwyczaj stawałem na wprost badanej osoby w odległości zapewniającej mi swobodne ruchy rękami. Wolno zbliżałem dłonie do głowy pacjenta i zaczynając od wierzchołka głowy, opuszczałem ręce wzdłuż ciała do stóp. Dłonie zbliżałem na taką odległość do ciała pacjenta, kiedy odczucie promieniowania ciała było najsilniejsze. Na tej właśnie odległości rejestrowałem (odczuwałem) wszystkie zmiany w promieniowaniu organów ciała pacjenta. Odbiór tych subtelnych wrażeń należy przeprowadzać powoli, by nie pominąć emanacji punktowych. O ile badana osoba cierpiała na serce, należy na początku swojej działalności omijać ten organ. Dłuższy zabieg na sercu, przeprowadzony nieumiejętnie, może spowodować zaburzenia czynności serca i gwałtowne podwyższenie lub obniżenie ciśnienia. Gdy badana osoba potwierdzi występowanie we wskazanym miejscu jakichkolwiek dolegliwości, należy ją zapytać o objawy. W wypadku niepotwierdzenia zmian patologicznych należy jej zwrócić uwagę na promieniujące miejsce, bez orzekania o rodzaju choroby. Tego typu uwagi prędzej czy później potwierdzane są przez pacjentów rozpoznaniem lekarskim. Wielokrotnie badana osoba stwierdziła, że przepowiedziałem chorobę. Było to tylko znacznie wcześniejsze zarejestrowanie (odebranie) sygnałów zmian chorobowych zachodzących w danym miejscu (okres utajony). Badania medyczne bardzo często nie potwierdzały zmian chorobowych, jednak po pewnym czasie lekarze stwierdzają te zmiany, zdziwieni skąd pacjent o nich wiedział wcześniej. Występuje to zjawisko szczególnie często w przypadku dolegliwości kobiecych, zmian gastrycznych czy chorób oczu, zatok i oskrzeli.

Podchodząc do chorego, staram się zawsze być pewnym swojej siły (bioenergii) i odporności na dolegliwości pacjenta. Chodzi w tym wypadku o tzw. przeniesienie informacji chorobowej na siebie. Pamiętam, jak byłem tym zjawiskiem na początku swojej działalności zdziwiony. Badając pacjenta z astmą, w pewnym momencie zacząłem odczuwać duszenie i brak tchu. Gdy opisałem pacjentowi moje odczucia, potwierdził on, że miewa często właśnie tego typu ataki. Wielokrotnie jeszcze zdarzyły mi się podobne sensacje, które znajdywały potwierdzenie w dolegliwościach pacjentów. Pojawiły się u mnie również często szumy w uszach bądź odczuwałem nieokreślone zapachy i smaki w ustach.

Zabawne dla otoczenia a dramatyczne dla pracownicy służby zdrowia było przeniesienie silnego bólu głowy z osoby cierpiącej na nią. Pacjentka wyszła rozpromieniona, natomiast ta, która trzymała rękę na jej głowie, cierpiała dotkliwy ból. Usunięcie tego typu bólu wymagało paru ruchów rąk. Sczesanie palcami głowy, a dokładniej otoczki promieniowania wokół głowy, usuwa dolegliwość. Podobnie, bardzo często bóle żołądka usuwa się lub łagodzi zbliżeniem dłoni w okolice żołądka a drugiej po przeciwnej stronie, na kręgosłupie nieco powyżej pierwszej.

Przykład zaburzeń energetycznych w organizmie człowieka i ich promieniowanie na zewnątrz ilustrują rysunki 9 i 10.

0x01 graphic

Rys. 9. Przykład różnych dolegliwości u pacjenta z kształtem zaburzeń energetycznych. Przód

0x01 graphic

Rys. 10. Przykład różnych dolegliwości u pacjenta z kształtem zaburzeń energetycznych. Tył

Podczas diagnozy staram się określić powierzchnię promieniowania i miejsce najintensywniejszej reakcji. To jest pierwszy kontakt z zaburzeniem funkcji organizmu czy też poważną chorobą. Stwierdzenie takiego miejsca należy przekonsultować z lekarzem. Absolutnie nie wolno nie-lekarzom stawiać autorytatywnej diagnozy i zalecać określonego leczenia. Diagnoza nie poparta rozpoznaniem lekarskim, a przekazana osobom sugestywnym może prowadzić do tragicznych skutków (np. w przypadku stwierdzenia nowotworu czy raka złośliwego).

Metoda odbioru dolegliwości pacjenta na własnym organizmie należy do bardzo pokazowych, lecz wyczerpujących i niebezpiecznych w przypadku organizmów o słabej odporności psychofizycznej. Dolegliwości te zazwyczaj znikają po paru minutach. Odbiór dolegliwości drugiego organizmu jest szczególnie mocno rejestrowany przez osoby sensytywne (bardzo wrażliwe).

Pierwsze zabiegi przeprowadzałem w czasie około 30 minut. Jednak okazywały się zbyt długie w wielu przypadkach i należało je zmniejszyć do 15 minut. Pierwsze zabiegi nie trwały dziennie w sumie dłużej niż 3 do 4 godzin. Uważam, że początkujący nie powinni pracować dłużej niż 30 do 40 minut dziennie. Jest to i tak zbyt duży wysiłek jak na początek działalności. Objawem, który jest sygnałem do przerwania zabiegów, są oznaki znużenia i ziewanie. Należy przerwać zabieg i stanowczo intensywnie dotlenić organizm kilkunastoma głębokimi oddechami. Podczas zabiegów występuje często pragnienie, które nie powinno gasić się kawą czy herbatą, lecz tylko wodą mineralną, wodą przegotowaną lub wodą z rozpuszczonym miodem. Zdolności tych nie powinno się absolutnie demonstrować w trakcie i po wypiciu alkoholu.

Dotknięcie tzw. gorącej dłoni

W wielu przypadkach (oprócz dolegliwości serca, wątroby, otwartych wrzodów żołądka i niektórych dolegliwości nerek) wskazane jest stosowanie tzw. gorącej dłoni. Zwłaszcza przy bólach reumatycznych i gośćcowych stosuję ten zabieg.

Zbliżam powoli dłonie, jedną lub obie, do chorego miejsca. W momencie, gdy przekroczę granicę najsilniejszego promieniowania, dochodzę do połowy tej odległości i zatrzymuję dłonie. Trzymam dłonie przez parę minut w tym położeniu i następnie powoli zbliżam je do ciała. Nie przyciskam ich mocno, lecz delikatnie kładę na ciele pacjenta. Cały czas mentalnie skupiam się na dłoniach i nic więcej nie zwraca mojej uwagi, tylko ręce...

Lekkie położenie dłoni na chorym miejscu daje nieprawdopodobne wrażenie gorąca w miejscu zetknięcia. Niektórzy pacjenci odbierają to jako dotknięcie rozgrzanego żelazka. Najczęściej chcą wówczas je sprawdzić, czy rzeczywiście są aż tak gorące. Zazwyczaj są zdziwieni ich chłodem. Działanie na organy wymienione na wstępie powoduje ich przekrwienie i może prowadzić do niespodziewanych zaburzeń. Emanowana wówczas z rąk energia jest niezwykle aktywna i silna. Używałem jej przy zatruciach, stanach zapalnych, chorobach oskrzeli, silnych migrenach, piasku w nerkach i zmianach w stawach. Niekiedy próbowałem lewą dłoń trzymać nad świecą, prawą zaś na chorym miejscu. Zadziwiające było to, że płomień nie palił mnie, a dodatkowo wzmacniał prawą dłoń. Doświadczenie to wymaga jednak przygotowania. Podejrzewam, że wówczas tworzy się na dłoni jakaś warstwa ochronna, która chroni skórę przed poparzeniem. Wymaga to jednak, jak powiedziałem, wielu ćwiczeń wycisząjąco-koncentrujących.

