Dokumenty związane z Rokiem Św. Pawła
[Wpisz podtytuł dokumentu]
2008-07-09
Łukasz Moryń
|
Katecheza Benedykta XVI z 25 października 2006
(...) Płynie stąd dla nas bardzo ważna nauka: to, co się liczy, to umieszczenie w centrum własnego życia Jezusa Chrystusa tak, aby naszą tożsamość wyróżniało w sposób zasadniczy spotkanie, komunia z Chrystusem i z Jego Słowem.
Drodzy bracia i siostry,
zakończyliśmy nasze rozważania na temat dwunastu Apostołów, powołanych bezpośrednio przez Jezusa podczas Jego ziemskiego życia. Dziś zaczynamy zbliżać się do innych ważnych postaci pierwotnego Kościoła. Oni również poświęcili swe życie dla Pana, Ewangelii i Kościoła. Chodzi o mężczyzn a także o kobiety, którzy - jak pisze Łukasz w Dziejach Apostolskich - "dla imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa poświęcili swe życie" (15,26).
Pierwszym z nich, powołanym przez samego Pana, przez Zmartwychwstałego, aby także on stał się prawdziwym Apostołem, był bez wątpienia Paweł z Tarsu. Jaśnieje on niczym gwiazda pierwszej wielkości w dziejach Kościoła, i to nie tylko w jego początkach. Św. Jan Chryzostom wysławia go jako postać stojącą wręcz ponad wieloma aniołami i archaniołami (por. Panegiryk 7,3). Dante Alighieri w "Boskiej Komedii", pod wpływem opowieści Łukasza z Dziejów Apostolskich (por. 9,15), nazywa go wprost "wybranym naczyniem" (Piekło 2,28), to znaczy: narzędziem wybranym przez Boga. Inni określają go mianem "trzynastego Apostoła" - i rzeczywiście zabiega on bardzo o to, aby być prawdziwym Apostołem, gdyż powołał go Zmartwychwstały - albo nawet "pierwszym po Jedynym". Niewątpliwie po Jezusie jest on postacią związaną z początkami, o której wiemy najwięcej. Posiadamy bowiem nie tylko przekaz na jego temat Łukasza w Dziejach Apostolskich, ale także zbiór Listów, które spisał on własną ręką i które bezpośrednio ukazują jego osobowość i myśl. Łukasz informuje nas, że pierwotnie nazywał się on Szaweł (por. Dz 9,14.17; 22,7.13; 26,14), jak król Saul (por. Dz 13,21), i że był Żydem z diaspory, jako że miasto Tars leżało między Anatolią a Syrią. Bardzo młodo przeniósł się do Jerozolimy, by dogłębnie poznać prawo mojżeszowe u stóp wielkiego rabina Gamaliela (por. Dz 22,3). Wyuczył się także trudnego rzemiosła wyrobu namiotów (por. Dz 18,3), co w przyszłości miało mu umożliwić zapewnienie sobie samodzielnego utrzymania, nie stając się ciężarem dla Kościołów (por. Dz 20,34; 1 Kor 4,12; 2 Kor 12, 13-14).
Decydujące znaczenie miało dla niego poznanie społeczności tych, którzy mienili się uczniami Jezusa. To od nich dowiedział się o nowej wierze - nowej "drodze", jak mówiono - w której centrum znajdowało się nie tyle Prawo Boże, ile przede wszystkim osoba Jezusa, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, z którym wiązane było już odpuszczenie grzechów. Jako gorliwy Żyd uważał on to orędzie za nie do przyjęcia, a nawet gorszące, i dlatego czuł się w obowiązku prześladować zwolenników Chrystusa także poza Jerozolimą. Właśnie na drodze do Damaszku na początku lat trzydziestych Szaweł, zgodnie z własnymi słowami, został "zdobyty przez Chrystusa" (Fil 3,12). Podczas gdy Łukasz opowiada o tym fakcie ze szczegółami - jak dotknęła go światłość Zmartwychwstałego i w sposób zasadniczy odmieniła jego życie - on sam w swych Listach zmierza wprost do istoty rzeczy i mówi nie tylko o widzeniu (por. 1 Kor 9,1), ale o olśnieniu (por. 2 Kor 4,6), a zwłaszcza o objawieniu i powołaniu podczas spotkania ze Zmartwychwstałym (por. Gal 1,15-16). Rzeczywiście bowiem nazwie się "apostołem z powołania" (por. Rz 1,1; 1 Kor 1,1) bądź "apostołem z woli Bożej" (2 Kor 1,1; Ef 1,1; Kol 1,1), jakby dla podkreślenia, że jego nawrócenie było wynikiem nie procesu myślowego i refleksji, lecz owocem interwencji Boga, nieprzewidzianej łaski Bożej. Od tego czasu wszystko, co dotychczas stanowiło dla niego jakąś wartość, stało się paradoksalnie, według jego własnych słów, stratą i śmieciami (por. Fil 3,7-10). Od tej chwili również wszystkie swe siły oddał na wyłączną służbę Jezusowi Chrystusowi i Jego Ewangelii. Życie jego będzie odtąd życiem Apostoła, pragnącego "stać się wszystkim dla wszystkich" (1 Kor 9,22) bez zastrzeżeń.
Płynie stąd dla nas bardzo ważna nauka: to, co się liczy, to umieszczenie w centrum własnego życia Jezusa Chrystusa tak, aby naszą tożsamość wyróżniało w sposób zasadniczy spotkanie, komunia z Chrystusem i z Jego Słowem. W Jego świetle wszelka inna wartość jest odzyskana i zarazem oczyszczona z ewentualnego balastu. Inną podstawową lekcją, jakiej udziela Paweł, jest powszechny zasięg, jaki cechuje jego apostolat. Odczuwając w sposób dojmujący problem dostępu nie-Izraelczyków, czyli pogan, do Boga, który w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym przynosi zbawienie wszystkim ludziom bez wyjątku, poświęcił samego siebie, by głosić tę Ewangelię, czyli dosłownie "dobrą nowinę", to jest orędzie łaski służące pojednaniu człowieka z Bogiem, z samym sobą i z innymi. Od pierwszej chwili zrozumiał on, że chodzi o rzeczywistość, dotyczącą nie tylko Żydów czy pewnej grupy ludzi, ale mającą wymiar powszechny i dotyczący wszystkich, gdyż Bóg jest Bogiem wszystkich. Punktem wyjścia do jego podróży był Kościół Antiochii Syryjskiej, gdzie po raz pierwszy Ewangelia była przepowiadana Grekom i gdzie ukuty został termin "chrześcijanie" (por. Dz 11,20.26), to jest wierzący w Chrystusa. Stamtąd udał się on najpierw na Cypr, a następnie wielokrotnie do regionów Azji Mniejszej (Pizydii, Likaonii, Galacji), z kolei do Europy (Macedonii, Grecji). Były też takie ważne miasta jak Efez, Filippi, Tesalonika, Korynt, nie zapominając wszakże o Berei, Atenach i Milecie.
Katecheza Benedykta XVI z 25 października 2006
(...) Płynie stąd dla nas bardzo ważna nauka: to, co się liczy, to umieszczenie w centrum własnego życia Jezusa Chrystusa tak, aby naszą tożsamość wyróżniało w sposób zasadniczy spotkanie, komunia z Chrystusem i z Jego Słowem.
W apostolstwie Pawła nie brakowało trudności, którym stawiał on odważnie czoło z miłości do Chrystusa. On sam wspomina, że przeszedł "przez trudy... przez więzienia... przez chłosty... przez częste niebezpieczeństwa śmierci...; trzy razy byłem sieczony rózgami, raz kamienowany, trzykrotnie byłem rozbitkiem na morzu... Często w podróżach, w niebezpieczeństwach, na rzekach, w niebezpieczeństwach od zbójców, w niebezpieczeństwach od własnego narodu, w niebezpieczeństwach od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustkowiu, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach od fałszywych braci; w pracy i umęczeniu, często na czuwaniu, w głodzie i pragnieniu, w licznych postach, w zimnie i w nagości, nie mówiąc już o mojej codziennej udręce płynącej z troski o wszystkie Kościoły" (2 Kor 11,23-28). Z fragmentu Listu do Rzymian (por. 15,24.28) przebija zamiar dotarcia aż do Hiszpanii, na krańce Zachodu, aby głosić wszędzie Ewangelię, aż po krańce znanego wówczas świata. Jakże nie podziwiać takiego człowieka? Jak nie dziękować Panu za to, że dał nam Apostoła tej miary? Jest oczywiste, że nie byłby on w stanie stawić czoła tak trudnym, a czasem rozpaczliwym sytuacjom, gdyby nie kierował się racją mającą wartość bezwzględną, w obliczu której żadnej granicy nie można było uważać za nie do sforsowania.
Wiemy, że dla Pawła racją tą jest Jezus Chrystus, o którym pisze: "Albowiem miłość Chrystusa przynagla nas... aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał" (2 Kor 5,14-15), dla nas, dla wszystkich.
Istotnie Apostoł złoży najwyższe świadectwo krwi za panowania Nerona tu, w Rzymie, gdzie przechowujemy i czcimy jego doczesne szczątki. Tak pisał o nim Klemens Rzymski, mój poprzednik na tej Stolicy Apostolskiej w ostatnich latach I stulecia: "Z powodu zazdrości i niezgody Paweł zmuszony był pokazać nam, jak się zdobywa nagrodę cierpliwości... Po głoszeniu całemu światu sprawiedliwości i po dotarciu do najdalszych krańców Zachodu, zaznał męczeństwa przed rządzącymi; tak odszedł z tego świata i dotarł w miejsce święte, stając się tym samym największym przykładem wytrwałości" (Do Koryntian 5). Niech Pan pomoże nam wprowadzać w życie wezwanie pozostawione nam przez Apostoła w jego Listach: "Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa" (1 Kor 11,1).
Katecheza Benedykta XVI z 8 listopada 2006
(...) "Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie".
Drodzy bracia i siostry,
w poprzedniej katechezie, piętnaście dni temu, starałem się nakreślić zasadnicze linie biografii Pawła Apostoła. Widzieliśmy, jak spotkanie z Chrystusem na drodze do Damaszku dosłownie zrewolucjonizowało jego życie. Chrystus stał się dla niego racją bytu i głębokim bodźcem jego pracy apostolskiej. W jego listach, po imieniu Boga, które pojawia się ponad 500 razy, najczęściej wymieniane jest imię Chrystusa (380 razy). Jest więc istotne, abyśmy zdali sobie sprawę, jak bardzo Jezus Chrystus może wpłynąć na życie człowieka, a więc także na nasze własne życie. W istocie Chrystus Jezus jest szczytem historii zbawienia, a zatem prawdziwym punktem wyróżniającym również w dialogu z innymi religiami.
Spoglądając na Pawła będziemy więc mogli postawić sobie zasadnicze pytanie: jak dochodzi do spotkania istoty ludzkiej z Chrystusem? I na czym polega wynikająca z niego relacja? Odpowiedź, jakiej udziela Paweł, może być zrozumiana dwojako. Po pierwsze, Paweł pomaga nam zrozumieć bezwzględnie podstawową i niezastąpioną wartość wiary. Oto, co pisze w Liście do Rzymian: "Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa" (3, 28). Podobnie w Liście do Galatów: "(...) człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Jezusa Chrystusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia" (2, 16). "Osiągnąć usprawiedliwienie" oznacza stać się prawym, czyli zostać przyjętym przez miłosierną sprawiedliwość Boga i wejść w komunię z Nim, a w konsekwencji móc nawiązać bardziej prawdziwe stosunki z wszystkimi naszymi braćmi: a to na podstawie całkowitego przebaczenia naszych grzechów. Otóż Paweł powiada całkiem wyraźnie, że ten warunek życia zależy nie od naszych ewentualnych dobrych uczynków, ale od czystej łaski Boga: "dostępujemy usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie" (Rz 3, 24).
W tych słowach święty Paweł wyraża zasadniczą treść swego nawrócenia, nowy kierunek swego życia, będący wynikiem swego spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem. Przed nawróceniem Paweł nie był człowiekiem dalekim od Boga i Jego Prawa. Przeciwnie, był praktykujący, a jego przestrzeganie prawa graniczyło z fanatyzmem. W świetle spotkania z Chrystusem pojął jednak, że w ten sposób starał się budować samego siebie, własną sprawiedliwość, a z całą tą sprawiedliwością żył tylko dla siebie. Zrozumiał, że bezwzględnie konieczny był nowy kierunek w jego życiu. A ten nowy kierunek wyraził sam w słowach: "Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" (Gal 2, 20). A zatem Paweł nie żyje już dla siebie, dla swej własnej sprawiedliwości. Żyje dla Chrystusa i z Chrystusem, dając samego siebie, a nie szukając już i nie budując samego siebie. To jest nowa sprawiedliwość, nowy kierunek, wyznaczony nam przez Pana, dany nam przez wiarę. W obliczu krzyża Chrystusa - najwyższego wyrazu Jego samoofiarowania, nikt nie może chlubić się samym sobą, własną sprawiedliwością dokonaną przez siebie i dla siebie! Gdzie indziej, powtarzając za Jeremiaszem, Paweł wyraża tę myśl pisząc: "W Panu się chlubi ten, kto się chlubi" (1 Kor 1, 31 = Jr 9, 22 i n.); albo: "Co do mnie, nie daj, Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata" (Gal 6, 14).
Katecheza Benedykta XVI z 8 listopada 2006
(...) "Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie".
Zastanawiając się nad tym, co ma oznaczać usprawiedliwienie nie przez dzieła, lecz przez wiarę, doszliśmy do drugiego elementu, który określa tożsamość chrześcijańską, opisaną przez św. Pawła we własnym życiu. Tożsamość chrześcijańska, na którą składają się właśnie te dwa elementy: nieszukanie samego siebie, lecz otrzymywanie od Chrystusa i dawanie się z Chrystusem i tym samym osobisty udział w działaniach samego Chrystusa, aż po zanurzenie się w Nim i dzielenie zarówno Jego śmierci, jak i Jego życia. To właśnie św. Paweł pisze w Liście do Rzymian: "Otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Jego śmierci... zostaliśmy razem z Nim pogrzebani... zostaliśmy z Nim złączeni w jedno... Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie (Rz 6,3.4.5.11). Znamienne jest właśnie to ostatnie określenie: według Pawła bowiem nie wystarczy powiedzieć, że chrześcijanami są ochrzczeni bądź wierzący; dla niego równie ważne jest stwierdzenie, że są oni "w Chrystusie Jezusie" (por. także Rz 8,1.2.39; 12,5; 16,3.7.10; 1 Kor 1,2.3, itd.). Kiedy indziej odwraca on terminy i pisze, że "Chrystus mieszka w nas/was" (Rz 8,10; 2 Kor 13,5) czy "we mnie" (Gal 2,20). To wzajemne przenikanie się między Chrystusem a chrześcijaninem, tak charakterystyczne dla nauczania Pawła, dopełniają jego wywody na temat wiary. Wiara bowiem, choć łączy nas dogłębnie z Chrystusem, podkreśla rozróżnienie między nami a Nim. Jednakże - według Pawła - życie chrześcijanina zawiera również składnik, który moglibyśmy nazwać "mistycznym", jako że pociąga za sobą nasze utożsamianie się z Chrystusem i Chrystusa z nami. W tym znaczeniu Apostoł dochodzi wręcz do określenia naszych cierpień jako "cierpień Chrystusa w nas" (2 Kor 1,5), tak iż "nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele" (2 Kor 4,10).
To wszystko winniśmy realizować w naszym codziennym życiu, idąc za przykładem Pawła, który żył stale z owym wielkim duchowym rozmachem. Z jednej strony wiara powinna nas utrzymywać w stałej postawie pokory wobec Boga, co więcej, do wielbienia i wysławiania Go. W istocie bowiem to, czym jesteśmy jako chrześcijanie, zawdzięczamy Jemu i Jego łasce. Ponieważ nic i nikt nie może zająć Jego miejsca, trzeba więc, abyśmy niczemu ani nikomu nie oddawali takiej czci, jaką Jemu oddajemy. Żaden bożek nie powinien zatruć naszego duchowego wszechświata, w przeciwnym bowiem razie zamiast cieszyć się zdobytą wolnością, popadlibyśmy na powrót w upokarzającą formę zniewolenia. Z drugiej strony, nasza radykalna przynależność do Chrystusa oraz fakt, że "jesteśmy w Nim", musi budzić w nas postawę całkowitego zaufania i nieogarniętej radości. W ostateczności bowiem musimy zawołać wraz ze św. Pawłem: "Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?" (Rz 8,31). A odpowiedzią jest, że nic i nikt "nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rz 8,39). Tak wiec nasze życie chrześcijańskie opiera się na najtwardszej i najpewniejszej skale, jaką można sobie wyobrazić. I z niej to czerpiemy wszystkie nasze energie, tak właśnie, jak pisze Apostoł: "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (F1p 4,13).
Podejmujmy zatem nasze życie, z jego radościami i z jego smutkami, wspierani przez te wielkie uczucia, które przedstawia nam Paweł. Zaznając ich, możemy zrozumieć, jak bardzo prawdziwe jest to, co pisze sam Apostoł: "Wiem, komu uwierzyłem, i pewien jestem, że mocen jest ustrzec mój depozyt aż do owego dnia", to jest do dnia ostatecznego (2 Tm 1,12) naszego spotkania z Chrystusem Sędzią, Zbawicielem świata i naszym.
Katecheza Benedykta XVI z 15 listopada 2006
(...) Paweł uczy nas jeszcze jednej ważnej rzeczy: mówi on, że nie ma prawdziwej modlitwy bez obecności wśród nas Ducha.
Drodzy bracia i siostry,
dziś również, podobnie jak w poprzednich dwóch katechezach, powracamy do św. Pawła i jego myśli. Stoimy w obliczu giganta nie tylko na płaszczyźnie konkretnego apostolstwa, ale również nauki teologicznej, niezwykle głębokiej i pobudzającej. Po rozważaniach poprzednim razem tego, co Paweł napisał o centralnym miejscu, jakie Jezus Chrystus zajmuje w naszym życiu wiary, przyjrzymy się dziś temu, co mówi on o Duchu Świętym i Jego obecności w nas, gdyż tu także Apostoł może nauczyć nas czegoś bardzo istotnego.
Wiemy, co o Duchu Świętym mówi nam św. Łukasz w Dziejach Apostolskich, opisując wydarzenie Pięćdziesiątnicy. Duch Pięćdziesiątnicy niesie z sobą silny bodziec do wzięcia na siebie misji w celu dawania świadectwa Ewangelii na drogach świata. W istocie księga Dziejów Apostolskich opisuje cały szereg misji dokonanych przez Apostołów, najpierw w Samarii, później na wybrzeżu Palestyny, następnie w Syrii. Przede wszystkim przedstawiono tam trzy wielkie podróże misyjne Pawła, o których już wspominałem na poprzednim środowym spotkaniu. Ale św. Paweł w swych Listach mówi nam o Duchu również z innego punktu widzenia. Nie poprzestaje on na opisie dynamicznego i operatywnego wymiaru trzeciej Osoby Trójcy Przenajświętszej, ale analizuje także Jej obecność w życiu chrześcijanina, na którego tożsamości odbija się Ona. Innymi słowy, Paweł zastanawia się nad Duchem, ukazując Jego wpływ nie tylko na postępowanie chrześcijanina, ale także na jego byt. To on bowiem stwierdza, że Duch Boga w nas mieszka (por. Rz 8, 9; 1 Kor 3, 16) i że "Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego" (Gal 4, 6).
Według Pawła zatem Duch daje o sobie znać nawet w naszej najintymniejszej głębi osobistej. Oto niektóre z jego znamiennych słów na ten temat: "Prawo Ducha, który daje życie w Jezusie Chrystusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci... Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!»" (Rz 8, 2.15), abyśmy jako synowie, mogli mówić do Boga "Ojcze".
Widać więc doskonale, że chrześcijanin, zanim jeszcze przystąpi do działania, posiada już bogate i owocne wnętrze, którym obdarowany został w sakramentach chrztu i bierzmowania, wnętrze, które stawia go w obiektywnym i pierwotnym związku synowskim w stosunku do Boga. Oto nasza wielka godność: nie jesteśmy jedynie obrazem, ale dziećmi Boga. Jest to zaproszenie do przeżywania tego nasze synostwa, do coraz wyraźniejszego uświadamiania sobie, że jesteśmy przybranymi dziećmi w wielkiej rodzinie Boga. Jest to wezwanie do przekształcania tego obiektywnego daru w rzeczywistość subiektywną, wyznaczającą nasze myślenie, nasze działanie, nasz byt. Bóg uważa nas za swych synów, ponieważ podniósł nas do podobnej godności, chociaż nie tej samej, co samego Jezusa, jedynego prawdziwego Syna w pełnym tego słowa znaczeniu. W Nim zostaje nam dana czy przywrócona, kondycja synowska i ufna wolność w relacji z Ojcem.
W ten sposób odkrywamy, że dla chrześcijanina Duch nie jest już tylko "Duchem Bożym", jak mówi się zazwyczaj w Starym Testamencie i co powtarza język chrześcijański (por. Rdz 41,38; Wj 31,3; 1 Kor 2,11.12; Flp 3,3 itd.). Nie jest też jedynie "Duchem Świętym" ogólnikowo pojmowanym, zgodnie ze sposobem wyrażania się Starego Testamentu (por. Iz 63,10.11; Ps 51 [50],13) i samego judaizmu w jego pismach (Qumran, rabinizm). Do specyfiki wiary chrześcijańskiej należy bowiem wyznanie pierwotnego podziału tego Ducha przez zmartwychwstałego Pana, który sam stał się "Duchem ożywiającym" (1 Kor 15,45). Właśnie dlatego św. Paweł mówi wprost o "Duchu Chrystusa" (Rz 8,9), o "Duchu Syna" (Gal 4,6) czy o "Duchu Jezusa Chrystusa" (Flp 1,19). Jak gdyby chciał powiedzieć, że nie tylko Bóg Ojciec widzialny jest w Synu (por. J 14,9), ale również Duch Boga wyraża się w życiu i działaniu Pana ukrzyżowanego i zmartwychwstałego!
Katecheza Benedykta XVI z 15 listopada 2006
(...) Paweł uczy nas jeszcze jednej ważnej rzeczy: mówi on, że nie ma prawdziwej modlitwy bez obecności wśród nas Ducha.
Paweł uczy nas jeszcze jednej ważnej rzeczy: mówi on, że nie ma prawdziwej modlitwy bez obecności wśród nas Ducha. Pisze bowiem: "Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba - to prawda, że nie wiemy, jak rozmawiać z Bogiem! - sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, wie, że przyczynia się za świętymi, zgodnie z wolą Bożą" (Rz 8,26-27). To tak, jakby powiedzieć, że Duch Święty, to znaczy Duch Ojca i Syna, jest już jakby duszą naszej duszy, najtajniejszą częścią naszej istoty, skąd wznosi się nieustannie do Boga modlitwa, której słów nie potrafimy nawet określić. Albowiem Duch, stale czuwający w nas, nadrabia nasze braki i ofiarowuje Ojcu nasze uwielbienie wraz z naszymi najgłębszymi pragnieniami. Wymaga to oczywiście poziomu wielkiej żywotnej jedności z Duchem. Jest to wezwanie nas do coraz większego wyczulenia i uwrażliwienia na tę obecność w nas Ducha, do przekształcenia jej w modlitwę, do odczuwania tej obecności i w ten sposób uczenia się modlitwy, rozmawiania z Ojcem jako synowie w Duchu Świętym.
Jest jeszcze inny aspekt typowy dla Ducha, o którym uczy nas św. Paweł: Jego związek z miłością. Tak bowiem pisze Apostoł: "...nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany" (Rz 5,5). W swej encyklice "Deus caritas est" zacytowałem bardzo wymowne zdanie św. Augustyna: "Jeśli widzisz miłość, widzisz Trójcę" (n. 19), po czym wyjaśniałem: "Duch bowiem objawia się jako wewnętrzna moc, która harmonizuje ich serca z Sercem Chrystusa i uzdalnia ich do miłowania braci, tak jak On ich miłował" (tamże). Duch wprowadza nas w sam rytm boskiego życia, które jest życiem miłości, pozwalając nam osobiście uczestniczyć w relacjach, zachodzących między Ojcem a Synem.
Nie bez znaczenia jest fakt, że Paweł, wyliczając różne elementy owocowania Ducha, na pierwszym miejscu stawia miłość: "Owocem zaś ducha jest: miłość, pokój..." (Gal 5,22). A ponieważ z samej swej definicji miłość jednoczy, oznacza to przede wszystkim, że Duch jest twórcą wewnętrznej jedności wspólnoty chrześcijańskiej, jak mówimy na początku Mszy św. słowami Pawła: "...dar jedności w Duchu Świętym [czyli tej, którą On czyni] niech będzie z wami wszystkimi" (2 Kor 13,13). Z drugiej jednak strony prawdą jest też, że Duch pobudza nas do nawiązywania relacji miłości z wszystkimi ludźmi. Dlatego też, kiedy miłujemy, stwarzamy miejsce dla Ducha, pozwalamy Mu w pełni się wyrazić. W ten sposób zrozumieć można, dlaczego Paweł umieszcza na tej samej stronicy Listu do Rzymian dwa wezwania: "Bądźcie płomiennego ducha" i "Nikomu złem za złe nie odpłacajcie" (Rz 12,11.17).
W końcu Duch według św. Pawła jest hojnym zadatkiem, danym nam przez samego Boga, jako zapowiedź i zarazem rękojmia naszego przyszłego dziedzictwa (por. 2 Kor 1,22; 5,5; Ef 1,13-14). Tak oto uczymy się od Pawła, że działanie Ducha prowadzi nasze życie ku wielkim wartościom miłości, radości, jedności i nadziei. Do nas należy uczynić z nich codzienne doświadczenie, postępując zgodnie z wewnętrznymi radami Ducha, wspomagani w rozeznaniu przez oświecające przewodnictwo Apostoła.
Katecheza Benedykta XVI 22 listopada 2006
(...) Podkreślanie wymogu jedności nie oznacza oczywiście twierdzenia, że trzeba zunifikować lub spłaszczyć życie kościelne według jednego tylko sposobu działania. Gdzie indziej Paweł uczy: "ducha nie gaście", to znaczy, że należy dać wielkodusznie miejsce na nieprzewidywalny dynamizm charyzmatycznych przejawów Ducha, który jest źródłem ciągle nowej energii i żywotności.
Drodzy Bracia i Siostry,
Dziś uzupełniamy nasze spotkania z Apostołem Pawłem, poświęcając mu już ostatnią refleksję. Nie możemy bowiem pożegnać się z nim bez uwzględnienia jednego z najważniejszych składników jego działalności i jednego z najistotniejszych tematów jego myśli, a mianowicie rzeczywistości Kościoła. Przede wszystkim musimy stwierdzić, że z osobą Jezusa zetknął się on po raz pierwszy za pośrednictwem świadectwa wspólnoty chrześcijańskiej Jerozolimy. Był to kontakt gwałtowny. Dowiedziawszy się o nowej grupie wierzących stał się natychmiast jej zaciekłym prześladowcą. Przyznaje to sam co najmniej trzykrotnie w różnych Listach: "Prześladowałem Kościół Boży" - pisze (1 Kor 15,9; Gal 1,13; Flp 3,6), przedstawiając to swoje postępowanie niemal jak najgorszą zbrodnię.
Historia pokazuje nam, że do Jezusa dołącza się normalnie przez Kościół! W pewnym sensie sprawdziło się to, jak mówiliśmy, także w odniesieniu do Pawła, który znalazł Kościół przed spotkaniem Jezusa. Kontakt ten wywołał jednak w jego wypadku odwrotny skutek - spowodował nie przylgnięcie, ale gwałtowne odrzucenie. Dla Pawła przystąpienie do Kościoła nastąpiło w wyniku bezpośredniej interwencji Chrystusa, który - ukazując mu się na drodze do Damaszku - utożsamił się z Kościołem i kazał mu zrozumieć, że prześladowanie Kościoła jest prześladowaniem Jego, Pana. Zmartwychwstały mówi mianowicie Pawłowi, prześladowcy Kościoła: "Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?" (Dz 9,4). Prześladując Kościół, prześladował Chrystusa. Paweł nawrócił się więc w tym czasie do Chrystusa i do Kościoła. Toteż staje się zrozumiałe, dlaczego Kościół stał się później tak bardzo obecny w myślach, sercu i w działaniach Pawła.
