552


WŁADYSŁAW STANISŁAW REYMONT - CHŁOPI

  1. Geneza Chłopów.

Niemały wpływ na powstanie powieści miały zmiany zachodzące na wsi polskiej w II połowie XIX wieku. Wtedy to dokonał się proces unarodowienia chłopów polskich. W II połowie XIX w. chłop polski dokonał wielkiego skoku cywilizacyjnego. W przyspieszonym tempie wychodził z kurnych chat, z pełnej izolacji. Zmuszony do ruchliwości, do wędrówek „za chlebem” do miast, do Niemiec, do Ameryki, przeobrażał się wewnętrznie. Zmieniał nie tylko ubiór i narzędzia rolnicze. Odrzucał także dotychczasowe autorytety, wprowadzając na ich miejsce nowe. Wyzbywał się strachu, sięgał po gazety.

Na genezę powieści składają się także czynniki biograficzne autora. Otóż urodził się on na wsi, w rodzinie wiejskiego organisty. Młodość spędził na wsi, był do niej przywiązany. Dodatkowo związał się z czasopismem „Głos”, gdzie sprawy chłopa były bardzo często podejmowane.

  1. Praca nad Chłopami.

18 maja 1925r. we francuskim czasopiśmie Reymont opisał swoją przygodę z Chłopami. Miało być to tak: Reymont przebywał we Francji, gdzie przeczytał Ziemię Emila Zoli. Znienawidził autora za stanowisko, jakie obrał w powieści wobec chłopów. Chciał napisać swoją powieść o chłopach, wynagradzając to, co Zola im zarzucił. W ciągu trzech miesięcy skończył Chłopów, lecz po uważnym i spokojnym przeczytaniu - spalił księgę. Uważał, że napisał ją tak samo jak Zola, którego przecież z tego powodu znienawidził. Później miał wypadek kolejowy, a jego powrót do zdrowia trwał długo. W tym czasie postanowił powrócić do pisania. Wtedy też miała powstać ostateczna wersja.

Jednak wszyscy badacze zgodnie stwierdzają, że Reymont był bajkopisarzem. W związku z tym, przeglądając dokumenty potwierdzające ich przypuszczenia, stwierdzili, iż: poszczególne części powstawały w różnych odstępach czasowych (najdłużej: Wiosna), a cała praca trwała co najmniej 10 lat - od 1897r. do 1908r. Najprawdopodobniej już na początku pracy Reymont miał ułożony plan każdej części, a nawet poszczególnych rozdziałów. Powieść ukazywała się w odcinkach w „Tygodniku Ilustrowanym”.

  1. Świat przedstawiony.

Konstrukcja fabularna powieści. Tytuł Chłopi jest kluczem interpretacyjnym do całości powieści - nie chodzi o Lipce, Borynów czy Lipczaków, ale o chłopów właśnie! O ten najliczniejszy stan społeczny w Polsce. Na planie pierwszym powieści spotykamy mieszkańców Lipiec. Ale mimo iż potrafimy ich rozróżnić, nadać imiona, to interesują oni przede wszystkim jako zbiorowość: jako ludzie tworzący gromadę i przez nią ukształtowani. Na planie pierwszym gromady lipeckiej wysunął autor grupę około 20 osób. Historia nieudanego trzeciego małżeństwa Macieja Boryny z Jagną Paczesiówną stanowi osnowę główną powieści. Dzieje miłości Jagny i Antka wprowadzają wymiar tragiczny (motyw kazirodztwa). Konflikt Macieja z Antkiem podtrzymuje strukturę dwu pierwszych tomów. W tomie III do rangi głównej bohaterki urasta Hanka.

Czytelnik podpatruje również świat parobków i służących (Kuba, Pietrek, Witek), ale i biedoty wiejskiej (Jagustynka, komornice pracujące na polu Boryny, siostra Hanki - Weronka). Dociera do wiejskich urzędników (wójt, sołtys), na plebanię, w krąg ludzi „luźnych” (Rocho, ślepy dziad). Ogląd życia Borynów pozwala poznać także sprawy szersze: służby chłopów w wojsku rosyjskim (w czasie służby ginie Grzela, zaraz po służbie podejmuje pracę u Borynów Pietrek) czy walki chłopów o serwituty (walka o las). Pozwanie Macieja do sądu na początku pozwoliło autorowi wyjść z opłotków wsi, pokazać w krzywym zwierciadle karykatury działalność sądownictwa powszechnego. Za sprawą Rocho wkracza na karty powieści sprawa kształtowania świadomości narodowej chłopów.

Istotną rolę pełni też rodzina Paczesiów. Jagna stamtąd pochodzi, ale i Dominikowa pełni w powieści nie tylko rolę kobiety znającej się na chorobach, pomagającej przy porodach, ale też wpływającej na bieg głównych wydarzeń. Szymek i Jędrzych w pewnej chwili przebijają się na plan pierwszy. Okazjonalnie zaglądamy do innych zagórd: Bylicy, organistów, Kłęba, młyna, tartaku, kuźni. Często natomiast prowadzi nas pisarz do dwu głównych instytucji życia zbiorowego wsi: do kościoła i karczmy.

Oglądamy na kartach powieści tylko Lipce (i miasteczko Tymowo), choć wymienione są wsie poboczne. Tak samo bezimienną masą pozostają Cyganie, niemieccy koloniści, a nawet dziedzic. Jedynie dwóch żebraków - Agatę i ślepego staruszka Reymont wyłączył z bezkształtnej masy i to na nich oparł ramę powieści - rozpoczął od sceny pożegnania z Lipcami Agaty, zamknął zaś sceną pożegnania się z Lipcami starego ślepca. W ten sposób utwór otrzymał nowy wymiar: opowieści „dziadowskiej”, jarczmarno-odpustowej.

W stworzonym przez Reymonta świecie panuje ład i porządek. Poszczególne wątki i motywy zostały w powieści ściśle ze sobą powiązane, sfunkcjonalizowane.

Borynowie i inni. Najwięcej uwagi poświęcił autor Borynom, a zwłaszcza Maciejowi. Gospodarz na 32 morgach plus pastwiska i prawo do wspólnego lasu. Traktowany jako idealny wizerunek chłopa polskiego. Nie ma szerokiego gestu dla biednych, ale skąpy też nie jest. Mimo 58 lat czuje się jeszcze na siłach podjąć wyzwanie, jakim jest małżeństwo z Jagną. Szybko przekonuje się, że był to błąd. Czytelnik domyśla się, że Maciej Boryna brał niegdyś udział w powstaniu styczniowym. On sam nigdy nie przywołuje tego faktu - to tylko napomknienia. To w całej pełni spadkobierca odwiecznej, piastowskiej tradycji. Ale to zarazem człowiek nowy. Choć nie jest on jeszcze obywatelem, uczestniczącym w życiu społecznym kraju (to dopiero młodsze pokolenie).

Antek Boryna. Tylko pozornie wydaje się przeciwieństwem Macieja. Antek też ma wszczepioną miłość do ziemi. Ona przywiązała go zawsze do Lipiec, ona pokonała też inną wielką namiętność: miłość do Jagny (kiedy wszyscy czekali na wyrok dla Antka, ten sobie poszedł z kosą na pole ścinać zboże). Najpierw żądza ziemi i Jagny doprowadziła go na margines wsi, potem z ojcobójcy zmienił się w mściciela podczas walki z borowym. Antek oczyścił się. Po kilkunastu tygodniach wrócił jako przywódca całej społeczności. Antek Boryna to brat Jacka Soplicy czy Andrzeja Kmicica. Cały czas jednak walczy z uczuciem do Jagny.

Hanka. Początkowo w cieniu teścia i męża. Z czasem zastąpiła ich obu. Jest uosobieniem ideału kobiety-chłopki. Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Potrzeba było dopiero nieszczęścia, jakim było wypędzenie jej rodziny przez Macieja z domu, aby w zwykłej kobiecie obudziła się prawdziwa wilczyca podejmująca walkę na śmierć i życie o szczęście własnych dzieci. Świadomość klęski wewnętrznie przeobraziła Hankę. Broni swego gospodarstwa przed kowalem, wobec Jagusi zachowuje ludzki stosunek. Proces heroizacji Hanki zakończył Reymont w ostatnich rozdziałach powieści, kiedy zlecił jej zadanie wystąpienia w roli strażniczki ziemi rodzinnej - nie zgadza się na wyjazd do Ameryki. To opoka, na której wesprze się przyszłość jej rodziny. Kobiety podobne do niej dają także podstawę do marzeń o lepszej przyszłości polskiej wsi.

Jagna. Przeciwieństwo Hanki. Brak jej jakichkolwiek hamulców moralnych. Dlatego została wypędzona ze wsi. Jagna, podobnie jak i Hanka, jest dzieckiem natury. Hanka walczyła o byt i przetrwanie, Jagna ilustruje prawdo do miłości. We wsi jest odmieńcem: nie zabiega o bogactwa, o ziemię, jest urodzoną artystką. Posiada odrębną formację uczuciową, zwielokrotnioną wrażliwość na piękno zmysłowe i duchowe. Jagusia jest córką ziemi. Jeśli łamie przyjęty kodeks moralny, czyni to nie z własnej woli, ale dlatego, że nie potrafiła oprzeć się naturze. Miłość jest jej naczelnym bóstwem. Szuka jej ciągle, ale jej obiekty uczuć nie są szczególnie trafne. Dlatego ponosi karę.

Galeria postaci nakreślonych z prawdziwym znawstwem. Jagustynka. Z typowo chłopską zawziętością walczy o swe miejsce w gromadzie, o miskę strawy. Sama nieszczęśliwa, dokoła siebie sieje zwadę i zło. W gruncie rzeczy nie jest złą kobietą, tylko nieszczęście osobiste narzuciło jej rolę szydercy i złośnika.

Ambroży. Chłop prawie stuletni. Należy do marginesu - ofiara alkoholizmu. On wprowadza do utworu perspektywę historyczną. Jego opowieści pełnią rolę niepisanych świadectw życia w świadomości chłopów legendy historycznej, narodowej.

Kuba Socha. Przywołuje powstanie styczniowe.

Wójt. Rzadko nazywany z imienia i nazwiska (Piotr Rakoski). Przedstawiciel administracji, człowiek bez charakteru. Zdolny do kradzieży z kasy gminnej. Traktuje wszystkich z góry. Sam jest służalczo poddanym wobec naczelnika powiatu i pisarza gminnego.

Kowal. Człowiek chytry. Wyziera się niego prostacka przebiegłość, której jednak Hanka potrafi się oprzeć. Kowal jest elementem obcym w Lipcach (jego miejski ubiór). Gromada nie akceptuje go. Odmienność sylwetki uzasadnia to, iż nie pracuej on na roli - nie jest gospodarzem.

Ksiądz pleban dobrodziej. Nie uprawia roli, a jest gospodarzem i to bardziej niż pasterzem dusz. Interesuje go jego gospodara, a nie stan duchowy swoich podopiecznych.

Roch. Jest ulepiony z utrwalonej w świadomości Polaków legendy o wędrujących po kraju spiskowcach demokratycznych, ale także z tradycji jarczmarno-odpustowej. On upowszechnia wśród chłopów przedziwne podania i legendy. W jego postaci widać też tradycję szkółek zimowych, gdzie na wsi dzieci gospodarskie uczył pisać i czytać gospodarz o takich kwalifikacjach. W dwóch pierwszych tomach Rocho to wędrowny pół żebrak, pół nauczyciel ludowy, a w dwóch dalszych jako konspirator budzący świadomość narodową chłopów.

Struktura wewnętrzna Lipiec. Na miejscu pierwszym postawił pisarz sprawę związków rodzinnych - bo rodzina na wsi spełniała niezwykle ważną rolę. W Lipcach życie rodzinne powiązane jest bardzo mocną ze starszą strukturą rodów. Obowiązują w nich prawa solidarności i podporządkowania się najstarszym ich członkom. Konflikty wewnętrzne w rodzinie nie mogą podważyć solidarności, do której zobowiązani są wszyscy jej członkowie. Wejście w krąg danej rodziny wiąże się z przyjęciem zastrzeżonego dla niej miejsca w społeczności. Reymont ukazał życie trzech pokoleń. Do najstarszego należą: Maciej, Płoszka, Sikora, Bylica, sołtys, wójt. Pokolenie drugie: Antkowie, Kowalowie, Mateusz Gołąb, dzieci Dominikowej. Trzecie - dzieci drugiego pokolenia, bez imienia.

Ojcowie - żyje w nich pamięć pańszczyzny, przez to nienawidzą panów. Boją się także urzędu, czują wobec niego respekt. Łączy ich wszystkich ziemia, strach przed wycugiem. Żywą przestrogą przed nim jest stary Bylica i Jagustynka.

Synowie też patrzą na świat przez pryzmat ziemi. Ci, którzy mają własne rodziny, a pracują na ojcowiźnie, czują się pokrzywdzeni (Antkowie). Sprawa ziemi jest główną osią konfliktu między pokoleniami. Młodzi dążą także do zmian - umieją czytać, nie boją się wyjechać ze wsi. Nie akceptują ze wszystkim utrwalonego od wieków porządku. W gromadzie młodych najrozsądniejszym jest Grzela, wójta brat. Doprowadza on do realizacji plan pozbycia się Niemców z Podlesia. Tym samym pisarz przyznaje rację młodym.

Obok układu rodzinno-rodowego oraz pokoleniowego w społeczności lipeckiej ważną rolę odgrywa hierarchia majątkowa. Są tam trzy grupy interesów: wiejscy bogacze, warstwa średniozamożnych gospodarzy i biedota, czyli komornicy. Poza społecznością znajdują się parobki i służący.

Najbogatsi: Maciej Boryna, młynarz, wójt, kowal, ksiądz. Trwa w tej grupie walka interesów. Młynarz odmawia kredytu tym chłopom, którzy prowadzą swe krowy do plebana, nie do niego. Kowal zaczyna na Podlesiu budować swój młyn.

Gromada średniozamożnych: najliczniejsza, a prawie nieobecna na kartach powieści. Tworzy niezindywidualizowaną masę. Własny portret otrzymał tylko ich przywódca, Kłąb. Jest idealnym kandydatem na przywódcę wsi, ale nim nie zostanie ze względu na swoją pozycję majątkową. Przewodzi jedynie Winciorkom, Balcerkom, Cabanom, Wachnikom, Sikorom. Są to strażnicy starego obyczaju, tradycyjnej kultury ludowej. Trwa walka o przetrwanie, aby nie upaść do grona biedoty.

Biedota. Kozłowie Kobusy, Krakalina, Filipka. Jedynym dla nich ratunkiem jest najemna praca. Bartek u Kozłów kradnie, aby przeżyć. Czeka ich żebraczy los.

