232 IX. „Dziadów” część trzecia: manifest profetyzmu
zowania zadziwiająco zachodzą na siebie. Niby to iks. Piotr mówi Konradowi: w obliczu Boga każdy człowiek jest „prochem i niczym”. I ty musisz się takim poczuć. Obrazowanie sufluje inną treść: z natury jesteś duchem królewskim, władczym. Bunt strącił cię między żebraki. Ukorz się przed Bogiem, „odstój” czas pokuty, a wrócisz na tron, który ci przynależy. Zważmy jeszcze, że ostateczny wniosek tego upomnienia sformułowany jest nie, jak byśmy oczekiwali, w trybie warunkowym, ale w trybie oznajmującym czasu przyszłego. Zważywszy na autorytet moralny ks. Piotra, dar odczytywania przyszłości sprawia, że te słowa upomnienia odczytujemy równocześnie jako proroctwo, zapowiedź czegoś, co musi nastąpić.
Przepaścistych paradoksów pychy i pokory człowieka, który czuje się wTybrańcem bożym, Mickiewicz dobrze był świadom. Zawdzięczamy tej świadomości najekspresywniej-sze wersy liryki bliskiej czasem powstania trzeciej części Dziadów: „Panie, mą pychę duch pokory wzniecił” z Rozumu i wiaty (I, s. 257), czy: „Jak ty mnie swoją przerażasz pokorą!” z Do M. Ł. (I, s. 248). Tutaj wyraz ten jest tym wymowniejszy i tym bardziej ambiwalentny, że włożony jest w usta człowieka, patrzącego na Konrada z zewnątrz i obdarzonego autorytetem absolutnego duszoznawstwa. Toteż tutaj, jak i raz po raz później przychodzi się nam pytać, co to jest, wwraz skruchy czy też pycha paradująca we włosien-nicy.
Gdy Konrad zasypia, ks. Piotr modli się za niego. Modlitwa wprowadza nowy motyw sukcesji apostolskiej: „Ten młody, zrób go za mnie sługą Twojej wiary.” I znowu sformułowana jest tak, że można ją odczytać i jako żarliwą modlitwę, i jako proroctwo:
On poprawi się jeszcze, on wsławi Twe Imię.
Módlmy się. Pan nasz dobry! Pan ofiarę przyjmie (III, s. 181).
Sąd archanielski nad Konradem, który następuje zaraz po tych słowach, jest spełnieniem prośby-modlitwy ks. Piotra i zarazem przytwierdzeniem prawdzie proroctwa, zawartego w jego modlitwie:
Podnieś tę głowę, a wstanie z prochu, niebios dosięże,
I dobrowolnie padnie, i uczci krzyża podnożc;
Wedle niej cały świat u stóp krzyża niechaj polęże I niech Cię wsławi, żeś sprawiedliwy i litościwy Pan nasz, o Boże
(III, s. 184).
Konrad zostanie więc rozgrzeszony i „myśl” jego wróci na swój tron królewski. ;Będzie rozgrzeszony, bo przechował iskierkę dziecięcej, irracjonalnej wiary,! bo zbuntował się przeciwko Bogu z miłości dla swego narodu, bo nie dochodził sądów Boga z próżnej ciekawości, Bojowy irracjonalizm Mickiewicza sprawił, iż argument Archanioła, występującego jako obrońca Konrada, sformułowany został tutaj tak, jakby ciekawość intelektualna była ósmym grzechem głównym:
On sądów Twoich nie chodził badać jako ciekawy,
Nie dla mądrości ludzkiej on badał, ani dla sławy (III, s. 183).
Przede wszystkim jednak zostanie zbawiony dzięki wstawiennictwu innych, czystych i żarliwych w wierze dusz. To pierwszy argument, jakim apeluje do Boga Archanioł-obroń-ca: „Lecz płaczą nad nim, modlą się za nim Twoi Anieli” (III, s. 182). Nabiera on szczególnej wagi, jeśli pamiętamy, jak bardzo argument ten jest wyeksponowany w dramacie. Słowa Archanioła wyraźnie nawiązują do tych, jakami Anioł /.wraca się w Prologu do Więźnia: „Modlono się za tobą na ziemi i w niebie” (III, s. 131). Mamy też w dramacie egzem-plitikację tych modłów: to opieka, jaką roztacza nad synem • zaświatów zmarła matka. To modlitwa niewinnego dziecka /a nieznanego poetę w dworku pode Lwowem. To także bez-I u im i ed u i o poprzedzające scenę sądu słowa świętobliwego ks 1'iotra, gotowego wziąć na siebie winy zbuntowanego (r/es inka. A także uczucie miłości i oddania współwięź-ii Im w, którego wyrazicielem jest Frejend.
Ku zgrzeszenie Konrada kłóci się z alegorezą Guślarza, i to kloei sit; bez względu na to, jaki grzech wyobraża czarna i .nią na czole. W ramach wyłącznie fikcji literackiej sprzeczni iści tej nie rozwikłamy.
Ko zgrzeszenie to rzutowane jest w nieokreśloną przyszłość. Me zadecydowane zostaje bezpośrednio po jego buncie. Kon-rad może uważać się za potępieńca. My, czytelnicy dramatu, których dopuszczono do asystowania przy scenie sądu w niebie, wiemy, że rzecz ma się inaczej. Że Konrad nie tylko nie jest już więcej we władzy diabła, ale że upokorzy się przed Bogiem i że czeka go przyszłość proroka, poprzez któ-rego Bóg będzie przemawiał. Nie wiemy jeszcze, jakimi drogami Konrad dotrze do celu swego powołania. Ale to, że dotrze, jest już z góry przesądzone. Najwyraźniej Mickiewiczowi szczególnie mocno zależało na tym, abyśmy ani na