Przede wszystkim to on założył dosłownie kilka Kościołów w różnych miastach, do których dotarł jako ewangelizator. Gdy mówi o swej "trosce o wszystkie Kościoły" (2 Kor 11,28), myśli o różnych wspólnotach chrześcijańskich, pobudzanych do życia od czasu do czasu w Galacji, Jonii, Macedonii i w Achai. Niektóre z tych Kościołów dostarczały mu nawet trosk i zgryzot, jak to się działo na przykład w Kościołach Galacji, które widział, jak "szybko chcą przejść do innej Ewangelii" (Gal 1,6), czemu przeciwstawiał się z twardym zdecydowaniem. Czuł się jednak związany z założonymi przez siebie Wspólnotami w sposób nie chłodny i biurokratyczny, ale głęboki i pełen namiętności. Tak na przykład określa Filipian: "Bracia umiłowani, za którymi tęsknię - radości i chwało moja!" (Flp 4,1). Innym razem porównuje różne Wspólnoty do jedynego w swoim rodzaju listu polecającego: "Wy jesteście naszym listem, pisanym w sercach naszych, listem, który znają i czytają wszyscy ludzie" (2 Kor 3,2). Jeszcze kiedy indziej ukazuje wobec nich prawdziwe i właściwe uczucie nie tylko ojcostwa, ale wprost macierzyństwa, jak wtedy, gdy zwraca się do swych adresatów, nazywając ich swymi dziećmi, które "ponownie w bólach rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje" (Gal 4,19; por. też 1 Kor 4,14-15; 1 Tes 2,7-8).
Święty Paweł
Katecheza Benedykta XVI 22 listopada 2006
(...) Podkreślanie wymogu jedności nie oznacza oczywiście twierdzenia, że trzeba zunifikować lub spłaszczyć życie kościelne według jednego tylko sposobu działania. Gdzie indziej Paweł uczy: "ducha nie gaście", to znaczy, że należy dać wielkodusznie miejsce na nieprzewidywalny dynamizm charyzmatycznych przejawów Ducha, który jest źródłem ciągle nowej energii i żywotności.
W swych Listach Paweł kreśli nam także swe nauczanie na temat Kościoła jako takiego. I tak dobrze znamy jego oryginalne określenie Kościoła jako "ciała Chrystusa", którego nie znajdujemy u innych autorów chrześcijańskich I wieku (por. 1 Kor 12,27; Ef 4,12; 5,30; Kol 1,24). Najgłębszy korzeń tej zaskakującej definicji Kościoła znajdujemy w Sakramencie Ciała Chrystusa. Oto co pisze św. Paweł: "Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało" (1 Kor 10,17). W tej samej Eucharystii Chrystusa daje nam swoje Ciało i czyni nas swoim Ciałem. W tym znaczeniu św. Paweł pisze do Galatów: "Wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie" (Gal 3,28). Przy tym wszystkim Paweł pozwala nam zrozumieć, że istnieje nie tylko przynależność Kościoła do Chrystusa, ale także pewna forma zrównania i utożsamienia Kościoła z samym Chrystusem. Stąd więc wypływa wielkość i wzniosłość Kościoła, to znaczy nas wszystkich, którzy go tworzymy: przez to, że jesteśmy członkami Chrystusa, jakby rozszerzając Jego osobistą obecność w świecie. Za tym też idzie oczywiście nasz obowiązek życia rzeczywiście zgodnie z Chrystusem. Stąd również pochodzą napomnienia Pawła w związku z różnymi charyzmatami, które ożywiają i kształtują wspólnotę chrześcijańską. Wszystkie one wywodzą się z jednego źródła, którym jest Duch Ojca i Syna, wiedząc dobrze, że w Kościele nie ma nikogo, kto byłby ich pozbawiony, gdyż - jak pisze Apostoł - "wszystkim objawia się Duch dla [wspólnego] dobra" (1 Kor 12,7). Ważne jest jednak, aby wszystkie charyzmaty współpracowały razem dla budowy wspólnoty a nie stawały się powodem rozdarcia. W związku z tym Paweł zadaje retoryczne pytanie: "Czyż Chrystus jest podzielony?" (1 Kor 1,13). Wie on dobrze i tego nas uczy, że konieczne jest "zachowanie jedności Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie" (Ef 4,3-4).
Podkreślanie wymogu jedności nie oznacza oczywiście twierdzenia, że trzeba zunifikować lub spłaszczyć życie kościelne według jednego tylko sposobu działania. Gdzie indziej Paweł uczy: "ducha nie gaście" (1 tes 5,19), to znaczy, że należy dać wielkodusznie miejsce na nieprzewidywalny dynamizm charyzmatycznych przejawów Ducha, który jest źródłem ciągle nowej energii i żywotności. Jeśli jednak istnieje jakieś kryterium, które Paweł bardzo ceni, to jest nim wzajemne budowanie: "... wszystko niech służy zbudowaniu" (1 Kor 14,26). Wszystko powinno służyć uporządkowanemu budowaniu tkanki kościelnej nie tylko bez przestojów, ale także bez przecieków i przerw. Jest nawet jeden List Pawłowy, który przedstawia Kościół jako małżonkę Chrystusową (por. Ef 5,21-33). W ten sposób powraca starożytne porównanie prorockie, które czyniło z ludu Izraela małżonkę Boga przymierza (por. Oz 2,4.21; Iz 54,5-8): aby powiedzieć, jak głębokie są związki między Chrystusem a Jego Kościołem, zarówno w tym sensie, że jest on przedmiotem najczulszej miłości ze strony jego Pana, jak również dlatego, że miłość winna być wzajemna, stąd też my sami, jak członkowie Kościoła, winniśmy okazywać namiętną wierność wobec Niego.
Ostatecznie zatem chodzi o relację wspólnoty: tę, by tak rzec, pionową - między Jezusem Chrystusem a nami wszystkimi, oraz poziomą między tymi wszystkimi, którzy wyróżniają się w świecie przez fakt "wzywania imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa" (1 Kor 1,2). Jest to nasze określenie: tworzymy część tych, którzy wzywają imienia Pana Jezusa Chrystusa. Dlatego dobrze wiadomo, jak bardzo pożądane jest, aby spełniło się to wszystko, czego sam Paweł życzy w Liście do Koryntian: "Gdy zaś wszyscy prorokują, a wejdzie [podczas tego] jakiś poganin lub człowiek prosty, będzie przekonany przez wszystkich, osądzony i jawne staną się tajniki jego serca; a tak, upadłszy na twarz, odda pokłon Bogu, oznajmiając, że prawdziwie Bóg jest między wami" (1 Kor 14,24-25). Takie też powinny być nasze spotkania liturgiczne. Niechrześcijanin, który wchodzi na nasze zgromadzenie, na zakończenie powinien móc powiedzieć: "Prawdziwie Bóg jest z wami". Prośmy Pana, abyśmy w ten sposób byli we wspólnocie z Chrystusem i we wspólnocie między sobą.
Dom rodzinny, dzieciństwo i młodość Pawła
Bp Kazimierz Romaniuk, Św. Paweł. Życie i dzieło
Choć Dzieje Apostolskie i Listy Pawła zawierają dość dużo danych o życiu i działalności Apostoła, obydwa te źródła mówią bardzo niewiele - żeby nie powiedzieć: prawie nic - o domu rodzinnym, o rodzicach i rodzeństwie oraz o latach dziecięcych Pawła.
Przypuszczenie, że Paweł przyszedł na świat w pierwszych latach naszej ery opiera się też na bardzo skromniutkich danych. Oto one. W Liście do Filemona, pisanym chyba w latach 61-63, Paweł nazywa się starcem. Tak zwykło się określać ludzi, którzy ukończyli co najmniej 50. rok życia. Przy opisie zaś kamienowania Szczepana, które miało miejsce w latach 30-35, Paweł jest wspomniany jako „młodzieniec”. Otóż to określenie przysługiwało młodemu człowiekowi, który ukończył 24 lata.
Nie wiadomo, czy Paweł należał do tzw. cudownych dzieci ze względu na pewne nieprzeciętne uzdolnienia, czy był dla wychowawców jednostką trudną, czy raczej zdyscyplinowaną?
Jak o nim samym (jako dziecku), tak też nic prawie nie wiemy o jego rodzicach. Swojej matki nie wspomina Paweł ani razu. Nie wiemy, z jakiego pochodziła środowiska, jak miała na imię, czy i jakie ślady pozostawiła na duchowej sylwetce swego wielkiego syna. Nie wspomniał też Paweł ani razu imienia swego ojca. Ten absolutny brak danych o własnych rodzicach, aczkolwiek nieodosobniony w starożytnej literaturze epistolarno-pamiętnikarskiej, od dawna intryguje biografów Pawła. Wiadomo natomiast ponad wszelką wątpliwość, że ojciec był Żydem, że jako Żyd legitymował się pochodzeniem z rodu Beniamina, że był Żydem odznaczającym się nieprzeciętną ortodoksją religijną, co też umożliwiało Szawłowi wzrastanie w atmosferze szczególnego kultu Prawa. Czyniąc zadość wymogom tego Prawa, ojciec Szawła ośmiodniowego syna poddał obrzezaniu. Źródła nie mówią jednak nic o pierworództwie Szawła.
Z rodzeństwa Pawła wspomniana jest w Dziejach Apostolskich tylko jedna siostra i też raczej pośrednio, tzn. poprzez siostrzeńca, który wyświadczył Pawłowi pewną przysługę podczas jego uwięzienia w Jerozolimie (Dz 23, 16). Nie wiadomo, czy ów siostrzeniec sam mieszkał w Jerozolimie, czy ze swoją rodziną, tzn. przynajmniej z własną matką, tj. siostrą Pawła. W przypadku tej ostatniej ewentualności nic też nie wiadomo, kiedy i dlaczego opuściła ona Tars.
Urodził się Paweł w mieście Tars W Cylicji. Cylicja - to kraina położona na południowo-wschodnim krańcu dzisiejszej Turcji, równina oddzielająca łańcuch gór Tourus od Morza Śródziemnego. Przepływają przez Cylicję trzy rzeki: Pyramos, Saros i Kydnos, zaś główne miasta tej krainy - to Mallos, Adana, i Tarsos czyli Tars. Dwie okoliczności natury geograficznej przyczyniły się do tego, że Tars odgrywał zawsze rolę pierwszoplanową wśród innych miast Cylicji: przez Tars wiodła główna droga lądowa z północy na południe w tej części Azji Mniejszej - otwierała tę drogę tzw. Brama Cylicyjska (Porta Ciliciae) - i przez Tars również przepływała rzeka Kydnos, spławna przez większą część roku. Zarówno cała kraina jak zwłaszcza miasto Tars, aczkolwiek nie wolne od wpływów orientalnych, pozostawało zwłaszcza od czasów Aleksandra Wielkiego pod przemożnym oddziaływaniem kultury i religii hellenistycznej. Z kierunków filozoficznych swoich zwolenników posiadał w Tarsie głównie platonizm, którego znakomitym przedstawicielem był Nestor, zaś na czele miejscowej szkoły stoickiej stał uczeń Posydoniusza z Rodosu, Atenodor, zmarły ok. 9 r. po Chr., czyli już za życia Pawła. Cieszył się również Tars posiadaniem własnego uniwersytetu i to tak znakomitego, że z jego powodu całe miasto przyrównywano niekiedy do Aten czy Aleksandrii, A absolwenci tej uczelni znajdowali zajęcie nawet w Rzymie.
Wśród bóstw czczonych w Tarsie wymienia się najczęściej Baaltorsa zwanego inaczej Panem Tarsu, oraz Sandona, boga urodzajów i wszelkiej roślinności.
Niewiele można powiedzieć o stanie majątkowym rodziców Szawła oraz o ich pozycji społecznej wśród mieszkańców Tarsu. Zdaje się, że nie należeli do plebejuszy, bo inaczej nie można byłoby sobie wytłumaczyć, w jaki sposób doszli do posiadania obywatelstwa rzymskiego. To, że Szaweł jeszcze w domu rodzinnym nauczył się fizycznej pracy - nawet konkretnego zawodu - być może należy tłumaczyć dość wcześnie podjętą decyzją poświęcenia się w przyszłości roli urzędowego nauczyciela Tory. Otóż był zwyczaj, że wszyscy rabini żydowscy posiadali jakiś drugi zawód i to najczęściej z zakresu rękodzielnictwa.
Dom rodzinny, dzieciństwo i młodość Pawła
Bp Kazimierz Romaniuk, Św. Paweł. Życie i dzieło
Choć Dzieje Apostolskie i Listy Pawła zawierają dość dużo danych o życiu i działalności Apostoła, obydwa te źródła mówią bardzo niewiele - żeby nie powiedzieć: prawie nic - o domu rodzinnym, o rodzicach i rodzeństwie oraz o latach dziecięcych Pawła.
Wszystko inne, co można powiedzieć - i co bardzo często mówi się - na temat domu rodzinnego, dzieciństwa, rodziców i rodzeństwa Pawła nie wykracza poza ramy zwykłych hipotez, choć hipotezy te - trzeba to lojalnie przyznać - znajdują swoje uzasadnienie w pozabiblijnych danych na temat życia rodzinnego, sposobu wychowania dzieci itp.
Tak więc należy przypuszczać, że Szaweł, podobnie jak jego żydowscy rówieśnicy, ukończywszy piąty rok życia począł zapoznawać się po raz pierwszy z Biblią, A od roku dziesiątego już formalnie uczestniczył w dyskusjach nad sprawami, które złożą się z czasem na treść tzw. Miszny. Od trzynastego roku życia chłopiec był obowiązany zachowywać przepisy Prawa - między innymi powinien przestrzegać postów - i brać udział w dorocznych pielgrzymkach do Jerozolimy. Dopiero po ukończeniu piętnastego roku życia rozpoczynał się dość długo trwający proces wprowadzania młodego Izraelity we wszystkie tajniki wiedzy judaistycznej. Biblia - dokładnie księgi Pisma św. Starego Testamentu - była jedynym podręcznikiem całej edukacji żydowskiej, A ustawiczne wpajanie w młode umysły idei wybrania całego narodu przez Boga nie przyczyniały się do poszerzania horyzontów myślowych zarówno dzieci, jak i dorastającej młodzieży.
Jeżeli dane dotyczące żydowskiego pochodzenia ojca Pawła są oczywiste, to jedynie na domysłach opiera się sprawa początków rzymskiego obywatelstwa Apostoła. Ponieważ Paweł sam oświadcza, że Prawami obywatela rzymskiego cieszy się od urodzenia, należy przypuszczać, że te same prawa posiadał już także jego ojciec. Jak je zdobył: za pieniądze czy na mocy szczególniejszych zasług - trudno stwierdzić.
Ciągle pozostaje otwarty problem hellenistycznej kultury Pawła. Jedni, biorąc za punkt wyjścia świetność Tarsu jako ośrodka życia religijno-filozoficznego Cylicji i regionów sąsiadujących z tą krainą, twierdzą, że dom rodzinny Szawła nie mógł oprzeć się wpływom środowiska; że wobec tego Szaweł, jak wielu innych Żydów z diaspory tarseńskiej, pobierał pierwsze - A może i nie tylko pierwsze - nauki w miejscowej szkole greckiej, gdzie też musiał się zapoznać z dziełami filozofów i poetów pogańskich. Stanowisko tego rodzaju inni uważają za niemożliwe do utrzymania, głównie dlatego, że koliduje ono z panującą w rodzinnym domu Pawła atmosferą faryzeizmu (Flp 3, 5). Kto, jak kto, ale faryzeusze byli szczególnie uwrażliwieni na wszelkie kontakty z pogaństwem. Nie tylko, że sami owych kontaktów unikali, lecz także czuwali nad tym, by ich współrodacy byli podobnie zatroskani o czystość całego narodu.
Wydaje się jednak, że opinia wykluczająca możliwość wszelkich wpływów ze strony kultury pogańskiej na Żydów żyjących w diasporze jest nie do utrzymania. Życie było chyba silniejsze od wszelkich zakazów religijnych i najszczytniejszych pragnień faryzeuszy. Chcąc nie chcąc nasiąkał młody Szaweł atmosferą pogańskiego Tarsu, przynajmniej w tym sensie, że oglądał tamtejsze igrzyska sportowe, obserwował z pewnością obrzędy religijne, posługiwał się codziennym językiem swego otoczenia. Z drugiej strony nie można chyba utrzymywać - po prostu brak po temu odpowiednich danych - że Paweł był szczególnym znawcą dzieł klasyków greckich. Nieliczne - dosłowne lub sparafrazowane - przytoczenia wypowiedzi tych pisarzy (np. 1 Kor 15, 33) mogą bowiem stanowić echo pospolitych porzekadeł, które nie musiały być nawet stworzone przez owych myślicieli, A w każdym razie z upływem czasu weszły do codziennego języka wszystkich ludzi.
Niewykluczone, iż w latach pierwszej młodości jeszcze Szaweł wspomagał własnego ojca w jego pracy zawodowej, trudniąc się sztuką wyrabiania namiotów, która to umiejętność miała się potem okazać dlań - przynajmniej przez jakiś czas - jedynym źródłem utrzymania (Dz 18, 3). Mając lat kilkanaście - dokładnie nie wiadomo ile, ale chyba nie mniej niż piętnaście, bo dopiero w tym wieku rozpoczynano formalne studium Biblii - został wysłany młody Szaweł do Jerozolimy. Nie wiadomo, czy była to już któraś rzędu, czy też dopiero jego pierwsza wizyta w Świętym Mieście. Gdyby prawdą okazała się ewentualność druga, to można sobie wyobrazić emocje młodego Szawła przybywającego na dłuższy pobyt do miasta zawierającego świętości najcenniejsze dla każdego Izraelity. Znów jesteśmy skazani jedynie na domysły, gdyż Paweł sam nie zostawił nam najmniejszych nawet aluzji do ówczesnego stanu swojej duszy.
Dom rodzinny, dzieciństwo i młodość Pawła
Bp Kazimierz Romaniuk, Św. Paweł. Życie i dzieło
Choć Dzieje Apostolskie i Listy Pawła zawierają dość dużo danych o życiu i działalności Apostoła, obydwa te źródła mówią bardzo niewiele - żeby nie powiedzieć: prawie nic - o domu rodzinnym, o rodzicach i rodzeństwie oraz o latach dziecięcych Pawła.
Natomiast z wyznań samego Pawła wiadomo, że jego mistrzem w Jerozolimie był rabbi Gamaliel. Paweł sam od siebie niewiele napisał o tym wspaniałym człowieku, utrwalił go natomiast bardzo pozytywnie w spisanych przez siebie dziejach pierwotnego chrześcijaństwa Łukasz. Wystąpienie Gamaliela biorącego w wyraźną obronę Piotra i Jana (Dz 5, 33) świadczy nie tylko o powadze, jaką wśród współczesnych cieszył się Gamaliel, lecz także o jego wielkim rozsądku, uczciwości, A może nawet i pewnej sympatii względem chrześcijan. Sprawa owej sympatii, to znów tylko domysł i z pewnością zbyt daleko posuwają się ci, którzy sądzą, że już w szkole Gamaliela Szaweł był przygotowywany - nawet podświadomie - na przyjęcie chrześcijaństwa.
Mówi się też niekiedy - i nie bez słuszności - że Gamaliel reprezentował kierunek bardziej liberalny i ludzki w interpretacji Pawła, i że miał rzekomo „odziedziczyć” tę postawę po swoim poprzedniku, rabbim Hillelu, przełożonym rabinackiej szkoły jerozolimskiej. To właśnie Hillel podobno sformułował po raz pierwszy tę niezwykle humanistyczną zasadę: „Nie czyń drugiemu tego, co tobie niemiłe”.
W szkole Gamaliela - albo posługując się wyrażeniem samego Pawła: „u stóp Gamaliela” - uczył się Szaweł Biblii, której znajomość podziwiamy po dzień dzisiejszy w jego listach, łącznie zresztą z interpretacją Biblii według metody stosowanej wtedy przez rabinów (przechodzenie od stwierdzeń ważnych do mniej ważnych, różne kombinacje cytatów starotestamentalnych, uzupełnienie jakiegoś twierdzenia przez zaprzeczenie jego przeciwności itp.).
Żydzi przybywający do Jerozolimy z diaspory, grupowali się w Świętym Mieście wokół własnych synagog, które przybierały swoje nazwy w zależności od tego, skąd pochodzili. Należy przypuszczać, że wśród tych, „którzy pochodzili z Cylicji”, był także Paweł. Jego zupełne izolowanie się od współrodaków wymagałoby - jako zjawisko nienaturalne - dodatkowych wyjaśnień.
Rodziny własnej Paweł nie założył nigdy. Przyjęcie tego faktu wielu egzegetom, zwłaszcza starszym, sprawiało niemałą trudność głównie dlatego, że każdy nauczyciel żydowski, zgodnie z nakazami Talmudu, był obowiązany wstąpić - i to dość wcześnie - w związek małżeński. Uczeni ci całkiem niedwuznaczne wypowiedzi Pawła (z 1 Kor 7) o jego życiu w stanie bezżennym próbują odnieść do wdowieństwa Pawła. Egzegeza tego rodzaju nie ma dziś - i słusznie - już prawie żadnych zwolenników. Bezżeństwo Szawła było chyba wynikiem szczególnego zaabsorbowania młodego faryzeusza działalnością religijno-polityczną, poza którą na nic już zdawał się nie mieć czasu. Z pewnością zaś analogiczne względy, A dokładnie chęć całkowitego oddania się sprawie głoszenia Dobrej Nowiny, powstrzymywały go od założenia własnej rodziny, kiedy już stał się apostołem Chrystusa. Zdaje się, że Paweł z samej natury nie był zdolny do jakiejkolwiek połowiczności. We wszystko, co czynił - czy to jako Szaweł, czy jako Paweł - angażował się cały, bez reszty. Dzieje jego apostolskiego posłannictwa potwierdzają aż nazbyt wyraźnie słuszność powyższego przypuszczenia.
* * *
Kończąc rozdział poświęcony środowisku rodzinnemu i pierwszemu okresowi religijno-intelektualnej formacji Szawła wypada stwierdzić, że dwie kultury i dwie religie - pominąwszy wpływy mniej istotne, o których jeszcze będzie mowa - oddziaływały na młodego Tarseńczyka: judaizm i hellenizm. Cały problem sprowadza się do tego, iż nie wiadomo, który z tych wpływów był silniejszy. Niemożność znalezienia jasnej odpowiedzi na powyższe pytanie będzie wyznaczać w bardzo poważnym stopniu poszczególne etapy interpretacji paulinizmu: raz będzie się podejmować próby wyjaśnienia teologicznych poglądów Pawła judaizmem, kiedy indziej znów wpływami hellenistycznymi. Rozwiązania właściwego - jak to najczęściej bywa w sytuacjach tego rodzaju - należy szukać w stanowisku pośrednim, choć chyba jednak z przyznaniem dość wyraźnej przewagi wpływom Starego Testamentu.
Bp Kazimierz Romaniuk, Św. Paweł. Życie i dzieło, Księgarnia św. Jacka, Katowice 2008
Listy św. Pawła
Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
(...) Do niechrześcijan, pogan i Żydów, Paweł zwracał się w swym bezpośrednim i żywym przepowiadaniu, listy natomiast, chociaż oczywiście odbijają to przepowiadanie, w żadnym wypadku go nie zastępują.
Listy i epistole
Należy zaznaczyć, że literatura chrześcijańska w ogóle, a szczególnie ta kanoniczna (ponieważ źródła obydwu sobie odpowiadają), zrodziła się wraz ze św. Pawłem i z zastosowaniem rodzaju epistolarnego, to znaczy rodzajem pisma bardziej żywego i bezpośredniego, mniej sztucznego, rodzaju, który już epistolograf Demetriusz, prawdopodobnie z I wieku po Chrystusie, przytoczył jako definicję antyczną: list „to druga połowa jakiejś konwersacji” .
Tu trzeba jednak dokładnie sprecyzować wymiar i typowe cechy tego rodzaju literackiego. Pozostaje ciągle interesujące sprecyzowanie A. Deissmanna . Odróżnia on zupełnie wyraźnie List i epistola. List byłaby pismem w pewny sensie prywatnym, a nie literackim, intymnym i osobistym, ważnym jedynie dla adresata, a nie dla większej publiczności, zrozumiałym jedynie dla piszącego i adresata, ale dla innych będącym tajemnicą, świeżym skrótem przeżytego życia. Po tej opinii idzie wiele listów, starożytnych papirusów, których oryginały znamy, zwłaszcza z Egiptu.
Epistola natomiast miałaby charakter kompozycji literackiej, która z rzeczywistej korespondencji posiada jedynie ramy. Bliska jest traktatowi, napisana jest dla szerokiej publiczności czytelników. Można ją zrozumieć nie znając autora ani adresatów; odróżnia się od littera jak sztuka od natury. Do tej kategorii zaliczają się prawie współczesne listy Dionizego z Halikarnasu, L.A. Seneki oraz jeszcze bardziej poetyckie listy Q. Horacego Flaccusa.
Pisma Pawłowe należałoby zakwalifikować jako litterae, a nie epistolae. Jednak rozróżnienie Deissmanna jest zbyt rygorystyczne. Istnieją bowiem rodzaje mieszane, jak na to wskazują np. listy Epikura do przyjaciół, M. T. Cycerona do Attyka, czy Pliniusza Młodszego, które charakteryzują się świeżością właściwą dla litterae i istotną tematyką właściwą dla epistola.
Gdy chodzi o listy Pawłowe odznaczają się one dużą swobodą gradacji wewnątrz rodzaju epistolarnego. „Najbardziej littera” to bilecik skierowany do Filemona, odznaczają-cy się żywą relacją przyjacielską i dotyczący ściśle określonego przypadku z kroniki domowej; ale autor ciągle pozostaje apostołem, który odwołuje się do niektórych zasad Ewangelii.
Z drugiej strony nie można zaprzeczyć, że pismem najbardziej odpowiadającym rodzajowi epistola jest list do Rzymian: mniej polemiczny i bardziej przemyślany, jeśli nie wprost systematyczny. Ale i w nim zawierają się elementy z korespondencji żywej i międzyludzkiej relacji z adresatami (przede wszystkim na początku w 1,11-15 i pod koniec w 15,14-32; można powiedzieć, że występuje tu żywy styl diatryby w rozdz. 2 i liczne pozdrowienia w rozdziale 16) ogólnie można jednak słusznie stwierdzić, że pisma Pawłowe zaliczają się do rodzaju mieszanego. Wszystkie one są bliższe rodzajowi littera niż epistola, a to z powodu zarówno ich okazyjności, jak i języka, i typowego stylu.
Pochodzenie listów Pawłowych
Paweł nigdy nie napisał żadnego listu bez poznania wspólnoty (bezpośrednio lub po-średnio) lub osoby, do której list jest skierowany. I zawsze w liście czyni odniesienia do konkretnej, często przypadkowej sytuacji, która interesuje jego adresata. Dotyczy to również listu do Rzymian, wysłanego do Kościoła, który nie został założony przez niego.
Można by powiedzieć, że Paweł nie chciał pisać dla nas, ludzi XX wieku, ale jedynie do ściśle określonych rozmówców z I wieku; i jeśli prosi, aby jakiś list „odczytany został wszystkim braciom” (1Tes 5,27), dotyczy to jedynie członków tej samej wspólnoty. Najwyżej pisze ogólnie „do Kościołów Galacji” (Ga 4,16), ale gdyby list dostał się do rąk np. Te-saloniczan, odebraliby go oni jako coś obcego. Oprócz bowiem odwołania się do niektórych podstawowych spraw wiary chrześcijańskiej, nie odbija ich sytuacji i w niektórych sformułowaniach okazałby się obraźliwy.