Zupełnie innym oddziaływaniem, bo znacznie aktywniejszym, jest tzw. wibracja ręczna. Ręce położone na stole wprowadzają przedmioty na nim znajdujące się w silne drżenie. Tajemnica tkwi jednak w uruchomieniu wibracji leczącej.

Kolejnym ćwiczeniem, które często wykonywałem, były tzw. zabawy z kulą energetyczną powstałą między dłońmi (rys. 7).

Po skoncentrowaniu się na dłoniach starałem się wyczuć granicę błopola rąk, czyli tzw. kulę energetyczną. Mając już tę przestrzeń energetyczną między dłońmi, wykonywałem najpierw ruchy zbliżania i oddalania rąk. Po paru minutach ćwiczeń pole stawało się silniejsze, większa była koncentracja psychiki na wykonywanym ćwiczeniu. Następnie obracałem dłońmi tak, jak gdybym miał pomiędzy nimi piłkę. Osoby obserwujące to, po włożeniu ręki między moje dłonie, odbierały przeważnie silne mrowienie. Jeżeli natomiast położyłem tę "wyobrażalną kulę" np. na czyjejś dłoni, odbierano to jako ciepło i mrowienie rozchodzące się od ręki do głowy czy do nóg. Niejednokrotnie miałem wrażenie, że stworzona tym sposobem materia czy substancja ma strukturę fizyczną jak gdyby pianki ubitej z białka jajek. Stawianie tej materii np. na stole, powodowało odczucie jej przez drugą osobę o podobnej wrażliwości. Sądzę, że dlatego też osoby uzdolnione bioenergoterapeutycznie niejednokrotnie mają wrażenie czy odczucie wysysania z nich siły witalnej przez osoby drugie. Zdarzać się to może wtedy, gdy w pobliżu nas znajdują się osoby z poważniejszymi zaburzeniami w funkcjonowaniu organizmu. Odczuwamy ten stan rzeczy pojawieniem się bólu głowy, znużeniem czy swoistą bezsilnością. Dolegliwości tego typu zazwyczaj zaraz znikają z chwilą oddalenia się od "biorącej energię" osoby.

Nazywanie tych osób "wampirkami" jest śmieszne i krzywdzące, gdyż są to osoby, które potrzebują pomocy. Ten, kto ma zamiar pomagać innym, nie powinien nigdy unikać takich osób, lecz nastawiwszy się mentalnie na pomoc, posyłać im (np. z rąk) energię w sposób niewidoczny dla otoczenia. Posyłamy im wówczas tę energię, którą ogniskujemy między dłońmi.

Przykładem na zbieranie czy "wysysanie" energii jest zachowanie się ludzi w kolejkach. Stojąc w dużym skupisku ludzi silnie rozemocjonowanych (jazda tramwajem, kolejka w sklepie), odczuwamy bardzo szybko znużenie i ulegamy panującym tu emocjom. Powoduje to na pewno szybsze przemiany metaboliczne organizmu i szybsze zmęczenie. Zauważyłem, że przemiany te i zachodzące zjawiska wymiany energii mogą słabszego osobnika doprowadzić do omdlenia. Niekiedy taką grupę ludzi odczuwa się wręcz jako kipiącą złością. Ilu ludzi wówczas pogłębi swoje dolegliwości? A wystarczy powiedzieć sobie: ,jestem spokojny i mój spokój udziela się innym". Uśmiechnąć się, lub w ostateczności opuścić to miejsce. Jest to jednak dla wielu zbyt trudne, gdy ktoś przed nami wykupuje ostatni kawałek mięsa, a z boku wchodzą jeszcze dwie matki z dziećmi. Czy wówczas nie jesteśmy wściekli na cały świat i ludzi? A spróbujmy jednak inaczej...

Ćwiczenie siły wzroku. Koncentracja

Ćwiczenie siły wzroku jest nam potrzebne między innymi po to, by móc i umieć patrzeć innym w oczy. Jakże często rozmawiając z kimś, wręcz unikamy jego wzroku i sami obawiamy się spojrzeć prosto w oczy. Spojrzenie prosto w oczy w czasie rozmowy nadaje wiarygodności wypowiadanym treściom a rozmówcy szczerości. Unikanie patrzenia w oczy jest teraz dość nagminne. Ćwiczenie to było już dawno temu znane pod nazwą , joga oczu". Oto niektóre elementy tego ćwiczenia.

Siadam wygodnie w odległości l do 1,5 m od ściany. Na wysokości oczu przytwierdzam do ściany pomarańczowy krążek wielkości 20-złotówki. Kieruję wzrok na krążek i oddychając spokojnie koncentruję spojrzenie na kolorze. Staram się przez cały czas nie mrugać powiekami i nie obserwować otoczenia. (Ściana powinna być gładka bez wzorków). Jeżeli nie udało się utrzymać spojrzenia na kolorze i punkcie przez l minutę, należy powtarzać ćwiczenie aż do skutku. Udane ćwiczenie powtarzam następnego dnia już o l minutę dłużej. Każdego dnia przedłużam czas koncentracji o jedną minutę. Po dojściu do 30 minut wracam kolejno do l minuty (30, 29, 28,... 3, 2, 1).

Po tych ćwiczeniach łatwiej jest rozmawiać z pacjentem patrząc mu w oczy. Pomaga to poza tym w spokojniejszej obserwacji tęczówki. (Irydiologia to wiedza wskazująca, jak odczytywać zmiany patologiczne organów i wielkość tych zmian uwidaczniających się na tęczówce. Intensywność tych zmian mówi o nasileniu patologii organizmu).

W czasie obserwacji pacjenta należy starać się, aby nasz wzrok był łagodny, zaś spojrzenie głębokie a nie "wściekle silne czy bezczelne". Ze wzroku (spojrzenia) powinna emanować dobroć i życzliwość a nie agresja. Wzrok nie powinien być "rozmaflony" i nijaki. Wbrew mniemaniom, pacjenci zwracają jednak uwagę na oczy, twarz i ręce bioenergoterapeuty. Mamy naprawdę słuchać pacjenta i patrzeć na niego a nie udawać tylko, że to robimy. Słuchania i patrzenia też należy się uczyć. Uważne patrzenie w oczy odkryje przed nami nowy wspaniały świat drugiego człowieka.

Aura, biopole i "trzy ciała"

Według starożytnej wiedzy hinduskiej, każda żywa istota ludzka otoczona jest "trzema ciałami" subtelnej natury: eterycznym, naturalnym i mentalnym. Tworzą one wokół człowieka otoczkę delikatną lub "coś" na podobieństwo kokonów. Każde z tych ciał odpowiedzialne jest za określone funkcje organizmu i odzwierciedla je. Warstwą przywartą najbliżej do człowieka jest ciało eteryczne, a następnie kolejno ciało astralne i ciało mentalne (nazywane też przyczynowym). Ciało eteryczne odpowiedzialne jest za żywotność ciała fizycznego, ciało astralne odzwierciedla nasze namiętności, marzenia, ciało mentalne ma kształt jaja i jest odbiciem duchowego rozwoju. Ciała te tworzą wokół istoty żywej tzw. aurę. W aurze uwidaczniają się zarówno stany psychiczne człowieka, jak i jego dolegliwości.