Społeczeństwo lipeckie tworzy jednak wspólnotę. Główną instytucją jednoczącą gromadę jest kościół. Jednoczy ich wiara, choć niezbyt głęboka. Nabożeństwa są wpisane w ich kalendarz. Z założenia w kościele nie istnieją podziały wewnętrzne. Jednak dają o sobie znać - doświadczył tego Kuba. W ich religijności można odnaleźć ślady pogańskich wierzeń. Kościół jest strażnikiem praw moralnych (choć nawet ksiądz je łamie!).

Drugą instytucją jest karczma. Leży nieopodal kościoła. Właścicielem jest Jankiel. Jest repliką kościoła: do niej spieszą ludzie, tu także nie ma hierarchii majątkowej. Można tu tak samo zapomnieć o troskach i kłopotach. W czasie tańca można przeżyć ekstazę, jak podczas nabożeństwa. Obie instytucje są nieodzownymi elementami pejzażu polskiej wsi.

Urząd gminny taką instytucją nie jest. Chłopi traktują go jak zło konieczne, narzędzie w ręku Rosjan.

Sąd. Nakreślony został w konwencji humoreski, satyry.

Dwór. Jesteśmy świadkami zerwania dawnych więzi łączących wieś z dworem. Dziedzica nie interesują sprawy wsi. Znika na naszych oczach z krajobrazu polskiego szlachecki dwór oraz folwark (symboliczny pożar folwarku na Podlesiu!). Nienaruszona pozostaje wieś.

Wieś Lipce to nie arkadia ani nie piekło. To środowisko realne, autentyczne, które na naszych oczach staje się jednym z istotnych podmiotów życia narodowego.

  1. Mechanizm budowy świata przedstawionego.

Narrator. Opowiadacz tradycyjny prozy II połowy XIX w. Narrator zmienia perspektywę widzenia. Stoi ponad gromadą, a później wchodzi w środek gromady i przemawia jak jeden z jej członków. Czasem ujawnia także postawę młodopolskiego poety, filtrującego środowisko. Wyka zauważył w Chłopach trzech różnych narratorów: realistycznego obserwatora, wsiowego gaduły i młodopolskiego stylizatora. Obserwator-opis powrotu chłopów do wsi po bitwie o las. Młodopolski stylizator - opis jesieni nadchodzącej. Wsiowy gaduła opis jarmarku w Tymowie. Ziejka uważa, że jest jeden narrator, wchodzący w trzy role. Nigdzie nie utożsamia się on ze swoją rolą całkowicie narrator zachowuje dystans poznawczy oraz moralizatorski wobec świata przedstawionego. Reymont wprowadza do powieści mowę zależną oraz pozornie zależną - chóralną (w scenie opisu pogrzebu Boryny). Reymont w całości odwołuje się do tradycji prozy klasycznej polskiej, ale także pamiętającej czasy romantyzmu tradycji gawędy. Pobrzmiewają w niej echa typowych dla epoki Młodej Polski koncepcji, ale także dają się zauważyć odwołania do piśmiennictwa ludowego, samorodnego.

Przestrzeń. Akcja rozgrywa się we wsi Lipce. Badacze doszukali się Lipiec w powiecie skierniewickim (dziś: Lipce Reymontowskie), ale zbyt dużo w nich różnic z powieściową wsią, aby postawić między nimi znak równości. Lipce powieściowe położone są w kotlinie, wokół rozciągającego się pośrodku niej stawu. Zabudowa szeregowa. Centralny punkt stanowi kościół, tuż obok niego karczma. Na końcu wsi znajduje się młyn z tartakiem, a także kuźnia. Gdzieś w pobliżu cmentarz. Między tymi punktami rozciągnięta jest wieś. Jednak Reymont nie dba o dokładność topograficzną - dom, którego najpierw zlokalizował w jednym miejscu, nagle okazuje się być na drugim końcu wsi! Wskazuje to na fakt, że Lipce to kompleks typowy dla wsi polskiej z XIX w. z elementami dlań charakterystycznymi. Reymont stworzył wieś w ogóle, syntezę wsi polskiej. Lipce zostały przez autora wyodrębnione - już w pierwszej scenie Agata żegna się z Lipcami i idzie w świat (my się wtedy z wsią witamy). Pisarz podkreśla często znaczenie granic wsi. Na granicy kobiety witają mężczyzn. Na granicę wywieziono Jagnę. Na granicy także żegna młodych uciekający „w świat” Rocho. 3 razy wybieramy się do Tymowa - na jarmark, do sądu i na zebranie w sprawie szkoły. Raz zaglądamy do folwarku kolonistów w Podlesiu. Dzięki temu poznajemy wszystkie tajniki życia wiejskiego - prócz rodzinnego. Aby i tego dokonać, Reymont wyodrębnił dom Borynów. To kolejna przestrzeń.

Czas. Rzucane przez pisarza sygnały pozwalają stwierdzić, że akcja Chłopów toczy się na początku lat osiemdziesiątych XIX w., najprawdopodobniej na przełomie lat 1883/1884. Pisarz nie tylko nie podał tej daty, ale zacierał możliwości jej ustalenia. Był to zabieg świadomy, gdyż nie chodziło mu o powieść realistyczną, a „odwieczną powieść chłopską”, zawieszoną w bezczasie historycznym. Tytuły kolejnych części wskazują, że wydarzenia fabularne rozgrywają się w przeciągu roku - od jesieni do lata. Pisarz przedstawił tylko 6 niedziel, o 4 innych wspomniał. Przywołane zostały tylko 3 daty dzienne: 22 października (św. Korduli - jarmark), 25 grudnia (Boże Narodzenie) i 29 czerwca (św. Piotra i Pawła - odpust w Lipcach). To nie czas fabularny wyznacza rytm powieści. Ten wyznaczany jest przede wszystkim przez czas natury. Cykl naturalny rozpoczyna się jesienią, kiedy rolnik rzuca ziarno w ziemię, a kończy latem - kiedy zbiera on plon. Każdy chłop podporządkowuje swoje życie temu kalendarzowi. Porządek ten został zakłócony, kiedy na wiosnę chłopi - zamiast pracować na polu - siedzieli wtedy w więzieniu. A ziemia wymagała pracy. Ład został przywrócony, kiedy to przybysze pomagali w ramach solidarności, zrozumienia i pracowali na ziemi lipczaków. W ścisłym związku z rytmem natury pozostaje życie religijne chłopów lipeckich. Życie upływa im od jednych świąt do drugich. Kolejnym porządkiem jest kalendarz obyczajowo-zwyczajowy chłopów polskich. Posiada on także charakter cykliczny. W okresie adwentu kobiety i panny przygotowują ozdoby, którymi ustroją dom na Wigilię. W Wigilię zachowują wszystkie zwyczaje, następnie idą kolędować. W Wielkim Tygodniu urządzają pogrzeb śledzia, w Wielkanoc rusza obchód z kuraskiem. Są również elementy czysto świeckie: przędzenie lnu, kwaszenie kapusty, opowiadanie różnych historii, smaganie młodych chłopców w dni krzyżowe na granicznych kopcach (aby zapamiętali miejsce granicy). Porządek egzystencjalny - porządek życia i śmierci. Śmierć jest wpisana w porządek świata, dlatego chłopi umierają z godnością (Boryna, ale także Kuba, Agata). Miejsce Macieja zajmuje Antek, Kuby - Pietrek, a żebraczy kij Agaty przejmuje Bylica. Koło losu ludzkiego znów się zamyka. Oparcie powieści na perspektywie czasowej, rytmicznie powtarzającej się, sprawiło, że został z niej wydobyty pierwiastek uniwersalizmu.

Język i styl. W partiach narratorsko-opisowych dominuje ówczesny język literacki. Autor stopniowo wprowadza elementy gwarowe czy archaiczne. Największe nasycenie gwarą w dialogach. Pisarz kładzie na jednej płaszczyźnie język literacki i gwarę, jako dwa w pełni uprawnione komponenty języka jego powieści. W celach stylizacji występują również archaizmy, inwersje, powtórzenia, paralelizmy składniowe, apostrofy i eksklamacje oraz przysłowia, sentencje, porzekadła.

  1. Księga chłopów polskich.

Głównym elementem tworzywa, z którego Reymont ukształtował świat Chłopów, była jego wiedza o życiu społecznym wsi polskiej z przełomu XIX/XX w. Będąc powieścią społeczną, Chłopi są zarazem wielką powieścią narodową. Wprowadzone w tkankę utworu motywy z dziejów narodowych polskich, sprawiły, że można czytać ten utwór jako studium o przemianach w myśleniu polityczno-narodowym polskich chłopów. Powieść jest także interesującym studium psychologicznym, śledzeniem wielkich namiętności ludzkich. Ale także jest nieporównanym studium folkloru polskiego, encyklopedią kultury ludowej. Chłopi to również traktat o życiu religijnym ludu polskiego.

Na uwagę zasługuje wpisana w krwiobieg powieści rozprawa o życiu natury, o prawach nią rządzących, o tajemnicy jej trwania i wiecznego odnawiania. Rozprawa ta została organicznie połączona z życiem człowieka wiejskiego. Elementem spajającym ten związek stała się praca chłopa na roli. Życie w przyrodzie istnieje tylko przez śmierć. Uświadomienie tego faktu przez chłopów pozwoliło im tę śmierć obłaskawić.

Chłopi są także interesującym studium moralności ludu wiejskiego. Prawa rządzące wiejską gromadą nie zostały skodyfikowane w katechizmie Kościoła, ani też w prawodawstwie przyjętym przez państwo. Chłopi sami sobie wypracowali kodeks moralny. Pierwsze miejsce zajmuje wola gromady. Chłop uznaje autorytet władzy, ale tylko tej, którą sam wybrał (czyli wójta, ale już nie naczelnika powiatu).

Nie ma zgody co do przypisania Chłopów do określonego prądu czy kierunku literackiego. Jedni włączają ich do naturalizmu, inni do symbolizmu. Reymont nie należał do żadnej ze szkół talentów literackich. Stworzył obraz wsi, jaką widział. Niektórzy z historyków literatury zaliczają Chłopów do eposu homeryckiego.

Tom I - Jesień

1.

Pod koniec września ksiądz sobie idzie i na swej drodze spotyka Agatę, którą to przegoniono z domu Kłębów z powodu jej nieużyteczności (stara była). Szuka ona dalej swego miejsca, a ksiądz idzie prosto przed siebie. Mija wielu mieszkańców wsi, po drodze odmawia też brewiarz. Idzie polami. Spotyka też kobiety i mężczyzn, będących na wykopkach. Z każdą napotkaną grupką zamienia choć tylko parę słów, zwykle były to rady odnośnie pola i robót na nim. Pyta także pewnych chłopów, czyje ziemniaki kopią - Borynowe, choć gospodarza nie ma, bo pojechał do lasu. Ksiądz zagaduje młodą dziewczynę, Annę, po czym odchodzi ku cmentarzowi. A kiedy znikł, kobiety zaczynają plotkować. Jagustynka opowiada o Agacie, która znów wędruje. Anna pogania, a Jagustynka znów zagaduje - tym razem o Paczesiów. Okazuje się, że to dobre sztuki, ale nie będą się chyba żenić, bo matka wymusza na nich robotę około domu, chowając przed pracą swą córkę - Jagnę. Zaczyna się temat dziewczyny - ciągle się stroi, chłopom w głowie mąci, patrzy kogo by wziąć pod pierzyne, a za nikogo nie chce wyjść. Posądzają ją nawet o czary. Wspominają, że mąż Hanki za nią lata jak pies za suką. Potem rozmowa się jakoś urywa. Nadbiega Józka Borynianka z wiadomością dla Hanki, że krowa graniasta chyba zdycha, a ojca w domu jeszcze nie ma. Lecą do domu, już się robi wieczór, ludzie schodzą z pola, dzwonią na Anioł Pański - ludzie przystają i się modlą. Pozostałe kobiety obgadują Hankę i Borynę - Hanka taka mądra, ale nie gospodyni. Boryna nie przepisze jej i Antkowi ziemi, bo boi się, że nie zostanie z niczym. A w sumie to gospodarz w sile wieku (60 lat) i może mieć jeszcze żonę, choć dwie już pochował. Kończą rozmowę, bo ciemno się robi i czas do domu.

2.

Podwórek Boryny otoczony był z trzech stron zabudowaniami gospodarczymi, a z czwartej sadem. Hanka wpada na podwórko, gdzie jest już sporo ludzi i widzi biało-czerwoną zdychającą krowę. Posyła Józkę po Ambrożego, który ponoć zna się na chorobach. Ten tylko potwierdza fakt, że krówka zdycha i będzie mięsko. Wraca Boryna z Antkiem. Stary jest wkurzony, bo to była najlepsza krowa, trzysta złotych w plecy. Decyduje się ją dobić, żeby chociaż mięso było. Antek przypomina Hance, że krowa była ojca, więc to nie ich strata. Boryna zarzuca jej, że nie pilnowała krowy, bo to nie jej. Boryna po rzezi idzie do swojego pokoju (dom jest podzielony na dwie części - połowę od ogrodu zajmował Boryna z Józią, a drugą - Antkowie) i szuka czegoś w beczce ze zbożem. Hanka woła na kolację, podczas której Boryna dalej wkurzony. Wydaje kolejne rozporządzenia. Antek w tym czasie siedzi sobie nad stawem i odpoczywa, nic nie robi sobie z próśb żony o pomoc. Józka pociesza Witka, że nie dostanie mocno w ciry za krowę - chłopak był z nią w lesie, ale go borowy od dziedzica stamtąd przegonił, krowa padła i dlatego zdechła. Boryna idzie do wójta. Wkurza się po drodze, że wszystko mu się sypie, bo nie ma w domu baby. Ta, która umarła na wiosnę, to była taka gospodyni, że nigdy by nie dopuściła, żeby najlepsza krowa zdechła. A tu jeszcze ma sprawę nazajutrz w sądzie - jakaś pinda go posądza o ojcostwo dziecka, kiedy on ją przygarnął, na prośbę żony, dał dach nad głową i jedzenie. U wójta rozmawia o tejże sprawie, wójt z żoną wspominają również o braku kobiety jako przyczynie tymczasowych kłopotów Boryny. Myślą, jaką by tu pannę dla niego wybrać. Wójtowa wspomina o Jagnie Dominikowej. Boryna mówi, że niby nie i idzie do domu, ale specjalnie wybiera dłuższą drogę, aby przejść koło domu młodej dziewczyny. Podoba mu się ten pomysł. Nie dość, że ładna, to dostałaby w posagu 5 morgów, a dołączywszy do jego poletka, to już jest wielka gospodarka. No i kobieta w domu - wiadomo. Przez okno widzi Jagnę, jak skubie gęś - podoba mu się. Nie wie co teraz robić, idzie spać.

3.