Tym, co czyni pisma Pawłowe prawdziwą litterae, to fakt, że są one okazyjne, chociaż stanowią część działalności apostolskiej całkowicie zaplanowanej. Paweł nie zamierza komponować dzieła literackiego, aby przekazać je podziwowi potomnych. Sprawa jest oczywista z prostej przyczyny, że nie pisze on właśnie dla szerokiej nieokreślonej publiczności, tak pogańskiej jak i chrześcijańskiej, ale jedynie do ochrzczonych, aby omówić ich problemy wiary i życia, odpowiedzieć na ich pytania, zachęcić ich, napomnieć i ewentualnie polemizować i bronić się.
Do niechrześcijan, pogan i Żydów, Paweł zwracał się w swym bezpośrednim i żywym przepowiadaniu, listy natomiast, chociaż oczywiście odbijają to przepowiadanie, w żadnym wypadku go nie zastępują.
Pewnym jest fakt, że listy Pawłowe zostały zachowane, zebrane, przekazane, co więcej, dołączone do kanonu i ciągle komentowane w środowisku chrześcijańskim, co oznacza, że słusznie uznano ich wymiar pozytywny i nieprzypadkowy. Jest jednak prawdą, że ich pochodzenie spowodowane jest bardzo konkretnymi i dokładnymi okolicznościami, których dokładna ocena konieczna jest do właściwego zrozumienia tych pism.
Listy św. Pawła
Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
(...) Do niechrześcijan, pogan i Żydów, Paweł zwracał się w swym bezpośrednim i żywym przepowiadaniu, listy natomiast, chociaż oczywiście odbijają to przepowiadanie, w żadnym wypadku go nie zastępują.
Bodźcem, który pobudzał Pawła do dyktowania swoich listów (później do podpisania ich: por. 1Kor 16,21-23; Ga 6,11nn), była zwykle sytuacja wewnętrzna danej wspólnoty. Jej chrześcijanie, którzy nie tylko odznaczali się brakiem dojrzałości w nowo otrzymanej wierze, w szczególny sposób wystawieni byli nie tylko na ryzyko wchłonięcia przez otaczające środowisko pogańskie, ale również poddania się aktywnej propagandzie wszechobecnych przeciwników, którzy deptali po piętach Apostołowi. Prawdopodobnie również oni stanowią część owego „ościenia ciała”, o którym mówił będzie z taką dokładnością w 2Kor 12,7. Ich identyfikacja napotyka jednak na trudności.
Wspomnimy krótko o stanowiskach, o których świadczą dziś uczeni, a które ogólnie da się sprowadzić do dwóch. Z jednej strony opinia powszechna utrzymuje, że należałoby postawić kwestię odnośnie do każdego listu, ponieważ każdy z nich zakłada inną sytuację, którą należałoby sprecyzować każdorazowo (rozróżniając np. także między 1 i 2 Kor).
Z drugiej strony, zmierza się do traktowania przeciwników Pawła jako walczących na jednym froncie, a więc zawsze tych samych; tu odmienność polegałaby na traktowaniu ich jako gnostycyzujących lub judaizujących ; Ci ostatni reprezentowaliby Kościół oficjalny palestyński, przeciwny nowemu rodzajowi chrześcijaństwa Pawłowego. Ta druga pozycja ma charakter zbyt ogólnikowy i rozumuje posługując się w istocie kategoriami nowożytnymi, podczas gdy jest zobowiązana do poczynienie rozróżnień w starożytnym rodzaju chrześcijaństwa przeciwnego Pawłowi, w zależności od różnych odcieni.
Trzeba więc rozważać problem w zależności od przypadku, chociaż przyjmie się stałą obecność judaizujących przeciwników Pawła (ale różnica między 2Kor i Kol jest rzeczywiście wielka). W każdym razie nie wolno nie doceniać ich znaczenia, gdyż ich tezy warunkują niektóre sekcje teologii Pawłowej, nadając im z racji kontrastu większą przejrzystość.
Język grecki a styl Pawła
Listy Pawłowe napisane zostały w języku greckim; ale język Pawła należy do owego szerokiego zjawiska określanego jako „koinè”, które po Aleksandrze Wielkim było charakterystyczne dla relacji między różnymi narodami Bliskiego i Środkowego Wschodu. Oznaczało ono zastąpienie dawnych dialektów greckich nowym dialektem, bardziej giętkim, dostępnym dla relacji lingwistycznych najpierw nieznanych, i dlatego językiem swobodnym w dziedzinie handlowej, dyplomatycznej, a częściowo także literackiej.
Język grecki Pawła nie jest oczywiście taki jak język współczesnego mu Filona z Aleksandrii, Żyda, posługującego się bogatszym i wyrafinowanym słownictwem, jak i lepszą znajomością kultury greckiej, szczególnie platońskiej. Jednak Apostoł z Tarsu jest w wystarczającym stopniu panem języka, którym się posługuje, chociaż można do-strzec, że myśli raczej po hebrajsku. Wynika to (oprócz świadectwa słów aramejskich, jak Abbâ w Ga 4,6 i Rz 8,15; Maranathà w 1Kor 16,22; i Pascha w 1Kor 5,7; por, też hebrajskie amèn w Rz 1,25 i satanâs w Rz 16,20) nie tylko z normalnego posługiwania się Biblią Septuaginty, ale i ze znaczenia tkwiącego w niektórych słowach ważnych również dla jego teologii (np. sárx = ciało, nómos = prawo, ónoma = imię, akoè = słuchanie, christòs = namaszczony; tak samo gdy chodzi o przedimek en = w).
Z drugiej strony, posługuje się terminami typowo greckimi nie posiadającymi odpowiednika w znanym języku semickim (jak sôma = ciało, syneídesis = sumienie, kósmos = świat, parousía = uroczysta obecność, parresía = szczerość, pléroma = pełnia, palingenesía = odrodzenie); inne słowa oscylują między dwoma rzeczywistościami, ale pod jego piórem nabierają nowego znaczenia semantycznego (tak agàpe = miłość; ekklesía = zgromadzenie-kościół; euanghélion = dobra nowina; pneûma = duch; hamartìa = grzech; pístis = wiara).
Ponadto, w środowisku pisarzy Nowego Testamentu Paweł wyróżnia się w niektórych przypadkach posługując się określonymi słowami greckimi (hapaxlegomena, to znaczy słowami używanymi tylko raz). Dotyczy to między innymi słów anakefalaioûsthai = streszczać, rekapitulować (Rz 13,9; Ef 1,10), apokaradokía = gorąco oczekiwać (Rz 8,19; Flp 1,20), baskaínein = urzec (Ga 3,1), brabeúein = panować, rządzić, graptos = pismo (Rz 2,15), gymniteúein = być nagim (1Kor 4,11), dáknein = kąsać (Ga 5,15), diaíre-sis = podział (1Kor 12,4.5.6), elikrineîa = szczerość (1Kor 5,8; 2Kor 1,12; 2,17), ethelothreskía = zabobon (Kol 2,23), itd.
Wreszcie, również w odniesieniu do znanej greczyzny, w listach Pawła niejednokrotnie spotykamy wymyślone, interesujące neologizmy, utworzone ze złożonych słów. Poza dziwacznym stopniem najwyższym z końcówką stopnia porównawczego elachistóteros = najmniejszy (Ef 3,10), chodzi najczęściej o złożenia z przyimkiem syn = „z”: symmorfi-zómenos (upodobniony - Flp 3,10), symmimetaí (współnaśladowcy - Flp 3,17), syzoopoi-eîn (przywrócić do życia - Kol 2,13; Ef 2,5), sýssomos (współczłonek ciała - Ef 3,6), syn-kakopatheîn (współcierpieć - 1Tm 1,8; 2,3).
Listy św. Pawła
Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
(...) Do niechrześcijan, pogan i Żydów, Paweł zwracał się w swym bezpośrednim i żywym przepowiadaniu, listy natomiast, chociaż oczywiście odbijają to przepowiadanie, w żadnym wypadku go nie zastępują.
Gdy chodzi o styl listów, sam Paweł wyznaje, że jest „niewprawny w słowie” (2Kor 11,6, dodaje jednak - „nie jestem pozbawiony wiedzy”). Z pewnością nie należy doszukiwać się u niego elegancji i wzniosłości stylu mówców i pisarzy antycznej klasyki (za wyjątkiem 1Kor 13) ; owszem, anonimowy autor apokryficznej korespondencji łacińskiej między Pawłem i Seneką (z IV wieku) każe napisać filozofowi: „Chciałbym, abyś troszczył się bar-dziej o sprawy, które wypowiadasz, aby ich wzniosłości nie zabrakło troski o sposób mówienia” (Epiktet 13 i 17).
Jedno jest pewne: w przypadku Pawła można w pełni zastosować sławny aforyzm: „Styl to człowiek”. On bowiem żyje w ciągłym stanie podniecenia, a jego listy to uwidaczniają. Do jego geniuszu człowieka Wschodu, który nie pozwala mu nigdy na osiągnięcie pełnej logicznej systematyzacji myśli, dołącza się jego cecha konwertyty, która czyni go nie tyle fanatykiem, ale raczej ciągle jakby zawieszonym i jakby napiętym w obowiązku głoszenia czegoś, co go przepełnia (por. 2Kor 5,14a; 1Kor 9,16; 16,22b; Flp 3,13).
Ponadto, u podstaw wszystkiego jest gorący i wielostronny temperament, dzięki któ-remu od czasu do czasu „pobudza, chwali, gani, stawia pytania, odpowiada, gniewa się, chwali się, płacze, śpiewa. Jego zdania są projekcją wewnętrznego napięcia. To nie on nadaje rytm swym myślom, ale myśl mu go narzuca; myśl określa sposób wyrażania się”.
Tym można wyjaśnić anakoluty (Rz 5,12), parentezy (2Kor 5,n), opuszczenia (2Kor 8,23; 1Tes 2,17), transpozycje (Ga 3,19), a także liczne zdania nieregularne pod względem składni, nieeleganckie, a zwłaszcza ciężkie (1Tes 4,1; 2Kor 3,7-11). To wszystko stanowi elementy stylu przepełnionego wzruszeniem, wierne odbicie podobnego stylu myślenia, które jest niewątpliwie wyższe i szersze od wyrażenia spisanego: nie jest ono w stanie zawrzeć całości treści i dlatego nie dziwi, jeśli zwięzłość idzie często w parze ze szkodą dla jasności.
Cechą typową stylu Pawłowego jest stosowanie różnorodnych antytez, niejednokrotnie częstych i tematycznie ważnych dla ukazania fundamentalnej struktury jego myśli. Wymieńmy zasadnicze: Adam - Chrystus (Rz 5,14c-21), ciało - Duch (Ga 1,18 25), wiara - uczynki (Rz 3-4), mądrość - głupota (1Kor 1,18-25), litera - Duch (2Kor 3,6nn), słabość - moc (2Kor 12,7-10), niewola - wolność (Ga 5,1 13), wiedza¬ miłość (1Kor 8), dzień - noc (1Tes 5,1-10), stary człowiek - człowiek nowy (Rz 6,6; 2Kor 5,17).
U podstaw wszystkich stoi najprawdopodobniej antyteza chrystologiczna i paschalna śmierć-życie, czyli ukrzyżowanie-zmartwychwstanie, która daje początek i charakteryzuje teologię Pawłową (por. 1Kor 15,3-5). Ta technika wyjaśnia również częste paradoksy (por. 1Kor 3,18; 2Kor 6,20; Flp 3,7-8) i pozorne sprzeczności (jak kontrastujące opinie na te-mat Prawa: Rz 7,12; 1Kor 15,56).
Ze stylu Apostoła wynika, że nie rozumuje w sposób klasyczny, kompletny i linearny, ale w postaci sylogizmu eliptycznego, czyli skróconego (por. 2Kor 5,14b) i nieprzewidzianych przeskoków (2Kor 1,18-19). To zamiłowanie do ekspresyjnej bezpośredniości wyjaśnia również posługiwanie się techniką diatrybu (Rz 3,1-20; 1Kor 6,12), użycie apostrof (1Kor 9,1-13; 2Kor 12,15-19a), częste użycie asyndetonów (2Kor 7,2; Ga 5,4) oraz posługiwanie się polisyndetonem (1Kor 4,11-12a). Ponadto, da się udokumentować użycie ironii i sarkazmu (1Kor 4,8-10; Ga 5,15; Flp 3,2).
Z drugiej strony nie brak różnych i wyszukanych form retorycznych, takich jak chiazm (1Kor 13,4a), metafora (Rz 13,11-12), paronomazja (1Kor 5,3a), aliteracja (1Kor 13,1c), przemilczenie (1Tes 4,9; 5,1), zamiana (enallage) (Rz 7,9-10), metonimia (Kol 4,18), po-wtórzenia (Flp 2,17b.18), klimaks (Ga 4,7; Flp 2,1), hiperbola (1Kor 8,13), litotes (1Kor 15,10b), oksymoron (2Kor 8,9b). Spotyka się też soryt (sylogizm łańcuchowy), (Rz 5,2-5).
Odrębnym zagadnieniem jest sprawa rytmu w prozie Pawłowej. Nie ulega wątpliwości i daje piękny efekt isokolia, czyli doskonała symetria różnych członów syntaktycznych (jak 1Kor 13; Flp 2,6-11; Kol 1,15-20; Ef 1,3-14; 1Tm 3,16); mamy tu do czynienia prawdopodobnie z tradycją przedpawłową, chociaż redakcyjnie przepracowaną.
Problem redakcyjny listów Pawłowych
Ostatni problem dotyczy redakcji listów Pawłowych, którego tu zaledwie dotykamy, gdyż należałoby go omówić przy analizie poszczególnych listów. Najbardziej oczywistym jest problem 2Kor, w którym zmiany tonu trudno byoby wyjaśnić, jedynie przypisując Pawłowi różne stany duchowe, bez czynienia z niego człowieka nadmiernie zmiennego. Istotnie, między rozdziałami 1-9 i 10-13 różnica akcentu jest zbyt widoczna, aby te dwie sekcje mogły należeć do jednego listu.
Niektórzy dostrzegają elementy kompilacyjne także w 1Kor. Duża część dyskusji i jej rozwiązanie zależą od tego, czy przyjmuje się lub nie włączone w aktualne 1-2Kor inne dwa pisma wysłane przez Apostoła do chrześcijan w Koryncie (por. 1Kor 5,6; 2Kor 2,4). Niektórzy przesadzają widząc w dwóch listach kanonicznych około 10 różnych listów (W. Schmithals).
Ślad połączenia redakcyjnego wydaje się występować również w Flp 3, między wierszem 1 i wierszem 2, co więcej, niektórzy komentatorzy dostrzegają w Flp kombinację trzech listów. Nie brak wreszcie uczonych, którzy traktują Rz 16 jako bilecik z pozdrowieniami do chrześcijan w Efezie, który błędnie znalazł się w obecnym miejscu.
Istnieją zawsze wielkie trudności, jakie narzucają się w związku z tymi podziałami i rozczłonkowaniami literackimi:
a) zestawienia musiały zostać dokonane bardzo wcześnie, gdyż nie napotykamy na ich ślad ani w tradycji rękopiśmienniczej, ani w zasadzie w świadectwach starożytnych pisarzy poapostolskich;
b) odpowiedni redaktorzy musieli działać przy pomocy nożyczek i kleju tak nieszczęśliwie, że nie pozwolili dostrzec, jakimi kryteriami się kierowali;
c) liczne i sprzeczne hipotezy zaproponowane przez komentatorów zdają się wzajemnie wykluczać.
Jednak kwestia pozostaje, gdyż brak zgodności, nieporządek, kontrasty wewnątrz nie-których listów Pawłowych, stanowią fakt obiektywny, a w niektórych przypadkach (jak w 2Kor) każda hipoteza rekonstrukcji literackiej może okazać się tak fantastyczna i odważna, jak postawa tych, którzy uważają list za pismo jednolite.
Należy jednak uznać, że problem ten ma wyłącznie charakter historyczno-literacki. Je-go bowiem rozwiązanie ma mały lub żaden wpływ na interpretację tematyczną odpowiednich listów, chyba jedynie dla określenia w terminach bardziej precyzyjnych orędzia sekcji listu bardziej wyizolowanego z kontekstu oraz umieszczenia prawdy w jej kontekście oryginalnym Sitz im Leben.
Z książki: Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
Po co rok świętego Pawła?
O znaczeniu Roku św. Pawła z kard. Andreą Cordero Lanza di Montezemolo, archiprezbiterem Bazyliki św. Pawła za Murami, rozmawiają dziennikarze Radia Watykańskiego.
RV: Kto wymyślił Rok św. Pawła.?
Kard. Cordero Lanza di Montezemolo: Już od około 2 lat jestem archiprezbiterem Bazyliki św. Pawła za Murami. Od samego początku zastanawiałem się nad datą, z którą można by związać jakieś szczególne obchody w bazylice, dotyczące osoby Apostoła i jego nauczania, a mające znaczenie dla całego Kościoła. Brałem przy tym pod uwagę, że np. zarówno Muzea Watykańskie, jak też Bazylika św. Piotra obchodziły ostatnio 500-lecie istnienia, organizując uroczystości, nabożeństwa, wystawy czy sympozja.
Bazylika św. Pawła, powstała w czasach Konstantyna, przechodziła później w ciągu wieków różne koleje, aż do ostatniej wielkiej odbudowy w połowie XIX stulecia - ale w obecnym czasie nie przypada żadna szczególna rocznica. Pomyślałem jednak: dlaczego by nie odwołać się do samej osoby św. Pawła? Jak uważają eksperci od Pisma Świętego, św. Paweł był prawdopodobnie około 10 lat młodszy od Chrystusa. Tak więc urodził się między 7 a 10 rokiem ery chrześcijańskiej. Pomyślałem więc, że można by świętować dwutysięczną rocznicę jego urodzin.
Zapytałem Ojca Świętego, czy nie uważa, że mogłoby być interesujące dla całego Kościoła ogłoszenie obchodów dwutysiąclecia urodzin Apostoła Narodów - mianowicie roku poświęconego jego postaci, życiu, nauczaniu i działalności. Papież okazał duże zainteresowanie, obiecał sprawę przemyśleć i po jakimś czasie powiadomił mnie, że nosi się z zamiarem ogłoszenia takiego roku. Benedykt XVI ustalił, że przybędzie do Bazyliki, aby przewodniczyć pierwszym nieszporom uroczystości św. Piotra i Pawła. Przy tej okazji ogłosi „Rok św. Pawła”, który ma być obchodzony od 29 czerwca 2008 r. do 29 czerwca r. 2009.
Bazylika św. Pawła, decyzją Papieży, ma nieco inny charakter aniżeli trzy pozostałe bazyliki większe. Chodzi mi o jej wymiar ekumeniczny. Papież przywiązuje wielką wagę do całej prowadzonej tu działalności, począwszy od liturgii po spotkania kulturalne czy naukowe. Ten charakter ekumeniczny pozwala nam pełniej realizować to, co dotyczy jedności wszystkich chrześcijan na świecie.
RV: Jakie będą główne punkty „Roku św. Pawła”?
Kard. Cordero Lanza di Montezemolo: Między innymi będą to tzw. „Kolokwia Pawłowe”, które już od jakiegoś czasu odbywają się co dwa lata i mają charakter ekumeniczny. Przewodniczącym spotkania zaplanowanego na październik 2008 r. będzie na przykład znany teolog luterański. Na każde z tych spotkań ustala się temat uzgodniony z przedstawicielami różnych gałęzi chrześcijaństwa.
Mamy wiele pomysłów. Otworzę przy bazylice specjalne biuro zajmujące się obchodami „Roku św. Pawła”. Zamierzamy rozwinąć program o charakterze liturgicznym, cykle spotkań modlitewnych. Chcemy organizować coraz lepiej i liczniejsze niż dotąd pielgrzymki z całego świata do naszej bazyliki. Chcemy również popierać pielgrzymki śladami św. Pawła na Bliski Wschód celem poznawania wszystkich związanych z nim miejsc. Zastanawiamy się także nad programami kulturalnymi. Będą to wydarzenia w samej bazylice, w jej otoczeniu i także w innych miejscach. Pojawią się konkursy, publikacje, a także dzieła muzyczne.
RV: Co najbardziej uderza, gdy chodzi o wiarę św. Pawła?
Kard. Cordero Lanza di Montezemolo: Jej głębia, pewność i rozległość. Także to, że z tak wielkim wigorem potrafił ją przekazywać, mając poczucie otwarcia na świat. Nie bez przyczyny zwany jest Apostołem Narodów. Wyruszając z Bliskiego Wschodu, przemierzył Anatolię i, można powiedzieć, cały znany wówczas świat: Grecję, Rzym… Stawił czoło ówczesnym władzom, kiedy został postawiony w stan oskarżenia, domagając się, by jako obywatel rzymski mógł stanąć przed sądem cesarskim. Został więc przewieziony do Rzymu, gdzie poniósł śmierć męczeńską. Było w nim poczucie powszechności. Wciąż pomaga nam pogłębiać wiarę w Chrystusa, która jest jedna i ma doprowadzić do jedności całą owczarnię.
RV: Jak św. Paweł głosiłby Ewangelię dzisiaj?
Kard. Cordero Lanza di Montezemolo: Głosiłby ją językiem bardziej współczesnym, ale sens byłby ten sam. U św. Pawła porusza siła, z jaką wypowiada zdania, szczególnie te, które dotyczą kwestii zasadniczych. Sam potwierdza swą przynależność do kultury żydowskiej, rabinistycznej, ale odznaczał się też szczególnym otwarciem na światło wiary, do której doszedł przez otrzymane objawienia. Tak więc siła i pewność jego przepowiadania byłyby dziś takie same. Z pewnością zmieniłby się język, ale siła wypowiedzi byłaby ta sama.
RV: : Niedawno w Bazylice odsłonięto grób św. Pawła...
Kard. Cordero Lanza di Montezemolo: Od samego początku uderzył mnie fakt, że grób św. Pawła, co do lokalizacji którego przez 20 wieków nigdy nie było wątpliwości, otoczony jest murem pochodzącym niewątpliwie z IV w., a może w niektórych częściach nawet wcześniejszy. Zastanawiałem się, dlaczego zrobiono to obmurowanie, na którym obecnie znajduje się ołtarz papieski.
Prawdopodobnie było to związane z bliskością Tybru, który często wylewał. Podczas powodzi rzeka nie tylko podmywała, ale zupełnie zalewała znaczną część bazyliki. Wiadomo, że podczas jednej z takich powodzi jeden z Papieży osobiście przybył łodzią, aby oszacować straty wyrządzone przez wodę także grobowi Apostoła. W późniejszych wiekach koryto Tybru stopniowo odsuwało się od bazyliki i dziś nie ma już zagrożenia powodzią.
Zdecydowałem więc, aby choć częściowo odsłonić sarkofag. Przy pracach trzeba było zachować szczególną ostrożność, aby nie naruszyć stabilności zabytkowego baldachimu, dzieła Arnolfo di Cambio, który opiera się na czterech kolumnach przylegających do rogów ołtarza papieskiego. Zdołaliśmy wyciąć w murze 70-centymetrowe okno, przez które widać sarkofag. Zainstalowaliśmy specjalne oświetlenie, dzięki któremu wierni mogą oglądać grób zrobiony z surowego marmuru z Carrary. Nie ma tam żadnych napisów, ale jest pewne, że to sarkofag św. Pawła.
Przy kamienowaniu Szczepana
Bp Kazimierz Romaniuk, Św. Paweł. Życie i dzieło
Z czasu pobytu Pawła, jeszcze jako młodzieńca, w Jerozolimie Dzieje Apostolskie wymieniają tylko jedno wydarzenie: obecność Szawła przy kamienowaniu Szczepana.
Wzmianka jest zresztą bardzo lakoniczna.
Wyrzucili go (Szczepana) poza miasto i kamienowali, A świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca zwanego Szawłem (Dz 7, 58).
Znów brak bliższych danych, które umożliwiałyby znalezienie odpowiedzi na takie oto pytania: W jakim charakterze i dla jakich powodów był Paweł obecny przy kamienowaniu Szczepana? Zdarzyło się mu akurat przechodzić koło miejsca męczeńskiej śmierci Szczepana, czy też przybył tam świadomie z wykonawcami wyroku śmierci, lecz ze względu na zbyt młodzieńczy wiek nie mógł brać czynnego udziału w kamienowaniu? Nie wiadomo również, czy przedtem zetknął się Szaweł kiedykolwiek ze Szczepanem, czy był wśród tych, którzy „nie mogli sprostować mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał” Szczepan. Afirmatywną odpowiedź zdaje sie uzasadniać następująca uwaga autora Dziejów Apostolskich:
Niektórzy zaś z synagogi, zwanej (synagogą) Libertynów i Cyrenejczyków… i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem (Dz 6, 9).
Ważna jest tu szczególnie wzmianka o Cylicji. Wiadomo, że rodzinne miasto Pawła, Tars, leżało właśnie w Cylicji.
Na ówczesny wiek Pawła, a pośrednio na jego stanowisko wśród Żydów jerozolimskich rzuca nieco światła jedno z późniejszych wyznań samego Apostoła. Oto one:
A ja odpowiedziałem: Panie, oni widzą, że zamykałem w więzieniach tych, którzy wierzą w Ciebie i biczowałem w synagogach, A kiedy przelewano krew Szczepana, Twego świadka, byłem przy tym i zgadzałem się, i pilnowałem szat jego zabójców (Dz 22,19n).
Jeżeli niewiele wynika ze wzmianki o pilnowaniu szat, to stwierdzenie o zgadzaniu się na śmierć Szczepana pozwala przypuszczać, że wyrok skazujący na ukamienowanie tego pierwszego męczennika chrześcijańskiego zależał w jakimś stopniu także od Szawła, choć trudno powiedzieć, czy dał on wyraz swemu przyzwoleniu poprzez formalne głosowanie, czy też wewnętrznie tylko aprobował decyzje starszych.
Wiele zdaje się przemawiać za tym, że Paweł nie był tylko przypadkowym gapiem przy kamienowaniu Szczepana. Był to zapewne początek kariery polityczno-administracyjnej młodego faryzeusza. Może miał to być rodzaj stażu, jaki powinni byli odbyć kandydaci na urzędników państwowych, pierwszy stopień jakby w tej państwowej karierze. Być może, młodemu Szawłowi imponowało to nawet: w tak wczesnym wieku już jest świadkiem, A pośrednio aktorem wydarzeń o niecodziennym znaczeniu.
O Szczepanie sądził Szaweł chyba to samo, co większość współczesnych mu faryzeuszy: że zagrażał on czystości rozumienia Pisma św., że jego postawa umniejszała rolę wiodącą faryzeuszy w narodzie. Trudno rozstrzygnąć, który z tych czynników oddziaływał w sposób bardziej skuteczny. Jednakże nie można nawet przypuszczać, że Szaweł nie dostrzegał moralnej wielkości Szczepana. Być może, iż to przeświadczenie o niewinności Szczepana powstrzymało młodego - i z pewnością porywczego - Szawła przed chwytaniem za kamienie. Nie wydaje się, by mu ktoś tego kategorycznie zabraniał.
Ale obecność Szawła przy kamienowaniu Szczepana posłużyła chyba przede wszystkim za natchnienie dla Tertuliana wypowiadającego to sławne już dziś zdanie: Sanguis martirum est semen christianorum - krew męczenników posiewem nowych chrześcijan.
Przy kamienowaniu Szczepana
Bp Kazimierz Romaniuk, Św. Paweł. Życie i dzieło
Z czasu pobytu Pawła, jeszcze jako młodzieńca, w Jerozolimie Dzieje Apostolskie wymieniają tylko jedno wydarzenie: obecność Szawła przy kamienowaniu Szczepana.
Ludzi patrzących na rzeczy okrutne można podzielić na co najmniej dwie kategorie: sadystów i współczujących. Pierwszym oglądanie zbrodni sprawia niekłamaną przyjemność i z biernych świadków chętnie staliby się, gdyby to od nich zależało, osobiście zaangażowanymi wykonawcami nieludzkich wyroków śmierci. Drudzy, wplątani w przykre sprawy, gotowi byliby zrobić wszystko, żeby przyjść z pomocą poszkodowanym. Wyraźnie im współczują, jak Piłat przynajmniej przez pewien czas, współczuł Jezusowi. Do której kategorii należałoby zaliczyć Szawła w momencie kamienowania Szczepana? Z dalszych obserwacji poczynań Szawła wynikałoby, że byłby on przedstawicielem kategorii pierwszej. Krwawe prześladowanie chrześcijan znajdowało - jak się zdaje - pełną aprobatę, intelektualną i emocjonalną, u tego młodego faryzeusza.
