31
MOJSIEK (zrywa się).
A niech cię dyabli wezmą babo!... plac, płac głupia! gorzej będzies płakać, jak cię Bartek z chałupy wyzenie i odda do kryminału (chce iść).
WOJCIECH (zatrzymując go).
Mośku! Mośku! co tam zwazas na babskie gadanie... Cekajuo! widzis trza przecie powiedzieć na co ci pieniądze? na co ci Maryna?
MOJSIEK.
Jakto na co? Toć miarkujecie, ze jak Bartek wróci, to jeno będzie ciekał za córką. Icek weźmie Marynkę do Brodów, a potem do Radziwiłłowa prześwarcuje, odda do jakiego porżądnego żydowskiego domu do służby. Jak Bartek wróci, to mu powiemy, ze ona uciknęła z jakim wojakiem na Węgry. Ny, on jej pójdzie szukać, jemu dyabli wezmą, a wy ostaniecie na gruncie.
WOJCIECH.
Mądryś, zydzie. Juścić to prawda, zęby tak dobrze było, ino ze mi zal dziewuchy, tyrać ją po żydowskich służbach.
KATARZYNA (wstaje).
Głupiś, niech się poleruje, u żydów naucy się porządku. Z twoim żalem to na to zejdziemy, ze będziemy jesce Bartkowi odrabiali pańskie.
WOJCIECH.
Juścić ty ta mas lepse zmysła Kaśka, niechże będzie tak jako mówis... ze...