190 V. Wiłlgemiein. Camap i Ryle.
własne doświadczenia, natomiast możemy jedynie domyślać się. ale nic możemy rzeczywiście wiedzieć, jakie są doświadczenia innych.
Rozważmy kolejno obie tezy. Rdzeń argumentacji, na której opiera się pierwsza z nich. jest zawarty w pewnym słynnym paragrafie Dociekań. ..Wyobraźmy sobie taki przypadek: chcę prowadzić dziennik nawrotów pewnego doznania. Kojarzę więc to doznanie ze znakiem «D» i każdego dnia. w którym mam to doznanie, wpisuję ów znak do kalendarza. - Chciałbym przede wszystkim zauważyć, że definicji lego znaku nie daje się wypowiedzieć. - Ale mogę ją podać sam sobie, jako swego rodzaju definicję ostensywną! - W jaki sposób? C/y mogę doznanie wskazać? - Nie w zwykłym tego słowfa znaczeniu. Jednakże wymawiając lub zapisując ów znak skupiam na doznaniu uwagę - czyli wskazuję je niejako wewnętrznie. - I po co ta ceremonia? Ho tylko na to rzecz wygląda! Definicja służ.y przecież do tego. by ustalać znaczenie znaku. - Jednakże realizuje się to właśnie przez skupienie uwagi: albowiem dzięki temu zapamiętuję związek znaku z doznaniem. - «Zapamiętuję» może tu znaczyć jedynie: proces ten sprawia, że związek ów będę sobie w przyszłości prawidłowo przypominał. Tylko że w naszym przypadku nie mam żadnego kryterium prawidłowości. Chciałoby się tu rzec: prawidłowe jest to. co mi się prawidłowy wyda. To zaś znaczy jedynie, że o «prawidło-wości» nie ma tu co mówić”1.
W tym miejscu ktoś mógłby jednak wysunąć zarzut, iż można polegać na własnej pamięci jako na kryterium prawidłowości. Można by również sprawdzać jedno przypomnienie odwołując się do innego przypomnienia. Ale Wittgenstein nie zgodziłby się z takim poglądem. Wyobraża sobie, że jego rozmówca sugeruje, iż można by sprawdzić, czy pamięta się godzinę odjazdu pociągu przywołując na myśl obraz rozkładu jazdy, i odrzuca tę sugestię na tej podstawie, ż.e „zjawisko to musiałoby teraz faktycznie spowodować trafne przypomnienie. Gdyby wewnętrzny obraz rozkładu jazdy nie mógł być sam sprawdźmy z punktu widzenia swej trafności, to jakżeż mógłby potwierdzać trafność przypomnienia pierwszego? (To tak. jakby ktoś kupił kilka egzemplarzy dzisiejszej gazety po to, by się upewnić, że pisze ona prawdę.)*’12
Jest lo sugestywne porównanie, ale nie sądzę, by argumentacja, którą ma ono wspierać, była zasadna. Wydaje się bowiem, iż Witt-genstein przeoczył to, iż każde sprawdzenie użycia języka musi prędzej czy później zależeć od tego, co nazywam aktem pierwotnego rozpoznawania. By powrócić do przykładu podanego przez Wittgen-steina, przyjmuje się tu założenie, iż nie wystarczy, bym sprawdził moje przypomnienie pory. o jakiej pociąg powinien odjechać przywołując wzrokowy obraz strony rozkładu jazdy. Muszę sprawdzić z kolei to przypomnienie faktycznie spoglądając na tę stronę. Ale jeśli nie mogę zaufać w tym miejscu mojemu wzrokowi, o ile nie mogę rozpoznać cyfr, kLóre. jak widzę, zostały tam napisane, to nadal nie znajduję się w lepszej sytuacji. Mogę wprawdzie odwołać się do świadectwa innych osób, ale wówczas muszę rozumieć odpowiedzi, jakich mi udzielają. Muszę poprawnie zidentyfikować znaki. kLórymi się posługują. Nic chodzi tu o trywialną kwestię, iż ciąg sprawdzeń nie może w praktyce wydłużać się w nieskończoność, nawet jeśli teoretycznie nic go nie ogranicza, lecz raczej o to. że cały ciąg jest zupełnie bezwartościowy, jeśli w jakimś momencie nie zostaje przecięty. Wszystko jest zawieszone w próżni, o ile nie istnieje jeden element, który jest identyfikowany bezpośrednio. Wiugenstein myli się również sugerując, żc potwierdzanie jednego przypomnienia przez odwoływanie się do innego przypomnienia jest poślednim substytutem jakiejś innej metody weryfikacji. Nie ma innej metody weryfikacji. Niezależnie od tego, czy muszę zidentyfikować przedmiot, zdarzenie, wyobrażenie czy znak. mogę polegać jedynie na mojej pamięci. Różnica polega tylko na tym, w jakim stopniu przypomnienia sprawdzają wiarogod-ność innych przypomnień.
Warto zauważyć, że z punktu widzenia tej argumentacji nic ma istotnej różnicy między użyciem znaków w taki sposób, by odnosiły się do ..publicznych” przedmiotów, i takim użyciem znaków, by odnosiły się do ..prywatnych" przeżyć. Jeśli sposób, w jaki odnoszę się
•- Tam/e. 1. 265.
Dsh iekrinui filozoftCZM. I. 258.