Oto bowiem, co zauważa Łukasz:
Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł (Dz 9, 2).
Jeszcze bardziej znamienne jest stwierdzenie, którym Łukasz kończy swoją relację o męczeńskiej śmierci Szczepana:
Szaweł zaś zgadzał się na zabicie go (Dz 8, 1).
W ten sposób Szaweł wziął na siebie z całą świadomością część odpowiedzialności za zabójstwo Szczepana.
Zastanawiające jest to, że Paweł w żadnym ze swych listów nigdy nie wspominał osoby Szczepana, że nie mówił nic o jego zasługach, o postawie tego pierwszego męczennika podczas jego kamienowania, tak bardzo przypominającej ostatnie chwile Jezusa. Nie mówił o wyrzutach sumienia, których chyba musiał nieraz sam doznawać powodu z powodu uczestniczenia w tej niewinnej śmierci. Być może Paweł sam się tego wstydził? Nie wierzył w możliwość usprawiedliwienia tego czynu? Wolał - przynajmniej w słowach - do niego nie wracać? Ale w myślach chyba czuł się trochę zabójcą Szczepana. Być może, iż swoją modlitwą w chwili konania właśnie Szczepan wyjednał Szawłowi łaskę nawrócenia. W Dziejach Apostolskich, zaraz po wzmiance o obecności Szawła przy kamienowaniu Szczepana znajduje się taki zapis:
A gdy osunął się (Szczepan) na kolana, zawołał głośno: Panie nie poczytaj im tego grzechu (7, 60).
Bp Kazimierz Romaniuk, Św. Paweł. Życie i dzieło, Księgarnia św. Jacka, Katowice 2008
Św. Paweł o Kościele
Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
(...) Pewnym jest jedno: rozdzielając Chrystusa od Kościoła, można z nim robić, co się komu podoba.
Chrystus tak, Kościół nie?
Słyszymy dziś niejednokrotnie ludzi o średniej kulturze laickiej lub okazujących sympatię dla wielkich religii indyjskich, będących w modzie od pewnego czasu na Zachodzie, którzy wychodzą z tą śmiałą inicjatywą: Chrystus tak, Kościół nie! Dla nich sam Jezus z Nazaretu, jako taki możliwy jest do przyjęcia, może dlatego, że da się oswoić. Kościół natomiast miałby stanowić nadstrukturę, diafragmę, zbyteczny balast, a przede wszystkim przeszkodę w dotarciu do Chrystusa. A więc dwie strony są sobie przeciwstawione: Chrystus jako wyzwoliciel, Kościół jako uciskający; Chrystus prosty i ekumeniczny, Kościół skomplikowany i jako przyczyna podziałów.
Być może, że w niektórych momentach historycznych i przez określone postawy, Kościół był lub będzie rzeczywiście takim, z powodu niektórych swoich członków. Nie mamy zamiaru prowadzić tu dyskusji na temat socjologii kościelnej. Także w tym przypadku odwoływanie się do Pawła oznacza nie uprawianie fenomenologii, ale odkrywanie istoty Kościoła w jej głębi, takiej, która przez swą naturę ocenia swoje działanie i pobudza do coraz nowych krytyk powziętych w samoświadomości.
Kto przyzwyczajony jest z racji studium do trwania w kontakcie z chrześcijanami pierwszych generacji, nie może nie patrzeć z niepokojem, co więcej, z bólem na ten fakt. Oddzielić Chrystusa od Kościoła: oto o czym pierwotne chrześcijaństwo i paulinizm w szczególności nie tylko nie śniły czynić, ale odrzuciłyby z całego serca. Chrześcijaństwo nie powstało jako społeczność „wolnomyślicieli”, agnostyków na wzór Woltera czy jako szkoła wokół jakiegoś guru, w pewnym stopniu idealisty i w pewnym - aferzysty. Chrześcijaństwo zrodziło się jako Kościół!
Dzisiejsze sporadyczne usiłowanie uczynienia dystansu między Chrystusem i Kościołem, objawia, być może bez zdawania sobie z tego sprawy, jeden z tych dwóch braków: albo nie zna się dobrze postaci Chrystusa i dlatego sprowadza się Go do postaci zwykłego i dającego się manipulować nauczyciela, który swych pierwszych naśladowców miałby zdradzić monopolizując ich; albo też nie zna się prawdziwej tożsamości Kościoła, który bywa ograniczająco i bezkrytycznie utożsamiany z samą grupą jego uznawanych odpowiedzialnych. Pewnym jest jedno: rozdzielając Chrystusa od Kościoła, można z nim robić, co się komu podoba. W przeciwnym wypadku jest jasne, że Kościół słusznie uważany jest za stróża i gwaranta wizji jednorodnej, a nie sprzedajnej Chrystusa. Ale właśnie do tej wizji Kościół winien ciągle się odwoływać.
Rodzi się wówczas spontanicznie pytanie: Ale czym jest rzeczywiście Kościół? Jak był rozumiany przez pierwszych chrześcijan wspólnot Pawłowych? Jakim powinien być dzisiaj?
Rozpocznijmy od odkrycia oryginalnego znaczenia terminu. Dziś słowo „Kościół”, z powodu naleciałości pochodzących ze spekulacji i praktyk także kościelnych, utrwalonych w średniowieczu i później, znajduje się u kresu progresywnej i narastającej degradacji semantycznej. Zagubiło drogę znaczenie pierwotne. W języku świeckim termin stał się synonimem wąskiej elity, zarówno porządku hierarchicznego, jak i zamkniętej i sekciarskiej grupy.
Studia biblijne ukazały, jak przy dziele restauracji, dokładne znaczenie pierwotne . Za-równo wspólnoty palestyńskie posługujące się językiem semickim, jak i hellenistyczne, mówiące językiem greckim, przypisywały terminowi (greckie ekklesía), hebrajskie qahal) bardzo szeroką i pełną doniosłość teologiczną.
Szczególnie w listach Pawła, gdzie słowo to pojawia się 62 razy, ekklesía wskazuje zawsze całość każdej wspólnoty lokalnej w Tesalonikach, Koryncie, Filippi, Rzymie, itd., albo też ogół wszystkich tych Kościołów tworzących jedną wielką wspólnotę, jak to ma miejsce przede wszystkim w listach do Kolosan i Efezjan, bądź nawet, w innej sytuacji, zebranie chrześcijan znajdujących się w domu prywatnym (por. 1Kor 16,19; Kol 4,15; Flm 2). Właśnie ten „ogół” chrześcijan definiuje Kościół, wbrew lub ponad jego różnymi wewnętrznymi podziałami ministerialnymi.
Kiedy Paweł pisze, że „prześladował Kościół Boży”, nie czyni rozróżnienia między członkami i funkcjami. Powtarza to trzy razy w różnych pismach (1Kor 15,9; Ga 1,13; Flp 3,6) i to dlatego, że ciąży mu na sercu fakt, że nie potrafił utożsamić Kościoła z tym Chrystusem, który dopiero objawia się mu na drodze do Damaszku: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” (Dz 9,4). Kiedy więc np. pisze do Kościoła w Tesalonikach (1Tes 1,1), traktuje wspólnotę jako całość, razem z tymi, których nieco później wymienia wyraźnie pojedynczo jako tych, „którzy przewodzą wam i w Panu was napominają” (1Tes 5,12). Stąd stwierdzenie, że „Chrystus umiłował Kościół” (Ef 5,25) jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że „Chrystus nas umiłował” (Ef 5,2). Wszyscy chrześcijanie razem wzięci stanowią Kościół. Nikt nie może rościć sobie pretensji, że jest bardziej „Kościołem” od innych.
Św. Paweł o Kościele
Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
(...) Pewnym jest jedno: rozdzielając Chrystusa od Kościoła, można z nim robić, co się komu podoba.
Inna charakterystyczna cecha wynika z samej nazwy ekklesía, która wywodzi się z greckiego czasownika kaléo, to znaczy „wołać”, w połączeniu z przedimkiem „z” (ek). Nasz termin „Kościół” zatracił ten składnik, który zakorzenia go i włącza we wzniosły plan Boga odpowiedzialny właśnie za tego rodzaju wezwanie (por. jeszcze 1Tes 1,1). Słowo ma swoje początki w instytucjonalnej praktyce miasta, czyli greckiego polis, a szczególnie w demokracji ateńskiej Peryklesa w V w. przed Chrystusem. W Grecji jednak, to słowo nigdy nie było używane na określenie stowarzyszeń o charakterze religijnym.
Najlepszym przekładem terminu ekklesía byłoby słowo „zwołanie”. Ukazane zostaje od-dzielenie chrześcijan, którzy wezwani są z poprzedniego kontekstu, by stanowić nową i odmienną rzeczywistość. Kiedy np. Paweł pisze do chrześcijan w Koryncie, wyraża się w ten sposób: „Do Kościoła Bożego w Koryncie” (1Kor 1,2). Ten mały przyimek „w” jest bardzo ważny. Równocześnie łączy on i oddziela wspólnotę chrześcijańską z miejscem, gdzie się znajduje. Kościół z pewnością nie istnieje w pośrodku; każdy Kościół jest głęboko włączony w bardzo konkretne środowisko, tak że problemy Koryntu były inne niż proble-my Tesalonik, i odwrotnie. Jednak między Koryntem i Kościołem zachowana jest bardzo wyraźna różnica: każdy chrześcijanin tego miasta jest obywatelem korynckim, ale nie każ-dy Koryntianin jest członkiem Kościoła. Nie ma tu więc żadnego integralizmu, gdyż nie ma pomieszania przynależności. Jeśli nie ma koincydencji między Kościołem a Koryntem, oznacza to, że nie ma zbieżności między Kościołem i światem. To właśnie krytyczne zdystansowanie się, które zamiast izolować Kościół i nadać mu wrogą postawę, pozwoli mu traktować świat w jego właściwych wymiarach: nie będzie go mitologizować zarówno w dobrem, jak i złem, ani nie starał się będzie zawładnąć nim jako swoją własnością.
W tej dziedzinie przeczytać należy słowa napisane w liście do Efezjan (jeśli nawet nie pochodzą od Pawła, wyrażają jednak myśl Pawłową): „Bóg ustanowił Chrystusa Głową nad wszystkimi rzeczami dla Kościoła, który jest Jego Ciałem” (Ef 1,22b).
Jest to zdanie, które można uważać za aksjomat, z pewnością bardziej syntetyczne i jasne, niż to mogłoby się wydawać, a więc pewny punkt odniesienia . Zawarte są w nim dwa fundamentalne i uzupełniające się stwierdzenia.
Przede wszystkim jest tam mowa, że Chrystus dany został Kościołowi jako „głowa” nad wszystkimi rzeczami, a nie tylko jako Głowa samego Kościoła. Wspólnota chrześcijańska odkrywa, że posiada Chrystusa, który jest większy od niej. Władza Zmartwychwstałego nie ogranicza się do jego najbliższych naśladowców, ale posiada wymiary kosmiczne: „wszystko w Chrystusie posiada swój szczyt” (Ef 1,10), ponieważ Bóg „wszystko poddał pod Jego stopy” (Ef 1,22a; por. 1,20-21).
Z tych wypowiedzi ukazuje się naszym oczom gigantyczna postać Chrystusa Pantokratora, na wzór Tego, który wypełnia sobą absydy godnych podziwu katedr bizantyjskich. Skoro tak wyglądają sprawy, chrześcijanie pojedynczo nie mogą nigdy starać się odtworzyć pełnej postaci Chrystusa, co więcej, zachęca się ich, aby wspólnotowo zmierzali ku Jego całkowitej pełni (Ef 4,12-13). To Chrystus zawsze wykracza poza rzeczywistość Kościoła, a nie odwrotnie.
Także to staje się motywem optymizmu dla relacji chrześcijanina ze światem. Poza Kościołem nie istnieje piekło, gdyż panowanie Pana zmartwychwstałego obejmuje także przestrzeń pozakościelną . Nic z tego, co ma wartość historyczną i „światową”, nie zostaje wyłączone spod Jego suwerennej władzy. Każda instytucja, każdy człowiek, każde stworzenie, a także każde doświadczenie jest w sposób tajemniczy ukierunkowane na Niego, który dlatego nadaje sens wszystkiemu.
Stwierdzona jest tu też druga rzecz: chociaż Chrystus przedstawiony jest jako władca uniwersalny, „dany jest Kościołowi”. Nie światu, nie wszystkim ludziom jednakowo, do tego stopnia, że jego panowanie kosmiczne uznane zostaje w pełni jedynie przez tego, kto jest w Kościele. Prawdziwa tożsamość Zmartwychwstałego, jeśli tak można powiedzieć, przekazana została wspólnocie chrześcijan. Jedynie tu możliwe jest spotkanie pełnych i oryginalnych rysów Jego oblicza.
Nie istnieje więc Chrystus niezależny od swej Ekklesía. Tym, co możemy uchwycić poza granicami Kościoła, jest jedynie wzniosłość, przeobfitość: okruchy, które spadły ze stołu, przy którym chrześcijanie siedzą pełnoprawnie, to znaczy z tytułu ich uznanej niegodności, do pełnego uczestnictwa, w którym wszyscy są zaproszeni bez wyjątku.
Relacja między dwoma aspektami wyklucza zarówno niezadowolenie, jak i samozadowolenie. Pierwsze nie jest zrozumiałe u tego, kto posiada Chrystusa, „w którym wszystkie skarby mądrości i wiedzy są ukryte” (Kol 2,3), a więc nie potrzebuje żebrać gdzie indziej. Drugie nie odpowiada otwartej sytuacji chrześcijanina, który wierzy w Tego, „który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić” (Ef 4,12), tak że również na zewnątrz „wszystko w Nim ma istnienie” (Kol 1,17).
Ciało żywe
Pozostaje fakt, że tylko Kościół określony jest jako „ciało Chrystusa” (1Kor 12,27; Rz 12,4-4; Kol 1,18; Ef 1,23, itd.); reszta należy do Chrystusa jako „głowy”: w znaczeniu fizjologicznym „głowy”, co odnosi się jedynie do Kościoła ożywianego przez Chrystusa, ale i w znaczeniu politycznym „kierującego, czyli rządzącego” (Kol 2,10, Ef 1,10) .
Św. Paweł o Kościele
Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
(...) Pewnym jest jedno: rozdzielając Chrystusa od Kościoła, można z nim robić, co się komu podoba.
Określenie jest wyłącznie Pawłowe i nie spotyka się tego rodzaju paralel . W starożytności był mocno rozpowszechniony apolog Meneniusza Agryppy, który zamie-rzał pogodzić plebejuszy i patrycjuszy obrazem jednego ciała o różnych członkach i odpowiednich funkcjach ; ale mamy tu do czynienia jedynie z metaforą mającą na celu wyjaśnienie wewnętrznej jedności społeczeństwa bez sprecyzowania, że należało ono do kogoś.
Gdyby Paweł powiedział jedynie, że Kościół lub chrześcijanie tworzą i są jednym „ciałem”, wszystko byłoby łatwe do zrozumienia: chciałby wtedy jedynie uczynić aluzję do faktu, że wspólnota kościelna jest jednorodna, a równocześnie różnorodna, jak każda uporządkowana społeczność przeciwstawiona rozczłonkowanemu zbiorowisku. Co jednak oznacza owo „Chrystusa?”
Niektórzy rozumieją to jako specyfikację przynależności i zależności, a termin „ciało” był-by jedynie obrazem, porównaniem, to znaczy: Kościół jest jak harmonijne ciało, które należy do Chrystusa i zależy od Niego. „Ciało” w tym przypadku to ogół chrześcijan w znaczeniu wspólnotowym i horyzontalnym, porównany z jakimkolwiek ciałem ludzkim .
Inni uczeni natomiast interpretują formułę Pawłową nie jako metaforę, ale jako rzeczy-wistość, i nie w sensie socjalnym, ale indywidualnym. Gdy mówimy „ciało Tycjusza”, nie rozumiemy przez to czegoś oderwanego od Tycjusza, ale samego Tycjusza jako takiego, (chyba, że chcemy uczynić aluzję do jego trupa!). Jest to tym bardziej ważne dla kogoś, kto jak Paweł, posiada ideę semicką człowieka, która nie rozróżnia nigdy osoby ludzkiej od jej aspektu fizycznego i materialnego (por. 1Kor 6,13 20), przeznaczonego na zmartwychwstanie (Rz 8,11; 1Kor 15).
Dodać należy, że w tradycji chrześcijańskiej znane było już przed Pawłem wyrażenie „ciało Chrystusa” w sensie eucharystycznym (1Kor 11,24.27.29; por. 10,16-17!), podczas gdy sam Apostoł posługuje się nim w znaczeniu złożenia Chrystusa w ofierze na krzyżu (Rz 7,4; Ef 2,16), a także w odniesieniu do Chrystusa uwielbionego (Flp 3,21). We wszystkich tych wypadkach mamy faktycznie odwołanie się nie do kolektywności, ale do samej osoby indywidualnej Chrystusa.
Dlatego kiedy Paweł definiuje Kościół lub chrześcijan jako „ciało Chrystusa”, najprawdopodobniej chce powiedzieć, że istnieje równowartość między Chrystusem a Kościołem: „ten ostatni jest „ciałem” istotnie w Nim, a nie w wielości i różnorodności swych człon-ków” . Wówczas ciało Chrystusa nie oznacza sumy chrześcijan, ale jest czymś więcej; nie my tworzymy go, gdyż jest darem już preegzystującym przed naszym włączeniem do Kościoła. A jednak o tym Kościele, a nie o niczym innym, mówi się wyraźnie, że jest ciałem Chrystusa.
Pomijając fakt oryginalnego wymiaru przypisanego w ten sposób postaci Chrystusa, która realizuje w sobie dialektyczną relację między jednostką i kolektywem, między jednym i wieloma , interesującym jest uchwycenie w tej definicji niektórych ważnych cech teologicznych.
Mówiąc „Kościół Chrystusa” Paweł czyni aluzję przede wszystkim do fundamentalnego składnika mistycznego lub misteryjnego egzystencji chrześcijańskiej. Między Chrystusem i chrześcijanami istnieje życiowa łączność tak mocna, że prawie utożsamiają się ze sobą: „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3,28).
Istnieje następnie aspekt sakramentalny, który wypływa z identycznej formuły używanej dla Eucharystii. Eucharystia znajduje się więc w dynamicznej relacji ze wspólnotą eklezjalną, jako jej przyczyna i uprzywilejowany znak: „Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba” (1Kor 10,17).
Po trzecie, uchwyćmy cechę porządku strukturalnego: Kościół jest ukształtowany w różnorodności funkcji istotnie równorzędnych, tak że żadna z nich nie może wynosić się nad inne (por. 1Kor 12,12-30). Tym mierzy się bogactwo jego żywotności.
Ponadto i w konsekwencji rozumie się zaniepokojenie Apostoła, że gdy mówi o Kościele-ciele, zachęca zawsze swych adresatów, by ukierunkowywali w sposób uporządkowany różnorodność członków ku harmonijnemu wzrostowi jednego organizmu (por. 1Kor 12-14; Rz 12,3-10; Ef 4,1-16), zawsze odwołując się do miłości.
Wreszcie nie wolno pominąć milczeniem składnika misyjnego: jako ciało Kościół przed-stawia widzialne i wzrastające oblicze panowania Chrystusa nad ludźmi, a równocześnie konkretną możliwość spotkania Go w jego żywotności Zmartwychwstałego (por. Ef 1,22-23; 3,10).
Ponadto nie należy przeoczyć, jak bardzo jest to zobowiązującym dla samego Kościoła w jego charakterze „ciała Chrystusa”: czy jest on rzeczywiście i zawsze tak przejrzysty, by pozwolił zobaczyć pełną i jasną naturę postaci Chrystusa?
Duch a instytucja
„Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was?” (1Kor 3,16). W tych słowach, którym należy przyznać znaczenie nie tylko indywidualne, ale przede wszystkim wspólnotowe (por. 1Kor 12,113; Ef 2,21.22), Paweł przypisuje Kościołowi wy-miar „pneumatyczny” (z greckiego Pneûma = Duch), który charakteryzuje wszystkich jego członków. To Duch zamieszkuje w sercu chrześcijan (Ga 4,6), czyniąc ich wszystkich dziećmi Bożymi na bazie ich wiary (Ga 3,2; por. 1Kor 12,3) i ich chrztu (1Kor 12,13). Duch także rozdziela różnorodność charyzmatów i posług z fantastycznym bogactwem (1Kor 12,4.11).
Św. Paweł o Kościele
Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
(...) Pewnym jest jedno: rozdzielając Chrystusa od Kościoła, można z nim robić, co się komu podoba.
Cała wspólnota chrześcijańska stoi pod znakiem Ducha i jest unerwiona i ożywiana mocą Jego tchnienia. Jemu należy przygotować przestrzeń, gdyż oddychanie nim to życie. To „Duch ożywia” (2Kor 3,6), dlatego „Ducha nie gaście” (1Tes 5,19). Alternatywą może być jedynie asfiksja chrześcijaństwa.
Kościół otrzymuje zaproszenie do odważnego i odpowiedzialnego wystawienia się na Jego nieprzewidywalność . On „rozdziela każdemu jak chce” (1Kor 12,11). Jego objawów nie da się zaprogramować; dlatego nikt nie może mieć na Niego monopolu; jak Eol w starożytnej mitologii, który zachowywał żyjących w swym worku i uwalniał ich jedynie według własnego uznania.
Ponieważ naznaczony jest Duchem, w Kościele nie może być ministerium „instytucjonalnego”, które stałoby ponad, lub jeszcze gorzej, poza innymi ministeriami „charyzma-tycznymi”. W 1Kor 12,28 odnajdujemy wprost „dar rządzenia” (kybernèseis) włączony w kontekst darów Ducha. A w Ef 4,11 czytamy odnośnie Chrystusa Zmartwychwstałego, że „On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami”. Są to słowa, które zapraszają nas do odkrywania zawsze od nowa sensu darmowości ministeriów i posług w Kościele jako darów. Wydaje mi się właściwe stwierdzenie słynnego współczesnego egzegety protestanckiego: „Przez swój dar uwielbiony Chrystus ustanawia pewien porządek i daje Kościołowi konstytucję; dar i instytucja, czyli charyzmat i urząd nie są alternatywnymi, wykluczającymi się wzajem-nie, ale wiążą się ze sobą nierozdzielnie” .
Tak więc, między obydwoma istnieje i musi istnieć powiązanie, a nie rozdzielność; Duch i instytucja. Jest to Duch Zmartwychwstałego, który tworzy instytucję; ze swej strony instytucja powinna być plastyczna i otwarta na Jego impulsy, gdyż rozumiana jest ona nie jako namiastka, ale Jego narzędzie.
W Kościele żadne ministerium nie może rościć sobie prawa do skonfiskowania ministerialności całej wspólnoty; z drugiej strony, żaden domniemany charyzmat nie będzie autentyczny, jeśli pełnił będzie funkcję rozrywającą. Najbardziej delikatną i najważniejszą sprawą będzie wypracowanie zasad, chociażby najprostszych, „dla „rozeznania duchów”, czyli darów charyzmatycznych (1Kor 12,10; por. 1Tes, 5,21). W istocie nie wszystko to, co przedstawia się jako instytucja, może rościć sobie prawo do uchodzenia w każdym wypadku za charyzmat; ani wszystko to, co ukazuje się jako charyzmatyczne nie będzie automatycznie odpowiednie do ram instytucjonalnych, pochodzących od Ducha Chrystusa.
W tej materii Paweł kładzie nacisk na trzy rzeczy: wyraźne wyznanie wiary chrystologicznej (1Kor 12,13); potem, przede wszystkim, przeznaczenie do „wspólnego dobra” (1Kor 12,7), czyli „budowanie wspólnoty (1Kor 14,3-5.12.17), z czym związane jest dawanie świadectwa tym, którzy są na zewnątrz (1Kor 14,23-25; por. Ef 2,7-10); wreszcie, nie wolno nie doceniać autorytatywnej interwencji samego Apostoła i jego reprezentantów (1Kor 14,36-38; 4,17).
Cel ministeriów Kościoła, szczególnie tych „nośnych”, ma charakter promocyjny: „przysposobić świętych do wykonywania (z ich strony) posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego” (Ef 4,12). Chodzi o uczynienie całej wspólnoty „ministerialną”, to znaczy dojrzałą i odpowiedzialną (por. Ef 4,14). Należy ukształtować tożsamość chrzcielną każdego chrześcijanina, aby wziął on w sposób odpowiedzialny w swe ręce własne powołanie do posługi, udzielone „każdemu” (Ef 4,7).
Każdy minister w Kościele musi uważać siebie za „sługę sług Bożych” (servus servorum dei). Bowiem, „Nie zamierzamy, żeby okazać nasze władztwo nad wiarą waszą, bo przecież jesteśmy współtwórcami radości waszej; wiarą bowiem stoicie” (2Kor 12,4). W Kościele jest „cząstka dla każdego” (1Kor 12,27); nie tylko dlatego, że nie jest on konformistycznie „cały okiem lub cały słuchem” (1Kor 12,17), ale też dlatego, że „raczej nawet niezbędne są dla ciała te członki, które uchodzą za słabsze” (1Kor 12,22; por. 2Kor 12,10). Tylko ta pewność, że wszyscy razem, „my jesteśmy świątynią Boga żywego” 1Kor 6,16), może uchronić chrześcijan od podzielenia klasowo Kościoła w ścisłą elitę wytwórców sacrum i w masę jego konsumentów.
Na tych podstawach określają się niektóre istotne funkcje wypełniane we wspólnocie.
Pierwszą i fundamentalną jest głoszenie Ewangelii, czyli przepowiadanie. Ponieważ wiara chrześcijańska pochodzi ze słyszenia (Rz 10,17), głoszenie czyli kerygmat porównany jest wprost do zasiewu (1Kor 3,6), do kładzenia fundamentów (1Kor 3,10), do zrodzenia (1Kor 4,15; Ga 4,19). Chodzi o konieczność nieuniknioną (1Kor 9,16; Rz 10,14, tym bar-dziej, że od tego zależy zbawienie ludzi (1Kor 1,21). Przepowiadanie chrześcijańskie to moc Boża (Rz 1,16), gdyż w nim aktualizuje się Jego miłosierna sprawiedliwość nad wierzącym (Rz 1,17); posiada ono w sobie wewnętrzną siłę (1Tes 2,13), tak wielką, że podział sprowokowany między słuchaczami jest obrazem i antycypacją podziału z sądu ostatecznego (1Kor 1,18) . Zwykłe świadectwo przeżywane jest z pewnością jako warunkujące i może trafić do ludzi (por. 1Kor 9,19-23); nie ma jednak prawdziwej ewangelizacji bez propozycji „słownej” tego misterium krzyża Chrystusa, które jest tak dalece niesłychane i niedostępne, że może zostać przekazane i jakby powierzone, a więc objawione przez zapowiedź ustną .
Św. Paweł o Kościele
Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
(...) Pewnym jest jedno: rozdzielając Chrystusa od Kościoła, można z nim robić, co się komu podoba.
Druga funkcja ma charakter sakramentalny. Wspólnoty Pawłowe znają istotnie dwa sakramenty: chrzest i Ostatnią Wieczerzę. Ale pierwszemu Paweł poświęca większą uwagę. Chociaż aspekt ewangelizacyjny wydaje się być drugorzędny (1Kor 1,17) i rzadziej omawiany, być może, by nie nadawać mu magicznego znaczenia kultowego, to jednak do niego przykłada szczególne znaczenie . Tekst z Rz 6,1-11 widzi chrzest jako początek życia chrześcijańskiego, ponieważ pozwala być pogrzebanym i zmartwychwstałym z Chrystusem (por. Kol 2,12), naznaczając nas jako Jego własność (por. 2Kor 1,22n; Ef 1,13). Jest obmyciem odrodzenia (Ef 5,26; Tt 3,15), które pozwala nam „przyoblec się w Chrystusa” (Ga 3,26n; Kol 2,11; por. Rz 13,14); jego szczególną cechą jest udzielenie zewnętrznego potwierdzenia i wymiaru wspólnotowego w skutkach właściwych już dla aktu wiary (por. 1Kor 12,13), znosząc wszelkie różnice ludzkie przez jednakową godność synów w Chrystusie (Ga 3,26-28).
