P R Krapnan. M Obttfeld. Bton»<»ia m/fttzynatmkntn. Teorio > po/ihio T I, Wmtawi 2008 ISBN V7K-8VQI-14814-0 O Hy WN PWN 2007
ROZDZIAt 11 Dylematy polityki handlowej 401
dziedzinie. (Przykład przemysłu złomowania statków w Indiach, opisany w Studium przypadku na s. 402-403, przedstawia obie strony tej dyskusji).
Jeszcze bardziej skomplikowany jest problem niewątpliwego wpływu globalizacji na lokalne i narodowe kultury. Prawdą jest. że postępująca integracja gospodarki światowej prowadzi do ujednolicania kultury. Ludzie na całym święcie noszą podobne ubrania, jedzą te same potrawy, słuchają tej samej muzyki, oglądają te same programy w telewizji i te same filmy.
W większości przypadków, ale z pewnością nie we wszystkich, prowadzi to także do amerykanizacji. Na przykład restauracje MeDonaldsa można znaleźć prawu-wszędzie, ale podobnie ma się rzecz z sushi. Filmy akcji z Hollywood zdominowały sale kinowe całego świata, choć sceny walk w filmach takich jak oparte są
na konwencji filmów sztuki walki z Hongkongu.
Trudno zaprzeczyć, że w wyniku takiego ujednolicania kultury coś tracimy, Można zatem wysunąć argument oparty na zawodności rynku, który uzasadniałby politykę ochrony lokalnej odrębności kulturowej, polegającą na przykład na limitowaniu liczby zagranicznych filmów w kinach czy liczby godzin emisji zagranicznych programów w telewizji.
Jednak kiedy tylko sformułuje się taki postulat, staje się oczywiste, że pojawi się inna zasada: prawo jednostek w wolnym społeczeństwie do korzystania z takiej rozrywki, jaka im odpowiada. Jak byście się czuli, gdyby ktoś zabronił wam słuchać Rolling Stonesów lub oglądać filmów z Chuckiem Norrisem w imię tego, że niezależność kulturowa waszego narodu musi być chroniona?
Tematem, który ciągi* powraca w postulatach ruchu antyglobalistycznego, jest twierdzenie, że dążenie do swobodnej wymiany towarów i przepływu kapitału spowodowało utratę suwerenności poszczególnych krajów. W skrajnym przypadku mówi się <■ W'FO jako o ponadnarodowym mocarstwie, które jest w stanie zmusić rządy narodowe do porzucenia polityki prowadzonej w interesie ich krajów. Ile jest w tym racji?
Krótka odpowiedź brzmi: WTO nic przypomina w żadnym stopniu niczego w rodzaju światowego rządu. Władza tej organizacji w istocie ogranicza się do wymagania od krajów, aby postępowały zgodnie z porozumieniami, które zawarły. Jednak niewielkie ziarno prawdy kryje się w stwierdzeniu, te mandat WTO jako organizacji ponadnarodowej zezwala jej na monitorowanie nie tylko tradycyjnych narzędzi polityki handlowej, jak da, subsydia eksportowe i ograniczenia ilościowe, ale także polityki wewnętrznej różnych krajów, która de facto rów nież jest polityką handlową. Ponieważ zaś granica między suwerenną polityką wewnętrzną danego kraju a protekcjonizmem faktycznie jest nieraz nieoczywista, zdarzają się przypadki, w krórych WTO wydaje się ingerować w wewnętrzne sprawy suwerennych krajów.
W rozdziale 9 (na s. 337) opisywaliśmy przypadek pokazujący niejednoznaczność tego problemu. Stany /jednoczone wprowadziły ustawę o ochronie czystości