0x01 graphic

Rys. 11. Czakramy, czyli ośrodki energetyczne ciała człowieka ("trzy ciała")

Możemy sobie wyobrazić, jak wielkim zaskoczeniem było dla wielu naukowców zarejestrowanie promieniowania wokół każdej żywej istoty. Odpowiadało ono mniej więcej opisom jogów i "jasnowidzących". Owo promieniowanie zostało uchwycone na fotografii, a jego widoczność wyprzedziła najśmielsze oczekiwania.

Już parę wieków temu radiestezja odkryła, że każde ciało, nie tylko istota żywa, promieniuje. Bioenergoterapeuci, niezależnie od najnowszych badań, wyczuwają dłońmi istnienie swoistej otoczki ciała fizycznego. Co bardziej doświadczeni obserwują ją, określając kształt i kolor. Według moich spostrzeżeń, ma to taki kształt jak przedstawia rys. 11.

Istnienie każdego ciała materialnego wiąże się z energią-bioenergią, z kolei bioenergia z bioemanacją i strefą emanacji, czyli biopolem, zaś informacja między istotami żywymi z bioinformacją itd. Dzięki poprzednim ćwiczeniom, można biopole drugiego organizmu wyczuwać dłonią, a czy można je widzieć?

Ćwiczenie do obserwacji biopola (aury)

Odwołując się do starożytnej wiedzy hinduskiej i najnowszych spostrzeżeń, można stwierdzić, że wokół ciała człowieka istnieje rodzaj otoczki czy promieniowania, emitowanego przez niego. Promieniowanie to, zwane przez jogów hinduskich ciałami subtelnymi człowieka, aurą a przez współczesnych biopolem, daje się częściowo zaobserwować po systematycznych ćwiczeniach. Udają się te ćwiczenia lepiej, kiedy praktykuje się również ćwiczenia jogi, relaksacji i wyciszania.

Pierwszy raz udało mi się zobaczyć promieniowanie głowy znajomej osoby, kiedy siedziała na tle ciemnoniebieskiej ściany. Rozmawiając z tą osobą, w pewnym momencie ujrzałem rodzaj delikatnej, fosforyzującej pomarań-czowo-zielonej poświaty. W momencie skoncentrowania się na niej zaczęła zanikać. Gdy po chwili znowu spojrzałem na czubek jej głowy, ujrzałem lekko pulsującą poświatę. W koronie poświaty (aury) uwidaczniała się ciemna smuga jakby cienia. Powiedziałem tej osobie o zaobserwowanym zjawisku i o ciemniejszej smudze przy skroniach. Zaskoczona tym "widzeniem", zwróciła uwagę, że we wskazanym miejscu aktualnie boli ją głowa.

0x01 graphic

Rys. 12. Wstępne ćwiczenie ze świecą, służące wyrabianiu dostrzegania aury człowieka

Później stwierdziłem, że widzenie tego promieniowania uzależnione jest od swoistego napięcia wzroku i jakby patrzenia ponad i za obiekt. Koncentrowanie się na widzeniu tego promieniowania przeważnie powoduje jego zanikanie.

Tło do obserwacji wybierałem jednorodne, przeważnie ścianę w jednym kolorze lub tło ciemnego pokoju bądź korytarza. Zdarza się, że widzenie aury jest niezależne od tych warunków, może się pojawić np. na ulicy, w sklepie. Trudno mi wyjaśnić, dlaczego się tak dzieje, zwłaszcza że towarzyszą temu silne wrażenia odbioru stanu zdrowia i emocji człowieka obserwowanego.

0x01 graphic

Rys. 13. Przykład dostrzegania promieniowania przy określonych układach dłoni

0x01 graphic

Rys. 14. Przykład dostrzegania promieniowania przy określonych układach palców

Ucząc się obserwować aurę, wybierałem ciemne tło i w odległości l metra ustawiałem zapaloną świecę (rys. 12). Siadałem około 2 metrów od świecy tak, aby jej płomień był na wysokości moich oczu. Siedząc wygodnie, oddychałem spokojnie nosem, patrząc na płomień świecy. Po paru minutach bez wysiłku i napinania brwi spojrzałem lekko za płomień świecy. (Wzrok powinien ogniskować się około 20 cm za płomieniem i 20 cm nad płomieniem świecy). Po dłuższych ćwiczeniach nauczyłem się w ten sposób patrzeć bez większego wysiłku. Patrząc w ten sposób na płomień świecy, zaczynałem dostrzegać kolejne barwne kręgi odchodzące od płomienia. Jest to inny rodzaj aury niż u człowieka ale służy do łatwego wyrabiania tej zdolności. Ćwiczyłem to samo stojąc wieczorami na ulicy i patrząc na lampę uliczną i księżyc. Bardzo miłe jest uczucie towarzyszące pojawianiu się kolejnych barwnych kręgów. Przy takim obserwowaniu pojawia się dodatkowo uczucie spokoju wewnętrznego i zadowolenia.

Obserwacje tego typu prowadziłem również na znajomych osobach. Zauważyłem, że osoby te miały aury silniej lub słabiej promieniujące, różną grubość powłoki w różnych kolorach. Kolory te w większości przypadków odpowiadały tzw. kolorom radiestezyjnym. Później zauważyłem, że przedmioty też promieniują, zwłaszcza te, które dotykała osoba o silnej aurze. I tak np. wahadło trzymane przez jednego z kolegów bioenergoterapeutów promieniowało "jego kolorem". Ciekawe spostrzeżenia uzyskuje się obserwując ostrze żyletek, zaostrzony ołówek i bieguny magnesu. Obraz aury wokół tych przedmiotów można zobaczyć na zdjęciach Kirliana. Są to zdjęcia przedmiotów lub ciał organicznych w polu wielkiej częstotliwości.

Najprzyjemniejsze i najciekawsze jest obserwowanie aury u człowieka. Promieniowanie rąk daje ciekawy barwny obraz energii człowieka. Uwidaczniają się tzw. silniejsze palce pod postacią gęściejszej otoczki. Między niektórymi palcami uwidacznia się delikatne połączenie. Natomiast z niektórych miejsc opuszka palca wychodzi gęściejsza mgiełka, przybierając wygląd delikatnej pary. Zauważyłem, że zbliżenie najsilniejszego palca do policzka osoby czującej odbierane jest przez nią jako swoiste kłucie i szczypanie. Efekt ten wzmacnia bioenergoterapeuta charakterystycznymi układami palców (rys. 13 i 14).

Obserwacja wzrokowa miejsc zaburzeń energetycznych

Do najtrudniejszych ćwiczeń należy obserwowanie wzrokiem chorych miejsc pacjenta. Wymaga to od bioenergoterapeuty: po pierwsze - wiary w to zjawisko i pokonania psychicznej bariery; po drugie - opanowania samego widzenia. Wiara w istnienie takiej możliwości wzmaga dodatkowo dużą wrażliwość na odbiór subtelnych emanacji. Ludzi o takiej wrażliwości spotyka się wyjątkowo rzadko. Tego typu zdolności należy rozwijać i ćwiczyć, gdyż mogą zaniknąć z powodu choroby czy stresu (kompleksu).

Pierwszy raz "zobaczyłem chorobę", kiedy jeden z kolegów podchodził do miejsca, gdzie siedziałem. Zauważyłem na jego szyi ciemniejszą plamkę, jak gdyby mgiełkę. Okazało się po badaniach izotopowych tarczycy, że scyntygram ujawnił tzw. zimny guzek tarczycy.

