■0H!|H||| mu
leuaduii xda
▲ Żołnierze polskiej obsługi naziemnej uzupełniają amunicję w magazynku na skrzydle Hurricana.
com — przed powrotem do schronów — ▲ Piloci polskiego
zmyć naczynia po obłędzie. Zmęczeni dywizjonu piloci porywali herbatę i kanapki, tylko bombowego obsługa naziemna stale pracowała. osobiście adresują
Po 14.00 nadciągnęła kolejna nawała „wiadomość” dla wrogą: trzy fale 150 maszyn He-1 lii Do- wroga.
17, eskortowane przez Bf-109, którymi dowodzili doświadczeni piloci Adolf Galland i Hannes Trautloft.
Obróciły się na południe, w słońce, wprost na myśliwce". Pierwszą serią dowódca „zniszczył prowadzący bombowiec z taką siłą, że rozbił on skrzydło lecącego z lewej strony partnera”. Po czym zaliczył trzeciego Heinkla, a .przed powrotem do domu strącił jeszcze Bf-109".
Na całym niebie toczyły się podobne walki. Jedna z eskadr Hurricanów dwukrotnie przecięła formację bombowców. Zupełnie zmyleni tą taktyką piloci wroga zderzali się ze sobą w locie.
Nieustanny atak Charakter pojedynków powietrznych oddaje relacja pilota Spitfira. Ścigał on Bf-109, który starając się uciec, zanurkował niemal pionowo. Brytyjski pilot runął za nim w dół. „Teraz ja spadałem szybciej od niego, strzelając do momentu. gdy musiałem pociągnąć drążek w prawo, by uniknąć zderzenia”. Przerażony Niemiec przeleciał przez nisko wiszącą chmurę, a pilot Spitfira, po otrząśnięciu się z karkołomnego manewru, zobaczył płonący wrak samolotu wroga. „Wzniosłem się ponad chmurę i niemal zderzyłem z Ju-88, płonącym po ataku kilku Hurricanów".
Niemieckie myśliwce zwykle atakowały parami, w linii — jeden za drugim, podchodząt blisko, otwierały ogień z odległości 800 metrów. Większość niemieckich bombowców, przyłapana bez osłony myśliwców, zrzucała ładunek i uciekała. Dwadzieścia Do-17 lecących w szyku „karo”, wytropionych bez eskorty nad londyńskimi dokami, zostało przez brytyjskie myśliwce rozerwanych na strzępy.
▼ Mechanicy polskiego dywizjonu przygotowują bombowiec Wellington do kolejnej nocnej akcji.
O 12.15 nad Hammersmith (zachodni Londyn), dywizjony z Duxford dopadły grupę bombowców bez osłony z równie straszliwym efektem. W innym rejonie bitwy pilot Hurrićańa znalazł się nagle naprzeciw' formacji dwunastu Bf-109. Nurkując pod nimi, zestrzelił ostatnią w szyku maszynę, wspiął się w górę, zawinął pętlę i zniszczył następny samolot z końca formacji.
Przed południem wróg został rozproszony. Premier oglądał akcję RAF-u wr centrum operacyjnym grupy 11. w Uxbridge. Pochłonięty widokiem, ściskał między zębami nie zapalone cygaro. W kulminacyjnym momencie zapytał wicemarszałka Parka, jakie rezerwy ma do dyspozycji. Otrzymał szczerą odpowiedź: „Żadnych".
Chwila wytchnienia pomiędzy nalotami pozwoliła udręczonym mieszkań-
Rozkazy startu wydano między 13.30 a 14.30. Obsługa naziemna z poświęceniem naprawiła uszkodzone maszyny, umożliwiając wysłanie dwóch eskadr z każdego dywizjonu w trzech grupach.
Dzięki świetnej organizacji obrony można było kierować myśliwce w przewidywane miejsca spotkania z wrogiem, co podnosiło prawdopodobieństwo sukcesu. Nad Kentem wróg natknął się na 170 Spitfirów i Hurricanów; tych, którzy się przedarli, zaatakowało nad Londynem pięć dywizjonów' z Duxford. dwa z grupy 10. i sześć z 11.
Zrzuciwszy na ślepo ładunek nad Hackney, Eritli i Penge bombowce spieszyły do domu. Ich mocno naciskana
T Głowa jastrzębia, osobisty emblemat Wernera Moldersa, dowódcy 51. pułku myśliwskiego, który pojawił się na jego Bf-109F pod koniec 1940 roku.
69