Rano dnia następnego Kuba z Witkiem gadają o dupie Maryni, kiedy to nagle zjawia się Boryna i trzepie skórę Witkowi. Oczywiście powodem jest zdechła krowa, którą to właśnie Witek miał za zadanie upilnować. Boryna jedzie do sądu. Po drodze mija pola i od razu myśli o ich losie i ich powiększeniu. Znowu myśli o żeniaczce z Jagną - jej pola akurat leżą koło jego, więc pasowałoby to idealnie. W sądzie napotyka tłum ludzi, którzy zjechali się na swoje rozprawy. Przygląda się także sprawie Bartka Kozła z Lipiec, który jest oskarżony o kradzież świni matki Jagny. Po przerwie toczona jest sprawa Boryny przeciwko Jewce. Obecni w sądzie śmieją się z dziewczyny, z niedorzeczności jej oskarżeń, Boryna więc jak gdyby wygrywa. Po wszystkim Maciej z Dominikową idą do knajpy, gdzie kobieta mówi, że Jewkę może podpuszcza kowal (zięć Boryny, który spiskuje przeciwko niemu). W drodze powrotnej Boryna z Dominikową toczą rozmowę dosyć pobieżną o ożenku (najpierw o ożenku Jagny, a potem o ewentualnym ożenku Boryny z niewiadomo kim). Rozmawiają o tym, że dzieciom nie można ufać, każdy liczy tylko na pieniądze, a nie traktuje rodziców w taki sposób, jaki powinno się ich traktować. Boryna podwozi Dominikową na pole, gdzie jest Jagna. Sam jej się przygląda i dziewczyna zaczyna go pociągać coraz bardziej.

4.

W niedzielny poranek Kuba uczy Witka pacierza. Wcześniej upolował też kuropatwy, więc bierze je teraz i idzie je zanieść księdzu. Pleban prosi go do środka, a potem daje chłopakowi za ptaszki 1 zł. To już jest dla chłopaka szczyt marzeń, w ogóle nie może w to uwierzyć. Zaraz zaczyna się msza. Kuba nie staje w kruchcie, jak zawsze, ale pcha się do przodu, do pierwszych gospodarzy. Chce być blisko ołtarza. Ksiądz wygłasza przejmujące kazanie, ludzie na nim płaczą, słychać jęki. Kuba zachowuje się jak w amoku. Po nabożeństwie ludzie zatrzymują się pod kościołem, rozmawiają ze sobą. Jagna spotyka się wzrokiem z Antkiem, co ją peszy. Po powrocie do domu, na obiedzie u Borynów kłótnia. Boryna kłóci się z synem o ziemię i majątek (mówi, że jak mu się nie podoba, to niech spada). Po obiedzie odpoczynek - odpoczywa Kuba pod drzewem, rozmyślając o swojej złotówce, ale też idą Antek z Hanką. Ci zaś mówią o swoich problemach, że mają mało ziemi itp. Kuba decyduje się iść do karczmy, gdzie upija go Jankiel, który od razu wmawia mu jakiś dług. W karczmie znajduje się też Antek, któremu kowal opowiada o innym świecie, gdzie nie ma chłopów i dziedziców, ale wszyscy są równi. Jest tam również Franek młynarczyk z Magdą, która jest w ciąży - prawdopodobnie z nim, ale ten się nie chce z nią ożenić. Po imprezie nabity Kuba wraca do domu.

5.

Jesień nadchodzi. Wieś budzi się coraz później, wieczory są deszczowe i w ogóle pogoda fuj. Lipce robią się martwe. Ale za to przygotowują się na coroczny jarmark - na święta Kordulę. Jarmark to nie tylko forma rozrywki dla chłopów, ale także okazja do sprzedania byle czego, więc wszyscy się do tego przygotowują. W przeddzień tego święta, Boryna proponuje Kubie dalszą służbę u nich. Kuba stawia warunki - chce więcej kasy i 2 koszule. Boryna z ciężkim sercem, ale się zgadza, bo wie, że Kuba to solidny pracownik i jest wart on nawet więcej. Nazajutrz wszyscy pędzą do Tymowa. Kobiety wcześniej wyszły ze świnią, która idzie na sprzedaż. Boryna później wychodzi, łapie się na podwiezienie przez organistę i jego rodzinę. Jedzie z nimi ich syn - Jaś, którego mają w planach wysłać do seminarium. Organiścina narzeka na brak kasy, ale Boryna wie, że oni akurat mają jej dużo. Na jarmarku ludzi pełno, Boryna kupuje Józce dawno obiecaną chustkę. Każe dziewczynom - Józce i Hance szybko sprzedać świnię, żeby też coś miały z tego dnia. Sam idzie do pisarza złożyć skargę na dwór o tę zdechłą krasulę. Z powrotem spotyka Jagnę, chce ją namówić na wódkę, ale ta, że nie chce. W ogóle gadka szmatka z podtekstami, a dziewczynie się świecą oczy na widok wszystkich tych drogich chust itp. Wreszcie Boryna kupuje jedną z nich i daje dziewczynie na pożegnanie. Ta jest w szoku, idzie dalej i spotyka Agatę, która wypytuje się o nowości we wsi i m.in. o to, czy do Jagny z wódką przychodzili. Agata ma życzenie, żeby dożyć wiosny i umrzeć wtedy w swoich Lipcach. Boryna tymczasem spotyka na swej drodze kowala, który zagaduje o ich nieuregulowane sprawy majątkowe. Obaj idą do karczmy, gdzie spotykają Jambrożego. Boryna zdecydowanie mówi zięciowi, że im gruntu nie przepisze, bo boi się iść do nich na wycug. Popili sobie chłopy i tak jakoś dzień zleciał. Jarmark się zakończył.

6.

Nadejszła okropna jesień, cały czas pada. Ludzie szybko zbierają kapustę z pola, a i tak są przemoczeni do suchej nitki. Tak samo Jagna z Szymkiem, którzy do wieczora zbierają głowy warzywa na swoim polu. Jagna zagaduje do sąsiadujących z nią Józki i Hanki. Józka mówi, że jakiś tam synek ze wsi idzie z wódką do pewnej panny i tak się nawiązuje temat ożenków. Że to niby Józia też dobra partia, bo ziemię będzie mieć przepisaną, o ile tatuś się nie ożeni! Hanka z Józką mówią, że dzieci tego nie chcą i nie może tak postąpić. Józia zaprasza też Jagnę na obieranie kapusty. Jagna wraca do domu z Szymkiem, bo ciemno się robi. Po drodze spotyka Antka. On ją odprowadza kawałek, idą bardzo blisko siebie, pesząc się przy tym. Antek prosi ją, żeby była u Kłębów na imprezie, bo on specjalnie dla niej to zorganizował. Wreszcie mężczyzna wraca do żony, a Jagna dociera do domu, gdzie widzi jakiegoś przybysza, przygarniętego przez matkę. Przychodzi za to Jambroży. Po kolacji Jagna z matką zasiadają do kądzieli, a synowie Dominikowej sprzątają po kolacji. Jambroży zaczyna gadkę o ożenku, że ksiądz chce posłać z wódką w czyimś imieniu. Trwają negocjację, Dominikowa zgadza się na wódkę w zamian za wstępną obietnicę przepisania ziemi na Jagnę. Okazuje się, że z wódką mają przyjść w imieniu Boryny. Jambroży idzie mu powiedzieć nowinę. Jagna mówi matce, że będzie jak ta postanowi - może zostać z matką, a może wyjść za Macieja. W ogóle o tym nie myśli. Wpada Józka i mówi, że jutro u nich obieranie kapusty. Zaprasza Jagnę i idzie do domu.

7.

Kolejny dzień deszczowej pogody, wszyscy siedzieli po chałupach. Jagnie od rano było jakoś smętnie, nie mogła znaleźć sobie miejsca, bo niecierpliwie czekała na wieczorne obieranie u Borynów. Nagle do chałupy wszedł Mateusz, ten sam o którego Jagnę pomawiano najwięcej, „że z nim w sadzie nocami się schodzi, a często i gdzie indziej puszcza...”. Mężczyzna porwał dziewczynę i począł ją całować, oszołomiona próbowała się wyrywać, ale to był na nic. Na szczęście Jędrzej nadszedł, a potem matka, które od razu przegoniła parobka. Czas już było się ubierać i iść do Borynów. U Boryny już było sporo ludzi. Ogień buzował się na kominie i rozświetlał ogromną izbę, aż lśniły się szkła od obrazów i kołysały się te światy, czynione z kolorowych opłatków i na nitkach wiszące u czarnych, okopconych belek; na środku izby leżała kupa czerwonej kapusty, a w półkole, szeroko zatoczone, twarzami do ognia, siedziały rzędem dziewczyny i kilka kobiet starszych - obierały z liści kapustę, a główki rzucały na rozesłaną pod oknem płachtę. Jaguś ogrzała ręce przy kominie, ostawiła trepy pod oknem i siadła zaraz z kraju przy starej Jagustynce, i jęła się roboty. Zaczęły się rozmowy, wszyscy cieszyli się, że Mateusz wrócił, bo będzie miał kto przygrywać przy robocie. Mówiono też o Rochu, starym wędrowniku (był podobno u Grobu Jezusowego), który właśnie po trzech latach nieobecności zawitał do Lipiec. Bardzo to dziwny człowiek, mówi wieloma językami, nie przyjął gościny od księdza, bo uważa, że jego miejsce z ludem, a nie na pokojach. Od ludzi tylko kapkę mleka przyjmie i kawałek chleba, a i za to dzieci uczy. Rozmowy trwały, a tymczasem do chałupy wpadła „Nastusia Gołębianka, Mateusza siostra” z wiadomością, że młynarzowi konie ukradli jakieś „trzy pacierze temu”. Zaczęły się liczne komentarze, które przerwało wejście Boryny. Nakryto do stołu. Po posiłku nastała chwila przerwy przed powrotem do pracy. Wtedy do izby wszedł Roch z błogosławieństwem na ustach. Ktoś zaczął grać tak rzewnie, że Jagnie ze wzruszenia zaczęły płynąć łzy. Nagle za oknem zawył pies, ktoś przyciął mu nogę, Roch wstał uwolnić psa, bo Pan Jezus też miał psa. I opowiedział wtedy przypowieść o psu Pana Jezusowym. Wszyscy trwali w milczeniu po tej opowieści. Przyszedł wójt z księdzem, pogadali z gospodarzem. Boryna na koniec dziękował wszystkim za pomoc i oglądał się za Jagną, która szykowała się do wyjścia. Na to też czekał Antek, który wymknął się wcześniej, by móc pod oslonął nocy odprowadzić dziewczynę.

8.

Nazajutrz rozeszła się nowina o Boryny z Jagną zmówinach. Plotki szybko się rozeszły i wywołały wielkie oburzenie: że taki stary, a za trzecią żonę się bierze; że taka, co się z niejednym szlajała, a zostanie pierwszą gospodynią we wsi i będzie głowę wysoko nosić. Tylko dzieci Borynowe nic nie wiedziały, bo nikt nie miał odwagi z taka wiadomością do nich zawitać.

Maciej cały dzień chodził struty, bo denerwował się o wynik oświadczyn. Jagustynka widząc to, pocieszała go, mówiąc, że i Dominikowi, i Jagna rozum mają, a sam Boryna dobrze robi, biorąc żonę. Jagustynka żałowała, że sama sobie drugiego męża nie wzięła, tylko ziemię na dzieci przepisała i teraz musi po ludziach służyć, żeby mieć, co jeść. Boryna pod wieczór poszedł do karczmy i tam czekał na wójta z wieściami. Tymczasem wójt z Ambrożym u Dominikowej według zwyczaju targowali się i przepijali, kiedy matka zgodziła się oddać córkę Borynie, poszli wszyscy do karczmy. Szczęśliwy Maciej hojnie wszystkich ugościł. W czasie tej radosnej zabawy przyszło do rozmowy o zapisie na rzecz Jagny. Dominikowa chciała sześć morgów najlepszej ziemi. Boryna początkowo nie chciał się zgodzić, ale szybko uległ. W karczmie było coraz głośniej, wszyscy się popili. Boryna co rusz to prawił jakieś czułości Jagnie. Aż przyszedł czas powrotu do domu. Dominikowa z trudem wyciągnęła pijanych synów z karczmy, gdzie został już tylko Boryna z dziewosłębami. Tymczasem pojawił się młynarz z wiadomością, że „dziedzic sprzedał porębę na Wilczych Dołach”, do której chłopi również roszczyli sobie prawo z dziada pradziada. To wywołało wielkie oburzenie, szczególnie u Boryny.

9.

W całej wsi zapanował powszechny smętek związany z pogorszeniem się pogody. Szczególnie cicho było w chałupie Boryny, bo dzieci dowiedziały się o planach matrymonialnych ojca. W Zaduszki Boryna ubrał się odświętnie i poszedł opłotkami do Jagny, co by się na dzieci nie natknąć. Witek prosił Kubę, żeby nauczył go strzelać. Chłopakowi marzyły się buty i lepsze życie w mieście. Poszli potem obaj na cmentarz do kościoła dać na wypominki.

Popołudniu na nieszpory odprawiane raz w roku na cmentarzu poszli już wszyscy z Borynowej chałupy. Po okolicy rozchodziły się odgłosy pobożnych pieśni. Ludzie chodzili między grobami, rozmyślając o bliskości śmierci. Kuba poszedł na stary cmentarz i tam rzucał na groby okruchy chleba, co by dusze czyśćcowe się pożywiły. Parobek wspominał swoją zmarła matkę - Magdalenę.

Wieczorem w izbie u Antków siedziała cała gromada ludzi, a wśród nich Roch. Tylko Boryny nie było, bo siedział do późna u Jagny. Stary pątnik pocieszał zasmuconych ludzi, że nie straszno umierać, bo dusza ludzka po śmieci do Pana Jezusa podąża.

10.

Antek poszedł do księdza poużalać się na ojca i poradzić, a ten go zapędził do szukania zgubionej kobyłki. Ksiądz pocieszał, że przecie inni nic nie mają i Bogu dziękują, a Antek, i trzy morgi ziemi posiada, i żonę i dzieci. Szli obok karczmy, gdzie gwar wielki panował. Antek powiedział, że chłopi nie pozwolą wycinać lasu, dopóki dwór się z nimi nie pogodzi, jak będzie trzeba to i siły użyją, by swoich praw bronić. Ksiądz chciał zganić za te słowa Antka, ale mężczyzna już gdzieś zniknął. Antek myśląc cały czas o Jagnie, a „jak zadra tkwiła mu ona pod sercem, jak zła zadra, że jej nie wyciągnąć ni uciec od niej”, poszedł do kowala. Mężczyźni pokłócili się, kto więcej wziął od Boryny. Kowal wypomniał Antkowi, że się za Jagną uganiał. Wszedł wójt i począł Borynę usprawiedliwiać, więc i z nim kłótnia się wywiązała.