W chrzcie dokonuje się więc spotkanie wzajemne miłości między Jezusem i Kościołem, Jego oblubienicą (Ef 5,25-27). Jest to prawo wstępu i przynależności do Ciała Chrystusa. Pozostaje problem poznania, czy już w I wieku udzielany był dzieciom (por. 1Kor 1,16; także Dz 16,15; 18,8).
O Eucharystii Paweł mówi przeważnie z punktu widzenia komunii, czyli koinonìa z Panem, i rzekłbym, przede wszystkim ze wspólnotą. Jedne teksty mamy w 1Kor 10,3-4.16-17.21; 11,17-34. Właśnie ten ostatni urywek zawiera najstarsze poświadczenie opowiadania o ostatniej wieczerzy, wcześniejsze od opowiadań ewangelicznych .
W listach późniejszych do Tymoteusza czyni się aluzję również do starożytnego gestu włożenia rąk dla ustanowienia odpowiedzialnych za wspólnotę (1Tm 4,14; 5,22; 2Tm 1,6; por. Tt 1,5); wyraża on również wymiar sakramentalny, w którym da się rozpoznać zasadę sukcesji .
Inną funkcją jest funkcja zarządzania; która w trzech wykazach posług w 1Kor 12,28, Rz 12,6-8, Ef 4,11 umieszczona jest zawsze na przedostatnim miejscu. Zmiana ich określeń jest bez znaczenia: „którzy przewodniczą” (1Tes 5,12; Rz 12,8), „pasterze” (Ef 4,11), „biskupi i diakoni” (Flp 1,1; 1-2 Tm). Warto zauważyć, że w niektórych wspólnotach takie funkcje spełniane były kolegialnie, jak wskazuje na to liczba mnoga w cytowanych tekstach listów zaadresowanych do Kościołów w Tesalonikach, Koryncie i Filippi. Ponadto Paweł nie używa nigdy określenia „prezbiter” czy „starszy”, jak tylko w późnych listach 1Tm i Tt. Prawdopodobnie określenie to w pierwotnym Kościele utożsamiało się z funkcją „biskupa”; którego zadaniem, jak wyraża sama nazwa, było „nadzorować, czuwać” nad dobrym rozwojem życia wspólnotowego . Wszyscy więc stanowią część i wyraz Kościoła.
Ponad 10 razy pojawia się u Pawła imię „Piotra”, z czego osiem w starej i szanownej postaci aramejskiej „Kefas”, nawiązującej do samego Jezusa (1Kor 1,12; 3,22; 9,5; 15,5; Ga 1,18; 2,9.11.14; „Piotr jest jego przekładem greckim w Ga 2,7-8). Z pewnością funkcja Piotrowa nie była sprawowana wówczas w formie aktualnie sprawowanej przez biskupa Rzymu, jednak wyrażenie „dla zapoznania się z Kefasem” z Ga 1,18 mówi, już samo z siebie, jaki punkt odniesienia stanowi były rybak z Galilei w oczach byłego rabina z Tarsu.
Nie wolno przeoczyć też kościelnej posługi kobiet, którą Paweł wielokrotnie wspomina (por. Rz 16,1-2.6.7.12; Flp 4,2-3; Kol 4,15). Praktyka ta relatywizuje dość dotąd wyolbrzymiane zdanie ograniczające z 1Kor 14,34-35 („kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć”). Stwierdzenie to należy wyjaśniać w świetle poprzedniego tekstu z 11,5, który przyjmuje jako normalną interwencję publiczną kobiety w czasie zgromadzenia chrześcijańskiego .
Funkcja rządzenia ponadto nie jest nigdy określona przy pomocy terminów sakralnych kapłaństwa kultowego; określenia te zarezerwowane są jedynie do działalności ewangelizacyjnej (por. Rz 15,16; Flp 2,17). Dziwi jednak rzadkie użycie terminu „władza”, czyli exousía (por. 2Kor 10,8; 13,10); jej zrzeczenie w 1Kor 9,12, podczas gdy przeważa słow-nictwo oznaczające służbę, czyli diakonía (por. np. 1Kor 3,5; 16,15; 2Kor 3,3.8; Rz 12,7 itd.). Nie oznacza to jednak, że Paweł sam nie umiał interweniować, nawet drastycznie, gdy było to konieczne (por. 1Kor 4,18-21; 5,4-5), a nawet uciekać się do sarkazmu (Ga 3,1; 5,15).
Istnieje ponadto funkcja konkretnej pomocy braterskiej, która reprezentuje wyraz materialny i ekonomiczny miłości chrześcijańskiej. Paweł sam doświadczył tego ze strony wspólnoty w Filippi, kiedy znajdował się w więzieniu (Flp 4,4-17), ale przede wszystkim on zabiegał o kolekty Kościołów Galacji, Macedonii, Achaji, Azji, na potrzeby bratniego i macierzystego Kościoła w Jerozolimie (por. 1Kor 16,1-3; Rz 15,25-27). Jest to posługa, w której cała wspólnota może i powinna uczestniczyć, a którą określa on w uroczystych słowach jako „łaskę współdziałania w posłudze na rzecz świętych” (2Kor 8,4) lub wprost, jako „dziękczynienia składane Bogu” (2Kor 9,12). To wystarczy, aby potwierdzić i zachęcić wszelką inicjatywę kościelną, która stawia sobie jako zadanie ludzką promocję w imię Chrystusa.
Z książki: Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Spotkania Pawła z Piotrem
Nawrócenie czy powołanie?
Będziecie moimi świadkami
„Skała” i „Wybrane narzędzie” w jedności
Powołanie św. Piotra na Apostoła
Prymas kolegium Apostołów
Co napisał?
Piotr w apokryfach
Kult Św. Piotr
Św. Paweł - Apostoł Narodów
Młodość
Prześladowca Kościoła
„Naczynie wybrane”
Postawił na swoim czy...?
Męczeńska śmierć
Miejsce w hierarchii
Św. Paweł w apokryfach
Wspólna uroczystość
Kult Św. Pawła w świecie
Dwa typy różne
Powiedzieli o św. Piotrze i Pawle
Tak to sobie wyobrażał Sienkiewicz
Spotkania Pawła z Piotrem
ks. Józef Kozyra
"W jednym i tym samym dniu czcimy męczeństwo dwóch Apostołów. Oni też stanowili jedno. Chociaż cierpieli w różnych dniach, stanowili jedno. Piotr wyruszył pierwszy. Za nim podążył Paweł. Obchodzimy dziś uroczystość Apostołów uświęconą ich własną krwią. Umiłujmy zatem ich wiarę, życie, trudy, cierpienia, świadectwo i naukę" — głosił przed wiekami w kazaniu ku czci Piotra i Pawła św. Augustyn.
Pierwsze spotkanie Pawła z Piotrem mogło mieć miejsce w Jerozolimie w związku z prześladowaniem chrześcijan w tym mieście na początku lat trzydziestych I w. po Chr. Paweł czterokrotnie przyznaje w swoich listach, że prześladował Kościół (Ga 1,13.23; 1 Kor 15,9 i Flp 3,6). Prześladowaniami w Jerozolimie zagrożony był również Apostoł Piotr.
W Jerozolimie
Do pierwszego oficjalnego spotkania Pawła, już jako chrześcijanina, z Piotrem doszło w Jerozolimie po "wydarzeniach damasceńskich" (nawrócenie Pawła i powołanie go na Apostoła przez zmartwychwstałego Chrystusa — Dz 9,1—19) i po powrocie z Arabii. Piotr był bowiem pierwszym i najważniejszym świadkiem zmartwychwstałego Chrystusa (por. 1 Kor 15,5; Łk 24,34). Należał też do "filarów Kościoła" (Ga 2,9). Dlatego Pawłowi tak bardzo zależało na tym spotkaniu. Łukasz w Dz 9,26—30 pisze o trudnościach, jakie Paweł, nowy wyznawca Chrystusa, znany w Jerozolimie jako największy wróg Kościoła, musiał pokonać, by spotkać się z Piotrem. "Kiedy Paweł przybył do Jerozolimy, próbował się przyłączyć do uczniów, lecz wszyscy się go bali, nie wierząc, że jest (także) uczniem. Dopiero Barnaba przygarnął go i zaprowadził do Apostołów. Opowiedział im, jak w drodze (do Damaszku) Paweł ujrzał Pana, który przemawiał do niego, i z jaką siłą przekonania (Paweł) nauczał w Damaszku w imię Jezusa. Paweł przemawiał też i rozprawiał z hellenistycznymi (Żydami), którzy usiłowali go zgładzić. Bracia (chrześcijanie) dowiedzieli się jednak o tym i odprowadzili go do Cezarei i wysłali do Tarsu" (Dz 9,26—30).
Po raz kolejny Paweł mógł się spotkać z Piotrem w Jerozolimie w połowie lat 40. (przed I wyprawą misyjną), gdy razem z Barnabą przyniósł kolektę z Antiochii Syryjskiej dla nawiedzonych klęską głodu braci w wierze mieszkających w Judei.
Do kolejnego spotkania Pawła z Piotrem w Jerozolimie doszło około roku 50. po Chr., w związku z Soborem Apostolskim. Miała na nim zostać rozstrzygnięta sprawa większego otwarcia się na ewangelizację pogan i zwolnienia ich od przestrzegania zwyczajów żydowskich, głównie obrzezania. O swoim wystąpieniu Paweł wspomina w Ga 2,5. Apostołowie uznali wówczas, iż poganie, którzy przyjęli chrzest od Pawła nie będąc obrzezanymi i nie zachowując przepisów Prawa Mojżeszowego, są na równi z judeochrześcijanami autentycznymi i pełnymi członkami Kościoła. Paweł wyraził to pozytywne rozstrzygnięcie słowami: "Jakub, Kefas (Piotr) i Jan, uważani za filary Kościoła, uznawszy daną mi łaskę, podali mnie i Barnabie prawicę, na znak wspólnoty, abyśmy szli do pogan" (Ga 2,9).
Czy w czasie innych odwiedzin Kościoła jerozolimskiego przez Pawła dochodziło do spotkania z Piotrem, nie wiadomo.
W Antiochii Syryjskiej
W czasach apostolskich Antiochia, jako dawna stolica Seleucydów, była siedzibą wielkorządcy rzymskiego — legata cesarza Augusta — i należała do największych miast imperium. Chrześcijaństwo zaczęło się tam rozwijać w połowie lat 30. I w. po Chr., głównie dzięki pracy ewangelizacyjnej Barnaby i Pawła. Tam też po raz pierwszy wyznawców Chrystusa nazwano chrześcijanami (por. Dz 11,19—26).
Już po Soborze Jerozolimskim, około 50 r. po Chr., miał miejsce w Antiochii Syryjskiej pewien incydent, o którym wspomina Paweł w Ga 2,11n. Wtedy właśnie doszło do kontrowersyjnego spotkania Pawła z Piotrem: "Gdy Kefas (Piotr) przybył do Antiochii — pisze Paweł — otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył". Piotr w Antiochii spożywał posiłki wspólnie z chrześcijanami pochodzącymi z pogaństwa. Kiedy jednak pojawili się tam wysłannicy z Jerozolimy, reprezentujący ochrzczonych Żydów przeciwnych kontaktom z poganami (tak zwani żydujący), Piotr zaczął wycofywać się ze wspólnych posiłków, by nie dawać powodów do nowych konfliktów i nieporozumień. To samo uczynił Barnaba i inni chrześcijanie antiocheńscy. Paweł wystąpił wówczas zdecydowanie przeciw brakowi konsekwencji w ich postępowaniu (por. Ga 2,11—14). Ostrość i zdecydowanie wystąpienia Pawła świadczy o wyjątkowej pozycji Piotra w pierwotnym Kościele. Pawłowi zależało bowiem, by ten "filar Kościoła" nie był chwiejny w postępowaniu. Głoszona przez Pawła nauka Ewangelii wcale nie była różna od nauczania Piotra. Paweł zaś szukał dla swojej pracy misjonarskiej uznania Piotra (por. Ga 2,9).
Na wyjątkową pozycję Piotra w Kościele antiocheńskim może wskazywać również nazwa miejsca gromadzenia się pierwszych chrześcijan w tym mieście — grota św. Piotra. Ta skalna jaskinia, znajdująca się u podnóża góry Mons Silpius, służyła miejscowym wiernym jako kościół domowy. Tam z pewnością doszło do trudnego spotkania Pawła z Piotrem. Miejsce to krzyżowcy przekształcili w XIII w. w kościół św. Piotra, budując przed grotą olbrzymią fasadę z rozetami. Współcześni chrześcijanie w tym starożytnym kościele, zachowanym do dziś w pierwotnej formie, ustawili statuę św. Piotra, podkreślając prymat tego Apostoła, potwierdzony również w tym miejscu przez św. Pawła.
W Rzymie
Czy doszło do spotkania Pawła z Piotrem w Rzymie — tego na pewno nie wiemy, chociaż teoretycznie istnieje taka możliwość. Paweł przybył do Rzymu po raz pierwszy jako więzień w 60 r. po Chr. Według Dz 28,30, przez dwa lata mieszkał w wynajętym przez siebie lokalu, służącym jako więzienie domowe, gdzie przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili. Przypuszcza się, że dom ten leżał nad Tybrem w dzielnicy żydowskiej, między teatrem Marcellusa i Pompejusza, niedaleko synagogi. Jak głosi tradycja, dom Pawła znajdował się przy nadbrzeżnej ulicy "piaskowej". W średniowieczu zamieniono go na kaplicę i wybudowano kościół, nazywany San Paulo alla Regola.
Powtórnie osadzono Pawła w innym więzieniu, Mamertyńskim, mieszczącym się między Forum Romanum i Kapitolem ok. 67. r. po Chr., wspólnie z pospolitymi przestępcami. Skazany na śmierć, jako obywatel rzymski, został ścięty w miejscu zwanym Tre Fontane (trzy fontanny — dzisiaj: Eur), a pochowano go przy drodze Ostyjskiej poza murami miasta. Nad jego grobem od czasów konstantyńskich (IV w.) wznosi się wspaniała bazylika.
Kiedy przybył i gdzie przebywał w Rzymie Apostoł Piotr, o tym również nie wiemy nic pewnego. Starożytna tradycja głosi, że Piotr związany był z Wiecznym Miastem od 42 r. po Chr., ale jako wędrowny głosiciel Ewangelii mógł wielokrotnie opuszczać Rzym, aby po 25 latach ostatecznie tu ponieść śmierć męczeńską. Przebywając w Rzymie, Piotr mógł zamieszkiwać na Zatybrzu, bo żyło tam najwięcej chrześcijan, albo na Awentynie u małżonków Pryscylli i Akwili (dziś: kościół św. Pryski), gdzie ewentualnie spotykał również Pawła. Inne tradycje mówią o domu Marka przy Kapitolu lub o willi zamożnego przyjaciela — Pudensa (dziś kościół św. Pudencjany) na wzgórzu Esquilinio. Z 2 P 5,13 wiadomo, że Piotr pisząc list do chrześcijan w Azji Mniejszej, przebywał w stolicy cesarstwa.
Z listów Klemensa Rzymskiego oraz Ignacego Antiocheńskiego do Rzymian pisanych w II w. po Chr. wynika, że zarówno Piotr, jak i Paweł przebywali w Rzymie za panowania Nerona i przeżywali uwięzienie poprzedzające wykonanie wyroku śmierci. Według starożytnych świadectw obydwaj Apostołowie zginęli w czasie prześladowania chrześcijan przez cesarza Nerona w latach 64—67 po Chr. Piotr został ukrzyżowany głową w dół w dzielnicy Watykan, która obejmowała cyrk Nerona (dzisiaj: Plac św. Piotra) oraz wzgórze Montorio i Gianicolo (Mons Aureus). Pagórek ten, podobnie jak cyrk Nerona, uważa się również za miejsce ukrzyżowania Apostoła. Zaś tam, gdzie wznosi się obecnie Bazylika św. Piotra na Watykanie, w starożytności znajdował się cmentarz, na którym według badań naukowych i tradycji poświadczonej kultem oraz budową kościołów, pochowano Piotra.
O głoszeniu Ewangelii mieszkańcom Rzymu, przypieczętowanej męczeńską krwią Apostołów Piotra i Pawła, piszą starożytni autorzy i Ojcowie Kościoła: Tertulian, Dionizy z Koryntu czy Euzebiusz z Cezarei oraz Hieronim i Augustyn.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Nawrócenie czy powołanie?
Ks. Stanisław Pisarek
Obchodzone 25 stycznia święto Nawrócenia św. Pawła Apostoła skłania do zatrzymania się przez chwilę przed postacią Apostoła Narodów. Jak przebiegało jego „nawrócenie”? Czym było i do czego w historii zbawienia miało doprowadzić?
W jednej ze śląskich parafii, w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Brzozowicach-Kamieniu, znajdują się pokaźnych rozmiarów figury patronów - Piotra, z zamkniętą księgą Ewangelii i kluczem, oraz św. Pawła, z księgą Ewangelii, otwartą do jej głoszenia aż po krańce świata, i mieczem, od którego Apostoł Narodów zginął w miejscu Tre Fontane za murami ówczesnego Rzymu (w roku 67 po Chr.).
Czy Paweł podróżował na koniu?
We wspomnianej świątyni namalowano także Szawła - Pawła przed Damaszkiem, u kresu podjętej w wiadomym celu podróży, i ten obraz stanowi rewelację. Artysta odstąpił od błędnej konwencji malowania Szawła - Pawła w tym przełomowym momencie jego życia, a także, jak się okaże, zaplanowanej przez Boga historii zbawienia, jako spadającego z konia. Któż nie pamięta okazałego konia z obrazu Caravaggia „Nawrócenie Szawła” w kościele Santa Maria del Popolo w Rzymie! Szaweł, Żyd, ubrany jak Rzymianin, leży na wznak na ziemi pod koniem, nawet jakby w stajni, a nie w plenerze. W dali widać zarysy Damaszku, do którego podążał z ważną misją, zleconą mu przez arcykapłana w Jerozolimie. Okoliczności namalowania tego obrazu, i takiego sposobu przedstawiania nawrócenia św. Pawła i całej problematyki egzegetycznej z tym związanej, opowiedziała w interesujący sposób, ze znawstwem i kompetencją historyka sztuki, który pokochał Rzym, Bożena Fabiani w cudownej książce „... Muszę i Rzym zobaczyć” (Warszawa, „Vocatio”, 1998). Zachęcam do przeczytania tych stronic, które zatytułowała dowcipnie: „Święty Paweł czy święty... Koń?” (ss. 268-269). Jest na nich barwna reprodukcja wspomnianego kontrowersyjnego obrazu Caravaggia.
Trzy teksty w Dziejach Apostolskich, odnoszące się do nawrócenia św. Pawła pod Damaszkiem, używają czasownika greckiego, który zwykło się tłumaczyć przez „udawać się”. Gdyby to była jazda na jakimś zwierzęciu jucznym, np. ośle czy wielbłądzie, to tekst wymieniłby je, jak mówi wyraźnie w Dz 8 o Etiopie wracającym z Jerozolimy do Etiopii, że jechał na wozie, czytając proroka Izajasza, i nie rozumiał czytanego tekstu dopóty, dopóki mu go Filip diakon nie wyjaśnił. Żydzi nie zwykli byli używać do podróży konia; był on dla nich zwierzęciem za drogim. Paweł z Tarsu, uczeń rabina Gamaliela, trudnił się wytwarzaniem namiotów i na pewno nie należał do ludzi zamożnych. Apostołowie też ewangelizowali pieszo; dlatego mówimy o odbywaniu drogi per pedes apostolorum, to znaczy pieszo.
Czy można mówić o nawróceniu?
Co mówią o nawróceniu Szawła teksty Nowego Testamentu? Czym ono było? Czy słusznie nazywamy je „nawróceniem”? Biblista amerykański Beverly Roberts Gaventa jest autorem niedawno wydanej książki o wymownym tytule „Od ciemności do światła. Aspekty nawrócenia w Nowym Testamencie” (Filadelfia 1986). Inna książka, wydana w tym samym mieście dziesięć lat wcześniej przez K. Stendahla, stawia w tytule problem „Powołanie czy raczej nawrócenie” (w: Paweł wśród Żydów i Pogan, ss. 7-23).
Mimo żywych opowiadań w Dziejach Apostolskich i dobrze utwierdzonym miejscu w wyobraźni chrześcijan, nawrócenie Pawła zajmuje tylko małą cząstkę w jego listach. Istotnie z tego powodu, że Paweł mówi tak mało na ten temat, i dlatego, że nie mówi on o zmianie religii, wielu badaczy studiujących jego listy akcentuje to, że jest niewłaściwe mówić o Pawle, jakoby doświadczył on nawrócenia. Za bardziej właściwe uważają słowo „wezwanie” czy „powołanie”, celem podjęcia prorockiego motywu wezwania, który pojawia się w Ga 1,15-16. Sugerowano też, żeby używać słowa „transformacja” jako określenia szczególnego nawrócenia Pawła, jako że nie ma u niego zmiany religii, ale zachodzi radykalna reinterpretacja w jego rozumieniu działań Boga w świecie i dla świata. Ta debata sama jest odbiciem wcześniej odnotowanego zamieszania wokół słowa „nawrócenie” (conversio) w językach nowoczesnych.
Powołany
Jakiegokolwiek słowa użylibyśmy na określenie Pawłowego doświadczenia przemiany, jego obecność w Pawłowych listach jest znikoma. Twierdzi Paweł, że był wiernym Żydem, którego gorliwość przewyższała żarliwość jego rówieśników (Flp 3,5-6; Ga 1,14). Niemniej jego doświadczenie zmartwychwstałego Jezusa (1 Kor 9,1-2; 15,8-10) zapoczątkowało radykalną transformację (Flp 3,7), a przemiana związana była z powołaniem Pawła na apostoła pogan (Ga 1,15-16; 1 Kor 9,1-2; 15,8-10). Podczas gdy pewni egzegeci wciąż jeszcze widzą w 7. rozdziale Listu do Rzymian wskazówkę, że Paweł był do takiej przemiany przynaglany przez poczucie winy na skutek niemożności wypełnienia Prawa Mojżeszowego, to jednak przeważa pogląd, że Rz 7 oddaje pewne aspekty sytuacji człowieka, a nie stanowi jakiejś autobiograficznej refleksji o nim.
Kiedy Paweł sam odnosi się do nawrócenia innych, mówi często o Bogu jako Tym, który ludzi powołuje (1 Kor 1,2), nabywa za wielką cenę (1 Kor 6,20), wyzwala (Rz 6,17-18) lub daje łaskę (Rz 3,21-26). Kiedy zaś mówi o nawróceniu lub powrocie do Boga, czyni to w bardzo tradycyjnych kontekstach, odnoszących się do pogan, żeby przyjęli kult prawdziwego Boga; tak jest na przykład w 1 Tes 1,9 (por. Ga 4,9). Najczęściej podnosi kwestię uznania przez ludzkie osoby działania Boga w Jezusie Chrystusie, co oznacza wiarę lub zawierzenie (Rz 13,11), z których wynika radykalna przemiana - a ta jest zawsze darem Boga (Rz 12,1-2).
Pewien brak spójności w wielu opowiadaniach o nawróceniu także innych osób, nie tylko Pawła, w Dziejach Apostolskich dowodzi, iż Łukasz nie daje systematycznej interpretacji nawrócenia, lecz posługuje się tymi opowiadaniami celem skomponowania opowiadania (a story) o działaniu Boga w Kościele i przez Kościół. Nawet jeśli są to relacje o nawróceniu pojedynczych ludzi, to w Łukaszowym sprawozdaniu dotyczą one w mniejszym stopniu tych jednostek, mówiąc więcej o samym Bogu.
Ogarnięty Światłem
Jakże słusznym w świetle tych refleksji nad radykalną przemianą Pawła pod Damaszkiem jest zatem ukazywanie go w sztuce w obliczu Światła, które go całkowicie ogarnia i przenika. To Bóg, który daje łaskę, zagarnia Pawła, powołując go na Apostoła Narodów; by był światłością aż po krańce ziemi, aż po Rzym i dalej, do granicy Zachodu, którą była z perspektywy Rzymu Hiszpania nad Oceanem Atlantyckim. Do dziś za Santiago di Compostela jest przylądek najbardziej wysunięty w ocean, z rybackim portem o nazwie, którą dali mu Rzymianie Finis Terrae (koniec świata). Taki obraz możemy znaleźć w niektórych współczesnych Bibliach ilustrowanych. Taki obraz namalował też artysta w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Brzozowicach-Kamieniu, poprawnie interpretując to, co zdarzyło się pod Damaszkiem.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Będziecie moimi świadkami
ks. Dariusz SZTUK sdb - Jerozolima
Książę Apostołów
Szymon Piotr - Skała, Opoka - nie będzie już strwożony i zalękniony. Po otwarciu wrót Wieczernika zacznie odważnie głosić wszystkim przybyłym do Jerozolimy na święta Pięćdziesiątnicy: „Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem” (Dz 2,36). To Piotr stanie na czele pierwszej wspólnoty Kościoła, aby przewodzić jej w miłości. Tego przecież oczekiwał od niego Mistrz, zlecając po Zmartwychwstaniu pieczę nad owczarnią (J 21,15-19).
Zresztą to Chrystus przygotował go do tej misji. Z Ewangelii dowiemy się o tym, że Piotr był rybakiem pochodzącym z Betsaidy. Razem ze swoim bratem Andrzejem wyprawiał się raz po raz nad jezioro Genezaret, aby zarzucić sieci. Połów ryb dawał bowiem utrzymanie ich bliskim. Tak było zawsze, aż do pamiętnego dnia, kiedy nad brzegiem jeziora stanął Jezus i wypowiedział słowa, których Piotr nie zapomniał do końca: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi” (Mt 4,19).
Zazwyczaj to uczeń wybierał sobie mistrza, a tutaj... nieznany jeszcze Mistrz wskazuje na dwóch braci, a „oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim” (Mt 4,20). Odtąd będziemy widzieć Piotra zawsze przy Jezusie. Faktyczne posłanie do pracy apostolskiej miało się dopiero dokonać. Pierwej potrzeba było czasu „apostolskiego nowicjatu”, czasu próby, aby przeniknąć, poznać i przyjąć Dobrą Nowinę głoszoną przez Mistrza. A że było to trudne, mówi nam postawa Księcia Apostołów. Urzeczenie Jezusem chodzącym po tafli jeziora Genezaret nie wystarczyło, aby pójść w Jego ślady (Mt 14, 22-33). Aby przetrwać moment próby, zawsze będzie potrzeba niezachwianej wiary, bo Chrystus JEST i dodaje odwagi do wyznawania tej wiary w każdym miejscu (Mt 14,27).
Tak też uczyni św. Piotr, gdy razem z Mistrzem staną u źródeł rzeki Jordan w Cezarei Filipowej i pośród wielu posążków bożków trzeba będzie odpowiedzieć w imieniu wszystkich uczniów na pytanie: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” (Mt 16,13). Wtedy Piotr nie zawaha się i powie odważnie: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga Żywego” (Mt 16,16). To wyznanie wiary będzie powtarzał po wielekroć, świadcząc o Synu Człowieczym w miejscach, do których Pan go pośle, aby Dobra Nowina dotarła „aż po krańce ziemi”. W tej chwili Apostoł poznał zamysł Chrystusa, który rzekł: „Ty jesteś Piotr (czyli Skała) i na tej skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16,18-19).
