329
i złych tam przebywać“. W czasie tej drogi, dusze przechodzą obok skały, na której panuje złośliwy duch Kiemua, dręczący dowolnie dusze przez siebie schwycone. Tsiabulum, to raj Pa-puanów; panuje nad nim Daibot, istota nadludzka. Wieczna tam radość, pokarmu i napoju nigdy nie braknie ’).
Maorysi zamieszkujący Nową Zelandyą, podobnie jak wiele pogańskich plemion Polinezyi, wierzyli, że z połączenia się nieba (Rangi) i ziemi (Papa), powstało pięć naczelnych bóstw, z których jedno: Tu, bóg wojny, stworzył ludzi. Prócz tego, przyjmowali mnóstwo bogów podrzędnych, gdyż zazwyczaj każdy zmarły wódz bywał zaliczany do rzędu bóstw opiekujących się pojedynczemi klasami. Kult przodków wysoko był rozwinięty.
Pierwotni mieszkańcy wschodniej Kochinchiny, tak zwani Ba-Hnarsowie (Banarsowie), wierzyli silnie w życie pośmiertne dusz ludzkich. Po wyjściu z ciał, musiały się one długo błąkać po skałach, grobach, rozpadlinach, przyczem uieraz przestraszały ludzi, ukazując im się po nocach. W końcu znikały w ciemnej głębinie południa, gdzie zbierały się dusze wszystkich zmarłych.
Ainosi, lud zamieszkujący górzyste okolice około Jesso i pobliskie wyspy, wierzą, iż w tak zw. Po-Bea-Moschiri (ogień czyszczący), otrzymają umarli karę lub nagrodę. Złych dręczą tam nieczyste i złośliwe duchy, „eitunkamuiu zwane, nie dając im wypoczynku; niewiadomo atoli, na czem polega nagroda dobrych. Dusze nieboszczyków są we czci, ale tylko dusze mężczyzn; dusz niewiast boi się Ainos, wyobrażając je sobie jako stare wiedźmy i czarownice 2).
Żadnej rasy może nie spotwarzyli tak podróżni, jak Murzynów. Najniesprawiedliwiej odmawiano im wszelkich pojęć religijnych, wiary w Boga i życie pośmiertne. Leżało to oczywiście w interesie materyalistów i ewolucyonistów, by wynaleźć
*) „Katholische Missionen“ Jahrg. 1880, str. 73.
2) J. K. Goodrich: „Ausland“ Jahrg. 1889, str. 131.