zyski do swoich filii w nisko opodatkowanych państwach, jak Luksemburg, Irlandia czy Holandia.
Medialny wizerunek rajów podatkowych to zestaw mitów i stereotypów Z wieloma mitami rozprawił się Daniel Lacalle w hiszpańskim El Confidencial (20 maja br.). Warto się im przyjrzeć, a niektóre argumenty autora wzmocnić.
Nazwa „raje podatkowe" to błędna europejska translacja, która nie jest przypadkiem.
W wielu krajach Europy tax havens tłumaczy się jako tax hemens. W pierwszym znaczeniu to przystań, schronienie podatkowe, w drugim raj fiskalny. Jest to bardzo ważna różnica semantyczna. Otóż Kajmany, Bermudy czy Liechtenstein to żadne raje, ale często schronienie przed finansowymi represjami. Co ciekawe, ową mityczną rajskością posługują się państwa, w których prowadzi się najbardziej interwencjonistyczną politykę gospodarczą. To nie raje podatkowe przyczyniają się do wzrostu podatków, ale ucieczka w raje jest konsekwencją finansowych represji w innych krajach. Od 2001 r. aktywa banków w rajach podatkowych wzrosły o około 10 bln USD. Według badań Uniwersytetu Harvarda takie wzrosty odnotowuje się zawsze po eskalacji obciążeń podatkowych, z około rocznym przesunięciem. Jest więc to przepływ kapitału z podatkowego piekła do podatkowego raju - traktując, rzecz jasna, oba określenia symbolicznie.
Kolejnym mitem jest wiązanie rajów podatkowych z działaniami nielegalnymi. Według portalu Tax Justice Network w końcu 2010 r.
50 największych banków miało ulokowanych w rajach 12,1 bln USD. Są to liczby oficjalne, obejmujące operacje legalne - zarówno inwestycje, jak i rachunki korporacji. Większość rachunków należała do firm legitymujących się międzynarodowymi porozumieniami handlowymi. Realizowały w ten sposób wzrost i rozwój własnej aktywności na całym świecie bez narażania się na podwójne opodatkowanie. Ponadto zabezpieczano fundusze płynące z krajów niedemokratycznych, aby uniknąć zinstytucjonalizowanej kontroli kapitału i konfiskaty aktywów.
Chwytliwym argumentem jest ten, jakoby raje podatkowe powodowały straty państw z tytułu niezapłaconego podatku dochodowego przez ich dientów. Według studium naukowców z Uni-yersytetu Michigan i Harvardu (Mihir A. Desai,
C. Fritz Foley James R. Hines Jr.) pt. Do Tax Havens Divert Econotnic Actńńty? (Czy raje podatkowe osłabiają aktywno#gospodarczą?) z 2005 r., taka hipoteza nie jest prawdziwa. Badania empiryczne dowodzą, iż nic tylko nie osłabiają aktywności ekonomicznej w krajach o wysokich podatkach, ale przyczyniają się do jej wzrostu. Dzieje się tak, bowiem następuje reinwestycja zgromadzonych w nich aktywów w dług publiczny, giełdę czy projekty biznesowe w krajach OECD o wysokim poziomie podatków. Tirzeba pamiętać ponadto, że w rajach podatkowych chronione są pieniądze płynące z reżimów totalitarnych, które następnie są reinwestowane w USA, Wielkiej Brytanii i innych krajach. Krytycy zapominają, że duża część pieniędzy to lokaty uczciwych obywateli krajów niedemokratycznych, którzy nie chcą karmić nimi swoich reżimów.
Nie broni się również teza, że raje rodzą nieuczciwą konkurencję podatkową. Państwa nastawione na dolegliwości podatkowe nigdy nie mają dosyć. Nie oszczędzają swoich podatników również w czasach prosperity. To konkurencja z rajami podatkowymi sprawia, że podatnik w krajach rozwiniętych już nie pracuje dla rządu do września każdego roku, a dopiero od października dla siebie, jak to było jeszcze klika dekad temu. Dzisiaj dzięki otwartości i konkurenci podatkowej obciążenia fiskalne są generalnie niższe.