Apostoł Narodów
Nieco inną drogą poprowadził Pan Bóg świętego Pawła. Tę drogę u samego początku naznaczyła wrogość do Chrystusa i Jego nauki. Dzieje Apostolskie wskazują na Szawła (takim imieniem posługiwał się Paweł od urodzenia) jako prześladowcę uczniów Chrystusa i mówią, że był obecny przy kamienowaniu św. Szczepana (Dz 7,58). Wyruszając w drogę do Damaszku, aby tam pojmać uczniów Jezusa, nie spodziewał się Szaweł, że ten sam Jezus wprowadzi go na DROGĘ, którą on - przebiegły faryzeusz - od dawna prześladował. Tak też się stało. Damaszek znaczy dla Szawła początek nowego życia. On sam powie później w Liście do Galatów: „teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus... życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2,19-20).
Święty Paweł nie był obecny przy chrzcie Jezusa w Jordanie, nie podążał za Nim po drogach i bezdrożach Palestyny, nie było go ani w Ogrodzie Oliwnym, ani podczas ukrzyżowania. Nie widział też Jezusa wstępującego do nieba ani nie znalazł się w gronie innych Apostołów w dzień Pięćdziesiątnicy. Po wielekroć jednak będzie bronił godności apostolskiej posługi i misji w swoich listach (2 Kor 2,14-7,3), bowiem uważał siebie za apostoła „nie z ludzkiego ustanowienia, czy zlecenia, lecz z ustanowienia Jezusa Chrystusa i Boga Ojca (Ga 1,1).
Dzieje Apostolskie potwierdzą nam poświęcenie Apostoła Narodów dla głoszenia Ewangelii „aż po krańce ziemi”. Wystarczy wspomnieć podróże misyjne, dzięki którym Dobra Nowina trafiła do nowych prowincji ówczesnego imperium, wystarczy wspomnieć zagrożenia, kajdany, zniewagi znoszone dla imienia Pana. A nauczanie św. Pawła skierowane w listach apostolskich do różnych wspólnot pozostaje i dla nas echem tamtych czasów, zapisem rysów charakteru Apostoła, a przede wszystkim żywym Słowem, które nie traci mocy z upływem czasu i zawsze uderza swoją aktualnością i pomaga budować „nowe życie w Chrystusie” (por. Rz 6,1-11).
Nie było św. Pawła na Górze Oliwnej w dniu Wniebowstąpienia, a jednak wszystko wskazuje na to, że bezbłędnie zrozumiał on zamysł Jezusa. Nie stracił z oczu widoku krzyża i nauki krzyża (1 Kor 1,17-18). Mówi bowiem: „nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego jak tylko z krzyża naszego Pana Jezusa Chrystusa” (Ga 6,14). W przekonaniu o wielkiej miłości Chrystusa do każdego człowieka, która uzewnętrzniła się w godzinie krzyża i w zmartwychwstaniu, z tej miłości czerpał siły i na niej się opierał w posługiwaniu wspólnotom, bo to „miłość Chrystusa przynagla nas... aby żyć już nie dla siebie, lecz dla tego, który za nas umarł i zmartwychwstał” (2 Kor 5,14-15).
Pomimo wielu przeciwności, których doświadczał w swoim posługiwaniu, św. Paweł czynił wszystko, aby „woń poznania Chrystusa” (2 Kor 2,14) mogła dotrzeć aż na krańce ziemi i wydać dobre owoce pośród tych, którzy należąc do Chrystusa i żyjąc według Ducha (Ga 5,24-25), zaczęli wydawać dobre owoce swym postępowaniem.
Pan Bóg w swojej Opatrzności różnymi drogami prowadzi ludzi do zgłębiania tajemnic dzieła zbawienia, a później kieruje nimi na różne sposoby, aby ci sami ludzie szli i dzielili się Bożą wiedzą z braćmi i siostrami i prowadzili ich do Pana Boga. Dwie różne drogi życia prowadziły Apostołów Piotra i Pawła, lecz w ostateczności jeden cel - zbawienie.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
„Skała” i „Wybrane narzędzie” w jedności
Ks. Artur Stopka
Prosty rybak i intelektualista. Prowincjusz i obywatel ówczesnego świata. Konserwatysta i progresista. Tradycjonalista i zwolennik kościelnego liberalizmu. Święci Piotr i Paweł. Z okazji przypadającej 29 czerwca ich wspólnej uroczystości najczęściej podkreśla się to, co ich różni. Skoro są tak różni i tak różne były ich drogi do Chrystusa, to dlaczego Kościół czci ich jednego dnia? Bo są fundamentem jedności.
Jedna uroczystość
Dzisiaj już wiemy, że nie zginęli jednego dnia. A jednak Kościół od swych początków łączy ze sobą dwóch wielkich Apostołów. Legenda, utrwalona przez Henryka Sienkiewicza w ”Quo vadis”, mówiąca o tym, że jednego dnia oddali życie za wiarę Chrystusa, jest tylko dodatkowym potwierdzeniem tego, o czym mówią najstarsze napisy w katakumbach czy starodawne rzymskie mozaiki. Najstarsze świadectwa mówiące o wspólnym święcie apostołów Piotra i Pawła pochodzą z III stulecia. Obchodzono je więc wcześniej, niż zaczęto świętować Boże Narodzenie. Nie powiodły się też podejmowane pod koniec pierwszego tysiąclecia próby rozłożenia obchodów na dwa dni - jeden dla św. Piotra, drugi dla św. Pawła. Istotą tego dnia, jak mówi św. Augustyn, ”dla nas uświęconego męką świętych apostołów Piotra i Pawła”, jest właśnie wspólny obchód uroczystości, a więc święta o najwyższej randze. Poza tym zarówno Szymon-Piotr, jak i Szaweł-Paweł mają w kalendarzu swoje osobne święta: 25 stycznia obchodzone jest święto nawrócenia św. Pawła, a 22 lutego katedry św. Piotra.
W Italii i w Afryce uroczystość śś. Piotra i Pawła obchodzono według zwyczaju rzymskiego, na Wschodzie natomiast i w Galii w okresie Bożego Narodzenia. Dopiero w VI wieku cały Kościół przyjął datę czerwcową.
Oto dzień szczęśliwy
Apostołów święta
Który swym blaskiem napełnia
już ziemię;
Dzisiaj Piotr i Paweł, godni
równej chwały,
Własną krew przelali,
a Chrystus ich obu
Namaścił na wodzów swojego Kościoła
- mówi jeden z kościelnych hymnów.
Wspólna droga
Co łączy apostołów Piotra i Pawła? Przede wszystkim to, że chociaż obdarzeni różnymi cechami, darami i talentami, chociaż różne były ich drogi do Jezusa, budowali jeden Kościół Chrystusa. Słynny spór między nimi, w którym z ust św. Pawła padły pod adresem św. Piotra ostre słowa napomnienia, jest dowodem wielkiego zatroskania o jedność wierzących. Teolodzy podkreślają, że św. Paweł kształtował swą myśl teologiczną wokół słów św. Piotra: ”Wierzymy przecież, że będziemy zbawieni przez łaskę Pana Jezusa tak samo jak oni” (Dz 15,11).
”Patrz na wysoką mądrość Bożą... Piotr - początek wiary prawowiernej, wielki tłumacz tajemnic kościelnych, chrześcijanom radca potrzebny, skarb niebieski, uczony apostolstwa od Pana. Paweł, wielki kaznodzieja prawdy, sława wszystkiego świata, człowiekiem jest w niebie, a aniołem na ziemi” - wskazywał przed wiekami ks. Piotr Skarga.
Dwóch wielkich Apostołów łączą również miasta - Jerozolima i Rzym. Są dwoma biegunami ich życia. Ich misja dawania świadectwa miała swe źródło w Jerozolimie, a dopełniła się w Rzymie. To zastanawiające, że Bóg uchronił ich obu od tak licznych niebezpieczeństw, które czyhały na pierwszych chrześcijan, by krew za wiarę, która ich łączyła, przelali w centrum ówczesnego świata. ”»Skała« i »Wybrane narzędzie« spotkali się w końcu tu, w Rzymie. Tutaj wypełnili swą posługę apostolską, przypieczętowując ją przelaną krwią. Tajemnicza droga wiary i miłości, która prowadziła Piotra i Pawła z ich rodzinnej ziemi do Jerozolimy, następnie do innych zakątków świata i wreszcie do Rzymu, stanowi w pewnym sensie przykład szlaku, który musi przebyć każdy chrześcijanin, by złożyć świadectwo Chrystusowi w świecie” - stwierdził przed dwoma laty Jan Paweł II.
Przezwyciężanie smutku
Od wielu lat uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła jest okazją do przypominania o wspólnym zatroskaniu wyznawców Chrystusa ze Wschodu i z Zachodu o wierność pragnieniu Bożego Syna, by Jego wyznawcy żyli w jedności. Od wielu lat na obchody tej uroczystości do Rzymu przybywa delegacja Ekumenicznego Patriarchy Konstantynopola. Odpowiedzią Kościoła katolickiego jest coroczna obecność przedstawicieli Stolicy Apostolskiej na prawosławnych uroczystościach ku czci św. Andrzeja Apostoła w Stambule. Co roku również Papież w swej homilii mówi o tęsknocie za jednością chrześcijan.
W 2003 roku Jan Paweł II mówił: ”»Obdarzeni różnymi darami, zgromadzili w jednym Kościele wyznawców Chrystusa« (Prefacja). Wydaje się, że to stwierdzenie, odnoszące się do apostołów Piotra i Pawła, ukazuje wagę zaangażowania i poświęcenia wszystkich sił na rzecz jedności w odpowiedzi na wezwanie, które Jezus Chrystus kilka razy powtórzył w Wieczerniku: ut unum sint!. Jako Biskup Rzymu i Następca Piotra raz jeszcze wyrażam dzisiaj (...) moją pełną gotowość służenia komunii wszystkich uczniów Chrystusa. Pomagajcie mi, drodzy bracia i siostry, nieustannie wspierając waszymi modlitwami. Proście, by wstawiali się za mną w niebie Maryja, Matka Kościoła, oraz święci apostołowie Piotr i Paweł”.
Ekumeniczny Patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I w przesłaniu skierowanym w 2003 roku do Ojca Świętego napisał, że fakt, iż wciąż niemożliwe jest osiągnięcie jedności wiary, co jest warunkiem wstępnym wspólnego kultu, rzuca cień na radość tego święta i wielce go zasmuca. Patriarcha podkreślił jednocześnie, że otuchą napawają istniejące więzy pokoju i miłości, które są koniecznym fundamentem postępu dialogu teologicznego między dwoma Kościołami.
W roku 2004 patriarcha Bartłomiej I postanowił osobiście przybyć do Watykanu na uroczystości ku czci świętych apostołów Piotra i Pawła (poprzednią wizytę złożył Ojcu Świętemu w roku 1995). Pojawia się więc kolejna szansa na przezwyciężanie smutku spowodowanego brakiem jedności wśród chrześcijan.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Piotr Apostoł
Powołanie św. Piotra na Apostoła
Ponad 90 świętych i 30 błogosławionych - Kościół wyniósł do chwały ołtarzy pod tym imieniem. Po imieniu św. Jana zajmują oni w hagiografii katolickiej drugie miejsce. Na ich czele kroczy św. Piotr Apostoł. To świadczy, jak bardzo popularny jest to Święty.
Właściwe imię Piotra to Szymon (Symeon). Pan Jezus zmienił mu imię na Piotr przy pierwszym spotkaniu, gdyż miało ono symbolizować jego przyszłe powołanie. Pan Jezus sam zresztą wyjaśni Szymonowi i Apostołom, dlaczego nazwał go Piotrem, czyli Skałą: ,,Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas - to znaczy Piotr” (J 1,42). „Otóż Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr (czyli Skała), i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18).
Św. Piotr pochodził z Betsaidy, miejscowości położonej nad Jeziorem Genezaret(Galilejskim). Był bratem św. Andrzeja, Apostoła, który Szymona przyprowadził do Pana Jezusa niedługo po chrzcie w rzece Jordan, jaki Chrystus Pan otrzymał z rąk Jana Chrzciciela (Mt 10,2; J l,41). Fakt, że Chrystus Pan zetknął się z Andrzejem i Szymonem w pobliżu rzeki Jordan, wskazywałby, że obaj bracia byli uczniami św. Jana (J 1,40-42). Ojcem Szymona Piotra był Jona (Jan), rybak galilejski.
Kiedy Chrystus Pan włączył św. Piotra do grona swoich uczniów, ten nie od razu przystał do Pana Jezusa, ale nadal trudnił się zawodem rybaka. Dopiero po cudownym połowie ryb definitywnie wraz z bratem swoim, Andrzejem, został przy Chrystusie w charakterze Jego ucznia:
„Raz - gdy tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad Jeziorem Genezaret - zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu, rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która była Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów”. Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci zaczęły się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie tak, że się prawie zanurzyły. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”.
„I jego bowiem i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: »Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił«. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu zostawili wszystko i poszli za Nim” (Łk 5, 1-11).
Kiedy św. Piotr przystąpił do grona uczniów Pana Jezusa, był już człowiekiem żonatym i mieszkał w Kafarnaum u teściowej, którą Pan Jezus uzdrowił (Mk 1, 29-31; Łk 4,38-39). Czy miał dzieci? Tradycja wczesnochrześcijańska wydaje się to potwierdzać, gdyż wymienia jako córkę św. Piotra św. Petronelę. Pewne to jednak nie jest.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Piotr Apostoł
Prymas kolegium Apostołów
Pan Jezus wyróżniał św. Piotra wśród Apostołów do tego stopnia, że stało się to czymś rzucającym w oczy. I tak jest on świadkiem wraz ze św. Janem i św. Jakubem wskrzeszenia córki Jaira (Mt 9,23-26; Mk 5,35-43; Łk 8,49-56), Przemienienia Pańskiego na górze Tabor (Mt 17,1-18; Mk 9,1-8; Łk 9,28-36) i krwawego potu w Getsemani (Mt 26,37-44; Mk 14,33-40; Łk 22,41-46). Kiedy Pan Jezus zapytał Apostołów, za kogo uważają Go ludzie, otrzymał na to różne odpowiedzi. Kiedy zaś rzucił im pytanie: „A wy za kogo Mnie uważacie?” - usłyszał z ust św. Piotra wyznanie: „Tyś jest Mesjasz, Syn Boga Żywego”. Za to otrzymał w nagrodę obietnicę prymatu nad Kościołem Chrystusa: „Na to Jezus mu rzekł: »Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr (czyli skała), i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie«” (Mt 16,18-19).
Wśród wyróżnień można byłoby wymienić inne jeszcze wypadki. Pan Jezus ratuje św. Piotra, kiedy tonął w Jeziorze Galilejskim (Mt 14,28-31). Oto św. Piotr płaci podatek za Pana Jezusa i za siebie monetą, wydobytą z pyszczka ryby (Mt 17,23-26); od Piotra zaczyna Pan Jezus mycie nóg Apostołom przy Ostatniej Wieczerzy (J13,6—8). Przed pojmaniem Mistrza Piotr zapewnia Chrystusa o swojej dla Niego wierności (Mt 26,33). W Getsemani występuje w obronie Pana Jezusa i ucina ucho słudze arcykapłana, Malchusowi (Mt 26,50-54; Mk 14,46-47; Łk 22,49-50; J 18, 10-11). On jeden, wraz ze św. Janem idzie za Chrystusem aż na podwórze arcykapłana. Tu rozpoznany wyrzeka się ze strachu Pana Jezusa i potwierdza trzykrotnie zaparcie się przysięgą. Kiedy zapiał kogut, przypomniał sobie przepowiednię Chrystusa i gorzko zapłakał (Mt 26,69-75; Mk 14,66-72; Łk 22,54-62; J 18,15-27).
Przed odejściem do nieba Pan Jezus zlecił św. Piotrowi najwyższą władzę pasterzowania nad barankami i Jego owcami, czyli nad Jego wiernymi wyznawcami i Apostołami, co tak pięknie przekazał św. Jan: „A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednak uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: »Dzieci, czy macie co na posiłek?« Odpowiedzieli Mu: »Nie«. On rzekł do nich: »Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie«. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: »To jest Pan«. Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę - był bowiem prawie nagi - i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko - tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę i chleb. Rzekł do nich Jezus: »Przynieście jeszcze ryb, któreście ułowili«. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: »Chodźcie, posilcie się!« Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: »Kto Ty jesteś«, bo wiedzieli, że jest to Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im - podobnie i rybę. (...) A gdy spożywali śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: »Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?« Odpowiedział Mu: »Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham«. Rzekł do niego: »Paś baranki moje«. I znowu po raz drugi powiedział do niego: »Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?« Odparł Mu: »Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham«. Rzekł do niego: »Paś owce moje«. Powiedział mu po raz trzeci: »Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?« I rzekł do Niego: »Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham«. Rzekł do niego Jezus: »Paś owce moje; zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a Inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz«. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga” (J 21,1-19).
Czy jednak władzę prymatu tak samo rozumieli Apostołowie, jak to my dzisiaj sobie interpretujemy? Mamy na to liczne dowody w tekstach Biblii. I tak we wszystkich wykazach apostolskich Piotr jest zawsze stawiany na pierwszym miejscu i to bez żadnego wyjątku (Mt 10,2; Mk 3,16; Łk 6,14; Dz l,13). Św. Piotr proponuje Apostołom dokooptowanie do ich grona jeszcze jednego w miejsce Judasza. Wiemy, że wybór padł na św. Macieja (Dz 1,15-26). Piotr pierwszy przemawia do tłumu w dzień Zesłania Ducha Świętego i pozyskuje sporą liczbę pierwszych wyznawców (Dz 2, 14-36). On uzdrawia chromego od urodzenia i nawraca kilka tysięcy ludzi (Dz 3, 1-26). On zakłada pierwszą gminę kościelną w Jerozolimie, sprawuje nad nią władzę sądowniczą (Dz 5,1-11) i proponuje wybór siedmiu diakonów dla zastąpienia Apostołów w rozdzielaniu jałmużny ubogim Kościoła (Dz 6,11-10). Jego poucza Chrystus w tajemniczym widzeniu, że ma także przyjmować pogan i nakazuje mu udać się do domu oficera rzymskiego, Korneliusza (Dz 10,1-48). Na Soborze apostolskim on pierwszy przemawia i decyduje, że należy iść także do pogan a od nawróconych z pogaństwa nie należy żądać wypełniania nakazów mozaizmu, obowiązujących Żydów (Dz 15,1-12). W myśl zasady postawionej przez Pana Jezusa: „Uderzę pasterza a rozproszą się owce stada" (M126,31) - właśnie św. Piotr staje się głównym przedmiotem nienawiści i pierwszym obiektem prześladowań. Został nawet pojmany i miał być wydany przez króla Heroda Agryppę I Żydom na stracenie. Jednak anioł Pański cudownie go od śmierci niechybnej wybawił (Dz 12,1-17).
Po swoim cudownym uwolnieniu św. Piotr niebawem udał się do Antiochii, gdzie założył swoją stolicę (Ga 2,11-14). Stamtąd udał się do Małej Azji (7 P 1,1), aby wreszcie osiąść na stałe w Rzymie. Tu także poniósł śmierć męczeńską za panowania cesarza Nerona ok. 64 roku na krzyżu, jak mu to Chrystus przepowiedział (/ 21, 18-19). Pierwszy, który wyraził wątpliwość, czy św. Piotr był w Rzymie, a w takim razie czy biskupi rzymscy mają prawo nazywać się następcami św. Piotra, był Marsyliusz z Padwy w dziele „Defensor fidei”. Poszli za nim skwapliwie protestanci, gdyż widzieli w tym argument obalenia prymatu papieży. O pobycie św. Piotra w Rzymie i jego śmierci piszą między innymi: św. Klemens Rzymski (+ ok. 97) „List do Koryntian”, 5; św. Ignacy z Antiochii (+ ok. 117) „List do Rzymian” 4,3, św. Dionizy z Koryntu (+ 160); św. Ireneusz (+ 202); Euzebiusz „Historia Kościoła” 2,25,8; św. Kajus Rzymski (+ 296) itp. Św. Kajus tak np. pisze: „Ja zaś mogę pokazać trofea apostolskie. Wstąp na wzgórze Watykanu, albo idź na drogę do Ostii, a znajdziesz tam trofea (relikwie) tych, którzy ten Kościół założyli”.
W czasie prac archeologicznych przeprowadzonych w podziemiach Bazyliki św. Piotra w latach 1940-1949 znaleziono pod konfesją (ołtarzem głównym Bazyliki) grób św. Piotra.
Chrystus Pan swojego następcę obdarzył darem niezwykłych cudów; Piotr wskrzeszał umarłych (Dz 9,32-43), nawet własny jego cień leczył (Dz 5,15).
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Piotr Apostoł
Co napisał?
Św. Piotr zostawił dwa listy, które należą do ksiąg Pisma świętego Nowego Testamentu. Dyktował je uczniowi swojemu Sylwanowi (1 P 4,12). Wyróżniają się one niezwykłą plastyką i ekspresją, o czym świadczą chociażby fragmenty o rozpustnikach i bezbożnych: „Ci są źródłami bez wody i obłokami wichrem pędzonymi, których czeka mrok ciemności” (2 P 2,17). „Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa jako baranka niepokalanego i bez zmazy” (l P 1,18-19). „Starszych więc, którzy są wśród nas, proszę ja również starszy, a przy tym świadek Chrystusowych cierpień oraz uczestnik tej chwały, która ma się objawić: paście stado Boże. (...) Kiedy zaś objawi się najwyższy Pasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały” (1 P 5,1-2). „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając, kogo pożreć” (7 P 5,8).
Jako zwierzchnik Kościoła Chrystusa ma św. Piotr odwagę przestrzec wiernych przed zbyt dowolnym tłumaczeniem pism św. Pawła Apostoła: „Są (bowiem) w nich trudne do zrozumienia pewne prawdy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak inne pisma, na własną swoją zgubę” (2 P 3,16).
List pierwszy pisał św. Piotr ok. 63 r. przed prześladowaniem, wznieconym przez Nerona. Pisał go z Rzymu. Drugi list, pisany również z Rzymu, prawdopodobnie został zredagowany w więzieniu, gdyż św. Piotr pisze o swojej rychłej śmierci. Tak więc list powstał w 64 lub 67 roku (2 P 1,14).
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Piotr Apostoł
W apokryfach
O wielkiej popularności św. Piotra świadczą liczne apokryfy, czyli pisma pochodzące z innej ręki a podszywające się pod imię Apostoła. Jest ich sporo. Do nich na pierwszym miejscu należy: „Ewangelia Piotra”, której fragment udało się przypadkowo odnaleźć w roku 1887 w Achmin w Górnym Egipcie, gdzie nieznany autor przemyca swoje poglądy doketyczne. Powstać mogła już w latach 120-130 po Chrystusie. „Kerygma (czyli nauczanie) Piotra” - to rodzaj homilii. Powstała ona również ok. roku 130 i ma zabarwienie gnostyckie. „Apokalipsa św. Piotra” należała kiedyś na najbardziej znanych apokryfów. Pochodzi ona również z początków chrześcijaństwa, odnaleziona została w roku 1887 wraz z „Ewangelią Piotra”. Zawiera ona opis sądu i losu dusz po śmierci. Wreszcie apokryf już znacznie późniejszy, to z V w. „Dzieje Piotra i Pawia”. Autor tak niepodzielnie łączy losy obu Apostołów, że w jednym roku a nawet dniu oznacza datę ich śmierci, nadto nawet obu Apostołów w jednym grzebie miejscu. Tę datę śmierci przyjęło również Martyrologium Rzymskie.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Piotr Apostoł
Kult Św. Piotra
Św. Piotr poniósł śmierć męczeńską według podania na wzgórzu watykańskim. Miał być ukrzyżowany według świadectwa Orygenesa głową na dół na własną prośbę, gdyż czuł się niegodnym umierać na krzyżu jak Chrystus. Cesarz Konstantyn Wielki wystawił ku czci św. Piotra nad jego grobem Bazylikę. Obecna Bazylika Św. Piotra w Rzymie pochodzi z wieku XVI-XVII, budowana została w latach 1506-1629. Jest największym obecnie w świecie kościołem. Może pomieścić ok. 40000 ludzi. Jego długość wynosi w całości 211 m, front jest szeroki na 114 m, szerokość nawy głównej przekracza 45 m, wysokość Bazyliki do krzyża na kopule sięga 132 m. Przy budowie Bazyliki byli zajęci najwybitniejsi architekci: Bramante, Rafael, Julian z Sangallo, Antoni z Sangallo, Baltazar Peruzzi, Michał Anioł, Dominik Fontana, Karol Maderno i Bernini. Wystrój wnętrza wykonali najwięksi artyści rzeźbiarze i malarze owej epoki. Portyk przed Bazyliką Św. Piotra mierzy 240 m długości i mieści 284 kolumny. Całość jest udekorowana 140 figurami. Na środku placu przylegającego do Bazyliki znajduje się obelisk, sprowadzony do Rzymu z Heliopolis przez cesarza Kaligulę w roku 37 po Chr. a liczący z postawą i dobudowanym krzyżem 41 m wysokości.
Przy Bazylice Św. Piotra jest usytuowane „Państwo Watykańskie”, istniejące w obecnym kształcie od roku 1929 jako pozostałość dawnego państwa papieży. Liczy ono 0,440 km2 powierzchni i zamieszkuje je ok. 1000 ludzi. Tu papież ma swoje pomieszczenie, tu są wielkie muzea i zbiory, tu jest także słynna Biblioteka Watykańska, ogród, obserwatorium astronomiczne, telewizja i radiostacja oraz poczta watykańska. Jest to najmniejsze państwo na świecie, ale niezależne, dające papieżowi pełną swobodę działania.
Bazylika wystawiona na grobie św. Piotra jest symbolem całego Kościoła Chrystusa. Rocznie nawiedza ją kilkanaście milionów pielgrzymów i turystów z całego świata.
Oprócz tej najsłynniejszej świątyni, wystawionej ku czci św. Piotra Apostoła, istnieją w samym Rzymie nadto: kościół Św. Piotra na Górze Złotej (Montorio), czyli na Janikulum, zbudowany na miejscu, gdzie Apostoł miał ponieść śmierć męczeńską; kościół Św. Piotra w Okowach, wystawiony na miejscu, gdzie św. Piotr miał być więziony; kościół Św. Piotra i Pawła; kościółek „Quo vadis” przy Via Appia, wystawiony na miejscu, gdzie Chrystus według podania miał zatrzymać Piotra, usiłującego opuścić Rzym; wreszcie warto wspomnieć Bazylikę Św. Sebastiana przy tej samej drodze, wystawioną przez cesarza Konstantyna dla uczczenia katakumb, gdzie przez jakiś czas spoczywały relikwie św. Piotra i Pawła. Również Bazylika Św. Pudencjany jest związana ze św. Piotrem. Tu bowiem miał w domu św. Pudensa przebywać św. Piotr i stąd rządził Kościołem.
W całym świecie jest wiele katedr, bazylik i kościołów klasztornych pod wezwaniem św. Piotra. Stawiali je chętnie zwłaszcza benedyktyni. W samej Polsce łącznie jest przeszło 260 świątyń pod wezwaniem św. Piotra i Pawła. Pierwsza zaś z nich to archikatedra poznańska.