Niejednokrotnie miałem wrażenie, że chory organ pacjenta odbieram tak jak barwny film negatywowy. Obawa przed pomyłką w tego typu diagnozie [diagnoza rozumiana jest tutaj jako rozpoznanie miejsc zaburzeń bioenergetycznych w organizmach żywych] spowodowała, że jako pierwsze stosowałem wstępne rozpoznanie dłonią.

Podczas obserwacji chorych miejsc pacjenta może wystąpić czasem inne ciekawe zjawisko, a mianowicie odczuwanie przez bioenergoterapeutę silnych wrażeń smakowych i słuchowych. Pojawiająca się kwaśność lub słodkość na końcu czy obrzeżach języka jest różna w zależności od rodzaju dolegliwości badanego pacjenta. Zdarza się, że towarzyszy temu niejednokrotnie szum czy świst w uszach. Pozwoliło mi to wysunąć hipotezę, że właściwie wszystkie zmysły człowieka odbierają patologię drugiego organizmu, pod warunkiem oczywiście silnego skoncentrowania się na diagnozowanym pacjencie.

Telebioenergoterapia

Traktowałem bioenergoterapię na odległość (czyli telebioenergoterapię) jak piękną bajkę. Było to typowe podejście osoby negującej wszystko, czego nie da się dotknąć. Większość ludzi dowiedziawszy się o tym, stuka się w czoło i uśmiecha z politowaniem. Skoro parę lat temu uwierzyłem w bioenergoterapię i przekonałem się o jej skuteczności, postanowiłem również spróbować telebioenergoterapii.

Pani Halinie K. pomagałem w usuwaniu supełków (szwów) z ketgutu, które nie wchłonęły się po operacji tarczycy. Umówiliśmy się na określoną godzinę odbioru wrażeń i koloru. O godzinie 19.00 usiadłem wygodnie, zrelaksowałem się i zacząłem nadawać wcześniej tworzonemu wyobrażeniu tej osoby wyobrażenie koloru. Seans trwał 15 minut. Na drugi dzień dowiedziałem się od owej Pani o przedziwnych falach gorąca i chłodu, które ją oblewały. Zamknęła oczy i wówczas zaczęła widzieć kolor niebieski, który nie znikał. Po seansie spała wyjątkowo dobrze. Zniknęły bóle głowy. Powtarzałem z tą osobą jeszcze wielokrotnie to doświadczenie. Wyniki były coraz lepsze. Spróbowałem także przesyłać wyobrażeniu pewnego dziecka swoją energię. W tym wypadku nawet nie uzgadniałem terminu kontaktu. Rodzice potwierdzili odbiegające od codziennego zachowanie się tego dziecka w tym czasie, gdy wysyłałem mu swoją energię.

Zauważyłem jednak, że efekt był znacznie lepszy, gdy wcześniej poznawałem osobę, z którą miałem się kontaktować na odległość. W mojej praktyce zdarzył mi się i taki oto przypadek.

Przez kilkanaście dni oddziaływałem na dziewczynkę, Joasię O. z Lublina. Stwierdzono u niej posocznicę [posocznica charakteryzuje się bardzo dużą liczbą leukocytów we krwi, daleko ponad normę (6000 w 1 mm3), niekiedy dochodzącą do ponad 70000 w 1 mm3], co nie wróżyło na przyszłość nic dobrego. Diagnoza też odbywała się na odległość (Lublin-Warszawa), za pomocą zdjęcia z legitymacji szkolnej. W tej chwili Joasia O. jest już zdrowa.

A jak uczyć się kontaktu na odległość? Oto instrukcja, jak ja to robię:

Siadam w spokojnym miejscu. Zamykam oczy. Wyciszam się, tak jak w poprzednich ćwiczeniach. W swojej wyobraźni tworzę obraz osoby, z którą chcę się skontaktować. Mając jej obraz, oddycham mocno i spokojnie nosem, posyłając jej energię. Czyniąc tak, posyłam "dobro". Ręce wspieram na kolanach z dłońmi zwróconymi do góry. Czuję mrowienie, ręce jakby pęcznieją, ktoś korzysta z mojej pomocy. Przesyłam swoją bioenergię.

Tego typu kontakty bardzo pomagają w typowych zabiegach bioenergoterapeutycznych. Kontakt bezpośredni przeplatany telebioenergoterapią daje bardzo dobre efekty. Gdy istnieje silny kontakt bioenergoterapeuty z pacjentem, może dojść do nawiązania kontaktu na odległość bez koncentracji. Nasilenie się dolegliwości u pacjenta spowoduje częstsze myślenie o bioenergoterapeucie, który z kolei zwróci uwagę w swojej wyobraźni na pacjenta i wywoła w niej jego obraz. Tak było i z moją pacjentką. Natychmiastowy z nią kontakt potwierdzał jej dolegliwości i moje wrażenia. Niejednokrotnie obraz pacjentki czy pacjenta był tak natarczywy, że odrywał moją uwagę od wykonywanej czynności. Efekty są silniejsze, gdy mam do czynienia z silnym energetycznie i wrażliwym pacjentem. Do takich należał przypadek pani Bronisławy Ł. z Michalina. Kontakt z nią był tak dobry, że spowodował zdalne reakcje jak podczas zabiegu bioenergoterapeutycznego, a przekazywane przecież przeze mnie na odległość. Jednak telebioenergoterapia jest stosowana przez nielicznych bioenergoterapeutów .

Diagnoza na odległość

Szczegółowo można poznać to zagadnienie na kursach DU (doskonalenia umysłu), prowadzonych między innymi przez mgr L.E. Stefańskiego. Mój sposób diagnozy na odległość polega między innymi na stworzeniu w swojej wyobraźni sylwetki osoby badanej i po krótkim wyciszeniu (lub czasem bez tego) diagnozowaniu za pomocą rąk. I oto stworzoną sylwetkę mam przed sobą i obwodząc ją dłonią, określam miejsca zaburzeń energii czy też poważnych zmian fizycznych. W taki sposób diagnozowałem członków rodziny pana K.W.; w ciągu 6 minut określiłem chore miejsca u trzech osób z trafnością do 100%. Dosyć często po diagnozie na odległość diagnozowani przeżywają poprawę stanu zdrowia. Stosowałem w Pracowni Bioenergoterapii diagnozę na odległość, kiedy pacjent ze względu na stan zdrowia nie mógł przybyć. Czynność ta wymaga dużo energii ze strony bioenergoterapeuty. Tak przeprowadzona diagnoza nie jest ostateczna, stanowi raczej punkt wyjścia do kontaktu z lekarzem. Tylko w przypadkach uznanych przez medycynę za beznadziejne może być początkiem do zastosowania naszej kuracji.

Widzenie na odległość

Często podczas diagnozy na odległość widziałem miejsce, w którym przebywał diagnozowany czy bioenergetyzowany pacjent. Na początku były to mgliste wyobrażenia, które z czasem nabierały wyraźniejszych form. Zacząłem czynić próby widzenia określonych miejsc ale już bez łącznika, jakim jest pacjent. Było to znacznie trudniejsze. Konieczna była wówczas koncentracja z wcześniejszym treningiem parotygodniowym. Aż w końcu pojawiły się pierwsze efekty. Obraz widziany w czasie transu był wyraźny i czasem podobny do widzeń ze snu. Ciekawym spostrzeżeniem było zobaczenie siebie a później swoich rąk podczas zabiegu na odległość.

