Tri-ri, tri -ri - ri - rozległo się nad głową Bałwanka.
❖ Co to? Kto to? Rozglądał się Bałwanek, ale nikogo nie zobaczył
❖ To ja, Skowronek -wiosenny dzwonek, popatrz do góry to mnie zobaczysz! Bałwanek zadarł wysoko głowę i zobaczył pod niebem maleńkiego, szarego
ptaszka.
❖ Hej - zawołał Bałwanek -dobrze, że już jesteś, poczekamy razem na Wiosnę.
❖ Ale z ciebie głuptas - zaśmiał się Skowronek.
Słońce świeciło coraz mocniej i Bałwankowi łzy zaczęły kapać po marchewkowym nosie. „Chyba jestem troszeczkę chory” pomyślał Bałwanek i mocniej oparł się na miotle, aż kapelusz przekrzywił mu się na głowie. Rozglądał się dookoła, czy przypadkiem nie nadchodzi Wiosna, bo bardzo był ciekaw, jak ona wygląda. Ale Wiosny nigdzie nie było widać.
3. Słońce właśnie zaszło za górkę, powiał chłodny wiatr i Bałwanek poczuł się dużo lepiej.
❖ O, jestem już zdrowy - mruknął - nawet z nosa przestało mi kapać.
Robiło się coraz chłodniej, wiał zimny wiatr. Bałwanek zasypiał oparty o miotłę, gdy nagle zza lasu wróciła Zima.
❖ Wsiadaj na sanki - powiedziała lodowatym głosem - i ani słowa więcej.
❖ Po co wracałaś, ja zostaję - stękał Bałwanek - może jutro przyjdzie wiosna -muszę ją zobaczyć.
❖ Gdy Wiosna przyjdzie, to z ciebie zostanie tylko mokra kałuża - powiedziała Zima i wsadziła Bałwanka na sanie. A po chwili byli już daleko za lasem.