Następnego dnia kowal odwiedził Antka. Zaproponował, że jego żona przyjdzie dziś do Antka i razem rozmówią się z ojcem. Chodzi o to, żeby Boryna resztę ziemi przyobiecał tym dwojgu przy świadkach, a Józkę i Grzelę się spłaci. Jeśli Boryna obieca przy świadkach zawsze będzie z czym do sądu pójść, a już teraz jest, bo przecież są jeszcze cztery morgi po Antkowej matce. Kowal nakazał spokój i niesprzeciwianie się ojcu w rozmowie. Wszystko po dobroci ma iść, a jak ojciec nie da, to się do sadu pójdzie. Pożegnali się, ale Antek na koniec, niewiadomo czemu pogroził kowalowi. Teraz już Borynowy zięć nie wiedział, co Antek uczyni. Antek jednak zdecydował się porozmawiać z ojcem. W domu Hanka gotowała obiad i rozmawiała ze swoim ojcem starym Bylicą, który akurat przyszedł w odwiedziny. Skarżył się nieśmiało na Weronkę, córkę u której mieszkał. Kobieta tak oszczędzała, że i jeść czasem ojcu zapomniała dać, a i pierzynę, i łóżko mu zabrała. Hanka zaproponowała mu, żeby się przeniósł do niej a wiosnę, ale on tylko zabrał tobołek przygotowany przez córkę i poszedł, gdy w izbie pojawiła się Kowalowa z dziećmi. Antek naradzał się z siostrą, kiedy wpadła Jagustynka z wiadomością, że Maciej z Jagną byli u księdza na wesele prosić. Antek wyszedł na podwórze, ciągle w głowie słyszał kowalowe słowa - nie o grunt ci idzie, a o Jagusie. I tak się w nim uczucia przeplatały, raz nienawiść, raz namiętność w nim wzbierała. Nagle z zamyślenia wytrącił go Witek, który dostrzegł Borynę z daleka. Gdy doszło do rozmowy o zapisie, rozpętała się kłótnia. Antek domagał się swojej ziemi, straszył ojca sądem. Hanka również dodała swoje pretensje, a co najbardziej rozwścieczyło Macieja, nazwała Jagnę „świnią” i „lakudrą”. Boryna chciał w złości uderzyć synową, ale Anek nie dał, dorzucił jeszcze kilka zdań prawdy o Jagnie, co doprowadziło do bojki.

Rano, gdy ranny Antek leżał jeszcze w łóżku, Maciej wszedł do izby syna i kazał się mu wynosić wraz z rodziną. Kazał zawezwać Kubę do pomocy przy przeprowadzce, ale parobek leżał chory, bolała go noga i ruszyć się nie mógł. Antkowie się wynieśli na koniec wsi do ojca Hanki już bez krzyków i kłótni. Przyszli ludzie z Rochem na czele, godzić ich chcieli. Bezskutecznie. Łapa pobiegł za Antkiem. Przy obiedzie Boryna pocieszał markotną Józię obietnicami nowych trzewików, kaftana i wstążek.

11.

W dniu wesela Jagny i Boryny Dominikowa od rana chodziła po chałupie i ino patrzyła na córkę z troską i żalem, bo ckniło jej się, że Jagny już przy sobie mieć nie będzie. Tymczasem panna młoda wstała, ubrała się i słuchała matczynych rad. Zdziwiła się bardzo, kiedy dowiedziała się, że to Antek najbardziej przeciwko niej do ojca wygadywał. Nie chciała wcale w to wierzyć, nawet broniła mężczyznę, co lekko zatrwożyło Dominikową. Tymczasem przyszła Ewka do gotowania, a Jagna poszła z płaczem do komory. Nagle Jagna powiedziała matce, żeby jej po ślubie włosów nie obcinali. Matka i inne kobiety próbowały ją przekonać, że to nie wypada, ale ona była nieugięta.

Nadszedł czas ślubu i wesela. Boryna wraz z drużbami poszedł do domu Dominikowej po narzeczoną. A stamtąd oboje - Maciej przez druhny, a Jagna przez drużby - zostali zaprowadzeni do kościoła. Przed wyjściem Dominikowa pobłogosławiła parę obrazem. Po ślubie wszyscy poszli do Dominikowej chałupy na wesele. Muzyka grała głośno, a wesoło. Boyna z Jagną tańcowali pięknie, ale niezbyt długo. Podano wieczerzę, wszyscy zasiedli u stołu według dostojeństwa. Po wódce wójt zaczął rozmowę, oznajmił, że zarządzono zbiórkę na budowę szkoły. Na to powstał wielki sprzeciw, nikt takiej szkoły nie chciał. Potem jeszcze o wycinaniu lasu gorączkowo rozmawiali. Ale wesele trwało dalej. Toczyły się przeróżne rozmowy. Żartowano sobie sprośnie z młodej pary. Kucharki obmawiały Jagnę, że się źle prowadziła, że z niejednym ją widzieli, a teraz Antkom się przez nią krzywda dzieje. Chłopi dobrze już napici dalej pomstowali na dwór i zły los. Tak miało trwać wiejskie wesele, póki ludzie się nie pomęczą i nie porozchodzą.

12.

Świtem Witek wygoniony przez Jagustynkę z wesela poleciał do chałupy, zajrzał do Kuby, który leżał zmarnowany, cały w gorączce od kilku dni. Jakby na pocieszenie wrócił Łapa od Antków. Kuba żałował, że nie mógł uczestniczyć w weselu, które wciąż trwało. Parobek czuł się coraz gorzej, aż począł wzywać Witka, śpiącego obok. Przestraszony Witek pobiegł na wesele po pomoc, ale wszyscy byli spici i nie zwracali na niego uwagi. Kuba tymczasem zasnął. Po śniadaniu przyszła do niego Jagustynka, ale tylko po to, żeby przepowiedzieć mu rychła śmierć. Chciała do niego wzywać księdza, ale nie pozwolił, bo jego zdaniem nie godziło się tak wielebnej postaci w stajni przyjmować. Został więc sam, tylko Witek czasem do niego zaglądał i Łapa dzielnie mu towarzyszył. Tymczasem na podwórku trwały przygotowania do przenosin. Wieczorem przyszedł do parobka Ambroży, ledwo wytrzeźwiały. Począł nogę oglądać i dziwił się co to za rana. Kuba wyznał, że to borowy go postrzelił Jamrozy powiedział, że jest za późno na jego leczenie, teraz to tylko do szpitala, gdzie nogę utną. Wtedy Kuba wyzdrowieje. Ale Kuba do szpitala nie chciał, bał się. Z resztą, co to za parobek bez nogi. Boryna by go wygnał, a wtedy co?

W domu trwały przenosiny Jagusi. Przyszedł Żyd Jankiel, ale zaraz niepostrzeżenie wykradł się do sieni, poszedł do Kuby strzelbę odebrać. Roch zaczął wołać Jambrożego do Kuby. Okazało się, że parobek bał się szpitala, więc sam sobie nogę odrąbał siekierą i teraz leżał w kałuży krwi prawie nieprzytomny. Roch pojechał do Woli po księdza, a do Kuby przyszła Józia z jedzeniem. Potem znowu został tylko z łapą i końmi. I kiedy w domu wciąż tańcowano i pito, ulatywała „Kubowa dusza”.

KONIEC TOMU PIERWSZEGO

Tom II - Zima.

1.

Przyszła zima. Wszystko było jak uśpione, aż do pierwszego dużego śniegu, kiedy to na dworze zrobiło się całkiem bielutko. Antkowie mieszkali teraz w bardzo skromnej chałupie Bylicy razem z rodziną Weronki. Ciężki to był czas da Hanki, wciąż kłóciła się z siostrą, a i mąż się od niej oddalił. Poza zimnem domownikom doskwiera również głód. Zawzięty Antek zabronił Hance przyjmować jakiejkolwiek pomocy od Boryny. Gorycz Antkową pogłębiało to, że cała wieś się od niego odwróciła, od trzech niedziel nikt ich nie odwiedzał. Tego dnia Hanka czekała na kupców, którzy mieli kupić krowę, patrzyła na męża siedzącego przy stole z zimną miną i rozmyślała o Antku, który nie chciał się wziąć za żadną robotę. Już miała skrzyczeć męża, kiedy spojrzał na nią żałośnie i jakoś odeszła jej złość. Pobiedzili się razem nad swoim losem chwilę, po czy Antek poszedł odkopać ziemniak, żeby sprawdzić, czy nie pomarzły. Przyszli Żydzi po krowę. Zaczęły się ostre targi, w końcu zabrali krowę. Hance tak się smętno zrobiło, jakby kogo z rodziny wywieźli. Antek kazał żonie popłacić wszystkie długi, a resztę schować. Sam wziął w kieszeń pięć rubli i powiedział, że idzie w świat roboty szukać, bo w Lipcach za wyrobnika nie będzie. Nie uszedł jednak daleko, bo nagle obok przejechały sanie, a na nich Jagna z Boryną. Zgnębiony poszedł do karczmy, pod drodze minął jeszcze kilka sań, jechali na sąd z dworem o krowę i pobitego parobka. Antek siedział w prawie pustej karczmie i pił. Po czym wyszedł bez zapłaty, a przy wyjściu prawie pobił Jankiela.

II.

U Bylicy Hanka z Weronką ciągle się kłóciły. Hanka z zazdrością patrzyła też na nowy dom Jagusi - tam dostatek, a u nich bieda. Poszła więc na wieś pytać się o jakąś pracę - znalazła ją u organistów, gdzie spotkała również wyrzucaną na bruk Magdę. Organiścina wyrzuciła dziewczynę, bo ta była w ciąży z Frankiem. Jednak w tym domu Hanka znalazła pomoc - organiścina zaproponowała jej przędzenie wełny, a wraz z materiałem dała jej również jedzenie do domu. Szukała także pracy dla męża. Zaszła do młynarza, który obiecał zatrudnić Antka. Przy okazji powiedział kobiecie, co myśli o jej mężu - że lata wciąż za Jagną. Hanka nie mogła uwierzyć. Nazajutrz nie myślała już o tym tak, jak poprzedniego wieczora. Zabrała się do pracy, bo wiedziała, że tylko na nią może liczyć rodzina. Wieczorem wrócił Antek. Odwiedził ich także pierwszy gość po wygnaniu - Kłąb. Antek powiedział żonie, że szukał pracy, ale nie znalazł - w rzeczywistości wcale jej nie szukał. Obiecał żonie iść do młynarza. Hanka we wszystko mu uwierzyła i już o nic nie pytała.

III.

Nazajutrz Antek poszedł do pracy. Najpierw miał zakwasy, ale się nie poddawał, bo to silny chłop był. Praca nie przeszkadzała mu, ani go też nie cieszyła - poszedł tylko ze względu na Hankę. Najbardziej wkurzało go, że rozkazy wydawał mu Mateusz, z którym tak się nie lubili ze względu na Jagnę. Jeden i drugi chciał z nią być. Antek coraz bardziej zamykała się w sobie. Przestał chodzić do kościoła, bo bal się spotkania z Jagną, znajomych nie odwiedzał. Jeszcze więcej zacięty był na Mateusza. Kiedyś Antek spotkał kowala, który zagadał o zgodzie z Boryną. To rozwścieczyło Antka. Poszedł do młyna, żeby nie być w domu, gdzie przyszła Jagustynka. Zastal tam kupę ludzi, a pośród nich Mateusza. Opowiadali coś o wypędzeniu Magdy i śmiali się przy tym. W pewnym momencie zaczęła się rozmowa o Jagnie, Mateusz się przechwalał, jak to sobie z nią romansował. Tego Antek nie wytrzymał i staną w obronie dobrego imienia Jagny. Pobił straszliwie Mateusza, po czym poniósł go i rzuci do wody, co wzbudziło wieli podziw wśród obecnych. Młynarz zawołał do robot, ale Antek iść nie chciał, chyba że za tyle co Mateusz, a że cennym pracownikiem był, to i utargował lepszą pensję.

IV

Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia (zwane Godami) i całe Lipce zajęte były przygotowaniami. Do Borynów zawitali kolędnicy, z którymi przyszedł również Jasio od organistów. Jagna z nim rozmawiała i tak się za nim patrzyła, a on za nią. Jasio również powiedział Jagnie o Antku, że go odwiedził i że tam bieda, więc dziewczę myślało potem już tylko o Antku. Rozpłakała się w towarzystwie matki i Boryny, co tamci zrozumieli jako znak ciąży Jagusi. Boryna już liczył, kiedy się urodzi, a Jagna mówiła, że nie chce dziecka. Nadeszła Wigilia. Borynowie zjedli uroczystą kolację, zawitała do nich w trakcie Jagustynka, której dzieci nie zaprosiły na święta, a później przyszli Kowalowie, żeby razem iść do Kościoła. W Kościele Jagna spotkała Antka, który zakręcił się tak, że klęczał wprost przy jej kolanach. Powiedział jej, że będzie na nią co wieczór czekał przy brogu. Potem wyszedł ze świątyni, sam musiał ochłonąć - takie to było przeżycie dla nich obojga.

V

Po powrocie nad ranem z Kościoła w domu Borynów wszyscy poszli szybko spać, tylko Jagna nie mogła zasnąć. Na drugi dzień poszła do matki, gdzie od razu lepiej się poczuła w rodzinnym domu. Okazało się, że Magda (wygnana przez organistów) urodziła w kruchcie. Dziecko zmarło z zimna, a ona ledwo zipie. Dominikowa poszła ją „uzdrowić”. Spotkała Józie i Nastkę Gołębiankę, która powiedziała jej o bójce jej brata (Mateusza) z Antkiem. I że bili się o nią. Jagna już w ogóle miała pozamiatane we łbie. Nie mogła patrzeć na starego Boryne, brzydził ją teraz. Myślała wciąż o Antku. Nie wiedziała co ze sobą robić, poszła do kościoła. Tam spotkała Hankę, co ją przeraziło. Widziała jaka ona marna i w ogóle. Potem chciała wyjść do tego Antka, ale tak się dziwnie w domu zachowywała, że przykuła wzrok domowników. Wolała zostać zatem w domu. Potem przyszedł Kłąb z innymi chłopami zapytać się, czy Boryna trzyma z nimi w sprawie przeciw dziedzicowi. Boryna stwierdził, że trzyma ze sprawiedliwością. Na koniec powiedział im, żeby sobie sami radzili i tyle. Zaplanował potem sobie nazajutrz podróż do Woli, a Jagna chciała jechać z nim - najpierw bowiem szykowała się na spotkanie z Antkiem, ale potem bała się tego i wolała jechać z mężem.