Pierwsze i podstawowe ćwiczenie polega na prostych próbach wizualizacji w wyobraźni pożądanego obrazu. Widzenie tego obrazu powinno całkowicie pochłaniać naszą wyobraźnię. Tylko wówczas "widzenie" będzie udane. Próba przeprowadzona z Panią Bronisławą Ł. z Michalina (o której już wspominałem) potwierdziła możliwość tego typu widzenia czy "eksterioryzacji". Pani Ł., siedząca przy stole, została wprowadzona w stan wyciszenia, następnie w stan koncentracji na kolorze i wreszcie na wyobrażeniu miejsca przebywania córki. Zaskakujące było w tym przypadku szybkie osiągnięcie stanu wyciszenia i szybkie przejście do energetyzowania na kolorze (fiolet fosforyzujący). Zobaczyła siebie u córki, zobaczyła córkę i dom. Prosiła ją o telefon do domu. Do otaczającej rzeczywistości wróciła pogodna i wypoczęta. Zastanawiające było w czasie transu osłabienie i zasypianie osób towarzyszących i psa. Siedzący przy stole czuli zimno, mrowienia i jakby powiew chłodu od osoby w transie. Wieczorem dostałem informację o "telefonie" córki z Anglii. Polecenie wypełniło się.

Ta technika, oprócz ciekawych efektów, przynosi uspokojenie i zdrowie pacjentom. Czyniłem próby eksterioryzacji na określony adres. Wypadały zazwyczaj zadowalająco. W pierwszych próbach odbierałem nieprzyjemne wrażenie wywołane kołysaniem ciała i widzeniem siebie siedzącego w dole.

Ćwiczenia widzenia na odległość pozwalają uzyskać spokój, chęć i motywację do służenia pomocą innym.

Diagnoza ze zdjęcia

Przygotowując się do diagnozy ze zdjęcia, staram się jak najszybciej wyciszyć psychikę i nastawić się mentalnie na odbiór osoby przedstawionej na fotografii. Osoba żyjąca wywołuje zazwyczaj wrażenie ciepła. Skoro uzyskałem taki sygnał, zaczynam mentalną obserwację badanej osoby. Badanie mogę prowadzić obserwując ciemne plamy na "myślokształcie" lub rejestrować wrażenia ciepła i chłodu, promieniującego z danego organu. Osoby żywotne, o dużej energii życiowej wysyłają sygnał silny i wyraźny. Na "myśłokształcie" takiej osoby występuje dodatkowo tzw. kolor własny, czyli aura wokół głowy.

Podczas diagnozy ze zdjęcia, czy też na podstawie włosów lub pisma, pojawiają się nierzadko obrazy w mojej wyobraźni dotyczące badanej osoby. Są to zazwyczaj istotne obrazy życia tej osoby. Odległość badanej osoby ode mnie nie odgrywa żadnej roli, może znajdować się w tej samej miejscowości co i ja bądź też na innym odległym kontynencie. Jej stan zdrowia jest widoczny w badanej chwili, choć można określić i dolegliwości w wybranym momencie jej życia. Możliwe jest też określenie dolegliwości osób zmarłych, czyli można określić z dużym prawdopodobieństwem na co cierpieli tuż przed śmiercią. Diagnozy te jednak nie należą do przyjemnych i zazwyczaj bioenergoterapeuci wykonują je niechętnie.

Diagnoza chorego na podstawie wyobrażenia bliskich mu osób

Diagnoza ta przebiega identycznie jak ze zdjęcia, z tym że bioenergoterapeuta nastawia się mentalnie na obraz w wyobraźni osoby bliskiej badanemu. Niektórzy bioenergoterapeuci stosują dodatkowo dotyk dłonią osoby przekazującej wyobrażenie o badanym. Każda tego typu diagnoza powinna być stosowana tylko w koniecznych przypadkach poprzedzających spotkanie z bioenergoterapeutą. Pokazowemu demonstrowaniu tych zdolności towarzyszy najczęściej stres, co powoduje błędy w diagnozie. Osoby z paroletnim doświadczeniem zazwyczaj nie demonstrują tej zdolności w celach rozrywkowych.

Jasnowidzenie, widzenie wyprzedzające i przepowiadanie

Zjawiska te nie łączą się bezpośrednio z uzdrawianiem czy bioenergoterapią, jednakże mają wiele wspólnego ze zdrowiem i życiem człowieka. Zdarza się nieraz wykonującym zabiegi bioenergoterapeuty-czne, odczuwanie tego, co czeka pacjentów w przyszłości. Przed przekazaniem im tych widzeń powstrzymują bioenergoterapeutów względy humanitarne. Nie jest to przyjemne uczucie, gdy myśl jest natarczywa, a nie można się jej pozbyć. Podobne odczucia miałem, kiedy po transie hipnotycznym z mgr S. Abramowskim chciałem wstać z łóżka o własnych siłach. Nie mogłem tego uczynić i sam na coś bardzo czekałem. Właściwie nie wiedziałem na co, ale czułem, że jest to bardzo ważne. Siedziałem niespokojny, drżąc. Gdy kolega stuknął trzykrotnie w drzwi szafy, podniosłem się. Później okazało się, że zaprogramował on tak mój powrót do pełnej świadomości.

Przy widzeniach osoba działa jak wywoływacz. Widząc ją i rejestrując w swojej świadomości, widzi się i jakby wie coś więcej. Oczywiście, nie dzieje się to zawsze i w każdej chwili, czy też - jak niektórzy myślą - na zawołanie. Sądzę, że wiąże się to z ważnymi momentami życia i kontaktem z osobami, które jakby "ciągnęły ze sobą swój los". Na tej samej zasadzie działa obserwacja i "widzenie jasno człowieka z fotografii".

Pewnej nocy, obudziwszy się po śnie, w którym widziałem palącą się koronę drzewa, chodziłem niespokojnie po pokoju. Zasłoniłem okno, gdyż sądziłem, że mocny blask księżyca nie daje mi spać (godz. 2.40 rano). Ponownie zasnąłem, aby znowu obudzić się po chwili. Tak do godziny 5.00. Rano okazało się, że spłonęły dwa mieszkania na poddaszu i istniało zagrożenie dla życia mojej rodziny. Dwa tygodnie przed tym wypadkiem wielokrotnie ostrzegałem rodzinę o niebezpieczeństwie. Trudno jednak było mi powiedzieć, co to będzie. Czułem ogromny niepokój i potrzebę ostrzeżenia przed czymś, co niebezpiecznie się zbliża.

Odczuwanie tych stanów nie jest zawsze tak przyjemne, zwłaszcza gdy odczucia lub widzenia sprawdzają się. Wówczas każdy niepokój lub wyobrażenie jest odbierane jako znak. Można się tym zamęczyć. Zasadniczo więc moje całkowite czucie kieruję w kontakcie z pacjentem na oddziaływanie. Wielokrotnie te spostrzeżenia pomogły zwalczyć rozwijającą się chorobę.

Ta zdolność odbierania znaków nie jest czymś nadzwyczajnym. Nie trzeba przekonywać, że wielu ludzi miewa takie odczucia. Wielokrotnie łapiemy się na tym, że to, co się wydarzyło, widzieliśmy we własnym śnie, albo właśnie tego baliśmy się najbardziej. Nie należy jednak mylić tego zjawiska ze zjawiskiem należącym do sfery psychopatologii. To ostatnie polega na poczuciu znajomości sytuacji nowej, a więc nie przeżytej nigdy poprzednio. Objawy te noszą nazwę "już przeżytego" (deja vecu)" już widzianego" (deja vu) itp. Zresztą w wielu przypadkach doznań i odczuć trudno określić nawet psychiatrom, gdzie kończy się granica normalności a zaczyna nienormalność. Może kiedyś w przyszłości widzenia schizofreników będą interpretowane nie tylko w kategorii zaburzeń psychicznych. Pewne jest to, że takie nietypowe rozbudzenie umysłu daje inny obraz rzeczywistości i poczucia ciągłości czasu.

