- Za co?
- Nie wiem. Może za te nasze niesprzątnięte rzeczy?
- E, tam. Babcia przecież zawsze od razu mówi, jak ma do nas jakiś żal. Zresztą, co to za kara? Chętnie zjem obiad w barze mlecznym.
- A może... może babci jednak coś jest?
- Nic nie rozumiem - głowił się Jurek. - Babcia od rana leży sobie na kanapie i czyta książkę. Nie sprzątnęła, nie zrobiła zakupów, obiadu nie ugotowała. Jak żyję, nie zdarzyło się nic podobnego. Musi być jednak chora.
- Kiedy mówi, że nie jest.
Obiad w barze mlecznym - krupnik, kopytka z masłem i z cukrem - bardzo dzieciom smakował. Wzięły nawet jeszcze jedną porcję kopytek na spółkę. Może to były inne kopytka niż te w przedszkolu? Ale cały czas, i przy zupie, i przy drugim daniu, i w sklepach, i w aptece, do której wstąpiły na wszelki wypadek po babcine krople na serce - rozmawiały o dziwnym postępowaniu babci. Rozważały wszystkie możliwości, a było ich aż 8.
1. Babcia jednak jest chora, ale nie chce nikogo martwić.
2. Babcia chce ich jednak ukarać, chociaż nie wiadomo, za co.
3. Babcia już ich nie kocha, chociaż to niemożliwe.
4. Babcia dostała jakiś list i tak się zdenerwowała, że nie może nic robić.
5. Babcia zrobiła obiad, ale się spalił i babci wstyd się przyznać.
6. Babcia zrobiła obiad, ale jakiś tajemniczy gość go zjadł i schował się gdzieś w mieszkaniu.
7. Babcię ktoś zahipnotyzował i jest inna niż zwykle.
8. Ta pani, która leży na kanapie, to był ktoś inny, a babcię uprowadzili porywacze.
Ten ostatni punkt to był pomysł Basi, Jurek tylko postukał się w czoło.
Ale jednak po powrocie do domu uświadomił sobie, że jego siostrzyczka miewa dobre pomysły, na przykład ten o tajemniczym gościu. Zanim więc wszedł do pokoju babci, zajrzał do stołowego.
Nikogo tam nie było. Na fotelu leżał tylko Kiciuś, przy stole nikt nie siedział, a w kredensie zmieściłby się najwyżej krasnoludek. W pokoju jego i Basi był, jak zwykle, bałagan.
Została jeszcze szafa w przedpokoju.
Tak, tam na pewno zmieściłyby się nawet dwie osoby i Jurka obleciał strach, kiedy ją otwierał. A nuż wyskoczy z niej nagle łapa jakiegoś głodomora i capnie chłopca za czuprynę?...
Ale szafa tylko skrzypnęła i na podłogę, jak zwykle, wypadł brązowy krawat tatusia. Palta wisiały sobie spokojnie i na pewno nikogo za nimi nie było.
Jurek westchnął więc i poszedł do babci. Na wszelki wypadek przyjrzał jej się bardzo dokładnie. Oczywiście, pomysł numer 8 był po prostu śmieszny. Ta pani na kanapie była na pewno babcią, a nie kimś podrzuconym przez porywaczy.
- Wiecie - powiedziała, bardzo zadowolona - odpoczęłam sobie jak nigdy. I ta Aniela wyszła za mąż za Stefana! Od razu sobie pomyślałam, że Stefan jest o wiele sympatyczniejszy niż Mirek i że Aniela w końcu sama to zobaczy...
- Jaka Aniela?
- Jak to Jaka”? Ta z książki. Przecież wam mówiłam... a kupiliście wszystko?
- Tak - odpowiedziała Basia i wybuchnęła nagle płaczem. - Babciu! - łkała. - Babciu, powiedz nam, co się stało. Dlaczego wolisz jakąś tam Anielę od nas? Dlaczego jesteś taka dziwna? Co to za tajemnica?! Gdzie się ukrywa ten pan, który zjadł zupę pomidorową?
Starsza pani, przerażona, zerwała się z kanapy na równe nogi.
- Ależ, dzieci! - zawołała. -O co wam chodzi?! Nie wolę żadnej Anieli i nikogo tu nie ma. Chyba mogę raz poleżeć i poczytać książkę! Czy nie zauważyłyście, jaka jestem zmęczona tym sprzątaniem, gotowaniem, kupowaniem, szyciem i w ogóle wszystkim? Myślałam, że chętnie mi pomożecie, tak jak mama, kiedy ma czas. A wy się tak dziwicie! Nie zajęłam się dziś gospodarstwem, bo wiedziałam, że możecie mnie wyręczyć. Co w tym takiego dziwnego?!
31