VI

Nazajutrz dom Borynów odwiedził brat dziedzica z Woli, który - jak wieść już dawno niosła - szukał jakiegoś Kuby, który to mu kiedyś uratował życie. Okazało się, że to właśnie chodziło o Kubę, który służył u Borynów! Jagna pogadała z dziedzicem, a Witek zaprowadził pana na cmentarz, na grób Kuby (widać było, że dziedzic był naprawdę wdzięczny parobkowi). Kiedy Witek wracał, spotkał Antka. Wygadał się, że Macieja nie ma, a Jagna jest sama w domu. Po powrocie chłopak opowiedział Jagnie o tym. Ta poszła opatrywać zwierzęta, bo jej Józka ani Pietrek (nowy parobek) wyręczyć nie chcieli. Kiedy doiła krowy, wtargnął do niej Antek, zaczął ją całować. Przerwał im Witek, który przyszedł z jakimś pytaniem. Jagna była w szoku, nie wiedziała co robić. Zdecydowała się wreszcie pójść i znów padli sobie do ust, ale znów im przerwano - tym razem to Boryna wołał żonę. Jagna poleciała szybko do domu, ale zgubiła po drodze zapaskę. Boryna coś zaczął podejrzewać, mimo iż Jagna puściła ściemę, że robiła normalną pracę gospodyni. Boryna był ogólnie wkurzony, bo chłopi radzili, a jego wcale nie zaproszono - takie zlekceważenie, a cały dzień na nich czekał u Szymona. Kiedy mieli już iść spać, Boryna wrócił ze zgubioną zapaską. Już wcale nie wierzył żonie.

VII

W Trzech Króli urządzono na wsi imprezę, na którą zlecieli się wszyscy. Konflikt lipieckich chłopów z dworem pogłębiał się, dlatego nie zatrudniono nikogo ze wsi przy wyrębie lasów, co dotknęło przede wszystkim najbiedniejszych. Poproszono o pomoc księdza, wysłano do niego delegacje, ale dobrodziej nie chciał się wstawić za nimi u dziedzica. Biedacy siedzieli w karczmie, pili wódkę i rozmawiali. Tymczasem zabawa zaczęła się na dobre, część osób poszła w tany, inni stali i gwarzyli wesoło. Nagle pojawił się Mateusz, idąc jeszcze o kiju i zawołał młodego Borynę. Ku zdziwieniu Antka rywal przyszedł się pojednać. Mateusz schlebiał Antkowej sile i przyznał, że latał za Jagną, ale ta go nigdy nie chciała. Mężczyźni co rusz to przepijali zgodę, a mąż Hanki poczuł się tak dobrze, że zwierzył się towarzyszowi z miłości do Jagny. Do Antka i Mateusza ostrożnie zbliżyli się inni młodzi gospodarscy synowi i pomstowali na dziedzica, że lasu nie chce oddać, i na starych, że się rządzić nie potrafią, a na wycug nie chcą iść, młodych do głosu nie dopuszczą. Uradzili, że należy „całą wsią iść, rozegnać, nie pozwolić dopóty, aż się dziedzic ze wsią nie ugodzi”, a buntowi miał przewodniczyć Antek. Nagle przyszedł Boryna z Jagną. Dziewczyna wykorzystała chwilę, kiedy Maciej był zajęty i stanęła pod ścianą sama. Tam ją dorwał Antek i wziął w obroty. A tańczyli ze sobą ponad godzinę, a Antek tak ją obejmował, że brakowało, żeby się jeszcze całować zaczęli! Ludzie już głupio dogadywali i wnet Boryna zorientował się, co się dzieje. Dopadł żony, wytargał ją na dwór, a Antek za nimi. Wtedy ojciec burknął do syna z taką złością, że ten aż się przestraszył. Inni przyszli mu na ratunek i zaciągnęli z powrotem do karczmy, dokąd przyszła również Hanka, zawiadomiona o kolejnych ekscesach męża. Wtedy Antek jej pijany powiedział, że czuje się przy niej jak w więzieniu i nie pójdzie z nią nigdzie. Ona zaczęła płakać, a on poszedł własną drogą. Ale jakoś tam wracał do domu jednak i kiedy mijał kościół, spotkał tam Hankę leżącą krzyżem i płaczącą żałośnie. Jakoś mu się smutno zrobiło, wziął ją do domu, przy czym był dla niej miły.

VIII

Ciche dni nastały u Borynów. Maciej nie odzywał się do Jagny, w ogóle ją lekceważył. Dziewczyna nie wiedziała co robić. W dodatku Jagustynka napuszczała Macieja przeciwko Jagnie i odwrotnie - dziewczynie kazała być ostrą i surową w stosunku do Boryny. Tak też było. Potem przyszedł kiedyś ksiądz i przekonywał Borynę, że to, co się stało, to wina Antka - to on ją wziął do tego tańca, a jakże ona miała się oprzeć (Dominikowa dobrze już księdza ustawiła). A że to był ksiądz - Boryna uwierzył i stawał się lepszy dla żony. W Lipcach tymczasem życie toczyło się normalnie, trwały zabawy i inne takie. Dziewczyny z borynowego domu nie mogły jednak nigdzie chodzić - ewentualnie na przędzenie kądzieli, ale też tylko do tych domów, w których były wyłącznie starsze kobiety. Raz przyszedł wieczorem wójt do Boryny, rozmawiali na osobności o konflikcie z dworem. Wójta przekonywał Macieja, aby przystąpił do jego zgrai i wszedł w interesy z dziedzicem. Przekazał też chłopu zawiadomienie o rozprawie w sprawie tejże krowy, co na początku zdechła. Boryna był ostrożny wobec słów wójta, nie podjął żadnej decyzji. Po wyjściu gościa, Maciej zauważył, że nie ma Jagny. Niby miała doić krowy, ale w oborze jej nie było. Nagle gdzieś z jakiegoś przejścia wyszła, ale nie wytłumaczyła się mężowi gdzie była. Przed snem Boryna zapewnił żonę, że nazajutrz wyjeżdża i pewnie nie wróci przed nocą.

IX

W zimowy dzień Hanka poszła wraz z innymi babami oraz starym Bylicą po susz do lasu. A dzień był okropny, praca jeszcze gorsza. Kobiety obgadywały Hankę, że jak była gospodynią, to nawet im się nie kłaniała, a teraz musi wykonywać tę pracę jak i one. Bylica nie dawał fizycznie rady, w ogóle wszyscy się pogubili. Noc szła, a oni dopiero na drogę wyszli. Bylica stracił się gdzieś z tyłu, a Hanka parła do przodu. Myślała tylko o Antku, że ją zdradza i postanowiła od tej pory myśleć tylko o sobie i o dzieciach. To dodawało jej siły. Gdy wyszła na drogę, poznała, że jedzie Boryna (wracał z Witkiem z sądu - przegrali). Boryna zaproponował jej podwózkę. Przeraziła go jej chudość i mizerność. Wypytał się o dzieci i kazał jej nazajutrz przyjść po pomoc dla nich. Hanka obiecała przyjść. Gdy wróciła do domu, a potem wrócił jej ojciec (Bylicę wziął Bartek drugimi saniami, bo Boryna mu tak kazał), stary zaczął przekonywać córkę, że musi myśleć o dzieciach i sobie (Hanka w ogóle wtedy była w ciąży). Wreszcie i sama kobieta też tak pomyślała - przecież to przez Antka spotkało ich całe to zło. Kiedy kładła się spać usłyszała wrzask, a przez okno wpadła łuna światła. Zobaczyła, że w środku wsi się pali. Nagle zobaczyła wracającego Antka, który był nerwowy i kazał jej wejść do domu. Antek był bez czapki, pokrwawiony, miał podarty kożuch, a twarz osmoloną.

X

Tego samego dnia odbywało się przędzenie kądzieli, na którym zjawiły się starsze kobiety i Jagna z Nastką (Boryna pozwolił jej tam iść). Znalazł się tam też Roch, który znów opowiedział przypowieść. Wszyscy oczywiście płakali i przeżywali emocjonalnie to, co nauczyciel opowiadał. A Jagna najbardziej ze wszystkich. Po tej opowieści wszedł do izby Antek, a Jagna udawała, że nie zrobiło to na niej żadnego wrażenia. Wtem się okazało, że ktoś czai pod oknami i wszyscy się przestraszyli. Na to Roch opowiedział kolejną przypowieść - jak to Najświętsza Panienka uratowała pewnego Kazimierza Jastrzębia przed diabłem w dniu śmierci Jastrzębia. Po tej przypowieści ktoś powiedział, że Boryna wrócił ze sądu i pije teraz w karczmie. Na to Jagna cichaczem wyszła, a Antek za nią - równie niepostrzeżenie. Wybiegli razem i pędzili przed siebie.

XI

Dotarli do miejsc za stodołami, gdzie przypadli do siebie i tu poczyna się erotyzm Reymonta pięknie opisany. Po wszystkim Jagnie się zrobiło zimno i chciała wracać. Przestraszyła się, bo słyszała jakieś kroki. Ale to tylko grupy zajęcy i królików. Potem jednak na serio ktoś nadchodził - schowali się do brogu i czekali. A ten przyczajony nieznajomy robił kilka kroków i przystawał. I tak jakiś czas, aż wetknął do brogu wiązkę słomy i ją podpalił. Od razu pomieszczenie zajęło się ogniem. Antek nie umiał znaleźć wyjścia, ale jakoś po omacku do niego doszedł. A tu przed wejściem czekał na niego Boryna z widłami, jednak nie trafił w syna i się przewrócił. Wtedy Antek go uderzył, dzięki czemu miał szansę ucieczki. Jagna też uciekła, a Boryna latał wokół brogu i wołał, że się palił. Na to zbiegli się ludzie ze wsi.

XII

Po tym wydarzeniu w Lipcach zawrzało. Zaraz z rana ludzie zaczęli się schodzić na teren pogorzeliska. Dla wszystkich było jasne, że sprawcą tragedii był Antek, choć nikt nie był tego pewny. Przyjechali strażnicy, Boryna składał protokół, ale odjechali bez Antka - ludzie wtedy zaczęli się zastanawiać, o co tak naprawdę chodzi? Na drugi dzień każdy wrócił do swoich obowiązków i pomału zapominali o sprawie. Ale nie zainteresowane strony. Boryna wygnał Jagnę do Dominikowej. Hanka przez dwa dni tak się rozchorowała (o wszystkim powiedziała jej jeszcze tamtej nocy Weronka). Dopiero na trzeci dzień wstała z łóżka i zrozumiała, że teraz musi być silna dla swoich dzieci. Zaszła w niej ogromna przemiana. Po paru dniach - w Popielec poszła do Boryny, a ten pytał się o dzieci, naładował jej jedzenia i zaproponował dalszą pomoc. Oboje nie wspominali o tym, co się stało. Kiedy Hanka wróciła do domu i Antek zobaczył jedzenie, od razu się zczaił skąd ono. Ale Hanka mu wypomniała wówczas Jagnę i całe to zło, które spadło przez niego na jej barki. Antek przestraszył się zmiany Hanki, uciekł z domu. A w ogóle Antek zaczął się staczać, przebywał z największym menelstwem Lipiec. A i z Jagna nie przestał się spotykać - ona w sumie nie chciała, bo od Boryny za zdradę dostała tak w ciry, że się bała. Ale Antek powiedział jej, że jak któregoś wieczoru nie wyjdzie do niego, to też dostanie. Tymczasem Antek dowiedział się przypadkiem, że jednak doprowadzono do zgody między małżonkami i Jagna wróciła do Borynowego domu. Antek już nie wiedział co ze sobą robić. Poszedł do karczmy - wszyscy wyszli na jego widok. Nikt mu się już nie kłaniał. Poszedł do kościoła na Gorzkie Żale, bo myślał, że spotka tam Jagnę. A ksiądz na jego widok zaczął mówić o grzesznikach, podpalaczach itp. Antek wybiegł z kościoła, nie wiedział, co się z nim dzieje, ale pojął, że ksiądz miał rację - że źle robił. Ale mimo to zaprzysiągł zemsty i poszedł do karczmy.

XIII

Nadchodziła powoli wiosna. Występowały marcowe deszcze, które uniemożliwiały rozpoczęcie prac w polu. To też ludziom się strasznie nudziło. Aż wreszcie wyszło słoneczko, to i ludzie zaczęli wychodzić z chałup. Przyszła wraz z wiosną plotką, że dziedzic rąbie chłopski las - nikt oczywiście w to nie uwierzył, bo dziedzic chłop mądry, a nikt o zdrowych zmysłach nie wycina drzew, kiedy te ciągną z ziemi soki. Ludzie tak nad tym rozprawiali, a Jagustynka zebrała to wszystko zusammen i poszła z tym do Boryny. Tam zauważyła, że Maciej bardzo oschły w stosunku do Jagny. Okazało się, że po pogodzeniu ich traktował dziewczynę jak każdą inną - już jej tak nie oszczędzał od pracy. Ona tam próbowała różnych zabiegów łagodzących, ale po pewnym czasie dała sobie siana, bo i też nic nie skutkowało. Boryna natomiast co dzień radził się Hanki, a wnuki tak swoje pokochał na nowo, że i nieraz one nocowały u dziadka. Ludzie mówili, że pewnie Boryna i zapis jagusiny zmienił, bo kiedyś pojechał na 2 dni miasta. Ale to mogła wiedzieć tylko Hanka, a ta słowa nie powiedziała.

Jagnie zaś już wszystko było takie obmierzłe, nawet na spotkania z Antkiem chodziła bardziej pod przymusem niż z dobrej woli - tylko, żeby wyjść z domu. Było tak i wtedy, kiedy to wyleciała mu na spotkanie, a on się zaczął do niej dobierać - niczym do kłody jakiejś. Ona bowiem nie odpowiadała na jego zaloty z taka ochotą jak kiedyś, a na pytanie, czy go kocha - tak chłodno powiedziała, że Antek od razu wszystko zrozumiał. Zaczął jej wyrzucać, że to on jej niczego nie ma za złe - tego, że zabrała mu ziemi, ani że za ojca wyszła, a ona go tak traktuje. I to przez nią teraz ludzie go palcami wytykają. Jagusi było źle, bo przecież ona niewinna! Kiedy wracała zapłakana do domu, spotkała Kłęba, który przyszedł z nowiną - oto naprawdę dziedzic rąbie las! Od razu tegoż wieczoru cała wieś spotkała się w karczmie, gdzie naradzali się co z tym fantem zrobić. Antek podjudzał lud przeciw dworowi, ale ci na niego jakoś tak z byka patrzyli. Poszli wszyscy spać, choć noc dla nikogo spokojną nie była. Nad ranem Antek zaczął bić w dzwony i razem z Mateuszem naganiać wszystkich, aby szli na las, ratować co swoje! Ludzie się zwołali i czekali na Borynę, bo chcieli, żeby on im przodował. On przemówił do nich pięknie i zachęcił, żeby bronili swojego. Poszli, a Reymont wylicza kolejno wozy, jakie jechały i kto na nich siedział. Antek zaś puścił się biegiem inną drogą - ukrył się bowiem w karczmie przed ojcem.