Wszystko to, co przekazałem wyżej, chciałbym w kilku zdaniach podsumować.

Wyróżniam następujące metody diagnozy miejsc zaburzeń energetycznych i samej terapii bioenergetycznej:

- najprostsza metoda to wypytanie pacjenta o bolące miejsca i odpowiednia terapia;

- obwodzenie rękami ciała pacjenta w określonej odległości i na podstawie wrażeń ciepła lub zimna, mrowienia i kłucia w wewnętrzną (najczęściej) powierzchnię rąk umiejscowienie zaburzeń energetycznych, a tym samym często patologii organizmu;

- obserwacja ciała pacjenta i określanie, na podstawie zauważanych ciemnych i jasnych plam, miejsc zaburzeń energetycznych;

- obserwacja ciała pacjenta wraz z jego aurą i określanie na podstawie zmienionych kolorów miejsc patologii;

- obserwacja pacjenta i odbiór na własnym organizmie chorych miejsc pacjenta (metoda empatii);

- świadomość miejsc zaburzeń w organizmie pacjenta bez dotyku, lecz tylko zaprogramowaną rejestracją bólową na wybranym organie własnego ciała;

- określenie miejsc zaburzeń energetycznych pacjenta przez odbieranie wrażeń smakowych, zapachowych i słuchowych;

- świadomość (wiedza) o całym pacjencie, jego cechach psychofizycznych i dolegliwościach (umiejętność bardzo rzadka).

Te wszystkie metody diagnozy możliwe są w bezpośrednim kontakcie, jak również na podstawie obrazu pacjenta utrwalonego na zdjęciu fotograficznym czy też z wyobrażenia myślowego osoby bliskiej diagnozowanemu pacjentowi. Sama terapia może być wykonywana w bezpośrednim kontakcie z pacjentem, jak również bez kontaktu z nim, przy wykorzystaniu np. jego zdjęcia, przedmiotów codziennego użytku, czy też można posłużyć się tylko imieniem i nazwiskiem (metoda terapii stosowana często przez angielskich uzdrawiaczy). Osoby zaznajamiające się z bioterapią powinny zajmować się na początku terapią bezpośrednią.

0x01 graphic
Wstecz / Spis Treści / Dalej

NIEKTÓRE PRZYKŁADY DZIAŁALNOŚCI BIOENERGOTERAPEUTYCZNEJ

Czym jest zdrowie a czym choroba?

Zdrowie, według Światowej Organizacji Zdrowia, można zidentyfikować jako stan pełnego fizycznego, psychicznego i socjalnego dobrego samopoczucia. To określenie zdrowia ma jednak (zdaniem świata medycznego) cechy definicji o zbyt idealnych kryteriach. W zgodzie ze współczesną teorią i praktyką medyczną pozostaje jako bardziej użyteczna definicja zdrowia, określająca je jako normalny stan ustroju, którego czynności i struktura są prawidłowe, a układy regulujące zapewniają stan wewnętrznej równowagi oraz zdolność przystosowywania się do warunków zewnętrznych. Cechami zdrowia są: dobre samopoczucie i chęć wykonywania pracy oraz aktywny stosunek do życia. Choroba natomiast jest stanem zmniejszonej zdolności przystosowawczej ustroju, w którym występuje zaburzenie jego czynności. Według bioenergoterapeutów, choroba jest zaburzeniem energetycznym organizmu w dowolnym jego miejscu, a jej uwarunkowania tkwią w jego psychofizycznych strukturach. Odporność organizmu mierzy się właściwym poziomem neuroenergetycznym.

Rozróżnia się następujące fazy choroby:

- okres utajony,

- okres wylęgania,

- okres zwiastunów (czyli prodromalny),

- okres jawny (z objawami podmiotowymi - subiektywne doznania pacjenta, z objawami przedmiotowymi - zmianami stwierdzonymi przez lekarzy).

Bioenergoterapeuci stwierdzają, że najlepsze i najszybsze efekty osiąga się działając w okresie utajonym i wylęgania. Trafne diagnozy dokonywane przez bioenergoterapeutów w tych okresach choroby spotykają się często z niewiarą i uśmiechem. Wielokrotnie sam ostrzegałem niektóre osoby o zbliżającej się chorobie (za 5,6 czy 7 dni), jednak niewiele z nich traktowało to poważnie, zmniejszając nasilenie i przebieg choroby. Zmiany starcze, trwałe zmiany spowodowane GPP [gościec przewlekle postępujący] i zmiany (w tkankach) reumatyczne należą do tych, które nie usunie najdłuższy nawet seans bioenergoterapeutyczny, a tylko złagodzi towarzyszący im ból.

Bioenergoterapia w przypadku choroby wrzodowej żołądka

Choroba wrzodowa żołądka jest w pewnym stopniu dolegliwością rozwiniętych społeczeństw. Wiąże się zazwyczaj z dużą wrażliwością czy labilnością psychiczną. Osoby skarżące się na dolegliwości żołądkowe odsyłam do lekarza specjalisty a zwłaszcza wówczas, kiedy zachodzi podejrzenie choroby wrzodowej żołądka. Zdjęcie rentgenowskie jest potwierdzeniem podejrzeń. Bywa, że długoletnie leczenie medyczne nie dało rezultatów i pacjent przychodzi ponownie do bioterapeuty. W takich przypadkach mamy duże pole do sprawdzenia swoich umiejętności. Przeważnie osoby z tą chorobą są pacjentami, nad którymi należy pracować nie tylko w sferze fizycznej, czyli ciała, lecz również psychicznej. Uspokojenie i podniesienie odporności psychicznej powoduje uzyskanie pozytywnych efektów. Uzyskanie tych efektów jest możliwe nie tylko poprzez bioenergoterapię, lecz również oddziaływania psychoterapeutyczne.

Swój zabieg zaczynam od wymiany paru zdań z pacjentem, uspokajam go i "oswajam" z naszymi technikami bioenergoterapeutycznymi. Stojącego pacjenta "oczyszczam" rękami przesuwając je od głowy do stóp w odległości aktywnego odbioru jego biopola (od kilku do kilkudziesięciu cm). Po dwóch lub trzech takich podłużnych passach przystępuję do odszukiwania miejsc zaburzeń biopola. Lewą dłonią przesuwam równolegle do ciała, na granicy biopola pacjenta. Prawa dłoń zazwyczaj porusza się symetrycznie lub po przeciwnej stronie ciała. W przypadku choroby wrzodowej żołądka miejsca chore promieniują wywołując nieprzyjemne wrażenie kłucia lub mrowienia w lewą dłoń.

0x01 graphic

Rys. 15. Schemat autonomicznego układu nerwowego człowieka. 1 - włókna do między mózgowia, 2 - móżdżek, 3 - rdzeń przedłużony, 4 - kręgi szyjne, 5 - kręgi piersiowe, 6 - kręgi lędźwiowe, 7 - kość krzyżowa, 8 - kość ogonowa, 9 - przysadka, 10 - zwój sz.-pierś., 11 - pień współcz., 12 - nerw błędny, 13 - zwój trzewny

0x01 graphic

Rys. 16. Przykładowy zabieg usuwania bólu głowy

Wrażenia te bywają często różnie odbierane przez bioenergoterapeutów. Zależy to od przyjętego języka czy porozumienia się z samym sobą.