W roku 1965 ukazało się dzieło prof. M. Guarducci, zawierające naukowe sprawozdanie z badań archeologicznych, przeprowadzonych pod Konfesją w Bazylice Św. Piotra w Rzymie. Wynika z nich, że znaleziono szczątki śmiertelne św. Piotra, a nawet kawałki materii purpurowej, przetykanej złotem, co świadczy, jak wielką czcią otaczano jego relikwie.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Paweł Apostoł
Apostoł Narodów
Kościół święty umieszcza w jednym dniu jego święto wraz ze św. Piotrem nie dlatego, aby równał go w prymacie z pierwszym następcą Chrystusa. Chodziło jedynie o podkreślenie, że obaj Apostołowie byli współzałożycielami gminy chrześcijańskiej w Rzymie, że obaj w tym mieście oddali dla Chrystusa życie swoje oraz, że w Rzymie także są ich relikwie i sanktuaria. Nadto wyższość św. Pawła nad innymi Apostołami leży w tym, że najwięcej pozyskał dla Chrystusa narodów i najwięcej założył gmin chrześcijańskich. Wreszcie on pierwszy wystąpił z całą stanowczością, że wolno i należy iść do pogan, jeśli w danym mieście Żydzi nauki Chrystusa nie przyjmą. W wypadku przyjęcia chrztu świętego nie obowiązuje ich prawo mojżeszowe, gdyż dla chrześcijan jedynym prawem jest Ewangelia, nauka Chrystusa. Stąd św. Paweł bywa także nazywany chlubnie „Apostołem narodów”, czyli pogan. Najwięcej jednak zaważyła na połączenie pamiątki obu Apostołów w jednym dniu opinia, dzisiaj stwierdzona jako mylna, że obaj Apostołowie ponieśli śmierć męczeńską w jednym dniu i roku. Skoro razem obu Apostołów - twierdzono - połączyła śmierć, nie wypadało po śmierci ich rozłączać.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Paweł Apostoł
Młodość
Św. Paweł pochodził z Tarsu w Cylicji - Mała Azja (Dz 21,39; 22,3). Urodził się jako obywatel rzymski, co mu dawało pewne wyróżnienie i przywileje. W wypadkach naglących umiał z tego korzystać (Dz 16,35-40; 25,11). Nie wiemy, jaką drogą św. Paweł to obywatelstwo otrzymał: być może, że całe miasto rodzinne Tars tym przywilejem się cieszyło; możliwe że rodzina Apostoła nabyła lub po prostu kupiła sobie ten przywilej, bowiem i tą drogą także można było otrzymać obywatelstwo rzymskie (Dz 22,28) w owych czasach.
Św. Paweł urodził się w Tarsie ok. 8 roku po narodzeniu Chrystusa Pana. Rodzina jego chlubiła się, że pochodziła z rodu Beniamina, co także i Paweł podkreślał z dumą (Rz 11,1). Dlatego otrzymał imię Szaweł, spolszczone Saul, od pierwszego i jedynego króla Izraela z tego rodu (panował w wieku XI przed Chrystusem). Rodzina Szawła należała do „związku”, czy może lepiej klasy faryzeuszów - a więc najgorliwszych patriotów i wykonawców prawa mojżeszowego (Dz 23,6).
Kiedy Betsaida, z której pochodził św. Piotr, była wtedy lichą osadą, to Tars należał do znanych metropolii świata. Uczony Strabon nie waha się go porównywać do Aten i Aleksandrii. Oblicza się, że liczba mieszkańców Tarsu mogła wtedy sięgać ok. 300 000. Akademia tamtejsza należała do najgłośniejszych. Stąd właśnie wyszedł słynny filozof i mówca Atenodor, nauczyciel późniejszego cesarza Augusta.
Po ukończeniu szkół miejscowych - a trzeba przyznać, że św. Paweł zdradza duże oczytanie - (Tt 1,12) w wieku ok. 20 lat udał się Apostoł do Palestyny, aby w Jerozolimie ,,u stóp Gamaliela” pogłębiać swoją wiedzę skrypturystyczną i rabinistyczną (Dz 22,3). Pana Jezusa nie znał. Ale o chrześcijanach wiedział i serdecznie ich nienawidził, uważając ich za odstępców i odszczepieńców. Dlatego z całą satysfakcją asystował przy śmierci męczeńskiej św. Szczepana (Dz 7,58). Nie mając jednak pełnych lat 30, nie mógł wykonywać wyroku śmierci na diakonie. Za to pilnował szat oprawców i zapewne pilnie ich zachęcał, aby dokonali egzekucji (Dz 7,58-60).
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Paweł Apostoł
Prześladowca Kościoła
Kiedy tylko Szaweł doszedł do wymaganej pełnoletności, udał się do najwyższych kapłanów i sanhedrynu (rady żydowskiej) aby mu dano listy polecające do Damaszku. Dowiedział się bowiem Szaweł, że tam uciekła spora liczba chrześcijan, chroniąc się przed prześladowaniem, jakie wybuchło w Jerozolimie: „Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi...” (Dz 9,1-3).
Wielcy Apostołowie
Św. Paweł Apostoł
„Naczynie wybrane”
I oto na tej właśnie drodze, gdy Szaweł był bliski murów Damaszku, spotkał go Chrystus, powalił na ziemię, oślepił i w jednej chwili oświecił go, że jest w błędzie; że właśnie nauka, którą on tak zaciekle zwalczał, jest prawdziwą; że chrześcijaństwo jest wypełnieniem obietnic Starego Przymierza; że Chrystus nie jest bynajmniej zwodzicielem, ale właśnie tak długo oczekiwanym i zapowiadanym Mesjaszem.
Po swoim nawróceniu (był to ok. 35 rok po narodzeniu Chrystusa, a drugi po Jego śmierci) Szaweł rozpoczyna nową erę życia: głosi niestrudzenie Jezusa Chrystusa. Zawiedzeni Żydzi postanawiają zemścić się na renegacie i czyhają na jego zgubę. Zażądali więc od króla Damaszku Aretasa, by im Szawła wydał. Szaweł jednak ucieka w koszu spuszczonym z okna pewnej kamienicy do muru miasta przylegającej. Udał się teraz na pustkowie, gdzie przebywał około trzech lat. Tam Chrystus Pan bezpośrednio wtajemniczył go w swoją naukę (Ga 1,11-12). W jej naświetleniu przestudiował i przeanalizował Apostoł na nowo Stare Przymierze. Udał się teraz do Jerozolimy i przedstawił się Apostołom. Powitano go ze zrozumiałą rezerwą. Tylko dzięki interwencji św. Barnaby, który wśród Apostołów zażywał wielkiej powagi, udało się przychylnie nastawić Apostołów do św. Pawła. Ponieważ jednak także w Jerozolimie przygotowywano na Apostoła zasadzki, musiał chronić się ucieczką do rodzinnego Tarsu.
Stamtąd wyprowadził św. Pawła na szerokie pola św. Barnaba. Razem udali się do Antiochii, gdzie chrześcijaństwo zapuściło już korzenie. Oni gminie tamtejszej nadali niezwykły rozwój przez to, że kiedy wzgardzili nimi Żydzi, oni udali się do pogan. Ci z radością przyjmowali Ewangelię tym chętniej, że Paweł i Barnaba zwalniali ich od obrzezania i prawa żydowskiego, a żądali jedynie wiary w Chrystusa i odpowiednich obyczajów.
Zostali jednak oskarżeni przed Apostołami, że wprowadzają nowatorstwo. Doszło do konfliktu, gdyż obie strony i tendencje miały licznych zwolenników. Zachodziła poważna obawa, że Apostołowie w Jerozolimie przychylą się raczej do zdania judaizujących zachowawców. Sami przecież pochodzili z narodu żydowskiego i skrupulatnie zachowywali prawo mojżeszowe.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Paweł Apostoł
Postawił na swoim czy...?
A jednak na soborze apostolskim (49-50 r.) miał miejsce przełom. Stało się coś szokującego dla chrześcijan, nawróconych z żydostwa. Oto Apostołowie, dzięki stanowczej interwencji św. Piotra orzekli, że należy także pozyskiwać dla Chrystusa pogan, że na nawróconych z pogaństwa nie należy nakładać ciężarów prawa mojżeszowego (Dz 15,6-12). Było to wielkie zwycięstwo św. Pawła i św. Barnaby. Kościół wyszedł z ciasnych opłotków judaizmu na szerokie drogi kosmopolityczne. Tak więc teraz zaczęło się realizować Chrystusowe posłanie: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,26). Aż dziw bierze, skąd zagorzały nacjonalista, jakim był Szaweł, tak nagle przemienił się w Apostoła narodów.
Na tę pochwałę zasłużył sobie św. Paweł w całej pełni. Po orzeczeniu Apostołów jakby dostał skrzydeł. Rozpoczyna swoje cztery wielkie podróże, godne współczesnej ekranizacji. Wśród niesłychanych przeszkód tak natury fizycznej jak i moralnej, prześladowany i męczony, przemierza obszary Syrii, Małej Azji, Grecji, Macedonii, Italii i prawdopodobnie Hiszpanii, zakładając wszędzie gminy chrześcijańskie i wyznaczając w nich swoich zastępców. Oblicza się, że w czterech swoich podróżach, wówczas tak bardzo wyczerpujących i niebezpiecznych, pokonał św. Paweł ok. 10000 km dróg morskich i lądowych. Może najpiękniejszą i najwymowniejszą ilustracją tej niezwykłej przygody, podjętej dla Chrystusa, będą własne słowa Apostoła: „Od Żydów pięciokrotnie byłem bity po czterdzieści razów bez jednego. Trzy razy byłem sieczony rózgami, raz kamieniowany, trzykrotnie byłem rozbitkiem na morzu, przez dzień i noc przebywałem na głębinie morskiej. Często w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od zbójców, w niebezpieczeństwach od własnego narodu, w niebezpieczeństwach od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustkowiu, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach od fałszywych braci; w pracy i umęczeniu, często na czuwaniu w głodzie i pragnieniu, w licznych postach, w zimnie i nagości nie mówiąc o mojej codziennej udręce, płynącej z troski o wszystkie Kościoły” (2 Kor 11,24-28).
Aresztowany w Jerozolimie w 60 roku, kiedy namiestnik zamierzał wydać Pawła Żydom, ten odwołał się do cesarza. Przebywał jednak w więzieniu w Cezarei Palestyńskiej ponad dwa lata (60-63), głosząc i tam Chrystusa. W Rzymie także czas jakiś spędził jako więzień, aż dla braku dowodów winy (Żydzi z Jerozolimy się nie stawili) został wypuszczony na wolność. Ze swojego więzienia w Rzymie św. Paweł wysłał szereg Listów do poszczególnych gmin i osób. Po wypuszczeniu na wolność zapewne udał się św. Paweł do Hiszpanii (Rz 15,24-25), a stamtąd powrócił do Achai. Nie wiemy, gdzie został ponownie aresztowany. Jednak sam fakt, że go tak pilnie poszukiwano, wskazuje, jak wielką powagą się cieszył.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Paweł Apostoł
Męczeńska śmierć
Poniósł św. Paweł śmierć męczeńską ok. 67 roku. Nie jest znany dzień jego śmierci. Za to dobrze zachowano w pamięci miejsce jego męczeństwa „Aquae Salviae” za Bramą Ostyjską.
Ciało Męczennika złożono najpierw w posiadłości św. Lucyny przy drodze Ostyjskiej. W roku 284 za czasów prześladowania, wznieconego przez cesarza Waleriana, przeniesiono relikwie Apostoła do Katakumb, zwanych dzisiaj Katakumbami św. Sebastiana przy drodze Apijskiej. Być może, także na krótki czas spoczęły tu relikwie św. Piotra. Po edykcie cesarza Konstantyna Wielkiego (313) ciało św. Piotra przeniesiono do Watykanu a ciało św. Pawła na miejsce jego męczeństwa, gdzie cesarz wystawił ku jego czci Bazylikę pod wezwaniem św. Pawła.
Według bardzo starożytnego podania św. Paweł miał ponieść śmierć od miecza. Tak go też powszechnie przedstawia ikonografia katolicka. Jak św. Piotr zapoczątkował listę ponad 120 błogosławionych i świętych, tak św. Paweł ma ich liczbę nieco skromniejszą, przekraczającą 80.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Paweł Apostoł
Miejsce w hierarchii
Znaczenie św. Pawła dla Kościoła jest fundamentalne w tym, że chrześcijaństwu otworzył szeroko drzwi dla wszystkich ludów i narodów, nie zacieśniając go tylko do Żydów. Nadto on to właśnie wywalczył, że prawo mojżeszowe odtąd już nie obowiązuje, skoro Chrystus Pan dał nam swoje nowe prawo (J 15,12-17). Niemniej wielką zasługą Apostoła narodów są jego Listy, w których dał nam najszerszy ze wszystkich Apostołów wykład nauki Chrystusa. Dlatego zasłużył sobie na przydomek „Księcia Apostołów”, jak i z racji prymatu nad Kościołem otrzymał ten tytuł św. Piotr. Na listach św. Pawła oprą się w swoich komentarzach: św. Jan Chryzo-stom (+ 407), św. Augustyn (+ 430), św. Hieronim (+ 420), św Grzegorz Wielki (+ 604) i wielu innych. Staną się one po wieczne czasy najpełniejszym i najpiękniejszym wykładem Ewangelii.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Paweł Apostoł
Św. Paweł w apokryfach
Apokryfami nazywamy pisma zredagowane przez pisarzy anonimowych, podszytych pod imiona Apostołów dla nadania sobie większej powagi.
Z pism apokryficznych o św. Pawle można wymienić: „Nauczanie Pawła” o zabarwieniu gnostycznym. „Dzieje Pawła” w przekładzie koptyjskim odnalazł i opublikował C. Schmidt w roku 1905. Opisuje w nim autor wydarzenie znane z Dziejów Apostolskich o św. Pawle, dołącza na pół fantastyczne dzieje św. Tekli oraz apokryficzną korespondencję św. Pawła do Koryntian, wreszcie opis męczeństwa Apostoła. Według Tertuliana dzieje te napisał pewien kapłan z Małej Azji około roku 160-170. Autor za podszywanie się pod imię apostoła został kanonicznie ukarany. „Apokalipsa św. Pawła” to opis podróży św. Pawła pod przewodnictwem anioła w zaświaty. Opisuje spotkanie w niebie z osobami, znanymi z Pisma świętego Starego i Nowego Przymierza oraz w piekle z osobami przewrotnymi. Dzieło to odnalazł Konstantyn Tischendorf w roku 1843 na Górze Synaj w tamtejszym klasztorze prawosławnym. Wreszcie dużą wrzawę wywołał kiedyś spór o „Korespondencję św. Pawła z Seneką”. Zwieść się dał nawet św. Hieronim, który był pewny jej autentyczności. Za jej autentycznością opowiedział się także św. Augustyn.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Paweł Apostoł
Wspólna uroczystość
Według podania św. Pawła miał ponieść śmierć męczeńską od miecza. Tak go też przedstawia ikonografia chrześcijańska. Dnia śmierci św. Piotra i św. Pawła nie znamy. Jednak już w roku 258 obchodzono święto obu Apostołów razem dnia 29 czerwca, tak na Zachodzie, jak też i na Wschodzie. Co by wskazywało na przekonanie powszechne, że to był dzień śmierci obu Apostołów. Taki bowiem był bardzo dawny zwyczaj, że święta liturgiczne obchodzono w dniu śmierci męczenników, a potem także (od w. IV) wyznawców.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Św. Paweł Apostoł
Kult Św. Pawła w świecie
Już sam fakt, że św. Paweł otrzymał tytuł „Księcia Apostołów”, świadczy o randze czci jego w Kościele. Jego Listy są najpełniejszym komentarzem do Ewangelii. Dlatego Kościół czerpie z nich pełną dłonią. Szereg miejscowości obrało sobie imię wielkiego Apostoła. Największa z nich to (Sao Paulo) w Brazylii, licząca obecnie kilkanaście milionów ludności. Ku czci św. Pawła wzniesiono również wiele kościołów. Do najpiękniejszych należy Bazylika Św. Pawła za Murami w Rzymie i katedra w Londynie.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Dwa typy różne
Św. Piotr o temperamencie łatwo i żywo reagującym na bodźce, ale też rychło w zapale opadający. Kiedy Pan Jezus oznajmił Apostołom, że zbliża się godzina Jego śmierci, a oni go wszyscy opuszczą, Piotr natychmiast zareagował gorącym zapewnieniem: „Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię”(Mt 26,33). I zdawało się, że tak będzie do końca. Kiedy bowiem służba kapłańska rzuciła się na Chrystusa, by Go pojmać w Ogrodzie Oliwnym, Piotr dobył miecza i „uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho” (J 18,10). A jednak ten sam Piotr za godzin kilka przed służącą wyprze się haniebnie swojego Mistrza: „Nie znam tego człowieka”. Co więcej, „począł się zaklinać i przysięgać” (Mt 26,69-75). Tak więc człowiek ten chwiejny i niestały najmniej nadawał się na Apostoła, a cóż dopiero na głowę kolegium apostolskiego. A jednak po Zesłaniu Ducha Świętego jest to zupełnie inny Piotr: pełen odwagi i mocy. Będzie przemawiał do Sanhedrynu - a więc do tej samej najwyższej rady żydowskiej, która na śmierć zasądziła Chrystusa w tej chwili, gdy on się Go wypierał. Co więcej, ma odwagę rzucić starszyźnie żydowskiej wprost w oczy oskarżenie, że to oni byli winni śmierci Chrystusa (Dz 4,4-21). Kiedy zaś przyjdzie mu cierpieć więzienie i chłostę dla Chrystusa, będzie się cieszył że był godzien dla imienia Jezusowego cierpieć (Dz 5,41). Był prawowitym Żydem. Dlatego pilnie zachowywał prawo mojżeszowe. Naśladując Pana Jezusa, który podkreślał, że jest posłany do synów Abrahama, „do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt15,24), był przekonany, że ewangelizację należy rozpocząć od Żydów. A jednak pouczony tajemniczą wizją o prześcieradle i ponaglony, by ochrzcił Korneliusza, poganina wraz z całym jego domem (Dz 10,9-16), umiał zdobyć się na gest wyzbycia ciasnego nacjonalizmu i stanąć w obronie szeroko otwartych drzwi Kościoła dla wszystkich ludzi dobrej woli, bez względu na ich narodowość czy też dotychczasową orientację religijną. Słowa św. Piotra, które rozstrzygnęły ostatecznie ten problem na soborze apostolskim, stanowią najpiękniejszą i najwymowniejszą apologię Apostoła. Oto one: „Wiecie, bracia, że Bóg już dawno wybrał mnie spośród was, aby z moich ust poganie usłyszeli słowa Ewangelii i uwierzyli. Bóg, który zna serca, zaświadczył na ich korzyść, dając im Ducha Świętego tak samo, jak nam. Nie zrobił żadnej różnicy między nami a nimi, oczyszczając przez wiarę ich serca. Dlaczego więc teraz Boga wystawiacie na próbę, wkładając na uczniów jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my sami nie mieliśmy siły dźwigać? Wierzymy przecież, że będziemy zbawieni przez łaskę Pana Jezusa tak samo, jak oni” (Dz 17,7-11). Warto zwrócić uwagę, z jakim autorytetem przemawia Piotr. A przecież byli tam również Apostołowie.
Jak całe życie późniejsze św. Piotra było świadectwem o Jezusie Chrystusie, tak nie mniej wymownym świadectwem była jego bohaterska śmierć. Według bardzo dawnej tradycji, o której pisze już Orygenes (+ ok. 250), kiedy Piotr został skazany na śmierć, nie prosił o darowanie mu życia, ale czując się niegodnym umierać na krzyżu jak Chrystus, prosił oprawców aby go powieszono głową w dół.
Zupełnie innym typem jest św. Paweł. Miał charakter choleryczny. Ukochanej przez siebie idei służył bez pardonu, zaangażowany całkowicie, bez reszty. Oświecony nadzwyczajnym światłem Bożym, że jest w błędzie, że judaizm miał być jedynie drogą do Chrystusa, jak przedtem oddał wszystkie siły, by chrześcijaństwo zniszczyć, tak teraz oddał się niepodzielnie w jego służbę. Była to zmiana kierunku. Ideał pozostał ten sam: służyć Bogu.
Chrystus dokonał w swoim Apostole jeszcze jednej, może nawet ważniejszej przemiany duchowej. Paweł był faryzeuszem, a więc nacjonalistą żydowskim w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. A jednak on pierwszy otrząsnął się z mozaizmu i głosił ideę zerwania z synagogą. Odtąd kodeksem jedynym dla wiernych wyznawców Chrystusa miała być Ewangelia. Tej swojej przewodniej idei pozostał wierny do śmierci. Głosił że poganie i nawróceni z żydowstwa nie są już obowiązani zachowywać prawo mojżeszowe oraz że ewangelizować należy wszystkich ludzi dobrej woli, nie preferując jakiegoś narodu. Chrystus Pan powiedział bowiem do Apostołów: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19). Dla tej idei cierpiał tak wiele, pokonywać musiał opory nawet ze strony Apostołów. Także Piotrowi miał odwagę uczynić zarzut, że jest niekonsekwentny, bo w postępowaniu swoim zdaje się faworyzować Izraelitów (Ga 2,9-14).
Jako uczony w Piśmie św. Paweł wykazuje wielką znajomość Biblii. W egzegezie biblijnej pierwszy szeroko zastosował sens akomodacyjny i duchowy, tak ulubiony przez świętych: Ambrożego, Augustyna, Grzegorza Wielkiego i innych. W swoich wywodach bywa jednak czasem trudny. Wytyka to Apostołowi św. Piotr i ostrzega nawet wiernych przed opaczną interpretacją (2 P 3,16).
Usiłowali niektórzy liberalni egzegeci przeciwstawiać Piotra Pawłowi jako tezę i antytezę. Według ich zdania Piotr miałby stać na czele skrzydła konserwatywnego i zachowawczego Kościoła, a Paweł miałby być reprezentantem skrzydła progresistów. Zbyt to uproszczone i apodyktyczne twierdzenie. Wykazaliśmy, że właśnie Piotr pierwszy stanął po stronie św. Pawła i bronił uniwersalizmu Kościoła przed ciasnym kaftanem nacjonalizmu żydowskiego, który reprezentowało wielu przedstawicieli gminy jerozolimskiej częściowo także św. Jakub Młodszy, Apostoł. Sam św. Paweł do św. Piotra zwraca się w słowach: „choć jesteś Żydem, żyjesz według obyczajów przyjętych wśród pogan” (Ga 2,14). Owszem, słowa św. Piotra: „Wierzymy przecież, że będziemy zbawieni przez łaskę Pana Jezusa tak samo, jak oni” (Dz 15,11) staną się zasadą i główną osnową teologii św. Pawła.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Powiedzieli o św. Piotrze i Pawle
Martyrologium Rzymskie: „W Rzymie dzień narodzin świętych Apostołów Piotra i Pawła, którzy cierpieli za czasów cesarza Nerona tego samego dnia i roku. Pierwszy z nich w tymże mieście głową na dół został do krzyża przybity. Pochowany na Watykanie tuż przy Drodze Triumfalnej, na całym świecie cześć odbiera. Drugi zaś mieczem został ścięty. Pochowany przy drodze wiodącej do Ostii, takiej samej czci doznaje”.
Św. Augustyn: „Apostoł Paweł, który nie miał żadnych zasług, owszem, uczynił wiele zła, po otrzymaniu łaski Bożej (nawrócenia) pragnąc dobrem wynagrodzić czynione dotąd zło, co mówi, pisząc w `Liście do Tymoteusza' - »Albowiem krew moja ma być już wylana, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan«. Komu dana będzie korona sprawiedliwości, jeśli najpierw Pan miłosierny nie udzieli łaski? Jak może zaistnieć korona sprawiedliwości, jeśli ją nie uprzedzi łaska, która usprawiedliwia?”
Św. Hieronim: „A wy za kogo Mnie macie? - Tamtych jako ludzi pytał (Jezus) o zdanie ludzkie. Wy zaś, którzy jesteście Boży, co sądzicie o Mnie. Piotr w imieniu wszystkich Apostołów przemawia: Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego. Nazywa więc Jezusa Bogiem żywym w odróżnieniu od tych, którzy uchodzą za Bożych, a są zwykłymi śmiertelnikami”.
Św. Leon I Wielki: „Cały świat niewątpliwie bierze udział, najmilsi, we wszystkich świętych uroczystościach, a pobożność płynąca z jedności wiary, domaga się aby wszędzie we wspólnej radości było obchodzone to, co dla zbawienia wszystkich się stało i o czym wszyscy pamiętają”.
„Dzisiejsze jednak święto poza czcią, którą na całym świecie budzi, w mieście naszym powinno być obchodzone ze szczególną i wyjątkową radością. Tu bowiem, gdzie Apostołowie tak chwalebnie swój żywot zakończyli, niechaj w rocznicę ich męczeństwa jak największa zapanuje radość. Są to wszak mężowie, dzięki którym dla ciebie, Rzymie, wzeszło światło Ewangelii Chrystusowej. Ty, który dawniej błędną głosiłeś naukę, obecnie stałeś się uczniem prawdy. Prawdziwi to ojcowie twoi i prawdziwi pasterze twoi, którzy pragnąc cię przenieść do królestwa niebieskiego, bez porównania lepiej i szczęśliwiej cię założyli aniżeli tamci, których staraniem położono pierwsze podwaliny pod twe mury. Ten bowiem, od którego otrzymałeś imię (Romulus), splamił cię bratobójczym mordem. Ci natomiast do takiej podnieśli cię chwały, że stałeś się ludem świętym, rodzajem wybranym, miastem kapłańskim i królewskim, a przez stolicę Piotrową stolicą całego świata. Przez wiarę chrześcijańską, panowanie twoje sięga o wiele dalej, aniżeli kiedyś w czasach ziemskiej potęgi. Chociaż wskutek licznych swoich zwycięstw panowanie swoje rozciągnąłeś nad lądem i morzem, znacznie mniejsze jest to, co podbiłeś w wojennych zmaganiach, aniżeli to, co dzięki pokojowi chrześcijańskiemu tobie się poddało”.
Piotr Skarga: „Cztery się przywileje Piotra świętego w tej ewangelii potwierdzają. Naprzód, że w jego, a nie w inszą łódkę Pan Jezus wsiada i z niej ludzi naucza. Przez łódkę Kościół się znaczy. (...)
Ty na głębię sam zawozisz, ty najlepsze masz pomocniki, Tobie Chrystus świat wszystek poruczył i wszystkie owce swoje między którymi są królowie i panowie świeccy. Łowże nas długo, a w sieciach Chrystusowych trzymaj, a przyczyniaj nowych do wiary ludzi na krajach świata, gdy niektóre niewdzięczne odstępują. Lecz i tych błogosławieństwem do Chrystusa przywrócisz. (...) Uczże się, najmilszy bracie i siostro w Bogu, o wielkim miłosierdziu Bożym w największych grzechach nie rozpaczać”.
„Bo sam ten Apostoł daje tę przyczynę tak wielkiej łaski Bożej nad sobą. Dlatego powiada, dostąpiłem miłosierdzia w wielkich grzechach moich, aby na mnie Chrystus pokazał, jako jest cierpliwy i do kary nieskwapliwy, a łacno odpuszczający. (...) Ucz się nikim, by był najgrzeszniejszy, nie pogardzać (...)”.
Na tle kazania św. Chryzostoma takie Skarga snuje refleksje: „Co może być większe nad Piotra, co Pawłowi równego? uczynkiem i nauką stworzenie wszystko przeszli, a błotem ciała tego obłożeni znaleźli się nad aniołów większymi. Nie stanie słów na wychwalanie tych, którzy naród nasz ludzki wsławili. Zbiegali okrąg ziemi i morza, wykorzeniając grzechy, a pobożność w sercach ludzkich, w których niewierność panowała, siejąc. Piotr - mistrz Apostołów, Paweł - tajemnic Boskich świadomy. Piotr jako wódz niewdzięcznego żydostwa - Paweł pobudka pogaństwa. Patrz na wysoką mądrość Bożą: Piotra obrał z rybołóstwa a Pawła z tych, co namioty robią. I niżej: Błogosławiona - prawi - paro, której są zwierzone dusze świata wszystkiego. Piotr - początek wiary prawowiernej, wielki tłumacz tajemnic kościelnych, chrześcijanom radca potrzebny, skarb niebieski, uczczony apostolstwem od Pana. Paweł, wielki kaznodzieja prawdy, sława wszystkiego świata, człowiekiem jest w niebie, a aniołem na ziemi. (...) I niżej: Piotr, pochodnia wszystkiej ziemi, biały i czysty gołąb, rzeźwy Apostoł i gorący w duchu, anioł i człowiek pełny łaski, mocna opoka wiary. (...) Błogosławiony jesteś synu Gołębicy, któryś wziął klucze królestwa niebieskiego od Pana. I niżej: Wesel się, Piotrze, opoko wiary! Wesel się Pawle, chwało Kościoła! Wyście dla Kościoła bez liczby nędzy wycierpieli. Żydowie wami gardzili, poganie was prześladowali, królowie biczowali i lżyli; nigdyście nie odpoczęli a z nauki się nie wyprzęgli. Nie mogliście się pod żelazami okowani będąc ruszyć, a świat wszystek grzechem związany przez listy swe rozwiązywaliście. A cóż wam za dzięki oddać za tak wielkie prace wasze możemy? Wspominam na Cię, Piotrze, a zdumiewam się. Pomnę na Cię, Pawle, a odchodząc do siebie zalewam się łzami. Nie wiem co mam mówić, patrząc na wasze uciski. O jakoście wiele wież poświęcili! Jakoście wiele łańcuchów ozdobili! I jakoście Kościół kazaniem swym uweselili! Błogosławione języki wasze, krwią skropione dla Kościoła członki wasze! Cóż też wam dziś, gdy jest pamiątka prac waszych, za to wszystko przyniesiemy? Wesel się, Piotrze, iż ci dano jest, abyś drzewa krzyża Chrystusowego kosztował. Chciałeś być na wzór Mistrza Twego ukrzyżowany. (...) Wesel się, Pawle, którego głowa mieczem jest ścięta. (...) Którą ziemia krew przyjęła?”
