— Zobacz, ma twarz świętej — szepnęłam, kiedy przechodziłyśmy obok zakonnicy.
— I ładną opaleniznę — dodała Colette, żeby mnie zdenerwować.
Kiedy doszłyśmy do groty Najświętszej Panny, usiadłam na klęcz-niku przy ołtarzu, a Colette jak zwykle zaczęła robić swoje ćwiczenia gimnastyczne. Podniosła ręce wysoko do góry, złapała się za krokiew dachu kapliczki i zaczęła się bujać. Obserwowałam ją ł czułam, jak kończy się ten dzień. Colette miała na sobie czerwoną koszulę, która była trochę sprana i przybrała różowa wy odcień. Koszula była bardzo miękka w dotyku. Ja byłam ubrana w wyszywaną bluzkę, którą przysłała mi ciotka z Nowego Jorku. Colette mówiła, że wyglądam w niej jak hippiska, z rozpuszczonymi włosami. Bardzo mi to schlebiało.
Za dwadzieścia siódma wślizgnęłyśmy się na różaniec. Matka Golin pozostawiła Norcen O’l)onovnn w swoim zastępstwie. Odmawiałyśmy więc różaniec 1 chichotałyśmy jak szalone, kiedy Colette próbowała włożyć mi rękę pod sweter.
— Wydaje ci się, że jesteś erka mądra. Colette MaćSweeney! — odezwała się wtedy Korecn.
A Colette nic nie odpowiedziała, tylko się zaśmiała.
Po kolacji zachowywałyśmy się jeszcze gorzej w sali cichej nauki. Tutaj też pracę nadzorowała Norcen. Chodziłyśmy po całej sali, rozmawiałyśmy głośno 1 nie robiłyśmy tego. co nain kazała. Za każdym razem, kiedy patrzyłam na małą twarz Norcen, przypominały mi się słowa Colm: „Gdybyś była moją córką, ubierałabym cię tylko na brązowo i kremowo." I aż mnie odrzucało.
— Norcen, musisz nasjuż puścić — powiedziała Colette stanowczym głosem. — Dziś Jest nasz dzień kąpieli...
Norcen odetchnęła z ulgą.
Kiedy wyszlyśmy, Colette goniła mnie po schodach.
Z sypialni zabrałyśmy nasze gąbki, mydła, sole do kąpieli i ręczniki —ja wzięłam mój pomarańczowy. Wtedy też poczułam, że trzęsę się ze strachu. Gdybym zobaczyła w tym momencie Colm i dziewczyny wracające autobusem, wcale nie byłoby mi przykro.
W niebieskiej łazience napuściłyśmy sobie wody do dwóch sąsiadujących wanien. Colette miała płyn do kąpieli i nalałyśmy go sobie bardzo dużo. Miałyśmy prawic po trzydzieści centymetrów piany. We-$zlyśmy clo .swych kabin z wannami, a Colette zaczęła umie straszyć, że ktoś jest w ostatniej, i że muszę spojrzeć za ściankę działowa. Ktoś tam naprawdę był. ale nie reagował na nasze wołania.
— Cóż, kimkolwiek tam jesteś, kochanie, pluskasz się jak słoń — stwierdziła Colette.
Odpowiedziała nam martwa cisza. Chlapanie ucichło. Wstrzymałam oddech, a po chwili Colette zapukała do moich drzwi. Szybko wstałam i okryłam się ręcznikiem. Colette skinęła na mnie i podeszliśmy do parapetu, skąd ona wzięła do ręki różowy termofor. Przyglądałam się mu, a serce biło mi jak szalone. Na termoforze napisane było: Siostra Muria Paula.
Rzuciłyśmy się do biegu jak szalone nie odwracając się, aż dopadłyśmy do mojego łóżka nie mogąc złapać tchu.
— Myślisz, że w łazience była Paula? — wykrztusiłam.
— Na to wygląda.
— To na pewno zaraz nas zacznie szukać...
— Nie wiem. Ciekawe, dlaczego nam nic odpowiadała? Zaiożę się, że klepała jakaś zaległą litanię.
Zaśmiałam się. Pewnie tak właśnie było. Panla zdawała się być bardziej zainteresowana wynikami egzaminów niż świętością i zawsze przyśpieszała Zdrowaś Marto na początku lekcji matematyki. Mogłam sobie wyobrazić Paulę napominającą Boga w swoich modlitwach: „Boże, musisz zrobić to i to. Uważaj, jeśli łaska, i wyprostuj się, kiedy do ciebie mówię..."
Colette zaciągnęła żółte zasłony wokół mojego łóżka, a ja sięgnęłam do szalki, żeby wyjąć nasze rzeczy. Dwie puszki coca-coli, 10 deka kremu rumowo-rodzynkowego i tyle samo cukierków na deser. Colette powiedziała, że dzisiaj odstąpimy od naszej diety. Chyba chciała w ten sposób mnie przekupić.
Gdy weszłyśmy do łóżka, szybko zarzuciłam kołdrę na nas.
— Przecież nic jest zimno — uznała Colette i odrzuciła koc ze swojej strony.
Kiedy jadłyśmy krem, czułam się coraz bardziej skrępowana. Sam fakt przeżuwania drażnił moje uszy do tego stopnia, że przestawałam *Uć, by posłuchać, co się dzieje za ścianą. Nie można było powiedzieć Pauli, że pluska się jak słoń i uniknąć kary. Colette objęła ronię ręką i poczułam, jak moje ciało całe sztywnieje. Próbowałam się wyswobodzić z tego uścisku. Zaczęłam szczękać zębami.