Miejscom promieniującym w okolicy żołądka towarzyszy refleks bólowy na odpowiedniej wysokości w rzucie kręgosłupa. Odpowiada to połączeniom nerwów w segmentarnym unerwieniu organów (autonomiczny układ nerwowy - rys. 15). Daje to również odpowiedni refleks na czaszce. Prowadzę równocześnie zabieg na głowie i żołądek-kręgosłup pacjenta. Układ ten daje najlepsze rezultaty. Uspokaja pacjenta jak również doenergetyzowuje chory żołądek. W pierwszym momencie mogą pojawiać się bóle. Działanie na głowę polega na ułożeniu rąk w kształcie czapki w odległości granicy biopola pacjenta (od 2 do 40 cm). Zabieg ten trwa parę minut i często powoduje znikniecie bólu głowy (rys. 16). Zazwyczaj czyniący to czują w dłoniach, że pacjent "nie bierze" już energii. Prawą rękę przenoszę teraz ruchem płynnym i łagodnym nad promieniujące miejsce żołądka. Lewą rękę przenoszę podobnym ruchem na promieniujący punkt kręgosłupa. Oddziałuję i tutaj również w granicach odczuwania biopola. Prawa dłoń wykonuje delikatne ruchy jakby masujące, minimalnie zbliżając dłoń do ciała pacjenta i oddalając. Pacjent w tym czasie może już siedzieć na krześle.

Przy zaostrzeniach choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy ruchy palców powinny być jakby lekko zbierające. Przyłożenie dłoni do żołądka i ocieplanie go może spowodować nasilenie bólu i krwawienie otwartych wrzodów, z powodu rozszerzenia naczyń krwionośnych.

Na zakończenie zabiegu należy powtórzyć 3- do 4-krotnie podłużne passy, trwające od 5 do 30 sekund. Po tych zabiegach pacjent powinien chwilę odpocząć. W czasie zabiegu mogą pojawić się "burczenia" i odbijania w przewodzie pokarmowym. W celu wyprowadzenia z omdlenia (które również zdarzają się) postępujemy w sposób tradycyjny lub wykonać należy parę poprzecznych passów; można też położyć obie dłonie na strefie skroniowo-ciemieniowej czaszki.

Kompletny zabieg, czyli działanie tonizujące psychicznie i czynności bioenergoterapeutyczne dają pożądane efekty w dosyć krótkim czasie.

Bioenergoterapia w przypadku niedosłuchu u dzieci

Problemem, który zaczyna zwracać uwagę lekarzy, jest nieprawidłowy poród (przedwczesny) i jego konsekwencje. Jednym ze skutków takiego porodu może być niedosłyszalność czy też głuchota wrodzona. Zgłaszające się do Pracowni Bioenergoterapeutycznej dzieci miały różny stopień uszkodzenia słuchu. Związane jest to z niewykształceniem mowy. Oto jeden z przykładów:

Dziewczynka lat 7, duży stopień uszkodzenia słuchu, mowa niewykształcona w pełni. Pacjentkę posadziłem na krześle, gdyż zasadniczy zabieg przeprowadza się na głowie. Pierwsza czynność polega na oczyszczeniu biopola głowy. Odnajduję promieniowania chorobowe i w tych miejscach przeprowadzam czynności bioenergoterapeutyczne. Siedząc naprzeciw pacjentki, zbliżani dłonie do jej skroni i zatrzymuję w odległości działania biopola głowy. Lekko zbliżając i oddalając dłonie od głowy energetyzuję odpowiednie strefy czaszki dziewczynki. Drugim etapem jest oddziaływanie na strefę czołową i potylicę czaszki. Dłoni nie należy zasadniczo kłaść na czaszce. Zabieg ten, zależnie od promieniowania, wykonuje się do kilkunastu minut. Kolejnym etapem jest oddziaływanie na całą głowę i powtórne wyrównanie biopola. Zabiegi te uspokajają pacjentkę i powoli powodują zmiany w strefie mózgu odpowiedzialnej za słuch, mowę i wzrok.

Opisany zabieg pobudza do jakby swoistego dojrzewania niewykształconego fragmentu mózgu. To stwierdzenie może wywołać falę głosów sprzeciwu, zwłaszcza profesjonalistów. Zjawiska te są już udokumentowane i potwierdzone przez badania audiometryczne i lekarzy specjalistów.

Przy zaburzeniach wzroku towarzyszących głuchocie oddziałujemy jeszcze na strefy kory wzrokowej. Przyczyny przedwczesnego porodu powinny być, z racji ich narastania, szczegółowo zbadane i jak najprędzej należy wysunąć właściwe wnioski (m.in. ciężka praca kobiet, nałogi, którym się poddają, konflikty rodzinne, życie zawodowo--rodzinne pełne stresów).

Inne przykłady działalności bioenergoterapeutycznej

Poniżej przekazuję w skrótowej formie przykłady wyleczeń i poprawy stanu zdrowia osób poddanych zabiegom bioenergoterapeutycznym wykonywanych przeze mnie i Stefana Abramowskiego.

Celina G. (lat 25) - po jednorazowym zabiegu zniknął guz lewej piersi, wielkości spłaszczonej śliwki.

Elżbieta G. - zanik guza piersi. Wanda S. - zanik guza pod wątrobą.

Janina P. - zanik guza w jamie brzusznej. Halina F. - zanik guza piersi.

Magdalena T. - rozszczep kręgosłupa, wrodzone zwichnięcie stawów biodrowych. Po wielokrotnych zabiegach porusza się o własnych nogach za pomocą wsparcia.

Sebastian G. - mózgowe porażenie dziecięce. Nie chodził i nie siedział. Po 5 spotkaniach zaczyna samodzielnie stawać na nóżkach, trzymając się sprzętów domowych.

Wincenty G. - wylew krwi do mózgu. Odzyskał władzę w nodze po 2 spotkaniach.

Jerzy G. - przypadek polineuropatii. Leczony bezskutecznie w Warszawie i Łodzi. Systematyczna poprawa. Jeździ już na rowerze. Pierwsze niezbyt udane próby pisania.

Waldemar D. (lat 18) - zespół Charcot-Marie Tooth. Całkowite wyleczenie po 5 spotkaniach. Dawano mu dwa lata życia.

Katarzyna Z. (lat 16) - wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Po 5 spotkaniach całkowite wyleczenie.

Klara D. - nowotwór nasady języka, obrzmienie zajmujące połowę jamy ustnej, język sztywny. Ustąpienie wszelkich objawów choroby, możliwość spożywania pokarmów stałych.

Wojciech B. (lat 4) - dwa lata temu wpadł twarzą do wapna. Po 5-ciu kontaktach sprawność oka z 0,5 wróciła do całkowitej normy.

Joanna R. (lat 40) - od wielu lat cierpiała na dolegliwości wątroby i trzustki. Brane leki nie przynosiły zadowalającej poprawy. Ostry stan zapalny trzustki spowodował potrzebę sięgnięcia po zabiegi rokujące poprawę zdrowia. Po 5-minutowym zabiegu ustąpiły bóle. Lekarz zalecił wykonanie badań poziomu diastazy we krwi i moczu. Wynik wydał mu się błędny, gdyż nie potwierdził występowania choroby. Lekarz podejrzewając pomyłkę, kazał powtórzyć badania. Wynik był jeszcze lepszy. Po 3 zabiegach zniknęły jakiekolwiek objawy choroby.

Jadwiga K. (lat 50) - cierpiała stale na bóle wątroby. Po 3 minutach zabiegu ból ustąpił i pacjentka miała wrażenie jakby schudła. Przy okazji lekarz stwierdził zmniejszenie się guza w prawym dole biodrowym.