Cathrein: „Chociaż wszyscy Apostołowie zostali powołani do rządzenia jakąś częścią Kościoła, w stosunku do siebie, jeśli na razie pominiemy św. Piotra, byli oni równi. Jak wtedy miała się utrzymać w Kościele jedność zarządu? Nie można przecież przypuścić, ażeby Apostołowie kolegialnie rządzili Kościołem, rozstrzygając kwestie czy to jednogłośnie czy większością głosów. W ówczesnych warunkach komunikacyjnych było to przecież niemożliwe. Po upływie bowiem kilku lat od Zesłania Ducha Świętego rozeszli się według danego im nakazu Chrystusa w przeróżne strony, by tam głosić Ewangelię. Wielu z nich po rozejściu się prawdopodobnie nigdy się już ze sobą nie widziało. Jeżeli przeto mieli oni a z nimi i Kościół cały zachować prawdziwą i ścisłą jedność, musieli podlegać wspólnej wyższej powadze. O tym ośrodku jedności pomyślał Chrystus i dlatego naznaczył Piotra widzialną głową Kościoła”.
Święci Piotr i Paweł
Wielcy Apostołowie
Tak to sobie wyobrażał Sienkiewicz
Henryk Sienkiewicz: „Quo vadis”:
Aż wreszcie spełnił się czas dla obu Apostołów. (...) Rybak zwykle pokorny i pochylony, szedł teraz wyprostowany, wyższy wzrostem od żołnierzy, pełen powagi. Nigdy nie widziano w jego postawie tyle majestatu. Zdawać by się mogło, że to monarcha posuwa się otoczony przez lud i żołnierzy. Ze wszystkich stron podniosły się głowy: „Oto Piotr odchodzi do Pana'. Wszyscy jakby zapomnieli, że czeka go męka i śmierć. Szli w uroczystym skupieniu, czując, że od śmierci na Golgocie nie stało się dotychczas nic równie wielkiego i że jako tamta odkupiła cały świat, tak ta ma odkupić to miasto. (...) Pochód zatrzymał się wreszcie między cyrkiem a wzgórzem watykańskim. Żołnierze wzięli się teraz do kopania dołu, inni położyli na ziemi krzyż, młoty i gwoździe, czekając póki przygotowania nie zostaną ukończone, tłum zaś cichy i skupiony, klęknął naokół.
Apostoł z głową w płomieniach zwrócił się po raz ostatni ku miastu. Z dala, nieco w dole widać było Tyber świecący. Po drugim brzegu pole Marsowe. Wyżej Mauzoleum Augusta. Niżej olbrzymie termy, które Nero właśnie był wznosić począł. Jeszcze niżej Teatr Pompejusza. A za nimi miejscami widne, miejscami zakryte przez inne budowy Saepta Julia, mnóstwo portyków, świątyń, kolumn, spiętrzonych gmachów i wreszcie hen, w dali wzgórza oblepione domami, olbrzymie rojowisko ludzkie, którego krańce nikneły w mgle błękitnej - gniazdo zbrodni, ale i siły, szaleństwa, ale i ładu, które stało się głową świata, jego ciemięzcą, ale zarazem jego prawem i pokojem, wszechpotężne, nieprzemożne, wieczyste.
Piotr zaś otoczony żołnierzami spoglądał na nie tak, jakby spoglądał na nie władca i król na swe dziedzictwo i mówił mu: „Odkupioneś jest i moje”. A nikt nie tylko między żołnierstwem, kopiącym dół, w który miano wstawić krzyż, ale nawet między wyznawcami, nie umiał oglądać, że istotnie stoi między nimi prawdziwy władca tego narodu, starzec będzie tu panował nieprzerwanie.
Słońce chyliło się jeszcze bardziej ku Ostii i stało się wielkie i czerwone. Cała zachodnia strona nieba poczęła płonąć blaskiem niezmiernym. Żołnierze zbliżyli się do Piotra by go rozebrać. Lecz on, modląc się, wyprostował się nagle i wyciągnął wysoko prawicę. Oprawcy zatrzymali się jakby onieśmieleni jego postawą. Wierni zatrzymali również oddech, sądząc, że chce przemówić, i nastała niezmącona cisza.
On zaś stojąc na wzniesieniu, począł wyciągniętą prawicą czynić znak krzyża, błogosławiąc w godzinę śmierci: Urbi ot orbi!
W ten sam cudowny wieczór inny oddział żołnierzy prowadził drogą Ostyjską Pawła z Tarsu ku miejscowości zwanej Aque Salvia. I za nim również postępowała gromada wiernych, których nawrócił. (...) Droga na miejsce stracenia była daleka i wieczór począł zapadać. (...) Oto mój wiek życia spłynął na nauczaniu ludzi takiej Prawdy. A teraz mówił sobie w duszy: „Jakaż siła jej sprosta i cóż ją (miłość Chrystusową) zwycięży? Jakoż przytłumić ją zdoła cezar, choćby dwakroć miał tyle legionów, dwakroć tyle miast i mórz, i ziem, i narodów?” I szedł po zapłatę jako zwycięzca.
Orszak porzucił wreszcie wielką drogę i skręcił na wschód krętą ścieżką ku Salwijskim Wodom. Na wrzosach leżało słońce czerwone. Przy źródle centurion zatrzymał żołnierzy, albowiem chwila nadeszła.
Lecz Paweł zarzuciwszy na ramię zasłonę Plautylli, by zawiązać sobie nią oczy, wzniósł po raz ostatni źrenice, pełne niezmiernego pokoju ku odwiecznym blaskom wieczornym i modlił się. Tak! Chwila nadeszła, ale on widział przed sobą wielki gościniec z zórz, wiodący ku niebu, i w duszy mówił sobie te same słowa, które poprzednio w poczuciu swej spełnionej służby i bliskiego końca napisał: „Potykaniem dobrym potykałem się, wiarem zachował, zawodum dokonał, na ostatek przeznaczeń mi jest wieniec sprawiedliwości”.
Z traktatu św. Grzegorza z Nyssy, biskupa, O doskonałości chrześcijańskiej.
Chrześcijanin jest drugim Chrystusem.
Święty Paweł najlepiej ze wszystkich zrozumiał, kim jest Chrystus, oraz ukazał swoim postępowaniem, jakim powinien być ten, kto od Chrystusa przyjął imię. Wstępował w Jego ślady z tak wielką starannością, że w sobie samym ukazał Pana, owszem, przez wierne naśladowanie, tak dalece upodobnił się do swego wzoru, iż zdawało się, że to nie Paweł żyje i przemawia, ale właśnie Chrystus. Stwierdza to zresztą sam Apostoł mając pełna świadomość tego, co jest Jego bogactwem: „Usiłujcie doświadczyć Chrystusa, który przeze mnie przemawia” oraz „żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus ”.
Apostoł ukazuje nam także, co oznacza imię Chrystus głosząc, że Chrystus jest mocą i mądrością Bożą, pokojem, światłością niedostępną, w której mieszka Bóg, przebłaganiem, odkupieniem, arcykapłanem, Paschą, pojednaniem dla dusz, odblaskiem chwały, odbiciem istoty Boga, Stwórcą świata, duchowym pokarmem i napojem, skałą i wodą, podstawą wiary, kamieniem węgielnym, obrazem niewidzialnego Boga, Bogiem wielkim, Głową ciała Kościoła, pierworodnym wśród wielu braci, pierworodnym każdego stworzenia, pierwocinami umarłych, pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, ukoronowanym chwałą i czcią Jednorodzonym Synem, Panem chwały, początkiem wszechrzeczy, królem sprawiedliwości, także królem pokoju, królem wszystkich ludzi, którego władza nie Zan granic.
Wieloma jeszcze innymi imionami nazywa Chrystusa, a jest ich tak wiele, że nie sposób wszystkich wyliczyć. Jeśli jednak zbierzemy je razem i zestawimy ich znaczenia, ukażą nam całe bogactwo imienia Chrystusa i o tyle odsłonią Jego niewypowiedziany majestat, o ile duchem i umysłem jesteśmy zdolni go pojąć.
Skoro zatem Boża dobroć udzieliła nam najwspanialszego, największego, najbardziej boskiego imienia, tak iż zaszczyceni imieniem Chrystusa nazywamy się chrześcijanami, trzeba, abyśmy w sobie samych ukazali wszystko, co imię to oznacza; abyśmy nazywali się niesłusznie chrześcijanami, lecz by życie nasze dawało świadectwo, że jesteśmy nimi rzeczywiście.
Liturgia Godzin, tom III Okres zwykły tygodnie I - XVII, ss. 319-320, Pallottinum 1987.
Życie świętego Pawła
Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
Szaweł urodził się nieco później po Jezusie w Tarsie, w Cylicji, w dzisiejszej południowo-wschodniej Turcji (por. Dz 21,39).
Chociaż należał do rodziny wiernie zachowującej przepisy żydowskie (por. Flp 3,5-6), już od narodzin otrzymał po ojcu obywatelstwo rzymskie (por. Dz 16,37-39; 22,25-29; 25,10-12), co pozwoliło mu na odwołanie się do bezpośredniego wyroku cezara. Tak czynić będą później również inni chrześcijanie, jak czytamy w liście 10,96 Pliniusza Młodszego do Trajana na początku II wieku.
Rzymskie imię „Paulus”, którym posługuje się zawsze w listach (imię „Szaweł” podaje tylko Łukasz w Dziejach Apostolskich), może być wynikiem zmiany pod wpływem asonansu, by lepiej dostosować się do środowiska kulturalnego nieżydowskiego, bądź po-chodzi od imienia patrona rzymskiego, który przekształcił w wyzwoleńców dziadków Apostoła (którzy być może przenieśli się z Palestyny do Cylicji na skutek interwencji Pompejusza w 63 r. przed Chrystusem).
W mieście Tarsie, które już Ksenofont określał jako „wielkie i szczęśliwe” , w czasach Pawła panował „wielki zapał do filozofii i do wszelkiego odłamu formacji uniwersalnej” . Miasto to było ojczyzną licznych filozofów stoickich, między innymi Chryzypa, a później Atenodora, wychowawcy Augusta. Paweł uczęszczał z pewnością do dobrej elementarnej szkoły greckiej, chociaż najprawdopodobniej o orientacji żydowskiej, gdzie poznawał język grecki, a przede wszystkim Biblię grecką, z którą jest dobrze obeznany. Tu też prawdopodobnie uczył się także elementów retoryki, a także studiował klasyków literatury greckiej (inaczej niż współczesny Pawłowi filozof żydowski Filon z Aleksandrii). Opierając się na świadectwie nieco późniejszego retora - filozofa Diona z Prusy (por. Mowa 33, 47), w Tarsie czczono lokalne bóstwo Sandama, podobnego do Heraklesa, według form kultowych misteryjnych (śmierć).
Te różnorodne grecyzujące składniki ujawniają się w różny sposób u Pawła: stoicki temat autàrcheia (samowystarczalność - por. Flp 4,12), zagadnienie naturalnego poznania Boga (por. Rz 1,19-20), retoryczna metoda diatrybów (por. Rz 2,27-3,8), swoiste słownictwo antropologiczne (por. 2Kor 4,16-5,9), znajomość gier na stadionie (por. 1Kor 9,24-27), cytat z Menandra (lecz być może w formie przysłowia - 1Kor 15,33), pojęcie sumienia (por. Rz 2,15; 13,5, itd.).
Urodzony w diasporze greckiej Paweł udał się do Jerozolimy (gdzie posiadał powiązania rodzinne: por. Dz 23,16), aby pogłębić swoją specyficzną formację żydowską u stóp wielkiego rabina Gamaliela I (por. Dz 22,3). Tu zdobył również typową znajomość świętych Pism, a w szczególności Tory według szkoły faryzeuszy. Idąc za zwyczajem rabinów, wy-uczył się i wykonywał pracę ręczną, polegającą na wytwarzaniu namiotów lub tkanin służących jako osłona w polu, co można też rozumieć jako wytwory ze skóry (por. Dz 18,3: skenopoiòs). Także jako Apostoł nie chciał obciążać swoich Kościołów, ale pracował własnymi rękami, aby uzyskać konieczne środki do życia (por. Dz 20,34; a zwłaszcza 1Kor 9,7-15; 2Kor 12,13).
Niektórzy współcześni twierdzili, że Paweł zawarł małżeństwo i został wdowcem lub też opuściła go żona po jego nawróceniu. Małżeństwo było czymś normalnym w zwyczajach żydowskich. Talmud babiloński poświadcza jedyny wyjątek, Rabbiego Ben Azzaja z końca I wieku, który ganiony z powodu swego celibatu, odpowiadał: „Co mam czynić, skoro moja dusza gorąco pragnie Tory? Świat może być zachowany przez innych!”. Z pewnością Paweł był stale sam, gdy pisał pierwszy list do Koryntian (por. 7,8; 9,5).
Nie mamy żadnej wskazówki na jakikolwiek kontakt z Jezusem z Nazaretu, ukrzyżowanym prawdopodobnie w roku 30, chociaż jest prawdopodobne, że Paweł był w Jerozolimie w czasie Paschy tego roku. Jego pierwsze zbliżenie się z rodzącym się chrześcijaństwem nastąpiło w Jerozolimie, judeochrześcijańską grupą Szczepana i jego towarzyszy. Musiała to być dla niego, faryzeusza, sprawa budząca szok, która wywoływała wzburzenie, gdy słyszał, „jak on mówił bluźnierstwa przeciwko Mojżeszowi i Bogu”, to znaczy przeciwko Torze i przeciw świątyni (Dz 6,11-14). Stąd jego gorliwość w prześladowaniu, co sam przypomni chrześcijanom w Galacji: „Słyszeliście przecież o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem judaizm, jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu, jak byłem szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowywaniu tradycji moich przodków” (Ga 1,13-14).
Życie świętego Pawła
Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
Szaweł urodził się nieco później po Jezusie w Tarsie, w Cylicji, w dzisiejszej południowo-wschodniej Turcji (por. Dz 21,39).
Jego aktywność rozciągała się aż do Damaszku. Ale właśnie tam dokonała się całkowi-ta przemiana jego życia i „został zdobyty przez Chrystusa Jezusa” (Flp 3,12) do tego stopnia, że to, co najpierw stanowiło dla niego wartość, stało się obecnie śmieciem (por. Flp 3,7nn). Jedynie Łukasz podaje w Dziejach Apostolskich opis wydarzenia. Paweł w swych listach mówi zawsze i tylko w słowach trzeźwych i personalistycznych o decydującym spotkaniu z Chrystusem Zmartwychwstałym, które uczyniło z niego chrześcijanina i Apostoła (por. 1Kor 9,1; 15,8-10; 2Kor 4,6; Ga 1,15-16; Flp 3,7-12). We-dług opowiadania Dziejów Apostolskich nagły charakter wydarzenia łączy się ze specyficzną inicjacją ze strony wspólnoty chrześcijańskiej za pośrednictwem nieznanego nam Ananiasza (por. Dz 9,1-18). Mamy rok około 33 (lub 35). Od tej chwili wszystkie swoje siły byłego faryzeusza oddane zostaną na usługi Jezusa Chrystusa i Ewangelii.
Jego gorący temperament (por. 1Kor 4,19-21; Flp 3,2), nie pozbawiony jednak chwil czułości (por. 1Tes 2,7-9; Ga 4,18-19), pozostaje niezmienny i jest to konkretny dowód, że chrześcijaństwo nie niszczy niczyjego człowieczeństwa. Lecz odtąd jego życie jest życiem oddanym apostolatowi, staje się on „wszystkim dla wszystkich” (1Kor 9,22). Odbył pierwsze ważne spotkanie z „Kefasem”, to znaczy Piotrem w Jerozolimie (Ga 1,18). Strukturalnie nastawiony na nowe horyzonty, szczególnie mocno odczuwając palący problem dostępu pogan do biblijnego Boga łaski, który w Jezusie Chrystusie stał się gorsząco dostępny wszystkim bez wyjątku, nie znajduje łatwego życia wewnątrz Kościoła-matki w Jerozolimie o tendencji konserwatywnej. Zmuszony jest do schronienia się w Tarsie.
W międzyczasie, w następstwie prześladowania przeciwko grupie Szczepana, niektórzy z nich dotarli do Antiochii Syryjskiej, gdzie po raz pierwszy Ewangelia była przepowiada-na poganom i została przez nich przyjęta, tak że uczniowie Jezusa w tej metropolii na-zwani zostali po raz pierwszy w języku greckim chrześcijanami (Dz 11,25-26). Wtedy to Barnaba, judeochrześcijanin pochodzący z Cypru, ale należący do Kościoła Jerozolimskiego, udaje się do Tarsu, aby wziąć Pawła, by ten współpracował w obiecujących perspektywach miasta syryjskiego. Sam zaangażował się tu w prace przez jeden rok. Potem wspólnie, wysłani przez Kościół Antiocheński, podejmują podróż misyjną jako nowy wymóg szerzenia Ewangelii (por. Dz 13-14). Wyruszywszy z Seleucji, przepowiadają na Cy-prze, spotykając tam prokonsula rzymskiego Sergiusza Paulusa. Stąd udają się do Anatolii południowo-środkowej, docierając do wszystkich zamieszkałych ośrodków: Perge w Pamfilii, do Antiochii Pizydyjskiej, Ikonium, a następnie do miast Likaonii Listry i Derbe. Od czasu do czasu opowiadanie Łukasza pozwala nam zobaczyć, że gdy Żydzi aktywnie się sprzeciwiają przepowiadaniu Ewangelii, poganie natomiast przyjmują ją z radością.
Powróciwszy tą samą drogą do Antiochii Syryjskiej, spotykają się z tym, że niektórzy chrześcijanie przybyli z Judei sprzeciwiają się ich metodzie misyjnej, która nie uznaje ob-rzezania i na ogół prawa Mojżeszowego. Kontrast ten zmusza do zwołania Sobory Jerozolimskiego. Tu, na skutek interwencji Piotra i Jakuba, brata Pańskiego, dochodzi do kompromisu. Uznany zostaje apostolat Pawła, przy zgodzie, że będzie on głosił Ewangelię po-ganom (pozostawiając obrzezanych Jakubowi, Kefasowi i Janowi), byleby tylko pamiętał o zbieraniu kolekty na ubogich Kościoła Jerozolimskiego (por. Ga 2,1-10). Łukasz dodaje również wymóg czterech klauzuli mojżeszowych, do których winni dostosować się poganie, przy rezygnacji z obrzezania (to znaczy wstrzymywać się od mięsa ofiarowanego bożkom, od krwi, zwierząt uduszonych i małżeństw zakazanych przez prawo lewickie), ale Paweł w swych listach nie okazuje, jakoby znał te kwestie. Mamy więc rok około 49 (lub najwyżej 50).
Paweł powraca do Antiochii Syryjskiej, gdzie w bliżej nieokreślonej sytuacji udziela na-gany Piotrowi w imię „prawdy Ewangelii”, z powodu jego dwuznacznej postawy wobec żydowskich przepisów dotyczących jedzenia (por. Ga 2,11-14). Metropolia syryjska, która była trzecim co do wielkości miastem po Rzymie i Aleksandrii, staje się dla Pawła stałą siedzibą i normalnym punktem odniesienia po jego podróżach (coś takiego jak Kafarnaum dla Jezusa). Ale jest czymś więcej niż oparciem. Podróże dla zakładania i troski pastoralnej wobec licznych Kościołów zapoczątkowanych przez Pawła, angażują go przez całe życie i absorbują jego najlepsze energie, mimo utrapień z powodu bliżej nieokreślonej choroby, którą różnie diagnozowano, jako ślepotę, dysfazję, epilepsję, febry malaryczne (por. 2Kor 11,6; Ga 4,13-15; być może też 2Kor 12,7-9).
Życie świętego Pawła
Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
Szaweł urodził się nieco później po Jezusie w Tarsie, w Cylicji, w dzisiejszej południowo-wschodniej Turcji (por. Dz 21,39).
Druga, bardziej angażująca podróż misyjna, bez Barnaby, miała następującą trasę: Pa-weł wyrusza z Antiochii Syryjskiej wraz z Sylasem, przechodzi drogą lądową do Listry, gdzie bierze ze sobą Tymoteusza, następnie udaje się do Frygii, Galicji, Myzji, aż do Troady nad północnym Morzem Egejskim. Stąd wyrusza statkiem do Europy, dobijając do wyspy Samotraki, a następnie przez miasta Neapolis, Filippi, Amfipolis, Apollonię, Tesalonika, Berea, dociera do Aten, gdzie wygłasza słynną mowę na areopagu (Dz 17,16-34), i wreszcie dociera do Koryntu. W tym ostatnim mieście zatrzymuje się przez półtora roku, pisze pierwszy list do Tesaloniczan, napotyka na wrogość Żydów, którzy oskarżają go przed Galionem (bratem Seneki), ale zakłada jeden z najbardziej żywotnych Kościołów w pierwotnym chrześcijaństwie. Odjeżdża do Kenchry (wschodni port Koryntu) i odwiedzając na krótko Efez oraz Cezareę Nadmorską, dociera do Jerozolimy, by potem wrócić do Antiochii Syryjskiej.
Stąd podejmuje swoją ostatnią podróż misyjną: poprzez Galację i Frygię dociera do Efezu, gdzie zatrzymuje się na ponad dwa lata. W Koryncie, porzuciwszy synagogę, „roz-prawiał codziennie w szkole Tyrannosa” (Dz 19,9: tzw. tekst zachodni precyzuje, że nauczał tam od godziny 11 do 16). Z Efezu utrzymuje bogatą korespondencję z Kościołem w Koryncie, gdzie udaje się po raz drugi drogą morską, doznając tam nieokreślonej ściśle obrazy (por. 2Kor 2,5-11). Stąd pisze również list do Galatów, prawdziwy manifest wolno-ści chrześcijańskiej, aby przeciwstawić się usiłowaniom judaizujących w tych kościołach.
W Efezie doświadcza wrogiego buntu wywołanego przez złotnika Demetriusza w imię bogini Artemidy, w którym to mieście znajdowała się świątynia Artemizjon (zaliczana do siedmiu cudów świata). Tu prawdopodobnie Paweł dostał się do więzienia, z którego pisze list do Filipian i bilecik do Filemona. Po opuszczeniu stolicy prowincji Azji Paweł kieruje się na północ i po przekroczeniu Macedonii, dociera do Grecji (prawdopodobnie do Koryn-tu), skąd pisze swój najważniejszy list, list do Rzymian, w którym między innymi zapowiada chęć udania się do Hiszpanii.
Wychodząc z Grecji w kierunku północnym, z macedońskiej Filippi okrętem udaje się do Troady i ciągle drogą morską dociera do Assos, Mityleny, Chios, Samos, Miletu (gdzie wygłasza ważną mowę do starszych Kościoła Efeskiego, których tu przywołuje), dalej Kos, Rodos, Patara, Tyr, Cezarea Morska, i wreszcie dociera do Jerozolimy, aby doręczyć kolektę zebraną przede wszystkim w Macedonii i w Achai.
W Jerozolimie napotyka ponownie sprzeciw ze strony Jakuba i judeochrześcijańskiej interpretacji Ewangelii. Przy okazji buntu sprowokowanego przeciwko niemu przez nie-których Żydów z prowincji Azji, przy oskarżeniu, że przeciwstawia się instytucjom żydowskim, zostaje aresztowany przez trybuna kohorty rzymskiej. Paweł broni się nieustannie, zarówno publicznie wobec Żydów miasta, jak i wobec sanhedrynu, a także przed prokuratorem Antoniuszem Feliksem w Cezarei Nadmorskiej, gdzie został przetransportowany. Po zmianie prokuratora, wobec Porcjusza Festusa, więzień Paweł odwołuje się do cezara, a po innej mowie obronnej wobec króla Agryppy II i jego siostry Berenike (która zostanie kochanką cezara Tytusa), przewieziony zostaje do Rzymu.
Podróż do stolicy imperium miała następujący przebieg: okrętem wyrusza z Cezarei i przepływając przez Sydon i Cypr dociera do Mira w Cylicji. Tu innym okrętem dociera do Licji aż do wysokości Knidos, skąd kieruje się na południowy wschód ku wyspie Krecie, docierając do miejscowości zwanej Dobre Porty. Mimo niebezpieczeństwa nawigacji z powodu późnej pory jesiennej odpływają w stronę Italii, ale zaskakuje ich długa i gwałtowna burza, która kończy się szczęśliwym rozbiciem na wyspie Malcie. Wsiadają ponownie po trzech miesiącach na statek, który zimował na wyspie, i docierają do Syra-kuz na Sycylii, potem do Regium w Kalabrii, aby wreszcie dotrzeć do portu Puzzuoli. Idąc stąd via Campana aż do Kapui, a potem via Appia, wychodzą mu naprzeciw aż do Forum Appium niektórzy chrześcijanie z Rzymu (około 72 km od stolicy). Po dotarciu wreszcie do Rzymu, spędza tu pod strażą wojskową całe dwa lata, w domu, który był dla niego więzieniem. Według przyjętej chronologii, jak powiedzieliśmy wcześniej, ten okres przy-pada na rok 58 lub 63.
Po tej dacie nie mamy żadnych pewnych wiadomości, nie wiedząc dokładnie, czy proces miał wynik pozytywny czy negatywny. Prawdopodobnie nie miała jednak miejsca podróż do Hiszpanii. Nie opisuje jej żadne źródło starożytne. Jedynie apokryfy Akta Piotra z końca II wieku mówią o wyjeździe Pawła z Rzymu, ale najprawdopodobniej w zależności od Rz 15,24.28 (tekst listu Klemensa, rozdział 5, jest bardzo ogólnikowy). Tradycyjna teza o nowej podróży na Wschód (Efez, Kreta, Nikopolis w Epirze, Troada), oparta jest w zasadzie na Listach Pasterskich, 1-2 Tymoteusza i Tytusa, które jednak dziś powszechnie uważa się za deuteropawłowe, to znaczy napisane później przez ucznia.
Śmierć Pawła na pewno miała miejsce w Rzymie za cesarza Nerona i była gwałtowna, była męczeństwem. Rok 64, związany z egzekucją chrześcijan oskarżonych o podpalenie miasta, nie jest wyraźnie poświadczony przez tradycję (por. 1Klemensa 5,6, według którego Paweł został wydany przez „zazdrość i nienawiść” prawdopodobnie judeochrześcijan stolicy). Rok 67 sugeruje św. Hieronim, De viribus illustris 5 i 12 (w dwa lata po śmierci Seneki); Euzebiusz ze swej strony w Chronicon sugeruje rok 68. Ale, jak powiedzieliśmy, można myśleć też o roku 58.
Najstarsze świadectwa dotyczące grobu Pawła przy via Ostiense pochodzą od kapłana Gaiusa z końca II wieku: „Mogę pokazać ci pomniki apostołów; jeśli zechcesz udać się na Watykan lub via Ostiense, znajdziesz pomniki założycieli tego Kościoła” . Późniejsza tradycja uściśla męczeństwo jako ścięcie głowy przy Acque Salvie, dziś Tre Fontane (Akta Piotra i Pawła, 80: nie wcześniejsze niż z wieku IV-V).
Z książki: Romano Penna, Św. Paweł z Tarsu, Wyd. Bratni Zew, Kraków 2008
qwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnm