ków troska o „bezpieczeństwo” nie ogranicza się jedynie do niepokoju o bezpieczeństwo fizyczne osoby i jej mienia; przeciwnie - bywa „przeładowana” innymi znaczeniami i obarczona niepokojami, których źródeł szukać trzeba w kluczowych wymiarach egzystencji współczesnego człowieka, jakimi są brak poczucia bezpieczeństwa i niepewność.
Tezy tej książki nic składają się jednak na deklarację natury politycznej. W zamierzeniu autora ma być ona głosem w dyskusji. Postawiono w niej o wiele więcej pytań, niż dano odpowiedzi. Nie sformułowano też spójnej prognozy przyszłych skutków tendencji, które obserwujemy dziś. Jak powiedział Cornelius Castoriadis, problem naszej współczesnej cywilizacji polega na tym, że przestała zadawać pytania sobie samej. Niepostawienic pewnych pytań pociąga za sobą bardziej niebezpieczne skutki niż nieumiejętność dania odpowiedzi na te, które objęto już oficjalnym programem. Natomiast zadanie źle sformułowanego pytania zbyt często pomaga odwrócić uwagę od zagadnień naprawdę istotnych. Cenę milczenia płaci się w twardej walucie ludzkich cierpień. W końcu to właśnie stawiając dobre pytania, sprawiamy, że los różni się od przeznaczenia, a dryfowanie od żeglugi. Kwestionowanie niepodważalnych przesłanek, na których opiera się konstrukcja naszego sposobu życia, jest zadaniem, które powinniśmy podjąć zarówno ze względu na naszych współtowarzyszy w człowieczeństwie, jak i na nas samych. Niniejsza książka jest więc przede wszystkim rodzajem ćwiczenia w stawianiu pytań; ma pobudzić do ich zadawania. Nie rości sobie pretensji do tego, że wszystkie postawione tu pytania są dobre ani że w ogóle stawia dobre pytania; ani też że zawiera wszystkie pytania, które dotąd zostały zadane.
Rozdział 1
CZAS I KLASA „Firma należy do ludzi, którzy w nią inwestują, a nie do jej pracowników, dostawców czy miejscowości, w której się mieści.”1 Tak oto Albert J. Dunlap, słynny „modernizator” nowoczesnego przedsiębiorstwa (depeceur - „rozcinacz”, „ćwiartowacz”, „kawałkowacz” - według dosadnego, lecz dobrze oddającego sedno sprawy określenia Denisa Duc-lossocjologa z CNRS), tryskając samozadowoleniem, streścił swoje credo w zawierającej opis jego dokonań książce, opublikowanej przez wydawnictwo Times Books ku oświeceniu i zbudowaniu wszystkich, którzy dążą do gospodarczego postępu.
Dunlapowi, kiedy pisał o tym, że firma „należy”, nie chodziło oczywiście o to, by po prostu opisać innymi słowami czysto prawne zagadnienie własności, które trudno zresztą jest kwestionować i chyba niespecjalnie trzeba deklarować na nowo, nie mówiąc już o deklaracji tak dobitnej. ('hodziło mu przede wszystkim o to, co wynikało z drugiej części zdania: pracownicy, dostawcy i rzecznicy wspólnoty terytorialnej nie mają nic do powiedzenia, jeśli chodzi o decyzje podejmowane przez „ludzi, którzy inwestują”; prawdziwym decydentom natomiast, czyli inwestorom, przysługuje prawo, by każdy zgłoszony przez tych ludzi postulat
('onlrc Nalionale dc Rechcrches Scientifiques - franc. Narodowe Cen-luim Itiulań Naukowych (przyp. tłum.).
11