Anna F. (lat 29) - miała dolegliwości serca i wątroby oraz kręgosłupa piersiowego. Po 5-ciu minutach zabiegu dolegliwość ustąpiła. Dodatkowo zniknęła po 3 dniach opryszczka na górnej wardze. Zawsze trwała do 2 tygodni. Trafna diagnoza dolegliwości układu trawienia (lekarka).

Maria F. (lat 56) - dolegliwości pourazowe w postaci objawów wstrząsu mózgu i ogólnego potłuczenia. Ból głowy. Po 10-ciu minutach zabiegu chora odzyskuje pełną świadomość. Znika ból głowy i może podnosić się na łóżku szpitalnym.

Kazimierz Z. (lat 54) - stałe dolegliwości wątroby i żołądka. Brak apetytu. Po 10-ciu minutach zabiegu odzyskuje apetyt. Jak twierdzi, może jeść nawet placki ziemniaczanej).

Żona Kazimierza Z. (lat ok. 50) - kciuk prawej ręki sztywny bez czucia. Brak chwytności. Po pierwszym zabiegu odzyskuje władzę w kciuku, który z czasem staje się coraz silniejszy.

Honorata K. (lat 50) - długotrwałe bóle na odcinku krzyżowym kręgosłupa, bolesne periody, bóle głowy i żołądka, osłabienie mięśnia sercowego. Diagnoza zaburzeń energetycznych wskazywała na zmiany w płucach w 3-ch miejscach, które potwierdził także lekarz. Po paru zabiegach 2-3 minutowych znikają wszystkie dolegliwości wymienione powyżej, łącznie z osłabieniem serca.

Jan R. (lat 59) - działanie 2-minutowego zabiegu usuwa ból zęba natychmiast po zabiegu stomatologicznym (według lekarza ten ból miał trwać parę godzin - leczenie kanałowe).

Bernard D. (lat 30) - natychmiastowe usunięcie nerwobólu lewej ręki.

Jadwiga G. (lat 50) - natychmiastowe usunięcie migrenowego bólu głowy.

Mieczysław F. (lat 56) - po 4 spotkaniach 15-minutowych zaczęły znikać objawy kilkunastoletniej choroby - katar żołądka i jelit. Aktualnie chory powrócił do normalnego odżywiania.

Halina K. (lat 35) - usunięcie z wnętrza ciała resztek ketgutu, po operacji tarczycy. Złagodzenie i zmniejszenie widoczności szwu pooperacyjnego. 10 zabiegów po około 5 minut.

Joanna B. (lat 30) - po 12 zabiegach bioenergoterapeutycznych, trwających 10 do 20 minut, zlikwidowanie depresji endogennej. Przerwanie leczenia szpitalnego. Obecny stan nie budzi zastrzeżeń neurologa.

Maria B. (lat 58) - usunięcie stałego odrętwienia i braku czucia prawej stopy. Dwa zabiegi po 15 minut.

Wiesław K. (lat 25) - trafna diagnoza dolegliwości kręgosłupa i usunięcie bólu (lekarz).

Halina S. (lat 50) - usunięcie dolegliwości dróg żółciowych. Po oddziaływaniu na gałki oczne poprawiła się ostrość widzenia i wrażenie lekkości ciała.

Stanisław W. (lat 40) - po 6 zabiegach (jeden w miesiącu) znikają wrzody i nisze z żołądka. Zdjęcie rentgenowskie wyklucza istnienie dolegliwości, na którą cierpiał pacjent przez parę lat, i na którą wskazywały poprzednie zdjęcia.

Bronisława Ł. (lat 50) - była leczona długotrwale przez lekarzy na dolegliwości kręgosłupa szyjnego. Zastosowanie wyciągu nie przyniosło zadowalających rezultatów. Nasilenie dolegliwości kręgosłupa szyjnego usunięto po jednym zabiegu 15-minutowym. Stan bezsenności i nadwrażliwość usunięto po udanym transie psychoterapeutycznym. Pacjentka w czasie transu przeniosła się do bardzo odległego miejsca (mentalnie), gdzie widziała swoją córkę. Prosiła ją o telefon wieczorem. Telefon wieczorem od córki około 23.00. Po transie pacjentka stwierdza bardzo dobre samopoczucie. Późnym wieczorem następują zjawiska telekinezy.

Zbigniew A. (lat 48) - bardzo wrażliwy, wyjątkowo źle znosi iniekcje. W czasie zabiegu wbijania igły w dłoń nie odczuwa bólu. Po wyciągnięciu igły z ręki też nie odczuwa bólu, nie ma na niej krwawienia ani śladu wbicia igły. Nie wierzył, że miał wbitą igłę w rękę.

Elżbieta K.-S. (lat 39) - podczas zabiegu bioenergoterapeutycznego wskazałem na ząb nadający się do leczenia, a który dotychczas nie sprawiał kłopotu. Po otwarciu kanału zębowego okazało się, że nerw jest chory (lekarka).

Zdzisława D. (lat 40) - długotrwała dolegliwość strun głosowych znika po jednorazowym zabiegu 15-minutowym.

Henryk L. (lat 40) - długotrwałe powtarzające się bóle zamostkowe ustępują po 2-ch zabiegach 15-minutowych.

Helena K. (lat 75) - po kolejnych zabiegach bioenergoterapeutycznych goją się szybko dwie otwarte rany na nogach. Owrzodzenia podudzi na tle żylakowatości. (Niestety, po paru miesiącach powrót choroby).

Halina W. (lat 36) - po 10-ciu zabiegach 15-minutowych zanikł guz na macicy.

Hanna K. (lat 56) - po trzykrotnym zabiegu ustąpiły bóle kręgosłupa i zniknęła torbiel (cysta) nerki.

Agnieszka G. (lat 7) - porażenie mózgowe. Po pierwszych zabiegach poprawia się samopoczucie i zaczyna sama chodzić bez podtrzymywania. Pokonuje już odcinki 50-60-metrowe.

Magdalena W. (lat 10) - porażenie mózgowe. Po 10 spotkaniach zaczyna poruszać się o własnych siłach. Będzie chodzić!

Renata K. (lat 51) - po paru spotkaniach znaczne zmniejszenie się mięśniaków macicy.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wikipedia Dyskusja o Bioenergoterapii, satanizm opetanie egzorcyzmy
techn bioenerg sprawozdanie 5
sprawko bioenergetyka
Bioenergoglupota id 86822 Nieznany (2)
Okultyzm,magia, spirytyzm,czary, wróżby,New Age,bioenergioterapia,medycyna alternatywna,niekonwencjo
bioenergoterapeuci
bioenerg PS2
technologie bioenergetyczne wykłady, Ochrona Środowiska, Technologie bioenergetyczne
Bioenergoterapia wśród ludzi wierzących, odnowa-charyzmaty
turnusy bioenergoterapeutyczne, satanizm opetanie egzorcyzmy
Homeopatia i bioenergoterapia(1)
samouzdrawianie, Bioenergoterapia
Empa Bioenergie ExecSumm engl
Niezwykłe techniki obrazowania pól bioenergetycznych (2)
BioenergoteraPIATekst zaczerpnięty z dwumiesięcznika Miłujcie Się, satanizm opetanie egzorcyzmy
Jak usunąć bioenergetyczne blokady z organizmu, Leczenie falami milimetrowymi (CEM-TECH i in)
22 Zbilansowanie bioenergetyki
Bioenergoterapia - Świadectwa, ►CZYTELNIA

więcej podobnych podstron