KliKHANY
Przez bezkresny step idzie stary człowiek z małym chłopcem Kiedy mijają wysoki kur-
Co to jest. dziadki; ?
Pa jakimś czasie mijają następny kurhan.
— A tu co bylo?
— Miasto Czarnobyl — odpowiedział dziadek i pogłaskał wnuczka po drugiej
główce...
TELEFON I MO
Milicjant wrócił po służbie do domu i poszedł spać. O drugiej w nocy budzi go telefon.
— Czy to numer 42.03?
— Nie, 32-03.
— O przepraszam, pomyliłam się! Pewnie pana obudziłam?
— Tak, ale nic nie szkodzi i tak musiałem wstać, bo dzwonił telefon!
WYKOPALISKO
Amerykańscy archeologowie wykopali jakąś mum.ę i mimo długotrwałych badań nie mogli ustalić, eo ;to aa mumia. Żadnego rezultatu me przyniosły konsultacje z najwybitniejszymi uczonymi z Włoch, Francji, Niemiec. Wreszcie zdecydowano się poprosić o pomoc uczonych radzieckich. Przyjechało dwóch mężczyzn w dług ch skórzanych płaszczach. Zamknęli się z mumią w grdboweu. Po kulku godzinach wy-
— Już unemy! To mumia Ramzesa UJ!
— Na jakiej podstawie tak twierdzicie?
— Sam się przyznał!!!
P S. Parker
W piątek wieczorem na posterunku było bardzo spokojnie. Napadnięto na stację benzynową. Jakaś kobieta usiłowała porznąć swego męża nożem do krojenia chłe-ba. Nic, o czym warto by mówić.
Po szesnastu latach pracy w policji sierżant Dan Gro-ver wiele się nauczył i był uodporniony na tanie senty-mentalizmy. W 23 obwodzie zdarzało się przeciętnie jedno morderstwo tygodniowo i dziesięć do piętnastu wizyt poszkodowanych w szpitalu. Bywały gorsze obwody-
Grover był nieco niespokojny jedynie z powodu mężczyzny, którego gazety nazywały „torebkowym mordercą”: prawdopodobnie jakiś szaleniec, który mordował kobiety i na pamiątkę zabierał ich torebki. Do tej pory zebrał w ten sposób pięć torebek i żadnej z nich nie znaleziono. Nie był to więc rabuś, ponieważ rabusie przeważnie wyrzucają gdzieś puste torebki. Prezydent policji nie był zadowolony, że do tej pory nie natrafiono na żaden ślad mordercy. Wystosował też do komendanta 23 obwodu ostre pismo, w którym wyraził nadzieję, że panowie z obwodu przestaną wreszcie dłubać palcem w nosie.
Grover myślał właśnie o tym, kiedy strażnik wprowadził faceta z plastykową torbą na zakupy. Szczupły chłopak, który wiedział jak się ubierać.
— Sir — powiedział strażnik — sierżapt na dole przy wejściu uważa, że powinienem przyprowadzić tego pana
tutaj.