Nie wierzmy w mit jakoby likwidacja rajów podatkowych przyczyniła się do zażegania kryzysu i powszechnej szczęśliwości fiskalnej. Zawsze będzie istnieć konkurencja podatkowa. Tak jak w latach 70. Francja była rajem podatkowym dla Brytyjczyków, tak zawsze znajdzie się jakieś suwerenne państwo, które będzie niskimi podatkami przyciągać kapitał. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy, że Bruksela narzuci swój system podatkowy w chińskim Hongkongu, Singapurze czy Dubaju? W jaki sposób?
Restrykcje kapitałowe doprowadziły świat do najgorszej recesji od II wojny i nade wszystko nie sprawdziły się. Unikanie podatków i szara gospodarka w Europie w latach 70. była większa niż dzisiaj, jeśli oceniać to przez pryzmat PKB. Inna rzecz to kwestia transparentności. Według Banku Światowego większość tzw. rajów podatkowych jest lepiej zarządzanych i bardziej przejrzystych finansowo niż np. Francja.
Nie wytrzymuje empirycznej próby teza jakoby pieniądze lokowane w rajach podatkowych finansowały terroryzm, a same państwa--raje sankcjonowały pranie brudnych pieniędzy.
Instytut Zarządzania Uniwersytetu w Bazylei przeprowadził analizę szczegółową krajów z dużym ryzykiem finansowania terroryzmu i praniem pieniędzy. Spośród wyselekcjonowanych 28 państw tylko jedno było identyfikowane jako raj podatkowy.
Na koniec warto rozprawić się z populistycznym i naiwnym, ale przez to groźnym argumentem, że gdyby „normalne" państwa nie borykały się z problemem ucieczki swoich obywateli (przedsiębiorstw, kapitału) w raje podatkowe, wówczas nie byłoby kryzysu. 0 jakich kwotach dyskutujemy? Jesteśmy przytłoczeni płynącymi zewsząd liczbami, ale wszystko to są szacunki. Według Boston Consulting Group na kontach w rajach podatkowych ulokowano 8 bln USD, według portalu Tax Justice NetWork, który jest zainteresowany zawyżaniem cyfr - 21 bln USD. Przyjmijmy hipotetycznie za Danielem Lacalle, że cyfiy te są prawdziwe, a zgromadzone środki finansowe należą wyłącznie do obywateli państw OECD. Załóżmy, że od tych pieniędzy pobrano jednorazowo podatek na poziomie 20 proc. Okaże się, że pieniądze te nie pokryją rocznego deficytu w tych państwach, ani w 2010, ani w 2011, jak również w 2012 r. Jeśli pobrano by taki sam 20-proc. podatek od zagranicznych lokat amerykańskich przedsiębiorstw, to uzyskana suma nie pokryłaby deficytu USA w 2012 r. Włóżmy więc między bajki opowiadania, iż pieniądze z rajów podatkowych są lekiem na kryzys finansowy.
Nie jest naszą intencją bezwarunkowa obrona rajów podatkowych. Dochodzi w nich zapewne do oszustw podatkowych, jak i prania brudnych pieniędzy, ale - należy z mocą podkreślić i podobnie jak w wielu rozwiniętych krajach Europy i Ameryki, które do miana rajów nie pretendują, ale do moralizatorów jak najbardziej. Nie należy wszakże ulegać populistom głoszącym,
Ii co raje podatkowe są przyczyną światowego kryzysu i wszelkich innych nieszczęść.
Globalizacja, wolny przepływ kapitału i handlu umożliwiły osobom i korporacjom korzystanie z praw, na które wielu teraz się uskarża. Raji podatkowe nie kwitną, kiedy w innych państwach tworzy się przyjazne otoczenie gospoda) cze i oferuje niskie podatki. Powrót do kontroli kapitału i państwa opiekuńczego jest powroten do równości w nędzy. Nie jest dobrym sposo bem walki z rajami podatkowymi kreowa nie „podatkowego piekła". ■
126
miesięcznik finansowy BANK | październik 120