FMTtccey*
wactwa. Ona sic n.i lo godziła i nic widziałem, by sprawiało jej (o ból. Byłem z nią i jednocześnie zdradzałem ją, Iki rozgrzeszała ir.nic idea wolnej miłości.
Wtedy oczywiście nie mówiło sic o zdradzie i takie zachowania były ck>|x:szczalnc. Korzystałem z tego. jak tylko się dało, sypiając z różnymi panienki-um, cały czas mówiąc sobie, że kocham tylko tę jedna. I dopiero z czasem okazało się. jak bardzo zaburzało u> nasz związek.
Pamiętam batdzo dobrze :en pierwszy raz. kiedy wziiilcm zielone maki. Blisko mnie byl kolega, który tego próbował. '/apiO|HMio\v.il. abym poszedł z nim na pele. Zgodziłem się. Narkotyki często zestawiają uczucie niedosytu Prawie zawsze chce się powtórzyć to doświadczenie, jakby ostatnim razem było ich zbyt tnalo i odczucia były zbyt słabe. Jakby nie dochodziło się do granicy spełnienia. Gdy nazbieraliśmy sporą liczbę zielonych iraków. poczułem prawdziwą sile narkotyku. Straciłem całkowicie kontrolę i panowanie nad sobij. N ic byłem świadomy lego. co robię. Otworzyłem się. Gadałem, żeby tylko mówić Potwornie się zatrułem. Rzygałem jak kot. Nie spałem chyba przez dwie noce. Fizycznie czułem stę zupełnie Fatalnie. Byłem opuchnięty, wysuszony, z bólem głowy. Jednocześnie świat widziałem w dziwnym blasku. Poruszałem się w nim jak w wodzie. Uznałem jednak, że to nie jest to, co chciałbym powtarzać. Nie za bardzo podobało mi się to, czego doświadczyłem. I potem przy następnej okazji odmówiłem.
Następny raz zdarzył się jednak kilka tygodni później rai wiikccjacłi w Łebie. Było nas l;u:i pięciu całkiem fajnie, własny pokój i taki luzacki klimat. Chodziliśmy nu dziewczyny, sprowadzaliśmy je na noc i prześcigaliśmy się w ekscesach. Wszedłem w nową grupę, która już to brała. Mnie też proponowano. 7. początku pomny pierwszego razu odmawiałem.
I trzymałem >i$ jakoś. Polem jednak wytłumaczono mi a ;a łatwo dałem <ię przekonać - źe pierwszy raz jest zawsze nieprzyjemny. To silny środek - mówiono mi i otganizm właśnie tak reaguje, dopóki się nie przyzwyczai Zgodziłem się Faktycznie.. byki to coś. czego nic przeżyłem jeszcze nigdy. Pamiętam, że po wzięciu wieczorem miałem niesamowitą energię 20
prze/ cala iioc. Nic do zmęczenia. Miałem leż niezwykłą inwencję. Gadałem, grałem. Czuleni się niesamowicie silny.
Już nie rzygałem Sam stawałem się inicjatorem wielu kolejnych razów, kolejnych wyjść. Uważałem wtedy, że jest to łoś fantastycznego, coś czego wszyscy powinni spróbować. Traktowałem to jak antidotum r.n stres, kłopoty, na złość i mękę życia. Przypomniałem sobie matkę, która dużo pracuje, jest zmęczona, bez chęci do życia. I pomyślałem, jakby to było dobrze, gdyby to brała.
Łeba to dużo żartów, luzu, dziewczyn. Wolność. Festyn, karnawał i odjazd. Ćpanie trzymaliśmy w tajemnicy i to tworzyło w nas jeszcze większe poczucie odmienności i oryginalności. Tworzyliśmy klan, do którego nie każdy ma dostęp, laczyla nas tajemnica, solidarność, poczucie wspólnoty.
Antidotum na stres, kłopoty, na złosc i mękę życia.
W Łebie spotkałem na plaży dziewczynę. Była inna, nie z tych, co poszukuj*! łatwych przygód. Subtelna, spokojna, trochę zalękniona /a nic w święcie nie chciała zgodzić się r.a pójście ze innti do domu, nie |Jozwn!ala też dotknąć się i pocałować. Byłem naćpany, miałem na nii) ochotę i grula we mnie jakaś ambicja, żeby j.| zdobyć. Ale ona się opierała. Dziś myślę, że była to laka niewinna, bezbronna istota, która spotkała na swojej drodze banalny egoi/.n i łajdactwo. Wrzuciłem jej do szklanki z napojem jakieś prochy i odleciała. Stała się luźniejsza i swobodniejs/ii. Zaprowadziłem j<) na chatę. Kochaliśmy się. Była dziewic,t. Patem długo płakała A ja miałem to gdzieś.
Pobyt W' Łebie mrą! bardzo szybko i trzeba bvła wracać do domu. Jeden z chłopaków zerwał się wcześniej z całym zapasem towi.ru. Któregoś dnia obudziliśmy się. a jego już nic było. Nic było też narkotyków. Potępialiśmy go wszyscy, nawrzucaliśmy w duchu, odrzuciliśmy Ale nie wiedziałem wtedy jeszcze, co to głód i uzależnienie. Tłumaczyłem sobie, że w koń cu zabrał nam tylko zabawkę.
Wracaliśmy do domu autostopem i czułem się potwornie zmęczony. bezsilny, bez enciuii i rozdrażniony. Kilka razy wszediem
21