Na miejscu ci, którzy rąbali las wystraszyli się takiej hołoty i już chcieli się poddać, ale to wnet nadjechała konno pomoc ze dworu i poczęła się prawdziwa sieczka. Najbardziej hardy był borowy, który tłukł wszystkich, aż dopadł i samego Boryny. Rozwalił mu łeb, a krew się lała strumieniami. Wtedy właśnie nadciągnął Antek. Przymierzył z pukawki, którą wziął ze sobą i wycelował w głowę Boryny … jednak kiedy ojciec dostał ostateczny grzmot od borowego, Antek rzucił się na wroga i po walce - zabił go! Potem resztę tam okaleczył i tak oto Lipczanie wygrali bitwę! Wracali do domu ze śpiewem na ustach, mimo wielu ran. Antek szedł koło Boryny, którego nieprzytomnego niesiono na noszach. Na chwilę odzyskał przytomność, zobaczył Antka i powiedział „Tyżeś to synu? Tyżeś?”

KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ

Tom III Wiosna

Rozdział I

Po zimie, kiedy świat zaczyna budzić się do życia, do Lipiec z zimowych „żebrów” z radością w sercu wraca Agata - staruszka w łachmanach, z kijem w ręku i tobołkami na plecach, obwieszona różańcami. Powrót w rodzinne strony sprawiał jej ogromną radość, gdyż zbliżał się czas konania, a nie chciała umierać wśród obcych. Od kilku już lat zbierała pieniądze na własny pogrzeb i marzyła by skonać w łóżku. Miała już nawet przygotowane i schowane u Kłębów nowe poduszki, prześcieradło i pierzynę mając nadzieję, że z całą „wyprawką” w chwili śmierci ktoś przyjmie ją pod swój dach. Radując się powrotem, przechodziła przez wieś i zauważyła, że w okolicy nikt nie pracuje. Nie spotkała też na swej drodze żadnego mężczyzny. Dopiero Jagustynka wytłumaczyła jej, że chłopy „siedzą w kryminale” i niewiadomo kiedy wrócą, a rąk do pracy brakuje. Kłębowa informacje te potwierdziła i opowiedziała Agacie o bitwie o las oraz zabiciu borowego przez Antka.

Wieczorem, po kolacji Agata rozdała krewnym prezenty, które pochowane miała w swych tobołkach. W pewnej chwili Kłębowa, jak gdyby nigdy nic oznajmiła staruszce, że pierzynę z jej skrzyni oddała choremu dziecku. Agata zaś nic nie mówiąc, otworzyła swój kufer z wyprawką i zaczęła płakać i modlić się cichutko do Boga, skarżąc się na swój los.

Rozdział II

Nadeszła Niedziela Palmowa. Hanka wyszła rankiem z chałupy by sprawdzić obejście i pobudzić parobków. Wprowadziła się do domu Macieja, by pod nieobecność chłopów pilnować, aby nikt nie rozkradł gospodarstwa. Bała się również, że w przeciwnym razie wprowadzi się tam Kowal i nikt go już nie wyrzuci. Czuła, że to na niej ciąży odpowiedzialność by wszystkiego dopilnować, gdyż są to też grunty Antka. Zajmując się gospodarstwem, opiekowała się także chorym Boryną, karmiąc go, zmieniając pościel i doglądając. Jagna natomiast oddając obowiązki Hance, z którą toczyła „ciche wojny”, najchętniej wróciłaby do matki, jednak za jej namową czeka na śmierć męża i podział majątku. Jednak kiedy tylko mogła wychodziła by chodzić po wsi i odwiedzać znajomych. Po niedzielnym śniadaniu, przygotowanym przez Hankę, Jagna poszła z plamą do kościoła. Do Hanki zaś w tym czasie przyszedł Roch, przynosząc wieści o Antku. Tłumaczył, że z nim wszystko dobrze, jednak jeszcze nie wiadomo kiedy wróci. Kazał też zabić wieprzaka i przywieźć sobie. Kolejnymi gośćmi byli Kowalowie, którzy regularnie pojawiali się by wywęszyć pieniądze. Pewnego dnia, Maciej zaczął wołać Hankę i kazał wygnać z izby resztę gości. Kowal niechętnie wychodząc zaplanował schować się pod oknem, gdyż przeczuwał, że Boryna chce wyjawić Hance jakaś tajemnicę. Teść przekazał jej, że w komorze, w zbożu, schował pieniądze. Prosił, by je wzięła, nim inni się o nich dowiedzą. Przekazał też, że jeśli byłaby taka potrzeba, ma sprzedać pół gospodarki by wyciągnąć Antka z więzienia. Kowal jednak nie usłyszał szczegółów rozmowy.

Rozdział III

Rano Hanka kazała Józce nagrzać wody, ponieważ Jambroży miał zarżnąć wieprzka. Potem wybrała się w odwiedziny do ojca i siostry, która narzekała na biedę i brak rąk do pracy. Hanka obiecała, jej że przygotuje więcej mięsa, tak by i jej mężowi zanieść trochę. Po powrocie do domu zastała Jamrożego gotowego do zabicia zwierzaka. Kiedy ubito już wieprzka, przyszedł Kowal wojować o swoje. Hanka nie dała się wyprowadzić z równowagi, powiedziała, że bez zgody Antka nie da mu, ani kawałka. Ten widząc, że nic nie wskóra, zaczął się przychlebiać i wypytywać o rozmowę z ojcem, przede wszystkim o pieniądze. Hanka niczego mu nie powiedziała ale ten domyślił się, że musi coś na ten temat wiedzieć. Później przyłapała Kowala jak czegoś szukał w beczkach ze zbożem. Wygoniła go, ale zdawała sobie sprawę, że teraz musi pieniędzy dobrze pilnować. Tymczasem do Agaty, wygonionej od Kłębów, szedł ksiądz. Leżała ona teraz chora u Kozłów i czekała na chwilę śmierci.

Rozdział IV

We wsi opuszczonej przez chłopów pomagał Roch. Rąbał drewno, przynosił wodę ze stawu, łagodził gdzie się dało kłótnie i zwady. Jednak nie był w stanie pomóc wszystkim. W Lipcach bardzo źle się działo, pola leżały odłogiem, nikt ich nie orał i nie siał. Kobiety same nie dawały sobie ze wszystkim rady.
Pewnej nocy przeszła silna wichura, która we wsi narobiła jeszcze większych szkód. Zwaliła się także chata siostry i ojca Hanki, która o całym zajściu dowiedziała się rano. Wtedy to zastała już tam jedynie pokrzywione ściany bez dachu i kawałek sieni. Inwentarz ocalał, bo był w sieni, a siostra Hanki, bo się schroniła. Kapłan dał jej trzy ruble i zaoferował zabranie krowy do swej obory. Sąsiadka, mająca wolną izbę, zaproponowała, że weźmie ją i jej dzieci do siebie. Nie chciała za to pieniędzy, jedynie pomoc w gospodarstwie. Ojca Hanka chciała zabrać do siebie lecz ten wolał zostać w sieni swojego domu, chciał umrzeć tam gdzie się urodził. Tymczasem trwały przygotowania do świąt: sprzątanie, gotowanie, przygotowanie obejścia. W sobotę w pokoju Macieja ustawiono duży stół przykryty białym obrusem. Sąsiadki w przynosiły swoje święconki i ustawiały. Było tak na prośbę księdza, który chciał, by w chałupach zebrało się po kilka rodzin i zostawiło święconki. Dzięki temu miał mniej domów do odwiedzenia. Gdy ludzie ze wsi zmierzali do kościoła, Hanka, kazała Bylicy stać na straży w obejściu, a sama poszła do komory Boryny. Wyszła po pół godziny, pilnie zapinając stanik, a ręce jej się trzęsły.

Rozdział V

W kościele Hanka była niespokojna, między piersiami ukryte miała to co znalazła w zbożu.

Następnego ranka, Hanka naszykowała śniadanie do którego wszyscy zasiedli odświętnie ubrani. Po nim naszykowała dużo jedzenia dla męża i pojechała na widzenie. Wróciła bardzo późno lecz nie skarżyła się co jej na sercu leży lecz płakała w samotności. Następnego dnia był Lany Poniedziałek, wiec chłopcy biegali za dziewczynami z wodą. Hanka leżała w łóżku ponieważ źle się czuła i była w ciąży. W tym czasie Józka za chałupą odnalazła psa z rozwalonym łbem oraz wykopaną dziurę w ziemi, pod komorą Boryny. Zaczęła wrzeszczeć, podejrzewając, że w okolicy grasuje jakiś złodziej. Po oględzinach pomieszczenia ustalono straty, niczego nie brakowało lecz zboże było rozsypane. Słysząc krzyki Hanka wiedziała, że to sprawa kowala. Całe szczęście dobrze ukryła pieniądze. Tymczasem Jagna podczas spaceru spotkała syna organistów, Jasia. Było między nimi pragnienie bliskości, ale Jaś w ostatniej chwili się odszedł. Jagna była nim zauroczona, ale jednocześnie romansowała z wójtem. Wieczorem gdy u Borynów wszyscy siedzieli, słuchając opowieści Rocha, usłyszeli okrzyki, że pali się Podlesie. Widać było, jak płonęły dworskie budynki, stodoły i obory z inwentarzem. Jednak nikt z ludzi nie ruszył na pomoc - uznano, że to kara.

Rozdział VI

Zmęczona porodem Hanka leżała w łóżku. Ojciec opowiadał jej, że mieszka teraz u niego Jacek, który w sieni zrobił sobie legowisko. Z kościoła przyniesiono ochrzczone dziecko Hanki i zaczęło się przyjęcie. Podczas jego trwania między gośćmi panowała zgoda. Tymczasem wiosna przyszła na dobre i rozpoczęły się prace w polu. Jednak we wsi z powodu braku chłopów nadal pozostawał ten sam problem - brak rąk do pracy. Kobiety same nie dawały sobie ze wszystkim rady. Tylko u Borynów prace przybierały w miarę właściwy bieg. Hanka mimo, że po porodzie doglądała wszystkiego, poganiała do pracy a i sama wykonywała ile była w stanie. Do wsi przybyli Cyganie, którzy chodzili od chaty do chaty i żebrali. Ludzie zaczęli obawiać się kradzieży więc zamykali zwierzęta i domy. Jedynie Jagna spędzała z nimi dni a nocami wracała pijana. Pewnego dnia okazało się, że ukradziono konia sąsiadki, jednak po złoczyńcach nie zostało śladu. We wsi jednak pojawiła się jedna dobra wiadomość, którą przedstawił Roch. Chodziło, o to, że chłopi z sąsiednich wsi, za darmo, przez 2 dni będą pomagać kobietom w pracach na polu. I tak też się stało, pracowali długo i wytrwale, robiąc przerwy na posiłki przygotowane przez kobiety.

Rozdział VII

We wsi rozeszła się nowina o powrocie chłopów z aresztu. Kobiety zgromadziły się pod chatą wójta i ucieszyły się ogromnie gdy okazał im pismo z urzędu, potwierdzające ich powrót. Hanka jednak była smutna, gdyż wiedziała, że jej męża nie wypuszczą wraz z innymi - był przecież oskarżony także o morderstwo. Mimo smutku i zmęczenia ciągłym i samotnym pilnowaniem gospodarstwa wróciła do swych obowiązków. We wsi zaś trwały przygotowania do powrotu chłopów. Kobiety wybrały się do kościoła na mszę a następnie na procesję prowadzącą przez wieś, w której uczestniczyła także Agata - jakiś czas temu powróciła do zdrowia. W trakcie procesji ktoś zauważył, że z lasu wychodzą mężczyźni. Rozradowane kobiety, nie zważając na udział w procesji chciały ich przywitać. Wszyscy uklęknęli, ksiądz ich pobłogosławił, odmówiono modlitwę i rozpoczęły się powitania. Procesję dokończono razem z mężczyznami. Po jej zakończeniu w domach panowała radość, jedynie u Borynów było smutno i pusto - nadal byli sami. Ale nie tylko Hanke ogarniał smutek i samotność, Jagna czuła się podobnie. Wzięła się nawet do roboty: wydoiła krowy, nakarmiła świnie, napoiła cielaka. Nie zauważyła nawet, że Pietrek (parobek) zaczął ją całować i obalił na słomę. Stęskniona za czułością, otrząsnęła się jednak i odgoniła go od siebie. Wieczorem zaś widziała same przytulające się pary więc zrezygnowana wróciła do domu.

Rozdział VIII

Tereska dostała list od męża, który służy od dłuższego czasu w wojsku. W liście Jasiek poinformował ją, że wraca na wieś i nie może się tego doczekać. Poprosił także, by Tereska powiadomiła Borynę, że razem z nim wraca syn Macieja - Grzela. List ten wywołał u niej płacz. Od jakiegoś czasu Tereska zdradzała męża z Mateuszem. Szybki powrót Jaśka wzbudzał w niej strach przed jego reakcją na plotki , które już rozniosły się wśród ludzi. W tym czasie we wsi powstała awantura, którą zapoczątkowała kłótnia Kozłów i wójtów. Wójtowa posądziła sąsiadkę o kradzież płótna, ta zaś oznajmiła, że pewnie wójt dał je kochance. Małżeństwa pobiły się. Poproszony o radę Mateusz, który znał się na budowaniu domów, oglądał ruiny chałupy ojca Hanki. Stwierdził, że w tej sytuacji trzeba stawiać izbę od nowa. Jednak rodzina nie miała pieniędzy na materiały do tego potrzebne. Pomoc obiecał im Jacek, jednak jego propozycja nie została do końca odebrania poważnie. Gdy Mateusz wracał z oględzin domu, spotkał Jagnę i chciał ją do siebie przytulic, jednak ta wiedząc o jego romansie z Tereską, wysłała go właśnie do niej. Później, u Kłębów dowiedział się o zbliżającym się powrocie jej męża, lecz to nie wywołało w nim żadnego uczucia. Spotkał tam także Agatę, która oferowała krewnym pieniądze w zamian za przyjęcie do chaty, gdzie mogłaby spokojnie umierać (odmówiono jej). We wsi (po wcześniej omówionej awanturze) ludzie podzielili się na dwie grupy: popierających Kozłów i wójtów. U Borynów zaś nic się nie zmieniało, Hanka nadal była sama, a dodatkowo kowal poinformował ją, że Antka do procesu nie wypuszczą i grozi mu wiele lat więzienia. Radził jej by pomóc mu w ucieczce do Ameryki.


Rozdział IX

Roch wracając do zatrzymał się u Borynów, a gdy zjadł posiłek przygotowany przez Hankę, poszedł przywitać się z gospodarzem. Ten zaś leżał przykryty pierzyną. Po tym spotkaniu Roch oznajmił Hance, że musi być przygotowana na bliską już śmierć teścia. Od Hanki zaś usłyszał, że jej siostra z pomocą Jacka (za którą chce mieszkać w chałupie) będzie miała nowy dom. W czasie rozmów z Hanką, Roch wyjaśnił jej, że jest szansa wyciągnięcia Antka z aresztu. Warunkiem jest konieczność wysokiej wpłaty pieniężnej. Hanka wyznała, że ma pieniądze Boryny, a brakującą część uzyska sprzedając sztukę inwentarza. Roch wybrał się następnie do Bylicy. Przez wieś pędził chłopak Kłębów i krzyczał, że w lesie jest dwoje zabitych ludzi. Okazało się jednak , że to nie zabici a pijani: Jagna z wójtem. Mieszkańcy wsi byli bardzo oburzeni i obłożyli ich wyzwiskami i obelgami. Rankiem, pod ołtarzem (Boże Ciało), który stał przed domem Borynów, zebrali się na mszę i procesję mieszkańcy wsi oraz okolic. Wieczorem zaś tańczono i bawiono się przy muzyce w karczmie. Chłopi zaś naradzali się, jak przegonić Niemców, którzy chcą zamieszkać na Podlesiu. Gdyby sami mieli pieniądze wykupiliby ziemię i podzielili między siebie, bo ziemi w stosunku do ilości mieszkańców wsi było za mało.

Rozdział X

Ludzie na wsi potępiali zachowanie Jagny jako kochanki wójta, została także potępiona przez księdza na kazaniu. Ona zaś opowiadała, że została upita i wykorzystana. Nawet matka prosiła ją o opamiętanie i radziła, by była w domu, przy chorym mężu. Hanka zaś dostała list urzędowy, w którym było potwierdzone, że po wpłacie 500 rubli do sądu, wypuszczą jej męża z aresztu. Z radosnej atmosfery i Jagna wyczuła, że Antek wróci. Udała się do matki, u której spotkała Szymka, proszącego o pieniądze na opłacenie zapowiedzi z Nastką. Matka zdecydowanie odmówiła przez co wywiązała się kłótnia, w której doszło nawet do bijatyki. Dominikowa zaczęła krzyczeć, że ma wynosić się z domu, nie zważając na urazy po bójce (była poparzona - wpadła na palniki i garnki z wrzątkiem). Szymek zaś, usiadł pod chałupą i oznajmił, że nigdzie nie pójdzie bo to też jego ziemia. U Borynów zebrali się chłopi by wspólnie, ostatecznie naradzić się nad sprawą Podlesia. Następnie wspólnie wybrali się na folwark, by przedstawić Niemcom swe żądania. Chodziło oczywiście o to by opuścili tę ziemię. Funkcję negocjatora otrzymał Roch, jednak odpowiedź, którą uzyskał nie była zadawalająca - Niemcy nie zamierzają ustąpić.


Rozdział XI

Za parę dni miał wrócić mąż Hanki, która poinformowała o tym Borynę. Później poszła na pole gdzie gadali o kłótni Niemców z chłopami i że Niemcy domagają się od dziedzica zwrotu pieniędzy za Podlesie. Nagle po Hanke przybiegł Witek, krzycząc, że Maciej wstał z łóżka i woła. Pobiegła zatem do domu, a tam zastała teścia, który wołał o swoje buty, wypytywał o pole i popadał w stan odrętwienia. Posłano więc po księdza, by jak najszybciej zjawił się z ostatnim namaszczeniem dla umierającego. Przez ostatnie dni przy Borynie siedziała także Jagna, która chciała uchodzić za dobrą żonę. W dniu, w którym z więzienia miał wrócić Antek, Hanka czekała, jednak ten się nie pojawił. Natomiast w nocy, Maciej przebudził się i wołany wewnętrznym głosem wyszedł na pole. W pewnej chwili zachwiał się i upadł: „Zmartwiał naraz, wszystko przycichło i stanęło w miejscu, błyskawica otworzyła mu oczy z pomroki śmiertelnej, niebo się rozwarło przed nim, a tam w jasnościach oślepiających Bóg Ociec, siedzący na tronie ze snopów, wyciąga ku niemu ręce i rzecze dobrotliwie: - Pódziże, duszko człowiecza, do mnie. Pódziże, utrudzony parobku... Zachwiał się Boryna, roztworzył ręce, jak w czas Podniesienia: - Panie Boże zapłać! - odrzekł i runął na twarz przed tym Majestatem Przenajświętszym. Padł i pomarł w onej łaski Pańskiej godzinie”.

Tom IV Lato

Rozdział I

Następnego dnia rano mieszkańcy Borynowej chaty dowiedzieli się, że Maciej nie żyje. Wszystkich sprowadzono na pole i przeniesiono ciało Boryny do izby. Do domu zmarłego zaczęli schodzić się mieszkańcy wsi by pożegnać się z gospodarzem. Trumnę dla nieboszczyka przygotowywał Mateusz, zaś Jambroży z Jagustynką i Agatą przygotowywali ciało zmarłego. Nastrój jaki wywołała śmierć Macieja popsuł kowal, który w dalszym ciągu domagał się od Hanki pieniędzy. Ta jednak ciągle myślała o Antku i wyczekiwała chwili jego powrotu. Do domu zaś schodzili się jedynie ludzie ze wsi by pomodlić się nad ciałem zmarłego. Następnego dnia odbył się pogrzeb. Po nabożeństwie w kościele rozpoczęła się procesja w kierunku cmentarza. Trumna jechała na wozie obłożonym słomą, a za nią szli mieszkańcy wsi, łącznie z dziedzicem. Ludzie płakali szczerze żałując zmarłego i jego rodziny. Potem rozchodzili się przy dźwięku bijących dzwonów do chaty Borynowej na stypę. W izbie Macieja rozłożone były stoły pełne jedzenia i gorzałki. Mówiono, ze stypa była tak okazała jak wesele. Podczas stypy rozmawiano o nieboszczyku, wydarzeniach we wsi i jej mieszkańcach. Po jej zakończeniu przeniesiono się do karczmy, a kobiety zostały w domu, opłakując zmarłego.

Rozdział II

W Lipcach nadszedł dzień odpustu. Było to w święto Piotra i Pawła. Od samego rana handlarze rozstawiali się ze swymi towarami wokół kościoła. Zeszło się wiele ludzi ze wsi i okolic. Po mszy i procesji ludzie krążyli wokół rozstawionych kramów. Do Hanki podszedł dziedzic z pytaniem, czy wpłaciła już kaucję za męża, ponieważ mógł poręczyć za niego słowem w urzędzie. Odpowiedziała, że wkrótce przywiezie go Roch. Podczas mszy ogłoszono zapowiedzi Szymka z Nastusią, co stało się tematem późniejszych plotek. . Tymczasem z Podlesia wynosili się Niemcy. Chłopi żegnali ich nieprzyjemnymi komentarzami. Pojawił się również dziedzic, który teraz miło rozmawiał z mieszkańcami wsi, bo chciał z nimi ubić interes. W tłumie Jagna zauważyła Jaśka, co bardzo ją ucieszyło. Natomiast Hanka wśród dziadów żebraczych rozpoznała swojego ojca. Była w ogromnym szoku, chciała żeby natychmiast wrócił do domu, gdyż przyniosło jej to wiele wstydu. Udała się następnie do swojej siostry z pretensjami, że ojciec musi chodzić na żebry. Jednak ta sama ledwo wiązała koniec z końcem i obie musiały pogodzić się z decyzją ojca. Wieczorem w karczmie omawiano propozycję dziedzica, który proponował oddać cztery morgi ziemi na Podlesiu za morgę lasu. Nie wszyscy jednak wierzyli w jego dobre i czyste intencje. Z kolei zaś Jagna poszła w tym czasie pod dom organistów, by przez okno popatrzeć na Jasia, którego zauważyła w trakcje odpustu.

Rozdział III

Odbyła się msza za duszę Macieja Boryny, po której rodzina poszła z księdzem na cmentarz. Ten prosił ich, by podzielili majątek po zmarłym sprawiedliwie, lecz było to niemożliwe. Kłótnie rozpoczęły się już po powrocie do domu. Hanka nie pozwoliła nic zabrać i oznajmiła, ze podziału majątku powinien dokonać po powrocie Antek. W tym czasie w Borynowej chacie pojawiła się wójtowa, która przyniosła dla Hanki urzędowy list. Doszło zatem do spotkania Jagny i wójtowej co spowodowało kolejną kłótnię, która o mały włos nie zakończyła się rękoczynami. Wytyknięto jej także historię z Antkiem. Po awanturze Jagna chciała wyprowadzić się do matki, wypominając Hance, że Antek , gdyby tylko powiedziała słowo, w każdej chwili mógłby ją zostawić z dziećmi. W końcu Hanka kazała kobiecie opuścić dom. W liście, który otrzymała od wójtowej, napisane było, że Grzela, który był w wojsku utopił się, a jego rzeczy można odebrać u naczelnika. Wiadomość ta była przyczyną kolejnego smutku Hanki. Następnie przyszedł wójt, który poinformował Hankę, że została na nią złożona skarga w sądzie ( przez Jagnę i jej matkę) oraz, że Antek wróci dnia następnego.

Rozdział IV

Hanka od rana była niespokojna, poganiała wszystkich do pracy, kontrolowała i sama wykonywała część obowiązków. Czekała na powrót męża, który wreszcie pojawił się tego dnia razem z Rochem. Małżonkowie przywitali się ciepło i radośnie. przywiózł prezenty ( dla żony wełnianą chustę, jedwabną chusteczkę na głowę oraz trzewiki). Następnie Hanka pokazała mu syna, którego urodziła w czasie jego nieobecności. Antek zjadł przygotowany dla niego obiad, a potem poszedł oglądać gospodarkę. Żona opowiadała mu o wygonieniu Jagny i o skardze, którą na nią złożono. Na polach Antek odczuł, że jest bardzo przywiązany do ziemi ojca. Był dumny z żony, że tak dobrze poprowadziła gospodarstwo. Wieczorem przyszli ludzie ze wsi, witać się z Antkiem, był m.in. Mateusz i kowal. Poinformowali go o sytuacji we wsi, że mieszkańcy wycofali się z proponowanej przez dziedzica ugody i proponują Antkowi, by został ich przywódcą oraz poszedł w ich imieniu rozmawiać z panem.

Rozdział V

Antek pracował na polu, bez ustanku aż do momentu spotkania Jagustynki, która opowiedziała mu o swoim nowym położeniu. Pomagała dzieciom, u których była bieda. Od niej dowiedział się także o sytuacji Dominikowej- o kłótni z Szymkiem i sytuacji Jagny. Jak usłyszał imię dawnej kochanki to coś w nim drgnęło. W domu Antek złościł się na żonę, potem poszedł do kowala, który poradził mu uciekać do Ameryki przez wyrokiem sądowym. Następnie był umówiony z Jagną. Początkowo przywitała go oschle, wypominała krzywdy jakie spotkały ją pod jego nieobecność, lecz kiedy przytulił ją i zaczął całować, poddała mu się. Po wszystkim wrócił do domu i postanowił zakończyć romans raz na zawsze. Zabrał się do pracy i lepszy był także dla żony. Ciągle jednak myślał o wyroku, o ucieczce, o Jagnie. Któregoś dnia opowiedział żonie o pomyśle wyjazdu do Ameryki, jednak ona oznajmiła, że nie pojedzie, a jeśli Antka zamkną, ona zaopiekuje się gospodarstwem. Sam wreszcie stwierdził, że będzie to co ma być.

Rozdział VI

Dzięki poręczeniu Antka i Mateusza, Szymek wyklęty przez matkę, wziął od dziedzica sześć morgów pola na spłacenie. Pole to było strasznie zapuszczone i ludzie odradzali mu jego wzięcie, ostrzegali, że nic i tak tam nie urośnie, ale ten się uparł i postanowił sobie poradzić. Pracował całymi dniami, non stop i nie zniechęcał się trudną sytuacją. Mimo zakazu matki pomagał mu Jędrek. Inni także widząc jego zawzięcie, postanowili pomóc. Pan Jacek przyszedł i pracował razem z nim, Mateusz, postawił siostrze i przyszłemu szwagrowi postawić chatę. Gdy wszystko było już przygotowane odbył się ślub, o którym matka Szymka nie chciała nawet słyszeć. Jagna, w tajemnicy przed nią, wynosiła z domu różne tobołki do Nastusi. Na koniec wieczoru Szymek pożyczył konia, zapakował na niego skrzynie, naczynia, pościel, wszystkie tobołki, posadził żonę i usiadł na miejscu woźnicy, kierując się w kierunku nowego domu. Dobrzy ludzie pomogli młodej parze w zagospodarowaniu.

Rozdział VII

Józka zachorowała na ospę. Przy jej łóżku czuwał Witek, troskliwie się nią opiekując. Lato we wsi było bardzo upalne i mieszkańcy cierpieli z powodu suszy. Pewnego dnia nadeszła ulewa z burzą, a piorun uderzył w stodołę wójta, rozniecając pożar, który kozłowa tłumaczyła jako karę. Wracając z gaszenia pożaru, Antek spotkał Jagnę, lecz ta nawet na niego nie spojrzała. Odwiedziła natomiast chorą Józkę, a następnie wybrała się do Szymona. Tam dowiedziała się, iż młode małżeństwo otrzymało prezent od Jacka oraz pomoc od Antka i Hanki. W drodze powrotnej zaś spotkała Mateusza a następnie wójta, którego przegoniła. Zdenerwowana całą sytuacją wybrała się do organistów, którym pomagała w pracy, aby posłuchać nieco o Jaśku- ciągle o nim myślała. Dzięki temu pobytowi dowiedziała się, że następnego dnia ma przyjechać do domu, co bardzo ją ucieszyło i zaczęła planować spotkanie z nim. W tym czasie u Borynów zebrali się chłopi i prowadzili kolejną naradę, tym razem w sprawie postawienia we wsi szkoły.

Rozdział VIII

Miało się odbyć spotkanie w sprawie budowy szkoły. Od chłopów żądano nakładu finansowego. Słysząc tę propozycję, nie zgodzili się na szkołę, ponieważ nie mieli na płacenie większych podatków. We wsi panowała bieda, a ponadto w szkole miano uczyć w języku rosyjskim więc większość była przeciw. Tłumaczyli, że jeśli nauczano by w języku polskim wszyscy by się zgodzili. Kiedy jednak doszło do głosowania tylko nieliczni sprzeciwili się naczelnikowi. Ale głosowanie i tak zostało sfałszowane - w ten sposób zatwierdzono budowę plan budowy szkoły. Zrezygnowani ludzie porozchodzili się do domów.

Rozdział IX

Wracając z narady Antek spotkał startego Żyda, popychającego taczkę napchaną szmatami, który poprosił go o pomoc. W trakcie spotkania dowiedział się, że kontrakt na postawienie szkoły został podpisany zanim pojawiła się ustawa o jej budowie. Po rozstaniu z Żydem, na swej trasie Antek zobaczył Jasia i Jagnę razem. Ominął ich tak by go nie zauważyli. Przed wsią zaś zobaczył organiścinę od której po przywitaniu usłyszał, że wyczekuje powrotu Jasia. Wtedy powiedział jej, że widział go z Jagną, idących w kierunku lasku. Kobietę ta informacja rozzłościła, gdyż znając opinię o Jagnie, nie chciała by jej syn utrzymywał z nią kontakt. Któregoś dnia posłała jednak po nią, by przyszła pomóc a ta pojawiła się strojnie ubrana. Zdecydowanie więcej czasu spędzała też w kościele, ponieważ tam mogła obserwować ukochanego. Jagna nie wiedziała, że zainteresowany nią był również Mateusz. Jednak zauważyła to Tereska i zaczęła wdowę po Borynie wyzywać oraz buntować przeciwko niej kobiety ze wsi. Ta jednak pochłonięta była swym uczuciem i myślami ciągle była przy Jaśku. Któregoś dnia natknęła się na niego, czytającego książkę. Podjęła rozmowę oraz słuchała czytanej przez niego książki. W tej sytuacji spotkała ich Kozłowa, która posłała Jaśka do domu.

Rozdział X

Jagna po powrocie do domu dowiedziała się, że do wójta przyjechali wojskowi, a ludzie we wsi zastanawiali się z jakiego to powodu. Do Antka także doszła informacja o ich przybyciu oraz o kierowaniu się w stronę jego domu w poszukiwaniu Rocha. Zdążyli zatem ukryć go przed żandarmami a chorej Józce kazano pod sobą schować pewne papiery. Gdy doszli do celu i zapytali czy Roch jest u Antka, ten odpowiedział, że nie ma, a być może chodzi gdzieś po wsi. Przeprowadzono rewizję jednak ani Rocha ani papierów nie znaleziono, gdyż wojskowi bali się zbliżyć do chorej na ospę Józki. Gdy w okolicy zrobiło się pusto, Roch przeszedł znów do domu Antka. Wiedział już, że musi szybko uciekać ze wsi. Pozbierał zatem swoje rzeczy, pożegnał się z wszystkimi, Jagnie udzielił jeszcze rady, by zmieniła swoje życie i odszedł.

Rozdział XI

Nadszedł czas żniw. Kowal kupił od dziedzica dwadzieścia morgów ziemi na Podlesiu i tam postawi własny młyn (konkurencja dla już istniejącego). Tymczasem Jasiek wrócił z wojska. Mateusz ucieszył się na wieść o powrocie męża Tereski, której miał już dość. Planował natomiast ożenić się z Jagną. W tym celi zapytał Antka, czy odda Jagnie ziemię, która została jej przepisana w spadku po zmarłym mężu. Gdyby udało mu się posiąść ziemię byłby prawdziwym gospodarzem. U organistów także rozpoczęły się żniwa. Z uwagi na skwar organiścina prosiła syna, by zszedł z pola i odpoczął. Jemu zaś szybko znudziło się w chałupie i wyszedł na wieś. Pod domem Kłębów usłyszał jęki. Po wejściu zorientował się, że wydaje je konająca Agata więc pobiegł na pole, by powiadomić jej rodzinę. Wieczorem Agatę położono w pościeli, a w dłoń włożono różaniec. Następnie przyszedł ksiądz z ostatnim namaszczeniem i nakazał Jasiowi siedzieć przy Agacie. Zgromadzili się ludzie i modlili razem z Jaśkiem. Gdy Agata oddała ducha, chłopak z płaczem pobiegł do domu, a Jagna poszła za nim, by go przytulic na uspokojenie. W takiej sytuacji zastała ich matka Jaśka, która nakazała Jagnie opuścić dom.

Rozdział XII

Jasiek chciał pobiec za Jagną, ale matka mu na to nie pozwoliła. Opowiedziała mu o wszystkim, co Jagna wyprawiała we wsi. Walcząc z myślami postanowił pójść modlić się za zmarłą Agatę. Do wsi zjeżdżali parafianie, ponieważ rano miała wyruszyć pielgrzymka do Częstochowy. Po pogrzebie Agaty, Jasio postanowił porozmawiać z Jagną, w celu wyjaśnienia słów matki. Zapewniła go jednak, że to co usłyszał jest nieprawdą i poszli razem. Spotkała ich jednak organiścina, złapała syna za rękę i ciągnęła za sobą. W Jagnę zaś, która podążała za nimi, rzuciła kamieniem i wyzywając ją, krzyczała by poszła precz. Hanka natomiast wybrała się z wizytą do Dominikowej, tłumacząc, że prosi o przebaczenie dawnych grzechów, ponieważ idzie na pielgrzymkę, podziękować Bogu za wysłuchane modlitwy. Na porannej mszy ksiądz pobłogosławił i pożegnał pielgrzymów. Cała wieś ich odprowadzała.

Rozdział XIII

Jasiek poszedł na pielgrzymkę, a Jagna chodziła jak nieprzytomna. Zaniepokojona jej stanem była także matka, która udała się do księdza po radę. Wróciła rozzłoszczona ponieważ dowiedziała się, o opinii jaka krąży we wsi na temat jej córki. Wypomniała jej to, jednak Jagna odpowiedziała, że słyszała od ludzi, że będąc w jej wieku, matka zachowywała się w podobny sposób. Matka zaś poprosiła, by córka udała się do spowiedzi, na co Jagna nie zgodziła się. Następnego dnia we wsi rozniosło się, że wójta aresztowano za braki w kasie gminy. Gdy organiścina rozpowiedziała, że wójt wydał je na Jagnę, ludzie skierowali ku niej swój gniew. Jagnę upatrywano jako powód wszelkich nieszczęść jakie spadły na całą wieś. Uznano, że dopóki jest we wsi, nadal będą trwały nieszczęścia.

Wieczorem odbyła się narada mieszkańców wsi.. Wszyscy mówili swoje zdanie, nie oszczędzając Jagny. Poprosili Antka o zgodę na wypędzenie Jagny a ten uznał, że stanie się wola mieszkańców, nie jego. Następnego dnia tłum poszedł w stronę chałupy Dominikowej. Jagnę związali i wrzucili na wóz z gnojem, zaprzęgnięty w krowy. Była także bita i opluwana. „Jagusia w postronkach, na gnoju, zbita do krwi, w porwanym odzieniu, pohańbiona na wieki, skrzywdzona ponad człowiecze wyrozumienie i nieszczęsna ponad wszystko, leżała jakby już nie słysząc ni czując, co się dzieje dokoła, tylko żywe łzy nieustanną strugą ciekły po jej twarzy posiniaczonej, a niekiedy wzniesła się pierś niby w tym krzyku skamieniałym”. Dojechali tak pod lasem i zrzucili tam Jagnę z wozu wraz z gnojem. U Dominikowej zapanowało przygnębienie i rozpacz. Jagna postradała zmysły i co jakiś czas zrywała się do ucieczki z domu. Wciąż wołała za Jasiem. Szymek pomagał w gospodarstwie, a Mateusz i Nastusia rozpaczali nad krzywdą Jagny. Reszta mieszkańców Lipiec żyła swoim życiem.

Plan wydarzeń:

Tom I - Jesień.

  1. Pożegnanie Agaty, prace kobiet w polu.

  2. Zdychająca krowa w domu Borynów - wściekłość Macieja Boryny.

  3. Rozmowa Boryny z Wójtami o ewentualnym kolejnym ożenku gospodarza (wspomnienie Jagny).

  4. Sprawa Boryny w sądzie o ojcostwo, spotkanie z Dominikową.

  5. Kuba dostaje pieniądze od księdza za kuropatwę i rozczula się za dobrodziejstwo plebana.

  6. Kłótnia Boryny i Antka o ojcowiznę - starcie pierwsze.

  7. Jarmark w Tymowie - spotkanie Boryny i Jagny.

  8. Jesienne zbieranie kapusty w polu, negocjacje Jambrożego i Dominikowej o rękę Jagny (w imieniu Boryny), wstępna zgoda matki w zamian za przepisanie ziemi dziewczynie.

  9. Obieranie kapusty u Borynów, opowiadania Rocha.

  10. Wiadomość o zaręczynach Boryny z Jagną, oburzenie Lipczan.

  11. Przyjęcie wódki przez Dominikową, impreza w karczmie - wiadomość o sprzedaży lasu.

  12. Zaduszki.

  13. Złość Antka z powodu planów matrymonialnych ojca.

  14. Nędzna dola starego Bylicy.

  15. Plan Kowala spiskowania przeciwko Borynie - kłótnia między szwagrami.

  16. Kłótnia Boryny i Antka o Hankę - starcze drugie, ostateczne. Wygnanie Antków z domu.

  17. Ślub Boryny i Jagny.

  18. Śmierć Kuby, przenosiny Jagny.

Tom II - Zima.

  1. Złe stosunki w domu Byliców między Hanką a jej siostrą. Ciężkie warunki życia Antków.

  2. Staczanie się Antka, ciężka praca Hanki o przetrwanie rodziny.

  3. Praca Antka u młynarza, bójka z Mateuszem o Jagnę.

  4. Boże Narodzenie - spotkanie Antka i Jagny w kościele.

  5. Ciągłe myśli Jagny o Antku.

  6. Gość w domu Boryny - brat dziedzica, który szukał Kuby.

  7. Spotkania Antka i Jagny - podejrzenia Boryny.

  8. Trzech Króli

    1. Impreza w karczmie - debata o przyszłości lasu

    2. Przybycie Boryny z żoną i wzięcie tej drugiej w obroty przez Antka

    3. Kłótnia starego Macieja z Antkiem

    4. Rozpacz Hanki nad zachowaniem męża

  9. Nasilające się podejrzenia Boryny, restrykcje w jego domu.

  10. Wyprawa Hanki do lasu, jej żebracza dola i spotkanie z łaskawym Boryną.

  11. Przędzenie kądzieli.

    1. Opowieści Rocha

    2. Ciche wyjście Antka i Jagny

  12. Pożar brogu!

  13. Przemiana wewnętrzna Hanki.

  14. Dalsze staczanie się Antka, jego wściekłość na wieść, że ojciec jednak wybaczył żonie.

  15. Surowy stosunek Boryny do żony i porady u Hanki.

  16. Wiadomość o wyrąbie lasu przez dziedzica.

  17. Wyprawa na las! Walka Boryny i obrona ojca przez Antka.

Tom III Wiosna

1.Powrót do Lipiec żebraczki, Agaty.

2.Widok opustoszałej wsi, w której mimo nadejścia wiosny nikt nie pracuje, a chłopi zostali zamknięci w areszcie po bitwie o las.

3.Czas zarządzania gospodarką przez Hankę w domu Boryny, który powierza jej tajemnicę o ukrytych pieniądzach oraz prosi by przeznaczyła je na wyciągnięcie Antka z więzienia.

4.Przygotowania do świąt mimo braku mężczyzn - pomoc Rocha.

5. Wichura, która narobiła we wsi wiele złego - zniszczenie chaty Weronki (siostry Hanki).

6.Czas Świąt Wielkanocnych: uroczyste śniadanie, wyjazd Hanki ze święconymi pokarmami do męża, lany poniedziałek.

7.Podkopanie się do komory Boryny w celu znalezienia pieniędzy.

8. Pożar Podlesia.

9.Zamartwianie się wiejskich kobiet, które nie dają sobie rady z pracami w gospodarstwie. Radosne wieści, że przyjdą chłopi z okolicznych wsi by im pomóc.

10.Chrzciny synka Hanki i Antka.

11.Powrót chłopów z aresztu. Rozpacz Hanki, że wśród nich nie ma jej męża.

12.Intensywne prace chłopów na polach.

13.Zatroskanie Tereski, która zakochana w Mateuszu, dowiedziała się o powrocie męża z wojska.

14. Konflikt wójtów z Kozłami.

15. Rozprzestrzeniająca się informacja o wykupieniu przez Niemców Podlesia.

16.Nadzieja na zwolnienie Antka z więzienia po wpłaceniu kaucji.

17.Przyłapanie Jagny i wójta na potajemnej schadzce, co wywołało oburzenie całej wsi.

18. Narada chłopów na temat, jak nie dopuścić do kupna Podlesia przez Niemców oraz jak porozumieć się z dziedzicem.

19.Trudna sytuacja Jagny we wsi.

20.Zgoda sądu na wypuszczenie Antka po wpłaceniu pieniędzy.

21.Konflikt Dominikowej z Szymkiem w sprawie ślubu.

22.Wspólna wyprawa chłopów na Podlesie, by rozmawiać z Niemcami.

23.Śmierc Boryny na polu.

Tom IV Lato

1.Pogrzeb Boryny.

2.Odpust we wsi.

3.Wyjaz Niemców.

4.Zapowiedzi Szymka i Nastusi.

5.Informacja o kłopotach wójta - braki w kasie.

6.Rozmowy o spadku Boryny - podział majątku odłożony do czasu powrotu Antka.

7.Kłótnie Janki z wójtową oraz Hanką. Wygnanie z chaty.

8.Wiadomośc o śmierci Grzeli.

9.Powrót Antka do domu, uznanie go przywódcą chłopów.

10.Spotkanie Antka z Jagną, odrodzenie uczucia.

11.Niepokoje Antka, pomysł wyjazdu do Ameryki przed wyrokiem.

12.Poszukiwanie Rocha przez wojskowych.

13.Ciężka praca Szymka na ziemi oraz przy budowie domu. Pomoc mieszkańców wsi.

14.Wesele Szymka i Nastki.

15.Choroba Józki (ospa).

16.Susza we wsi. Pożar u wójta.

17.Pogłębianie się uczucia Jagny do Jaśka.

18.Głosowanie w sprawie budowy szkoły.

19.Przyjazd Jasia do wsi, wizyta u konającej Agaty.

20.Pożegnanie z Rochem, który szukany przez żandarmów musi uciekać.

21.Powrót męża Tereski z wojska.

22.Śmierc Agaty.

23.Spotkanie Jasia z Jagną. Przyłapanie przez organiścinę.

24.Wyjście pielgrzymów do Częstochowy.

25.Zaniedbania w gospodarstwie Dominikowej oraz tęsknota Jagny za Jaśkiem.

26.Gniew mieszkańców wsi wobec Jagny.

27.Wywiezienie Jagny ze wsi na wozie z gnojem.

28.Powrót mieszkańców wsi do dawnego trybu życia.

Czyli z tymi, którzy szli do Jagny z wódką, tzn z wójtem i Szymonem.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
552
ploch 552
Dz U 03 61 552 sposób oznakowania miejsc służących do przechowywania lub zawierających substancj
552
Juki DDL 552 553 and 555
552
552
552
552
552
552
552 553
552
552
552 Jordan Penny Upojny zapach lewkonii
552 Jordan Penny Upojny zapach lewkonii
ploch 552

więcej podobnych podstron